Dziennik wypraw i przystań przed kolejną wędrówką.

Lubogoszcz

Przyszła w końcu ta sobota, błękitna i słoneczna, taka jakiej oczekiwaliśmy,  jakiej pragnęliśmy. Późno jedziemy na tą wycieczkę, ale za to człowiek jest wyspany. Niezbyt długa to będzie wycieczka, ale przyjemnie wpływająca na samopoczucie. Poza tym idealna na warunki zimowe, choć tych jakoś nie widać nawet tutaj w Beskidzie Wyspowym. Drużyna jest szeroko uśmiechnięta, bo jak się tu nie uśmiechać do tak pięknie promieniującego słoneczka.

TRASA:
Mszana Dolna (384 m n.p.m.) Lubogoszcz (968 m n.p.m.) Kasina Wielka (559 m n.p.m.)

OPIS:
Do Mszany Dolnej dojeżdżamy o godzinie 9.15. Wysiadamy na parkingu pod kościołem św. Michała Archanioła. To niezbyt stara, ale bardzo ciekawie i ładnie urządzona świątynia. Wiele razy przechodziliśmy koło niej, lecz była zawsze zamknięta. Nie udawało się nam do niej wejść, aż do dzisiaj. Jest otwarta, bo zdaje się będą przygotowywać ją do uroczystości ślubnej, która ma dziś tutaj nastąpić. Wyniosła bryła tej świątyni ładnie zaznacza się w górzystym krajobrazie kotliny, w której schodzą się rzeki i potoki górskie – Mszanka, Raba, Słomka i wiele innych. Świątynia została zbudowana w latach 1891-1901 w miejscu wcześniejszego drewnianego kościoła. Jej wnętrze rozświetlają promienie słoneczne wpadające przez barwne witraże, szczególnie barwnie wygląda to w części prezbiterium. Autorami projektów są: Juliusz Makarewicz, Erwin Czerwenka oraz Zdzisław Gedliczka, a wykonano je  w okresie międzywojennym w krakowskiej firmie Stanisława Gabriela Żeleńskiego. Artysta przedstawia na nich Maryję Niepokalanie Poczętą z Dzieciątkiem, św. Michała, św. Józefa, Dziewczynę w stroju regionalnym. Julian Makarewicz wykonał również w kościele malowidła ścienne. Nad chórem widzimy malowidła autorstwa Erwina Czerwenki, przedstawiającą św. Franciszka i św. Cecylię. Wewnątrz znajduje się wiele innych zabytków sztuki sakralnej, jak m.in. malowany na desce obraz z pozłacanym tłem z początku XVI wieku przedstawiający Zaśnięcie Matki Boskiej, XVII-wieczna kamienna chrzcielnica i kropielnica, zdobiona polichromią ambona, czy drewniany krucyfiks na belce tęczowej. Część elementów wyposażenia kościoła mieni się świeżym blaskiem po przeprowadzonej renowacji. To nie pierwsza renowacja, jaką przeszły, a były nawet rekonstruowane po zniszczeniach w wyniku działań podczas II wojny światowej.

kosciol
Kościół św. Michała Archanioła w Mszanie Dolnej.

Gotycki ołtarz główny z figurami św. Michała Archanioła, Pana Jezusa i Matki Bożej.

Ambona.

Ołtarz Matki Bożej Dobrej Rady z tryptykiem zdobionym scenami z życia Maryi.

Ołtarz boczny św. Józefa i szopka betlejemska.

Bądź wola Twoja
Obraz Zaśnięcie Matki Boskiej z początku XVI wieku.

Szopka Betlejemska.

O godzenie 9.30 kończymy zwiedzanie świątyni. Szosą przy kościele wytyczony został nasz zielony szlak. Kierujemy się nim na północ w stronę Lubogoszczy. Mijamy cukiernię i bank spółdzielczy, następnie przecinamy niewielki ryneczek. Dalej podążamy ulicą Leśną, spokojnie nabierając wysokości. Wkrótce na rozwidleniu skręcamy w prawo i przechodzimy przez osiedle Podlesie. Mijamy stare i nowo wybudowane domy w romantycznych pejzażach Beskidu Wyspowego. Idziemy niewielkim bocznym grzbiecikiem odchodzącym jak stopa od masywu Lubogoszczy. Jego zbocza po stronie zachodniej opadają do doliny potoku Szklanówka, po wschodniej zaś do doliny potoku bezimiennego. Zewsząd do kotliny, w której ulokowała się Mszana Dolna z gór spływają gęsto nitki potoków, zbiegając się w jej centrum niczym sieć pajęcza.

Przy szlaku.

Jest ciepło, temperatura powyżej zera, ale powierzchnia ulicy szkli się. Na szczęście nie jest to tzw. „szklanka”, lecz głownie mokra nawierzchnia srebrzy się. Na kolejnym rozwidleniu skręcamy w lewo, co nakazuje nam drogowskaz zielonego szlaku. W ten sposób zbliżamy się do potoku Szklanówki, niemal go dotykamy wchodząc na śródleśną polanę, za którą zaczynamy ostrzejsze podejście. Od razu zaczynamy wznosić się ponad jar potoku, aż dróżka nasza skręca ostro w prawo i wprowadza nas w wąski, kamienisty parów. Oddalamy się od jaru potoku. Wciąż jest stromo, aż niebawem skręcamy łukiem w lewo. Nachylenie dróżki łagodnieje, wchodzimy w nieco przetrzebiony las, ślicznie, aczkolwiek delikatnie oprószony śnieżkiem. Nie jest to zima, jaka tu zwykle bywa o tym czasie. Warstwa śniegu pokrywająca szlaki jest naprawdę niewielka, a niżej, skąd idziemy – śniegu nie ma wcale. Takie są uroki tej zimy, przynajmniej teraz, leczy bynajmniej nie mówimy o tym w tonie zażalenia do natury, gdyż jest nadzwyczaj ślicznie wokół nas.

Przed nami grzbiet masywu z Kozią Brodą.
Po lewej widoczny szczyt Lubogoszcz Zachodni.

Widok na Luboń Wielki.

Wchodzimy w dolinę Szklanówki.

Polanka śródleśna w dolinie Szklanówki.

Polanka śródleśna w dolinie Szklanówki.

Leśna dróżka ponad łożyskiem Szklanówki.

Kamienisty parów.

Las jodłowy.

Młody las.

Obszar przetrzebionego lasu.

Pięknie obielone gałązki korony drzew.

Dalej w górę.

Wracamy do zwartego lasu.

Zimowo, bajkowo.

Tuż przed grzbietem.

Kilka minut przed godziną jedenastą docieramy na grzbiet masywu. Skręcamy w lewo i zaraz osiągamy główny wierzchołek masywu Lubogoszcz (968 m n.p.m.). Jest tu puściutko i cichutko, niczym na bezludnej wyspie. Miejsce wyznaczone na ognisto obsypane śniegiem. Trzeba go rozgarnąć i poszukać „świeżego” chrustu. Po stronie południowej i południowo-wschodniej nie tak dawno wiatry powaliły las, i choć rośnie już tam młody las, to w jego sąsiedztwie odnaleźć można mnóstwo martwych gałęzi po połamanych drzewach, które są idealne pod ognisko. Jego płomienie wkrótce ocieplają wierzchołkową polankę, bo skądś dochodzi tu przenikliwe zimno, zdaje się być niesione zimowym, ale ledwie wyczuwalnym zefirkiem. Niedługo potem delektować możemy się wybornym smakiem, ogniskowo upieczonej „czernichowskiej”, zorganizowanej na tą wycieczkę przez Franciszka.

Na grzbiecie masywu.

Grzbiet Lubogoszczy przed głównym szczytem.

Lubogoszcz - polanka szczytowa.

Replika Krzyża Górskiego ze szczytu Sass Pordoi we włoskich Dolomitach.

Przy ognisku.

Lubogoszcz (968 m n.p.m.).

Opuszczamy polankę szczytową.

Wizytę na szczycie kończymy o godzinie 12.45. Część osób z grupy zaczęła schodzić paręnaście minut wcześniej. Wcześniej jednak każdy odchodzi na południowo wschodnią stronę, aby przyjrzeć się ładnej panoramie Beskidu Wyspowego, rozciągającej się ponad młodnikiem choin. Widać stąd nawet Tatry, choć słońce jest dziś nader oślepiające. Potem wracamy na szczyt, aby stamtąd podjąć czerwony szlak sprowadzający do Kasiny Wielkiej.

Zanim zupełnie opuścimy szczyt należałoby wspomnieć, że nie jest to jedyne wypiętrzenie szczytowe w tym masywie. Lubogoszcz ma swoje indywidualne cechy, które czynią z niego górę niepowtarzalną w Beskidzie Wyspowym. Ma wydłużony grzbiet, na którym zarysowują się trzy wierzchołki: Zapadliska (766 m n.p.m.) od zachodu, dalej Lubogoszcz Zachodni (952 m n.p.m.) i Lubogoszcz (766 m n.p.m.) na wschodzie. Pomiędzy Lubogoszczem Zachodnim i Lubogoszczem znajduje się grzbiet zwany Kozią Brodą. Na najwyższym szczycie zbiegają się granice trzech miejscowości okalających górę: Mszany Dolnej, Kasinki Małej i Kasiny Wielkiej. W 2010 roku stanął na nim krzyż stanowiący replikę Krzyża Górskiego ze szczytu Sass Pordoi we włoskich Dolomitach, ufundowany przez Koło Pszczelarzy w Mszanie Dolnej. Ładnie tu jest dzisiaj, podobnie jak w całej beskidzkiej okolicy.

Ponad młodnikami.

Dróżka leśna.

Schodzimy na wschód. Zbocze przez pewien czas jest bardzo strome, ale zarazem bardzo widokowe: Śnieżnica i Ćwilin stoją przed nami na wyciągnięcie dłoni. To legendarna para zakochanych, za którymi wznoszą się legendarni władcy tej pięknej krainy – Łopień widoczny pomiędzy Śnieżnicą i Ćwilinem, a na prawo za Ćwilinem widać Mogielicę, której sprzeciw sprawił, że Ćwilin i Śnieżnica zamarli tutaj nie mogąc połączyć się na zawsze w miłości. To piękna legenda, o której można poczytać we wcześniejszych naszych relacjach z wędrówek po Beskidzie Wyspowym. To kraina przepiękna pod względem krajobrazowym, ciekawa pod względem kulturowym i historycznym, a także baśniowa.

Ostrzejszy fragment zejścia.

Wspaniała panorama na Śnieżnicę, Ćwilin, Łopień, Mogielicę.

Kapliczka.
Około godziny 13.40 stromiznę i porastające ją młodniki mamy już za sobą. Droga wypłaszacza się zaraz za kapliczką z misternie wyrzeźbioną figurką Chrystusa wskazującego rękoma na swoje Serce, symbol dobra i miłości. Pod figurką Chrystusa widzimy napis „Tu mi jest dobrze”. Po chwili wychodzimy z lasu. W błękit nieba próbują się wstrzelić wznoszące się przed nami obielone szczyty Śnieżnicy i Ćwilina. Gruntowa droga płasko doprowadza nas do szosy. Chcieliśmy zajrzeć na miejsce zwane Mogiłą, gdzie przez lokalnego artystę, Stanisława Dobrowolskiego, został wzniesiony niekonwencjonalny pomnik upamiętniający żołnierzy poległych we wrześniu 1939 roku, ale powracający stamtąd turyści przekazują nam informację, że pomnika nie ma, bo zabrany został do renowacji. Skręcamy zatem od razu w przeciwną stronę i poboczem szosy schodzimy do doliny Kasinianki, do centrum Kasiny Wielkiej.

W Kasinie Wielkiej widok na Śnieżnicę.

Góra Śnieżnica.

Stary dom w Kasinie Wielkiej.

Na Lulkach odbijamy w boczną szosę przecinającą mostem potok Kasinianki, a potem dalej w górę podążamy ku parkingowi pod dolną stacją ośrodka narciarskiego „Śnieżnica Ski”, gdzie o godzinie 14.30 kończymy wędrówkę. Odjedziemy stąd za godzinkę, bo tymczasem udajemy się do karczmy pod wyciągiem narciarskim, by chwilkę odpocząć przy kubku herbaty imbirowej i porcji sernika.

Zachodniogalicyjski cmentarz wojenny nr 364 w Kasinie Wielkiej - pamiątka po starciach
między wojskami rosyjskimi i armią austrowęgierską na przełomie listopada i grudnia 1914 roku.

Zabytkowy budynek stacyjny stojący na stoku Śnieżnicy w Kasinie Wielkiej z 1844 roku. 


Zapewne bez problemów moglibyśmy dzisiaj zdobyć jeszcze szczyt Śnieżnicy, ale każda wędrówka musi mieć czas, aby wymienić się wrażeniami, czy też uśmiechem serdeczności obdarzyć innych ludzie. Przeżyć z tej wspaniałej wędrówki nie zachowujemy wyłącznie dla siebie. Śnieżnica już jest w planach wraz z malowniczym krajobrazem Pieninek Skrzydlańskich. Widząc je z okien autokaru zamarzyliśmy o nich i zatęskniliśmy do nich. Już tęsknimy za kolejną wędrówkę i taką sympatyczną drużyną, z którą dzisiaj mieliśmy ogromną przyjemność dzielenia szlaku..


Udostępnij:

3 komentarze:

  1. Byłem na Lubogoszczy 2 razy. W latach '80 podobno regularnie odbywały się na szczycie dobre, harcerskie imprezy:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawa wycieczka :) Dla mnie to tylko wspomnienia, ponieważ ostatni raz tam byłem chyba ze 20 lat temu. Czas powrócić w te strony :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam podziwiać zimowe dzieła sztuki w lesie. Można się poczuć jak w bajce.

    OdpowiedzUsuń


Życie jest zbyt krótkie, aby je przegapić.

Liczba wyświetleń

Popularne posty (ostatnie 30 dni)

Etykiety

Archiwum bloga

Z nimi w górach bezpieczniej

Zapamiętaj !
NUMER RATUNKOWY
W GÓRACH
601 100 300

Mapę miej zawsze ze sobą

Stali bywalcy

Odbiorcy


Wyrusz z nami na

Główny Szlak Beskidu Wyspowego


ETAP DATA, ODCINEK
1
19.11.2016
[RELACJA]
Szczawa - Jasień - Ostra - Ogorzała - Mszana Dolna
2
7.01.2017
[RELACJA]
Mszana Dolna - Potaczkowa - Rabka-Zdrój
3
18.02.2017
[RELACJA]
Rabka-Zdrój - Luboń Wielki - Przełęcz Glisne
4
18.03.2017
[RELACJA]
Przełęcz Glisne - Szczebel - Kasinka Mała
5
27.05.2017
[RELACJA]
Kasinka Mała - Lubogoszcz - Mszana Dolna
6
4.11.2017
[RELACJA]
Mszana Dolna - Ćwilin - Jurków
7
9.12.2017
[RELACJA]
Jurków - Mogielica - Przełęcz Rydza-Śmigłego
8
20.01.2018
[RELACJA]
Przełęcz Rydza-Śmigłego - Łopień - Dobra
9
10.02.2018
[RELACJA]
Dobra - Śnieżnica - Kasina Wielka - Skrzydlna
10
17.03.2018
[RELACJA]
Skrzydlna - Ciecień - Szczyrzyc
11
10.11.2018
[RELACJA]
Szczyrzyc - Kostrza - Tymbark
12
24.03.2019
[RELACJA]
Tymbark - Kamionna - Żegocina
13
14.07.2019
[RELACJA]
Żegocina - Łopusze - Laskowa
14
22.09.2019
[RELACJA]
Laskowa - Sałasz - Męcina
15
17.11.2019
[RELACJA]
Męcina - Jaworz - Limanowa
16
26.09.2020
[RELACJA]
Limanowa - Łyżka - Pępówka - Łukowica
17
5.12.2020
[RELACJA]
Łukowica - Ostra - Ostra Skrzyż.
18
6.03.2021
[RELACJA]
Ostra Skrzyż. - Modyń - Szczawa

Smaki Karpat

Wołoskimi śladami

Główny Szlak Beskidzki

21-23.10.2016 - wyprawa 1
Zaczynamy gdzie Biesy i Czady,
czyli w legendarnych Bieszczadach

BAZA: Ustrzyki Górne ODCINEK: Wołosate - Brzegi Górne
Relacje:
13-15.01.2017 - Bieszczadzki suplement do GSB
Biała Triada z Biesami i Czadami
BAZA: Ustrzyki Górne
Relacje:
29.04.-2.05.2017 - wyprawa 2
Wielka Majówka w Bieszczadach
BAZA: Rzepedź ODCINEK: Brzegi Górne - Komańcza
Relacje:
16-18.06.2017 - wyprawa 3
Najdziksze ostępy Beskidu Niskiego
BAZA: Rzepedź ODCINEK: Komańcza - Iwonicz-Zdrój
Relacje:
20-22.10.2017 - wyprawa 4
Złota jesień w Beskidzie Niskim
BAZA: Iwonicz ODCINEK: Iwonicz-Zdrój - Kąty
Relacje:
1-5.05.2018 - wyprawa 5
Magurskie opowieści
i pieśń o Łemkowyni

BAZA: Zdynia ODCINEK: Kąty - Mochnaczka Niżna
Relacje:
20-22.07.2018 - wyprawa 6
Ziemia Sądecka
BAZA: Krynica-Zdrój ODCINEK: Mochnaczka Niżna - Krościenko nad Dunajcem
Relacje:
7-9.09.2018 - wyprawa 7
Naprzeciw Tatr
BAZA: Studzionki, Turbacz ODCINEK: Krościenko nad Dunajcem - Rabka-Zdrój
Relacje:
18-20.01.2019 - wyprawa 8
Zimowe drogi do Babiogórskiego Królestwa
BAZA: Jordanów ODCINEK: Rabka-Zdrój - Krowiarki
Relacje:
17-19.05.2019 - wyprawa 9
Wyprawa po wschody i zachody słońca
przez najwyższe partie Beskidów

BAZA: Markowe Szczawiny, Hala Miziowa ODCINEK: Krowiarki - Węgierska Górka
Relacje:
22-24.11.2019 - wyprawa 10
Na śląskiej ziemi kończy się nasza przygoda
BAZA: Równica ODCINEK: Węgierska Górka - Ustroń
Relacje:

GŁÓWNY SZLAK WSCHODNIOBESKIDZKI

termin 1. wyprawy: 6-15 wrzesień 2019
odcinek: Bieszczady Wschodnie czyli...
od Przełęczy Użockiej do Przełęczy Wyszkowskiej


termin 2. wyprawy: wrzesień 2023
odcinek: Gorgany czyli...
od Przełęczy Wyszkowskiej do Przełęczy Tatarskiej


termin 3. wyprawy: wrzesień 2024
odcinek: Czarnohora czyli...
od Przełęczy Tatarskiej do Gór Czywczyńskich

Koszulka Beskidzka

Niepowtarzalna, z nadrukowanym Twoim imieniem na sercu - koszulka „Wyprawa na Główny Szlak Beskidzki”.
Wykonana z poliestrowej tkaniny o wysokim stopniu oddychalności. Nie chłonie wody, ale odprowadza ją na zewnątrz dając wysokie odczucie suchości. Nawet gdy pocisz się ubranie nie klei się do ciała. Wilgoć łatwo odparowuje z niej zachowując jednocześnie komfort cieplny.

Fascynujący świat krasu

25-27 lipca 2014 roku
Trzy dni w Raju... Słowackim Raju
Góry piękne są!
...można je przemierzać w wielkiej ciszy i samotności,
ale jakże piękniejsze stają się, gdy robimy to w tak wspaniałym towarzystwie – dziękujemy Wam
za trzy niezwykłe dni w Słowackim Raju,
pełne serdeczności, ciekawych pogawędek na szlaku
i za tyleż uśmiechu.
24-26 lipca 2015 roku
Powrót do Słowackiego Raju
Powróciliśmy tam, gdzie byliśmy roku zeszłego,
gdzie natura stworzyła coś niebywałego;
gdzie płaskowyże pocięły rokliny,
gdzie Spisza i Gemeru łączą się krainy;
by znów wędrować wąwozami dzikich potoków,
by poczuć na twarzy roszące krople wodospadów!
To czego jeszcze nie widzieliśmy – zobaczyliśmy,
gdy znów w otchłań Słowackiego Raju wkroczyliśmy!


19-21 sierpnia 2016 roku
Słowacki Raj 3
Tam gdzie dotąd nie byliśmy!
Przed nami kolejne trzy dni w raju… Słowackim Raju
W nieznane nam dotąd kaniony ruszymy do boju
Od wschodu i zachodu podążymy do źródeł potoków
rzeźbiących w wapieniach fantazję od wieków.
Na koniec pożegnalny wąwóz zostanie na południu,
Ostatnia droga do przebycia w ostatnim dniu.

           I na całe to krasowe eldorado
spojrzymy ze szczytu Havraniej Skały,
           A może też wtedy zobaczymy
to czego dotąd nasze oczy widziały:
           inne słowackie krasy,
próbujące klasą dorównać pięknu tejże krainy?
           Niech one na razie cierpliwie
czekają na nasze odwiedziny.

7-9 lipca 2017 roku
Słowacki Raj 4
bo przecież trzy razy to za mało!
Ostatniego lata miała to być wyprawa ostatnia,
lecz Raj to kraina pociągająca i w atrakcje dostatnia;
Piękna i unikatowa, w krasowe formy bogata,
a na dodatek zeszłego roku pojawiła się w niej ferrata -
przez dziki Kysel co po czterdziestu latach został otwarty
i nigdy dotąd przez nas jeszcze nie przebyty.
Wspomnień czar ożywi też bez większego trudu
fascynujący i zawsze urzekający kanion Hornadu.
Zaglądnąć też warto do miasta mistrza Pawła, uroczej Lewoczy,
gdzie w starej świątyni świętego Jakuba każdy zobaczy
najwyższy na świecie ołtarz, wyjątkowy, misternie rzeźbiony,
bo majster Paweł jak Wit Stwosz był bardzo uzdolniony.
Na koniec zaś tej wyprawy - wejdziemy na górę Velka Knola
Drogą niedługą, lecz widokową, co z góry zobaczyć Raj pozwala.
Słowacki Raj od ponad stu lat urodą zniewala człowieka
od czasu odkrycia jej przez taternika Martina Rótha urzeka.
Grupa od tygodni w komplecie jest już zwarta i gotowa,
Kaniony, dzikie potoki czekają - kolejna rajska wyprawa.


Cudowna wyprawa z cudownymi ludźmi!
Dziękujemy cudownym ludziom,
z którymi pokonywaliśmy dzikie i ekscytujące szlaki
Słowackiego Raju.
Byliście wspaniałymi kompanami.

Miało być naprawdę po raz ostatni...
Lecz mówicie: jakże to w czas letni
nie jechać znów do Słowackiego Raju -
pozwolić na zlekceważenie obyczaju.
Nawet gdy niemal wszystko już zwiedzone
te dzikie kaniony wciąż są dla nas atrakcyjne.
Powiadacie też, że trzy dni w raju to za krótko!
skoro tak, to czy na cztery nie będzie zbyt malutko?
No cóż, podoba nam się ten kras,
a więc znów do niego ruszać czas.
A co wrzucimy do programu wyjazdu kolejnego?
Może z każdego roku coś jednego?
Niech piąty epizod w swej rozciągłości
stanie się powrotem do przeszłości,
ruszajmy na stare ścieżki, niech emocje na nowo ożyją
gdy znów pojawimy się w Raju z kolejną misją!

15-18 sierpnia 2018 roku
Słowacki Raj 5
Retrospekcja
Suchá Belá - Veľký Sokol -
- Sokolia dolina - Kyseľ (via ferrata)

Koszulka wodniacka

Tatrzańska rodzinka

Wspomnienie


519 km i 18 dni nieustannej wędrówki
przez najwyższe i najpiękniejsze partie polskich Beskidów
– od kropki do kropki –
najdłuższym górskim szlakiem turystycznym w Polsce


Dorota i Marek Szala
Główny Szlak Beskidzki
- od kropki do kropki -

WYRÓŻNIENIE
prezentacji tego pasjonującego przedsięwzięcia na



za dostrzeżenie piękna wokół nas.

Dziękujemy i cieszymy się bardzo,
że nasza wędrówka Głównym Szlakiem Beskidzkim
nie skończyła się na czerwonej kropce w Ustroniu,
ale tak naprawdę doprowadziła nas aż na
Navigator Festival 2013.

Napisz do nas