Dziennik wypraw i przystań przed kolejną wędrówką.

Gorczańska listopadówka przez Czoło Turbacza

Noc była długa i chłodna, ale we dwoje zawsze jest cieplej. Wszyscy to przecież wiedzą, choć nie zawsze otwarcie o tym powiedzą. Niezbyt często mamy okazję pospać tak długo, a pospaliśmy, mimo, że o szóstej rano człowieka budzi (nie poranny chłodek jak może niektórzy pomyślą), lecz blask kolejnego spektaklu natury. Dzień budzi się, więc nie dajmy mu szansy, aby wyprzedził nas swoim pięknem. Wczoraj na to nie pozwoliliśmy i byliśmy przynajmniej krok przed jego cudownościami. Dzisiaj zrobimy tak samo i zajmujemy najlepsze miejsca na widowni, jeszcze zanim wybije pierwszy gong przed odsłonięciem kurtyny.

TRASA:
Schronisko PTTK Turbacz (1283 m n.p.m.) Czoło Turbacza (1259 m n.p.m.) Suchy Groń (1043 m n.p.m.) Hucisko (660 m n.p.m.) Koninki (603 m n.p.m.) Poręba Wielka (519 m n.p.m.) - Poręba Wielka, park (516 m n.p.m.) Pod Potaczkową (694 m n.p.m.) Potaczkowa (746 m n.p.m.) Adamczykowa (612 m n.p.m.) Mszana Dolna (384 m n.p.m.)

OPIS:
Słońce wschodzi wprost zza górskiego horyzontu, zupełnie tak jak za niego zachodziło wczorajszego dnia. To rzadko widoczne zjawisko, bowiem najczęściej wiszą na horyzoncie jakieś chmury, które zasłaniają te niezwykłe momenty, które wywołują u nas taki ogrom emocji i zachwytu. Również dzisiaj myśleliśmy, że widoczne smugi chmur osłabią zjawisko, ale o godzinie 6:37 okazało się, że te smugi są jakby gdzieś dalej z tyłu, niczym tło scenografii podbijające blaski barw wschodzącego słońca. Nie bardzo potrafimy to ogarnąć swoim umysłem, bo przecież gwiazda znajduje się o wiele, wiele dalej niż chmury, bo aż około 150 mln km. Może te smugi chmur na ziemskim sklepieniu są jedynie jakąś fatamorganą, bo naprawdę gęste masy chmur leżą teraz tylko w dolinach. Ścielą się w nich od wczoraj, pokrywając drogi, rzeki i wioski. Tylko wierzchołki gór z nich wystają.

Godzina 6:32:57.

Godzina 6:33:39.

Godzina 6:35:59.

Godzina 6:36:23.

Godzina 6:37:52.

Godzina 6:38:16.

Godzina 6:46:02.

Godzina 6:46:12.

Godzina 6:49:49.

Podniecenie, euforia, radość i wiele innych uczuć, które nakładają się na siebie podczas tego wspaniałego wschodu słońca wybijają z nas zupełnie senność. Znikają z twarzy jakiekolwiek jej oznaki. Słońce zaczyna strzelać w nas cieplutkimi promieniami, które wkrótce wzmacniają się w oślepiający blask. Już nie da się patrzeć w jego stronę gołym okiem. To nawet niebezpieczne. Przechodzimy na taras pod schroniskiem spojrzeć jak wyglądają teraz Tatry, które jeszcze niedawno ginęły w mroku. Był wówczas ledwie widoczny ich strzępiasty kontur, a teraz... Grzebień wynurzający się ponad czerwonokrwiste obłoki, w które wstrzeliwują się płasko promienie słońca, uwypuklające kształty baranków i bałwanków. Promienie wschodzącego słońca chciałyby może unieść je w górę, bądź rozproszyć, aby ci żyjący w dolinach mogli poczuć przyjemny ciału ciepły promyk… Te chmury są jednak zbyt ciężkie dla niego, bo przecież to już listopad. Słońce musi dać więcej snu i ludziom, i całej przyrodzie, dla przygotowania na surowy czas zimy, kiedy nie tylko odpoczywać będzie, ale też nabierać sił przed kolejnym intensywnym wzrostem i rozkwitem, który po niej znów nastąpi, zgodnie z rytmem natury.

Godzina 6:51:17.

Godzina 6:52:56.

Po cudownym przebudzeniu dnia czekamy aż gwiazda zagrzeje powietrze, a z naszych kości zejdzie ospałe odrętwienie. Ciepły posiłek i kubek gorącej herbaty mają dzisiaj niezwykłą moc. O godzinie 8.30 jesteśmy gotowi do drogi, choć niełatwo się rozstać z cudownie lśniącymi w porannym słońcau halami. W naszych uczuciach silnie eskaluje się przeświadczenie, że coś jest tutaj nie takie samo jak zwykle. Coś tu dziwnego emanuje, niespotykanego… Oj tak, to ta ujmująca cisza i spokój, które skupiają nasze emocje na doznaniach estetycznych. Tylko dwóch turystów pojawiło się tutaj o świcie, by podziwiać wschód słońca. Nigdy tak pusto nie było tutaj. Brakuje nam ludzi, oj tak, brakuje, mimo wszystko. Turbacz i jego hale są bez nich takie smutne, wszak nie byłoby tych hal, gdyby nie człowiek. Z jednej strony cenimy sobie taką pustkę, ale na dłuższy czas może być ona przygnębiająca.

dluga
Hale okrywające Przełęcz Długą.

wolnica
Na Polanie Wolnica.

Przechodzimy na północną stronę Turbacza górnym skrajem Polany Wolnica, gdzie zaczyna się Hala Turbacz. Prowadzi nas trójkolorowa nitka szlaków: żółty, zielony i niebieski. Schodzimy na tzw. skuśkę przez nieduży pas drzew na urokliwą halę, wprost idąc na niezwykle oryginalny obiekt, który tu powstał w 2003 roku w miejscu szałasu pasterskiego. Obiekt ten przypomina front takiego szałasu, w którym 17 września 1953 roku Karol Wojtyła, późniejszy papież Jan Paweł II, odprawił mszę świętą dla grupy młodzieży akademickiej. Nie było by w tym nic wyjątkowego, bo Wojtyła często odprawiał takie msze wędrując po górach z młodzieżą, ale tym razem obrządek sprawował twarzą do wiernych, co wówczas było ewenementem, gdyż formuła liturgiczna w tym zakresie została zmieniona w 1965 roku po zakończeniu II soboru watykańskiego, podobnie jak możliwość odprawiania mszy w języku polskim. Można powiedzieć, że Wojtyła w tym przypadku wyprzedzał ducha czasu. Msza ta była odprawiana jak zwykle przy zaaranżowanym ołtarzu. Zrobiony był ze zwyczajnej deski umocowanej w drzwiach szałasu, podpartej trochę sianem. Kapłan odprawił przy niej mszę stojąc wewnątrz szałasu, twarzą zwróconą do wiernych znajdujących się na zewnątrz. W liturgii użył wtedy jeszcze języka łacińskiego, bowiem na zmianę języka trzeba było jeszcze poczekać.

turbacz
Przechodzimy na północną stronę Turbacza.

hala
Hala Turbacz. Dalej wzniesienia Lubonia Wielkiego i Szczebla.

czoło
Widok na Czoło Turbacza.

Przechadzamy się długością hali, która pokrywa dość szerokie siodło, choć nie tak bardzo szerokie jak w przypadku Przełęczy Długiej z halą o tej samej nazwie. Z lewej mamy ładny widok na wzniesienia zachodnich krańców Beskidu Wyspowego, a także Beskid Żywiecki z rozciągającym się Pasmem Policy i wyniosłą Babią Górą. Z prawej hala z siodła przełęczy schodzi wraz ze zboczem do Doliny Kamienicy. Poprzez nią widzimy szczyt Kiczory wznoszący się za Przełęcz Długą, ze zboczem pokrytym Polaną Wzorową (stanowi część Hali Długiej), znaną też z nazwy Wzorcowa, jako że zamierzano na niej urządzić wzorcowe gospodarstwo pasterskie, kiedy w roku 1937 wydzierżawiła ją Krakowska Izba Rolnicza, która prowadziła na niej prace badawcze w zakresie łąkarstwa i pasterstwa. Prace o takim charakterze połączone z wypasem kontynuowane były na tej polanie również po wojnie. Zaraz po jej zakończeniu stała się własnością Związku Samopomocy Chłopskiej, który w latach 1946 i 1949 wybudował nowe bacówki. Od 1950 roku gospodarzem hali został Państwowy Instytut Naukowy Gospodarstwa Wiejskiego, który w 1955 roku, który wybudował kolejną bacówkę. Później mieściła się w niej stacja turystyczna PTTK. Kolejnymi gospodarzami Polany Wzorcowej był Zootechniczny Zakład Doświadczalny z Raby Wyżnej, a następnie Stacja Owczarstwa Górskiego Instytutu Zootechniki w Bielance. Polana przestała być wypasana w 1996 roku, ale gdy w 2002 roku została wykupiona przez Gorczański Park Narodowy, przywrócono na niej kulturowy wypas owiec. Dzięki temu podtrzymywane są jej walory przyrodnicze i krajobrazowe.

szalasowy
szalasowy
Szałasowy Ołtarz.

rabka
Widok w stronę Rabki i doliny Raby.

Dalej w głębi między grzbietem odchodzącym od Kiczory, a grzbietem Mostownicy i Kudłonia widoczny jest Gorc (1228 m n.p.m.). Gorc jest łatwy do zidentyfikowania dzięki stojącej na szczycie wieży widokowej. Wzniesiono ją w 2015 roku. Pod Gorcem ścieli się polana Gorc Kamieniecki, z której rozciągają się równie urokliwe panoramy, jak z tej, po której obecnie maszerujemy. Polana Turbacz, zwana często zamiennie Halą Turbacz ciągnie się aż pod szczyt o nazwie Czoło Turbacza. Wznosi się on 27 metrów ponad przełęcz z Halą Turbacz. Widoki z niego są ograniczone. Nieco przed nim są szersze i rozciągają się na stronę wschodnią i południową. W stronę południową skraca je grzbiet główny Gorców z Turbaczem (1315 m n.p.m.), będącym najwyższą kulminacją tego pasma. Jednak poprzez siodło Przełęczy Długiej dojrzeć można Tatr. W tym urokliwym miejscu, tuż pod wierzchołkiem Czoła Turbacza stoi ława z ławkami dla turystów, a obok tablica informacyjna wraz z opisem krajobrazu.

gorc
W głębi widoczny Gorc i ścieląca się pod nim polana Gorc Kamienicki.

hala-turbacz
Przez Halę Turbacz na Czoło Turbacza.

Wierzchołek Czoła Turbacza wieńczy kilka płytko wystający skał gruboławicowych zlepieńców. Na jednej z nich w 2001 roku wmurowano tablicę upamiętniającą zmarłych ratowników Grupy Podhalańskiej GOPR. Pośród skałek mamy kilka kroków ostrzejszego podejścia, które o godzinie 9.00 pozwala nam osiągnąć szczyt Czoło Turbacza. Miejsce na którym stoimy owiane są legendą o skarbach. Opowiada o tym jeden z bohaterów powieści „W roztokach” Władysława Orkana:
— A nie wiecie co o tym kamieniu, co na Czole Turbacza spoczywa?
— Ho! — odrzekł z tajemniczym uśmiechem na twarzy. — Żeby ten skarb wydostać, co tam pod nim leży!... Ale to nieporada, sam Lucyper strzeże. On przyniósł ten kamień z Rzymu i mocno przycisnął. Są tam na nim litery, których nikt nie zgadnie. Kto je bedzie znał odczytać, temu sie otworzy. Ale taki sie nie znajdzie...
Zamyślił się i szepnął po cichu, jak we śnie:
— Tam jest skarb, o jakim ucho...
tablica
Skała z tablicą upamiętniającą ratowników Grupy Podhalańskiej GOPR.

czolo
Wejście na wierzchołek Czoła Turbacza.

czolo
Przed wierzchołkiem.

czolo
Czoło Turbacza.

Ścieżka ze szczytu prowadzi na północną stronę góry. Zagłębia się w lesie, prowadzi najpierw niezbyt dużą stromizną, gdy nagle zwiększa się ona i to znacznie. Pojawiają się ziemne stopnie zaparte drewnianymi belkami, które mają ułatwić zejście po stromym fragmencie zbocza. Drzewa zdają się nie lubić tego miejsca, gdyż schodzimy wydłużoną w dół polaną, która kończy się na najbliższym wypłaszczeniu zbocza. Pyszne widoki tym samym serwuje nam to zejście. U naszych stóp trzy grzbiety gorczańskie opadają ku dolinom. Z lewej mamy grzbiet odchodzący od Obidowca, z zaznaczonymi szczytami Suhory (1000 m n.p.m.) z kopulasto zadaszonym budynkiem obserwatorium astronomicznego na szczytowej polanie, a następnie Tobołowa (994 m n.p.m.) i Tobołczyka (969 m n.p.m.) z infrastrukturą dla narciarzy i kolarzy górskich. Z prawej widać zakończenie jednego z grzbietów odchodzących od Czoła Turbacza ze szczytami Turbaczyka (1078 m n.p.m.) i Basilki (1023 m n.p.m.) słynącymi w pięknych polan widokowych. Pośrodku zaś mamy grzbiet, po którym będziemy za niedługo wędrować. Dalej mamy przepiękną panoramę obejmującą m.in. Potaczkową, Luboń Wielki, Szczebel i Lubogoszcz, i inne wzniesienia Beskidu Wyspowego oraz znajdującego się dalej Beskidu Makowskiego.

panorama czolo turbacza
Panorama z pierwszej polanki za Czołem Turbacza.

Luboń Wielki w całej rozciągłości.
Bliżej od lewej widoczna jest końcówka grzbietu z Tobołowem i Tobołczykiem.

suchy gron
U naszych stóp zalesiony Suchy Groń, dalej Potaczkowa, a następnie Szczebel.

Basilka
Basilka, a za nią widać dolinę zajętą przez miasto Mszana Dolna.

Rozstaj szlaków mamy w dolnej części polanki, na wypłaszczeniu. Zielony szlak odchodzący na prawo prowadzi na grzbiet z Kopieńcem, Wierchem Spalone i wymienionym przed chwilą Turbaczykiem i Basilką. Inny drogowskaz wskazuje drogę do pobliskiego źródła wody. Z kolei nasz niebieski szlak prowadzi dalej prosto na północny zachód, zagłębiając się z powrotem w gorczański las. Dróżka wiedzie na przemian przez buczyny, świerki, drzewa rosłe i młode. Nad miejscami bardziej podmokłymi zbudowane są drewniane platformy. Buki zrzuciły już prawie wszystkie liście. Szeleszczą nam teraz pod nogami, bo tak właśnie ma być, tak ma brzmieć listopadowy las. Gdyby nie ten szelest liści, las byłby zupełnie cichy. Prawie nie słuchać już ptaków. Słońce uderza nam w plecy, ale choć wciąż razi oślepiającym blaskiem, to już nie niesie przyjemnego ciepła. Las jest bardzo widny.

lesna
Leśna dróżka okryta liśćmi.

platforma
Drewniana platforma.

konar
Próchniejący konar.

swierki
Między świerkami.

Wtem około godziny 9.35 wchodzimy w obszar, gdzie las oddala się od naszej dróżki. Niebawem przed nami odsłania się szeroka Polana Średnie, pokrywająca kopulaste wypiętrzenie, za którym grzbiet opada ostrzejszym uskokiem. W górnych, widokowych partiach tej polany stoi tablica informacyjna z miejscami do siedzenia. Nie mamy wątpliwości, że to znakomite miejsca na przerwę w wędrówce, więc zatrzymujemy się. Gorczańskie polany są niepowtarzalne. Mimo zaprzestania wypasu istnieje ich tu bardzo wiele, dzięki prowadzonemu wypasowi kulturowemu, bądź koszeniu. Polana Średnie jest przykładem polany koszonej. Na Polanę Średnie, jak głosi legenda, w jesienną noc przybywa Święty Mikołaj. Wszyscy go znają, ale nie każdy wie, że jest patronem Karpat i pasterzy, a także opiekunem wilków. Na tutejszej polanie spotyka się z wilkami przy płonącym ognisku. Wyznacza ile bydła i owiec wolno im upolować w nadchodzącym roku.

srednie
Polana Średnie.

Zasiedliśmy się na polanie do godziny 10.40, a Mszana Dolna jest jeszcze daleko przed nami. Musimy dzisiaj dojść do tej miejscowości, bo tylko stamtąd możemy jakoś wrócić do domu. Opuszczamy zatem Polanę Średnie. Ścieżka szlaku schodzi jej wschodnim skrajem, gdzie uskok grzbietu jest nieco zniwelowany. Zanim wejdziemy do lasu możemy obejrzeć go sobie. Przed ścianą lasu do dyspozycji turystów ustawiona jest ława z ławkami.

srednie
Dolna część Polany Średnie.

srednie
Widok na uskok grzbietu z Polaną Średnie.

srednie
Ławka na dolnym skraju Polany Średnie.

las
Las pełen słońca.

Leśna ścieżka prowadzi nas dalej w dół. Mijamy znów smukłe, wysokie buki, oraz rosnące pod nimi młode, rozłożyste dołem świerki. Gdzieniegdzie pojawia się modrzew z ciemno-złocistym igliwiem. Piękny, jesienny las towarzyszy nam już do samej doliny. Niedaleko od Polany Średni przechodzimy przez ostatnią kulminację na grzbiecie, czyli Suchy Groń (1043 m n.p.m.). Wkrótce stok opada już bardzo stromo w dół. Na niektórych odcinkach zejście wspierają ziemne stopnie, albo nieduże zakosy. W końcówce zakos wchodzi w dłuższy trawers obniżający się ku dolinie potoku Turbacz.

uskok
Nieduży uskok.

ostre
Ostre zejście po ziemnych stopniach.

przeblysk
Przebłysk słońca między drzewami.

koncowka
W końcówce zejścia.

Dolinkę potoku Turbacz osiągamy o godzinie 11.30. Dalej tą dolinką idziemy utwardzoną drogą, równolegle do potoku szumiącego wśród drzew. Pięć minut później przechodzimy przez polanę Obierówka z ogrodzonym miejscem biwakowym. Po kolejnych pięciu minutach marszu wychodzimy z lasu na Polanę Hucisko. Nazwa polany wynika z działającej niegdyś w dolinie huty szkła należącej do tutejszych właścicieli. Produkowano w niej szkło okienne i naczynia stołowe. Powstała ona po 1698 roku, kiedy podobną hutę w Porębie Górnej strawił pożar. Działała do lat 30-tych XVIII wieku. Potem produkcję szkła przeniesiono do Lubomierza.

obierowka
Polana Obierówka.

rozejscie
Rozejście dróg na Polanie Obierówka.

Na Polanie Huciska łączą się potoki Turbacz i Olszowa, tworząc potok Koninka. W złączeniu tych dolin mieści się Ostoja Górska „Koninki”, w której dolną stację ma kolej linowa „Tobołów”. W krzesełku tego wyciągu można wyjechać na znajdujący się 309 metrów wyżej szczyt Tobołów (994 m n.p.m.). Od teraz czeka nas asfaltowa wędrówka doliną potoku Koninka, który po dopłynięciu do Poręby Wielkiej zasila wody Porębianki.

Koninki stanowią część wsi Poręba Wielka. Pierwsze wzmianki o osadnictwie na tych terenach pochodzą z końca XIV wieku, ale osadnictwo najprawdopodobniej rozpoczęło się tutaj jeszcze u schyłku XIII wieku. Nazwa Wielka Poręba może wskazywać, że siedlisko założyli tutaj tzw. wyrębnicy, gdyż nazwa poręba oznacza obszar, z którego dokonano wyrębu drzew lasu, bądź puszczy.

koninka
Nad potokiem Koninka.

Podążając w dół doliny o godzinie 12.00 nieoczekiwanie natrafiamy na otwartą karczmę „Gorczański Dworek”, a może jednak tego oczekiwaliśmy, bo w brzuchach nam burczy. A jak się okazuje jadło dają tam wyśmienite. Tylko z konsumpcją jest problem, bo dzisiaj wszystko jest na wynos. A więc wynosimy obiadek na zewnątrz. Nie mieliśmy okazji podziękować za wykwinty obiadek zaraz po zjedzeniu, a wiec tutaj i teraz to czynimy. Naprawdę świetne jedzenie tam przyrządzają. Taki obiadek sił dodaje, choć w tym rozleniwiającym słońcu chętnie poddalibyśmy się poobiedniej drzemce. Nie mamy chyba jednak na nią czasu. O godzinie 12.30 kontynuujemy marsz w dół doliny mijając kolejne domostwa wsi. Wkrótce przed nami rośnie widok niewysokiej góry, na której najwyższy punkt zwie się Potaczkowa. Dolina wkrótce rozszerza się.

dworek
Gorczański Dworek.

O godzinie 13.00 mijamy kościół Matki Bożej Fatimskiej w Porębie Wielkiej. Chwilkę potem przechodzimy przez most nad Porębianką. Obok po prawej w jej wodach bieg kończy potok Koninka. Za mostem droga rozchodzi się – w lewo odchodzi odnoga do Poręby Górnej, w prawo do Poręby Dolnej i wiedzie dalej przez kolejną wieś Niedźwiedź, a potem do Mszany Dolnej. Skręcamy w prawo i idziemy chwilkę bez znaków szlaku turystycznego. O godzinie 13.10 dochodzimy do Poręby Dolnej, gdzie spotykamy zielony szlak. Za jego wskazaniem zaczynamy podejście na Potaczkową.

przed mostem
Przed mostem nad Porębianką w Porębie Wielkiej.

dom
dom
Domy w Porębie Wielkiej.

Stoki Potaczkowej opadające w stronę Poręby Wielkiej to ciekawy temat na zupełnie odrębną wycieczkę. Stoi u ich stóp odrestaurowany dwór hrabiów Wodzickich otoczony starym parkiem dworskim. Budynek dworu został zaadaptowany do celów muzealnych i prezentowana jest w nich bogactwo przyrodnicze Gorczańskiego Parku Narodowego, z wykorzystaniem środków interaktywnych. Poruszając się po tym muzeum zwiedzający odbywa wędrówkę od doliny górskiego potoku po coraz wyższe partie Gorców. Alejami parku dworskiego oraz stokami góry Chabówki prowadzi ścieżka edukacyjna.

dwor
Dwór Wodzickich w Porębie Wielkiej.

Tymczasem mijając siedzibę Gorczańskiego Parku Narodowego zaczynamy wspinać się dość stromo. Dróżka wiedzie wzdłuż niewielkiego potoku, który spływa jarem po prawej. Droga jest zadrzewiona, niemal do samego końca podejścia wyprowadzającego na płytkie siodło przełęczy pomiędzy szczytami Chabówką i Potaczkową. O godzinie 13.40 wychodzimy na łąki, a po kilku minutach marszu osiągamy przełęcz. Widoki z niej są prześliczne, szczególnie w kierunku północno-wschodnim, gdzie zbocza Potaczkowej opadają do doliny Porębianki. Widać już stąd nieodległy, zwieńczony stalowym krzyżem szczyt Potaczkowej . Zmierzamy na niego szeroką drogą polną. W między czasie poszerza się nam rozległość otaczającej panoramy. Na południu coraz lepiej prezentuje się grzbiet Gorców, wspaniała przystań dla naszej dwudniowej eskapady. Niemal cały masyw Potaczkowej pokryty jest łąkami, a więc gdziekolwiek byśmy nie stanęli, zawsze pokaże się nam jakiś malowniczy krajobraz Gorców, bądź Beskidu Wyspowego.

mostek
Mostek nad jarem niedużego cieku.

drozka
Zaraz dróżka wyprowadzi nas na odkryte tereny.

w drodze
W drodze na grzbiet masywu.

Potaczkowa
Potaczkowa
Potaczkowa.

Szczyt Potaczkowej (746 m n.p.m.) osiągamy o godzinie 14.00. Nie spodziewaliśmy się na nim obecności taki wielu ludzi. Ten śliczny, pogodny dzień przyciągnął tu grupki turystów. Płonie ognisko, nad którym familia piecze kiełbaski, inni licznie rozsiedli się nieopodal piknikując. Niektórzy zdobyli górę wyjeżdżając rowerem, albo na quadach, lub traktorem, jak jeden z przedstawicieli miejscowych. Rozkładamy się również piknikowo, aby napić się herbaty i skonsumować ostatnie racje żywnościowe.

lubon wielki
panorama
Północna panorama z Potaczkowej.

potaczkowa
Na szczycie Potaczkowej.

kapliczka
Kapliczka św. Joanny Beretty Molli stojąca niedaleko szczytu Potaczkowej.

O godzinie 14.50 spoglądamy w kierunku naszego zejścia, gdzie grzbiet opada w stroną zbiegu rzek: Raby, Mszanki i Porębianki. Widać tam skupione zabudowania Mszany Dolnej, w której liczymy złapać jakiegoś busa do Krakowa. Od szczytu Potaczkowej do tego miasta prowadzi czarny szlak. Żegnamy się z napotkanymi turystami i opuszczamy niezwykle uroczy wierzchołek góry. Zejście jest początkowo bardzo strome, śliskie i zacienione. Dróżka sprowadza przez niewielki lasek i zagajniki, potem, gdy nachylenie zbocze jest już łagodne wiedzie między polami. Za nimi mamy wieś Podobin, słynącą jak cała ta okolica z malowniczych krajobrazów. Mieszka w niej nieco ponad 1000 mieszkańców. Uchowało się w niej kilka starych domów, które są ozdobą wsi. Ostatnie zabudowania Podobina przy naszym szlaku mijamy o godzinie 15.15.

Wieś Podobin zajmuje siodło pod wzniesieniem Potaczkowej. Będąc jeszcze we wsi nasza droga zaczęła kierować nas w górę kolejnego wzniesienia, bezimiennego w całym masywie. Dalej, po opuszczaniu asfaltowej drogi idziemy dróżką przez malownicze obszary. Mijamy jego szczyt pokryty łąkami i polami od zachodniej strony. Za nim mamy kolejne siodełko, porośnięte częściowo niedużym lasem, za którym dróżka silnie podrywa się i przechodzi obok wierzchołka Adamczykowej (612 m n.p.m.). Tabliczka szczytowa wzniesienia stoi przy naszej drodze. Mijamy ją o godzinie 15.40.

podobin
Wieś Podobin.

siodelko
siodelko
W siodełku porośniętym częściowo lasem.

babia gora
Widok w stronę Babiej Góry.

las
las
Niewielki, ale jakże uroczy las.

adamczykowa
Podejście na Adamczykową.

adamczykowa
Szczyt Adamczykowa, a dalej widać Luboń Wielki.

Ścieżka szlaku zachodzi dalej na północno-wschodnie zbocza, przechodząc nimi krótkim trawersem, po czym skręca z powrotem na północny-wschód i wiedzie dalej obniżającą się stopniowo wierzchowiną grzbietu w kierunku Mszany Dolnej. Słońce zaczyna słabnąć łapiąc już krawędzie horyzontu, sfalowanego beskidzkimi wzniesieniami. Jego tarcza dotyka Babiej Góry, potem zboczy Lubonia Wielkiego, które mamy po lewej. Słońce znajduje się horyzontem, gdy przechodzimy obok ostatniego bezimiennego wierzchołka pokrytego pastwiskami. Stoi na nim antena telekomunikacyjna. Zaczynamy mijać tutaj pierwsze domki należące do Mszany Dolnej. Wraz z nimi nasza polna dróżka przechodzi w ulicę Józefa Marka. Idziemy to ulicą prościutko do jej końca, a kończy się ona na ruchliwej ulicy Władysława Orkana, w którą skręcamy na lewo. Idziemy dalej mijając po lewej Park Krasińskich. Po prawej płynie równolegle do szosy rzeka Mszanka. Wkrótce dochodzimy do skrzyżowania z ulicą Maksymiliana Kolbego. To już właściwie centrum miasta, w którym  zapada wieczorny mrok. Już tylko 300 metrów za skrzyżowaniem mamy dworzec autobusowy. Docieramy do niego o godzinie 16.35.

lubon wielki
Aura słońca po zachodzie nad Luboniem Wielkim.

Mrokiem zasłoniło się już niebo. Zrobiło się bardzo zimno, bardziej niż zeszłego wieczoru. Na busa czekać nam przychodzi grubo powyżej godziny. Nie wszystkie dzisiaj jadą. Łapiemy się podobno na ostatni dzisiaj kurs do Krakowa. W takich momentach mówi się, że ma się więcej szczęścia i niż rozumu, bo gdyby nic już dzisiaj nie jechało... nocy by chyba nie starczyło na dojście do domu na nogach.

Udostępnij:

1 komentarz:


Życie jest zbyt krótkie, aby je przegapić.

Liczba wyświetleń

Popularne posty (ostatnie 30 dni)

Etykiety

Archiwum bloga

Z nimi w górach bezpieczniej

Zapamiętaj !
NUMER RATUNKOWY
W GÓRACH
601 100 300

Mapę miej zawsze ze sobą

Stali bywalcy

Odbiorcy


Wyrusz z nami na

Główny Szlak Beskidu Wyspowego


ETAP DATA, ODCINEK
1
19.11.2016
[RELACJA]
Szczawa - Jasień - Ostra - Ogorzała - Mszana Dolna
2
7.01.2017
[RELACJA]
Mszana Dolna - Potaczkowa - Rabka-Zdrój
3
18.02.2017
[RELACJA]
Rabka-Zdrój - Luboń Wielki - Przełęcz Glisne
4
18.03.2017
[RELACJA]
Przełęcz Glisne - Szczebel - Kasinka Mała
5
27.05.2017
[RELACJA]
Kasinka Mała - Lubogoszcz - Mszana Dolna
6
4.11.2017
[RELACJA]
Mszana Dolna - Ćwilin - Jurków
7
9.12.2017
[RELACJA]
Jurków - Mogielica - Przełęcz Rydza-Śmigłego
8
20.01.2018
[RELACJA]
Przełęcz Rydza-Śmigłego - Łopień - Dobra
9
10.02.2018
[RELACJA]
Dobra - Śnieżnica - Kasina Wielka - Skrzydlna
10
17.03.2018
[RELACJA]
Skrzydlna - Ciecień - Szczyrzyc
11
10.11.2018
[RELACJA]
Szczyrzyc - Kostrza - Tymbark
12
24.03.2019
[RELACJA]
Tymbark - Kamionna - Żegocina
13
14.07.2019
[RELACJA]
Żegocina - Łopusze - Laskowa
14
22.09.2019
[RELACJA]
Laskowa - Sałasz - Męcina
15
17.11.2019
[RELACJA]
Męcina - Jaworz - Limanowa
16
26.09.2020
[RELACJA]
Limanowa - Łyżka - Pępówka - Łukowica
17
5.12.2020
[RELACJA]
Łukowica - Ostra - Ostra Skrzyż.
18
6.03.2021
[RELACJA]
Ostra Skrzyż. - Modyń - Szczawa

Smaki Karpat

Wołoskimi śladami

Główny Szlak Beskidzki

21-23.10.2016 - wyprawa 1
Zaczynamy gdzie Biesy i Czady,
czyli w legendarnych Bieszczadach

BAZA: Ustrzyki Górne ODCINEK: Wołosate - Brzegi Górne
Relacje:
13-15.01.2017 - Bieszczadzki suplement do GSB
Biała Triada z Biesami i Czadami
BAZA: Ustrzyki Górne
Relacje:
29.04.-2.05.2017 - wyprawa 2
Wielka Majówka w Bieszczadach
BAZA: Rzepedź ODCINEK: Brzegi Górne - Komańcza
Relacje:
16-18.06.2017 - wyprawa 3
Najdziksze ostępy Beskidu Niskiego
BAZA: Rzepedź ODCINEK: Komańcza - Iwonicz-Zdrój
Relacje:
20-22.10.2017 - wyprawa 4
Złota jesień w Beskidzie Niskim
BAZA: Iwonicz ODCINEK: Iwonicz-Zdrój - Kąty
Relacje:
1-5.05.2018 - wyprawa 5
Magurskie opowieści
i pieśń o Łemkowyni

BAZA: Zdynia ODCINEK: Kąty - Mochnaczka Niżna
Relacje:
20-22.07.2018 - wyprawa 6
Ziemia Sądecka
BAZA: Krynica-Zdrój ODCINEK: Mochnaczka Niżna - Krościenko nad Dunajcem
Relacje:
7-9.09.2018 - wyprawa 7
Naprzeciw Tatr
BAZA: Studzionki, Turbacz ODCINEK: Krościenko nad Dunajcem - Rabka-Zdrój
Relacje:
18-20.01.2019 - wyprawa 8
Zimowe drogi do Babiogórskiego Królestwa
BAZA: Jordanów ODCINEK: Rabka-Zdrój - Krowiarki
Relacje:
17-19.05.2019 - wyprawa 9
Wyprawa po wschody i zachody słońca
przez najwyższe partie Beskidów

BAZA: Markowe Szczawiny, Hala Miziowa ODCINEK: Krowiarki - Węgierska Górka
Relacje:
22-24.11.2019 - wyprawa 10
Na śląskiej ziemi kończy się nasza przygoda
BAZA: Równica ODCINEK: Węgierska Górka - Ustroń
Relacje:

GŁÓWNY SZLAK WSCHODNIOBESKIDZKI

termin 1. wyprawy: 6-15 wrzesień 2019
odcinek: Bieszczady Wschodnie czyli...
od Przełęczy Użockiej do Przełęczy Wyszkowskiej


termin 2. wyprawy: wrzesień 2023
odcinek: Gorgany czyli...
od Przełęczy Wyszkowskiej do Przełęczy Tatarskiej


termin 3. wyprawy: wrzesień 2024
odcinek: Czarnohora czyli...
od Przełęczy Tatarskiej do Gór Czywczyńskich

Koszulka Beskidzka

Niepowtarzalna, z nadrukowanym Twoim imieniem na sercu - koszulka „Wyprawa na Główny Szlak Beskidzki”.
Wykonana z poliestrowej tkaniny o wysokim stopniu oddychalności. Nie chłonie wody, ale odprowadza ją na zewnątrz dając wysokie odczucie suchości. Nawet gdy pocisz się ubranie nie klei się do ciała. Wilgoć łatwo odparowuje z niej zachowując jednocześnie komfort cieplny.

Fascynujący świat krasu

25-27 lipca 2014 roku
Trzy dni w Raju... Słowackim Raju
Góry piękne są!
...można je przemierzać w wielkiej ciszy i samotności,
ale jakże piękniejsze stają się, gdy robimy to w tak wspaniałym towarzystwie – dziękujemy Wam
za trzy niezwykłe dni w Słowackim Raju,
pełne serdeczności, ciekawych pogawędek na szlaku
i za tyleż uśmiechu.
24-26 lipca 2015 roku
Powrót do Słowackiego Raju
Powróciliśmy tam, gdzie byliśmy roku zeszłego,
gdzie natura stworzyła coś niebywałego;
gdzie płaskowyże pocięły rokliny,
gdzie Spisza i Gemeru łączą się krainy;
by znów wędrować wąwozami dzikich potoków,
by poczuć na twarzy roszące krople wodospadów!
To czego jeszcze nie widzieliśmy – zobaczyliśmy,
gdy znów w otchłań Słowackiego Raju wkroczyliśmy!


19-21 sierpnia 2016 roku
Słowacki Raj 3
Tam gdzie dotąd nie byliśmy!
Przed nami kolejne trzy dni w raju… Słowackim Raju
W nieznane nam dotąd kaniony ruszymy do boju
Od wschodu i zachodu podążymy do źródeł potoków
rzeźbiących w wapieniach fantazję od wieków.
Na koniec pożegnalny wąwóz zostanie na południu,
Ostatnia droga do przebycia w ostatnim dniu.

           I na całe to krasowe eldorado
spojrzymy ze szczytu Havraniej Skały,
           A może też wtedy zobaczymy
to czego dotąd nasze oczy widziały:
           inne słowackie krasy,
próbujące klasą dorównać pięknu tejże krainy?
           Niech one na razie cierpliwie
czekają na nasze odwiedziny.

7-9 lipca 2017 roku
Słowacki Raj 4
bo przecież trzy razy to za mało!
Ostatniego lata miała to być wyprawa ostatnia,
lecz Raj to kraina pociągająca i w atrakcje dostatnia;
Piękna i unikatowa, w krasowe formy bogata,
a na dodatek zeszłego roku pojawiła się w niej ferrata -
przez dziki Kysel co po czterdziestu latach został otwarty
i nigdy dotąd przez nas jeszcze nie przebyty.
Wspomnień czar ożywi też bez większego trudu
fascynujący i zawsze urzekający kanion Hornadu.
Zaglądnąć też warto do miasta mistrza Pawła, uroczej Lewoczy,
gdzie w starej świątyni świętego Jakuba każdy zobaczy
najwyższy na świecie ołtarz, wyjątkowy, misternie rzeźbiony,
bo majster Paweł jak Wit Stwosz był bardzo uzdolniony.
Na koniec zaś tej wyprawy - wejdziemy na górę Velka Knola
Drogą niedługą, lecz widokową, co z góry zobaczyć Raj pozwala.
Słowacki Raj od ponad stu lat urodą zniewala człowieka
od czasu odkrycia jej przez taternika Martina Rótha urzeka.
Grupa od tygodni w komplecie jest już zwarta i gotowa,
Kaniony, dzikie potoki czekają - kolejna rajska wyprawa.


Cudowna wyprawa z cudownymi ludźmi!
Dziękujemy cudownym ludziom,
z którymi pokonywaliśmy dzikie i ekscytujące szlaki
Słowackiego Raju.
Byliście wspaniałymi kompanami.

Miało być naprawdę po raz ostatni...
Lecz mówicie: jakże to w czas letni
nie jechać znów do Słowackiego Raju -
pozwolić na zlekceważenie obyczaju.
Nawet gdy niemal wszystko już zwiedzone
te dzikie kaniony wciąż są dla nas atrakcyjne.
Powiadacie też, że trzy dni w raju to za krótko!
skoro tak, to czy na cztery nie będzie zbyt malutko?
No cóż, podoba nam się ten kras,
a więc znów do niego ruszać czas.
A co wrzucimy do programu wyjazdu kolejnego?
Może z każdego roku coś jednego?
Niech piąty epizod w swej rozciągłości
stanie się powrotem do przeszłości,
ruszajmy na stare ścieżki, niech emocje na nowo ożyją
gdy znów pojawimy się w Raju z kolejną misją!

15-18 sierpnia 2018 roku
Słowacki Raj 5
Retrospekcja
Suchá Belá - Veľký Sokol -
- Sokolia dolina - Kyseľ (via ferrata)

Koszulka wodniacka

Tatrzańska rodzinka

Wspomnienie


519 km i 18 dni nieustannej wędrówki
przez najwyższe i najpiękniejsze partie polskich Beskidów
– od kropki do kropki –
najdłuższym górskim szlakiem turystycznym w Polsce


Dorota i Marek Szala
Główny Szlak Beskidzki
- od kropki do kropki -

WYRÓŻNIENIE
prezentacji tego pasjonującego przedsięwzięcia na



za dostrzeżenie piękna wokół nas.

Dziękujemy i cieszymy się bardzo,
że nasza wędrówka Głównym Szlakiem Beskidzkim
nie skończyła się na czerwonej kropce w Ustroniu,
ale tak naprawdę doprowadziła nas aż na
Navigator Festival 2013.

Napisz do nas