Przełęcz Użocka (Ужоцький перевал; 853 m n.p.m.) znajduje się około 200 metrów od granicy polsko-ukraińskiej. Oddziela Bieszczady Zachodnie od Bieszczadów Wschodnich. Przebiega przez nią droga oraz linia kolejowa Lwów-Użgorod. Przełęcz leży w głównym grzbiecie Karpat. Położenie geograficzne czyniło z Przełęczy Użockiej ważny punkt strategiczny. Toczyły się na niej zacięte walki podczas obu wojen światowych, o których przypominają pomniki: cmentarz z okresu I wojny światowej, pomnik Strzelców Siczowych i pomnik żołnierzy radzieckich z października 1944. Po pierwszej wojnie światowej przez Przełęcz Użocką przebiegała granica polsko-czechosłowacka. Po aneksji terytorium obecnego Zakarpacia (wówczas Rusi Podkarpackiej) przez Węgry, jaki nastąpił w następstwie układu monachijskiego zawartego w dniach 29-30 września 1938 roku, ustalono tutaj granicę węgiersko-polską. W dniu 20 marca 1939 roku odbyła się na przełęczy uroczystość z okazji ustanowienia granicy polsko-węgierskiej. Stan ten nie trwał długo, bo jak wiemy po wybuchu II wojny światowej wschodnie terytoria Rzeczypospolitej zostały zagarnięte przez wojska sowieckie i od września 1939 roku przez Przełęcz Użocką zaczęła przechodzić granica węgiersko-sowiecka. Po II wojnie światowej terytorium Zakarpacia wcielone zostało do ZSRR i tym samym Przełęcz Użocka znalazła się w całości na obszarze ZSRR, oddzielając obwód zakarpacki i lwowski. Od 1991 roku po powstaniu Ukrainy przełęcz znajduje się na obszarze tego państwa i oddziela wymienione obwody.
TRASA:
Przełęcz Użocka (Ужоцький перевал; 853 m n.p.m.) Beskid Wielki (Бескид Великий; 1012) Perejba (Перейба; 1018 m n.p.m.) Bliżnjaja (Ближняя; 1040) Kruhla (Кругла; 881 m n.p.m.) Kińczyk Hnylski (Кінчик Гнильський; 1115 m n.p.m.) Drohobycki Kamień (Дрогобицький Камінь; 1186 m n.p.m.) Starostyna (Старостина; 1229 m n.p.m.) Khresty (Хрести; 1109 m n.p.m.) Roztoka (Розтока)
Czas rozpocząć naszą wędrówkę przez dzieje turystyki okryte cieniem zapomnienia. To być może dla nas historyczny dzień – początek niezwykłej wędrówki, o której marzyliśmy już bardzo dawno temu. Na Przełęcz Użocką dojeżdżamy o godzinie 9.30. Zostajemy zatrzymani na znajdującym się tutaj ukraińskim punkcie kontrolnym. Takie punkty kontrolne na Ukrainie są normalnością. Informujemy o turystycznych celach naszego przyjazdu. Strażnicy nie robią żadnych trudności i tak jak wczoraj otwierają szlaban. Po drugiej stronie szlabanu jest miejsce na zawrócenie autokaru, a my możemy spokojnie przygotować się do wymarszu. Po rozejrzeniu się po obiektach stojących na przełęczy stawiamy pierwsze kroki na wschód.
Przełęcz Użocka (Ужоцький перевал; 853).
Pomnik żołnierzy radzieckich poległych przy forsowaniu Karpat w październiku 1944.
Przełęcz Użocka (Ужоцький перевал; 853).
Od razu nikniemy w zaroślach leśnych. Na ich skraju stoi wiata turystyczna. Krótkim podejściem nabieramy nieco wysokości. Dalej podążamy raczej płasko przez liściasty las, młodniki, przecinając kilka polan. Poruszamy się blisko grzbietu Beskidu Wielkiego (Бескид Великий; 1012 m n.p.m.). Polany pokazują nam wkrótce pierwsze widoki na grzbiet połonin przez które niebawem mamy wędrować. Za plecami pokazują się szczyty doskonale znane nam - polskie Bieszczady, ale z obecnej perspektywy prezentujące się zupełnie inaczej, niż jesteśmy do tego przyzwyczajeni. Na pierwszy plan wstrzeliwuje się oczywiście Kińczyk Bukowski (1251 m n.p.m.), stanowiący kulminację Połoniny Bukowskiej.
Przed lasem na Przełęczy Użockiej.
Wiata na skraju lasu.
Polana na Wielkim Wierchu.
Leśne stoki Perejby.
Polana przed wierzchołkiem Perejby.
Widok na północny zachód.
Zbliżenie na Kińczyk Bukowski.
Widok na połoniny (z lewej Drohobycki Kamień, z prawej Kińczyk Hnylski).
Zbliżenie na Drohobycki Kamień.
O godzinie 10.45 przecinamy polanę pod szczytem Perejba (Перейба; 1018 m n.p.m.), a następnie przechodzimy po południowo-zachodnich stokach tej góry, poniżej jej wierzchołka. Schodzimy na skraj lasu, gdzie wydeptane dróżki rozchodzą się. Łatwo tutaj pomylić drogi. Trzeba wybrać odchodzącą w prawo do lasu, którą opuszczamy stoki Perejby. Zejście to jest krótkie, bo wnet zaczynamy podchodzić świerkowym lasem grzbiet Bliżnjaja (Ближняя; 1040 m n.p.m.). Ścieżka prowadząca niedługim grzbietem Bliżnjaja nie jest wyraźna. Przekraczamy kilka powalonych konarów. Partie szczytowe wzniesienia porasta ładny bukowy las, a pod koronami buków rosną niskie choiny świerkowe. O godzinie 11.10 osiągamy wierzchołek wzniesienia Bliżnjaja. Jest całkowicie zalesiony, bez widoków. Z niego skręcamy w prawo na bardzo strome zejście usłane ruchomymi kamieniami. Po kilkunastu minutach udaje się nam zejść bez żadnego uszczerbku, bo ślizgnąć się na tym zejściu jest bardzo łatwo. Następnie przedzieramy się przez gęste młodniki, aż w końcu wychodzimy na otwarte obszary z jakże malowniczymi widokami. Robimy postój w tych wspaniałych plenerach, w jednym z wielu miejsc, z których rozchodzą się drogi do wsi leżących w dolinach. Widzimy przed sobą grzbiet połonin, lecz jeden z najwyższych szczytów w tym grzbiecie, Starostyna chowa się nam w deszczowej chmurze. Nas chmury takie szczęśliwie omijają. Według opisu Henryka Gąsiorowskiego z 1935 roku Główny Szlak Wschodniobeskidzki opuszczał w tym miejscu grzbiet i schodził wprost do wsi Hnyła (obecnie wieś ta nazywa się Karpackie). Za czasów Henryka Gąsiorowskiego mieszkało w niej około 1000 osób. We wsi była poczta, telegraf, telefon. Nocleg można było dostać na plebani, która dysponowała 3 miejscami w cenie 1,50 złotych. Ze wsi szlak wracał na grzbiet przez punkt wysokości 974 i kierował dalej w stronę Starostyny.
Za szczytem Perejby wybieramy ścieżkę w prawo (tak jak pokazuje nasza czerwona strzałka).
Bliżnjaja (Ближняя) i przeszkody na jej grzbiecie.
Ostre zejście z Bliżnjaja (Ближняя).
Goryczka trojeściowa (Gentiana asclepiadea L.).
O godzinie 11.50 kończymy kilkunastominutową przerwę. Wędrujemy dalej grzbietową drogą gruntową, która skręca przez moment na zachód, potem na północny zachód, aby na wierzchołku Kruhla (Кругла; 881 m n.p.m.) zmienić kierunek na południowo-zachodni. Idziemy dalej tą grzbietową drogą gruntową, zbliżając się do Kińczyka Hnylskiego. Wkrótce rozpoczynamy niezbyt długie podejście. Droga prowadzi teraz przez niedużą połać lasu, po czym tuż przed wierzchołkiem wchodzi na polanę z ładnymi widokami na stronę zachodnią. Znów widzimy i podziwiamy bieszczadzkie szczyty wznoszące się przy granicy polsko-ukraińskiej, jak też leżące głębiej na obecnym terytorium Polski. Do wierzchołka mamy już bardzo blisko. Powyżej polany przechodzimy znów krótko lasem, za którym mamy kolejną polanę, a właściwie jest to początek połonin ciągnących się przez wiele kilometrów na południowy wschód, aż po sam Pikuj znajdujący się 20 kilometrów przed nami.
Tuż pod zalesionym wierzchołkiem Kińczyka Hnylskiego (Кінчик Гнильський; 1115 m n.p.m.) siadamy w trawach połonin. Mamy godzinę 13.05. Po odpoczynku ruszamy dalej. Przed nami do pokonania nieduże wysokości pomiędzy kolejnymi szczytami na grzbiecie. Z całego tego grzbietu rozciągają się niemal nieograniczone panoramy. Rozpoczynamy wyjątkową ucztę dla oczu, bo akurat chmury zaczepione o najwyższe szczyty pasm rozeszły się. Schodzimy na płytką przełęcz porośniętą grupą drzew. Po przejściu przez tą grupę leśną podchodzimy kolejny szczyt - Drohobycki Kamień (Дрогобицький Камінь; 1186 m n.p.m.), na który wchodzimy o godzinie 13.35.
Wychodzimy na rozległe łąki.
Rozległe łąki, za którymi znajduje się dolina potoku Hnyła.
Bajorko na drodze, a w nim żabieniec babka wodna (Alisma plantago-aquatica L.).
Kińczyk Hnylski (Кінчик Гнильський; 1115 m n.p.m.). Rzut oka w stronę polskich Bieszczadów.
Zbliżenie na Tarnicę.
Kińczyk Hnylski (Кінчик Гнильський; 1115 m n.p.m.). Spojrzenie na północny zachód.
Znak szlaku.
Spojrzenie z Kinczyka Hnylskiego tam, skąd przyszliśmy.
Na przełęczy przed Drohobyckim Kamieniem.
Widok na wieś Karpackie (Карпа́тське).
Drohobycki Kamień (Дрогобицький Камінь; 1186 m n.p.m.).
Na Drohobyckim Kamieniu mamy pierwszą dzisiaj bardzo rozległą, dookolną panoramę. Szczyt wieńczą wychodnie, na których zajmujemy dogodne miejsca do kontemplacji, inspirowanej zachwycającym pejzażem. W dolinie po zachodniej stronie rozłożyła się wieś Гу́сний. Została założona w XVII wieku na dobrach zamku użogrodzkiego. Pierwsza wzmianka o wsi pochodzi z 1599 roku. Do roku 1920 należała do Węgier, potem do Czechosłowacji, a na rok przed wybuchem II wojny światowej znów znalazła się na terytorium Węgier. W centrum wioski na zboczu stoi otoczona drzewami cerkiew św. Mikołaja i dzwonnica zbudowane w stylu bojkowskim w 1655 roku (albo w 1759 roku jak podają inne źródła).
Po drugiej stronie naszego grzbietu mamy wieś Karpackie (Карпа́тське) położoną w dolinie potoku Hnyła, która do 1969 roku nosiła właśnie taką samą nazwę - Hnyła (Гни́ла), o czym już wspominaliśmy wcześniej. Pierwsze wzmianki o tej wsi pochodzą z 1520 roku. W roku 1869 we wsi stało 112 domów, w których mieszkało 709 osób. Obecnie wieś liczy około 1190 mieszkańców. W okresie międzywojennym leżała na obszarze Rzeczpospolitej, w powiecie turczańskim. Mieściła się w niej Placówka Straży Granicznej I linii „Hnyła” pełniąca służbę ochronną na granicy polsko-czechosłowackiej. Wieś zamieszkiwana była (podobnie jak inne wsie w regionie) przez Bojków. Stoi w niej drewniana cerkiew św. Michała Archanioła z 1772 roku, która znajduje się na ukraińskiej liście zabytków architektury o znaczeniu narodowym.
Widok z Drohobyckiego Kamienia w kierunku Starostyny.
Panorama północno-wschodnia Drohobyckiego Kamienia.
Z lewej widoczny grzbiet Wielkiego Wierchy, Bliżnjaja i kopułka Błyżni.
Drohobycki Kamień (Дрогобицький Камінь; 1186 m n.p.m.).
Widok na południowy zachód.
Po kilkunastominutowej przerwie opuszczamy Drohobycki Kamień. Łagodnie schodzimy na przełęcz przeciętą wąskim pasem liściastego lasu. Wcześniej mijamy Ukraińców, którzy na grzbiet pasma wyjechali sobie samochodami osobowymi. Mijamy się z pozdrowieniem. Droga nasza schodzi teraz nieco poniżej grzbietu na zachodnią stronę, lecz zaraz za lasem wraca na grzbiet. Przechodzimy lekko sfałdowanym grzbietem przełęczy, a następnie podchodzimy kolejną kulminację. Las sięga blisko jej wierzchołka, a właściwie jest to skaliste wypiętrzenie, będące swego rodzaju przedwierzchołkiem poprzedzającym Starostynę. Przechodzimy go o godzinie 14.30. Obrywa się on z drugiej strony skalistym uskokiem - niewysokim, ale mogącym być niebezpiecznym, szczególnie podczas słabej widoczności. Ścieżka schodzi nieco na lewo, aby obejść uskok, co jednak nie oznacza, że zejście jest łagodne. Przełączka nie jest szeroka i o godzinie 14.45 wchodzimy na szczyt Starostyny (Старостина; 1229 m n.p.m.).
Zmotoryzowana wycieczka Ukraińców.
Przed nami Starostyna.
Nieduże zadrzewienie po zejściu z Drohobyckiego Kamienia.
Między Drohobyckim Kamieniem (w tle) i Starostyną.
Przed nami.
Widok na grzbiet Wielkiego Wierchu, na prawo od niego Perejba, Bliżnjaja i kopuła Błyżni.
Bliżnjaja (z lewej) i kopuła Błyżni (z prawej).
Na południowy wschód.
Pasikonik zielony (Tettigonia viridissima)
Oddalamy się od Drohobyckiego Kamienia.
Trawy połonin.
Droga przez połoniny.
Widok na Drohobycki Kamień.
Trawy.
Za nami.
Znów patrzymy tam skąd idziemy: grzbiet Wielkiego Wierchu, na prawo od niego Perejba, Bliżnjaja
i kopuła Błyżni, obok której przechodziliśmy wchodząc na grzbiet porośnięty rozlegle trawami.
Przed nimi ciągnie się trawiasty grzbiet, który doprowadził nas na Kińczyk Hnylski.
Spojrzenie do tyłu z wypiętrzenia.
Trawy połoniny.
Starostyna widoczna ze skalistego wypiętrzenia.
Zbliżenie na Drohobycki Kamień. Na horyzoncie widoczne polskie Bieszczady.
Dolina potoku Hnyła ze wsią Karpackie.
Wypiętrzenie widziane z siodełka przełączki pod Starostyną.
Pogoda zrobiła się idealna. Zasiadamy na szczycie Starostyny do godziny 15.10. Chłonąć można na niej głęboko nader rozległą i ładną panoramę. W miarę kolejnych etapów z pewnością będzie się ona zmieniała. Tutaj krajobraz tworzą łagodne pofalowane wzniesienia, niewysokie na południu, wyższe na północy. Na południu pokryte są pasami pól i łąk, częściowo lasami, zaś na północy bardziej porośnięte lasami, lecz z wierzchowinami nakrytymi trawami połonin. Spoglądając na obłoki w tej ciszy łatwo odlecieć na słodką, króciutką drzemkę. Wiaterek lekko kołysze żółciejącymi trawami i utula do snu. Starostyna to na dzisiaj ostatni wierzchołek, najwyższy ze wszystkich dotąd pokonanych – znakomity finał pierwszego dnia wędrówki po historycznym Głównym Szlaku Wschodniobeskidzkim.
Starostyna (Старостина; 1229 m n.p.m.).
Widok na dolinę Hnyły (jes już za nami).
Z lewej w dali widoczne polskie Bieszczady, bliżej grzbiet, który przemierzyliśmy.
Kolejne wzniesienia na grzbiecie. W dali widać rysy Pikuja, leżącego na końcu grzbietu.
Starostyna (Старостина; 1229 m n.p.m.).
Widok na północ.
Ze Starostyny schodzimy na Przełęcz Chresty (Хрести; 1109 m n.p.m.), na której opuszczamy grzbiet schodząc w prawo, czyli na zachód. Wnet wchodzimy do lasu. Stromą drogą zmierzamy teraz za niebieskimi znakami szlaku. Szlak ten prowadzi na przełęcz, za którą wznoszą się szczyty zaliczane do rozległego pasma Połoniny Równej. Po wyjściu z lasu opuszczamy znakowany szlak, mając po prawej widok przełęczy, na którą prowadzi. Idziemy dróżkami przecinając pola i pastwiska, kierując się na południe do doliny rzeki Żdeniwki (Жденівка). Górną części doliny zajmuje wieś Roztoka (Розтока), założona przez Węgrów w XVII wieku. Polnymi drogami o godzinie 16.20 osiągamy główną drogę wsi.
Doliny rzeki Żdeniwki (Жденівка) i wieś Roztoka (Розтока).
Opuszczamy grzbiet połonin, zgodnie ze strzałką
wykonaną przez zespół na szpicy (spisują się znakomicie).
Widok na przełęcz z przechodząca drogą łączącą wsie Husnyj i Roztoka.
Roztoka Górna (pierwsze domostwa).
Przełęcz z drogą łączącą wsie Husnyj i Roztoka.
Główna droga wsi Roztoka.
Droga przez wieś jest kamienista, ale szeroka niczym autostrada. W dolinie zabudowania wsi są zwarte, ułożone szeregowo. To jedna z ogromnego mnóstwa wiosek skrytych w karpackich dolinach. Pod koniec dwudziestolecia międzywojennego Antoni Ossendowski opisywał życie w takich dolinach:
Doliny górskie, którymi płyną wartkie rzeki, zdobył już człowiek, zaorał i zasiał. Tam, gdzie znalazł moczary a nawet torfowiska, nie cofnął się i osuszył je, bądź to na łąki, bądź na rolę zmieniając. Nieustępliwe i mściwe są jednak rzeki górskie. Każdej niemal wiosny i jesieni zmieniają one swój bieg, rozmywają dno dolin, zagarniają łąki i pola wraz z plonem i żywym dobytkiem i unoszą z radosnym, triumfującym pluskiem i sykiem. Po zboczach szerszych dolin szumią lasy, wąskie natomiast doliny mają boki nagie, gdyż deszcz i bijące w ich spychy wezbrane rzeki zdzierają wszelką roślinność i żyzne warstwice gleby rodnej. (F. Antoni Ossendowski, Karpaty i Podkarpacie, 1939)
Schodzimy drogą mijając kolejne domy przez jeszcze jeden kilometr w dół doliny do miejsca, gdzie stoi nasz autokar. Kończymy wędrówkę.
Tak więc zaczęliśmy z dawna wyczekiwaną wędrówkę. Wiemy, że nie każdy jej etap będzie łatwy, a to ze względy na pogodę, a to ze względu na trudności logistyczne, związane głównie z dojazdem do miejsc pośrednich między etapami tej wędrówki. Ten dzień daje nadzieję tego, że damy radę wytrwać do końca i sięgnąć celu znajdującego się tam na niewidocznym stąd jeszcze, historycznym trójstyku granic.
17-19.05.2019 - wyprawa 9 Wyprawa po wschody i zachody słońca
przez najwyższe partie Beskidów BAZA: Markowe Szczawiny, Hala MiziowaODCINEK: Krowiarki - Węgierska Górka
termin 1. wyprawy: 6-15 wrzesień 2019 odcinek: Bieszczady Wschodnieczyli... od Przełęczy Użockiej do Przełęczy Wyszkowskiej
termin 2. wyprawy: wrzesień 2023 odcinek: Gorganyczyli... od Przełęczy Wyszkowskiej do Przełęczy Tatarskiej
termin 3. wyprawy: wrzesień 2024 odcinek: Czarnohoraczyli... od Przełęczy Tatarskiej do Gór Czywczyńskich
Koszulka Beskidzka
Niepowtarzalna, z nadrukowanym Twoim imieniem na sercu -
koszulka „Wyprawa na Główny Szlak Beskidzki”. Wykonana z poliestrowej tkaniny o wysokim stopniu oddychalności. Nie chłonie wody, ale odprowadza ją na zewnątrz dając wysokie odczucie suchości. Nawet gdy pocisz się ubranie nie klei się do ciała. Wilgoć łatwo odparowuje z niej zachowując jednocześnie komfort cieplny.
...można je przemierzać w wielkiej ciszy i samotności, ale jakże piękniejsze stają się, gdy robimy to w tak wspaniałym towarzystwie – dziękujemy Wam za trzy niezwykłe dni w Słowackim Raju, pełne serdeczności, ciekawych pogawędek na szlaku i za tyleż uśmiechu.
24-26 lipca 2015 roku
Powrót do Słowackiego Raju
Powróciliśmy tam, gdzie byliśmy roku zeszłego,
gdzie natura stworzyła coś niebywałego;
gdzie płaskowyże pocięły rokliny,
gdzie Spisza i Gemeru łączą się krainy;
by znów wędrować wąwozami dzikich potoków,
by poczuć na twarzy roszące krople wodospadów!
To czego jeszcze nie widzieliśmy – zobaczyliśmy,
gdy znów w otchłań Słowackiego Raju wkroczyliśmy!
19-21 sierpnia 2016 roku
Słowacki Raj 3 Tam gdzie dotąd nie byliśmy!
Przed nami kolejne trzy dni w raju… Słowackim Raju W nieznane nam dotąd kaniony ruszymy do boju
Od wschodu i zachodu podążymy do źródeł potoków
rzeźbiących w wapieniach fantazję od wieków.
Na koniec pożegnalny wąwóz zostanie na południu,
Ostatnia droga do przebycia w ostatnim dniu.
I na całe to krasowe eldorado
spojrzymy ze szczytu Havraniej Skały,
A może też wtedy zobaczymy
to czego dotąd nasze oczy widziały:
inne słowackie krasy,
próbujące klasą dorównać pięknu tejże krainy?
Niech one na razie cierpliwie
czekają na nasze odwiedziny.
7-9 lipca 2017 roku
Słowacki Raj 4 bo przecież trzy razy to za mało!
Ostatniego lata miała to być wyprawa ostatnia,
lecz Raj to kraina pociągająca i w atrakcje dostatnia;
Piękna i unikatowa, w krasowe formy bogata,
a na dodatek zeszłego roku pojawiła się w niej ferrata -
przez dziki Kysel co po czterdziestu latach został otwarty
i nigdy dotąd przez nas jeszcze nie przebyty.
Wspomnień czar ożywi też bez większego trudu
fascynujący i zawsze urzekający kanion Hornadu.
Zaglądnąć też warto do miasta mistrza Pawła, uroczej Lewoczy,
gdzie w starej świątyni świętego Jakuba każdy zobaczy
najwyższy na świecie ołtarz, wyjątkowy, misternie rzeźbiony,
bo majster Paweł jak Wit Stwosz był bardzo uzdolniony.
Na koniec zaś tej wyprawy - wejdziemy na górę Velka Knola
Drogą niedługą, lecz widokową, co z góry zobaczyć Raj pozwala.
Słowacki Raj od ponad stu lat urodą zniewala człowieka
od czasu odkrycia jej przez taternika Martina Rótha urzeka.
Grupa od tygodni w komplecie jest już zwarta i gotowa,
Kaniony, dzikie potoki czekają - kolejna rajska wyprawa.
Cudowna wyprawa z cudownymi ludźmi! Dziękujemy cudownym ludziom, z którymi pokonywaliśmy dzikie i ekscytujące szlaki Słowackiego Raju. Byliście wspaniałymi kompanami.
Miało być naprawdę po raz ostatni...
Lecz mówicie: jakże to w czas letni
nie jechać znów do Słowackiego Raju -
pozwolić na zlekceważenie obyczaju.
Nawet gdy niemal wszystko już zwiedzone
te dzikie kaniony wciąż są dla nas atrakcyjne.
Powiadacie też, że trzy dni w raju to za krótko!
skoro tak, to czy na cztery nie będzie zbyt malutko?
No cóż, podoba nam się ten kras,
a więc znów do niego ruszać czas.
A co wrzucimy do programu wyjazdu kolejnego?
Może z każdego roku coś jednego?
Niech piąty epizod w swej rozciągłości
stanie się powrotem do przeszłości,
ruszajmy na stare ścieżki, niech emocje na nowo ożyją
gdy znów pojawimy się w Raju z kolejną misją!
15-18 sierpnia 2018 roku
Słowacki Raj 5 Retrospekcja
Suchá Belá - Veľký Sokol - - Sokolia dolina - Kyseľ (via ferrata)
519 km i 18 dni nieustannej wędrówki
przez najwyższe i najpiękniejsze partie polskich Beskidów
– od kropki do kropki –
najdłuższym górskim szlakiem turystycznym w Polsce
Dorota i Marek Szala
Główny Szlak Beskidzki
- od kropki do kropki -
WYRÓŻNIENIE prezentacji tego pasjonującego przedsięwzięcia na
za dostrzeżenie piękna wokół nas.
Dziękujemy i cieszymy się bardzo, że nasza wędrówka Głównym Szlakiem Beskidzkim nie skończyła się na czerwonej kropce w Ustroniu, ale tak naprawdę doprowadziła nas aż na Navigator Festival 2013.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz