Po zimowej przerwie powracamy na Główny Szlak Beskidzki. Ostatni jego odcinek zakończyliśmy na Przełęczy Glinne. Dziś zaczynamy trochę dalej, a nieprzebyty do tej pory fragment Beskidu Żywieckiego zostawiamy na późniejszy czas. To celowa decyzja, bowiem to co miało być następne - Pasmo Babiogórskie wraz z wchodzącym w jego skład Pasmem Polic jest wciąż pokryte śniegiem, a występujące ostatnio wysokie temperatury sprawiły, że stał się on właściwie stwardniałą, oblodzoną i kruszącą się pod stopami skorupą. Taki śnieg jest dość uciążliwy w wędrówce. Poczekamy, aż zupełnie zejdzie, tym bardziej, że etapowe przebywanie Głównego Szlaku Beskidzkiego wcale nie musi się odbywać po kolei. Nie przeszkadza też to w zdobywaniu brązowej, srebrnej lub złotej odznaki za przebycie tego szlaku, przyznawaną przez Centralny Ośrodek Turystyki Górskiej PTTK w Krakowie. Regulamin zdobywania tych odznak wcale nie wymaga pokonywania Głównego Szlaku Beskidzkiego po kolei. Można go sobie dowolnie podzielić na odcinki i przebywać je w dowolnym czasie. Nie dotyczy to oczywiście Odznaki Głównego Szlaku Beskidzkiego w stopniu diamentowym, ale to już inna bajka, do której być może kiedyś powrócimy.
Tymczasem stajemy na wschodnim krańcu Beskidu Żywieckiego, we wsi Bystra, w krainie zwanej niekiedy Podbabiogórzem. Stąd wkroczymy do Beskidu Makowskiego, przez który Główny Szlak Beskidzki chwilkę przebiega, tak krótką, że wielu tego nie dostrzega. Bystra to wioska, której początki nie są jednoznaczne. Wiadomo jedynie, że pewną rolę w jej powstaniu odegrali osiedlający się tu Wołosi. Powstała prawdopodobnie w drugiej połowie XV wieku (pierwsza wzmianka o niej pochodzi z 1480 roku). W 1884 roku przez wioskę poprowadzono linię kolejową Sucha Beskidzka - Chabówka, a w 1920 roku uruchomiono przystanek kolejowy Bystra Podhalańska i od tego czasu Bystra stawała się letniskiem.
O godzinie 9.20 wysiadamy z autokaru niedaleko okazałego, ceglanego kościoła parafialnego, zbudowanego w latach 80-tych XX wieku. Asfaltową drogą kierujemy się na wschód. Mijamy kościół i wkrótce droga nasza kończy się na prostopadle biegnącej starej alei lipowej. Kiedyś aleja ta prowadziła do dworu dziedzica wsi Bolesława Syryusz Wilkoszewskiego, zbudowanego na przełomie XVIII i XIX wieku. Dziś po dworze nie ma śladu, gdyż tak popadł w ruinę, że parę lat temu dla bezpieczeństwa musiano go rozebrać. Pozostała po nim tylko stara aleja lipowa i parę drzew z przydworskiego parku. Wśród nich stoi 200-letni dąb o nazwie „Syryusz” - pomnik przyrody.
|
Kościół parafialny w Bystrej. |
|
200-letni dąb „Syryusz”. |
Po obejrzeniu dębu idziemy dalej na wschód. Przechodzimy betonowym mostkiem na rzeką Bystrzanką. Po prawej stronie na podniesieniu terenu mijamy coś nierozerwalnie związanego z polskim krajobrazem - urokliwą, przydrożną kapliczkę. Jest to jedna z najstarszych kapliczek spośród wielu w okolicy. Pochodzi z XVIII wieku i przedstawia drewnianą, późnobarokową rzeźbę św. Jana Nepomucena. Jan Nepomucen jest patronem jezuitów, spowiedników i szczerej spowiedzi oraz dobrej sławy, jak również tonących oraz mostów i dróg. W tradycji ludowej był świętym, który chronił pola i zasiewy przed powodzią, ale również i suszą. Dawniej, gdy we wsi nie było kościoła, mieszkańcy gromadzili się wokół kapliczki na nabożeństwach majowych, czerwcowych, czy różańcowych.
|
Rzeka Bystrzanka. |
|
Kapliczka z XVIII wieku nad Bystrzanką. |
|
Drewniana, późnobarokowa rzeźba św. Jana Nepomucena w kapliczce. |
Pniemy się teraz wąską drogą pod górkę, mijamy kilka domów. Wchodzimy na wzniesienie, za nami coraz lepiej widać ośnieżony grzbiet Pasma Policy. Przed nami, na następnym wzniesieniu widać Jordanów. Jednak wkrótce wchodzimy w lasek i cały otaczając krajobraz znika nam z oczu. Po chwili nasza dróżka przez kilka metrów schodzi ostro w dół i wyprowadza nas pod murowany wiadukt kolejowy. Dołem ciurczy się pod nim płytki strumień, zgrabnie przechodzimy jego skrajem. Za wiaduktem pływnie Skawa, oddzielająca Beskid Żywiecki od Beskidu Makowskiego. I tu mamy niezłą niespodziankę. Mostek, który kiedyś tu był, teraz nie istnieje, gdyż został porwany przez niedawną powódź. Skawa to rzeka długa mająca 92 km długości. Dziś woda przez jej koryto płynie dość spokojnie, ale słynie ze swojej gwałtowności. Potrafi nagle wezbrać ze swojego wijącego się koryta, a nawet przy okazji zmienić je na inne. Nie jest to też mała rzeczka, którą można ot tak sobie przeskoczyć, czy przejść po wystających kamieniach, przynajmniej nie w tym miejscu.
|
Widok na Jordanów. |
|
Ostre zejście z lasku. |
|
Wiadukt kolejowy. |
|
Tu był kiedyś mostek, który przeprowadzał na drugi brzeg Skawy. |
|
Skawa. |
Wracamy zatem z powrotem na drugą stronę linii kolejowej, przechodząc ponownie pod wiaduktem i idziemy wzdłuż linii kolejowej polną dróżką w kierunku południowo-wschodnim. Według mapy kilkaset metrów dalej jest inne przejście, a z niego ścieżka wracająca do naszego szlaku. Przy torach na polu orka wiosenna. Nie traktorkiem, ale w ciszy i spokoju, z pomocą konika. Na skraju stoi wóz i leży brona czekająca na swoją kolej. Jeszcze nie przeszliśmy na drugi brzeg Skawy, a już czujemy przecudne klimaty Beskidu Makowskiego. Czas jakby zwolnił, a życia nikt nie popędza. To wszystko działa niezwykle odprężająco, a sytuację dopieszcza słońce rozgrzewające powietrze.
|
Wiosenna orka. |
|
Przejście przez tory kolejowe. |
Po niedługim czasie przechodzimy przez tory kolejowe, zaraz potem mijamy ruinę domu i dochodzimy do kładki nad Skawą. Za przejściem droga nasza chwilę biegnie płasko, po czym zaczyna wchodzić na wzniesienie. Zaraz też pojawiają się pierwsze zabudowania. Wkrótce też pod naszymi nogami pojawia się asfalt ulicy Mickiewicza i jednocześnie wracamy na czerwony szlak. Jesteśmy w Jordanowie - mieście założonym w 1564 roku przez Wawrzyńca Spytka Jordana z Zakliczyna. Osada ta leżała wówczas przy skrzyżowaniu ważnych szlaków handlowych: z Krakowa i Wieliczki (tzw. trakt solny) przez Myślenice na Orawę i Węgry oraz szlaku doliną Skawy na Śląsk.
|
Panorama na Pasmo Policy - widok z podejścia do Jordanowa. |
|
Na jordanowskim rynku. |
|
Figura św. Jana Nepomucena. |
O godzinie 10.30 docieramy do jordanowskiego rynku z zabytkowym ratuszem, funkcjonującym od 1911 roku. Krzyżują się przy nim głównie szlaki komunikacyjne przebiegające przez miasto. Przy skrzyżowaniu stoi figura patrona dróg i mostów św. Jana Nepomucena, pochodząca z XVIII wieku. Na cokole kamiennej figury widzimy wykutego orła w koronie, który w jakiś sposób przetrwał czas zaborów i wojen. Na trawnikach rynku przyciągają różnokolorowe krokusy, zarówno o typowych barwach fioletowo-liliowych, jak też żółtych i białych.
Na jordanowskim rynku spotykamy również niebieski szlak, który przez krótki czas będzie nam towarzyszył, a potem odbije w kierunku Lubonia Wielkiego. Z rynku idziemy dalej na wschód wzdłuż bardzo ruchliwej krajowej drogi nr 28. Nic na to nie poradzimy. Wkrótce rzednie gęsta zabudowa miejska i po prawej odsłania się nami niewiele wyżej położone od nas wzniesienie z masztem antenowym - to Hajdówka (534 m n.p.m.). Droga ta schodzi w dół ku dolinie rzeki Malejówka, po czym po jej przekroczeniu wznosi się do góry. Wtedy oglądając się za siebie widzimy wzniesienie, na którym położone jest centrum Jordanowa. Za nim dwa pasma górskie rozdzielone przełomem Skawy - z lewej żywieckie, a z prawej makowskie.
|
Rzeka Malejówka. |
|
Oddalamy się od Jordanowa. |
O godzinie 11.20 wchodzimy do wioski historycznie starszej od Jordanowa o nazwie Naprawa. Pierwsze wzmianki o tej miejscowości pochodzą z 1529 roku. Miłośnicy gór przypuszczalnie skojarzą tą wioskę z postacią Jalu Kurka, autora słynnej „Księgi Tatr” (1955) i wielu innych pozycji literackich związanych z Beskidami, w tym dość głośnego dzieła pt. „Grypa szaleje w Naprawie” (1934).
Chwilę po wejściu do Naprawy opuszczamy drogę krajową nr 28 i skręcamy w prawo na szosę prowadzącą do miejscowości Skawa. Kilkanaście minut później jesteśmy już przy stacji PKP w Skawie. Idziemy jeszcze chwilę poboczem szosy wzdłuż linii kolejowej - tej samej, którą przekraczaliśmy przed Jordanowem. Z drugiej strony tej linii płynie wijąca się ciasno Skawa. To już ostatnie metry asfaltowego wędrowania. Dochodzimy w końcu do miejsca, gdzie szlak skręca w lewo na zbocze, w kierunku Birtalowej (626 m n.p.m.).
|
Kapliczka w Skawie. |
|
Przez wioskę Skawa. |
Przystępujemy do podejścia wzniesienia, z ulgą pozostawiamy za sobą niezbyt atrakcyjny odcinek Głównego Szlaku Beskidzkiego. Podejście nie jest długie i forsowne. Po minięciu zabudowań, otaczają nas niewielkie lasy, a wśród nich pola i łąki. Znów słychać parskającego konia, zaprzęgniętego do orki. Klimaty, w których można łatwo się zakochać. Trochę wyżej zatrzymujemy się na odpoczynek na widokowej polanie, nieopodal wypiętrzenia góry, sięgającego 560 m n.p.m. Mija południe. Na polanie odpoczywamy blisko godzinę, niewspółmiernie długo do zmęczenia, ale czasu dnia mamy jeszcze bardzo wiele, a do końca wędrówki pozostało już bardzo niewiele, bo niespełna 7 kilometrów. Jest bardzo ciepło jak na tą porę roku, ale w spoczynku czuje się delikatny chłód powietrza. Patrząc w kierunku, z którego szliśmy widać wzniesienie o nazwie Działek (584 m n.p.m.), a za nim po prawej Jawornik (635 m n.p.m.). Na prawo, na północnym-zachodzi ciągnie się wioska Skawa wzdłuż ulicy, którą niedawno wędrowaliśmy. Gdzieś w dali ledwo widać przez słabo przejrzyste powietrze znacznie wyższe Pasmo Policy.
|
Panorama na wioskę Skawa. |
|
Za nami Działek (584 m n.p.m.), a za nim po prawej Jawornik (635 m n.p.m.). |
|
Przez łąki. |
Przed 13.00 ruszamy w dalszą drogę. Przechodzimy przez niewielki lasek i wchodzimy na bezleśny grzbiet. Z lewej strony, w dolinie widzimy Skomielną Białą, w całej okazałości, z charakterystycznym neoromańskim kościołem św. Sebastiana. Przed nami ponad lasem widać maszt antenowy, stojący na szczycie Birtalowej (626 m n.p.m.).
|
Bezleśny grzbiet, z którego po lewej widać Skomielną Białą.
Przed nami widać już Birtalową i stojący na niej maszt antenowy. |
|
Skomielna Biała. |
|
Neoromański kościół św. Sebastiana w Skomielnej Białej. |
|
Ponad lasem widać maszt antenowy, stojący na szczycie Birtalowej (626 m n.p.m.). |
Wchodzimy do lasu rosnącego na południowym zboczu Birtalowej. Szlak prowadzi po lekko podmokłej drodze leśnej. W kilku miejscach pojawiają się niewielkie płaty zmrożonego śniegu. Schodząc już z Birtalowej natrafiamy na niezwykłe grzyby, porastające opadłe z drzew zbutwiałe gałązki. Są to objęte ochroną gatunkową Czarki szkarłatne (
Sarcoscypha coccinea). Posiadają one niespotykany kształt żywoczerwonych miseczek o średnicy 2-5 cm (przy okazji: dzięki Reniu za pomoc w odszukaniu systematyki). Grzyby te są rzadko spotykane i wyrastają na terenach podmokłych, w okresie bezmroźnych zim, na przedwiośniu i wczesną wiosną (do maja) na zbutwiałym drewnie drzew liściastych, zwykle na wilgotnych leśnych stanowiskach.
|
Szlak prowadzi po lekko podmokłej drodze leśnej. |
|
W kilku miejscach pojawiają się niewielkie płaty zmrożonego śniegu. |
|
Birtalowa (626 m n.p.m.). |
|
Dalej przez las. |
|
Czarki szkarłatne (Sarcoscypha coccinea). |
Niedaleko stąd mamy już bardzo ruchliwą Zakopiankę, czyli popularną drogę z Krakowa do Zakopanego o długości 102 km. Przecinamy ją ostrożnie o godzinie 13.20.
|
Tu przekraczamy Zakopiankę. |
Po drugiej stronie Zakopianki ponownie wchodzimy do lasu, ale nie na długo. Po pięciu minutach wychodzimy na trawiaste połacie Zbójeckiej Góry (643 m n.p.m.). Obchodzimy jej szczyt po południowej stronie. Na północnym wschodzie wyłania się potężny Luboń Wielki (1022 m n.p.m.), który będzie z nami praktycznie już do końca, aż do Rabki-Zdroju. Z kolei przed nami widać już Gorce, na których wybija się biały jeszcze pas trasy narciarskiej na Maciejowej.
|
Trawiaste połacie Zbójeckiej Góry (643 m n.p.m.). |
|
Na północnym wschodzie wyłania się potężny Luboń Wielki (1022 m n.p.m.). |
Stopniowo obniżamy swoją wysokość. O godzinie 13.45 osiągamy pierwsze zabudowania Rabki-Zdroju. Początkowo idziemy polną drogą, a potem drogą z betonowych płyt. Potem okazuje się, że idziemy już ulicą Garncarską. Mijamy tradycyjny warsztat garncarski Edwarda Gacka, mieści się on w drewnianej chacie przy ul. Garncarskiej 8.
|
Widok na Rabkę-Zdrój i znajdujące się za nią Gorce (widok ze Zbójeckiej Góry). |
|
Przy pierwszych zabudowaniach Rabki-Zdroju. |
|
Kościół parafialny pw. św. Marii Magdaleny. |
|
Przed nami Gorce. Na zboczach Maciejowej widać biały pas stoku narciarskiego. |
O godzinie 14.05 przechodzimy przez rzekę Rabę i tym samym wchodzimy w krainę Gorców, a żegnamy się z Beskidem Makowskim. Chwilkę potem wchodzimy na ulicę Sądecką i skręcamy na niej w prawo. Przechodzimy obok drewnianej chałupy, w której mieści się prywatne Muzeum Gorczańskie. Wygląda na bardzo zaniedbane, ale choć jego podwórze zarasta, wśród drzew i kęp krzewów wypatrzeć można kilku drewnianych bohaterów - harnasia Janosika i czarownika Bulandę, zbójników Dzielskiego, Siarkę, Baczyńskiego, czy też Tomka Lubonia. Na tabliczce umieszczonej na ścianie domu napisano, że zbiorowe zwiedzanie muzeum jest możliwe po wcześniejszej telefonicznej rezerwacji.
Idziemy dalej ulicą Sądecką, która zatacza łuk w lewo, wokół XVII-wiecznego modrzewiowego kościoła pw. Św. Marii Magdaleny, krytego gontem. Obecnie nie pełni on swej pierwotnej funkcji, a w jego wnętrzu znajduje się Muzeum Władysława Orkana, obrazującego kulturę ludową górali Zagórzan i Kliszczaków. Prezentowane są w nim rzemiosło, rzeźba i malarstwo, stroje ludowe i narzędzia gospodarcze. Wokół kościoła rośnie zabytkowy zespół 15 drzew - dębów i lip. W kamiennym murze otaczającym kościół wbudowanych jest 14 kapliczek z 1744 roku, w których mieszczą się stacje Męki Pańskiej.
|
Rabka-Zdrój. Kościół pw. Św. Marii Magdaleny z XVII wieku. |
Za kościołem skręcamy na ulicę Orkana, która wiedzie prosto do centrum Rabki-Zdroju. Niebawem przechodzimy obok znajdującego się po lewej stronie Teatru Lalek „Rabcio”, powstałego w 1949 roku jako teatr amatorski dla dzieci przebywających w sanatoriach w Rabce. Trochę dalej stoi kościół parafialny pw. św. Marii Magdaleny wybudowany w 1908 roku. A za tym kościołem widać już przejazd kolejowy i stację, przy której kończy się nasza wędrówka. Docieramy do niej o godzinie 15.00.
|
Rabka-Zdrój. Teatr Lalek „Rabcio”. |
Wiadomo, że specyficzny mikroklimat spowodował, że Rabka szybko i wcześnie rozwijała się jako uzdrowisko, zwłaszcza jako uzdrowisko dziecięce. Już w pierwszym dokumencie wymieniającym nazwę miasta, pochodzącym z 1254 roku (autorstwa Jana Długosza), użyto stwierdzenia „Sal in Rabschyca”, co może świadczyć, że już wówczas znano właściwości rabczańskich solanek
Przed budynkiem dworcowym napotykamy pomnik Świętego Mikołaja. Postawiono go tu w 2004 roku. Ma 2,6 m wysokość i umieszczony jest na kuli ziemskiej o średnicy 2 m. Na kuli ziemskiej zaznaczono miasta: Rabka-Zdrój, Rovaniemi i Myrra. Mikołajowi towarzyszą dzieci. Lapońskie dziecko trzyma herb miasta Rabka-Zdrój, natomiast dziecko w stroju góralskim chwyta Rabczańskie Euro rozsypywane przez Świętego Mikołaja. Stoi tu też dziecko, które trzyma w dłoniach napis sprzeciwiający się przemocy, a także dziecko na rowerze z napisem zachęcającym do sprzątania świata. Wszystkie dzieci są naturalnej wielkości.
Rabka jak wiemy to „Miasto Dzieci Świata”. Taki tytuł nadany został miastu w 1996 roku na wniosek Międzynarodowej Kapituły Orderu Uśmiechu. Zaś pomnik Świętego Mikołaja przypominać ma dzieciom, że jest z nimi przez cały rok.
|
Rabka-Zdrój. Stacja kolejowa. |
|
Pomnik Świętego Mikołaja. |
Budynek dworcowy linii kolejowej pochodzi z 1925 roku. Jest tu tabliczka, że znajduje się on przy Turystycznym Szlaku Kolejowym przez Karpaty. To bardzo interesujące. Ciekawa propozycja na nietypową wycieczkę przez piękne górskie tereny. Turystyczny Szlak Kolejowy przez Karpaty to ponad pięćset kilometrów trakcji kolejowej, łączącej ponad sto trzydzieści stacji. Dzieli się na 5 mniejszych tras, bogatych w atrakcje turystyczne i miejsca, które można zwiedzić, korzystając z kilkugodzinnych przerw pomiędzy przyjazdem a odjazdem. Przyjdzie taki czas, że kiedyś Turystyczny Szlak Kolejowy przez Karpaty uzupełni nasze górskie wędrówki.
Piękna wędrówka, gratuluję. :-)
OdpowiedzUsuńMoże też się kiedyś pokuszę o przejście przynajmniej kilku odcinków GSB...
Pzdr.