4
Beskid Niski, Bieszczady
WSCHODNIE KRAŃCE
ŁEMKOWSZCZYZNY
dzień 12 rozdział 25
Skrawek ojcowizny dawno nie widziany zapewne wydaje się obcy. Bliski sercu, ale jakby ze snu. Kawałek ziemi ten sam, ale ludzi którzy tu mieszkali już nie ma. Komu by się chciało wracać do tej pustki. Nie ma zbyt wielu, którzy odważyli się to zrobić. Od wygnania minęło już zbyt wiele lat. Zostały tylko wspomnienia, obrazy z przeszłości, pamiętane przez gorycz i żal, a po tylu latach nowe miejsce zamieszkania nie jest już obce. Nie chce się wracać, bo co zostało tutaj po tylu latach. To co zostało po starej Łemkowszczyźnie trawi czas i przyroda. Smutna prawda.
TRASA:
Nowy Łupków (570 m n.p.m.)
Stary Łupków
Schronisko w Łupkowie „Koniec Świata”
OPIS:
Smutna aura od rana i nic nie można na to poradzić. Pada w Nowym Łupkowie. Wysiadamy o godzinie 9.00 na końcowym przystanku autobusowym, obok dworca kolejowego. Dalej autobusem nie da się już jechać. Za torami kolejowym pod lasem widać nowy budynek. To pensjonat „Kimadło Wampira”. Stamtąd przychodzi niebieski szlak i prowadzi dalej na koniec świata.
Po wojnie na tym opuszczonym pustkowiu osiedlali się leśnicy, kolejarze, pracownicy pegeerów, strażnicy i więźniowie po odbyciu kary w tutejszym więzieniu do recydywistów. Był tu jeden sklep, poczta, knajpka, w której wszyscy się spotykali. Solidarność była niezbędna, aby przetrwać surowość gór, a szczególnie tutaj na końcu świata jak się mówiło kiedyś w okresie peerelowskim. Tak nazywano całe pogranicze łemkowsko-bojkowskie, gdzie dolina Osławy była nazywana bramą do Bieszczadów. Dojeżdżało się wówczas tutaj koleją, do Zagórza, a stamtąd do Rzepedzi, Komańczy, czy Łupkowa by przesiąść się na kolejkę wąskotorową. Tą jechało się dalej w głąb Bieszczadów. Ruch kolejowy w dolinie Osławy jednak zamarł. Stacje choć czynne stoją puste, a dawniej ...było tak, że jeśli ktoś nie dojechał do Zagórza pociągiem, nie był uważany za bieszczadzkiego turystę.
Utwardzoną drogą kierujemy się na południe. Chwilkę potem mijamy drogę odchodzącą w lewo do zakładu karnego, zaś nasza droga skręca na południowy zachód i wiedzie przy brzegu lasu. Z lewej mamy niewielkie wzniesienie pokryte łąkami. Droga delikatnie pnie się w górę. Wkrótce skręca znów na południe i przez pewien krótki czas las mamy po obu stronach. Wkrótce droga zaczyna obniżać się do doliny przez otwarte, zielone przestrzenie.
|
Droga do Łupkowa. |
O godzinie 9.25 mijamy powalony drogowskaz szlaków, ale zaraz za nim na drzewie widać strzałkę z napisem „Koniec Świata - schronisko w Łupkowie”. Tam też zresztą prowadzi niebieski szlak. Schodzimy za znakami z utwardzonej drogi na lekko grząską drogę gruntową. Po lewej zauważamy stare nagrobki cmentarza łemkowskiej wsi Łupków. Silnie zarośnięte, ledwie widoczne bo przyroda dosłownie zjada stare cmentarne krzyże. Otulają je drzewa, wchłaniają pozostawione na pastwę. Tak wyglądają dzisiaj resztki Łupkowa - cmentarz jawiący się niczym zielony ogród, pokryty jest zielonym dywanem, porośnięty starymi drzewami. Przed wojną było zwyczajnym, naturalnym miejscem, jak w każdej łemkowskiej wiosce, dzisiaj stanowi osobliwe miejsce spoczynku dawnych mieszkańców.
|
Cmentarz w Łupkowie. |
|
Józefa z Kiszlińców Wołosiecka, 26.02.1857-28.02.1896. |
Nad łupkowskim cmentarzem panuje magiczna cisza zapomnienia. Z traw wystają żelazne krzyże, niektóre osadzone w ziemi, a inne w kamiennych cokołach. Tu nie ma ścieżek, czy cmentarnych alejek, jeno kikuty nagrobków, jeno kikuty... Najstarsze z nich datowane są na połowę XIX wieku, zaś najmłodsze pochodzą z 1944 roku. Na niektórych cmentarnych nagrobkach można jeszcze odczytać strzępy napisów: Józefa z Kiszlińców Wołosiecka 26.02.1857-28.02.1896, Teodor Grabiec 1866-1934 i Dimitrij Grabiec 1909-1912, Adolf Goli... 1882-1922 i kilka innych. Kiedyś wśród nagrobków stała trójdzielna cerkiew z około 1820 roku pw. św. Michała Archanioła, po której pozostała już tylko podmurówka i krzyże żelazne zdobiące niegdyś jej zwieńczenia.
|
Cmentarz w Łupkowie. |
|
W objęciach przyrody. |
|
Tu nie ma ścieżek i cmentarnych alejek. |
|
Jeno kikuty nagrobków. |
|
Jeno kikuty... |
|
Proboszcz Teodor Grabiec 1866-1934 i Dimitrij Grabiec 1909-1912. |
|
Tabliczka: Tu spoczywa Adolf Goli... 1882-1922. Cześć Jego pamięci. |
|
Chrystus podtrzymywany w konarze. |
Przed wojną Łupków był ludną wsią. W 1921 roku stało tu 110 domów, w których mieszkało 672 osoby. Łupków został założony na prawie wołoskim w 1526 roku, ale z dokumentu lokacyjnego wynika, że jego obszar był już wtedy zagospodarowany i posiadał mieszkańców. Wieś przetrwała najazd Jerzego Rakoczego w 1657 roku oraz najazd bandy tołhajów z Węgier w 1656 roku. Ożywienie dla Łupkowa przyniosła budowa linii kolejowej Budapeszt-Lwów, przecinającej grzbiet Karpat na Przełęczy Łupkowskiej. Stało się to w 1872 roku, kiedy wybudowano tutaj stację kolejową. Po II wojnie światowej wieś Łupków została wysiedlona. Jej zabudowania zostały zniszczone. Pozostawiono tylko budynki stacji PKP i budynek dawnej komory celnej. Stacja ta znajduje się niedaleko stąd na północnym zachodzie. Tymczasem kierujemy się na południe.
Delikatnie mży. Podążamy polną drogą, dzisiaj taką jest ta droga, lecz przed wojną była to główna droga wsi, wzdłuż której znajdowały się domostwa. Stały w otoczeniu drzew owocowych, dzisiaj zdziczałych, powyginane przez czas. W sąsiedztwie dróżki płynie leniwie potok. Mży nieco bardziej, ale na zboczu łagodnie opadającym do doliny potoku widzimy już drewnianą chatkę leżącą na Końcu Świata, jak mawiają. Nie przypomina łemkowskiej chyży. Niedokończony domek z oborą został adaptowany na schronisko. Został on odkupiony w 1982 roku przez Almatur od Zakładu Karnego w Nowym Łupkowie, który wraz PGR Nowy Łupków hodował wcześniej na tym terenie bydło.
|
Niegdyś była to główna droga wsi. |
|
Dawniej przy drodze stały łemkowskie chyże. |
|
Po domostwach zostały tylko owocowe drzewa. |
|
Płynie też ten sam potok. |
|
Kapliczka na Końcu Świata. |
W Schronisku na Końcu Świata nie ma prądu. Światło dostarczają w nim świeczki i latarki turystów. Nikt nie chce w nim prądu, bo i po co. Ci co tutaj przybywają znajdują zawsze tego czego chcą. Ciepła dostarcza piec stojący na środku izby. Odchodzące przewody kominowe ogrzewają poddasze na którym znajduje się legowisko noclegowe wyłożone materacami. W chatce jest łazienka i wanna kąpielowa z odpływem, ale bez bieżącej wody - trzeba ją sobie przynieść: ciepłą z kotłów stojących na piecu, a zimną ze potoku. Cóż więcej potrzeba. Ach, jeszcze sanitariaty...
Sanitariaty znajdują się na zewnątrz, aż trzy. Każdy inny, każdy godny odrębnej uwagi. Jest męski, jest damski i ten trzeci o nazwie „Teleporter”. Każdy ma swoją specyfikę, klimat i unikatowe wyposażenie umilające czas siedzenia. Do wyboru, do koloru i cóż więcej potrzeba, by odpocząć i odsapnąć. Czas tutaj zwalnia biega tak bardzo, że każdy zdąży znaleźć to czego szuka, to, czego nie znajdzie gdzie indziej na świecie, bo przecież tutaj jest Koniec Świata.
|
Schronisko w Łupkowie „Koniec Świata”. |
|
|
|
|
|
|
Sanitariaty na Końcu Świata. |
|
W dalszą drogę, ku przełęczy... |
Koniec Świata to miejsce puste, wyludnione. Ktoś, kto jest tu po raz pierwszy zapewne będzie czuł się nieswojo, szczególnie ktoś z gwarnego miasta. Tu jesteśmy tylko my i przyroda nucąca pieśni o Łemkowyni. Deszcz pada jeszcze trochę, ale już coraz słabiej. Niebo nad nami wyraźnie jaśnieje. Czas w dalszą drogę, ku przełęczy. Znów przejdziemy starą łemkowską drogą. Zobaczymy przy niej stare nagrobki obrośnięte mchem i upływu czasu... ehh...
Kapitalna relacja niczym z powieści o Łemkowszczyźnie. Czytając stajesz się jednym z podróżników po zapomnianym miejscu, które niegdyś tętniło życiem. Czujesz się jak postać z baśni pochodząca z teraźniejszości.Wspaniały tekst pozdrawiam serdecznie admin http://turystykawbeskidach.blogspot.com
OdpowiedzUsuń