Jeszcze przed świtem szklane ulice, lśniące w świetle lamp ulicznych zapowiadały mroźny dzień, choć chłodne powietrze nie doskwierało. Może przez to, że rozpalała nas od wewnątrz myśl wyjazdu na wycieczkę wielu przygód, pełną uroku i krajobrazowego piękna, która pojawiła się już jakiś czas temu, a za chwilę miała wejść w fazę realizacji - przeobrazić się w oczekiwane spełnienie, urzeczywistnienie pięknego snu.
TRASA:
Limanowa (402 m n.p.m.)
Pod Miejską Górą (673 m n.p.m.)
Miejska Góra (716 m n.p.m.)
Wiata pod Miejską Górą (717 m n.p.m.)
Łysa Góra (781 m n.p.m.)
Przełęcz pod Sałaszem (719 m n.p.m.)
Sałasz Zachodni (869 m n.p.m.)
Sałasz (909 m n.p.m.)
Korab (727 m n.p.m.)
Laskowa (325 m n.p.m.)
OPIS:
Jechaliśmy powoli z ostrożności ze względu na występujące oblodzenie. Sporą część drogi przed Limanową zostaliśmy dodatkowo spowolnieni przez ciągnik znajdujący się przed nami, a którego przepisy drogowe na tym odcinku drogi nie pozwalały wyprzedzić. Ostatecznie do Limanowej wjechaliśmy o godzinie 9.20. Wymaszerowaliśmy na szlak z pewnym opóźnieniem, w cieple prawie wiosennym, bo słońce zaczęło dobitnie władać nad tutejszą okolicą. Rzędy obłoków powoli, aczkolwiek zauważalnie usuwają się w kierunku południowo-wschodnim. Ulica Leśna, którą kierujemy się w stronę Miejskiej Góry jest mokra, jak podczas wiosennych roztopów. Leśna ścieżka, na którą przechodzimy po niedługim czasie pokryta jest niedużą warstwą śniegu. Śnieg jest mokry i z pewnością pod nim jest grząska ziemia. Warstwa śniegu jest jednak na tyle wystarczająca, że izoluje nas skutecznie od kontaktu z błotem.
|
Spojrzenie na zachód z ulicy Leśnej w Limanowej. |
Ostrym podejściem przez las podchodzimy zbocze Miejskiej Góry. To najkrótsza droga na ten szczyt. Miejska Góra wraz z sąsiednią Łysą Górą leżą w niedużym, lecz wyraźnie wyodrębnionym dość głęboką przełęczą, bocznym grzbiecie odchodzącym od głównego grzbietu Pasma Łososińskiego. Szczyty Łysej Góry i Miejskiej Góry łączy ciekawy okrężny szlak koloru żółtego. Krzyżuje się on z niebieskim, który prowadzi nas na Sałasz, ale w obrębie Miejskiej Góry i Łysej Góry korzystamy również z żółtego szlaku, aby zaliczyć oba te szczyty, bowiem niebieski szlak nie prowadzi na żaden z tych szczytów. Tak więc, przy pierwszym skrzyżowaniu tych szlaku obijamy w lewo za żółtymi znakami. Wspinamy się dalej stromym zboczem przez kilka minut, po czym o godzinie 10.20 stajemy na szczycie Miejskiej Góry (716 m, n.p.m.). Robimy sobie przerwę, bo szczyt wart jest tego przede wszystkim za walory widokowe.
|
Początek leśnego podejścia na Miejską Górę. |
|
Szlak z Limanowej na Miejską Górę. |
|
Panorama z końcowego podejścia na Miejską Górę. |
Na szczycie Miejskiej Góry stoi wysoki krzyż wzniesiony w latach 1997–1999 dla uczczenia 2000-lecia chrześcijaństwa. Zaliczany jest do najwyższych w Polsce, bo liczy sobie aż 37 metrów wysokości. Zaraz po wybudowaniu uchodził za najwyższy krzyż w Polsce. Jego konstrukcja jest dwuczęściowa. Dolna żelbetowa część wspiera na czterech podporach górną stalową konstrukcję krzyża o wysokości 28 m. Na żelbetowej konstrukcji zbudowany został również duży taras widokowy. Pod tarasem znajduje się mała kaplica z kopią figury Matki Boskiej Bolesnej z limanowskiej bazyliki. Ciężar całego krzyża szacowany jest na 321 ton, przy czym na część żelbetową przypada aż 304 ton.
Krzyż na Miejskiej Górze widoczny jest z wielu miejsc Beskidu Wyspowego, z Gorców, czy też Beskidu Sądeckiego. Dzięki temu jest też dobrym elementem orientacyjnym, nie tylko w ciągu dnia, ale również w nocy, bowiem krzyż jest nocą pięknie oświetlany. Panorama z tarasu widokowego na Miejskiej Górze jest bardzo rozległa, choć ogranicza się zasięgiem do południowo-zachodniej i południowej strony.
|
Krzyż milenijny na Miejskiej Górze. |
|
Miejska Góra (716 m n.p.m.). |
|
Ławeczka przed panoramą. |
|
Krzyż od południowo-zachodniej strony. |
|
Krzyż na Miejskiej Górze. |
Niezwykle urokliwie prezentuje się stąd również Limanowa, leżąca w widłach potoków Starowiejskiego i Mordarki, otoczona malowniczo wzniesieniami. Limanowa jest pięknie położonym miastem w Beskidzie Wyspowym. Wydaje się, że początkowy rozwój osadnictwa w tym miejscu zapewne był trudniejszy, niż innych osad leżących w pobliżu szlaków handlowych. W tamtych czasach tereny zajmowane przez obecną Limanową znajdowały się na uboczu takich szlaków. Najbliższy biegnący doliną Dunajca znajdował się w Kotlinie Sądeckiej. Nie mniej metryka osadnictwa pod przyszłą Limanową sięga XIII wieku. Zapewne pierwsze domostwa powstały tak jak wszędzie, czyli wzdłuż rzek. Przy nich mogły powstać młyn wodny i tartak. Gdy osada zaczęła powoli rozrastać się i przy rzekach zaczynało brakować miejsca, kolejne domostwa zaczęły pojawiać się na zboczach wzniesień. Równolegle osadnicy musieli pomyśleć o drogach ułatwiających poruszanie się wozów w trudnych górskich warunkach. Niektóre z dróg zapewne utwardzono kamieniami, a z czasem również poszerzono, aby mogły poruszać po nich cięższe wozy wywożące drewno z lasu, jak też przywożące z miasta potrzebne towary, których tutaj nie było. Gdy pojawiły się drogi mogli pojawić się tutaj pierwsi kupcy oferujący swoje towary, ale dla nich potrzebna była karczma, w której mogliby się zatrzymać. I wtedy zapewne stanęła tu pierwsza karczma, przy której po jakimś czasie zaczęły schodzić się drogi. Zejście dróg stać się mogło później zaczątkiem centralnego miejsca osady, przy którym skupiało się życie osady. Trzeba w tym miejscu stworzyć większy plac, który stał się pierwowzorem późniejszego rynku. Takie mogły być początki tej osady, która w 1565 roku otrzymała prawa miejskie, trochę później niż inne miasta, bo jak wspomnieliśmy – znajdowała się ona na uboczu od innych osad ludzkich i traktów.
|
Widok na Limanową. |
|
Centrum Limanowej. |
W krajobrazie dzisiejszej zabudowy miasta Limanowa dominuje strzelista bryła Bazyliki Matki Bożej Bolesnej, wzniesiona na rogu limanowskiego rynku. Obok funkcjonalności religijnej jest swego rodzaju monumentalnym pomnikiem wzniesionym na 100-lecie Konstytucji 3-go Maja. To kamienna budowla wysoka na 60-metrów. Kiedyś zwiedzaliśmy bogato zdobione wnętrze tej świątyni, w której przechowywana jest gotycka figura Piera z XIV wieku, otoczona czcią jako Matka Boska Limanowską. Tymczasem na Miejskiej Górze mija nam godzina 11.00, o czym przypomina melodia pieśni religijnej płynąca z głośników umieszczonych na krzyżu, który jest dla nas jak hejnał wymarszu a dalszą drogę. Jeszcze tylko fotka przed tabliczką szczytową i idziemy, ale...
|
Na tarasie widokowym. |
Spokoju nam nie daje napis na tabliczce szczytowej góry, którą nazywamy Miejską Górą, a na tabliczce sygnowanej akcją „Odkryj Beskid Wyspowy” napisane jest „Chłopska Góra”. Wprowadza to trochę zamieszania, bo w przewodnikach i na mapach szczyt opisany jest nazwą Miejska Góra. Jak przypatrzeć się uważnie mapie turystycznej, to zauważyć można, że wzniesienie, na którym znajdujemy się posiada trzy kulminacje: Miejską Górę (716 m n.p.m.), Łysą Górę (781 m n.p.m.) i trzecią pomiędzy nimi o wysokości 730 m n.p.m. O tych trzech szczytach znajdujemy informacje w przewodniku Dariusza Gacka: „Boczne kulminacje Łysej Góry to: Miejska Góra, na szczycie stalowy Krzyż wystawiony w 2000 roku, Chłopska Góra nad Sowlinami (należała do chłopów ze Sowlin i Łososiny Górnej)”. Wynika z tego, że tabliczka z nazwą Chłopska Góra winna znajdować się nie tutaj, lecz na szczycie przed nami.
|
Droga na Chłopską Górę. |
|
Krzyż ze szlaku na Chłopską Górę. |
|
Panorama ze szlaku na Chłopską Górę. |
|
Kapliczka Drogi Krzyżowej pod szczytem Chłopskiej Góry. |
Żółty szlak prowadzi nas w pobliżu szczytu o wysokości 730 m n.p.m. Za tym szczytem przecinamy niebieski szlak i wspinamy się stromym zboczem na szczyt Łysej Góry. Zdobywamy go po 30 minutach marszu z Miejskiej Góry, czyli o godzinie 11.35. Wierzchołek jest całkowicie zalesiony. Stoi na nim betonowy trójnóg triangulacyjny. Bardzo blisko stąd, idąc na wschód znajduje się górna stacja ośrodka narciarskiego. Działa on głównie na północnych stokach góry, ale ładne widoki stamtąd mamy zarówno na północ, jak też na południe. Działa tu również oryginalny bufet o nazwie „Stacja Pstrąga” z cenionym jadłem, zarówno pod kątem smakowitości, jak również pod względem cenowym. Gościmy w nim do godziny 12.35, zajadając się ogromnymi i smakowitymi krokietami z barszczem (pstrąga skosztujemy innym razem).
| |
Łysa Góra. |
Musimy powrócić na nasz niebieski szlak. Możemy do niego wrócić żółtym szlakiem przez wierzchołek Łysej Góry, albo zejść krótszym, lecz bardziej karkołomnym zboczem wzdłuż wyciągu narciarskiego. Po namyśle wybieramy ten drugi wariant. Idziemy między wyciągiem a skrajem lasu. Są tutaj zrobione stopnie, z których częściowo możemy skorzystać, gdyż warstwa śniegu na nich nie jest duża. Na stoku warunki narciarskie są jednak przednie dzięki sztucznemu naśnieżaniu. Można tu pośmigać. Wspominamy rok, w którym byliśmy tutaj na nartach. Początkowe nachylenie głównej nartostrady jest bardzo strome. Oznaczona jest czerwonym stopniem trudności. Alternatywą jest nieco dłuższa, znacznie łagodniejsza trasa niebieska, która blisko podnóża góry łączy się z czerwoną trasą.
|
Przy górnej stacji ośrodka narciarskiego Limanowa Ski. |
|
|
Drogowskazy przy Stacji Pstrąga. |
|
Naturalny botox. |
|
|
Wybrane sentencje w Stacji Pstrąga. |
|
Ona czeka na idealnego mężczyznę. |
|
Zaproś męża... |
|
|
Widok z niebieskiej trasy narciarskiej. |
|
Zejście wzdłuż nartostrady. |
|
Widok na Sałasz Zachodni. |
|
Stok ośrodka narciarskiego Limanowa Ski. |
O godzinie 12.55 przechodzimy obok dolnej stacji wyciągu narciarskiego. Kierujemy się na przełęcz, mijając wcześniej zbiornik wodny dla urządzeń naśnieżających stok narciarski. Znajdujemy się w przysiółku Molówka należącym do wsi Mordarka. Na przełęczy zbiegają się asfaltowe drogi. Jedna z nich biegnie do centrum tej wsi oraz dalej do Limanowej. My skręcamy w przeciwną stronę, na północ, na drogę, która skosem po zboczu pnie się niezbyt stromo na główny grzbiet Pasma Łososińskiego.
|
Sarczyn. |
Na grzbiecie kończy się asfaltowa droga. Warto parę kroków zrobić w przeciwnym kierunku od zaplanowanego, czyli na północny zachód, w kierunku szczytu Sarczyn (762 m n.p.m.). Tam bowiem zbocze południowe okryte jest tam widokowa polaną. Można z niej spojrzeć na Łysą Górę. Bardziej z prawej widoczne są wspaniałe wyspy Łopienia, Śnieżnicy, Ćwilina, Szczebla, Mogielicy i inne z ich otoczenia. W linii prostej za Łopieniem znajduje Mont Blanc, tak, to prawda, choć przytaczamy tą górę w formie żartu, bo oczywiście nie widać jej stąd (zasłania ją Łopień 😉 ).
|
Widoki z Przełęczy pod Sałaszem. |
Z Przełęczy pod Sałaszem wygodną leśną ścieżką podążamy na Sałasz Zachodni (869 m n.p.m.) zwany też Sałaszem Małym, bo jest mniejszy od Sałasza Wschodniego. Docieramy na ten szczyt o godzinie 14.00. Tuż pod zalesionym wierzchołkiem znajdują się polany, określone na mapach wspólną nazwą Polana Stoły. Polany te obdarzające nas wąskimi, ale bardzo ciekawymi widoki na stronę południową - widać z nich Beskid Wyspowy, Beskid Sądecki, Gorce, a nawet Tatry). W dolnej części tych polan widoczne są dachy domów osiedla Szałas Mały. Po zachodniej stronie od szczytu do dyspozycji turystów jest wiata i miejsce na ognisko. Dzisiaj jednakże ogniska nie robimy.
|
Podejście na Sałasz Zachodni. |
|
|
Sałasz Zachodni (869 m n.p.m.). |
|
Wiata na Sałaszu Zachodnim. |
|
Tatry z polan Sałasza Zachodniego. Bliżej grzbiet to Lubań, a jeszcze bliżej Jeżowa Woda na grzbiecie Cichonia i Ostrej. |
|
Osiedle pod Sałaszem Zachodnim. |
|
Szlak odchodzący od Sałasza Zachodniego. |
Podążając dalej ładnym lasem bukowym, przechodzimy niewyraźną przełęcz i węzeł szlaków do którego za chwilkę będziemy wracać, jak tylko zdobędziemy kolejny szczyt o nazwie Szałas Wschodni, zwany też po prostu Sałasz (905 m n.p.m.). Pod tym szczytem też niegdyś była polana słynąca z pięknych widoków. Stały na niej również domy, po których pozostały już tylko zdziczałe drzewa owocowe, a także kupy kamieni zbierane z dawnych pól ornych. Kamienie trzeba było zbierać, aby móc uprawiać tą ziemię. Wcześniej, stały tu zapewne szałasy pasterskie, od których wzięła się nazwa odwiedzanych przez nas szczytów. Jednak obecnie wszystko już praktycznie zarosło tu lasem, za wyjątkiem jeszcze ostatniego skrawka, z którego już prawie nie ma widoków.
|
Przez Bukowy Las na Sałasz Wschodni, |
|
|
Sałasz (909 m n.p.m.). |
O godzinie 15.50 opuszczamy szczyt Sałasza. wracamy na węzeł szlaków, znajdujący się pomiędzy Sałaszem Zachodnim i Sałaszem Wschodnim. Stąd na północne zbocze odchodzi czarny szlak, którym kierujemy się w stronę doliny Łososiny. Wygodnym trawersem, dróżka równo obniża się 100 metrów niżej, gdzie wychodzimy na polany osiedli Jaworze i Na Jaworzu. Powoli skręcamy na północ, później na północny wschód, mijając pojedyncze domy, aż wychodzimy na skraj kolejnej łąki z malowniczymi pejzażami górsko-wiejskimi. Po prawej stronie w brzozowym zagajniku, widzimy ogrodzony płotkiem cmentarz wojenny nr 359 „Jaworzna” - miejsce pochówku 33 żołnierzy austrowęgierskich i rosyjskich, którzy zginęli w tym rejonie na początku grudnia 1914 roku, podczas walki stoczonej między wycofującym się z Laskowej oddziałem rosyjskim, który został otoczony przez jednostki austrowęgierskie. Cmentarz ten zaprojektowany został przez Gustawa Ludwiga. Przy cmentarzu wojennym stoi tabliczka szczytowa wzniesienia Korab 727 m n.p.m. Polana, na której jesteśmy jest dobrym punktem widokowym na stronę północną: na dolinę Łososiny, Kamionną i pasmo Łopusze - Kobyla. Po kilkuminutowym postoju o godzinie 16.00 ruszamy dalej.
|
Jaworze. |
|
Jaworze. |
|
Korab (727 m n.p.m.). |
|
Cmentarz wojenny nr 359 „Jaworzna” pod szczytem Korab. |
|
Panorama z Koraba. |
Sukcesywnie obniżamy się ku dolinie Łososiny, przechodząc przez laski, zagajniki, łąki. Słońce wyraźnie zbliża się już ku zachodowi. Cieniste miejsca obłapują nas coraz większym chłodem. Szlak kieruje nas na północny-wschód do wsi Laskowa. Z lewej widzimy łożysko doliny Rozpickiego Potoku. Wkrótce dalej widać już Laskową, w której Rozpicki Potok zasila Łososinę. Czeka nas jakieś pół godziny wędrówki, zanim osiągniemy dolinę Łososiny i centrum wsi Laskowa. tymczasem za lesistym grzbietem Dzielca powoli chowa się słońce. Dzielec (628 m n.p.m.) to końcowy szczyt Pasma Łososińskiego, najbardziej wysunięty na zachód, leżący poniżej Gronia (743 m n.p.m.) i Sarczyna (761 m n.p.m.). Tarcza słońca znika zupełnie o godzinie 16.37, pozostawiając po sobie świetlisty, żółto-czerwony blask na horyzoncie.
|
Opuszczamy szczyt Korab. |
|
Na niebie pojawił się księżyc. |
|
Ponad doliną Rozpickiego Potoku. Czerwieni się wszystko w blasku zachodzącego słońca. |
Z kolei na zachodnim horyzoncie poprzez otwarte tereny łąk otwiera się nam śliczny krajobraz, wypełniony łagodnymi pagórami i grzbietami Łopusza, i dalej Pogórza Wiśnickiego. Lasy pokryte czerwonym poblaskiem promieni słonecznych powolutku ogarnięte zostają szarością zapadającego wieczoru. Nikną w mroku urocze krajobrazy.
|
Spojrzenie w stronę Pogórza Wiśnickiego. |
|
|
Słońce chowa się za Dzielcem. |
O godzinie 17.15 przechodzimy mostem nad rzeką Łososina. Za rzeką prowadzona jest renowacja starej, XVII-wiecznej drewnianej kaplicy z figurą św. Jana Nepomucena. Z lewej w oknach zabytkowego dworku Michałowskich wygasły światła. Zapada cisza. Za główną szosą wznosi się neogotycka świątynia wzniesiona w Laskowej na początku XX wieku, podświetlona wytłumionym oświetleniem jak latarnia wskazuje drogę do autokaru. Stoi w umówionym miejscu.
Czas zakończyć wycieczkę. Szkoda, że tak piękne dnie tak szybko nam mijają, szkoda, że w ogóle ten czas upływa. Im więcej człowiek spędza czasu na czarujących beskidzkich szlakach, z uroczymi ludźmi, tym bardziej mu tego żal. Na fali zebranych dzisiaj wrażeń następnego dnia zaczniemy snuć kolejne plany i zastanawiać się nad kolejną wycieczką. I nie ważne przy tym gdzie, bo wystarczy nam radość, entuzjazm, pozytywne i optymistyczne nastawienie, którą zabierzemy oprócz plecaka. Bogaci jesteśmy tym, co znów zobaczymy, ale przede wszystkim dobrymi znajomymi, z którymi dzielimy szlaki i spędzony na nich wspólnie czas.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz