Po wczorajszej, niezwykle satysfakcjonującej, ale i trudnej wędrówce przyszedł czas na coś lżejszego, mniej wyczerpującego psychicznie, niewymagającego ciągłej koncentracji, czy skupienia uwagi przy każdym stawianym kroku. Jednak sugestia nie była przesłanką do planu dzisiejszej wędrówki. Tak naprawdę koncepcja trasy na dziś zrodziła się w związku z niepewnymi prognozami pogody.
TRASA:
Zuberzec,
Zuberec Palenica Jałowiecka,
Pálenica (1573 m n.p.m.)
Mała Brestowa,
Malá Brestová (1903 m n.p.m.)
Brestowa,
Brestová (1934 m n.p.m.)
Skrajny Salatyn,
Predný Salatín (1624 m n.p.m.)
Pod Spalonym,
Pod Spálenou (1030 m n.p.m.)
OPIS:
Górską wędrówkę rozpoczynamy o 8.40 ze słowackiej wioski Zuberzec (słow.
Zuberec), skąd w kierunku głównej grani Tatr Zachodnich biegnie żółty szlak turystyczny. Początkowo wiedzie on wzdłuż asfaltowej drogi, która mijając pensjonat Pribiskô przeobraża się w drogę gruntową utwardzoną drobnym żwirem. Gdy pojawia się las droga zbliża się do wartkiego Przybyskiego Potoku (słow.
Pribišský potok). W jego sąsiedztwie usytuowanych jest wiele drewnianych domków campingowych. Niedługo potem odchodzimy od potoku kierując się przez moment na zachód, po czym ponownie idziemy na południe, przeważnie przez rozległe polany.
Słońce dogrzewa dość mocno, niebo lekko zachmurzone, a powietrze jest dość ciężkie. O godzinie 9.05 docieramy do granicy Tatrzańskiego Parku Narodowego i wchodzimy w kojący lekkim chłodem las. Jednak w tym samym momencie ścieżka naszego szlaku nabiera na stromości. Pnie się szybko do góry nie dając praktycznie chwili wytchnienia. W kilku najbardziej stromych miejscach ubezpieczona jest drewnianymi poręczami. Na główną grań Tatr Zachodnich wchodzimy odbiegającym od niej bocznym grzbietem o nazwie Wielki Siwy Klin (słow. Veľký Sivý klin). O godz. 9.10 dochodzimy do tabliczki z nazwą Zadný Ivanov, za którą skręcamy ostro w lewo i dalej w górę. W wielu miejscach szeroka leśna ścieżka usłana jest plątaniną wystających z ziemi korzeni. W najbardziej stromym miejscu ścieżka umocniona jest wkopanymi w poprzek w około jedno metrowych odstępach drewnianym balami. Zapierając ziemię, tworzą one szerokie stopnie.
|
Szeroka leśna ścieżka usłana jest plątaniną wystających z ziemi korzeni. |
|
W najbardziej stromym miejscu ścieżka umocniona jest wkopanymi w poprzek drewnianym balami. |
O godzinie 9.30 dochodzimy do tabliczki wysokościowej 1100 m n.p.m. Wciąż wspinamy się dość ostro w górę, a na naszej ścieżce zaczynają występować łagodniejsze przebłyski. Omijamy teraz wierzchołek Wielkiego Ostrego Gronia (słow. Veľký Ostrý grúň), wznoszący się na wysokość 1216 m n.p.m.. W 10 minut pokonujemy kolejne 100 metrów przewyższenia i już mijamy tabliczkę z napisem 1200 m n.p.m. Kolejne 10 minut i w końcu nasza ścieżka przechodzi w niezwykle łagodny i przyjemny trawers Miękkiego Wierchu. Jego szczyt wznosi się po naszej prawej na wysokość 1462 m n.p.m. Nie widać go bo strome zbocze z tej strony jest zalesione. Zwisają z niego liczne gęste paprocie, zieleniące się żywą barwą od promieni słonecznych przedzierających się przez rzedniejące na tej wysokości świerki.
|
Łagodny i przyjemny trawers Miękkiego Wierchu. |
|
Wśród żywo zielonej roślinności. |
Mija godzina 10.05 gdy niespodziewanie wychodzimy na polanę. Szlak zbiega na nią w dół, po czym z powrotem pnie się ostrzej w górę. Przed nami widać już Palenicę Jałowiecką - rozległą przełęcz w grani głównej Tatr Zachodnich, pomiędzy Siwym Wierchem a Zuberskim Wierchem. Patrząc na północ widzimy wschodnie peryferia Zuberca. Przechodząc przez polanę mijamy tabliczkę wysokościową 1400 m n.p.m. i wkrótce szlak wije się omijając pojedyncze świerki, a potem już przebija się przez kosodrzewinę. Znów mamy do czynienia z mozolną wspinaczką. Szlak jest tutaj poważnie uszkodzony przez przepływającą wodę. Przypomina on raczej wąskie koryto dawnego potoku. Kamienie, z których ułożone były kiedyś stopnie leżą teraz w chaosie. Pokonywanie ich wymaga pewnego sprytu, a czasem i podciągnięć, szczególnie u niższych osób.
No, ale panorama za plecami rośnie nam w mgnieniu oka i niestety zachmurzenie też. Od południowego zachodu nagle pojawia się ubiegłoroczne wspomnienie pięknego słonecznego dnia i wspaniałej wyprawy na Siwy Wierch. Jego wierzchołek wyłania się zza grzbietu Miękkiego Wierchu, a zapewne niebawem zobaczymy też unikalne formy wapienne Rzędowych Skał, znajdujących się przed Siwym Wierchem.
|
Niespodziewanie wychodzimy na polanę. |
|
Patrząc na północ widzimy wschodnie peryferia Zuberca. |
|
Szlak wije się omijając pojedyncze świerki. |
|
Za plecami panorama rośnie nam w mgnieniu oka. |
|
Przebijamy się przez kosodrzewinę. |
O godzinie 10.40 stajemy na wysokości 1573 m n.p.m., na najniższej przełęczy w całej grani głównej Tatr (aż do Siwego Wierchu), nazwanej Palenicą Jałowiecką (słow. Pálenica). Najniższy punkt tej przełęczy znajduje się na wysokości 1570 m n.p.m. Dziś jest porośnięta kosodrzewiną, ale kiedyś znajdowała się tu droga wozowa do Zuberca. Palenica Jałowiecka była dawniej ważnym przejściem łączącym Orawę i Liptów. Po dwugodzinnej wędrówce oddajemy się tu kilkuminutowej relaksacji, po czym wchodzimy na przebiegający tędy czerwony szlak. Wspinamy się dalej w kierunku Brestowej.
|
Palenica Jałowiecka (słow. Pálenica), 1573 m n.p.m. |
|
Widać już cały Siwy Wierch. |
|
Brestowa. |
W kilkanaście minut zdobywamy lokalne wypiętrzenie sięgające 1651 m n.p.m., na którym szlak zakręca po grani bardziej na wschód. Tu też pozostałością po gęstej i wysokiej kosodrzewinie są jej karłowate kępy, znacznie ustępujące trawiastej murawie. Tak jak myśleliśmy, widać już cały Siwy Wierch ze swoim skalnym grzebieniem wapiennych skał. Przed nami znakomicie prezentuje się Osobita (słow. Osobitá) - góra silnie odsunięta na północ od głównej linii Tatr. Stąd też nazwa szczytu, która od góralskiego słowa „osobity”, znaczy „oddzielony, osobny”. Przez długi czas uważana była za symbol końca Tatr, o których polscy literaci z końca XIX wieku pisali, że ciągną się „od Hawrania po Osobitą”.
|
Pozostały już tylko karłowate kępy kosodrzewiny. |
|
Ścieżka na Małą Brestową. W tle po lewej widać Siwy Wierch. |
|
Ścieżka na Małą Brestową. W tle po lewej widać Osobitą. |
Przyspieszamy trochę, ale tak by się nie zasapać. Zachmurzenie nasila się, napływając zza grani. Nie widzimy jeszcze co się dzieje za nią. Około 11.30 przechodzimy w pobliżu kulminacji Zuberskiego Wierchu (1753 m n.p.m.), a o 11.40 stajemy pod wierzchołkiem Małej Brestowej (słow. Malá Brestová) z charakterystycznym metalowym krzyżem. Ma ona wysokość 1903 m n.p.m. Jej zbocza, podobnie jak Zuberskiego Wierchu są łagodne, porośnięte trawiastą roślinnością. Niegdyś były one intensywnie wypasane.
Chwilę podziwiamy stąd Dolinę Zuberską (słow. Studená dolina), do której wpadają północne stoki Małej Brestowej. Dolina ta rozgałęzia się w Zwierówce (słow. Zverovka) na dwa główne ramiona: północne - Dolinę Łataną i południowe - Dolinę Rohacką. Na wschodzie niepokoją jednak ciemne chmury pokrywające wierzchołki Tatr Wysokich.
|
Pod wierzchołkiem Małej Brestowej. |
|
Przed nami Brestowa. |
|
Już za Małą Brestową, ale jeszcze przed Brestową. |
|
Osobita widziana z przełęczy między Małą Brestową a Brestową. |
Wędrujemy dalej i o 11.50 zdobywamy Brestową (słow. Brestová), wznoszącą się na wysokość 1934 m n.p.m. (tak przynajmniej wynika z polskich map, bowiem słowacka tabliczka szczytowa informuje o wysokości 1902 m n.p.m.) Z tego rozległego wierzchołka mamy szeroką panoramę na całą Dolinę Rohacką i otaczające ją szczyty. Po przeciwnej stronie grzbietu Brestowej i Małej Brestowej znajduje się niewielka, zarastająca kosodrzewiną dolina, zwana Zadnimi Kotlinami (słow. Zadné Kotliny).
|
Brestowa (słow. Brestová), 1934 m n.p.m. |
|
Panorama z Brestowej. |
Przed nami zejście po niebieskich znakach poprowadzonych po odchodzącym z Brestowej bocznym 3-kilometrowym grzbiecie Skrajnego Salatyna. Grzbiet ten jest doskonale widoczny z Brestowej, a ścieżka poprowadzona jego wierzchem prezentuje się bardzo atrakcyjnie. Po prawej stronie grzbietu Skrajnego Salatyna będziemy mieli Dolinę Salatyńską (odgałęzienie Doliny Rohackiej), a po lewej Salatyński Żleb (boczną odnogę Doliny Zuberskiej).
O godzinie 11.55 zaczynamy schodzić stromą ścieżką w dół. Trochę ślizgamy się po drobnych kamykach, które pokrywają tą ścieżkę. Tak poruszamy się przez około 10 minut po czym wchodzimy na spacerową wygodną ścieżką po grzbiecie Skrajnego Salatyna. Widać stąd to, czego na szczytach Brestowej i Małej Brestowej widać nie było. Dolne partie Brestowej nie są trawiaste i łagodne, ale skaliste i urwiste.
|
Zaczynamy schodzić z Brestowej... |
|
...stromą ścieżką w dół. |
|
Masywu Skrajnego Salatyna (słow. Predný Salatín). |
|
Na wschodzie cały czas niepokoją ciemne chmury pokrywające wierzchołki Tatr. |
|
Na grzbiecie Skrajnego Salatyna. |
|
Stąd doskonale widać skaliste i urwiste zbocza Brestowej. |
|
Sasanka alpejska (Anemone alpina L.) - zwiastun wiosny zakwitł sierpniu. |
Około godziny 12.25 przechodzimy kulminacyjne miejsce masywu Skrajnego Salatyna (słow. Predný Salatín). Stąd jeszcze lepiej niż wcześniej prezentuje się cała Dolina Zuberska i Rohacka. Osobita w pełnej okazałości - jak na dłoni. Widać też górną stację wyciągu narciarskiego „Roháče-Spálená”.
Trochę dalej grzbiet Skrajnego Salatyna bardziej opada do ostatniego wypiętrzenia sięgającego 1624 m n.p.m. Dochodzimy do niego o 12.50. Jest tu polana ze stołem i ławkami do odpoczynku. Jednak wybieramy pobliską trawę. Sielanka na tej polanie trwa do 13.10, po czym rozpoczynamy zejście z grzbietu - jeszcze wśród kosówki, ale po kilkunastu minutach pojawiają się pierwsze świerki.
|
Kulminacja masywu Skrajnego Salatyna (słow. Predný Salatín), dalej po lewej widać Osobitą. |
|
Masyw Brestowej widziany z ostatniego wypiętrzenia Skrajnego Salatyna sięgającego 1624 m n.p.m. |
|
Świetnie stąd widać Dolinę Rohacką. |
Zejście jest dość mozolone, bo na niektórych odcinkach spadek szlaku znacznie przybiera na stromości. Czasem gwałtownie urywa się, ale w takich miejscach ratują nas kilkuszczeblowe drewniane drabinki. Na pewnych fragmentach stromej ścieżki drobne kamyki grożą poślizgnięciem, ale nie spieszy się nam i bez większych problemów radzimy sobie z tym. Nogi oczywiście trochę odczuwają dyskomfort, jaki pojawia się zwykle podczas schodzenia, ale nic nas nie goni. Wysokość mamy już dość bezpieczną na wypadek załamania się pogody. Tym samym, mamy czas by spokojnie porozglądać się na otaczającą przyrodę, zobaczyć to, co przy szybkim tempie marszu zwykle umyka naszej uwadze.
|
Zejście jest dość mozolone. |
|
W niektórych miejscach spadek szlaku znacznie przybiera na stromości,
ale ratują nas drewniane drabinki. |
|
Rusałka admirał (Vanessa atalanta). |
|
Rusałka osetnik (Vanessa cardui). |
|
Goryczka trojeściowa (Gentiana asclepiadea L.). |
|
Tojad mocny (Aconitum firmum Rchb.), a na nim Rusałka ceik (Polygonia c-album). |
|
Rusałka ceik (Polygonia c-album). |
|
Goryczka trojeściowa (Gentiana asclepiadea L.). |
|
Dziewięćsił bezłodygowy (Carlina acaulis L.). |
Szlak na chwilę wchodzi w jednolity las, ale wkrótce stromo opada osłoniętym zboczem ponad dnem Spalonego żlebu (Spálený žľab). Słyszymy coraz intensywniejszy szum płynącego nim potoku. O godzinie 14.15 ścieżka nasza krzyżuje się z drogą gruntową. Z mapy wynika, że to droga dojazdowa do zimowego punktu gastronomicznego zlokalizowanego przy nartostradzie w Dolinie Salatyńskiej, ale czy w zimie jest przejezdna?
|
Spalony żleb (Spálený žľab). |
|
Szlak biegnie zboczem ponad dnem Spalonego żlebu (Spálený žľab). |
|
Ostatnie widoki w głąb Doliny Rohackiej. |
O godzinie 14.35 schodzimy już w bezpośrednim sąsiedztwie wspomnianej nartostrady, trzymając się blisko krawędzi lasu. No i w tym momencie zaczyna padać, choć już myśleliśmy, że deszcz nas oszczędzi. Na szczęście intensywny opad jest krótkotrwały i bez pośpiechu pokonujemy ostatnie metry do parkingu przy dolnej stacji wyciągu narciarskiego „Roháče-Spálená”. Tu na wysokości 1030 m n.p.m. kończymy tą krótką wędrówkę górską. Chmury kłębią się nad nami, ale teraz to może nawet lunąć, bo jesteśmy już przy swoim autokarze... albo lepiej jeszcze nie - by inni wędrowcy zdążyli zejść z gór.
|
Parking na końcu stoku narciarskiego „Roháče-Spálená”. |
|
Końcowy odcinek stoku narciarskiego „Roháče-Spálená” widoczny z parkingu. |
Żegnamy się z Rohaczami, dziękując za pogodne przyjęcie nas, pokornych wędrowców. To niezwykłe pasmo górskie, gdzie poczuć można powiew prawdziwego wysokogórskiego powietrza. Zauroczyć się jego widokiem - to rzecz zwyczajna. Od pierwszego wejrzenia obdarzyliśmy je ogromnym sentymentem i póki zdrowie będzie dopisywać, będziemy do nich wracać tak często, jak tylko będziemy mogli.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz