Z niecierpliwością czekaliśmy 40. Łemkowskiej Watry w Zdyni. Poprzednie dwa
lata ogarnięte pandemią nie sprzyjały organizacji takich imprez. Nie mieliśmy
pewności jak będzie w tym roku, choć od kilku miesięcy eskalacja wirusa wyraźnie zmniejszyła się, a gorące lato czyni nam dodatkowe nadzieje. Jednak co z
tego, gdy za naszą wschodnią granicą pojawiła się wojna o przesłankach
zaskakujących współczesnych ludzi, w której duży kraj brutalnie najeżdża mniejszy
bez jakiekolwiek zrozumiałej, uzasadniającej przyczyny. Te wydarzenia przeplatały się cały
czas podczas tegorocznej, jubileuszowej Łemkowskiej Watry, wszak współcześni
Łemkowie to lud rozproszony, a znaczące gro z nich żyje zasymilowane w
Ukrainie.
W przekroju tegorocznej publiczności, o wiele bardziej niż zeszłego roku
brakowało wesołych, rozśpiewanych Ukraińców. Pewnie ci młodzi ludzie,
porzucili studia w Polsce i walczą teraz za swoją ojczyznę. Tak smutek plątał
się z radością uczestniczenia w tej kolejnej imprezie, która leży nam głęboko w
duszy, a w szczególności tej oczekiwanej tegorocznej jubileuszowej. Jadąc na nią
spodziewalismy się w jej programie czegoś wyjątkowego na miarę imprezy
jubileuszowej i nie zawiedliśmy się. Otrzymaliśmy nawet więcej niż
oczekiwaliśmy. Na scenie pojawiło się wyraźnie więcej artystów niż w latach
poprzednich. Tak więc nawet watra musiała zatem zapłonąć znacznie wcześniej niż rok temu.
Obiecaliśmy sobie, że musimy w końcu być na jej uroczystym rozpaleniu, bo jeszcze nigdy nie widzieliśmy tego momentu Łemkowskiej Watry. Udało się.
Łemkowska Watra w Zdyni kojarzy się nam zawsze z ogromnym bogactwem
artystycznym. W każdym występie dostrzec można było swoistą indywidualność i unikalność artystyczną. Nie było słabych występów. Miały one różnorodną
stylistykę, począwszy od wielobrawnego folkloru tanecznego, jak też
wokalistyki (znakomita Julia Doszna z zespołem), aż po ostrzejsze folk-rockowe
aranżacje, przy których ciało pragnęło pląsać i falować, zaś nogi nie
pozwalały spokojnie usiedzieć na ławce. Cudowna impreza, znakomici artyści i wspaniała
publiczność podczas Łemkowskiej Watry 2022 nie pozwalały się nudzić. I jak
zwykle również poza sceną odbywały się inne pokazy, kiermasze, spotkania.
Pierwszego dnia byliśmy od samego początku do samego końca (z króciutką
przerwą na obiadokolację). Mnóstwo ciepłych wrażeń trafiło do naszych serc. Do bazy powróciliśmy bardzo późno w nocy już
następnego dnia, a gdyby impreza trwała jeszcze dłużej, to wrócilibyśmy z
pewnością jeszcze później. Było cudownie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz