za nami
|
pozostało
| |
519,0 km
|
0,0 km
|
Niestety skończyło się. Nasz czerwony szlak doprowadził nas do czerwonej kropki w Ustroniu. Jeszcze trudno nam uwierzyć, że tak to szybko się skończyło, przygoda na całe życie, jakie jeszcze nam pozostało. I co dalej? Radość przeplata się ze smutkiem. Jesteśmy szczęśliwi, że udało się dotrzeć pomyślnie do końca, pokonując ponad 500 km niezwykle ekscytującej trasy, ale co będzie jutro… bez plecaka i wędrówki, lasu, gór, dolin i polanki na której można usiąść, odpocząć, zetrzeć pot z czoła i popatrzeć na przepiękne górskie widoki.
Te kilkanaście dni spędzonych na szlaku było dla nas prawdziwą, najwspanialszą przygodą turystyczną. Szkoda tylko, że nie dłuższą. Wielodniowa, wytrwała wędrówka dała wiele ponad przeciętnych doznań, wypełnionych niezwyczajnymi walorami estetycznymi. Trudno powiedzieć, ile zdobyliśmy przez ten czas szczytów górskich, większych i mniejszych, ale nie tylko one stanowią o wspaniałości Głównego Szlaku Beskidzkiego. Dziś to wiemy, że to za czym się tęskni po pokonaniu tego szlaku to bezpośrednia bliskość z przyrodą, a także niezwykli mieszkańcy odwiedzanych regionów, którzy nie raz wsparli nas życzliwością i wskazówką na szlaku. Strumienie potu, zmęczenie i cały poniesiony trud wędrówki warte były tego wszystkiego. Teraz rozpiera nas chęć podzielenia się wszystkim wrażeniami z Głównego Szlaku Beskidzkiego. Gdy wrócimy do domu i trochę ochłoniemy, w ramach podsumowania naszej wyprawy na pewno coś jeszcze napiszemy. W sposób kompleksowy zaprezentujemy to co widziały nasze oczy i do czego teraz tęskni serce i dusza.
Tymczasem dziękujemy wszystkim, którzy trzymali za nas kciuki byśmy dotrwali do końca, za każdy komentarz pod naszymi relacjami oraz zawarte w nich słowa otuchy i wsparcia. Dziękujemy również tym wszystkim, z którymi mieliśmy przyjemność wspólnego wędrowania, z którymi mogliśmy wspólnie pogawędzić podczas postoju w schronisku lub podczas spotkania na szlaku. Dziękujemy za każde pozdrowienie, każde dobre słowo, wskazówkę, czy radę. Kiedyś na pewno znów spotkamy się w trakcie wędrówki, czego bardzo pragniemy.
Te kilkanaście dni spędzonych na szlaku było dla nas prawdziwą, najwspanialszą przygodą turystyczną. Szkoda tylko, że nie dłuższą. Wielodniowa, wytrwała wędrówka dała wiele ponad przeciętnych doznań, wypełnionych niezwyczajnymi walorami estetycznymi. Trudno powiedzieć, ile zdobyliśmy przez ten czas szczytów górskich, większych i mniejszych, ale nie tylko one stanowią o wspaniałości Głównego Szlaku Beskidzkiego. Dziś to wiemy, że to za czym się tęskni po pokonaniu tego szlaku to bezpośrednia bliskość z przyrodą, a także niezwykli mieszkańcy odwiedzanych regionów, którzy nie raz wsparli nas życzliwością i wskazówką na szlaku. Strumienie potu, zmęczenie i cały poniesiony trud wędrówki warte były tego wszystkiego. Teraz rozpiera nas chęć podzielenia się wszystkim wrażeniami z Głównego Szlaku Beskidzkiego. Gdy wrócimy do domu i trochę ochłoniemy, w ramach podsumowania naszej wyprawy na pewno coś jeszcze napiszemy. W sposób kompleksowy zaprezentujemy to co widziały nasze oczy i do czego teraz tęskni serce i dusza.
Tymczasem dziękujemy wszystkim, którzy trzymali za nas kciuki byśmy dotrwali do końca, za każdy komentarz pod naszymi relacjami oraz zawarte w nich słowa otuchy i wsparcia. Dziękujemy również tym wszystkim, z którymi mieliśmy przyjemność wspólnego wędrowania, z którymi mogliśmy wspólnie pogawędzić podczas postoju w schronisku lub podczas spotkania na szlaku. Dziękujemy za każde pozdrowienie, każde dobre słowo, wskazówkę, czy radę. Kiedyś na pewno znów spotkamy się w trakcie wędrówki, czego bardzo pragniemy.
POGODA:
noc
|
rano
|
dzień
|
wieczór
|
TRASA:
Schronisko PTTK na Stożku/Wielki Stożek (979 m n.p.m.) Stożek Mały (843 m n.p.m.) Cieślar (920 m n.p.m.) Soszów Wielki (885 m n.p.m.) Schronisko na Soszowie Wielkim (792 m n.p.m.) Soszów Mały (762 m n.p.m.) Przełęcz Beskidek (684 m n.p.m.) Wielka Czantoria (995 m n.p.m.) Ustroń Polana PKP (380 m n.p.m.) Schronisko PTTK na Równicy (785 m n.p.m.) Ustroń (330 m n.p.m.)
Ustroń Katowice Kraków
OPIS:
Zejście spod Schroniska PTTK na Stożku początkowo jest spokojne, ale jego końcówka robi się nagle bardzo ostra. Po przejściu przez przełęcz wspinamy się na Małego Stożka, a droga wchodzi na otwarte tereny z pojedynczymi zabudowaniami. Za Małym Stożkiem wciąż lekko pniemy się do góry na szczyt Cieślara (920 m n.p.m.), z którego mamy malowniczą panoramę na Beskid Śląski, głównie w kierunku wschodnim. Warto z tego miejsca spojrzeć też za siebie, w kierunku Wielkiego Stożka.
Na dalszym odcinku nasz szlak wiodąc szeroką drogą gruntową, przechodzi w niewielkiej odległości od szczytu Soszów Wielki (886 m n.p.m.). Schodząc z jego stoków mijamy klimatyczną karczmę „Lepiarzówka”, a potem prywatne Schronisko na Soszowie Wielkim. Następnie przechodzimy przez porośnięty bukowym lasem Soszów Mały i za przełęczą Beskidek (684 m n.p.m.) rozpoczynamy podejście na Wielką Czantorię.
Szczyt Wielkiej Czantorii (995 m n.p.m.) otoczony jest żyzną buczyną karpacką, roślinnością charakterystyczną dla pierwotnej puszczy karpackiej. Dookolną panoramę można podziwiać korzystając z 29 metrowej wieży widokowej znajdującej się po czeskiej stronie. Na szczycie Wielkiej Czantorii opuszamy sąsiedztwo granicy polsko-czeskiej. Do Polany Stokłosica schodzimy z niej łagodnie przez las. Na Polanie Stokłosica szlak stromo opada równolegle do stoku narciarskiego, wytracając ponad 500 metrów wysokości na odcinku 2,4 km. W ten sposób schodzimy do Ustronia Polany.
W Ustroniu Polana przejściem podziemnym przechodzimy pod drogą wojewódzka nr 941 na stację kolejową „Ustroń Polana”. Po przekroczeniu torów kolejowych przechodzimy między kilkoma zabudowaniami, po czym kładką dla pieszych przekraczamy Wisłę. Zaraz dalej na skrzyżowaniu dróg skręcamy w lewo i rozpoczynamy podejście stoku Równicy.
Początkowo idziemy wzdłuż szosy, która biegnie do samego schroniska i sprawia, że jest ono łatwo osiągalne dla każdego. Nasz czerwony szlak ponad ostatnimi zabudowaniami Jaszowca schodzi z tej drogi i skręca do lasu. Wychodzi z niego niemal naprzeciwko starej góralskiej chałupy z 1793 roku, w której funkcjonuje teraz restauracja „Koliba pod Czarcim Kopytem”. Stąd do schroniska jest już bardzo blisko, tylko kilkadziesiąt metrów szosą.
Schronisko PTTK pod Równicą wybudowali w 1923 roku Niemcy, jako niewielki obiekt noclegowy. W 1926 roku odkupił je Oddział Górnośląski PTT z Katowic i rozbudował go do znacznie większego, stylowego obiektu z instalacją wodociągową i kanalizacją. Podczas II wojny światowej schronisko znajdowało się w rękach niemieckiej organizacji Beskidenverein, a po wojnie powróciło z powrotem pod opiekę PTT.
Szczytu Równicy (885 m n.p.m.) czerwony szlak nie zdobywa. Spod Schroniska PTTK pod Równicą od razu schodzimy do centrum Ustronia. Na stokach Równicy nasza ścieżka mija Kamień Ewangelików - leśny ołtarz, przy którym w okresie kontrreformacji (lata 1654-1709) protestanci w ukryciu odprawiali nabożeństwa. Na kamieniu tym wyryty jest krzyż i kielich. Obok niego znajduje się inny głaz z wyrytym staropolskim tłumaczeniem słów z księgi Mojżesza: „Miejsce w którym stoisz, ziemia święta jest”. Schodzimy dalej ponad jarem potoku Gościeradowca. Szybko obniżamy swoją wysokość i wkrótce wchodzimy na zabudowany obszar Ustronia. Przechodzimy mostem przez Wisłę i chwilę później jesteśmy już na dworcu PKP „Ustroń-Zdrój”. Tu mamy czerwoną kropkę końcową czerwonego szlaku.
Na dalszym odcinku nasz szlak wiodąc szeroką drogą gruntową, przechodzi w niewielkiej odległości od szczytu Soszów Wielki (886 m n.p.m.). Schodząc z jego stoków mijamy klimatyczną karczmę „Lepiarzówka”, a potem prywatne Schronisko na Soszowie Wielkim. Następnie przechodzimy przez porośnięty bukowym lasem Soszów Mały i za przełęczą Beskidek (684 m n.p.m.) rozpoczynamy podejście na Wielką Czantorię.
Szczyt Wielkiej Czantorii (995 m n.p.m.) otoczony jest żyzną buczyną karpacką, roślinnością charakterystyczną dla pierwotnej puszczy karpackiej. Dookolną panoramę można podziwiać korzystając z 29 metrowej wieży widokowej znajdującej się po czeskiej stronie. Na szczycie Wielkiej Czantorii opuszamy sąsiedztwo granicy polsko-czeskiej. Do Polany Stokłosica schodzimy z niej łagodnie przez las. Na Polanie Stokłosica szlak stromo opada równolegle do stoku narciarskiego, wytracając ponad 500 metrów wysokości na odcinku 2,4 km. W ten sposób schodzimy do Ustronia Polany.
W Ustroniu Polana przejściem podziemnym przechodzimy pod drogą wojewódzka nr 941 na stację kolejową „Ustroń Polana”. Po przekroczeniu torów kolejowych przechodzimy między kilkoma zabudowaniami, po czym kładką dla pieszych przekraczamy Wisłę. Zaraz dalej na skrzyżowaniu dróg skręcamy w lewo i rozpoczynamy podejście stoku Równicy.
Początkowo idziemy wzdłuż szosy, która biegnie do samego schroniska i sprawia, że jest ono łatwo osiągalne dla każdego. Nasz czerwony szlak ponad ostatnimi zabudowaniami Jaszowca schodzi z tej drogi i skręca do lasu. Wychodzi z niego niemal naprzeciwko starej góralskiej chałupy z 1793 roku, w której funkcjonuje teraz restauracja „Koliba pod Czarcim Kopytem”. Stąd do schroniska jest już bardzo blisko, tylko kilkadziesiąt metrów szosą.
Schronisko PTTK pod Równicą wybudowali w 1923 roku Niemcy, jako niewielki obiekt noclegowy. W 1926 roku odkupił je Oddział Górnośląski PTT z Katowic i rozbudował go do znacznie większego, stylowego obiektu z instalacją wodociągową i kanalizacją. Podczas II wojny światowej schronisko znajdowało się w rękach niemieckiej organizacji Beskidenverein, a po wojnie powróciło z powrotem pod opiekę PTT.
Szczytu Równicy (885 m n.p.m.) czerwony szlak nie zdobywa. Spod Schroniska PTTK pod Równicą od razu schodzimy do centrum Ustronia. Na stokach Równicy nasza ścieżka mija Kamień Ewangelików - leśny ołtarz, przy którym w okresie kontrreformacji (lata 1654-1709) protestanci w ukryciu odprawiali nabożeństwa. Na kamieniu tym wyryty jest krzyż i kielich. Obok niego znajduje się inny głaz z wyrytym staropolskim tłumaczeniem słów z księgi Mojżesza: „Miejsce w którym stoisz, ziemia święta jest”. Schodzimy dalej ponad jarem potoku Gościeradowca. Szybko obniżamy swoją wysokość i wkrótce wchodzimy na zabudowany obszar Ustronia. Przechodzimy mostem przez Wisłę i chwilę później jesteśmy już na dworcu PKP „Ustroń-Zdrój”. Tu mamy czerwoną kropkę końcową czerwonego szlaku.
Pod Schroniskiem PTTK na Stożku. |
Podejście na Cieślar. Z tyłu widać zalesiony Stożek Wielki (czes. Velký Stožek; 979 m n.p.m.). |
Cieślar (920 m n.p.m.) - szczyt pokryty polanami. |
Soszów Wielki (czes. Velký Šošov; 886 m n.p.m.) - zejście ze szczytu. W dole widać karczmę „Lepiarzówkę”, a przed nami Wielką Czantorię. |
Schronisko na Soszowie Wielkim - prywatne schronisko turystyczne położone jest na wysokości 792 m n.p.m. |
Niezalesiony, łagodny fragment podejścia na Wielką Czantorię. |
Wielka Czantoria (czes. Velká Čantoryje, niem. Großer Czantory-Berg, 995 m n.p.m.). |
Pod wieżą widokową na Wielkiej Czantorii. |
Stokłosica (770-850 m n.p.m.) - polana na grzbiecie opadającym ze szczytu Wielkiej Czantorii z panoramą na część Beskidu Śląskiego za doliną Wisły, z dominującą na pierwszym planie Równicą. |
Panorama ze Stokłosicy. |
Stokłosica (770-850 m n.p.m.). |
Strome zejście wzdłuż nartostrady na stoku Wielkiej Czantorii. |
Strome zejście wzdłuż nartostrady na stoku Wielkiej Czantorii. |
Strome zejście wzdłuż nartostrady na stoku Wielkiej Czantorii. |
Ustroń Polana - przejście na drugi brzeg Wisły. |
Widok ze stoków Równicy. |
Polana na podejściu Równicy. |
Wejście na teren „Koliby pod Czarcim Kopytem”. |
Ostatni posiłek na trasie wędrówki. Z Biesów 18 dni temu wyruszyliśmy i nie strach nam zasiąść w „Kolibie pod Czarcim Kopytem”. |
U wrót „Koliby pod Czarcim Kopytem”. |
Schronisko PTTK na Równicy (767 m n.p.m.). |
Zejście z Równicy do Ustronia-Zdroju. |
Pogórze Cieszyńskie - panorama z ostatniego zbocza górskiego na szlaku. |
Kamienista droga ponad jarem Gościeradowca. |
Ustroń-Zdrój - końcowa kropka szlaku. Wędrówka zakończona. |
-
Opis kolejnych dni na szlaku
Materiały uzupełniające
Gratulacje! Wiem co czujecie, niesamowitą uskrzydlającą radość. Przed Wami jeszcze GSS i cała południowa granica :-) Teraz czekam na Waszą diamentową odznakę. Jeszcze raz gratulacje.
OdpowiedzUsuńGratulacje za przebytą trasę i zazdrość wrażeń, widoków, wspomnień, spotkanych ludzi na trasie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Gratulacje!!
OdpowiedzUsuńWielkie gratulacje! Zda się, że dopiero co czytałem pierwszy post zapowiadający wyprawę, a to już koniec. Cieszę się, że dotarliście w dobrej formie i zdrowi. Takie wyprawy się pamięta. Będziecie mieli co wspominać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Pięknie...co można więcej dodać :) czas na następne wyzwania...:)
OdpowiedzUsuńrewelacja! gratuluję!!! to wielki sukces i kolej na następne:)
OdpowiedzUsuńGratuluję!!!! Gratuluję fantastycznej kondycji i samozaparcia :D Jest to wielkie osiągnięcie :)
OdpowiedzUsuńSuper :D
Zdjęcia rewelacyjne :D
Fajnie, że się spotkaliśmy w realu :)
Pozdrawiam
Gratulacje!
OdpowiedzUsuńGratuluję!!! To wspaniałe osiągnięcie. Cieszę się, że wróciliście do domu cali i zdrowi. Dziękuję za fotografie i opisy, szczególnie te ostatnie, bo to moje rodzinne strony.Alina z Italii.
OdpowiedzUsuńNo już teraz widzę dopiero, że zakończyliście przygodę z GSB. Gratuluję tego wyczynu. Super przygoda z tego co czytałem. Szkoda tylko, że osobiście tyle dni wolnego u człowieka brak. :(
OdpowiedzUsuńGratulacje:)))
OdpowiedzUsuńSpotkaliśmy się z Wami na szlaku między Izbami a Mochnaczką. Później już niestety z domu śledziliśmy Wasze zmagania.
Życzymy dalszych sukcesów w realizacji wytyczonych celów.
Anka i Marek
Mała poprawka: oczywiście spotkaliśmy się miedzy Izbami (ściślej Banicą) a Hańczową. Pozdrawiamy
OdpowiedzUsuńAnka i Marek
Spotkałem Was w bazie namiotowej w Wisłoczku. Przeszedłem z Rymanowa Zdroju do Zawoi /14 dni/. Korzystałem z różnych szlaków także z czerwonego. Chodzę samotnie.W bazach zawsze ktoś wspominał "szybko przemieszczającą się parę"- gratuluję wyczynu.
OdpowiedzUsuńAdam
Piękna wyprawa, gratuluję kondycji i wytrwałości. Piękne zdjęcia i fantastyczne widoki. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPodziwiam Was, przejść trasę 500 km w górach w 18 dni,wspaniałe. To jest Wasza pasja, czuje się to z opisów i wspaniałych zdjęć Teraz z pewnością będą wycieczki weekendowe. Trochę zazdroszczę cudownych widoków Z góry, które ja oglądam tylko z dołu i z pewnością nie takie.Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńGratulacje! Ależ to musi być satysfakcja :) Super, że znaleźliście czas, żeby się wybrać na taką wyprawę.
OdpowiedzUsuńJestem pod wielkim wrażeniem! Pasjonująca wyprawa niemal jak górski miesiąc miodowy. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i do zobaczenia na wycieczkach z PTTK-iem ;)
Piechurku 7, bo to faktycznie było jak miesiąc miodowy, tylko wiele lat po ślubie. Spełnione marzenie, coś o czym nie tak dawno nawet nam się nie śniło.
OdpowiedzUsuńWłaśnie odebraliśmy nasze diamenty i jesteśmy teraz szczęśliwymi ludźmi, którzy zaczynają gromadzić środki na GSS i powtórne przejście GSB.
Szalka jak ty dałaś radę ,powiedz jak tam gramy spadły bo jak tak to ja w przyszłym roku tylko kto by mnie niósł? Aga :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńZ całego serca gratuluję :)!!! I dziękuję za możliwość prześledzenia z Wami tej wielodniowej trasy :)!
OdpowiedzUsuńWitajcie
OdpowiedzUsuńSzczerze gratuluję, Wielki szacunek.
Znakomity opis wyprawy poparty ładnymi kadrami.
Pozdrawiam.
Wiedziałem, że dacie radę (spotkaliśmy się w schronisku na Hali Krupowej i potem na Markowych, gdzie mieliście za sobą już grubo ponad połowę drogi). Gratulacje!!!
OdpowiedzUsuńKamil.
Gratulacje!
OdpowiedzUsuńPrześledziłem wszystkie odcinki serialu pod tytułem "GSB-21" :-)
Zrobiłby się z tego wszystkiego niezły przewodnik. :-)
Jeszcze raz gratulacje.
Pzdr.