Dziennik wypraw i przystań przed kolejną wędrówką.

Drugi oddech gór i powiew morskiej bryzy

Spaliśmy prawie do południa, ale cóż się dziwić, skoro dopiero po drugiej w nocy ułożyliśmy się w łóżkach na nocny spoczynek. W uszach wciąż gra jeszcze muzyka, gnają nas żywiołowe śpiewy niosące ducha po górach i morzach. Echo wydarzenia, które zakończyło się ledwie kilka godzin temu unosi nas razem z aniołami radości i dobrej pogody, prowadzi na dziką włóczęgę… Trudno jeszcze ogarnąć emocje ostatniego wieczoru.


Wróćmy do początków. Jakże niewinnie zaczęło się to - pewnego wieczoru, gdy „U Filipa” trwał kolejny tzw. Swing Meeting Wędrownego Bractwa, czyli spotkanie taneczne przy rytmach Kayo Band Swing Kraków. Trudno określić dzień, kiedy to mogło być… może 1 grudnia 2017 roku, a może 12 stycznia 2018 roku. Żywy w pamięci był wówczas minirecital Grzegorza podczas Wielkiej Majówki w Bieszczadach. Tam po raz pierwszy pojawiło się określenie „Pieśni Wędrownego Bractwa”. Na początek poszły wtedy, a jakże by inaczej - „Bieszczadzkie Anioły” zespołu Stare Dobre Małżeństwo, z tekstem autorstwa Adama Ziemianina. Tak samo liczna grupa wtórowała śpiewem za wokalem gitarzysty. Potem śpiewano następne utwory. Było to wspaniałe spotkanie z poezją śpiewaną, a zarazem niezapomniany przystanek i odpoczynek podczas naszej wędrówki, efekt swoistej kultury bycia w gronie licznej grupy turystycznej. Czy udałoby się zrobić to samo, tutaj w Krakowie, w Restauracji „U Filipa”? – długo nie zastanawialiśmy się. Termin spotkania szybko został ustalony z Joanną, prowadzącą Restaurację „U Filipa”. Wnet Grzesiek zaszczepił ten pomysł Wawrzkowi i Mariuszowi. Razem opracowali repertuar, szybko ruszyliśmy z drukowaniem śpiewników - nakład tylko 30 egzemplarzy, ale któż mógł przypuszczać, że sala wypełni się po brzegi. Trochę było w tym wariactwa, wiele spontaniczności, niespodziewane trudności do pokonania, bo sprzęt nagłaśniający nie dotarł na czas (dobrze, że był na miejscu zawsze pomocny Patryk). Udało się. Współuczestnicząca w koncercie publiczność dopisała. Pomysł spodobał się. Muzycy byli pod wrażeniem i jeszcze tego samego wieczoru powiedzieli, że musimy to koniecznie powtórzyć.


Muzycy, albo Grupa Wędrownego Bractwa, jak ich uniwersalnie nazwaliśmy, otwierając się na wszelakie formy turystycznej włóczęgi i odzwierciedlając jednocześnie braterstwo uprawiających ją ludzi - przystąpili do przygotowań. Po dwóch próbach repertuar na koncert był już ustalony, aranżacje przećwiczone. Wszystko z wyprzedzeniem zostało przygotowane.

Nadszedł ten wieczór, 18 maja 2018 roku, godzina 19:00. Wszystkie miejsca zostały zajęte, znów brakło śpiewników, a było ich blisko 50. Grupa Wędrownego Bractwa ruszyła z graniem z opóźnieniem, bo wciąż ktoś jeszcze przybywał. Tak jak ostatnio, choć można by powiedzieć, że tak jak zwykle, tradycyjnie na początek pofrunęły „Bieszczadzkie anioły”, bo pieśń ta, jest jak nasz hymn – piękny, nastrojowy, ale też historyczny, bo od niego wszystko się zaczęło – utwór ten zapoczątkował pierwsze nasze śpiewanie zeszłorocznej Wielkiej Majówki. Mogłoby się wydawać, że będzie podobnie jak ostatnio, stało się inaczej. Przeplatały się utwory stare i nowe, pieśni z gór z pieśniami z mórz, ale towarzyszył temu zdecydowanie większy żywioł. Grzegorz stał się muzycznym przewodnikiem po górach i dolinach, prowadził przez najpiękniejsze górskie krainy w nastrojowej melodii poezji śpiewanej. Wawrzek, jak kapitan muzycznej łajby oblewał te krainy morzami i śpiewał o różnorodnych konsekwencjach zamiłowań do morskiej podróży, ale czasem cumował przy kei, wychodził zastanawiając się „czy w górach lodowych lodowe góralki lodowe sprzedają oscypki”. Zaglądał do tawern, a w jednej z nich, leżącej na nadwiślańskim Zabłocu, zaciągnął na muzyczny pokład Mariusza. Mariusz tym razem pokazał się nie tylko jako mistrz harmonijki ustnej i fletu, ale również jako świetny gitarzysta, silnie wspierający Grzesia i Wawrzka. Bez Mariusza ta muzyczna łajba była by jak okręt bez bosmana. No i dla wielu niespodzianką była postać Jacka, instrumentalisty wplatającego melodie zdobiące utwory. Jego atutem była melodyka, ale też instrumenty perkusyjne, przymocowane (czy można w to uwierzyć, nie widząc tego na własne oczy) do kończyn dolnych.


Tak więc muzyczne trio, znane z wcześniejszego koncertu, przeobraziło się w kwartet o niezwykłej sile wyrazu i muzycznego przekazu. Dzięki temu odczuliśmy jeszcze silniejszy i bardziej energetyczny oddech gór oraz powiew morskiej bryzy. Te dwie muzy były jak dwa morza oddzielone naprawdę bardzo wąską cieśniną. Te dwie muzy, różne jak dwa masywy górskie, połączyły się tego wieczora płytka przełęczą, która dzieli, ale też łączy krainy skryte w dolinach. Stało się oczywistym, że te dwie muzy tylko pozornie wydają się odległe, bo przecież w rzeczywistości łączy je bardzo silne atrybuty – pasja, podróże, przygoda.

Po ponad trzech godzinach koncertu planowany  program został już prawie wykonany do końca, kiedy niespodziewanie na scenie pojawiły się „Pociągi parowe”. Wszak pociągi mają silny związek z górami i morzami. Pamiętają czasy pionierów podróży nad Bałtyk, czy dziewiętnastowiecznych odkrywców Tatr. Docierały na koniec świata, czyli pod bramy Bieszczadów, do Zagórza i dalej, aż po Łupków. Nie przez wzgląd na tematykę muzycznego wieczoru utwór ten został wywołany, bo choć Wawrzek śpiewa o morzach, to też sercem jest przy kolei żelaznej - kolejnictwo to jego pasja.

Na koniec Grzegorz przywołuje znów „Bieszczadzkie anioły”, ale okazuje się, że to nie koniec koncertu. Muzycy zapowiadają tylko krótką przerwę, a po niej następuje bodaj najbardziej spontaniczna cześć koncertu, w której popisy dają wszyscy muzycy (oczywiście wraz z wtórującą widownią), lecz to co zaaplikował Mariusz przeszło najśmielsze oczekiwania – po zadziornym bluesie, zaczął śpiewać góralską gwarą historię górala, co zaciągnął się na łajbę.


I cóż muzyczny wieczór podróży po górach i dolinach już za nami, skończył się szybko, zbyt szybko… tego wieczoru czas chyba przyspieszył. Tak to już jest z czasem, gdy dzieje się coś cudownego. Dobrze, że mamy tak wspaniałych ludzi: Grzesiek, Wawrzek, Mariusz i Jacek są niesamowici! Tym, którzy byli tamtego wieczora z nami na Filipa nie trzeba tego udowadniać. Sami widzieli i słyszeli. I tym samym ludziom, którzy byli z nami tego wieczora na Filipa, powiemy coś, co powiedzieli nam muzycy zaszczyceni waszą obecnością - byliście wspaniali! Zagrają dla nas ponownie i padły już wstępne terminy.

W imieniu swoim i muzyków dziękujemy gospodarzom Restauracji „U Filipa”, a przede wszystkim uczestnikom koncertu pieśni gór i mórz za uświetnienie obecnością tego niezwykłego wieczoru oraz oddanie się jego żywiołowi. Sprawiliście, że całą przestrzeń wypełniły anioły radości i dobrej pogody.
Dorota i Marek




















































Udostępnij:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz


Życie jest zbyt krótkie, aby je przegapić.

Liczba wyświetleń

Popularne posty (ostatnie 30 dni)

Etykiety

Archiwum bloga

Z nimi w górach bezpieczniej

Zapamiętaj !
NUMER RATUNKOWY
W GÓRACH
601 100 300

Mapę miej zawsze ze sobą

Stali bywalcy

Odbiorcy


Wyrusz z nami na

Główny Szlak Beskidu Wyspowego


ETAP DATA, ODCINEK
1
19.11.2016
[RELACJA]
Szczawa - Jasień - Ostra - Ogorzała - Mszana Dolna
2
7.01.2017
[RELACJA]
Mszana Dolna - Potaczkowa - Rabka-Zdrój
3
18.02.2017
[RELACJA]
Rabka-Zdrój - Luboń Wielki - Przełęcz Glisne
4
18.03.2017
[RELACJA]
Przełęcz Glisne - Szczebel - Kasinka Mała
5
27.05.2017
[RELACJA]
Kasinka Mała - Lubogoszcz - Mszana Dolna
6
4.11.2017
[RELACJA]
Mszana Dolna - Ćwilin - Jurków
7
9.12.2017
[RELACJA]
Jurków - Mogielica - Przełęcz Rydza-Śmigłego
8
20.01.2018
[RELACJA]
Przełęcz Rydza-Śmigłego - Łopień - Dobra
9
10.02.2018
[RELACJA]
Dobra - Śnieżnica - Kasina Wielka - Skrzydlna
10
17.03.2018
[RELACJA]
Skrzydlna - Ciecień - Szczyrzyc
11
10.11.2018
[RELACJA]
Szczyrzyc - Kostrza - Tymbark
12
24.03.2019
[RELACJA]
Tymbark - Kamionna - Żegocina
13
14.07.2019
[RELACJA]
Żegocina - Łopusze - Laskowa
14
22.09.2019
[RELACJA]
Laskowa - Sałasz - Męcina
15
17.11.2019
[RELACJA]
Męcina - Jaworz - Limanowa
16
26.09.2020
[RELACJA]
Limanowa - Łyżka - Pępówka - Łukowica
17
5.12.2020
[RELACJA]
Łukowica - Ostra - Ostra Skrzyż.
18
6.03.2021
[RELACJA]
Ostra Skrzyż. - Modyń - Szczawa

Smaki Karpat

Wołoskimi śladami

Główny Szlak Beskidzki

21-23.10.2016 - wyprawa 1
Zaczynamy gdzie Biesy i Czady,
czyli w legendarnych Bieszczadach

BAZA: Ustrzyki Górne ODCINEK: Wołosate - Brzegi Górne
Relacje:
13-15.01.2017 - Bieszczadzki suplement do GSB
Biała Triada z Biesami i Czadami
BAZA: Ustrzyki Górne
Relacje:
29.04.-2.05.2017 - wyprawa 2
Wielka Majówka w Bieszczadach
BAZA: Rzepedź ODCINEK: Brzegi Górne - Komańcza
Relacje:
16-18.06.2017 - wyprawa 3
Najdziksze ostępy Beskidu Niskiego
BAZA: Rzepedź ODCINEK: Komańcza - Iwonicz-Zdrój
Relacje:
20-22.10.2017 - wyprawa 4
Złota jesień w Beskidzie Niskim
BAZA: Iwonicz ODCINEK: Iwonicz-Zdrój - Kąty
Relacje:
1-5.05.2018 - wyprawa 5
Magurskie opowieści
i pieśń o Łemkowyni

BAZA: Zdynia ODCINEK: Kąty - Mochnaczka Niżna
Relacje:
20-22.07.2018 - wyprawa 6
Ziemia Sądecka
BAZA: Krynica-Zdrój ODCINEK: Mochnaczka Niżna - Krościenko nad Dunajcem
Relacje:
7-9.09.2018 - wyprawa 7
Naprzeciw Tatr
BAZA: Studzionki, Turbacz ODCINEK: Krościenko nad Dunajcem - Rabka-Zdrój
Relacje:
18-20.01.2019 - wyprawa 8
Zimowe drogi do Babiogórskiego Królestwa
BAZA: Jordanów ODCINEK: Rabka-Zdrój - Krowiarki
Relacje:
17-19.05.2019 - wyprawa 9
Wyprawa po wschody i zachody słońca
przez najwyższe partie Beskidów

BAZA: Markowe Szczawiny, Hala Miziowa ODCINEK: Krowiarki - Węgierska Górka
Relacje:
22-24.11.2019 - wyprawa 10
Na śląskiej ziemi kończy się nasza przygoda
BAZA: Równica ODCINEK: Węgierska Górka - Ustroń
Relacje:

GŁÓWNY SZLAK WSCHODNIOBESKIDZKI

termin 1. wyprawy: 6-15 wrzesień 2019
odcinek: Bieszczady Wschodnie czyli...
od Przełęczy Użockiej do Przełęczy Wyszkowskiej


termin 2. wyprawy: wrzesień 2023
odcinek: Gorgany czyli...
od Przełęczy Wyszkowskiej do Przełęczy Tatarskiej


termin 3. wyprawy: wrzesień 2024
odcinek: Czarnohora czyli...
od Przełęczy Tatarskiej do Gór Czywczyńskich

Koszulka Beskidzka

Niepowtarzalna, z nadrukowanym Twoim imieniem na sercu - koszulka „Wyprawa na Główny Szlak Beskidzki”.
Wykonana z poliestrowej tkaniny o wysokim stopniu oddychalności. Nie chłonie wody, ale odprowadza ją na zewnątrz dając wysokie odczucie suchości. Nawet gdy pocisz się ubranie nie klei się do ciała. Wilgoć łatwo odparowuje z niej zachowując jednocześnie komfort cieplny.

Fascynujący świat krasu

25-27 lipca 2014 roku
Trzy dni w Raju... Słowackim Raju
Góry piękne są!
...można je przemierzać w wielkiej ciszy i samotności,
ale jakże piękniejsze stają się, gdy robimy to w tak wspaniałym towarzystwie – dziękujemy Wam
za trzy niezwykłe dni w Słowackim Raju,
pełne serdeczności, ciekawych pogawędek na szlaku
i za tyleż uśmiechu.
24-26 lipca 2015 roku
Powrót do Słowackiego Raju
Powróciliśmy tam, gdzie byliśmy roku zeszłego,
gdzie natura stworzyła coś niebywałego;
gdzie płaskowyże pocięły rokliny,
gdzie Spisza i Gemeru łączą się krainy;
by znów wędrować wąwozami dzikich potoków,
by poczuć na twarzy roszące krople wodospadów!
To czego jeszcze nie widzieliśmy – zobaczyliśmy,
gdy znów w otchłań Słowackiego Raju wkroczyliśmy!


19-21 sierpnia 2016 roku
Słowacki Raj 3
Tam gdzie dotąd nie byliśmy!
Przed nami kolejne trzy dni w raju… Słowackim Raju
W nieznane nam dotąd kaniony ruszymy do boju
Od wschodu i zachodu podążymy do źródeł potoków
rzeźbiących w wapieniach fantazję od wieków.
Na koniec pożegnalny wąwóz zostanie na południu,
Ostatnia droga do przebycia w ostatnim dniu.

           I na całe to krasowe eldorado
spojrzymy ze szczytu Havraniej Skały,
           A może też wtedy zobaczymy
to czego dotąd nasze oczy widziały:
           inne słowackie krasy,
próbujące klasą dorównać pięknu tejże krainy?
           Niech one na razie cierpliwie
czekają na nasze odwiedziny.

7-9 lipca 2017 roku
Słowacki Raj 4
bo przecież trzy razy to za mało!
Ostatniego lata miała to być wyprawa ostatnia,
lecz Raj to kraina pociągająca i w atrakcje dostatnia;
Piękna i unikatowa, w krasowe formy bogata,
a na dodatek zeszłego roku pojawiła się w niej ferrata -
przez dziki Kysel co po czterdziestu latach został otwarty
i nigdy dotąd przez nas jeszcze nie przebyty.
Wspomnień czar ożywi też bez większego trudu
fascynujący i zawsze urzekający kanion Hornadu.
Zaglądnąć też warto do miasta mistrza Pawła, uroczej Lewoczy,
gdzie w starej świątyni świętego Jakuba każdy zobaczy
najwyższy na świecie ołtarz, wyjątkowy, misternie rzeźbiony,
bo majster Paweł jak Wit Stwosz był bardzo uzdolniony.
Na koniec zaś tej wyprawy - wejdziemy na górę Velka Knola
Drogą niedługą, lecz widokową, co z góry zobaczyć Raj pozwala.
Słowacki Raj od ponad stu lat urodą zniewala człowieka
od czasu odkrycia jej przez taternika Martina Rótha urzeka.
Grupa od tygodni w komplecie jest już zwarta i gotowa,
Kaniony, dzikie potoki czekają - kolejna rajska wyprawa.


Cudowna wyprawa z cudownymi ludźmi!
Dziękujemy cudownym ludziom,
z którymi pokonywaliśmy dzikie i ekscytujące szlaki
Słowackiego Raju.
Byliście wspaniałymi kompanami.

Miało być naprawdę po raz ostatni...
Lecz mówicie: jakże to w czas letni
nie jechać znów do Słowackiego Raju -
pozwolić na zlekceważenie obyczaju.
Nawet gdy niemal wszystko już zwiedzone
te dzikie kaniony wciąż są dla nas atrakcyjne.
Powiadacie też, że trzy dni w raju to za krótko!
skoro tak, to czy na cztery nie będzie zbyt malutko?
No cóż, podoba nam się ten kras,
a więc znów do niego ruszać czas.
A co wrzucimy do programu wyjazdu kolejnego?
Może z każdego roku coś jednego?
Niech piąty epizod w swej rozciągłości
stanie się powrotem do przeszłości,
ruszajmy na stare ścieżki, niech emocje na nowo ożyją
gdy znów pojawimy się w Raju z kolejną misją!

15-18 sierpnia 2018 roku
Słowacki Raj 5
Retrospekcja
Suchá Belá - Veľký Sokol -
- Sokolia dolina - Kyseľ (via ferrata)

Koszulka wodniacka

Tatrzańska rodzinka

Wspomnienie


519 km i 18 dni nieustannej wędrówki
przez najwyższe i najpiękniejsze partie polskich Beskidów
– od kropki do kropki –
najdłuższym górskim szlakiem turystycznym w Polsce


Dorota i Marek Szala
Główny Szlak Beskidzki
- od kropki do kropki -

WYRÓŻNIENIE
prezentacji tego pasjonującego przedsięwzięcia na



za dostrzeżenie piękna wokół nas.

Dziękujemy i cieszymy się bardzo,
że nasza wędrówka Głównym Szlakiem Beskidzkim
nie skończyła się na czerwonej kropce w Ustroniu,
ale tak naprawdę doprowadziła nas aż na
Navigator Festival 2013.

Napisz do nas