Śniegu nie widać już w dolinach. Mży ciepły deszczyk w dolinie Rabiańskiego Potoku. Dolina, w której teraz jesteśmy jest silnie zalesiona. Wcina się w Masyw Chryszcztej i Wołosania, zwany też Wysokim Działem. Wysoki Dział był umowną granicą pomiędzy dwoma grupami etnograficznymi, która po II wojnie zniknęła z krajobrazu Bieszczadów i znajdującego się dalej na zachodzie Beskidu Niskiego. Byli to ruscy górale, Łemkowie i Bojkowie. Łemkowie zamieszkiwali tereny znajdujące się na zachód od Wysokiego Działu, Bojkowie zaś zasiedlali tereny na wschód od Wysokiego Działu.
TRASA:
Rabe (656 m n.p.m.)
Jeziorko Bobrowe
Chryszczata (998 m n.p.m.)
Jeziorko Bobrowe
Rabe (656 m n.p.m.)
OPIS:
Dzisiaj wybieramy się na szczyt o nazwie Chryszczata znajdujący się w północnej części Wysokiego Działu. Najprawdopodobniej jego nazwa wywodzi się od rusińskiej nazwy czworolista pospolitego - chreszczate zilie, ale też może pochodzić od skrzyżowania dróg (ukr. chrest znaczy „krzyż”). O godzinie 9.20 kierujemy się szosą w górę doliny Rabiańskiego Potoku. Potok jest szeroki i wartki. Przed mostem nad potokiem mijamy utwardzoną drogę odchodzącą w górę stoku wznoszącego się po prawej. Prowadzi do kamieniołomu „Drobny”. Równolegle do tej drogi poprowadzony jest ścieżka edukacyjno-geologiczna. Prowadzi ona do punktu widokowego, z którego podziwiać można skalną ścianę wyrobiska kamieniołomu. To nie jedyny kamieniołom w dolinie. Trochę dalej przed kolejnym mostem nad Rabiańskim Potokiem po lewej mamy odejście drogi do kamieniołomu „Gruby” znajdującego się na stokach wzniesienia Partyja (782 m n.p.m.).
Idziemy dalej prosto szosą przedzierającą się wraz z potokiem przez charakterystyczne dla tutejszej okolicy górskie bory świerkowe, opisywane niegdyś w pamiętniku przez Aleksandra Fredrę: „Tam granica świata. Za Baligrodem wjeżdża się w czarne gardło. Droga i rzeka to jedno i toż samo, a od rzeki jednej i drugiej strony wznoszą się czarne ściany jodeł i smereków.” Wyżej w dolinie położona była bojkowska wieś Rabe, której dziedzicem był Jacek Fredro, hrabia, herbu Bończa. Fredrowie byli jej właścicielami na przełomie XVIII i XIX wieku. Urządzili w niej hutę przetapiającą miejscowe rudy żelaza.
|
Szosa w dolinie Rabiańskiego Potoku. |
|
Rabiański Potok. |
|
Chatka Studencka „Huczwice”. |
Dochodzimy do rozdroża. Skręcamy w prawo na utwardzoną drogę. Droga ta prowadzi na tereny nieistniejącej wsi Huczwice. Wioska ta leżała w malowniczej kotlince rozkładającej się w dolinie bezimiennego strumienia, dopływu Rabiańskigo Potoku. To piękne miejsce chronione jest przed sukcesją lasu poprzez systematyczne wykaszanie. Wieś przestała istnieć w 1947 roku, kiedy jej ludność została wysiedlona w czasie akcji „Wisła”, zaś zabudowę zniszczono. Uważny obserwator może wypatrzeć ślady dawnych pól, czy odszukać pozostałości po cerkwi lub cmentarzu. Wieś Huczwice była lokowana na prawie wołoskim na dobrach Balów w XVI wieku. Nazywała się wówczas Owfficza. Była to zawsze mała osada. Po lokacji liczyła 10 gospodarstw. Postawiono też tu młyn. W pierwszej połowie XX wieku była przysiółkiem Rabego. W czasie powszechnego spisu przeprowadzonego w 1921 roku odnotowano, że we wsi stało 28 domów, a mieszkało w nich 156 osób.
|
Droga przez Huczwice. |
|
Tereny dawnej wsi Huczwice. |
|
Kapliczka św. Huberta. |
Po minięciu terenów dawnej wsi droga skręca w prawo, zaraz potem w lewo pokonując stromszy odcinek zbocza. Chwilkę potem, o godzinie 10.20 wychodzimy na Jeziorko Bobrowe. Akwen ten powstał na początku lat 90-tych XX wieku poprzez spiętrzenie wody na płynącym tam potoku poprzez usypanie tamy. Jeziorko zostało zasiedlone przez bobry w wyniku programu reintrodukcji tego gatunku w Bieszczadach. Otoczone jest olszynami, podtopionymi jodłami, świerkami i bukami. W 2014 roku Nadleśnictwo Baligród zbudowało nad Jeziorkiem Bobrowym podniesioną wiatę, w której można odpocząć, albo wykorzystać ją jako punkt widokowy do obserwacji przyrodniczych. Oprócz bobrów nad jeziorkiem pojawiają się inne duże ssaki: niedźwiedzie, wilki, rysie, żbiki, jelenie, a także żubry, z którymi kojarzy nam się masyw Wysokiego Działu od czasu, kiedy spotkaliśmy je na czerwonym szlaku.
|
Przed Jeziorkiem Bobrowym. |
Jeziorko jest jeszcze częściowo skute lodem. Przyroda przysypia nad nim jeszcze. Kolejne ciepłe dni zapewne sprawią, że przyroda ożywi się nad nim. Zakwitnie roślinność, nad wodą pojawią się czaple i bociany, a w toni wśród podtopionych konarów zobaczyć będzie można żaby i traszki.
|
Jeziorko Bobrowe. |
|
Strumień uchodzący z Jeziorka Bobrowego. |
|
Wiata nad Jeziorkiem Bobrowym. |
Po przerwie o godzinie 10.40 idziemy dalej wytyczoną ścieżką. Przechodzimy przez tamę jeziorka. Po krótkiej stromości wchodzimy na dróżkę biegnącą płasko nad linia brzegową jeziorka. Po minięciu jeziorka, zaczynamy łagodnym trawersem podchodzić w górę stoku wzniesienia Wierszki (803 m n.p.m.). Tak około godziny 11.00 docieramy na przełęcz pomiędzy tym wzniesieniem, a Chryszczatą. Spotykamy tu drogę leśną, na którą skręcamy w prawo. Idziemy chwilkę płasko, po czym musimy pokonać niewysoki, ale bardzo stromy uskok. Za uskokiem znów chwilkę płasko. Pojawia się śnieg. Wkrótce jego warstwa szybko rośnie, gdy zaczynamy napierać na bardzo stromy stok Chryszczatej. Porastający górę las na wyższych wysokościach ogarnia mgła. Śnieg jest zbity i twardy, ale w niektórych miejscach można się zapaść nogami nawet na pół metra. Po 45 metrach wspinaczki wchodzimy na polankę. Jesteśmy nieopodal szczytu.
|
Ścieżka obok jeziorka. |
|
Stok wzniesienia Wierszki. |
|
Przełęcz przed Chryszczatą. |
|
Łagodny fragment podejścia z przełęczy. |
|
Na uskoku. |
|
Konar. |
|
Zleżałe konary. |
|
Zaczyna się śnieg. |
|
Przed stromizną Chryszczatej. |
|
|
Strome zbocze Chryszczatej i głęboki śnieg. |
Przecinamy polankę. Zaraz za polanką mamy grzbiet i przebiegający przezeń czerwony szlak głównego Szlaku Beskidzkiego. Po prawej już widzimy szczyt Chryszczatej, przykryty co najmniej jednometrową warstwą śniegu. Stoi na nim tablica z mapą turystyczną, wiata oraz stara betonowa wieża geodezyjna wybudowana przez Austriaków w czasach zaborów. Jest też na szczycie drewniana ława z ławkami pod wieżą geodezyjną, ale przykrywa ją zupełnie śnieg. Chryszczata jest górą kojarzoną przede wszystkim z dwóch osuwiskowych jeziorek zwanych Jeziorkami Duszatyńskimi oraz rezerwatu przyrody „Zwięzło” utworzonego w ich obrębie. Wędrujących po raz pierwszy czerwonym szlakiem może zaskoczyć ilość symbolicznych mogił przy szlaku. W okresie od listopada 1914 roku do kwietnia 1915 roku rozgrywał się tu najkrwawszy rozdział w historii Bieszczadów. W czasie walki zginęło wtedy około 50 tysięcy żołnierzy. Cały grzbiet pasma nosi wciąż ślady sieci okopów, transzei, ziemianek i bunkrów. Po drugiej wojnie światowej w tutejszych górach swoje kryjówki miało UPA.
|
Polanka pod szczytem. |
|
|
|
Chryszczata (997 m n.p.m.). |
Nasz pobyt na szczycie Chryszczatej nie jest zbyt długi. Robi się zimno i chyba nie dlatego, że stoimy, ale faktycznie nagle spada temperatura. Robimy zdjęcia o godzinie 12.10 kierujemy się na drogę powrotną, tą samą, która wychodziliśmy na górę. Za polanką, gdy tylko trochę obniżamy wysokość temperatura wraca do przyjemnego poziomu. Z lasu porastającego strome stoki Chryszcztej mgła nieco odeszła. Można głębiej spojrzeć w jego otchłań. Zejście stromym zboczem jest jak zwykle bardziej kłopotliwe, ale nie dalej zadyszki jak przy podejściu. Po dwudziestu minutach jesteśmy już łagodnym odcinku, który prowadzi na przełęcz przed Wierszkiem. Tam kierujemy się w lewo na dróżkę schodzącą do Jeziorka Bobrowego.
Do wiaty Jeziorka Bobrowego docieramy o godzinie 13.10. Zatrzymujemy się na kilkanaście minut odpoczynku. Dalej pozostaje już spacerek utwardzoną drogą do miejsca oczekiwania naszego autokaru. Schodzimy do niego na godzinę 14.20.
|
Powalony konar. |
|
|
Huby. |
|
Rabiański Potok. |
I tak kończy się kolejny (i niestety ostatni) epizod naszych wypraw w cyklu Korona Bieszczadów. Zdobycie wszystkich szczytów zaliczanych do tej korony zajęło nam cztery trzydniowe wyprawy. Chcieliśmy je robić o takich porach roku, kiedy mało kto w te góry się zapuszcza. Tak też uczyniliśmy za wyjątkiem jednej październikowej wyprawy, kiedy panuje szczyt ruchu turystycznego w Bieszczadach. Spośród czterech zorganizowanych wypraw trzy z nich właśnie takie były – jechaliśmy w Bieszczady, kiedy te świeciły pustką. Były to jednak wyprawy bardziej ryzykowne, jeśli chodzi o aurę, bo w marcu, kwietniu, czy listopadzie jest bardziej kapryśna, o ile nie najbardziej. Wszystko się udało, czego oczywiście zasługą jest też wspaniała ekipa wyprawowa, składająca się z ludzi miłych i towarzyskich, ale przede wszystkim odpowiedzialnych za całą grupę. Dziękujemy wszystkim, którzy dzielili z nami bieszczadzkie szlaki podczas wypraw po Koronę Bieszczadów, jak też włączali się w programy wieczornego czasu. Wspomnijmy cudowne dwa wieczory poezji Jerzego Harasymowicza i Czesława Anioła, muzyczne warsztaty z Wawrzyńcem Krupą, Katarzynki i Andrzejki podczas listopadowej eskapady, czy wczorajsze spotkanie filmowe w Kinie „Końkret”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz