Te cudowne lesiste zacisza Magury Małastowskiej jak zawsze koją spokojem. Nie zawsze jednak było tu tak cicho i spokojnie, bo nie jeden raz ziemia ta musiały wchłonąć krew wojennych pożóg, a szczególne świadectwo tego znajdziemy tu z okresu I wojny światowej. Na Magurze Małastowskiej znajdziemy kilka takich miejsc, które podobnie jak w wielu innych miejscach Beskidu Niskiego skupiają dramat wojennej, bezsensownej zawieruchy - niechlubnych czasów w dziejach ludzkości.
TRASA:
Przełęcz Małastowską
Schronisko PTTK na Magurze Małastowskiej (721 m n.p.m.)
Magura Małastowska (813 m n.p.m.)
Wierch (705 m n.p.m.)
Sołtysia Góra (600 m n.p.m.)
Bielanka, leśniczówka (386 m n.p.m.)
OPIS:
Lądujemy na Przełęczy Małastowskiej o godzinie 9.30. Zaraz przy przechodzącej tędy szosie znajduje się jedno z najbardziej dostępnych i znanych miejsc pochówków z okresu I wojny światowej. Złożono w nich istnienia zwaśnionych, przegranych armii. W tych bitwach nie było wygranych. I choć bój toczyły tutaj dwie państwowości, to w mogiłach leżą obok siebie żołnierze wielu narodowości, zarówno tych, co szli do boju ramię w ramię, jak i tych co stawali przeciwko sobie. Teraz to już nie ma znaczenia kto i po której stronie wówczas się znajdował, bo dla wszystkich tutaj leżących koniec był ten sam. Cmentarz opatrzono nieco przekorną sentencją wobec sensu poniesionej przez nich ofiary:
Pomnij, przechodniu, wchodząc w to obejście,
że ziemia setki poległych tu grzebie,
co młode życie oddali w potrzebie,
by nam zapewnić dziś wolność i szczęście.
|
|
Cmentarz wojenny na Przełęczy Małastowskiej. |
Jak wiemy wolność od wojny nie trwała wówczas zbyt długo, zaś po II wojnie światowej pamięć o nich zacierała się, bo nowa wojna przyniosła nowe groby. Zanikanie pamięci o tych mogiłach pogłębiły wysiedlenia ludności łemkowskiej. W skutek wysiedleń tutejszej ludności cmentarze otoczyły lasy, mogiły okryły się zaroślami, stały się nawet trudne do odszukania. Na szczęście w ostatnich latach spojrzenie ludzkie na żołnierskie cmentarze wojenne ulega zmianie na lepsze. Wiele z nich zostało uporządkowanych, a niektóre przeszły gruntowną metamorfozę, by znów otoczyć czcią ofiary wojny i przed nią przestrzegać. Oznakowano je na nowo, wskazano do nich drogi, wypełniając poniekąd bardzo już stary apel Romana Reinfussa z 1935 roku o wytyczeniu szlaków do tych cmentarzy.
Po odwiedzeniu cmentarza z Przełęczy Małastowskiej ruszamy w stronę szczytu Magury Małastowskiej. Poruszamy się wpierw drogą dojazdową do schroniska i stacji GOPR, potem równoległą dróżką leśną. Do schroniska dochodzimy o godzinie 10.00. Zostało ono zbudowane z elementów starych chyży łemkowskich stojących w Gładyszowie i Zdyni. Wzniesione zostało przez zespół cieśli z Zakopanego i otwarte w marcu 1955 roku. Później doprowadzono do niego energię elektryczną, wzbogacono o węzeł sanitarny. Kilka lat temu jego gospodarz podjął jego rozbudowę, nieukończoną na chwilę obecną, gdyż obiekt ten pozbawiony został swojego gospodarza. Na schroniskowym profilu FB ostatnim wpisem jest pożegnanie gospodarza z 28 września 2019 roku. Szkoda, bo do ostatniej chwili łudziliśmy się, że chwilkę przysiądziemy w tym kultowym schronisku, jak kiedyś w drodze na szczyt.
|
Schronisko na Magurze Małastowskiej. |
Idziemy zatem dalej, wyżej, grzbietową drogą i po około 20 minutach prawie już jesteśmy na szczycie. Schodzimy na kilka minut na południowo zachodnie zbocze, gdzie tuż pod szczytem znajduje się kolejny cmentarz z okresu I wojny światowej. Stoi na nim kamienny kopiec zwieńczony wysokim krzyżem drewnianym. Sentencja na nim głosi:
Oto nagroda, która po wojnie nas czeka:
z tysięcy małych źródeł w godzinie potrzeby
wezbrały nasze siły jak potężna rzeka.
Nie dopuście więc nigdy, przenigdy, ażeby
źródła te wyschły, bo tylko wtedy
ze znoju oraz krwi naszej wiosna
zakwitnie pokojem.
Poniżej kopca z krzyżem zbocze pokrywają mniejsze drewniane krzyże, znaczące kwatery grobowe.
|
|
|
Cmentarz wojenny na Magurze Małastowskiej. |
O godzinie 10.45 zdobywamy szczyt Magura Małastowska (813 m n.p.m.). Dalej mamy spokojny, lesisty szlak wiodący prawie cały czas grzbietem pasma. Znajdujące się na nim kolejne kulminacje są co raz niższe. O godzinie 11.40 przechodzimy Wierch (705), na którym stoi dogorywający kikut drzewa wysoki na kilka metrów, pozbawiony już jakikolwiek gałęzi. Niedaleko dalej mijamy podobny obrośnięty hubami, dalej przekraczamy butwiejący pień lezący w poprzek naszej dróżki. Skłaniają one do refleksji o przemijaniu. „Memento mori” zdaje się z nich wydobywać – zakonne pozdrowienie uświadamiające, że materialne bogactwo przemija z nadejściem śmierci.
|
Magura Małastowska (813 m n.p.m.). |
|
Dróżka szlaku. |
|
Kikut drzewa na skraju polanki. |
|
Konar. |
|
Trawy. |
|
Zbliżamy się do Sołtysiej Kopy. |
Wchodzimy w bukowy las. Lekkim podejściem przechodzimy przez kolejne wypiętrzenie grzbietu Sołtysia Kopa (598 m n.p.m.). Mija godzina 12.55. Przez pewien czas drogę nasz otaczają paprocie, potem dłużej idziemy płaskim traktem rozcinającym las, mieszający się gdzieniegdzie z młodnikami. Godzina 13.21 przechodzimy przez Przełęcz Żdzar (550 m n.p.m.) znajdującą się przed Bartnią Górą (632 m n.p.m.). Tutaj skręcamy na zachód i obniżającym się trawersem zbocza, omijamy wierzchołek tej góry. W końcówce dość stromo, mniej wyraźnymi ścieżkami osiągamy łożysko doliny z rzeką Bielanka. Musimy się przez nią przeprawić przechodząc po wystających kamieniach. Nie jest to łatwe, bowiem w okolicy padało i poziom wody jest podniesiony.
|
Bukowy las na Sołtysiej Kopie. |
|
Paprocie. |
|
Trochę błotka (nie dziwnego w Beskidzie Niskim). |
|
Płaska arteria leśna. |
|
Kolejna polanka. |
|
Z jednego korzenia. |
|
Przeprawa przez rzekę. |
Po drugiej stronie rzeki mamy szosę, którą podążamy do centrum wsi Bielanka. Bielanka (łem. Бiлянка) jest jednym ze skupisk łemkowskich w Beskidzie Niskim. To pierwsza miejscowość na Łemkowszczyźnie, której mieszkańcy wystąpili o zgodę na stosowanie podwójnej, polskiej i łemkowskiej nazwy miejscowości, w efekcie czego jej dodatkowa nazwa Бiлянка została urzędowo wprowadzona 24 listopada 2008 roku. Po dramatycznych wydarzeniach przesiedleń wielu Łemków powróciło tutaj zachowując język, tradycję i kulturę. Jest to stara wieś łemkowska, założona w XV wieku w dobrach Gładyszów. Słynęła ona z produkcji dziegciu, czyli leku wytwarzanego z żywicy sosny i brzozy, którym handlowali wędrowni dziegciarze. Ubocznym produktem dziegciu była maź używana do smarowania osi wozów i ruchomych elementów młynów i tartaków. W Bielance zachowały się stare chyże łemkowskie, a także drewniana cerkiew pw. Pokrowy (Opiekunki) z 1773 roku, z ikonostasem z 1783 roku. Obecnie służy ona katolikom obrządku rzymskokatolickiego i greckokatolickiego. W Bielance stoi jeszcze prawosławna cerkiew parafialna pw. Opieki Matki Bożej i Poczajowskiej Ikony Matki Bożej (poświęcona w 2014 roku).
|
Start dom w Bielance. |
Nasza wędrówka dobiega tutaj końca. Uczucia zdradzają, że zbyt szybko minęła, choć mówi się, że w Beskidzie Niskim czas wolniej płynie. Łemkowska Watra mogłaby potrwać jeszcze dzień dłużej. Był to wyjątkowo dobrze i przyjemnie spędzony czas, przepełniony refleksją i zabawą. Warto byłoby tu wrócić za rok, tym bardziej, że Łemkowska Watra obchodzić będzie swoje 40-lecie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz