Brak stabilizacji pogody w ostatnie dni wystawia nas na niepewność co do aury w najbliższym czasie. Prognozy zmieniają się co kilka godzin. Silne wichry nie ominęły Podkarpacia i wciąż są zagrożeniem. Połoniny są jeszcze pokryte rozległymi płatami śniegu. Jednakże w dolinach odsłoniły się już brązy. Marcowe Bieszczady sieją pustką.
W Lutowiskach ugościło nas ciepłe południe, choć delikatna bryza chłodem podwiewa. Gęste obłoki suną po niebie, co rusz przedostają się między nimi kosmyki promieni słońca. Ciepłem chcą zbudzić kwiaty na łąkach, ale te wciąż jeszcze śpią. Nie ma już zimy, ale wiosny jeszcze też nie widać – nie ma śniegu, ale nie ma też jeszcze kwiatów.
TRASA:
Lutowiska (615 m n.p.m.)
Trohaniec (939 m n.p.m.)
Chata Socjologa (896 m n.p.m.)
Dwernik (520 m n.p.m.)
OPIS:
Zaczynamy wędrówkę przez marcowe Bieszczady we wsi Lutowiska, leżącej przy trasie dużej obwodnicy bieszczadzkiej. Była ona lokowana na dobrach Kmitów przed rokiem 1580 (nie ma zapisków co do jej lokacji, stąd dokładna data nie jest znana). Jej nazwa pochodzi od ukraińskiego słowa „litowyszcze” oznaczającego miejsce wypędzania i wypasu bydła. Dogodne położenie wsi przy przecinających się szlakach handlowych przyczyniło się do tego, że kolejny właściciel wsi Ludwik Urbański wystarał się dla wsi o prawa miejskie. W tym czasie też zmieniono nazwę Lutowisk na Urbanice, aby uczcić jej właściciela, ale nazwa ta nie przyjęła się. Na przestrzeni swojej historii miejscowość miała wielu właścicieli. Po zniesieniu pańszczyzny w 1848 roku upadające majątki rolne, pozbawione darmowej siły roboczej, przejmować zaczęli przedsiębiorcy drzewni. Powstały tartaki. Podczas I wojny światowej Lutowiska zostały spalone. Stało się to 25 stycznia 1915 roku podczas walk w bitwie pod Lutowiskami, podczas której Austriacy rozbili w 30 stopniowym mrozie rosyjską kawalerią. Podczas tej bitwy wielu mieszkańców Lutowisk poniosło śmierć.
Po I wojnie światowej w 1919 roku Lutowiska utraciły prawa miejskie, ale w dalszym ciągu przez cały okres międzywojenny stanowiły one lokalne centrum handlowe i administracyjne. Po wybuchu II wojny światowej na mocy paktu niemiecko-radzieckiego do 1941 roku Lutowiska należały do ZSRR. W czerwcu 1941 roku wkroczyły tutaj wojska niemieckie. Rok później gestapowcy rozstrzelali tu około 650 miejscowych Żydów, Polaków i 30 Romów. Spalono wszystkie zabudowania Żydów. W kolejnych latach Niemcy dokonywali kolejnych mordów miejscowej ludności. Po wycofaniu się Niemców w 1944 roku duża cześć Polaków wyjechała z Lutowisk. Na tych co pozostali dokonano kolejnych mordów – nie jest do końca jasne kto to zrobił, ale niektóre źródła przypisują to UPA. Po zakończeniu II wojny światowej Lutowiska znalazły się w granicach terytorialnych ZSRR. Zostały wówczas przemianowane na Szewczenko (Szewczenkowo). W 1951 roku po tzw. wyrównaniu granic państwowych Lutowiska wróciły do Polski, a jej dotychczasowych mieszkańców przesiedlono w rejon Odessy. Opustoszałą miejscowość zasiedlono ludnością z obszarów Sokalszczyzny i Hrubieszowszczyzny, które weszły w obszar Związku Radzieckiego. Nazwa Lutowiska powróciła do wsi w 1957 roku. Wtedy też przyjechał do wsi pierwszy autobus. Lutowiska powoli zaczęły się rozbudowywać – powstały kino „Strażnica”, ośrodek zdrowia i apteka, nadleśnictwo, PGR, strażnica WOP, szkoła podstawowa, hotel „Borowik”, remiza OSP.
|
Makieta cerkwi św. Michała Archanioła w Lutowiskach. |
Wędrówkę poprzedzamy zwiedzeniem cmentarza greckokatolickiego w Lutowiskach, znajduje się przy drodze i naszym zielonym szlaku. Jego powstanie datuje się na przełom XVIII i XIX wieku. Położony był w sąsiedztwie cerkwi, która została rozebrana w roku 1980 (po uprzednim przekazaniu jej parafii rzymskokatolickiej). Z materiałów po jego rozbiórce zbudowano kościół w Dwerniku. Cmentarz ten do II wojny światowej był wykorzystywany przez katolików wszystkich obrządków. Do dzisiejszych czasów zachowało się na nim kilkanaście nagrobków w różnym stanie. Obok zbudowano miniaturę cerkwi.
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Cmentarz greckokatolicki w Lutowiskach. |
W latach 60-tych XX wieku tereny Lutowisk imitowały dawne kresy wschodnie I Rzeczypospolitej. Na pobliskim wzniesieniu, tuż pod pasmem Otrytu, wybudowano potężną stanicę graniczną Chreptiów. Robiono w niej zdjęcia do filmu „Pan Wołodyjowski”, zaś sami mieszkańcy brali udział w tych zdjęciach jako statyści. Przypomina o tym wybudowany później gastronomiczno-wypoczynkowy kompleks po nazwą Stanica Kresowa „Chreptiów”, oparty na bryle filmowej budowli. Miejscowość która przed wojną była centralnym miejscem życia, wielonarodowej Polski w tym regionie, dzisiaj jest 10-krotnie mniejsza. Lutowiska nie mają już tak istotnego znaczenia, jak kiedyś, choć wciąż leżą przy głównej bieszczadzkiej arterii.
|
Stanica Kresowa „Chreptiów”. |
|
Widok na Bieszczady Wysokie. |
|
Posada Dolna. |
Zielony szlak kieruje nas drogą asfaltową przez zabudowania wiejskie osiedla Posada Dolna. W dali na południowo-wschodnim horyzoncie widzimy ośnieżone grzbiety połonin. Przed sobą mamy grzbiet Otrytu kulminujący szczytem Trohańca. Cały grzbiet jest zalesiony, ale rosnący na nim las jest nieszczelny – widać, że na leśnych zboczach leży jeszcze śnieg. Wkrótce skręcamy na zachód. Idziemy drogą wyłożoną betonowymi płytami do skraju lasu, gdzie stoi wiatka. Po kilku minutach odpoczynku ruszamy dalej na południowy zachód. Przez chwilę szlak sprowadza w dół skrajem lasu, po czy zaczynamy podejście na grzbiet pasma Otrytu. Nikniemy w lesie.
|
Przed nami Trohaniec. |
|
Widok na Bieszczady Wysokie. |
|
Bieszczady Wysokie widoczne z Lutowisk. |
|
Droga wyłożona betonowymi płytami. |
Podejście początkowo jest łagodne. Potem jest stromiej. Grzbiet osiągamy o godzinie 13.20. Zielony szlak skręca w prawo. W lewo, tam gdzie idziemy, czyli na najwyższy szczyt pasma Otrytu prowadzą zielone trójkąty. O godzinie 13.50 jesteśmy na wierzchołku Trohaniec (939 m n.p.m.). Przez miejscową ludność nazywany był kiedyś Wysokim Wierchem. Otryt bywa pasmem zaliczanym również do Gór Sanocko-Turczańskich, ale przez większość turystów zwykle łączony jest z Bieszczadami. Tuż pod wypiętrzeniem szczytowym stoi stary krzyż upamiętniający żołnierzy węgierskich poległych w czasie I wojny światowej podczas walk o przełęcze karpackie zimą 1914/15. Na mogile umocowana jest inskrypcja zaczerpnięta z cmentarza na Rotundzie:
Nie płaczcie, że leżymy tak z dala od ludzi,
a burze już nam nieraz we znaki się dały;
wszak słońce co dzień rano tu nas wcześniej budzi
i wcześniej okrywa purpurą swej chwały.
|
Grzbietowa droga na szczyt. |
|
Krzyż upamiętniający żołnierzy węgierskich poległych
w czasie I wojny światowej podczas walk zimą 1914/15. |
|
Trohaniec (939 m n.p.m.). |
Na wierzchołku wiatr wieje silniejszymi podmuchami. Po drobnej przekąsce idziemy z powrotem tą samą drogą. Podmuchy wiatru momentalnie słabną. Co chwila przebijające się słońce rozjaśnia okolicę. Grzbiet nie jest gęsto porośnięty lasem, dzięki czemu jest dość widokowy. O godzinie 14.15 mijamy węzeł szlaków. Od niego idziemy dalej grzbietem Otrytu za zielonymi znakami. Wchodzimy w gęstsze fragmenty bieszczadzkiego lasu bukowo-jodłowego. Miejscami na szlaku błoto miesza się ze śniegiem. Jesteśmy tylko trochę niżej o głównego wierzchołka pasma, a śnieg już nie dominuje, tylko stare, zmoknięte liście przylepione do podłoża. Ich ciemny brąz okrywaja wszystko, włącznie z korzeniami buków wystającymi ponad powierzchnię gleby.
|
W drodze powrotnej ze szczytu. |
|
Droga ze szczytu. |
|
Węzeł szlaków. |
|
Niedaleko przed wierzchołkiem Otrytu Górnego. |
|
Otryt Górny (895 m n.p.m.). |
O godzinie 14.40 wchodzimy na obszar tzw. Otryckiej Republiki Wolnej Myśli. To miejsce, gdzie ludzie zaznają wyciszenia i oderwania od zgiełku cywilizacji. Na polanie stoi drewniana „Chata Socjologa”. Z polany tej widać majestatyczne polskie połoniny. Rozsiadamy się przy chacie. Chata ma mieszkańców przez cały rok. Organizowane są w niej obozy, spotkania, plenery. Każdy poszukujący wytchnienia i spokoju może w niej zamieszkać. Chatą opiekuje się „Klub Otrycki”, który tworzy grupa ludzi zauroczonych ty miejscem i jednym z najdzikszych bieszczadzkich pasm, do jakich Otryt jest zaliczany. Chata Socjologa została wybudowana w latach 1972–1973. Gdy spłonęła 13 stycznia 2003 roku, bardzo szybko została odbudowana i jeszcze tego samego roku zaczęła ponownie działać.
Ludzie doświadczaj tutaj swojego autentyzmu, odnajdują to, co tak naprawdę jest potrzebne człowiekowi. Wspólnie dbają o zapewnienie bytu – posiłki, rąbanie drewna na opał, przynoszenie wody – to wszystko robią solidarnie, razem. Służy to integracji grupy. Każdy w niej czuje się współodpowiedzialny za pozostałych.
|
Chata Socjologa. |
|
|
|
Grupa w Otryckiej Republice Wolnej Myśli. |
|
Otrycka Republika Wolnej Myśli. |
O godzinie 16.15 opuszczamy Otrycką Republikę Wolnej Myśli. Pasmo Otrytu ciągnie się dalej. Tworzy go prosty grzbiet o długości około 18 km. Jednak schodzimy w dół do doliny Sanu. Dróżka prowadzi nas przez okazały, tchnięty dzikością las, przypominający pierwotną puszczę karpacką. Tworzą go rosłe drzewa, ale też lezące pod nimi wywroty potężnych, omszałych buków. Dróżka szybko sprowadza w dół. W niższych położeniach spod liści wydostały się już pierwsze śnieżyczki przebiśniegi (Galanthus nivalis L.). Gdzieindziej potrafią zakwitnąć wcześniej. Tutaj w bardziej surowym klimacie pojawiają się później. Są symptomem przedwiośnia.
Niżej droga jest błotnista, przecinają ją strużki potoczków. Pojawiły się przy nich pąki lepiężników białych (Petasites albus), kolejnych kwiatów najwcześniej kwitnących. Zakwitają jeszcze przed rozwojem liści. Obchodzimy bokiem zabłoconą dróżkę. O godzinie 15.30 wychodzimy z lasu, wpierw w młodniki, potem między domy wsi Dwernik.
|
Droga do Dwernika. |
|
Kilka skałek przy szlaku. |
|
Pośród buków. |
|
Śnieżyczka przebiśnieg (Galanthus nivalis L.). |
|
Lepiężnik biały (Petasites albus). |
|
Dróżka. |
|
Na zejściu. |
|
Przez młodniki. |
Dwernik założony został najprawdopodobniej w 1533 roku na dobrach Piotra Kmity. W 1880 roku liczył 88 domów i 554 mieszkańców. Przed II wojną światowa stała we wsi drewniana cerkiew, dwa młyny, dwie karczmy i komisariat służby celnej. Po wojnie Dwernik został zniszczony przez UPA, a jego mieszkańcy wysiedleni. Ponowne zasiedlanie Dwernika zaczęło się od 1956 roku. W 1981 roku z rozebranej w Lutowiskach cerkwi zbudowano drewniany kościół św. Michała Archanioła.
Schodzimy nad brzeg dopływowego potoku. W jego wodach czyścimy obuwie z błota. Na brzegu dostrzegamy kilka okazów cebulicy dwulistnej (Scilla bifolia L.) – gatunek byliny z rodziny szparagowatych występujący w południowej w Polsce, roślina rzadka i objętą ochroną (obecnie częściową, a do 2014 ochroną ścisłą). Kwitnie od marca do kwietnia. Przy braku owadów potrafi być samopylna. Jej nasiona rozsiewane są przez mrówki (myrmekochoria). Kończymy wędrówkę w łożysku doliny Sanu.
|
Dwernik i widok na Połoninę Wetlińską. |
|
Dopływ Sanu spływający z Otrytu. |
|
Cebulica dwulistna (Scilla bifolia L.). |
Z Dwernika przejedziemy nieco dalej w dół doliny Sanu, a następnie do bocznej doliny potoku Głęboki. Tam zostaniemy w otchłani najbardziej skrytych Bieszczadów. Marcowe Bieszczady pociągają niewielu, a chyba wtedy emanuje z nich największa dzikość. Prawie nie ma w nich turystów. O tej porze roku cenią je sobie nieliczni. Wtedy panuje w nich największa cisza i spokój, mącona czasem jedynie porywem wiatru. To czas, kiedy niedźwiedzie opuszczają swoje zimowe gawry i poszukują żeru. Muszą zaspokoić głód. Również wilcza wataha krąży po okolicy w tym samym celu. Widzieli ją turyści, kiedy osaczała sarnę. Zawrócili widząc, że dzieje się to na ich szlaku, który zamierzali przejść. Na Otrycie łatwo natrafić na wilcze tropy. Jutro przemieścimy się na połoniny, na które mieliśmy dzisiaj okazję popatrzeć z daleka z Otryckiej Republiki Wolnej Myśli. Jutro ma być znacznie więcej słońca, ale prognozy są bardzo zmienne i niepewne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz