Muńcuł silnie góruje nad Ujsołami, wsią o typowo wiejskim charakterze, położoną u zbiegu trzech potoków Ujsoły, Danielki i Bystrej. Pierwszymi osadnikami tego miejsca byli pasterze wołoscy poszukujący miejsc do wypasu. Przysposabiali sobie porośnięte lasem góry, karczując i wypalając na nich polany, które z czasem przeradzały się w obszerne hale. Wołosi pracowali przy stadach owiec i bydła od świtu do zmierzchu. Była to ciężka praca, ale też wolność. Zażywając tej wolności osiedlali się w dolinach rzek, w pobliżu hal gdzie wypasali owce i bydło. One dawały im prawie wszystko, czego potrzebowali do życia – jedzenie i odzienie. Z czasem jednak wolność osadników zmniejszała się, gdyż zmuszeni zostali do pracy na rzecz panów ziem, na których wypasali. W przypadku Wołochów polegało to głównie na płaceniu czynszu w naturze, a więc oddawaniu części produktów mlecznych, czy też oddawaniu jednej owcy z każdej hodowanej dwudziestki. Była to jedna z form prawno-gospodarczych dla ziem, na których osiedlali się Wołosi zwana prawem wołoskim. Narzucone obciążenia pańszczyźniane bywały różne. Niektórzy górale sprzeciwiając się im przechodzili na zbójnictwo, wybierając na swe siedziby głębokie, trudno dostępne doliny i wysokie góry. Tam mieli swoje kryjówki i tam skrywali swe skarby, o których dzisiaj krąży tak wiele legend. W tutejszej okolicy wszyscy wiedzą o ukrytych zbójnickich skarbach na górze Muńcuł. Nikt jednak nie wie dokładnie gdzie są, nikomu jeszcze nie udało się ich znaleźć. Ponoć zakopano je gdzieś w pobliżu szczytu.
OPIS:
Ruszamy z Ujsoł o godzinie 9.40, z parkingu przy rzece Bystra. Przekraczamy Bystrą. Idziemy chodnikiem przy szosie na północny zachód, oddalając się od Kościoła Świętego Józefa Robotnika w Ujsołach. Mijamy kapliczkę przydrożną z I połowy XVIII wieku, następnie przystanek autobusowy i dochodzimy do zielonego szlaku przecinającego szosę. Skręcamy w lewo na południowy zachód w ulicę Danielki. Zaraz dalej przekraczamy rzekę Ujsołę. Idziemy krótką chwilkę w górę Danielki, po czym schodzimy z drogi na lewo przekraczając potok Danielka. Krótko podmokłymi łąkami, a potem lasem wspinamy się stokami Muńcuła.
|
Potok Bystra. |
|
Kapliczka przydrożna z I połowy XVIII wieku w Ujsołach. |
|
Rzeka Ujsoła. |
|
Trzeba ubrać szpilki. |
|
Stoki pozbawione lasu. |
|
Widok na Urówkę. |
|
Widok na szczyt Muńcuła. |
Góra Muńcuł porośnięta jest częściowo buczyną karpacką. Dawniej połacie buczyny karpackie były znacznie większe, dominowały do czasu, kiedy na Żywiecczyźnie pojawiło się bardzo dynamicznie rozwijające się hutnictwo, a było to w XIX wieku. Hutnictwo potrzebowało drewna, jako surowca energetycznego, szczególnie twardego, a takim drewnem były buki i jawory.
Wyraźne zmiany w charakterze lasów beskidzkich zaczęły się w XIX wieku. Na Żywiecczyźnie rozwijało się bardzo dynamicznie hutnictwo i przetwórstwo drewna. Tamten przemysł potrzebował dużo twardego drewna, jako głównego surowca energetycznego. Pozyskiwano głównie buka i jawora. W tamtych czasach rozkwit przeżywało również górnictwo węglowe, w wyniku którego rosło zapotrzebowanie na drewno kopalniakowe i budulcowe do budowy chodników oraz umocnień korytarzy górniczych. Drewnem tym były tysiące hektarów zasadzonych monokultur świerkowych.
Jednak obecne górnictwo już tak nie eksploatuje lasów. Jeszcze nie tak dawno temu świerk był symbolem beskidzkich lasów. Podobnie było na Muńcule, kiedy rosły na nim piękne, dorodne świerki. Jednak w ostatnich latach świerkowe lasy zaczęły słabnąć i umierać. Współczesny człowiek ma silny wpływ na środowisko naturalne. Dawni pasterze wołoscy wycinając i wypalając drzewa pod pastwiska też mieli taki wpływ, ale nie był on tak silny, jak obecnie. Obecna działalność człowieka wprowadziła szereg zmian powodujących niestabilność pogody i częstsze zjawiska wyjątkowe, jak susze, ulewy, silne wiatry, które mają wpływ na środowisko naturalne. Na myśli mamy tutaj zanieczyszczenia emitowane do atmosfery, które wraz z deszczem są wchłaniane do gleby. Do tego dołożyć trzeba intensywną urbanizację dolin oraz idące wraz z nią większe zapotrzebowanie na wodę. Lasy nie były na to przygotowane. Atakowane jednocześnie przez naturalnych wrogów, takich jak np. grzyby z rodzaju opieńka, czy owada kornika drukarza – nie potrafiły się przeciwstawić w walce o przetrwanie.
|
Przez Szczytkówkę (fot. Ewa Bugno). |
Szlak przeprowadza nas górnym skrajem polany Szczytkówka, dawnej wykorzystywanej pod wypas, dzisiaj zagospodarowanej mieszkalnie. Na dawnej pasterskiej polanie zawiązało się małe osiedle. Powyżej osiedla czeka nas końcowe podejście na szczyt masywu, sięgający 1165 m n.p.m. Wkrótce po wschodniej stronie, tuż pod szczytem Muńcuła mamy kolejną polanę – Halę na Muńczole. Właśnie odnaleźliśmy najpiękniejszy skarb Muńcoła, wcale nie tak skrzętnie skrywany, jakbyśmy się tego spodziewali – malownicze hale z rozległymi, cudownymi panoramami.
Od prastarych czasów na wschodnim stoku Muńcuła podczas corocznego święta św. Wawrzyńca rozpalano wielkie ognisko. Zwyczaj ten nazywany był „Wawrzyńcowymi Hudami”. Zwyczaj ten przetrwał do czasów obecnych, choć ogniska są skromniejsze i mają folklorystyczną oprawę. Wierzono, że ogniska takie odstraszają złe moce, które przynoszą do wiosek śmiertelne zarazy. Hudy palone były w wigilię św. Wawrzyńca przypadającą na 9 sierpnia, gdyż geneza tej tradycji sięga dnia męczeńskiej śmierci św. Wawrzyńca, którą postanowiono czcić paleniem wielkich ognisk. Obecnie na „Wawrzyńcowe Hudy” z reguły wybiera się sobotę najbliższą wigilii św. Wawrzyńca.
Święty Wawrzyniec żył w III wieku naszej ery. Był diakonem, czyli pomocnikiem biskupa. Cieszył się zaufaniem papieża św. Sykstusa II, dlatego właśnie jemu powierzył administrację dóbr kościelnych oraz opiekę nad ubogimi Rzymu. Święty Wawrzyniec żył w czasach prześladowań chrześcijan za sprawą edyktu wydanego przez cesarza Waleriana (253-260), na podstawie którego wszyscy sprawujący w gminach chrześcijańskich jakieś urzędy, mieli być skazywani na śmierć bez postępowania sądowego. Papieża św. Sykstusa II ujęto 6 sierpnia 258 roku podczas sprawowania Eucharystii w katakumbach wraz z czterema asystującymi mu diakonami. Stracono ich jeszcze tego samego dnia, ale nie św. Wawrzyńca. Namiestnik rzymski liczył na to, iż namową i kuszącymi obietnicami, a w razie potrzeby katuszami, skłoni go do oddania całego majątku kościelnego w jego ręce. Św. Wawrzyniec poprosił wówczas o kilka dni, aby mógł zebrać „skarby Kościoła” w jedno miejsce. Faktycznie tak też zrobił, ale nie po to, aby przekazać je namiestnikowi, ale rozdać zgromadzonej biedocie Rzymu, którą wspierała gmina chrześcijańska. Zawiedziony namiestnik poddał św. Wawrzyńca okrutnym torturom. Nakazał rozciągnąć go na żelaznej kracie, potem wolno podgrzewać i piec go żywcem w ogniu. Działo się to 10 sierpnia 258 roku. Okoliczności męczeńskiej śmierci św. Wawrzyńca, poniesionej 10 sierpnia 258 roku, rozbudziły w Kościele rzymskim ogromny kult. W starożytności i średniowieczu św. Wawrzyniec był jednym z najbardziej popularnych świętych. W ikonografii przedstawiany jest w dalmatyce - najczęściej trzyma kratę (ruszt), na której był męczony i gałązkę palmy, jako symbol swego męczeństwa. Stał się patronem ubogich, piekarzy, kucharzy, bibliotekarzy, chronił od pożarów i reumatyzmu. Jego święto liturgiczne obchodzone 10 sierpnia. Z tego też powodu Perseidy, których kulminacja wypada w okres 11-13 sierpnia, nazywane są czasami „łzami świętego Wawrzyńca”.
|
Polana Szczytkówka. Widać z niej wierzchołek Muńcuła. |
|
Pod świerkami. |
Wspinając się po stokach Muńcuła przechodzimy przez skrawki lasu, ale też przez rozległe bezleśne obszary. Leśnicy pracują nad tym, aby las wzmocnić. Chcą przywrócić pierwotne drzewostany tworzące niegdyś słynną Puszczę Karpacką. Jeszcze w XVI wieku Beskidy porastała taka puszcza, zdominowana przez silne lasy mieszane – jodłowo-bukowe, a świerk występował w nich jako domieszka. Przebudowa chorych drzewostanów świerkowych ma zahamować zanikanie lasów. W miejsce świerków nasadzane są jodły, buki, jawory i wiązy, które mają większe szanse przetrwania w obecnych, zmieniających się w warunkach przyrodniczych i klimatycznych. Proces przebudowy drzewostanów mogliśmy zobaczyć już na początku naszej wędrówki.
Jeszcze kilka minut i wchodzimy do lasu, w którym skryta jest kulminacja góry. Osiągamy ją o godzinie 12.15. Dalej szlak skręca w lewo za tabliczkę szczytową. Schodzimy ze szczytu Muńcoła na przełęcz, od której ścieżka naszego szlaku wiedzie wzdłuż granicy rezerwatu przyrody Muńcoł. Obejmuje on wschodnie stoki i ciągnie się prawie do kolejnej przełęczy - Przełęczy Kotarz. Rezerwat ten został utworzony w 1998 roku. Chroni dobrze zachowany fragment rzadkiego obecnie zbiorowiska leśnego, jakim jest żyzna buczyna karpacka. Oprócz drzewostanów, teren ten olśniewa obfitością rosnącej tu wczesną wiosną (od lutego do kwietnia) śnieżyczki przebiśnieg. Jej stanowisko liczy tu kilka tysięcy okazów. Wraz ze śnieżyczką przebiśniegiem ozdobą runa leśnego są inne chronione gatunki roślin, takich jak: wawrzynek wilczełyko oraz kwitnące później lilia złotogłów i ciemiężyca zielona.
|
|
|
|
|
Malownicza droga na szczyt. |
|
Muńcuł (1165 m n.p.m.). |
|
Na szczycie Kotarza [fot. Ewa Bugno]. |
|
Rezerwat Muńcoł. |
O godzinie 12.50 przechodzimy przez Przełęcz Kotarz (975 m n.p.m.) i przecinamy przechodząca przez nią drogę. Zaczynamy podchodzić stoki masywu Rycerzowych (Wielkiej i Małej). Spotykamy żółte znaki szlaku, które wraz z naszymi wiodą do schroniska, przy czym nasz zielony szlak przechodzi przez wierzchołek Małej Rycerzowej (1207 m n.p.m.). Rezygnujemy jednak z tej opcji, ze względu na nasze opóźnienie. Idziemy żółtym szlakiem na rozległą Halę Rycerzową, gdzie pod szczytami Wielkiej Rycerzowej i Małej Rycerzowej stoi klimatyczna bacówka turystyczna. To pierwszy tego typu obiekt z serii wybudowanych w Beskidach. Powstała w 1975 roku. Istnieje dzisiaj w Polsce kilkanaście podobnych m.in. na Krawcowym Wierchu, w Bartnem, na Jaworzcu, Maciejowej, pod Małą Rawką, w Cisnej. Do schroniska wchodzimy o godzinie 13.50.
|
Widok na południowy wschód. |
|
Przed nami Mała Rycerzowa (szczyt z prawej). W głębi po lewej widać Wielką Rycerzową. |
|
Hala Rycerzowa i widok na wschód. |
|
Bacówka PTTK na Rycerzowej (1117 m n.p.m.). |
Przerwę kończymy o godzinie 14.40. Opuszczamy dzisiaj pełne ludzi schronisko. Ruszamy w kierunku Wielkiej Rycerzowej (1226 m n.p.m.). Wspinamy się widokową halą. Pomiędzy szczytami Wielkiej Rycerzowej (1226 m n.p.m.) i Małej Rycerzowej (1207 m n.p.m.) znajduje Przełęcz Halna (1165 m n.p.m.) Jej zachodnie stoki opadają do doliny potoku Dziobaki, zaś wschodnie do doliny potoku Cicha. Porośnięta jest trawami wchodzącymi w skład rozległej Hali Rycerzowej. Przełęcz Halna podobnie, jak cała Hala Rycerzowa obfituje w malownicze miejsca widokowe.
O godzinie 15.00 wchodzimy na szczyt Wielkiej Rycerzowej (słow. Rycierova hora; 1226 m n.p.m.). Wielka Rycerzowa znajduje się w głównej grani, pomiędzy Majcherową (1105 m n.p.m.) a Świtkową (słow. Svitková, 1082 m n.p.m.), od której oddzielona jest przełęczą Przysłop (940 m n.p.m.). Przez szczyt, jak i całym grzbietem przebiega Wielki Europejski Dział Wodny (między zlewiskiem Bałtyku i Morza Czarnego) oraz granica polsko-słowacka.
|
Hala Rycerzowa. |
|
Wielka Rycerzowa (słow. Rycierova hora; 1226 m n.p.m.). |
|
Szlak graniczny na Wielkiej Rycerzowej. |
Idziemy dalej grzbietem wododziałowym wzdłuż granicy międzypaństwowej. Po prawej na północy od czasu do czas z gęstwin leśnych pojawiają się widoki na Beskid Żywiecki. Również na południową stronę słowacką pojawiają się ładne widoki, nawet częściej ze względu na stoki pozbawione lasów. Słowacy Beskid Żywiecki nazywają jako Kysucké Beskydy (pol. Beskid Kysucki), łącząc je do większej grupy górskiej - Gór Kisuckich (słow. Kysucká vrchovina).
Nieco niżej po stronie północnej, równolegle do naszego czerwonego szlaku biegnie drugi szlak koloru niebieskiego który można powiedzieć, że jest przeżytkiem okresu PRL-u, kiedy szlaki ze względów wojskowych nie mogły biec po granicy. Schodzimy ze szczytu Wielkiej Rycerzowej, momentami ostrzejszymi uskokami grzbietu. Przechodzimy niewybitną kulminację Majcherowej (1105 m n.p.m.), gdzie szlak skręca na chwilę na południe w kierunku wzniesienia Majów ( słow. Májov; 1134 m n.p.m.). Czerwony szlak nie prowadzi na jego wierzchołek, lecz wraca przed nim do kierunku zachodniego. Czerwony szlak jest jednak zasypany śniegiem. wybieramy przetartą, ale dłuższą drogę przeze wierzchołek Majów z widokami na stronę słowackich Gór Kisuckich. Po drugiej stronie wzniesienia łapiemy z powrotem czerwony szlak, który biegnie znów w sąsiedztwie granicy państwowej, aż do kolejnego wzniesienia Bania, przed którym odchodzi na jego północne stoki. Jednak znów zaczyna ginąć w warstwie nieprzetartego śniegu. Znów decydujemy się na wspinaczkę na szczyt kolejnego granicznego wierzchołka. Bania, zwana również Przegibkiem (słow. Priehybok) jest szczytem górskim o wysokości 1126 m n.p.m. W gwarach ludowych mieszkańców Karpat słowo „bania” oznacza kopalnię rudy lub kruszcu, a nazwa ta pochodzi z języka węgierskiego (banyá). Wiąże się ono z dawnymi kopalniami, dlatego możliwe, że również na stokach tej Bani kiedyś istniały jakieś kopalnie.
|
Mała Rycerzowa i Wielka Rycerzowa widziane z Majcherowej. |
|
Szlak graniczny. |
No i na szczycie Bani przedeptana ścieżka zaskakuje nas, bo nagle z wierzchołka schodzi na bardzo stromy północny stok Bani. Musimy jakoś zejść ostrożnie, bo innej przetartej drogi nie ma. O godzinie 17.00 osiągamy Przełęcz Przegibek, znajdującą się pomiędzy szczytem Będoszki Wielkiej (1144 m n.p.m.) a Banią (1124 m n.p.m.) na wysokości 1000 m n.p.m. Przełęcz zajęta jest przez kilka domów górskiego osiedla. Po drugiej stronie na stokach Będoszki Wielkiej mamy Schronisko PTTK na Przegibku. Można powiedzieć, że położone jest w sercu Grupy Wielkiej Raczy – stanowi dogodny punkt do wędrówek górskich. Ze schroniska prowadzą szlaki do innych pobliskich schronisk na Wielkiej Raczy, Rycerzowej i Mładej Horze. Jego atutem jest również bardzo smaczna domowa kuchnia, zaspokajająca gusta wszelkich turystów. Gościmy w jego progach bardzo długo.
|
Przełęcz Przegibek i Bania. |
Na zewnątrz w chmurzastej szarówce ciemność zapada bardzo szybko. Mieliśmy iść jeszcze na szczyt Będoszki Wielkiej, ale skrywa się w chmurze. Na pewno nie oferuje dzisiaj widoków. Pozostaje nam odpocząć i ruszyć najkrótszą z możliwych dróg do Rycerki Górnej, gdzie czeka na nas autokar. Tak też czynimy. Siedzimy sobie w schronisku, coś smakowitego podjadamy. W każdej wędrówce trzeba znaleźć czas, na tak miły przystanek. Do Rycerki Górnej zaczynamy schodzić po godzinie osiemnastej. W świetle czołówek docieramy do niej około godziny dziewiętnastej.
|
W świetle czołówek do Rycerki [fot. Ewa Bugno]. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz