Dziennik wypraw i przystań przed kolejną wędrówką.

NA WSCHÓD, etap 4: Korna - Jawornik Wielki - Ławoczne
…by odkryć piękno skryte cieniem dziejów

Stare szlaki są już zatarte upływem czasu. Minęły dziesiątki lat, kiedy je wytyczano i znakowano. Niektóre z nich pokrywają się z współczesnymi, ukraińskimi szlakami, lecz część popadła w zapomnienie. Zniknęły zupełnie z map. Przed nami pierwszy z trzech dni wędrówki, w czasie których podążać będziemy dróżkami i ścieżkami nieznakowanymi żadnymi znakami turystycznymi. Z miejsca, w którym zakończyliśmy wczorajszy etap wracamy na szczyt Korna. Do tego szczytu doprowadził nas czerwono znakowany Zakarpacki Szlak Turystyczny (Закарпатський туристичний шлях). Szlak ten sprowadza do Wołowca, a następnie wspina się na przepięknie widokowe grzbiety Borżawy. Wart jest uwagi i kiedyś pewnie wybierzemy się tym szlakiem na podobną wędrówkę jak ta, którą rozpoczęliśmy trzy dni temu. Jak wytrwamy, to kiedyś znów spotkamy go na Howerli w Czarnohorze. Wróćmy jednak do dzisiejszego wyzwania. Przed nami pasma, które stoją nieco w cieniu wyższych gór na południu, co nie oznacza, że są mniej atrakcyjne o czym z pewnością wszyscy już za chwilę się przekonamy.


TRASA:
Wołowiec (Воловець) [czerwony szlak] Korna (Корна; 878 m n.p.m.) – Beskid Wierch (Бескид Верхній; 965 m n.p.m.) – Jawornik Wielki (Явірник Великий; 1120 m n.p.m.) – Gerega (Герега; 849 m n.p.m.) – Błyskawiec (Блискавець; 822 m n.p.m.) – Ławoczne (Лавочне)


Korna i cały grzbiet poprzedzający ten wierzchołek od strony Przełęczy Tucholskiej oczarował nas wczoraj. Idąc nim co rusz z zaciekawieniem spoglądaliśmy na lewo, ku dalszemu jego biegowi. Te góry i wspaniały, bezchmurny poranek napawają nas ogromnym optymizmem. Przejrzystość powietrza jest jeszcze znakomita. Wyraziście prezentuje się nam Pikuj, Borżawa i wiele innych pomniejszych pasemek, z których wielu nie znamy, podobnie jak ten grzbiet, na który kierujemy się ze wzniesienia Korna. Od tego szczytu kierujemy się prosto na wschód. Grzbiet jest szeroki, pokryty głównie łąkami, niezwykle widokowy. Mijamy stado pasących się krów. Ze stoków Korny zbliża się pasterz ze stadem kóz i owiec. Stada pilnują psy. Na nasze szczęście wyczuwają, że nie stanowimy żadnego zagrożenia dla stada. Obserwują nas, ale pozwalają iść razem ze stadem. Wkrótce jednak oddalamy się od nich. Nasze tempo wędrówki jest nieco większe.

Droga z Wołowca. Przed nami Korna.

Stado kóz i owiec.

Między Korną i Beskid Wierchem.

Grzbietem wiedzie nas szeroka polna droga. Na lewo i na prawo co pewien czas mijamy odejścia w doliny. Więcej odejść jest chyba na lewo w stronę wsi Wierchniaczka (Верхнячка). Wkrótce grzbiet nieco unosi się. Wchodzi w nieduży pas młodnika, przed którym droga rozwidla się. Wybieramy właściwą i optymalną drogę, która trzyma się wierzchowiny grzbietu. Niedługo po wyjściu z młodnika skręcamy nieco na południowy wschód. Przed nami wierzchołek Beskid Wierch (Бескид Верхній; 965). Osiągamy go o godzinie 9.15.

Na wierzchołku Beskid Wierchu robimy sobie pierwszy odpoczynek. Siadamy w trawach przy polnej drodze. To miejscówka ze znakomitym widokiem na Borżawę, która w okresie międzywojennym leżała po stronie czechosłowackiej. Ślad naszej wędrówki prowadzi nadal międzywojenną granicą Rzeczpospolitej z Czechosłowacją, która po jej aneksji od marca 1939 stała się na krótko granicą polsko-węgierską.

Widok na Borżawę ze stoków Beskid Wierchu.

Beskid Wierch (Бескид Верхній; 965 m n.p.m.).

Ze szczytowej wierzchowiny Beskid Wierchu droga schodzi bardzo łagodnie, nieco skręcając na lewo, niebawem znów nieco na prawo. Na zboczu po lewej widzimy kolejne stadko pędzone na wypas, składające się z owiec i kóz. Idziemy cały czas otwartymi terenami, przechodząc obok zwartych, ale niedużych grup drzew. Grzbiet delikatnie faluje, obdarowując nas ładnym pejzażem. Przeważają na nich barwy zieleni drzew i zieleni trawy przechodzącej barwy jasnozłociste. Nad nimi góruje błękit nieba. Grzbiet co raz bardziej kieruje się na północny wschód. Zaczynamy podejście trochę wyższej kulminacji. Podejście zryte jest rowami ciągnącymi się równolegle do ścieżki. Trudno powiedzieć czego są one pozostałością, czy powstały w wyniku obfitej wody spływającej po ulewnych deszczach, czy może sprawiła to ręka człowieka. Tymczasem podczas podchodzenia zbocza rosną nam pejzaże za plecami. Warto dla nich przystanąć, obejrzeć się za siebie. Te pejzaże tworzą krainę spokoju i łagodności. Dają westchnienie zachwytu i głębokie ukojenie dla ducha.

Droga z Beskid Wierchu.

Kolejne stado.

Przed nami Jawornik Wielki (widoczny po lewej).

Widok na wiadukt kolejowy we wsi Skotarskie.

Jawornik Wielki.

Za nami Beskid Wierch.

Widok na Beskid Wierch.

Rowy przy dróżce.

Malownicza panorama na zachód ze stoku Jawornika Wielkiego.

Najbardziej stromy fragment podejścia na Jawornik Wielki.

Dróżka skręca w lewo, grzbiet wyrównuje się.

Wkrótce grzbiet nieco wyrównuje się, a dróżka wraz z nim skręca nieco na lewo. Przed nami zalesiona kopułka Jawornika Wielkiego. Idziemy niedługo wzdłuż gęściejszych ciągów drzew, po czym wychodzimy znów na otwarte przestrzenie. Stanąwszy na chwilę przed kopułą szczytową widzimy, że jest ona porośnięta lasem tylko z jednej strony. Droga przed nią rozwidla się. W prawo odchodzi skrót obchodzący szczyt góry, zaś lewa odnoga drogi wiedzie wprost na wierzchołek góry. Na wierzchołku Jawornika Wielkiego (Явірник Великий; 1120 m n.p.m.) stajemy o godzinie 11.20. Mamy tutaj drugi, długi odpoczynek.

Sielsko zrobiło się i to bardzo, może aż za bardzo. Przyjemnie jest poleżeć w trawach, można nawet zdrzemnąć się chwilkę. Jest ciepło jak w szczycie lata. Kiedyś jako dzieci umieliśmy korzystać z beztroskich chwil. Nie mamy ich w życiu zbyt dużo, a więc dobrze jest cofnąć się w tamten czas dziecięcych lat. Wtedy nikomu i nigdzie nie spieszyło się. Czuliśmy trochę jakbyśmy czas mieli we władaniu swoim, choć wiedzieliśmy, że płynie widząc swoich ojców i dziadków, nauczycieli życia. Teraz wiemy, że czas ten umyka. Tęskno nam do dawnych czasów, lecz w takich chwilach, jak te tutaj możemy do nich powrócić myślami.

Przez połoninę.

Przy skraju niedużego lasu.

Kopuła Jawornika Wielkiego.

Końcówka podejścia.

Okolice wierzchołka Jawornika Wielkiego porastają nieduże grupki drzew. Znaczna część jego powierzchni okryta jest trawami. Droga, która tędy przechodzi, skręca na południowy wschód ku Przełęczy Wołowieckiej (Воловецький перевал; 1014 m n.p.m.), zwanej też Przełęczą Skotarską, albo Przełęczą Beskid. Tam też w okresie międzywojennym biegła granica międzypaństwowa.

Przełęcz Wołowiecka uchodzi za jedną z najbardziej malowniczych górskich przełęczy w Karpatach Ukraińskich. Wykuty jest w niej tunel linii kolejowej, zbudowany jeszcze w czasach Austro-Węgier przez inżynierów włoskich i niemieckich. Pojawili się oni pierwszy raz w Wołowcu, wiosną 1870 roku, aby zbudować linię kolejową łączącą Lwów i zakarpackie miasto Mukaczewo. Budowa rozpoczęła się 2 lata później. W górach trzeba było wydrążyć 4 tunele o łącznej długości 3060 metrów, a także wznieść 17 mostów. Roboty trwały prawie dekadę, gdyż inżynierowie musieli zmierzyć się z niestabilną strukturą fliszu karpackiego. Cel jednak został osiągnięty. Tunel pod Przełęczą Wołowiecką był najdłuższym z tuneli, mającym 1847 m długości. Pod koniec II wojny światowej wycofujące się wojska niemieckie wysadziły go w powietrze. Został naprawiony i uruchomiony ponownie w 1946 roku. Jednak ten stary tunel od niedawna nie jest już użytkowany. Zestarzał się i był już w złym stanie, kiedy we wrześniu 2013 roku rozpoczęto 30 metrów obok budowę nowego tunelu. Inwestycję tą wsparł Europejski Bank Odbudowy i Rozwoju, a także Europejski Bank Inwestycyjny. W ten sposób powstał nowoczesny 2-pasmowy tunel kolejowy o długości 1764 metrów. Jego otwarcie nastąpiło w maju 2018 roku. Odtąd stary tunel zaczął pełnić funkcje awaryjne, jako droga ewakuacyjna.

Droga w stronę Przełęczy Wołowieckiej (Skotarskiej, Beskid).

Do tunelu pod Przełęczą Wołowiecką jeszcze wrócimy pod koniec dnia, a teraz wróćmy do miejsca, w którym jesteśmy, czyli do Jawornika Wielkiego. To góra najwyższa na dzisiejszej trasie. Wypływają z niej dwie najważniejsze rzeki regionu - Stryj i Opór. Opór płynie wprost na północ, zaś Stryj robi duże półkole na zachód by złączyć się z Oporem pod wsią Synowódzko, skąd płyną razem do Dniestru. O rzekach tych opowiada miejscowy lud:
„Było dwóch braci – Stryj i Opór. Jedna ich matka rodziła, zielony Jawornik Wielki u granic węgierskiej ziemi, i jedna droga czekała do łoża sinego Dniestru. Stryj zaraz w drogę wyruszył, bo był starszy i rozważniejszy, a lubił wygodę, przeto szerokie zatoczył półkole, mijając trudniejsze przejścia. Ale Opór lekceważył sobie całą podróż i jak chłop odkładający pracę spać się położył. Wtem budzi się: słońce już na niebie wysoko, a Stryj za górami daleko. Więc rzucił się pędem w dół, na przełaj, w poprzek gór, przez ciasne wąwozy, po zboczach spadzistych rwie naprzód, góry po drodze rozpiera, szumi, pianą toczy i skały po brzegach ciska – aż wreszcie przeszedł wrota Beskidu i w czystym polu miłego obaczył brata. Tam się ich sine wody złączyły, a ludzie nazwali to miejsce Synowódzko. Stryj zaś i Opór już odtąd szerokim polem, wygodną równiną dopłynęli do kresu, zanim się słońce za bory schowało.” (Letniska w Dolinie Oporu i Stryja, 1937)
Jawornik Wielki (Явірник Великий; 1120 m n.p.m.). Grupa po zakończonym odpoczynku.

Kończy się nasza przerwa. Na Jaworniku Wielkim Główny Szlak Wschodniobeskidzki odchodził od dawnego międzypaństwowego pasa granicznego. Tak też i my czynimy kierując się jego śladem. O godzinie 11.30 opuszczamy szczyt wchodząc na mniej wyraźną drogą odchodzącą na północ. Wprowadza ona w młodniki, następnie biegnie lasem. Prowadzi cały czas wierzchem krótkiego grzbietu, który sukcesywnie obniża swoją wysokość. Wkrótce podążamy zarastającymi ścieżkami przechodząc znów wzdłuż młodników oraz widokowych polan. W końcu pojawia się gruntowa droga jezdna. Przed sobą widzimy wysokie słupy z liniami przesyłowymi energii elektrycznej 750 kV. Nasza droga gruntowa wchodzi na inną drogę gruntową, przychodzącą tu ze wsi Wyżłów leżącej na południowym zachodzie i biegnącą dalej na północny zachód. Skręcamy w prawo. Na prawo od naszej drogi mamy obszar źródliskowy rzeki Opór. Mijamy go i idziemy na północny wschód przecinką leśną, aż do miejsca, gdzie schodzi się nieco chaotycznie wiele dróg gruntowych, które pojawiają się niemal z każdej strony. Trzeba uważnie wybrać właściwą drogę, co nie jest proste. Dalszy nas kierunek to południowy wschód i trzeba trzymać się grzbietu, który delikatnie zniża się w tamtym kierunku.

Tą drogą schodzimy z Jawornika Wielkiego.

Widok w stronę doliny Oporu. W centrum widać wzniesienie Trościan.

Zarośnięta droga.

Odsłonięta część drogi.

Widok w stronę doliny Oporu.

Przed źródliskami rzeki Opór (znajdują się na prawo od drogi).

Przecinka na północny wschód.

Tutaj skręcamy w prawo.

Tutaj skręcamy w prawo.

Na chwilę droga wchodzi w zadrzewienie, a potem wychodzi dając malowniczy widok na wschód i północny wschód. W dolinie po lewej widzimy już zabudowania Ławocznego. Podążamy na południowy wschód, aby skręcić w lewo na grzbiet pokryty pasami pól i pastwisk, a ograniczający tą dolinę od południowego wschodu. Trzeba się tutaj wykazać też dużą uwagą, aby nie przejść rozejścia dróg i obrać na nim drogę właściwą. Widoczna po naszej lewej, wspomniana dolina łączy się z doliną Oporu, gdzie znajdują się pozostałe zabudowania wsi i stacja kolejowa „Ławoczne”, do której musimy dotrzeć. Droga miejscami jest błotnista, czasami znika w zaroślach. W końcu skręcamy w lewo i wychodzimy na rozłożysty grzbiet, z pastwiskami wygrodzonymi żerdziami. To bardzo ładny obszar porośnięty nielicznymi drzewami. Ten widok to znak, że nie pomyliliśmy drogi. Idziemy dalej niemal środkiem grzbietu. Mijamy po chwili stalowy krzyż ogrodzony drewnianym płotkiem w trawie. Dalej stoi drugi, drewniany krzyż, i pasie się biały koń. Śliczna jest ta kraina. Trochę dalej przed kulminacją wzniesienia Gerega (Герега; 849 m n.p.m.) robimy sobie przerwę.

Wieś Ławoczne, a dalej wznosi się masyw Trościan.

Błotnisty fragment.

Jałowiec pospolity (Juniperus communis).

Przed nami Gerega (Герега; 849 m n.p.m.).

Droga za nami.

Chaber łąkowy (Centaurea jacea).

Zbliżamy się do wierzchołka Geregi.

Biały koń.

Drewniany krzyż.

Tu przysiadamy na chwilkę.

O godzinie 13.00 przysiadamy na trawiastej skarpie przy drodze, tuż przed wierzchołkiem Gerega. Stoi przy nim nieduża szopa, przy którym rośnie wysokie drzewo. Kilka mniejszych drzew rośnie przy naszej drodze, która jest jeszcze przed nami. Z punktu naszego siedzenia widoki mamy na stronę południowo-wschodnią. Przed nami krótka dolinka porośnięta jodłami. Z lewej strony dolinkę ogranicza Błyskawiec (Блискавець; 822 m n.p.m.) porośnięty niedużym lasem. Poprzez dolinkę otwiera nam się widok na fragment doliny Oporu i cerkiew we wsi Oporzec, stojącą na przeciwległym zboczu. Kiedyś taka cerkiew, a nierzadko dwie stały w każdej wsi. Ta ładna trójdzielna cerkiew pw. Podwyższenia Krzyża Świętego pochodzi z 1844 roku. Ma bryłę charakterystyczną dla stylu bojkowskiego. Przez wieś Oporzec przechodzi transkarpacka linia kolejowa. W rejonie znajdują się dwa efektowne wiaduktu tej linii, jeden przechodzący nad potokiem Opór, a drugi znajduje się na południowym krańcu wsi, gdzie linia opuszczając wieś przechodzi nad innym potokiem, skąd niedaleko już przełęcz Wołowiecką (znaną też jako Przełęcz Skotarska lub Beskid), przez którą przechodził międzywojenny pas graniczny między Polską i Czechosłowacją, a później z Węgrami. Znajduje się prze nią przystanek „Beskid”, za którym transkarpacka linia kolejowa wchodzi w długi tunel pod przełęczą, o którym wcześniej pisaliśmy.

Wieś Oporzec.

Cerkiew pw. Podwyższenia Krzyża Świętego w Oporcu z 1844 roku.

Błyskawiec (Блискавець; 822 m n.p.m.).

Odpoczynek.

Odpoczęliśmy pod szczytem Gerega. Idziemy dalej.

O godzinie 13.40 ruszamy dalej. Pod szczytem Gerega skręcamy w prawo i idziemy w stronę doliny Oporu. Droga wchodzi w młodniki, w które skrywają wierzchołek Błyskawca (Блискавець; 822 m n.p.m.). Za tym wierzchołkiem musimy skręcić w lewo. Gdybyśmy poszli prosto, to doszlibyśmy do wsi Oporzec, a musimy dotrzeć do wsi Ławoczne. Droga schodzi w dół, wychodzi niebawem z zagajników. Przed nami widoczny jest grzbiecik Uszczy (Уща; 812 m n.p.m.) z masztem telekomunikacyjnym. Uszcza wznosi się nad wsią Ławoczne. Prowadzą z niej ścieżki do wsi. Pod względem widokowym byłoby to bardziej atrakcyjne przejście. Prowadziłoby ono również koło dużej, drewnianej cerkwi pw. św. Michała z 1909 roku. Jednak Główny Szlak Wschodniobeskidzki prowadził do wsi inną drogą. Zaraz po wyjściu ze współcześnie rosnących tu młodników musimy skręcić w prawo na mało wyraźną drogę, porośniętą trawami. Wkrótce wychodzimy z młodników i widzimy, że droga nasz biegnie dalej rozłożystym grzbietem. Porastają go trawy i polne kwiaty. Z lewej odsłania się nam Uszcza, a u jej stóp cerkiew św. Michała. Jej architektura nawiązuje do cerkwi huculskich i narodowego stylu ukraińskiego. Widzimy też dolinę Oporu z zabudową wsi Ławoczne (Лавочне).

Widok na Trościan.

Droga z Geregi na Błyskawiec.

Błyskawiec (Блискавець; 822 m n.p.m.).

Polanka.

Przed nami Uszcza (Уща; 812 m n.p.m.).

Zarośnięta, ledwie widoczna droga, która sprowadza nas w stronę doliny Oporu.

Rozłożysty grzbiet porośnięty trawami i polnymi kwiatami.

Wkrótce ścieżka kieruje nas na lewo ku dolinie Oporu. Dochodzimy to torów transkarpackiej linii kolejowej. Przecinamy tory kolejowe i wchodzimy na utwardzoną drogę. Idziemy w kierunku stacji kolejowej. Docieramy do niej na godzinę 15.00. Z okresu międzywojennego zachował się tutaj budynek stacyjny. Mimo popularności regionu, wieś Ławoczne pod względem letniskowym, turystycznym, czy narciarskim rozwijała się wolniej, niejako w cieniu o wiele bardziej popularniejszego Sławska. Nie było w nim wielu pensjonatów i hoteli. Można jednakże było wynająć mieszkanie od miejscowej ludności w cenie od 15 zł miesięcznie. Później wybudowano we wsi schronisko narciarskie (mieściło się w budynku kolejowym, 40-60 łóżek) i stacja turystyczna PTT (nocleg 2 zł, a dla nieczłonków 3 zł). We wsi działała również poczta i sklepy spożywcze. Naprzeciwko dworca kolejowego stał hotel i restauracja Józefa Grzeszczuka. Dolina Oporu, podobnie jak dolina Stryja, były jednym z wielu miejsc turystycznych i letniskowych funkcjonujących w międzywojennych, polskich Karpatach. Region ten określano nazwą Skolszczyzna, pochodzącą od głównego ośrodka życia gospodarczego, jakim było miasteczko Skole (Сколе), leżące na północy w końcowej części doliny Oporu. Pisano w tamtych czasach o tutejszych balsamicznych lasach, pięknych górach i znakomitych dla orzeźwiającej kąpieli rzekach i potokach.
Szata leśna, to odwieczna ozdoba tej ziemi. U dołu połyskuje jasnym liściem brzoza i leszczyna, wyżej nieraz aż po szczyty gór szumi ciemnozielona jodła i świerk, między którymi znajdują się kępy buka; ponad granicą lasu rozległe, słoneczne połoniny. W lasach nieraz o charakterze prapuszczy, bogaty świat zwierzęcy: niedźwiedź, dzik, a zwłaszcza słynny jeleń karpacki – z ptaków głuszec, to najznakomitsi przedstawiciele tego świata dzięki którym cała Skolszczyzna głośna jest jako znakomity teren łowiecki, wzorowo pod tym względem zagospodarowany. Rzeki Skolszczyzny obfitują w pstrągi i lipienie, dzięki czemu sport wędkarski jest tu silnie rozwinięty. Turyści piesi mają tu szerokie możliwości wycieczek górskich, ułatwione znakowanymi szlakami i schroniskami. Zimową porą, znakomite warunki śnieżne oraz bezleśne stoki, spotykane zwłaszcza w południowej części, stwarzają doskonałe warunki do uprawiania narciarstwa. (Letniska w Dolinie Oporu i Stryja, 1937).
Starzec Jakubek (Jacobaea vulgaris).

Wilżyna ciernista (Ononis spinosa).

Cerkiew św. Michała w Ławocznem.

Widok na wzniesienie Uszcza.

Dolina Oporu i wieś Ławoczne.

Popularności miejscowości Ławoczne sprzyjała dostępność, wynikająca z bliskości dużego ośrodka miejskiego, jakim był Lwów, z którym dolina miała bardzo dobre, bezpośrednie połączenie kolejowe. Przejazd z Lwowa do Ławoczne zajmował 4 godziny. W czasach II Rzeczypospolitej „Ławoczne” było stacją graniczną w województwie stanisławowskim na granicy z Czechosłowacją, a od 1939 z Węgrami. Przejeżdżał tędy m.in. pociąg pospieszny Lwów Główny - Budapeszt Keleti. Stacją graniczną po stronie czechosłowackiej (później węgierskiej) był Wołowiec. Mieczysław Orłowicz pisał w tamtych czasach o podróży do Węgier:
...w Ławocznem przesiadać się trzeba na węgierski pociąg – obejmuje tu służbę nie rozumiejący po polsku, ani po rusku, a często i po niemiecku, personel węgierski. Tor kolei wznosi się stromo w górę, przejeżdżając dwukrotnie Opór po wiaduktach, z których pierwszy ma 240 m długości, a 32 metry wysokości, drugi 160 metrów długości i 26 metrów wysokości. Nie dorównują one jednak wyglądem i pięknością wiaduktom w Jaremczu i Worochcie. Beskid leży jeszcze na terytoryum Galicyi, w przysiółku wsi Oporca, tuż przed granicą węgierską. Zaraz za stacyą wjeżdża pociąg w tunel graniczny 1847 metrów długi, z którego wyjeżdża już na Węgrzech. Odrazu zmienia się wegetacya – w miejsce lasów świerkowych, które towarzyszyły nam do tunelu, mamy tu wszędzie lasy bukowe. (Wschodnie Karpaty, M. Orłowicz).
Lata 1910-1935.

Tory biegnące w stronę przełęczy Beskid.

Ławoczne.

W oczekiwaniu na pociąg.

Według planu do Ławocznego mięliśmy dotrzeć na godzinę 16.00, a byliśmy godzinę wcześniej. Przez dworzec kolejowy w Ławocznem nie przejeżdża dzisiaj dużo pociągów pasażerskich. Najbliższy mamy dopiero o godzinie 17.34. Pozostaje, zatem zaczekać. Nie ma sprawy, jest cieplutko, są ławki i stoliki, i punkt gastronomiczny z piwem. Sklepik co prawda nie był przygotowany na obsługę ponad 50-osobowej grupy, ale błyskawiczna interwencja pani sprzedawczyni zapobiegła katastrofie. Wystarczył telefon sprzedawczyni do jednego z podobnych obiektów w okolicy: „Posłuchaj ty mnie, bo ja tu mam napad Polaków!..”. Niedługo po nim dowieziono dodatkowe zaopatrzenie w postaci kilku skrzynek złocistego napoju.

Stacja kolejowa „Ławoczne”.

Most transkarpackiej kolei w Hukliwym (wieś koło Wołowca).

To był dzień naszego sprawdzianu. Duża grupa i trasa bez znakowanego szlaku, której nikt z grupy dotąd nie przemierzał wymusiła ścisłą współpracę wszystkich. Techniczne pomoce, z których korzystaliśmy, stała łączność, którą utrzymywaliśmy między zespołami, a przede wszystkim znakomita praca zespołu na szpicy, pozwoliła na bezbłędne zaliczenie tego sprawdzianu. Udało się. To bardzo dobry prognostyk na kolejne dni i szczęśliwe ukończenie całej misji. Jutro zatem ruszymy dalej bardziej pewni siebie. Nie mniej, tak jak co dzień, tak i tego popołudnia po obiadokolacji spotykamy się jak zwykle na odprawie, aby omówić szczegóły jutrzejszej trasy.

Jutro udamy się dalej, aby przemierzyć wspaniałe przestrzenie, kontynuować urokliwą i pasjonującą wędrówkę, by odkrywać piękno skryte cieniem dziejów.

Oznaczenie roślin: Łukasz Nowicki.
Dziękujemy.




FILMOWE MIGAWKI Z ETAPU WĘDRÓWKI



- - - - - - - - - - - - RELACJE Z WYPRAWY - - - - - - - - - - - -
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -


Udostępnij:

1 komentarz:


Życie jest zbyt krótkie, aby je przegapić.

Liczba wyświetleń

Popularne posty (ostatnie 30 dni)

Etykiety

Archiwum bloga

Z nimi w górach bezpieczniej

Zapamiętaj !
NUMER RATUNKOWY
W GÓRACH
601 100 300

Mapę miej zawsze ze sobą

Stali bywalcy

Odbiorcy


Wyrusz z nami na

Główny Szlak Beskidu Wyspowego


ETAP DATA, ODCINEK
1
19.11.2016
[RELACJA]
Szczawa - Jasień - Ostra - Ogorzała - Mszana Dolna
2
7.01.2017
[RELACJA]
Mszana Dolna - Potaczkowa - Rabka-Zdrój
3
18.02.2017
[RELACJA]
Rabka-Zdrój - Luboń Wielki - Przełęcz Glisne
4
18.03.2017
[RELACJA]
Przełęcz Glisne - Szczebel - Kasinka Mała
5
27.05.2017
[RELACJA]
Kasinka Mała - Lubogoszcz - Mszana Dolna
6
4.11.2017
[RELACJA]
Mszana Dolna - Ćwilin - Jurków
7
9.12.2017
[RELACJA]
Jurków - Mogielica - Przełęcz Rydza-Śmigłego
8
20.01.2018
[RELACJA]
Przełęcz Rydza-Śmigłego - Łopień - Dobra
9
10.02.2018
[RELACJA]
Dobra - Śnieżnica - Kasina Wielka - Skrzydlna
10
17.03.2018
[RELACJA]
Skrzydlna - Ciecień - Szczyrzyc
11
10.11.2018
[RELACJA]
Szczyrzyc - Kostrza - Tymbark
12
24.03.2019
[RELACJA]
Tymbark - Kamionna - Żegocina
13
14.07.2019
[RELACJA]
Żegocina - Łopusze - Laskowa
14
22.09.2019
[RELACJA]
Laskowa - Sałasz - Męcina
15
17.11.2019
[RELACJA]
Męcina - Jaworz - Limanowa
16
26.09.2020
[RELACJA]
Limanowa - Łyżka - Pępówka - Łukowica
17
5.12.2020
[RELACJA]
Łukowica - Ostra - Ostra Skrzyż.
18
6.03.2021
[RELACJA]
Ostra Skrzyż. - Modyń - Szczawa

Smaki Karpat

Wołoskimi śladami

Główny Szlak Beskidzki

21-23.10.2016 - wyprawa 1
Zaczynamy gdzie Biesy i Czady,
czyli w legendarnych Bieszczadach

BAZA: Ustrzyki Górne ODCINEK: Wołosate - Brzegi Górne
Relacje:
13-15.01.2017 - Bieszczadzki suplement do GSB
Biała Triada z Biesami i Czadami
BAZA: Ustrzyki Górne
Relacje:
29.04.-2.05.2017 - wyprawa 2
Wielka Majówka w Bieszczadach
BAZA: Rzepedź ODCINEK: Brzegi Górne - Komańcza
Relacje:
16-18.06.2017 - wyprawa 3
Najdziksze ostępy Beskidu Niskiego
BAZA: Rzepedź ODCINEK: Komańcza - Iwonicz-Zdrój
Relacje:
20-22.10.2017 - wyprawa 4
Złota jesień w Beskidzie Niskim
BAZA: Iwonicz ODCINEK: Iwonicz-Zdrój - Kąty
Relacje:
1-5.05.2018 - wyprawa 5
Magurskie opowieści
i pieśń o Łemkowyni

BAZA: Zdynia ODCINEK: Kąty - Mochnaczka Niżna
Relacje:
20-22.07.2018 - wyprawa 6
Ziemia Sądecka
BAZA: Krynica-Zdrój ODCINEK: Mochnaczka Niżna - Krościenko nad Dunajcem
Relacje:
7-9.09.2018 - wyprawa 7
Naprzeciw Tatr
BAZA: Studzionki, Turbacz ODCINEK: Krościenko nad Dunajcem - Rabka-Zdrój
Relacje:
18-20.01.2019 - wyprawa 8
Zimowe drogi do Babiogórskiego Królestwa
BAZA: Jordanów ODCINEK: Rabka-Zdrój - Krowiarki
Relacje:
17-19.05.2019 - wyprawa 9
Wyprawa po wschody i zachody słońca
przez najwyższe partie Beskidów

BAZA: Markowe Szczawiny, Hala Miziowa ODCINEK: Krowiarki - Węgierska Górka
Relacje:
22-24.11.2019 - wyprawa 10
Na śląskiej ziemi kończy się nasza przygoda
BAZA: Równica ODCINEK: Węgierska Górka - Ustroń
Relacje:

GŁÓWNY SZLAK WSCHODNIOBESKIDZKI

termin 1. wyprawy: 6-15 wrzesień 2019
odcinek: Bieszczady Wschodnie czyli...
od Przełęczy Użockiej do Przełęczy Wyszkowskiej


termin 2. wyprawy: wrzesień 2023
odcinek: Gorgany czyli...
od Przełęczy Wyszkowskiej do Przełęczy Tatarskiej


termin 3. wyprawy: wrzesień 2024
odcinek: Czarnohora czyli...
od Przełęczy Tatarskiej do Gór Czywczyńskich

Koszulka Beskidzka

Niepowtarzalna, z nadrukowanym Twoim imieniem na sercu - koszulka „Wyprawa na Główny Szlak Beskidzki”.
Wykonana z poliestrowej tkaniny o wysokim stopniu oddychalności. Nie chłonie wody, ale odprowadza ją na zewnątrz dając wysokie odczucie suchości. Nawet gdy pocisz się ubranie nie klei się do ciała. Wilgoć łatwo odparowuje z niej zachowując jednocześnie komfort cieplny.

Fascynujący świat krasu

25-27 lipca 2014 roku
Trzy dni w Raju... Słowackim Raju
Góry piękne są!
...można je przemierzać w wielkiej ciszy i samotności,
ale jakże piękniejsze stają się, gdy robimy to w tak wspaniałym towarzystwie – dziękujemy Wam
za trzy niezwykłe dni w Słowackim Raju,
pełne serdeczności, ciekawych pogawędek na szlaku
i za tyleż uśmiechu.
24-26 lipca 2015 roku
Powrót do Słowackiego Raju
Powróciliśmy tam, gdzie byliśmy roku zeszłego,
gdzie natura stworzyła coś niebywałego;
gdzie płaskowyże pocięły rokliny,
gdzie Spisza i Gemeru łączą się krainy;
by znów wędrować wąwozami dzikich potoków,
by poczuć na twarzy roszące krople wodospadów!
To czego jeszcze nie widzieliśmy – zobaczyliśmy,
gdy znów w otchłań Słowackiego Raju wkroczyliśmy!


19-21 sierpnia 2016 roku
Słowacki Raj 3
Tam gdzie dotąd nie byliśmy!
Przed nami kolejne trzy dni w raju… Słowackim Raju
W nieznane nam dotąd kaniony ruszymy do boju
Od wschodu i zachodu podążymy do źródeł potoków
rzeźbiących w wapieniach fantazję od wieków.
Na koniec pożegnalny wąwóz zostanie na południu,
Ostatnia droga do przebycia w ostatnim dniu.

           I na całe to krasowe eldorado
spojrzymy ze szczytu Havraniej Skały,
           A może też wtedy zobaczymy
to czego dotąd nasze oczy widziały:
           inne słowackie krasy,
próbujące klasą dorównać pięknu tejże krainy?
           Niech one na razie cierpliwie
czekają na nasze odwiedziny.

7-9 lipca 2017 roku
Słowacki Raj 4
bo przecież trzy razy to za mało!
Ostatniego lata miała to być wyprawa ostatnia,
lecz Raj to kraina pociągająca i w atrakcje dostatnia;
Piękna i unikatowa, w krasowe formy bogata,
a na dodatek zeszłego roku pojawiła się w niej ferrata -
przez dziki Kysel co po czterdziestu latach został otwarty
i nigdy dotąd przez nas jeszcze nie przebyty.
Wspomnień czar ożywi też bez większego trudu
fascynujący i zawsze urzekający kanion Hornadu.
Zaglądnąć też warto do miasta mistrza Pawła, uroczej Lewoczy,
gdzie w starej świątyni świętego Jakuba każdy zobaczy
najwyższy na świecie ołtarz, wyjątkowy, misternie rzeźbiony,
bo majster Paweł jak Wit Stwosz był bardzo uzdolniony.
Na koniec zaś tej wyprawy - wejdziemy na górę Velka Knola
Drogą niedługą, lecz widokową, co z góry zobaczyć Raj pozwala.
Słowacki Raj od ponad stu lat urodą zniewala człowieka
od czasu odkrycia jej przez taternika Martina Rótha urzeka.
Grupa od tygodni w komplecie jest już zwarta i gotowa,
Kaniony, dzikie potoki czekają - kolejna rajska wyprawa.


Cudowna wyprawa z cudownymi ludźmi!
Dziękujemy cudownym ludziom,
z którymi pokonywaliśmy dzikie i ekscytujące szlaki
Słowackiego Raju.
Byliście wspaniałymi kompanami.

Miało być naprawdę po raz ostatni...
Lecz mówicie: jakże to w czas letni
nie jechać znów do Słowackiego Raju -
pozwolić na zlekceważenie obyczaju.
Nawet gdy niemal wszystko już zwiedzone
te dzikie kaniony wciąż są dla nas atrakcyjne.
Powiadacie też, że trzy dni w raju to za krótko!
skoro tak, to czy na cztery nie będzie zbyt malutko?
No cóż, podoba nam się ten kras,
a więc znów do niego ruszać czas.
A co wrzucimy do programu wyjazdu kolejnego?
Może z każdego roku coś jednego?
Niech piąty epizod w swej rozciągłości
stanie się powrotem do przeszłości,
ruszajmy na stare ścieżki, niech emocje na nowo ożyją
gdy znów pojawimy się w Raju z kolejną misją!

15-18 sierpnia 2018 roku
Słowacki Raj 5
Retrospekcja
Suchá Belá - Veľký Sokol -
- Sokolia dolina - Kyseľ (via ferrata)

Koszulka wodniacka

Tatrzańska rodzinka

Wspomnienie


519 km i 18 dni nieustannej wędrówki
przez najwyższe i najpiękniejsze partie polskich Beskidów
– od kropki do kropki –
najdłuższym górskim szlakiem turystycznym w Polsce


Dorota i Marek Szala
Główny Szlak Beskidzki
- od kropki do kropki -

WYRÓŻNIENIE
prezentacji tego pasjonującego przedsięwzięcia na



za dostrzeżenie piękna wokół nas.

Dziękujemy i cieszymy się bardzo,
że nasza wędrówka Głównym Szlakiem Beskidzkim
nie skończyła się na czerwonej kropce w Ustroniu,
ale tak naprawdę doprowadziła nas aż na
Navigator Festival 2013.

Napisz do nas