Dziennik wypraw i przystań przed kolejną wędrówką.

Pożegnanie z zimą w Bieszczadach (2) - wietrznie, mgliście i słonecznie

W dolinach pojawiły się już pierwsze kwiaty – przebiśniegi, cebulice, a w bezpośrednim sąsiedztwie wodnych cieków pojawiły się pąki lepiężników. Grzbiety Bieszczadów Wysokich są jednak jeszcze białe. Tu zima trzyma. Wyjeżdżając serpentynami bieszczadzkiej obwodnicy na Przełęcz Wyżną przenieśliśmy się w krainę śniegu. Nie powinien on jednak nikogo dziwić, wszak wciąż trwa kalendarzowa zima. Zima chyli się jednak ku swemu końcowi. Widać pierwsze ciemne przebarwienia na połoninach, gdzie spod śniegu odsłoniły się stare trawy. Mają chyba już za sobą najsurowszy okres. Już chyba nie zagrażają im siarczyste mrozy, tak się zdaje, choć w Bieszczadach pogoda bywa przewrotna.

TRASA:
Przełęcz Wyżnia (873 m n.p.m.) Schron Chatka Puchatka (1215 m n.p.m.) Osadzki Wierch (1253 m n.p.m.) Przełęcz M. Orłowicza (1095 m n.p.m.) Smerek (1222 m n.p.m.) Przełęcz M. Orłowicza (1095 m n.p.m.) Zatwarnica

OPIS:
O godzinie 8.20 wjeżdżamy na Przełęcz Wyżną (872 m n.p.m.). Droga jest czarna, wyjechaliśmy bez problemów, ale okolica jest biała. Niespodziewanie wbrew prognozom pogody połoniny zasłoniły się niskimi chmurami. Zalazły mlekiem. Liczyliśmy na nieprzeciętne widoki z połonin, ale optymizm nas nie opuszcza. Prognozy wciąż podają 4-5 godzin pełnego nasłonecznienia, a więc te chmury powinny się rozejść. Na przełęczy nie wieje, jest ciepło. Zatrzymujemy się na chwilkę w stojącym przy szlaku sklepiku z lokalnym rękodziełem. Zagadujemy z prowadzącym go Bieszczadnikiem. Na pożegnanie utwierdza nas w przekonaniu, że te chmury na pewno rozejdą się.

Przełęcz Wyżna - droga na Połoninę Wetlińską.

Idzie się nam dzisiaj trochę ciężko, jakby tlenu brakowało w powietrzu. Robimy małą przerwę, zakładamy raczki, aby szło się lżej bez osuwania się obuwia na stoku. Powolutku wchodzimy w stabilny rytm podejścia. Wchodzimy w las ogarnięty mglistym powietrzem. O godzinie 9.15 wychodzimy na połoninę. Niewiele na niej widać, tylko tyczki wyznaczające szlak turystyczny. Wszystko zaszło mglistymi chmurami. Wiatr jest tutaj wyczuwalny, ale niezbyt zimny. Po kwadransie od wyjścia na połoninę docieramy do Chatki Puchatka, turystycznego schronu zarządzanego obecnie przez Bieszczadzki Park Narodowy. Zostajemy w nim na dłuższą przerwę. Może za ten czas wyjrzy do nas słońce.

Droga do Chatki Puchatka tzw. końska droga.

Wyjście na połoninę.
Wyjście na połoninę.

Węzeł szlaków na Hasiakowej Skale.

W Chatce Puchatka.

Chatka Puchatka.

Czas w schronie mija miło i szybko. Opuszczamy go o godzinie 10.10. Przejrzystość nie zmieniła się wcale na lepsze, ani tez na gorsze. Wiatr jednak jest dużo silniejszy, a szczególnie trzeba uważać na jego porywy, które potrafią zepchnąć ze szlaku. Dziwne jest to uczucie, gdy znosi cię na bok. Dochodzimy na wysokość Roha (nie widać rysów jego szczytowego grzbietu, ale wejście w płaski trawers jego zbocza jest dla nas informacją, że to właśnie Roh - najwyższy szczyt Połoniny Wetlińskiej (1251 m n.p.m.), który piętrzy się niewidoczny po naszej prawej. Nie wiodą szlaki turystyczne na jego partie szczytowej. Wkrótce nasz szlak odbija nieco na lewo i wprowadzi w stronę Srebrzystej Przełęczy. Tutaj prawie nie wieje. Ta niezbyt szeroka przełęcz znajduje się pomiędzy Rohem i Osadzkim Wierchem.

W końcówce podejście na szczyt Osadzkiego Wierchu jest dość strome. W lecie prowadzą na niego stopnie, które teraz ukryte są pod warstwą śniegu. Wystają z niego tylko poręcze drewnianych barierek. Wyżej śnieg jest w duży stopniu przewiany. Wystają z niego końcówki traw. Szczyt Osadzkiego Wierchu (1253 m n.p.m.) osiągamy o godzinie 10.55. Tutaj wracamy w strefę wiatru.

Na połoninie pod Srebrzystą Przełęczą.

Końcowe podejście na Osadzki Wierch.

Osadzki Wierch (1253 m n.p.m.).

Idziemy dalej kamienistym grzbietem Osadzkiego Wierchu. Stoki Osadzkiego Wierchu pokrywa rumosz zwany jest przez miejscowych grechotem. Spod silnie przewianego śniegu wystają trawy i skały. W dalszym ciągu nie widać dalej jak w promieniu kilku, może kilkunastu metrów. Wkrótce grzbiet wyraźnie obniża się. Idziemy szeroką śnieżną połacią, na której rośnie parę pojedynczych krzewów. Zdaje się, że na moment przez chmury przebija jaskrawość słońca - pojawia się błękitna dziura w chmurach, ale tak szybko jak się pojawiła, tam samo szybko znika.

Zejście z Osadzkiego Wierchu.

Grzbiet Osadzkiego Wierchu.

W drodze na przełęcz przed Szarym Berdo.

Wchodzimy między karłowate zarośla leśne porastające Szare Berdo (1108 m n.p.m.), najniższy z wierzchołków na Połoninie Wetlińskiej. Przechodzimy jego szczyt porośnięty tajemniczym, karłowatym lasem. Zapewne uwielbiany jest przez niedźwiedzie, bo las ten obfituje w bukiewki, które są dla miśków smakołykiem. Nawet teraz w marcu zbudzone niedźwiadki z zimowego snu wyszukują pod śniegiem zeszłorocznych bukwi.Ten karłowaty las oddziela dwie połoniny masywu, Połoninę Wetlińską i połoninę znajdującą się jeszcze przed nami, a pokrywającą Przełęcz Orłowicza i szczyt Smerek. Zimowy szlak chwilami wkracza głębiej do tego lasu, oddalając się od jego wytyczenia po stromym południowo-zachodnim stoku. Tam jest stromo i dużo śniegu z nawisem. Trudno było by przebrnąć przez te zimowe przeszkody. Las jest gęsty i dziwaczny, drzewa fantazyjnie powyginane. Tuż przed wyjściem z lasu przechodzimy jednak nieco na południowo-zachodnie zbocze, gdzie śniegu jest mniej. Przechodzimy pod skalnymi wychodniami, pokrytymi mchami i niewielkimi kępkami paproci.

Szare Berdo.

Przechodzimy kolejno dwa siodła Przełęczy Orłowicza oddzielone niewysokim garbem. Wieje, a porywy ścinają z nóg. Mało kto zatrzymuje się w wyższym siodle przełęczy, gdzie przy węźle szlaków ustawione są ławki. Do szczytu Smereka jest stąd już bardzo blisko około 20 minut marszu. Mijamy schodzących ze szczytu - mówią, że tam silniej wieje. O godzinie 12.55 osiągamy na szczyt.

Natarcie na szczyt Smereka.

Szczyt Smereka.

Smerek (1222 m n.p.m.) po raz pierwszy.

Wiatr chyba trochę zelżył. Nie jest już tak bardzo porywisty. Smerek ma dwa, blisko siebie położone wierzchołki, ale tego drugiego nie widać. Ten wierzchołek na którym stoimy ma nowy krzyż. Postawiono go w miejsce wcześniejszego z 1976 roku umieszczonego na Smreku dla uczczenia 600-lecia powstania Archidiecezji Przemyskiej (taki pisze na nowej tabliczce). Z kolei nowy krzyż ufundowany został na 100-lecie odzyskania przez Polskę Niepodległości przez mieszkańców Parafii Wetlina, gminę Cisna, Bieszczadzki Park Narodowy, Nadleśnictwo Cisna oraz innych darczyńców i turystów z Polski. Krzyż ten został postawiony na górze w dniu 18.09.2018 roku przez mieszkańców Wetliny, Smereka i Kalnicy, a poświęcony w dniu 17.10.2018 roku przez Metropolitę Przemyskiego Ks. Abp. Adama Szal.

Po krótkim czasie zabieramy się stąd w drogę powrotną. Powolutku ruszamy w dół z niedosytem, bo przecież wiemy jak bardzo widokowa jest ta połonina, lecz wtedy z zasłony chmur wyłania się jak z otchłani dolina Wetliny. Za nami jawi się krzyż, który jeszcze przed momentem był niewidoczny. Zarys jego robi się bardziej wyrazisty. Mgliste chmury przepływają przez górę ławicami, na przemian przysłaniając i odsłaniając widoki na otoczenie. Rozrywane są wiatrem na większe strzępy, potem ewidentnie rzednieją. Wkrótce wiatr nieco milknie. Na południu widzimy kształtne obłoki promieniujące świetlistą aureolą blasku słońca. Pod nimi faluje graniczny grzbiet. Jest godzina 13.15, kiedy to oczekiwane, a zarazem niespodziewane zjawisko nastąpiło. W cztery godziny nasłonecznienia tego dnia chyba już mało kto wierzył. Tymczasem tam gdzie ciągnie się długi grzbiet Otrytu, czyli na północnym wschodzie pejzaż zdominował już błękit.

Smerek (1222 m n.p.m.) po raz drugi.

Widok ze Smereka na południowy zachód.

Widok ze Smereka na zachód.

Wyższy wierzchołek oczywiście jest już widoczny w pełni, oddzielony niedużym obniżeniem od tego na którym się znajdujemy. Nie wolno na niego wychodzić, gdyż nie prowadzi na niego znakowany szlak, a przepisy Bieszczadzkiego Parku Narodowego zezwalają na poruszanie się wyłącznie wyznaczonymi szlakami. Wiatr słabnie, ale wciąż jest bardzo wietrznie. Gogle ochronne zostawiamy na oczach. Ciepłota wiatru wzrasta szybko. Robi się troszkę błotniście na szczycie i zapewne po niżej na szlakach, o czym niebawem przekonamy się sami, ale otaczające nas fenomenalne krajobrazy nie pozwalają zejść. Dopełniamy wcześniejszą sesję fotograficzną. Teraz seria zdjęć wydaje się nie mieć końca. Panorama ze Smereka zmienia się dynamiczne za sprawą chmur płynących po nieboskłonie.

Wyższy wierzchołek Smereka.

W tle drugi, wyższy wierzchołek Smereka.

Przy rusztowaniu pod krzyżem.

Na ławeczce.

Krzyż na Smereku.

O godzinie 13.40 po raz drugi dzisiaj zaczynamy schodzić na Przełęcz Orłowicza. Tam ukazuje się nam Roh i Osadzki Wierch pięknie jeszcze obielone śniegiem w przeciwieństwie do Smereka, na którym w większości miejsc widoczne są trawy połonin wystające ponad cienką warstwą śniegu. Panorama na przedłużeniu grzbietu połoniny jest wyjątkowa i zachwycająca. Takiej mieszanki zimy i pierwszych objawów wiosny jeszcze nie widzieliśmy. Jakże długo schodzimy na przełęcz – aż 40 minut, a i to wydaje się, że zbyt szybo wobec przemijającego obecnie piękna na połoninach. Każda pora roku, każdy miesiąc ma coś w sobie wyjątkowego dla turysty. Marzec to miesiąc niepokorny w Bieszczadach. Nigdy nie wiadomo co dzień przyniesie – wiatr, deszcz, śnieg, czy cudowny pejzaż i słońce.

Powrót na Przełęcz Orłowicza.

Dolina Wetliny.

Spojrzenie na północny wschód - Otryt, za nim Magura Łomniańska.

Połonina Wetlińska - na południowy wschód.

W drodze ze Smereka na Przełęcz Orłowicza.

Przełęcz Orłowicza.

Zbliżenie na Roh (z lewej) i Osadzki Wierch (z prawej).

Na Przełęcz Orłowicza docieramy o godzinie 14.00. Krzyżujące się na przełęczy drogi szlaków wypełnia woda kałuży. Nie było jej przed trzynastą. Temperatura powietrza wyraźnie podniosła się. Po przejściu na północno wschodni stok wiatr zupełnie wycisza się. Grzbiet osłania nas. Robi się gorąco. Trzeba rozpiąć kurtki. Stoki po tej stronie są bardziej obfite w śnieżną pokrywę. Znaki szlaku są niewidoczne, ale prowadzi nas wydeptana ścieżka. Przed lasem ścieżka rozwidla się. W lewo prowadzi do Schroniska PTTK Jaworzec. Odnoga odchodząca na prawo prowadzi do lasu, gdzie na konarach widoczne są wymalowane żółte znaki szlaku.

Kałuża na przełęczy zwiększyła powierzchnię.

Przełęcz M. Orłowicza (1095 m n.p.m.).

Widok na dolinę wsi Zatwarnica.

Szlak poniżej przełęczy.

Z widokiem na szczyt Smerek.

Zaraz skręcimy do lasu.

Przed nami ścieli się dolina do której zmierzamy, gdzie leży Zatwarnica. Wygląda jak na wyciągnięcie ręki, ale droga do niej daleka. Znika nam z oczu, gdy wchodzimy do lasu. Żegnamy białą połoninę. Zaraz dalej mijamy wiatę turystyczną znajdującą się tuż pod grzbietem, nieco ponad kilometr szlakowej drogi od Przełęczy Orłowicza. Schodzimy jednak bez zatrzymania. Las szybko przechodzi z karłowatego do bardzo rosłego. Z wysokością zmniejsza się również warstwa śniegu. Około godzinie piętnastej wchodzimy w obszar, gdzie już sporadycznie widoczne są nieduże płaty śniegu.

Dolina z Zatwarnicą.

Żegnamy się z połoniną.

Karłowaty las.

Zatoka połoniny wcinająca się w las.

Wiata.

W lesie nie słychać jeszcze gromkiego śpiewu ptaków, a jedynie pojedyncze popiskiwania i świergoty. To początek ich miłosnych zalotów. Dzięki nim las budzi się z cichego, zimowego snu. Spod warstwy starych liści wyszły pierwsze kępy zielonych roślin. Niedługo zakwitną żywce gruczołowate, po nich marzanka wonna. Rośliny te współtworzą las buczyny karpackiej typowej, w skład którego wchodzi buk zwyczajny z domieszką jodły i jaworu.

W jarach słychać budzenie się potoków spod lodowej pokrywy. Przez ostatnie dnie pokrywa ta stawała się cieńsza i bardziej krucha. Choć wyżej w górach zalegają jeszcze spore płaty śniegu, tutaj w lesie nastąpiły pierwsze chwile, kiedy przyroda zaczyna budzić się do życia. Powietrze jest jeszcze trochę chłodne, ale niesie zapach wiosny. Niżej w dolinach słoneczko zaczyna przyjemnie przygrzewać. W nich już nie wiadomo czy to jeszcze zima, czy już wiosna. W dolinach pojawiły się pierwsze pąki, śpiew ptaków jest bardziej chóralny, szum potoków donioślejszy.

Las.

Las.

Stary pień.

Kaskada.

Leśny potok.

Dróżka wiedzie nas już płasko doliną wzdłuż potoku sukcesywnie dosilanego bocznymi dopływami. Gdzieniegdzie rozlewa się szerzej tworząc mokradła i oczka wodne. W ich toni wszelka materia organiczna ulega zbutwieniu ze względu na słabe natlenienie wody. Jednakże środowisko takie wybrało sobie kilka stworzeń - kumak górski, żaba trawna i traszki. Już za niedługo pojawią się nad nimi ważki z gatunku żagnica okazała, czy duże drapieżne chrząszcze pływaki żółtobrzeżki oraz popularne nartniki powierzchniowce żerujące na powierzchni wody. Mokradła otoczone są żyznymi, próchniczymi glebami, na której rozwija się olszynka karpacka otoczona bogatą gęstwiną krzewów i roślin z licznymi lepiężnikami

Zagajniki.

Droga do Suchych Rzek.

Droga do Suchych Rzek.

Cebulica dwulistna (Scilla bifolia L.).

Knieć błotna, kaczeniec (Caltha palustris L.).

Lepiężnik różowy (Petasites hybridus).

Lepiężnik biały (Petasites albus).

Stawek.

Stawek.

Żaba trawna (Rana temporaria) [fot. Ula Gącik].

W cieniu zagłębienia jednego z cieków skrywa się jaszczur plamisty, czyli salamandra plamista (Salamandra salamandra). Szczególnie lubi lasy bukowe, ale nie przepada za słońcem. Jest zwierzęciem wilgociolubnym. Dlatego jego aktywność przypada na noc, zaś w czasie dnia chowa się w norach, rowach, rozpadlinach, czy pod kłodami drzew lub pośród mchów. Ta salamandra zapewne ledwie co wstała z zimowego snu. Marzec to pierwszy miesiąc, kiedy wychodzi z zimowych kryjówek.

Salamandra plamista (Salamandra salamandra).

Jest godzina 15.40. Niebawem łożysko doliny wprowadza nas w tereny bezleśne Suche Rzeki, gdzie stoją budynki Stacji Edukacji Ekologicznej Bieszczadzkiego Parku Narodowego. Gdyby nie one nie byłoby tu zupełnie nic oprócz wszechobecnej przyrody. Suche Rzeki były przed powojennymi wysiedleniami ludności osadą, przysiółkiem Zatwarnicy zlokalizowanej niżej w dolinie. Przed II wojną światową w przysiółku tym stało 27 domów. Po wysiedleniach przez jakiś czas stacjonowała tu sotnia „Bira” Ukraińskiej Powstańczej Armii. Dzisiaj w tej skrytej, niemal niedostępnej dolinie króluje przyroda. O dawnych mieszkańcach przypomina już tylko półnaturalna bioróżnorodność doliny, na którą miało wpływ kilka wieków bytności człowieka. Pamiątką po dawnej wsi są stare drzewa i rośliny zielne zasadzone przez jej mieszkańców, takiej jak lipy, jesiony, wiązy i drzewa owocowe, czy też byliny: smotrawa okazała, chaber miękkowłosy, rudbekia naga.

Kasa Bieszczadzkiego Parku Narodowego.

Rzeka.

Z Suchych Rzek do Zatwarnicy mamy jeszcze około 40 minut marszu. Szlak wiedzie dalej utwardzoną drogą. Zbudowana została w 1963 roku przez dolnośląską jednostkę K.B.W-4. Płynący równolegle potok jest już całkiem szeroki Zwany jest na tym odcinku Rzeka. Wciąż rośnie w siłę zbierają liczne dopływy. W Zatwarnicy Rzeka łączy się z potokiem Hylaty tworząc potok Głęboki, a ten po około 2,5 km wpada do Sanu, największej rzeki Bieszczadów. O godzinie 16.20 wchodzimy do Zatwarnicy, gdzie stoi zrekonstruowana Chata Bojkowska dawnych mieszkańców regionu - górali połonin. Zatwarnica to jedno z najbardziej zacisznych i dzikich miejsc, zagubionych pośród gór - jedno z nielicznych już takich w Bieszczadach, gdzie łatwo można znaleźć ślady obecności niedźwiedzi brunatnych i wilków oraz wielu innych zwierząt i ptaków. Pierwsza wzmianka o Zatwarnicy pochodzi z 1580 roku. Niektórzy mówią, że nazwa wsi nawiązuje do wyrabianego tu sera twarogu, ale nazwa ta może też sugerować o istnieniu na jej obszarze jakiś umocnień obronnych. Po I wojnie światowej Zatwarnica liczyła blisko 800 mieszkańców. Zaraz po wojnie, gdy zniknęli stąd Bojkowie i UPA miejsce świeciło zupełną pustką.

Droga z Suchych Rzek do Zatwarnicy.

Dolina rozszerza się.

Chata Bojkowska w Zatwarnicy.

Ośrodek Wypoczynkowy „Zatwarnica” w Zatwarnicy.

Któż chciałby mieszkać w tym niemalże odosobnionym miejscu w bliskości z dziką zwierzyną, gdzie niedźwiedzie czasem chodzą pod oknami domostw? A jednak byli tacy. Obecna Zatwarnica ma znacznie mniejsza liczbę mieszkańców, nieco ponad 200. Wieczorem spotkamy się z jedną z takich rodzin, ludzi, którzy odnaleźli tutaj swoje spełnienie.


Udostępnij:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz


Życie jest zbyt krótkie, aby je przegapić.

Liczba wyświetleń

Popularne posty (ostatnie 30 dni)

Etykiety

Archiwum bloga

Z nimi w górach bezpieczniej

Zapamiętaj !
NUMER RATUNKOWY
W GÓRACH
601 100 300

Mapę miej zawsze ze sobą

Stali bywalcy

Odbiorcy


Wyrusz z nami na

Główny Szlak Beskidu Wyspowego


ETAP DATA, ODCINEK
1
19.11.2016
[RELACJA]
Szczawa - Jasień - Ostra - Ogorzała - Mszana Dolna
2
7.01.2017
[RELACJA]
Mszana Dolna - Potaczkowa - Rabka-Zdrój
3
18.02.2017
[RELACJA]
Rabka-Zdrój - Luboń Wielki - Przełęcz Glisne
4
18.03.2017
[RELACJA]
Przełęcz Glisne - Szczebel - Kasinka Mała
5
27.05.2017
[RELACJA]
Kasinka Mała - Lubogoszcz - Mszana Dolna
6
4.11.2017
[RELACJA]
Mszana Dolna - Ćwilin - Jurków
7
9.12.2017
[RELACJA]
Jurków - Mogielica - Przełęcz Rydza-Śmigłego
8
20.01.2018
[RELACJA]
Przełęcz Rydza-Śmigłego - Łopień - Dobra
9
10.02.2018
[RELACJA]
Dobra - Śnieżnica - Kasina Wielka - Skrzydlna
10
17.03.2018
[RELACJA]
Skrzydlna - Ciecień - Szczyrzyc
11
10.11.2018
[RELACJA]
Szczyrzyc - Kostrza - Tymbark
12
24.03.2019
[RELACJA]
Tymbark - Kamionna - Żegocina
13
14.07.2019
[RELACJA]
Żegocina - Łopusze - Laskowa
14
22.09.2019
[RELACJA]
Laskowa - Sałasz - Męcina
15
17.11.2019
[RELACJA]
Męcina - Jaworz - Limanowa
16
26.09.2020
[RELACJA]
Limanowa - Łyżka - Pępówka - Łukowica
17
5.12.2020
[RELACJA]
Łukowica - Ostra - Ostra Skrzyż.
18
6.03.2021
[RELACJA]
Ostra Skrzyż. - Modyń - Szczawa

Smaki Karpat

Wołoskimi śladami

Główny Szlak Beskidzki

21-23.10.2016 - wyprawa 1
Zaczynamy gdzie Biesy i Czady,
czyli w legendarnych Bieszczadach

BAZA: Ustrzyki Górne ODCINEK: Wołosate - Brzegi Górne
Relacje:
13-15.01.2017 - Bieszczadzki suplement do GSB
Biała Triada z Biesami i Czadami
BAZA: Ustrzyki Górne
Relacje:
29.04.-2.05.2017 - wyprawa 2
Wielka Majówka w Bieszczadach
BAZA: Rzepedź ODCINEK: Brzegi Górne - Komańcza
Relacje:
16-18.06.2017 - wyprawa 3
Najdziksze ostępy Beskidu Niskiego
BAZA: Rzepedź ODCINEK: Komańcza - Iwonicz-Zdrój
Relacje:
20-22.10.2017 - wyprawa 4
Złota jesień w Beskidzie Niskim
BAZA: Iwonicz ODCINEK: Iwonicz-Zdrój - Kąty
Relacje:
1-5.05.2018 - wyprawa 5
Magurskie opowieści
i pieśń o Łemkowyni

BAZA: Zdynia ODCINEK: Kąty - Mochnaczka Niżna
Relacje:
20-22.07.2018 - wyprawa 6
Ziemia Sądecka
BAZA: Krynica-Zdrój ODCINEK: Mochnaczka Niżna - Krościenko nad Dunajcem
Relacje:
7-9.09.2018 - wyprawa 7
Naprzeciw Tatr
BAZA: Studzionki, Turbacz ODCINEK: Krościenko nad Dunajcem - Rabka-Zdrój
Relacje:
18-20.01.2019 - wyprawa 8
Zimowe drogi do Babiogórskiego Królestwa
BAZA: Jordanów ODCINEK: Rabka-Zdrój - Krowiarki
Relacje:
17-19.05.2019 - wyprawa 9
Wyprawa po wschody i zachody słońca
przez najwyższe partie Beskidów

BAZA: Markowe Szczawiny, Hala Miziowa ODCINEK: Krowiarki - Węgierska Górka
Relacje:
22-24.11.2019 - wyprawa 10
Na śląskiej ziemi kończy się nasza przygoda
BAZA: Równica ODCINEK: Węgierska Górka - Ustroń
Relacje:

GŁÓWNY SZLAK WSCHODNIOBESKIDZKI

termin 1. wyprawy: 6-15 wrzesień 2019
odcinek: Bieszczady Wschodnie czyli...
od Przełęczy Użockiej do Przełęczy Wyszkowskiej


termin 2. wyprawy: wrzesień 2023
odcinek: Gorgany czyli...
od Przełęczy Wyszkowskiej do Przełęczy Tatarskiej


termin 3. wyprawy: wrzesień 2024
odcinek: Czarnohora czyli...
od Przełęczy Tatarskiej do Gór Czywczyńskich

Koszulka Beskidzka

Niepowtarzalna, z nadrukowanym Twoim imieniem na sercu - koszulka „Wyprawa na Główny Szlak Beskidzki”.
Wykonana z poliestrowej tkaniny o wysokim stopniu oddychalności. Nie chłonie wody, ale odprowadza ją na zewnątrz dając wysokie odczucie suchości. Nawet gdy pocisz się ubranie nie klei się do ciała. Wilgoć łatwo odparowuje z niej zachowując jednocześnie komfort cieplny.

Fascynujący świat krasu

25-27 lipca 2014 roku
Trzy dni w Raju... Słowackim Raju
Góry piękne są!
...można je przemierzać w wielkiej ciszy i samotności,
ale jakże piękniejsze stają się, gdy robimy to w tak wspaniałym towarzystwie – dziękujemy Wam
za trzy niezwykłe dni w Słowackim Raju,
pełne serdeczności, ciekawych pogawędek na szlaku
i za tyleż uśmiechu.
24-26 lipca 2015 roku
Powrót do Słowackiego Raju
Powróciliśmy tam, gdzie byliśmy roku zeszłego,
gdzie natura stworzyła coś niebywałego;
gdzie płaskowyże pocięły rokliny,
gdzie Spisza i Gemeru łączą się krainy;
by znów wędrować wąwozami dzikich potoków,
by poczuć na twarzy roszące krople wodospadów!
To czego jeszcze nie widzieliśmy – zobaczyliśmy,
gdy znów w otchłań Słowackiego Raju wkroczyliśmy!


19-21 sierpnia 2016 roku
Słowacki Raj 3
Tam gdzie dotąd nie byliśmy!
Przed nami kolejne trzy dni w raju… Słowackim Raju
W nieznane nam dotąd kaniony ruszymy do boju
Od wschodu i zachodu podążymy do źródeł potoków
rzeźbiących w wapieniach fantazję od wieków.
Na koniec pożegnalny wąwóz zostanie na południu,
Ostatnia droga do przebycia w ostatnim dniu.

           I na całe to krasowe eldorado
spojrzymy ze szczytu Havraniej Skały,
           A może też wtedy zobaczymy
to czego dotąd nasze oczy widziały:
           inne słowackie krasy,
próbujące klasą dorównać pięknu tejże krainy?
           Niech one na razie cierpliwie
czekają na nasze odwiedziny.

7-9 lipca 2017 roku
Słowacki Raj 4
bo przecież trzy razy to za mało!
Ostatniego lata miała to być wyprawa ostatnia,
lecz Raj to kraina pociągająca i w atrakcje dostatnia;
Piękna i unikatowa, w krasowe formy bogata,
a na dodatek zeszłego roku pojawiła się w niej ferrata -
przez dziki Kysel co po czterdziestu latach został otwarty
i nigdy dotąd przez nas jeszcze nie przebyty.
Wspomnień czar ożywi też bez większego trudu
fascynujący i zawsze urzekający kanion Hornadu.
Zaglądnąć też warto do miasta mistrza Pawła, uroczej Lewoczy,
gdzie w starej świątyni świętego Jakuba każdy zobaczy
najwyższy na świecie ołtarz, wyjątkowy, misternie rzeźbiony,
bo majster Paweł jak Wit Stwosz był bardzo uzdolniony.
Na koniec zaś tej wyprawy - wejdziemy na górę Velka Knola
Drogą niedługą, lecz widokową, co z góry zobaczyć Raj pozwala.
Słowacki Raj od ponad stu lat urodą zniewala człowieka
od czasu odkrycia jej przez taternika Martina Rótha urzeka.
Grupa od tygodni w komplecie jest już zwarta i gotowa,
Kaniony, dzikie potoki czekają - kolejna rajska wyprawa.


Cudowna wyprawa z cudownymi ludźmi!
Dziękujemy cudownym ludziom,
z którymi pokonywaliśmy dzikie i ekscytujące szlaki
Słowackiego Raju.
Byliście wspaniałymi kompanami.

Miało być naprawdę po raz ostatni...
Lecz mówicie: jakże to w czas letni
nie jechać znów do Słowackiego Raju -
pozwolić na zlekceważenie obyczaju.
Nawet gdy niemal wszystko już zwiedzone
te dzikie kaniony wciąż są dla nas atrakcyjne.
Powiadacie też, że trzy dni w raju to za krótko!
skoro tak, to czy na cztery nie będzie zbyt malutko?
No cóż, podoba nam się ten kras,
a więc znów do niego ruszać czas.
A co wrzucimy do programu wyjazdu kolejnego?
Może z każdego roku coś jednego?
Niech piąty epizod w swej rozciągłości
stanie się powrotem do przeszłości,
ruszajmy na stare ścieżki, niech emocje na nowo ożyją
gdy znów pojawimy się w Raju z kolejną misją!

15-18 sierpnia 2018 roku
Słowacki Raj 5
Retrospekcja
Suchá Belá - Veľký Sokol -
- Sokolia dolina - Kyseľ (via ferrata)

Koszulka wodniacka

Tatrzańska rodzinka

Wspomnienie


519 km i 18 dni nieustannej wędrówki
przez najwyższe i najpiękniejsze partie polskich Beskidów
– od kropki do kropki –
najdłuższym górskim szlakiem turystycznym w Polsce


Dorota i Marek Szala
Główny Szlak Beskidzki
- od kropki do kropki -

WYRÓŻNIENIE
prezentacji tego pasjonującego przedsięwzięcia na



za dostrzeżenie piękna wokół nas.

Dziękujemy i cieszymy się bardzo,
że nasza wędrówka Głównym Szlakiem Beskidzkim
nie skończyła się na czerwonej kropce w Ustroniu,
ale tak naprawdę doprowadziła nas aż na
Navigator Festival 2013.

Napisz do nas