Dziennik wypraw i przystań przed kolejną wędrówką.

W krainie romantyków: Twierdza Königstein

Pierwszą pisemną wzmiankę o grodzie znajdującym się w miejscu tej monumentalnej twierdzy datuje się na 1233 rok. Jest to dokument sporządzony przez czeskiego władcę Wacława I, wspominający pewnego burgrabiego Gebharda von Stein. Średniowieczny gród był bowiem częścią Królestwa Czech aż do czasów zawarcia traktatu w Chebie w roku 1459. Twierdza Königstein składa się z ponad 50 imponujących budynków o przeznaczeniu wojskowym z okresu renesansu, baroku i XIX wieku, a nawet rozległego parku. Twierdza ta liczy sobie ponad 400 lat. Stojąc na płaskowyżu rozległej góry stołowej króluje nad otoczeniem na wysokości 247 metrów nad poziomem Łaby - działa jak magnes i przyciąga każdego roku setki tysięcy turystów z całego świata. Dzisiaj zdobędziemy tą twierdzę. Jak ją zdobędziemy? Ułatwią nam to windy dostępne z parkingu położonego pod zamkowymi murami. Każda z nich może zabrać jednorazowo 42 osoby lub 3,2 t ładunku.

Pierwsze co nas przyciąga po wyjeździe na mur górskiej twierdzy to właśnie skraj muru. Jest tutaj jeszcze zupełnie pusto, ale z pewnością przed południem pojawią się tutaj też inne wycieczki, wszak mamy długi weekend majowy. W naszych wędrówkach (o ile to możliwe) staramy sobie tak dobrać godziny, aby omijać godziny szczytu. Z pewnością jeszcze lepiej byłoby tu przyjechać w inny dzień znajdujący się poza obrębem dni świątecznych i wolnych. Na zwiedzenie twierdzy przeznaczyliśmy 3 godziny, choć słyszeliśmy, że z całą pewnością można by tu spędzić cały dzień chłonąć ciekawostki i historię tej wspaniałej budowli. Jednakże przekonani jesteśmy, że jeszcze będziemy mieli okazję powrócić tutaj, gdyż szlak kolejnej planowanej wędrówki po Saksonii prowadzić ma m.in. pod murami Twierdzy Königstein.

Północna panorama ukazuje nam lekko pofalowaną krainą, ubraną w wiosenne odcienie zieleni, z żółtymi pasami pól rzepakowych. W zagłębieniach krajobrazu widoczne są zabudowania saksońskich wiosek. Powietrze jest jeszcze z lekka zamglone unoszącą się poranną mgiełką, przesycone podeszczową wilgocią, niedużym chłodem, jednakże wyczuć można postępującą ciepłotę. Będzie bardzo ciepły dzień.

Narożnik Hempla.

Widok na zachód.

Dolina Łaby widoczna na północ od twierdzy.

Po murze przemieszczamy się w kierunku zachodnim, gdzie spojrzeć możemy na bramę do Twierdzy Königstein. Od ponad 400 lat jest jedyną bramą prowadzącą do zamku. Dokładniej obejrzymy ją sobie na końcu, gdy będziemy opuszczać teren twierdzy. Widzimy stąd również zakole Łaby, wzdłuż którego będziemy podążać po zakończeniu zwiedzenia twierdzy. Znajdujemy się przy narożniku Hempla, czyli na najbardziej na zachód wysuniętym występie skalnym. Po wewnętrznej stronie muru mamy odporne na ostrzał koszary, wybudowane w latach 1884-85. Wejścia do nich są zagłębione w terenie, czyli położone są niżej od ogólnej wysokości terenu, na którym stoi twierdza. Kwaterowała w nich załoga piechoty. Nieco dalej za koszarami znajdują się podziemne schrony dla załóg artylerii. Brama do twierdzy wraz z drogą dojazdową stanowiły najsłabszy punkt w fortyfikacjach, a więc musiała być szczególnie chroniona. Stąd też po tej stronie na występie skalnym znajduje się wieżyczka obserwacyjna postawiona już w 1601 roku. Wyposażona jest w zegar słoneczny oraz dzwonek zegarowy do sygnalizacji godzin zmiany warty na murach.

Koszary wybudowane w latach 1884-85.

Zamek Jerzego (niem. Georgenburg).

Dolina Łaby pod Zamkiem Jerzego.

Przechodzimy murem południowo-zachodnim na południowo-wschodnią część twierdzy. Mijamy windę, którą niedawno wyjechaliśmy, a następnie kazamaty piekarniane, w których pieczono chleb jeszcze do 1945 roku XX wieku. Trochę dalej stoi budynek starej zbrojowni wybudowana w 1594 roku. Zaraz za starą zbrojownią mamy szpital służący załodze podczas pokoju, wybudowany w 1878 roku. Pomiędzy tym szpitalem i starą zbrojownią znajdował się kiedyś brama do zamku, zlikwidowana 1589 roku. Z obecnego naszego położenia po zewnętrznej stronie murów widać dolinę rzeki Biela (dopływu Łaby).

Wieża w narożniku Zobela.
Dochodzimy do narożnika Zobela, najdalej na południe wysuniętego występu skalnego. Stoi na niej wieża wartownicza. Takie wieże umożliwiały prowadzenie obserwacji, ale też stanowiły schronienie dla służby wartowniczej. Przechodzimy stąd brukowaną drogą obok szpitala przez teren koszarów wojennych i pozycji baterii przy południowych murach twierdzy. Stoi przy tych murach popiersie króla Saksonii Jerzego I Wettyna (wł. Fryderyk August Jerzy Ludwik Maksymilian Karol Maria Nepomuk Baptyst Ksawery Cyriak Romanus Wettyn). Podziwiamy stare działa bogato zdobione herbami Augusta II Mocnego, elektora Saksonii i króla Polski. Przemieszczamy się do wschodniej części twierdzy na najdalej wysunięty w tym kierunku występ skalny zwany nosem królewskim. Z tarasu zbudowanego na tej skale spojrzeć można na skałę z kominem Arbatzkiego. Nazwa tego komina nawiązuje do wydarzenia z dnia 19 marca 1848 roku i człowieka, który pokonał nigdy niezdobyte siła militarną mury twierdzy. Zrobił to w pojedynkę i bez żadnego specjalistycznego wyposażenia. Dokonał tego dwudziestoletni kominiarz Sebastian Abratzky, który bardzo chciał zwiedzić twierdze od środka, wielokroć podziwianą przez niego od zewnątrz, ale nie miał pieniędzy, aby zapłacić za wstęp. Wspiął się zatem po prawie pionowej ścianie z piaskowca wykorzystując istniejącą w niej szczelinę. Wspinaczka trwała półtorej godziny. Gdy przeskoczył na drugą stronę murów akurat dzwony kościelne dzwoniły na lunch. Został zatrzymany przez strażnika, który doprowadził go do dowódcy. Ten zatrzymał go na pół dnia, a potem uwolnił. Sam Arbatzky głosił później, że został aresztowany na 12 dni za śmiały wyczyn. Przez współczesnych wspinaczy Komin Abratzkiego został wyceniony na IV stopień trudności według 12-stopniowej skali saksońskiej. Dzisiaj ten około 34-metrowy komin wspinacze pokonują w 15-20 minut, ale muszą potem opuszczać się na linie, ponieważ nie wolno im wdrapywać się bezpośrednio po murach i tym samym przechodzić na ich drugą stronę.

Parking pod murami twierdzy.

Teren dawnego wjazdu do twierdzy.

Szpital wybudowany w 1878 roku.

Stare koszary.

Wieża obserwacyjna.

Mur południowy.

Armata.

Na południowym murze.

Armata Augusta II Mocnego.

Zdobienie armaty Augusta II Mocnego.

Część parkowa.

Komin Arbatzkiego.

Przechadzając się po koronie murów twierdzy cały czas podziwiamy przednie panoramy. Za nosem królewskim zmieniamy kierunek na zachodni. Za murami widzimy dolinę Łaby tworzącą tutaj zakole, pokryte lasami i polami rzepaku. W zakolu wznosi się samotnie skaliste wzgórze Lilienstein (415 m n.p.m.). Jest jednym z symboli Parku Narodowego Saskiej Szwajcarii i jest chętnie odwiedzana przez turystów. Jest też popularnym miejscem wspinaczkowym.

Mijamy kolejne popiersie spoglądające z murów Twierdzy Königstein przedstawiające Jana Wettyna, króla Saksoni w latach 1854-1873. Zbliżamy się do nietypowego budynku stojącego w ciągu północnego muru, w otoczeniu dział. Zwany jest on Zamkiem Fryderyka (Friedrichsburg). Obiekt ten został wybudowany za czasów księcia elektora Krystiana I w 1589 roku jako wieża oskrzydlająca i obserwacyjna. Parter przeznaczony był na działa, a piętro wykorzystywane było jak sala na dworskie uroczystości. Wtedy jeszcze budynek ten nazywany był Zamkiem Krystiana, ale w 1728 roku August II Mocny przemianował go na Zamek Fryderyka, na pamiątkę odbytego wtedy spotkania z królem pruskim Fryderykiem Wilhelmem.

W 1731 roku Zamek Fryderyka przebudowany został na barokowy pawilon ze stołem przemieszczanym mechanicznie między kondygnacjami poprzez podłogę/sufit. Nakrywany był na parterze, gdzie znajdowała się kuchnia, a następnie przez otwierany sufit pojawiał na górnej kondygnacji, wywołując zadziwienie i zaskoczeniu znajdujących się tam gości. Mechanizm ten uległ trwałemu uszkodzeniu w wyniku uderzenia pioruna w 1774 roku. Jednak od 2000 roku działa na Zamku Fryderyka nowy stół mechaniczny, z którego mogą korzystać goście.

Łaba po pólnocno-wschodniej stronie twierdzy.

Na murze północno-wschodnim.

Północno-wschodnia ściana twierdzy.

Armata przed wzgórzem Lilienstein.

Dolina Łaby i wzgórze Lilienstein (415 m n.p.m.).

Dolina Łaby na na murach twierdzy widać Zamek Fryderyka.

Mauzoleum rodziny Bidermann przy szlaku Malerweg.

Popiersie Jana Wettyna, króla Saksoni w latach 1854-1873.

Zamek Fryderyka.

Wnętrze na piętrze Zamku Fryderyka.

Dolina Łaby widoczna z tarasu Zamku Fryderyka.

Zamek Fryderyka i wzgórze Liliensteinw w tle.

Armata przy Zamku Fryderyka.

Magazyn amunicji armatniej.

Opuszczamy mury twierdzy i kierujemy się w jej głąb. Z licznymi zabudowaniami Twierdza Königstein przypomina małe miasto. Przybywający w nim na stałe oficerowie, żołnierze, czy urzędnicy mieszkali tu ze swoimi rodzinami. Obszar twierdzy był kiedyś samowystarczalnym obszarem wojskowym i dworskim, posiadającym swe własne sądownictwo, prawo rynkowe, kościół, szkołę, a nawet cmentarz. Toczyło się tutaj życie wojskowe wespół z życiem codziennym (cywilnym). Żołnierze pełnili obowiązki wynikające zarówno ze służby wojskowej, jak też mając inne umiejętności wykonywali również tutaj pracę w zawodach cywilnych. Żołnierz mógł być jednocześnie żołnierzem i piekarzem garnizonowym, rusznikarzem i krawcem, muszkieterem i rzeźnikiem, kapralem i szewcem, itd. Byli wśród żołnierzy reprezentanci różnych zawodów i rzemiosł, co pozwalało im przetrwać w twierdzy nawet podczas długiego oblężenia. Mieszkańcy twierdzy w znacznym stopniu sami zaopatrywali się w żywność – hodowali bydło, uprawiali warzywa i owoce, a pod murami twierdzy mieli swoje pola i pastwiska.

Pierwszym obiektem na naszej drodze jest kościół garnizonowy. Jest on najstarszą budowlą w twierdzy wybudowany w XIII wieku, czyli jeszcze w czasach, kiedy stał tu królewski czeski zamek. Z tamtych najstarszych czasów pochodzą okno z okrągłymi łukami i malowidła z fragmentarycznie zachowanymi scenami, znajdujące się w części prezbiterium. W 1676 roku w obecności saskiego dworu nastąpiło poświęcenie kaplicy, której nadano wezwanie św. Jerzego. Odtąd kaplica stała się pierwszym kościołem garnizonowym w Saksonii. Po II wojnie światowej budynek świątyni służył jako sala kinowa, sala gimnastyczna oraz magazyn materiałów budowlanych. Funkcje liturgiczne powróciły w nim dopiero w 2000 roku.

Kościół garnizonowy św. Jerzego.

Kościół garnizonowy św. Jerzego.

Przechodzimy teraz do budynku spełniającego funkcje magazynu żywności. Jest to dom wybudowany w latach 1621-22, zwany Zamkiem Magdaleny (niem. Magdalenenburg). Na jego piętrach znajdowały się pomieszczenia mieszkalne dla odwiedzających twierdze dworzan (stąd też nazwa tego budynku, która odnosi się do dwóch księżniczek elektorskich. Na piętrach tego budynku znajdowały się komnata i pomieszczenie księżnej elektorskiej, komnaty dla gości, jak też pomieszczenie dla służby, obszerna kuchnia i jadalnia. Pod dachem zaś przechowywano zboże, rośliny strączkowe i sól. W chłodnych piwnicach składowano piwo, wino, wódkę i ocet. Z piwnicami, w których składowano wino, wiąże się największa ciekawostka Zamku Magdaleny. Beczki z winem stały w niej kiedyś rzędami – jedna większa od drugiej, ale dla największej beczki w historii pomieszczenie piwniczne musiało być powiększone. Tą największa beczka na wino została wykonana na zlecenie Augusta II Mocnego w 1725 roku, według projektu najważniejszego saskiego budowniczego Pöppelmanna. Beczka ta mieściła 238 tysięcy litrów wina. Zrobiona była z drewna dębowego i bogato ozdobiona snycerką, szklanymi pucharami oraz herbem Rzeczpospolitej. Od podstawy do najwyższych czubków miała 10 metrów wysokości. Całą konstrukcję beczki utrzymywało 30 pierścieni. Była ona jednak tylko dwa razy w swojej historii napełniona winem, ponieważ szybko niszczała ze względu na dużą wilgotność. Po niespełna 100 latach, w latach 1818-19 została rozebrana. W kolejnych latach budynek został przebudowany, tak aby spełniał w całości funkcję magazynu żywności. Grube mury i masywne sklepienie podtrzymywane na filarach miały czynić go odpornym na bomby. Grube mury i małe okna wpuszczały do środka mało światła i ciepła, co było istotne dla trwałości przechowywanej wewnątrz żywności.

Rycina przedstawiająca największą beczkę na wino Augusta II Mocnego.

Zejście do piwnic w Zamku Magdaleny.

W utrzymaniu każdej warowni najważniejszą rzeczą jest dostęp do wody. To ona gwarantowała przeżycie w razie oblężenia. Studnia w Twierdzy Königstein zaliczana jest do najbardziej głębokich w całych Niemczech (jest najgłębszą w Saksonii). Wydrążono ją w wyniku wieloletniej ciężkiej pracy. Jej budowniczowie przebijali się przez skałę posługując się żelaznymi młotkami górniczymi. Usuwali skałę i przenikająca przez nią wodę, aż do chwili, kiedy jej dopływ był na tyle wystarczający, aby zaopatrzyć w wodę pitną całą załogę twierdzy. Początkowo woda ze studni wyciągana była za pomocą kołowrotu konnego, później za pomocą wielkiego kieratu poruszanego siłą ludzi (potrzeba było do tego czterech osób). Dopiero w 1871 roku pracę ludzi zastąpiła maszyna parowa, a w 1911 roku zadanie to przejął motor elektryczny. Studnia ukryta jest w Domu Studniowym, który izolował od warunków pogodowych, a także chronił przed ostrzałem. Dlatego też budynek ten ma grube na 4 metry kamienne sklepienie.

Dom Studniowy.

Studnia Twierdzy Königstein. 

Porównanie głębokości studni wydrążonych na terenie Niemiec.

Skarbiec.

Pieniądze przechowywane w skarbcu.

Po lewej Dom Komendanta, po prawej Nowa Zbrojownia.

Plac Augusta.

Dom Studniowy widziany a Placu Augusta.

Przemieszczamy się teraz do Zamku Jerzego (niem. Georgenburg), sięgającego historią średniowiecza i czeskiej warowni. Później już za czasów panującej dynastii Wettynów został przebudowany na styl późnego baroku, a następnie przekształcony na styl charakterystyczny dla epoki odrodzenia oraz nazwany imieniem saksońskiego księcia elektora Jerzego I. W czasach Augusta II Mocnego pomieszczenia w zamku służyły za więzienia znanych wówczas osób. Zamek Jerzego połączony jest z Domem Bramowym, przez który prowadzi wejście do twierdzy. Przed tym domem do bramy prowadzi drewniana rampa, która w razie zewnętrznego zagrożenia mogła być szybko zdemontowana. Pierwotnie w jej miejscu istniał most zwodzony, później zastąpiony mostem wahadłowym, który w razie obrony twierdzy mógł zostać szybko „odwrócony” dołem do góry.

Zamek Jerzego (niem. Georgenburg).

Żołnierze.

Droga do zabudowań znajdujących za bramą twierdzy oraz do Zamku Jerzego.

Przed budynkiem koszar B. Z prawej widoczny jest kościół św. Jerzego.

Wychodzimy już z twierdzy. Przechodzimy przez bramę bogato zdobioną. Wśród zdobień wyeksponowana została polska korona królewska, herb Polski i Saksonii. Wokół bramy opracowano system obronny najsłabszego ogniwa warowni, a takim była brama wjazdowa. Na murach istniały zrzutnie kamieni, za którymi znajdował się tzw. „nos smołowy”, przez który mogła być wylewana na napastników gorąca smoła lub gotująca się woda. Po bokach znajdziemy wypusty w murach, umożliwiające osadzanie belek barykady. Wyżej dostępu do twierdzy broni żelazna brama i palisada zapadowa. Mury przy bramie wjazdowej zostały tak ukształtowane, aby umożliwiały obrońcom twierdzy kontrolę nad terenem przed bramą. W razie gdyby to wszystko zawiodło, w spadzistym korytarzu Domu Bramnego, zwanym korytarzem kanoniery, na wroga czekali kanonierzy.

Czasy świetności twierdzy minęły wraz z rozwojem sztuki militarnej. Od czasu I wojny światowej zmieniał funkcję. Była więzieniem, lazaretem rehabilitacyjnym dla żołnierzy, obozem jenieckim, a po II wojnie światowej w latach 1949-55 działał w niej tzw. „Jugendwerkhof”, służący resocjalizacji zdeprawowanej młodzieży, która dodatkowo nie wpisywała się w obraz socjalistycznego społeczeństwa. Po tym okresie Twierdzę Königstein przekształcono w muzeum.

Dom bramny.

Bramy do twierdzy.

Herb elektora Saksonii.

Herb i korona króla polskiego Augusta II Mocnego.

Zdobywcy Twierdzy Königstein.

Po trzech godzinach zwiedzania wracamy do punktu wyjścia, czyli na parking pod murami twierdzy. Zwiedziliśmy wszystko to co można było zobaczyć bez wynajmowania przewodnika. Niestety muzeum Twierdzy Königstein nie dysponuje polskojęzycznym przewodnikiem. Może następnym razem udałoby się to zrobić przynajmniej z tłumaczem. W twierdzy można było by jeszcze spędzić wiele godzin. Zakupiony bilet wstępu upoważnia do jeszcze jednego wejścia na twierdzę w czasie 7 dni od zakupu biletu. Dzisiaj musimy się zadowolić tym, co zobaczyliśmy. Nie było tego mało i zobaczyliśmy wszystko to, co najważniejsze.

Udostępnij:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz


Życie jest zbyt krótkie, aby je przegapić.

Liczba wyświetleń

Popularne posty (ostatnie 30 dni)

Etykiety

Archiwum bloga

Z nimi w górach bezpieczniej

Zapamiętaj !
NUMER RATUNKOWY
W GÓRACH
601 100 300

Mapę miej zawsze ze sobą

Stali bywalcy

Odbiorcy


Wyrusz z nami na

Główny Szlak Beskidu Wyspowego


ETAP DATA, ODCINEK
1
19.11.2016
[RELACJA]
Szczawa - Jasień - Ostra - Ogorzała - Mszana Dolna
2
7.01.2017
[RELACJA]
Mszana Dolna - Potaczkowa - Rabka-Zdrój
3
18.02.2017
[RELACJA]
Rabka-Zdrój - Luboń Wielki - Przełęcz Glisne
4
18.03.2017
[RELACJA]
Przełęcz Glisne - Szczebel - Kasinka Mała
5
27.05.2017
[RELACJA]
Kasinka Mała - Lubogoszcz - Mszana Dolna
6
4.11.2017
[RELACJA]
Mszana Dolna - Ćwilin - Jurków
7
9.12.2017
[RELACJA]
Jurków - Mogielica - Przełęcz Rydza-Śmigłego
8
20.01.2018
[RELACJA]
Przełęcz Rydza-Śmigłego - Łopień - Dobra
9
10.02.2018
[RELACJA]
Dobra - Śnieżnica - Kasina Wielka - Skrzydlna
10
17.03.2018
[RELACJA]
Skrzydlna - Ciecień - Szczyrzyc
11
10.11.2018
[RELACJA]
Szczyrzyc - Kostrza - Tymbark
12
24.03.2019
[RELACJA]
Tymbark - Kamionna - Żegocina
13
14.07.2019
[RELACJA]
Żegocina - Łopusze - Laskowa
14
22.09.2019
[RELACJA]
Laskowa - Sałasz - Męcina
15
17.11.2019
[RELACJA]
Męcina - Jaworz - Limanowa
16
26.09.2020
[RELACJA]
Limanowa - Łyżka - Pępówka - Łukowica
17
5.12.2020
[RELACJA]
Łukowica - Ostra - Ostra Skrzyż.
18
6.03.2021
[RELACJA]
Ostra Skrzyż. - Modyń - Szczawa

Smaki Karpat

Wołoskimi śladami

Główny Szlak Beskidzki

21-23.10.2016 - wyprawa 1
Zaczynamy gdzie Biesy i Czady,
czyli w legendarnych Bieszczadach

BAZA: Ustrzyki Górne ODCINEK: Wołosate - Brzegi Górne
Relacje:
13-15.01.2017 - Bieszczadzki suplement do GSB
Biała Triada z Biesami i Czadami
BAZA: Ustrzyki Górne
Relacje:
29.04.-2.05.2017 - wyprawa 2
Wielka Majówka w Bieszczadach
BAZA: Rzepedź ODCINEK: Brzegi Górne - Komańcza
Relacje:
16-18.06.2017 - wyprawa 3
Najdziksze ostępy Beskidu Niskiego
BAZA: Rzepedź ODCINEK: Komańcza - Iwonicz-Zdrój
Relacje:
20-22.10.2017 - wyprawa 4
Złota jesień w Beskidzie Niskim
BAZA: Iwonicz ODCINEK: Iwonicz-Zdrój - Kąty
Relacje:
1-5.05.2018 - wyprawa 5
Magurskie opowieści
i pieśń o Łemkowyni

BAZA: Zdynia ODCINEK: Kąty - Mochnaczka Niżna
Relacje:
20-22.07.2018 - wyprawa 6
Ziemia Sądecka
BAZA: Krynica-Zdrój ODCINEK: Mochnaczka Niżna - Krościenko nad Dunajcem
Relacje:
7-9.09.2018 - wyprawa 7
Naprzeciw Tatr
BAZA: Studzionki, Turbacz ODCINEK: Krościenko nad Dunajcem - Rabka-Zdrój
Relacje:
18-20.01.2019 - wyprawa 8
Zimowe drogi do Babiogórskiego Królestwa
BAZA: Jordanów ODCINEK: Rabka-Zdrój - Krowiarki
Relacje:
17-19.05.2019 - wyprawa 9
Wyprawa po wschody i zachody słońca
przez najwyższe partie Beskidów

BAZA: Markowe Szczawiny, Hala Miziowa ODCINEK: Krowiarki - Węgierska Górka
Relacje:
22-24.11.2019 - wyprawa 10
Na śląskiej ziemi kończy się nasza przygoda
BAZA: Równica ODCINEK: Węgierska Górka - Ustroń
Relacje:

GŁÓWNY SZLAK WSCHODNIOBESKIDZKI

termin 1. wyprawy: 6-15 wrzesień 2019
odcinek: Bieszczady Wschodnie czyli...
od Przełęczy Użockiej do Przełęczy Wyszkowskiej


termin 2. wyprawy: wrzesień 2023
odcinek: Gorgany czyli...
od Przełęczy Wyszkowskiej do Przełęczy Tatarskiej


termin 3. wyprawy: wrzesień 2024
odcinek: Czarnohora czyli...
od Przełęczy Tatarskiej do Gór Czywczyńskich

Koszulka Beskidzka

Niepowtarzalna, z nadrukowanym Twoim imieniem na sercu - koszulka „Wyprawa na Główny Szlak Beskidzki”.
Wykonana z poliestrowej tkaniny o wysokim stopniu oddychalności. Nie chłonie wody, ale odprowadza ją na zewnątrz dając wysokie odczucie suchości. Nawet gdy pocisz się ubranie nie klei się do ciała. Wilgoć łatwo odparowuje z niej zachowując jednocześnie komfort cieplny.

Fascynujący świat krasu

25-27 lipca 2014 roku
Trzy dni w Raju... Słowackim Raju
Góry piękne są!
...można je przemierzać w wielkiej ciszy i samotności,
ale jakże piękniejsze stają się, gdy robimy to w tak wspaniałym towarzystwie – dziękujemy Wam
za trzy niezwykłe dni w Słowackim Raju,
pełne serdeczności, ciekawych pogawędek na szlaku
i za tyleż uśmiechu.
24-26 lipca 2015 roku
Powrót do Słowackiego Raju
Powróciliśmy tam, gdzie byliśmy roku zeszłego,
gdzie natura stworzyła coś niebywałego;
gdzie płaskowyże pocięły rokliny,
gdzie Spisza i Gemeru łączą się krainy;
by znów wędrować wąwozami dzikich potoków,
by poczuć na twarzy roszące krople wodospadów!
To czego jeszcze nie widzieliśmy – zobaczyliśmy,
gdy znów w otchłań Słowackiego Raju wkroczyliśmy!


19-21 sierpnia 2016 roku
Słowacki Raj 3
Tam gdzie dotąd nie byliśmy!
Przed nami kolejne trzy dni w raju… Słowackim Raju
W nieznane nam dotąd kaniony ruszymy do boju
Od wschodu i zachodu podążymy do źródeł potoków
rzeźbiących w wapieniach fantazję od wieków.
Na koniec pożegnalny wąwóz zostanie na południu,
Ostatnia droga do przebycia w ostatnim dniu.

           I na całe to krasowe eldorado
spojrzymy ze szczytu Havraniej Skały,
           A może też wtedy zobaczymy
to czego dotąd nasze oczy widziały:
           inne słowackie krasy,
próbujące klasą dorównać pięknu tejże krainy?
           Niech one na razie cierpliwie
czekają na nasze odwiedziny.

7-9 lipca 2017 roku
Słowacki Raj 4
bo przecież trzy razy to za mało!
Ostatniego lata miała to być wyprawa ostatnia,
lecz Raj to kraina pociągająca i w atrakcje dostatnia;
Piękna i unikatowa, w krasowe formy bogata,
a na dodatek zeszłego roku pojawiła się w niej ferrata -
przez dziki Kysel co po czterdziestu latach został otwarty
i nigdy dotąd przez nas jeszcze nie przebyty.
Wspomnień czar ożywi też bez większego trudu
fascynujący i zawsze urzekający kanion Hornadu.
Zaglądnąć też warto do miasta mistrza Pawła, uroczej Lewoczy,
gdzie w starej świątyni świętego Jakuba każdy zobaczy
najwyższy na świecie ołtarz, wyjątkowy, misternie rzeźbiony,
bo majster Paweł jak Wit Stwosz był bardzo uzdolniony.
Na koniec zaś tej wyprawy - wejdziemy na górę Velka Knola
Drogą niedługą, lecz widokową, co z góry zobaczyć Raj pozwala.
Słowacki Raj od ponad stu lat urodą zniewala człowieka
od czasu odkrycia jej przez taternika Martina Rótha urzeka.
Grupa od tygodni w komplecie jest już zwarta i gotowa,
Kaniony, dzikie potoki czekają - kolejna rajska wyprawa.


Cudowna wyprawa z cudownymi ludźmi!
Dziękujemy cudownym ludziom,
z którymi pokonywaliśmy dzikie i ekscytujące szlaki
Słowackiego Raju.
Byliście wspaniałymi kompanami.

Miało być naprawdę po raz ostatni...
Lecz mówicie: jakże to w czas letni
nie jechać znów do Słowackiego Raju -
pozwolić na zlekceważenie obyczaju.
Nawet gdy niemal wszystko już zwiedzone
te dzikie kaniony wciąż są dla nas atrakcyjne.
Powiadacie też, że trzy dni w raju to za krótko!
skoro tak, to czy na cztery nie będzie zbyt malutko?
No cóż, podoba nam się ten kras,
a więc znów do niego ruszać czas.
A co wrzucimy do programu wyjazdu kolejnego?
Może z każdego roku coś jednego?
Niech piąty epizod w swej rozciągłości
stanie się powrotem do przeszłości,
ruszajmy na stare ścieżki, niech emocje na nowo ożyją
gdy znów pojawimy się w Raju z kolejną misją!

15-18 sierpnia 2018 roku
Słowacki Raj 5
Retrospekcja
Suchá Belá - Veľký Sokol -
- Sokolia dolina - Kyseľ (via ferrata)

Koszulka wodniacka

Tatrzańska rodzinka

Wspomnienie


519 km i 18 dni nieustannej wędrówki
przez najwyższe i najpiękniejsze partie polskich Beskidów
– od kropki do kropki –
najdłuższym górskim szlakiem turystycznym w Polsce


Dorota i Marek Szala
Główny Szlak Beskidzki
- od kropki do kropki -

WYRÓŻNIENIE
prezentacji tego pasjonującego przedsięwzięcia na



za dostrzeżenie piękna wokół nas.

Dziękujemy i cieszymy się bardzo,
że nasza wędrówka Głównym Szlakiem Beskidzkim
nie skończyła się na czerwonej kropce w Ustroniu,
ale tak naprawdę doprowadziła nas aż na
Navigator Festival 2013.

Napisz do nas