Iluż to narzeka na tłumy turystów na szlakach, a nie wybierze się tutaj, do najbardziej zacisznych zakątków naszych gór. Fakt, że wyjeżdżając stąd nie będziemy mogli pochwalić się pokonaną ekspozycją, czy zdobytym szczytem sięgającym chmur, a tylko przyjemną wędrówką przez grzbiety porośnięte roślinnością w najbardziej naturalnej postaci. Nie dla każdego tutejsze szlaki są odpowiednie, bo tylko najwięksi zapaleńcy górskich wędrówek dostrzegają piękno tej urokliwej krainy spokoju, posiadającej niepowtarzalne walory przyrodnicze, kulturowe, rekreacyjne, wypoczynkowe i wiele, wiele innych, że trudno wszystkie wymienić. Znów wracamy do Beskidu Niskiego, czyli tam, gdzie możemy doznać błogiego wyciszenia oraz otrzymać to czego naprawdę potrzebujemy.
TRASA:
Folusz
Diabli Kamień (511 m n.p.m.)
Kłopotnica, rozejście szlaków (435 m n.p.m.)
Magura (829 m n.p.m.)
Magura Wątkowska (846 m n.p.m.)
Pod Kornutami (818 m n.p.m.)
Bartne (486 m n.p.m.)
OPIS:
Wyruszamy ze wsi Folusz (łem. Фолюш), położonej nad potokiem Kłopotnica w województwie podkarpackim. Została założona w XVI wieku przez Mniszchów (później należała do Stadnickich). Zamieszkiwali ją Łemkowie, którzy w 1939 roku mieli tu ponad 100 gospodarstw. Zostali oni przymusowo wysiedleni w 1947 roku podczas Akcji „Wisła”. Dawni mieszkańcy Folusza zajmowali się folowaniem sukna. Folusze były wówczas liczne nad potokami. Później ludzie zaczęli tutaj trudnić się również kamieniarstwem i powstawały tu kamienne krzyże, figury, posadzki oraz płyty chodnikowe. Znanym wyrobem pozyskiwanym od tutejszych rzemieślników były osełki do kos, zwane durbami. W latach 1940-50 na obszarze wsi odkryto złoża ropy naftowej i do dziś funkcjonuje tu kopalnia tego surowca.
Ze wsi udajemy się wpierw do tutejszej atrakcji turystycznej. Najpierw szosą spod Domu Opieki Społecznej w górę doliny Kłopotnicy. Potem skręcamy w lewo na ścieżkę, przechodząc przez potok i dalej podchodzimy leśnym zboczem Góry Kosma. Po 30 minutach docieramy pod grupę skał z gruboziarnistego piaskowca i zlepieńców o nazwie Diabli Kamień. W skład tej grupy skalnej wchodzi 6 bloków skalnych o wysokości dochodzącej do 15 m, a oddzielonych od siebie szerokimi szczelinami. Miejscowa legenda wyjaśnia, skąd wzięły się te tajemnicze skały.
|
Szosa z Folusza wprowadza nas do lasu. |
|
Mostek nad dopływem Kłopotnicy. |
|
|
Diabli Kamień. |
Legenda „Diablego Kamienia”
Dawno, dawno temu, gdy w okolicy Folusza nie było żadnej świątyni głęboko wierzący ludzie bardzo cierpieli z tego powodu. Cieszyły się za to diabły, bo nie było słychać dzwonów, na dźwięk których bardzo bolały je brzuchy i musiały uciekać z powrotem do piekła. Diabły rozzuchwaliły się do tego stopnia, że ciągle kusiły ludzi do złego, tak, że ci bali się z domu wychodzić. Ludzie wreszcie postanowili sprzeciwić się złu i szybko zapadła decyzja o tym, że wybudują kościół w niedalekim Cieklinie, a na jego dzwonnicy osadzą dzwony wytopione z czystego srebra. Wszyscy zabrali się do pracy. Chłopi ścieli drzewa i zebrali najodpowiedniejsze kamienie z okolicznych potoków, zaopatrzyli się też w piach i wapno. Bardzo szybko wybudowano świątynię, a dzwony do niej zamówiono w Przemyślu. Były tak ogromne i ciężkie, że do ich przewiezienia potrzeba było aż ośmiu par koni. Mieszkańcy osadzili dzwony na wieży kościoła i czekali tylko na przyjazd biskupa, który miał całość poświęcić.
Diabły się zbuntowały, bo ich los rysował się w ciemnych barwach. Poszły więc do najstarszego po poradę, a ten poskrobał się po głowie i poradził tak: "Niech najsilniejszy z diabłów wejdzie na wysoką górę z ciężkim kamieniem i ciśnie głazem w kościół. Zniszczy go i będzie po problemie." Aby tak magiczna sztuka się udała diabeł musi to zrobić zanim o poranku kury zapieją, bo potem straci swą diabelską moc.
Diabły wybrały więc spośród siebie najsilniejszego, który chwycił ciężki kamień i ruszył przed siebie. Męczył się strasznie, bo kamień ciężki, a droga pod górę. Sapał, dyszał, ale kamienia nie upuścił. A gdy przechodził koło Folusza spostrzegł go pewien szewc. Od razu zauważył, że szykuje się coś niedobrego. A, że znał zwyczaje diabłów i wiedział, że nie są odporne na pianie kogutów i wschody słońca, bo dnia nie lubią tylko noc, to pobiegł jak najszybciej do kurnika. Dźgnął szydłem największego koguta jakiego znalazł, a ten zapiał wniebogłosy. Już światło, a on dopiero nad Foluszem! Wtem, gdy leciał nad górą Kosma, Diabeł naraz stracił swoje piekielne moce. Z jego diabelskich szponów głaz wypadł na zboczę góry i rozbił się na kilka mniejszych, ale i tak dużych skał. W ten oto sposób kościół w Cieklinie został ocalony. Okoliczni mieszkańcy, którzy zobaczyli głazy stwierdzili, że tylko diabły mogły je tutaj przywlec – znaleźli nawet na nich ślady szatańskich pazurów. Stąd właśnie pochodzi nazwa wychodni skalnej.
|
|
Diabli Kamień. |
Po zwiedzeniu skał Diablego Kamienia o godzinie 10.55 schodzimy tą samą drogą do węzła szlaków na zboczach góry, gdzie potem kierujemy się zielonym szlakiem na grzbiet Pasma Magurskiego. Idziemy cały czas w sąsiedztwie potoku Kłopotnica, aż do jego źródlisk, znajdujących się pod szczytem Magury (829 m n.p.m.). Poruszamy się po obszarze, na którym przyroda podlega ochronie poprzez Magurski Park Narodowy, jeden z większych parków narodowych na obszarze Polski oraz utworzony na jego obszarze obszar ochrony ścisłej „Magura Wątkowska”. Obszary ochrony ścisłej to uroczyska i mateczniki, w których zwierzęta i rośliny znajdują swoją ostoję. Szlak wiedzie nas przez bukowe lasy mające charakter naturalny. Tworzą one zwarty kompleks leśny, który zapewnia spokój dla takich puszczańskich ssaków jak jeleń, czy niedźwiedź. Formuła ochrony tego leśnego zbiorowiska polega na zaniechaniu jakiejkolwiek aktywności ze strony człowieka.
|
Polanka nad Kłopotnicą z rozejściem szlaków. |
|
Szlak na Magurę Wątkowską. |
|
Kłopotnica. |
|
Powalony buk na szlaku. |
|
Podmoknięcia na szlaku. |
|
Stulone buki. |
|
Nieutemperowana ścieżka. |
|
Piękny las bukowy. |
|
Las pod szczytem Magury. |
Na szczyt Magury (829 m n.p.m.) docieramy o godzinie 12.30. Znajduje się on na granicy Magurskiego Parku Narodowego, który od tego miejsca w kierunku północno-zachodnim obejmuje północno-wschodnie zbocza pasma. Chwilkę zatrzymujemy się. Szczyt jest zupełnie porośnięty lasem, ale zaledwie 300 metrów dalej na przełęczy jest punkt widokowy, skromny, ale jeden z nielicznych w Paśmie Magurskim. Są tu ławeczki i obelisk z niedużym ołtarzem polowym upamiętniającym wędrówki Karola Wojtyły z młodzieżą. Nie tak dawno pojawiły się tu również dwa kopczyki kamienne upamiętniające innych turystów, których napotkali tu koniec swojego ludzkiego żywota. Po kolejnej przerwie o godzinie 13.10 podążamy dalej grzbietem Pasma Magurskiego w kierunku najwyższego szczytu tego pasma – Magura (846 m n.p.m.). Znajduje się on niedaleko, zaledwie 600 metrów dalej i tak zdobywamy go po kilku minutach. Spotykamy na nim wielu innych uczestników naszej wyprawy, co jest okazją do zrobienia pamiątkowej fotografii.
|
|
Magura (846 m n.p.m.). |
|
Motyle wędrują po mapie Magury. |
|
Polanka pod Wątkową. |
|
Część naszej drużynki. |
|
Magura Wątkowska, Wątkowa (846 m n.p.m.). |
Opuszczając szczyt przez chwilkę schodzimy nieco bardziej stromo. Potem dróżka grzbietowa wyrównuje się oprowadzając nas przez magurskie wspaniałe lasy. Wkrótce pośród konarów pojawiają się głazy mniejsze i większe. Ich największe zagęszczenie znajduje się za kulminacją Kornuty (830 m n.p.m.), na obszarze rezerwatu przyrody „Kornuty” chroniącego ten fascynujący zespół skał. Dzisiaj jednak tam nie dojdziemy, jak zeszłego roku. Plan przewiduje bowiem dość wczesne zejście do wsi Bartne, bo nasz przyjazd do Beskidu Niskiego zbiega się z imprezą kulturową, w której mamy zamiar wziąć udział.
|
Szlak w kierunku Kornutów. |
|
|
Głazy przy szlaku. |
|
Słonecznie. |
Docieramy do węzła szlaków, na którym zielony szlak krzyżuje się z żółtym łączącym wsie Folusz i Bartne. Skręcamy w lewo i schodzimy do wsi Bartne. Dróżka prowadzi zdecydowanie w dół lesistym zboczem. Po pewnym czasie przecinamy drogą idącą w poprzek zbocza i zaraz potem wychodzimy na łąki. Nieco niżej przed nami zaczynają się zabudowania wsi. Schodzimy do głównej szosy i skręcamy w lewo. Idziemy w górę doliny i jednocześnie w górę wsi. Wkrótce po lewej mijamy zabytkową cerkiew greckokatolicką Świętych Kosmy i Damiana, wybudowaną w 1842 roku, a która przestała pełnić swoje funkcje po wysiedleniach w 1947 roku. Pełni obecnie funkcję muzealną. W jej wnętrzu obejrzeć można część dawnego wyposażenia oraz kilka innych eksponatów pochodzących z terenów dawnej Łemkowszczyzny. Idąc dalej szosą docieramy po chwili pod drugą świątynię – cerkiew prawosławną Świętych Kosmy i Damiana, wzniesioną w 1928 roku. Powstała ona w okresie schizmy tylawskiej, o czym przypomina napis na kamiennym krzyżu, stojącym w pobliżu świątyni: „Na cześć i chwałę Pana Boga wykonali członkowie prawosławnej cerkwi w Bartnem nawróciwszy się z Unii – 17 marca 1928 roku”.
|
Schodzimy do wsi Bartne. Przed nami grzbiet Magurycza. |
|
Krzyż w Bartnem. |
|
Cerkiew greckokatolicka Świętych Kosmy i Damiana w Bartnem. |
Nazwa wsi Bartne nawiązuje do dawnego pszczelarstwa, czyli bartnictwa. Jej mieszkańcy utrzymywali się głównie z pasterstwa. Jednak według miejscowych przekazów została założona przez kamieniarzy z pobliskiej Jasionki, którzy na zboczach tutejszych gór znaleźli surowiec do swych prac. Jeden z kamieniołomów znajdował się na Kornutach, a drugi na Maguryczu, wznoszącym się po drugiej stornie doliny. Wytwórstwo kamieniarskie w Bartnem stało się w XIX wieku sławne na całą Łemkowszczyznę. Stworzone tutaj krzyże i nagrobki można spotkać dzisiaj w odległych od Bartnego miejscowościach.
Bartne istniało już w 1629 roku, co potwierdzają pierwsze dokumenty z tego okresu. Podczas Akcji „Wisła” w 1947 roku cała wieś została wysiedlona pod przymusem. Dopiero pod koniec lat 50-tych XX wieku do Bartnego powróciła część łemkowskich rodzin, która mieszka tu do dziś. W Bartnem można jeszcze obejrzeć wiele starych budynków mieszkalnych typowych dla dawnej łemkowszczyzny, zwanych chyżami. Wystarczy udać się w górę doliny. Idąc aż do Schroniska PTTK w Bartnem napotkamy jeszcze kilkanaście takich obiektów, domostw łączących pod jednym dachem część mieszkalną z gospodarczą, czyli m.in. oborę i stodołę. Te stare budynki są świadectwem łemkowskiego rodowodu wsi. W latach 1986, 1987, 1988 i 1989 Bartne było gospodarzem spotkań łemkowskiej kultury pod nazwą „Łemkowska Watra”, imprezy zrealizowanej po raz pierwszy w 1983 roku. Wówczas były to nieduże spotkania, ale z czasem ewoluowały do dużego festiwalu.
Po godzinie 15.00 wyjeżdżamy z Bartnego, aby spotkać się z kulturą łemkowską na Łemkowskiej Watrze, która od 1990 roku na stałe zagościła Zdyni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz