Dziennik wypraw i przystań przed kolejną wędrówką.

NA WSCHÓD, etap 6: Sławsko - Czarna Repa - Przełęcz Wyszkowska
…by odkryć piękno skryte cieniem dziejów

Nad Sławką, Oporem i Hołowczanką podnoszą zielono głowice Trościan i Krzemieniec, gdzie wypływają źródła Butywki mknącej ku Orawie. Wszystko tu cieszy wzrok zielenią, nawet woda rzek na głębszych plosach ma odcień ciemnej śniedzi, na mieliznach zaś — akwamaryny. „Naszy Beskidy zełenyji“ — szepcą Bojki okoliczni i o zielonych śpiewają górach. Jakże bogata jest ta szkatuła pełna szmaragdów, chryzoprazów, berylów i chryzolitów! W skupieniu panujących tu zielonoszafirowych jodeł wciął się malachitowy klin buczyny, wyżej — jaśniejsze od jodeł bory świerkowe, a jeszcze wyżej, tuż pod niebem — jaskrawo zielone szmaragdowe kobierce połonin, chociaż i na łagodnych zboczach pomiędzy borami zuchwałymi plamami zieleni biją w oczy łąki pastewne, a na nich, niby wzory wymyślne, — złote kępy arniki, esy-floresy błękitnych gencjan, z rzadka, niby mgiełki różowe, kwitnące krzaki azalij, podszytych pędami pstro nakrapianych storczyków. Kołyszą się tam ponad zielenią traw fioletowe dzwonki dziwnie wybujałe, pnie się rozchodnik i kwitnie bogato różanecznik alpejski. Na te kwieciste polany wynurzają się z kniei dziki szczeciniaste i chrząkając szukają ostów rozrosłych i szerokolistnych paproci — nazywanych tu „językami jelenimi“. Na najwyższych szczytach panują mchy i widłaki, nad nimi zaś wyrastają wysokie krzaczki kamionek i borówek, okrytych jagodami niespotykanej nigdzie wielkości (Papée). Płynie tam daleki orli skwir i sunie cień jastrzębi, nad łąkami zataczających koliska szerokie. W jodłowych borach tokują na wiosnę i łopoczą skrzydłami na zapadach oszalałe głuszce, w jesieni całymi stadkami przelatują kwiczoły po jałowcach żerujące, i rozpierzchają się w przerażeniu, gdy w pościgu za wiewiórką, ze zgrzytem mocnych pazurków z konarów drzewa drapieżna ześlizgnie się kuna. Na tajemnych polanach, do których z doliny Oporu i Orawy nie sięgnie oko ludzkie, odbywają się na jesieni rycerskie turnieje jeleni w dni rykowiska i gony kozłów bodliwych, goniących płochliwe sarny. Po matecznikach w zimie i w lecie świecą się „lampy“ wilcze i rysie ślepie. Biada zającom, a nawet lisom przebiegłym i nieufnym borsukom, gdy oko w oko z drapieżcami na wąskiej staną perci! Bandyci gór — szary i centkowany — sieją postrach dokoła i trudno ustrzec przed nimi jelenia, łanię i sarnę, a nawet kierdel owczy i młode „bizunki“ — jałówki niemądre jeszcze i zapędliwe. Żaden pastuch nie ochroni ich na „borłach“ — błotach i na samotnych „borołach“ wystających tam i sam skałach czerwonawych, i to nie tylko jakiś tam głupawy „durbak“ albo „bagłaj“ — niedołęga, ale nawet sam gazda, baca czy watah bywały, bo wszędzie zwęszą i dosięgną owiec i krów wilk nigdy niesyty i żądny krwawej uczty ryś... „Boh ich skare!“ Pastuchy szukający nowych pastwisk, „worogitnyki“ — czarownicy i znachory myszkujący śród zielonych gruni, gdzie wypatrują ziele na febrę — „dyrgawycię“ i na tyfus — „biszgę“; kłusownicy i przemytnicy rozpowiadają, że widzieli tam „girj“ — ślad burego kudłaczu, a nawet ten i ów z nich natknął się na jego „hajno“, ukryte pod wywrotem, posuszem i ziemią przysypane. Jakiś śmiałek, wdrapawszy się na smerek począł nawet „tujkać” na niedźwiedzia, lecz władca gór nie raczył zwrócić na niego uwagi. Zuchwały bowiem pomiędzy Skolem a Tuchlą zamieszkuje ludek — ci górale ze Sławska, Różanki, Wołosianki, Tucholki, Smorza, Libuchory, Komarników, Klimca, Wyżłowa, Oporca, Matkowa i z Husnego spod Pikuja. (Karpaty i Podkarpacie, Ferdynand Antoni Ossendowski, 1939)
Tak oto przed nami ostatni dzień wędrówki przez krainę, którą z tak niezwykłym artyzmem malował słowami Ferdynand Antoni Ossendowski. Uczynił to w przededniu wybuchu wojny, utrwalając obraz Bieszczadów Wschodnich, który kilka lat później miał stać się turystyczną legendą. Dzisiaj przez te przepiękne tereny nogi niosą nas z wiatrem, a oczy napawają się cudownym krajobrazem, a zmysł węchu odurza się zapachem niezwykle wonnej przyrody, zaś uszy na nowo odkrywają skryte cieniem dziejów tutejsze dawne historie. Bieszczady Wschodnie leżały w samym centrum pewnej krainy kulturowej, znanej pod nazwą Bojkowszczyzna. Nie można jednoznacznie określić jej rozpiętości, ale z pewnością była to największa z krain zamieszkiwanych przez górali ruskich, obejmująca pas ciągnący się przez 200 km i szeroki na 40 km. Na swoich skrajach kraina ta nie była jednorodna, szczególnie na zachodzie, albowiem tam ulegała wpływom łemkowskim. Według opinii znacznej rzeszy etnografów osady Łemków sięgały bieszczadzkich dolin Osławy i Solinki. Nie było jednak jednoznacznej granicy między Łemkami i Bojkami. Bojkowszczyzna ciągnęła się na wschód aż do doliny Bystrzycy Sołotwińskiej i Łomnicy, za którymi znajdowały się wioski Hucułów. Jednakże Huculszczyzna była odizolowana od świata Bojków poprzez rozległą i dziką puszczę Czarnego Lasu, stąd też obie kultury nie ulegały tu tak silnym wpływom jak po stronie łemkowskiej. Do ostatnich wschodnich wiosek Bojkowskich dotrzemy już podczas kolejnej wyprawy. Zatrzymamy się wówczas w Osmołodzie leżącej w dolinie Łomnicy, rzeki mającej źródła na stokach góry Busztuł (Буштул; 1691 m n.p.m.) w Gorganach.


TRASA:
Sławsko (Славське; 587 m n.p.m.) – Płaj (Плай; 876 m n.p.m.) – Kazanowiec (Казановець; 968 m n.p.m.) – Jaroszczyce (Ярошище; 987 m n.p.m.) – Zworec (Зворець; 1211 m n.p.m.) – Wysoki Wierch (Високий Верх; 1243 m n.p.m.) – Jalina (Ялина; 1164 m n.p.m.) – Gniliszcze (Гнилище; 1251 m n.p.m.) – Tołsty Żłób (Товстий Жолоб; 1271 m n.p.m.) – Równy (Рівний; 1277 m n.p.m.) – Czarna Repa (Чорна Ріпа; 1285 m n.p.m.) – Obnoga (Обнога; 1211 m n.p.m.) – Szczołb (Щовб; 1143 m n.p.m.) – Ostry Wierch (Гострий Верх; 1033 m n.p.m.) – Czarny Wierch (Чорний Верх; 1037 m n.p.m.) – Gniła Krynica (Гнила Криниця; 985 m n.p.m.) – Przełęcz Wyszkowska (Вишківський перевал, Торунський перевал; 931 m n.p.m.)


Opuszczamy dzisiaj dolinę Oporu. Z dworca kolejowego w Sławsku Główny Szlak Wschodniobeskidzki wprowadzał do doliny potoku Sławka (Сла́вка). Skręcał do tej doliny przed Cerkwią Zaśnięcia NMP (Церква Успіння Пресвятої Богородиці). Rzucała się nam w oczy ta nieduża cerkiewka, gdy wczoraj schodziliśmy do Sławska. Została zbudowana z kamienia w 1901 roku przez lokalną wspólnotę grekokatolicką, w miejscu, gdzie według legendy wiatr dwukrotnie zrzucał krzyż ze starego drewnianego kościoła stojącego na pobliskim wzgórzu.

Od cerkwi idziemy na północ. Doliną wiedzie dzisiaj nowa szosa. Tych, co bywali już wcześniej na Ukrainie z pewnością zaskakuje ten widok. Drogi ukraińskie, szczególnie te w Karpatach, kojarzą się nam z dziurawymi wertepami. Jednakże w ostatnich latach w niektórych miejscach przeprowadzono remonty, bądź przebudowy niektórych dróg, kładą zupełnie nową asfaltową nawierzchnię. W Sławsku odnowienie drogi zapewne wiąże się z utrzymująca się popularnością miejscowości jako ośrodka narciarskiego.

W okresie międzywojennym obowiązywały ograniczenia poruszania się w polsko-czechosłowackiej strefie nadgranicznej. Do turystycznego poruszania się pasem granicznym, czy w pasie nadgranicznym po polskiej stronie nie trzeba było jednak mieć specjalnych pozwoleń. Ewentualna kontrola ze strony Straży Granicznej kończyła się zazwyczaj na legitymowaniu, przy czym dokumentem w pełni respektowanym była legitymacja członkowska Polskiego Towarzystwa Tatrzańskiego, która traktowana była, jako potwierdzenie turystycznych, a nie innych celów przebywania w strefie nadgranicznej. W okresie zimowym respektowana była również legitymacja Polskiego Związku Narciarskiego. Legitymacje te były również respektowane w strefie nadgranicznej w Rumunią.

Od dworca kolejowego mamy około 2,5 km do przejścia łożyskiem doliny. Z prawej dolinę ogranicza Zielony Wierch (Зелений Верх; 985 m n.p.m.), zaś od lewej Kiczerka (Кичерка; 845 m n.p.m.), a dalej Pohar (Погар; 754 m n.p.m.). O godzinie 8.40 jesteśmy w miejscu, gdzie Główny Szlak Wschodniobeskidzki opuszcza szosę i odbija na lewo kierując nas na podejście krótkiego grzbieciku opadającego tu spod szczytu Płaj (Плай; 876 m n.p.m.). Z tablicy informacyjnej dowiadujemy się o nowo powstałym znakowanym szlaku (czerwonym), który prowadzi tak jak dawniej Główny Szlak Wschodniobeskidzki na szczyt Płaja, następnie grzbietem na Wysoki Wierch i dalej tym samym grzbietem, a następnie sprowadza z niego do Różanki. Nie wiedzieliśmy wcześniej o tym szlaku, a może nam się przydać, gdy staniemy na jakimś rozdrożu. Początek podejścia jednak jest prosty orientacyjnie. Wiedzie najpierw utwardzoną drogą, która prowadzi między domostwami na południowy wschód. Zaraz na początku drogi mamy sklep spożywczy. Idąc dalej natrafiamy na dwa rozwidlenia, następujące zaraz jedno po drugim. Na jednym i drugim wybieramy prawe odejście, choć może wydawać się nam to z początku niewłaściwe. Przy pierwszym rozwidleniu przechodzimy przez mostek nad niewielkim ciekiem, który przed II wojną światową nazywanym był potokiem Pasiecznym (na współczesnych mapach próżno szukać jego nazwy). Droga wchodzi na wierzchowinę grzbieciku i zaczynamy nią spokojnie pokonywać przewyższenie. Grzbiecik ten odchodzi spod szczytu Płaj (Плай). W okresie międzywojennym nazywany był „Akademickim Zjazdem”, a znajdująca się na nim narciarska trasa zjazdowa uchodziła za jedna z najwyśmienitszych. Mijamy jeszcze kilka domostw, które w końcu rzednieją. Prze drodze mamy dość rozległe łąki z pasącymi się końmi.

Droga Akademickiego Zjazdu.
Akademicki Zjazd.

Konie.
Konie.
Konie.

Akademicki Zjazd.

Ponad mgły.
Ponad mgły.
Ponad mgły.
Ponad mgły.

Jeszcze przed godziną dziewiątą zaczynamy przebijać się powyżej mgieł zalegających w dolinie. Dotąd mgły zabierały nam widoki z Akademickiego Zjazdu, ale teraz, wstępujemy ponad ich mlecznobiałą zawiesistość. Słońce na czystym, błękitnym niebie ożywia zielenie traw, drzew i lesistych wzniesień. Wychodząc z tej mgły przechodzimy jak do zaczarowanej baśni, gdzie wszystko jest tak cudowne i jednocześnie nierealne. Jednak ta kraina jest jak najbardziej realna. Droga przecina szereg rozległych łąk. Z prawej ciągną się kępy młodników, lecz z lewej mamy fascynujący widok ponad mgłami, przez które przebijają się grzbiety Szałasyszcze (1074 m n.p.m.) z prawej i mniej masywny Menczył (Менчил; 1072 m n.p.m.) z lewej. Dalej na lewo od Menczyła mamy Trościań.

Paruje w słońcu poranna rosa z łąk. Pająki suszą pajęczyny rozciągnięte w trawach i między żerdkami ogrodzeń. Droga nasz niebawem wchodzi do lasu. Na tym odcinku wygląda na rzadko uczęszczaną. Gdzieniegdzie obrastają ją klujące krzewy malin, krzaki młodych buków, które dorośleją pod bardzo wysokimi świerkami. Nie osiągamy szczytu Płaj, lecz przechodzimy w jego pobliżu, po czym o godzinie 9.45 osiągamy grzbiet będąc już za jego szczytem. Drogowskaz podaje, że od Wysokiego Wierchu dzieli nas jeszcze 4,2 km. Grzbietem biegnie inna droga, którą po krótkiej przerwie podążamy. Wpierw jednak omijamy obfite błota i rozlewiska wody przechodząc bokiem przez leśne zarośla. Przechodzimy przez niewyróżniający się, bezimienny wierzchołek. Zaraz za nim mamy intensywniejsze, ale krótkie podejście na kolejny wierzchołek, którego jednak nie osiągamy. Tuż przed nim mamy rozwidlenie dróg, na którym wybieramy bardziej zarośniętą, lewą odnogę.

Pajęczyna.
Pajęczyna.

Akademicki Zjazd.
Akademicki Zjazd.
Ponad mgłami (Akademicki Zjazd).

Płaj.
Pod szczytem Płaj.

Droga grzbietowa od Płaja na Kazanowiec.
Droga grzbietowa od Płaja na Kazanowiec.

Przed szczytem Kazanowca.
Rozejście dróg przed szczytem Kazanowca. Tutaj musimy iść na lewo.

Po wyjściu z lasu
Po wyjściu z lasu (widok za nami w stronę Sławska nakrytego mgłami).

Gdybyśmy wędrowali tą drogą przed II wojną światową po kilkudziesięciu metrach mielibyśmy budynek schroniska na Kazanowcu, na 900 m n.p.m. Stało w bardzo malowniczym miejscu, o czym zaraz się przekonamy na własne oczy. Nie wiadomo, kiedy to powstało. Było to schronisko Sekcji Narciarskiej „Czarni”, mającej siedzibę we Lwowie. Dysponowało ono 20 noclegami (ceny w roku 1937: 1,00 zł dla członków PZN i młodzieży, 1,25 zł dla niezrzeszonych). W schronisku na Kazanowcu funkcjonowała również stacja ratunkowa. Obok schroniska działała też nieduża stacja noclegowa (4 łóżka) Polskiego Towarzystwa Tatrzańskiego (Oddział we Lwowie), w budynku Piotra Sikana, wyróżniającym się ze względu na blaszany dach.

Schronisko na Kazanowcu.

Szpilak (Шпиляк; 839).
Grzbiet odchodzący w stronę doliny Różanki.
To tutaj stało schronisko Sekcji Narciarskiej „Czarni”.

Idziemy dalej nieco poniżej grzbietu po północno-wschodnich stokach Kazanowca (Казановець; 968 m n.p.m.). Za niedługo wychodzimy z lasu, a po lewej ukazuje się nam niezwykle malowniczy krótki grzbiet odchodzący od Kazanowca na północny wschód. W najbliższej nam części przeważają na nim łąki, na których w cieniu wolnostojących drzew kryją się dwa gospodarstwa. Na końcu tego krótkiego grzbietu wynosi się lekko ku górze porośnięty lasem Szpilak (Шпиляк; 839 m n.p.m.). Dalej za doliną Różanki krajobraz przecinają poprzeczne grzbiety, spośród których wyróżniają się pierwszoplanowe Tatarówka (Татарівка; 1151) i Magy zwana też Czyrakiem (Магій/Чиряк; 1283 m n.p.m.). Grzbiety na których jawią się owe szczyty rozcina dolina potoku Różaneczka (Рожа́ночка). U jej ujścia, gdzie zasila większą Różankę (Рожа́нка) leżą północne krańce wsi Różanka Niżna (Нижня Рожанка). Wieś ta ciągnie się doliną na południe, a gdy dolina zaczyna zawijać ku południowemu zachodowi, wieś ta przechodzi w kolejną wieś o podobnej nazwie Różanka Wyżna (Верхня Рожанка). Założone w 1574 wsie w dolinie Różanki zaliczane są najładniejszych w tej części Karpat. Otoczone wzniesieniami, u góry zalesionymi, u dołu pokrytymi palami pastwisk otoczonych drewnianymi ogrodzeniami i łąk ze stogami siana. Gdzieś w górnych przysiółkach wsi spotkać można jeszcze stare bojkowskie chaty, a na pastwiskach zobaczyć gospodarkę pasterską. W centrach wsi zachowały się zabytki architektury sakralnej. W Różance Niżnej drewniana cerkiew pw. Objawienia Pańskiego z 1909 roku z przepiękną dzwonnicą w stylu bojkowskim pochodząca z początku XIX wieku. Z kolei w Różance Wyżniej stoi drewniana cerkiew pw. Ducha Świętego z 1804 roku, uznawana za jedną z najpiękniejszych na Bojkowszczyźnie. Obok tej cerkwi również mamy dzwonnicę podobną do dzwonnicy w Różance Niżnej z 1874 roku. Obie wsie dość szczelnie otoczone górami są miejscami odosobnionymi w okolicy. Stąd też stanowiły dogodne bazy dla działających tu UPA. Stały się również dobrą kryjówką dla UPA, na czas przejścia radziecko-niemieckiego frontu w 1944 roku. Ukrywające się tu wówczas siły UPA sięgnęły liczby około 3 tysiący ludzi.

Szpilak (Шпиляк; 839).
Na końcu tego grzbietu wznosi się Szpilak (Шпиляк; 839 m n.p.m.).

Ze stoków Kazanowca.
Ze stoków Kazanowca.
Za nami.

Z Kazanowcem sąsiaduje blisko szczyt o nazwie Jaroszczyce (Ярошище; 987 m n.p.m.). Przechodzimy przez jego wierzchołek porośnięty drzewami, jednak jego stoki północno-wschodnie są pozbawione lasu niemal od samego szczytu. Odchodzi w tamtym kierunku krótki grzbiet pokryty pastwiskami, przypominający ten pod Kazanowcem. Jego wierzchowiną biegnie dróżka prowadząca do Różanki Niżnej.

Przed nami teraz troszkę intensywniejsze, z pewnością ostrzejsze podejście na Zworec, który pokazywał się nam już wcześniej, gdy mijaliśmy pod Kazanowca. Dróżka leśna kieruje się na tym podejściu w prawo, czyli na południowy zachód. Gdy uporamy się z największą stromizną wychodzimy na otwartą przestrzeń, ale do szczytu pozostało nam jeszcze kawałek podejścia, jeszcze zdecydowanie ponad pół kilometra. Jakże wspaniałe jest to podejście z pysznymi widokami na Sławsko i jego górskie obwarowanie: Zielony Wierch, Trościan, Menczył, Szałasyszcze, Tatarówka. Jest cudnie bezchmurnie. Za chwilę będziemy się rozbierać z nadmiaru ubrania. Podążamy w górę wzdłuż wyciągów narciarskich. Słońce świeci oślepiająco przed nami. Na zachodzie, czyli po naszej prawej ukazują się grzbiety, którymi maszerowaliśmy przez ostatnie dni. W dali, gdzieś za Stanaszezą jawi się ledwie widoczny Pikuj i odchodzący od niego na zachód długi grzbiet połonin. Dzisiaj mamy przed sobą również długi i urokliwy grzbiet połonin. Rozległe połoniny rozpoczynają się od wierzchołka Zworca. Dochodzi godzina 11.10, gdy osiągamy wierzchołek Zworec (Зворець; 1211 m n.p.m.). Nie ma tu zbyt dużego ruchu (bywa tu więcej odwiedzających, bo szczyt jest łatwo dostępny i atrakcyjny). Na Zworcu stoi koliba „Високий Верх”. Korzystając z baru działającego przy kolibie robimy postój z przerwą na drugie śniadanie.

Jaroszczyce (Ярошище; 987).
Jaroszczyce (Ярошище; 987 m n.p.m.).

Wysoki Wierch, a przed nim stoki Zworca.
Widać już Wysoki Wierch, a przed nim stoki Zworca.

Na Zworec.
Błotnisty fragment drogi na szczyt Zworec.

Szlak na Zworec.
Szlak na Zworec.

Zworec
Zworec
Wychodzimy z lasu.

Widok na Sławsko.

Między wyciągami.

Patrzymy w stronę Sławska.

Jeden z wyciągów na Zworcu.
Jeden z wyciągów na Zworcu.

Panorama północno-zachodnia
Panorama północno-zachodnia.

Widok na Wysoki Wierch.

Zworec
Zworec (Зворець; 1211 m n.p.m.)

Zworec w zimie jest jednym z kilku popularnych stacji narciarskich działających wokół Sławska. W lecie spotkać można tutaj rowerzystów górskich. Przy takiej słonecznej pogodzie żal byłoby siedzieć w środku, więc zajmujemy miejsca na rozległym tarasie przy kolibie. Jest bosko. Zworec jest bardzo widokowym miejscem i niezwykle urokliwym przez konie pasące się przy kolibie. Przerwę kończymy o godzinie 11.40. Pójdziemy teraz grzbietem. Tym grzbietem wędrować będziemy przez wiele kilometrów. Pozdrawiamy parę młodą, która wyjechała tutaj, aby w tych cudownych plenerach zrobić serię fotografii w strojach ślubnych. Życzymy im szczęścia na całe życie, aby było ono tak piękne, jak ten dzisiejszy dzień. Kolejny szczyt jest bardzo blisko Zworca. To Wysoki Wierch (Високий Верх; 1243 m n.p.m.). Stoi na nim obecnie stacja przekaźnikowa operatora komórkowego „Vodafone”. Z Wysokiego Wierchu świetnie widać Różankę Wyżną, leżącą w dolinie po wschodniej stronie. Na najdalszych planach jawią się już Gorgany.

Tablica informacyjna
Tablica informacyjna na Zworcu.

Koliba „Високий Верх”.
Przed kolibą „Високий Верх” na Zworcu.

Zagroda dla koni na Zworcu.

Jeździec.
Jeździec.

Młoda para.
Młoda para.

Zworec.
Zworec.

Wysoki Wierch.
Przed nami Wysoki Wierch.

Wysoki Wierch.
Maszt telekomunikacyjny na Wysokim Wierchu.

Wysoki Wierch.
Wysoki Wierch (Високий Верх; 1243 m n.p.m.).

Różanka Wyżna
Różanka Wyżna (Верхня Рожанка).

Zejście z Wysokiego Wierchu.
Zejście z Wysokiego Wierchu.

Za Wysokim Wierchem obniżający się grzbiet skręca nieco na prawo ku zachodowi, po czym od przełęczy wraca do kierunku południowego. Opada na przełęcz łagodnie. Wytracamy nieznacznie wysokość. Przez cały grzbiet połonin, który mamy przed sobą nie będziemy mieli żadnych istotnych zmian wysokości. Ciągnie się on przez kilka kilometrów płasko, aż do Czarnej Repy, za którą grzbiet zaczyna zniżać się ku Przełęczy Wyszkowskiej. Kolejny wierzchołek na grzbiecie o nazwie Jalina (Ялина; 1164 m n.p.m.) przechodzimy tuż obok. Droga obchodzi go od zachodniej strony. Jalina porośnięta jest niedużym, przerzedzonym fragmentem leśnym. Las sięga na tym odcinku prawie grzbietu pasma.

Jalina
Przed nami Jalina (Ялина; 1164 m n.p.m.).

Gliniszcze
Spojrzenie stronę doliny wsi Jelenkowate,
Widoczne w centrum wzniesienie to Gliniszcze (1154 m n.p.m.).

Schodząc z Jaliny jeszcze przed siodłem przełęczy mijamy ścieżkę odchodzącą w lewo do Różanki Wyżnej. Do wsi jest stąd nie więcej jak 1,5 km. Zaraz dalej przechodzimy siodło przełęczy oraz mijamy dwa metalowe krzyże. Podchodzimy szczyt Gniliszcze (Гнилище; 1251 m n.p.m.) okryty połoniną. Ma dwa wypiętrzenia, a wyższym jest drugie na naszej drodze. Przechodzimy przez ten szczyt o godzinie 13.00. Zgęstniało na niebie od regularnych obłoczków. Pierwsze z nich pojawiły się jak siedzieliśmy pod kolibą na Zworcu. Ileż malowniczości wprowadzają one w pejzażu Bieszczadów Wschodnich. Chwilkę przystajemy na Gniliszcze. Z wierzchołka tej góry na zachodnią stronę schodzi ścieżka do wsi Jelenkowate (Ялинкувате). To kolejna wieś w okolicy, w której dotknąć można dawnej bojkowszczyzny. Stoi w niej ładna cerkiew pw. Opieki Bogarodzicy z 1868 roku, odszukać jeszcze można stare bojkowskie chaty z wysokimi, stromymi dachami ze strzechy. Wieś Jelonkowate jest najbardziej wysuniętym na południe punktem obwodu lwowskiego. Dolina, w której leży łączy się inną doliną zbiegającą od południowego zachodu. W tej sąsiedniej dolinie leży wieś Chaszczowanie (Хащованя) z dużą cerkwią pw. Jana Chrzciciela z XIX wieku o klasycznej bojkowskiej bryle, ale w detalach odbiegający od pierwotnego wyglądu przez blaszane pokrycie. W miejscu połączenia się obu doliny jest trzecia wieś o nazwie Wołosianka, z ulokowaną pięknie na wzniesieniu cerkwią pw. Przemienienia Pańskiego, architektonicznie również opartej na tradycjach bojowskich. W okresie międzywojennym narciarze mieli możliwości dobrego i ciekawego zjazdu do Wołosianki. Również w obecnych czasach wieś korzystając z bliskości ośrodka narciarskiego na Zworcu rozwija się w kierunku rekreacji narciarskiej, ale też oferuje zaplecze do turystyki letniej.

W drodze na Gniliszcze.
W drodze na Gniliszcze.

Dwa krzyże.
Dwa krzyże przy grzbietowej drodze.

Gniliszcze.
Gniliszcze za nami.
Gniliszcze za nami.

Tymczasem opuszczamy Gniliszcze. Szybo osiągamy przełęcz przed kolejnym szczytem. Za przełęczą przechodzimy wybrzuszenie bez nazwy. Za wybrzuszeniem pozdrawiamy ukraińskich zbieraczy borówek, po czym wciąż wygodnym i niewymagającym żadnego wysiłku podejściem wchodzimy na Tołsty Żłób (Товстий Жолоб; 1271 m n.p.m.). Przysiadamy na nim w trawach połoniny do godziny 13.40.

Szlak dalej leniwie opada. Przechodzi przez dwa wybrzuszenia na grzbiecie i o 14.00 wprowadza nas na szczyt Równy (Рівний; 1277 m n.p.m.). Na tym szczycie wraca do nas granica państwowa z okresu międzywojennego. Przechodzi do nas od południowego zachodu, z Przełęczy Nowosielickiej (Новоселицький перевал; 913 m n.p.m.) sąsiadującej z górą. Po północnej stronie tej przełęczy mamy dolinę potoku Jelonkowaty ze wspomnianą wcześniej wsią Jelenkowate. Leżała ona wówczas w granicach II Rzeczpospolitej. Po południowej stronie przełęczy była już Czechosłowacja, a po jej rozbiorze w marcu 1939 roku były tam Węgry. Przypomnijmy, że z tą historyczną granicą okresu międzywojennego rozstaliśmy się na Jaworniku Wielkim. Granica ta od Jawornika Wielkiego poprowadzona była na południowy wschód, gdzie na wzniesienie Garbek (Горбок; 1061 m n.p.m.), dalej schodziła na przełęcz Beskid (Воловецький перевал, Бескидський перевал; 980 m n.p.m.), potem przechodziła przez kolejne szczyty: Wysokyj Tin (Висотний Тин; 1012 m n.p.m.), Perechrestny (Перехресни; 899 m n.p.m.), Magura (Магура; 939 m n.p.m.), Jawornik Mały (Яворник Малий; 1016 m n.p.m.), Świniarka (Свинярка; 956 m n.p.m.), Równy (Рівна; 918 m n.p.m.), Dolina, Gniła (Гнила; 984 m n.p.m.), Uhrad (Уград; 961 m n.p.m.), Siodło (Сідло m n.p.m.), Bliźniec (Близнюки; 1221 m n.p.m.) i Przełęcz Nowosielicką (Новоселицький перевал; 913 m n.p.m.), skąd wprowadzała na Równy (Рівний; 1277 m n.p.m.) i zarazem łączyła się z czerwonymi znakami Głównego Szlaku Wschodniobeskidzkiego. Prawie przez cały ten odcinek granicy wytyczony był też niebieski szlak turystyczny, który niekiedy opisywany był jako wariant Głównego Szlaku Wschodniobeskidzkiego (np. przez Henryka Gąsiorowskiego w „Przewodniku po Beskidach Wschodnich”). Szlak ten tylko na krótkim fragmencie opuszczał granicę, odchodząc od przed siodłem przełęczy Beskid na polską stronę, gdzie stało schronisko „Beskid”. Od schroniska niebieski szlak wracał do granicy za szczytami Wysokyj Tin i Łysiną.

Tołsty Żłób
Przed nami Tołsty Żłób (Товстий Жолоб; 1271 m n.p.m.).

Północna panorama z Tołstego Żłobu
Północna panorama z Tołstego Żłobu.

Tołsty Żłób.
Droga na Tołsty Żłób.

Tołsty Żłób
Z Tołstego Żłobu widok na północ

Tołsty Żłób
Przed niższym wierzchołkiem Tołsty Żłób (Товстий Жолоб; 1251 m n.p.m.).

Tołsty Żłób (Товстий Жолоб; 1271 m n.p.m.).
Przed wyższym wierzchołkiem Tołstego Żłobu.

Tołsty Żłób
Tołsty Żłób (Товстий Жолоб; 1271 m n.p.m.) z widokiem na Wysoki Wierch i Zworec.

Tołsty Żłób
Zejście z Tołstego Żłobu i widok na Czarną Repę.

Za nami Tołsty Żłób.

Trawy
Trawy połonin i jarzębinowe drzewka.

Równy
Wierzchołek Równy (Рівний; 1277 m n.p.m.) i widok na Tołsty Żłób.

Wracamy do naszego szlaku. Z Równego mamy już bardzo blisko do Czarnej Repy, którą osiągamy w ciągu kilka kolejnych minut. Dotarliśmy na Czarną Repę (Чорна Ріпа; 1285 m n.p.m.) aż 70 minut wcześniej niż planowaliśmy, choć nie było z naszej strony żadnego pośpiechu. Wręcz przeciwnie - maszerowaliśmy spokojnym krokiem, ciesząc się krajobrazem i przyrodą. Przed nami nie ma już wyższych szczytów od Czarnej Repy. To tak jakby prawie koniec sześciu fenomenalnych dni wędrówki. Czarna Repa olśniewa panoramą. Chce się tutaj naprawdę głęboko oddychać. Wiatr milczy. Unosi się ciepły zapach traw i ziół. Słychać grające świerszcze. W górze suną białe chmury. Ach jak tu pięknie - wzdychamy. Przysiadamy na połoninie Czarnej Repy do godziny 14.55, a gdy ruszamy do zejścia, czujemy już, że kończy się coś wspaniałego, chociaż do końca drogi zostało parę dobrych kilometrów. Przed nami grzbiet wyraźnie już opada, a krajobraz wypełniają praktycznie już tylko Gorgany – morze górskich szczytów. Och, jakże chciałoby się iść do nich jeszcze tego roku, przemierzać kolejne kilometry Karpat, rozpoznawać w nich i nazywać kolejne szczyty, odkrywać ścieżki szlaków sprzed lat.

Gorgany z Czarnej Repy
Widok na naszą drogę zejściową i Gorgany.

Stok Czarnej Repy
Stok Czarnej Repy
Stok Czarnej Repy
Północno-wschodnie stoki Czarnej Repy.

Czarna Repa
Popas na południowych stokach Czarnej Repy.

Czarna Repa
Czarna Repa (Чорна Ріпа; 1285 m n.p.m.).
W tle Równy, a na prawo od niego widoczny stok Ostrego Wierchu.

Dróżka z Czarnej Repy łagodnie, aczkolwiek sukcesywnie obniża się. Przechodzimy przez niewielki garb, sięgający wysokością 1200 m n.p.m., za nim kolejny noszący nazwę Obnoga (Обнога; 1211 m n.p.m.). To jest moment, kiedy jeszcze raz warto obejrzeć się za siebie ku urzekającym, jesiennym połoninom. To ostatni szansa na wzruszające pożegnanie z fenomenalną przestrzenią Bieszczadów Wschodnich. Grzbiet od Obnogi na pewien dystans wraca do kierunku wschodniego. Jeszcze przed Czarną Repą zawijał się szerokim łukiem w tym kierunku. Nasz dukt wciąż trzyma się grzbietu, który jest wyraźnie szerszy. Na grzbiecie pojawia się wyższa roślinność, przechodząca dalej w las. Las ten z początku mieni się szeregami pięknych, młodych jodeł. Obnogę przechodzimy o godzinie 15.30. Z tego szczytu grzbiet obniża się ostrzej. Dróżka jest kamienista, wymagająca szczypty uwagi. Dróżka obniża się korytarzem jodłowym, poprzez który wspaniale prezentują się co raz bliższe Gorgany. Widać już na nich charakterystyczne pola gorganu (a co to takiego jest gorgan - opowiemy już następnym razem). Wkrótce dróżka wyrównuje się, ale pocięta koleinami. W niektórych miejscach rozlewają się w niej kałuże.

Droga z Czarnej Repy
Droga z Czarnej Repy
Droga z Czarnej Repy w kierunku Obnogi.

Zejście z Czarnej Repy
Na zejściu z Czarnej Repy.

Przed nami Obnoga
Przed nami Obnoga (Обнога; 1211 m n.p.m.).

Północno-zachodnie grzbiety Gorganów
Północno-zachodnie grzbiety Gorganów.

Jodłowy korytarz
Jodłowy korytarz.

Widok na Gorgany

Idziemy generalnie w miarę płasko. Podążamy nie zatrzymując się. Znów obchodzimy kilka rozlewisk na naszej drodze, za którymi drogę obrastają szeregi pięknych, młodziutkich jodeł. Las jednak zmienia się. Młode jodły pojawiają się przy szlaku co raz rzadziej, a dominować zaczyna bliżej nie określona bogata mieszanka gatunkowa drzew. O godzinie 16.15 przechodzimy kulminację Szczołb (Щовб; 1143 m n.p.m.). Ma ona dwa niewyraźnie zarysowane wierzchołki. Najpierw przechodzimy ten właściwy, czyli wyższy, a zaraz za nim mamy kolejny. Na zejściu z niego ukazuje się nam widok urokliwy na unoszący się grzbiet po drugiej stronie Przełęczy Wyszkowskiej. Od niego rozpoczniemy kolejną wyprawę.

Zbliżenie na kilka szczytów w Gorganach

Szlak
W krajobrazie z przodu mamy już Gorgany.

Szczołb
Szczołb (Щовб; 1143 m n.p.m.).

Kałuża
Kałuża
Rozlewiska na drodze.

Poniżej Szczłoba.
Poniżej Szczłoba.

O godzinie 16.35 przechodzimy przez polankę znajdującą się tuż przed Ostrym Wierchem. Wbite w ziemię tabliczki zakazują tu jakiegokolwiek kopania w ziemi, gdyż pod ziemią przechodzi linia gazociągowa. Szlak jeszcze na tej polance skręca w prawo i od razu wprowadza na Ostry Wierch (Гострий Верх; 1033 m n.p.m.). Droga wiedzie krótko na południe, aż do kolejnej niewybitnej kulminacji Czarny Wierch (Чорний Верх; 1037 m n.p.m.). Praktycznie na całym tym odcinku, tj. zaraz za Ostrym Wierchem zbocza po zachodniej stronie są nakryte polanami, aż do Czarnego Wierchu. Częściowo bezleśne też są obszary po drugiej stronie grzbietu, poprzez które na północnym wschodzie pokazują się nam masywy górskie - Gorganów najdalej wysunięte na północny zachód. Wśród nich widać takie szczyty, jak Horodyszcze Wielkie (Велике Городище; 1377 m n.p.m.), Horodyszcze Małe (Мале Городище; 1306 m n.p.m.), Wielki Gurgulat (Горгулат; 1442 m n.p.m.), Bahonka (Буковинка; (1339 m n.p.m.). Wznoszą się one w grzbietach ciągnących się za doliną Mizuńki (Мизунка), która stanowi naturalną granicę między Bieszczadami Wschodnimi i Gorganami. W dolnie tej przed tymi szczytami leży wieś Wyszków (Вишків). W okresie międzywojennym w Wyszkowie ulokowana była placówka Straży Celnej „Wyszków”, gdyż była to ostatnia miejscowość przed jednym z najdogodniejszych przejść granicznych przez Przełęcz Wyszkowską. Przełęcz ta zwana jest również Toruńską, od wsi Toruń (Торунь), która leżała po jej drugiej stronie.

Polanka
Polanka pod Ostrym Wierchem.

Ostry Wierch
Ostry Wierch
Ostry Wierch (Гострий Верх; 1033 m n.p.m.).

Widok na północno-zachodnie krańce Gorganów
Widok na północno-zachodnie krańce Gorganów.

Przed Czarnym Wierchem
Droga przed Czarnym Wierchem.

Czarny Wierch przechodzimy o godzinie 16.55. Na jego szczycie zaczyna się las. Za wierzchołkiem Czarnego Wierchu droga nasza skręca w lewo na wschód i wchodzimy do lasu. Dalsza droga jest trochę zrujnowana, zapewne rozjeżdżona przez zmotoryzowanych. Kałuże w zagłębieniach rozlane na całej szerokości drogi zmuszają nas do obejść.

O godzinie 17.20 przechodzimy Gniłą Krynicę (Гнила Криниця; 985 m n.p.m.), gdzie droga skręca w lewo, ale zanim skręci przez przecinkę mamy znowy znakomity, choć wycinkowy przegląd na Gorgany i to dokładnie te, które nas czekają w przyszłej wyprawie: Mołoda (Молода; 1724 m n.p.m.) - Grofa (Грофа; 1748 m n.p.m.) - Parenki (Пареньки, 1735 m n.p.m.), znajdujące się w otoczeniu wsi Osmołoda. Droga na Gniłej Krynicy rozwidla się. Wybieramy lewe odejście wiodące na stronę północno-wschodnią. Niebawem jednakże skręcamy z powrotem na wschód, w końcówce zejścia na przełęcz na południowy wschód.

Czarny Wierch
Przed wierzchołkiem Czarnego Wierchu (Чорний Верх; 1037 m n.p.m.).

Gniła Krynica
Gniła Krynica (Гнила Криниця; 985 m n.p.m.) z widokiem na Mołodę, Grofę i Parenki.

Zejście na Przełęcz Wyszkowską
Zejście na Przełęcz Wyszkowską.

Ostatnie metry drogi przez Przełęczą Wyszkowską.

Cmetarz.
Cmentarz z okresu I wojny światowej na Przełęczy Wyszkowskiej.

Kamień obelisku.
Kamień obelisku.

Przełęcz Wyszkowską (930 m n.p.m.) osiągamy o godzinie 17.45. Przez przełęcz przechodzi tak jak dawniej droga łącząca dawne polskie województwo stanisławowskie (obecnie ukraiński obwód Івано-Франківська область) z Zakarpaciem. W 1935 roku z inicjatywy Oddziału Lwowskiego Polskiego Towarzystwa Tatrzańskiego uruchomiono Schronisko PTT na Przełęczy Wyszkowskiej. W chwili otwarcia obiekt nie był jeszcze w pełni wykończony, a prace trwały przy nim do wybuchu II wojny światowej. Został zniszczony w czasie działań wojennych. Schronisko PTT na Przełęczy Wyszkowskiej posiadało 25 miejsc noclegowych z czego 15 na łóżkach, a 10 na siennikach (cena noclegów w 1937 roku: na łóżkach dla członków PZN i PTT wynosiła 1,50 zł, a dla niezrzeszonych 2,00 zł; na siennikach dla członków PZN i PTT 0,50 zł, dla niezrzeszonych 0,70 zł). W nieodległym Wyszkowie można było skorzystać ze stacji noclegowej PTT (Oddziału we Lwowie), działającej w budynku leśniczówki (9 sienników).

Schronisko na Przełęczy Wyszkowskiej
Schronisko PTT na Przełęczy Wyszkowskiej (lata 1935-1939)
(fot. A.Lenkiewicz, licencja Public Domain)

Przełęcz Wyszkowska
Przełęcz Wyszkowska (Вишківський перевал, Торунський перевал; 931 m n.p.m.).

Krzyż na Przełęczy Wyszkowskiej.

Przełęcz Wyszkowska
Na Przełęczy Wyszkowskiej.

Kończy się tu nasza wędrówka i pierwsza wyprawa na Główny Szlak Wschodniobeskidzki. Tu kończą się Bieszczady Wschodnie. Góry te długo pozostawały dzikie, niezbadane, bezludne, bo nie były łatwe w osadnictwie. Bieszczady Wschodnie wciąż opierają się przed napływem zewnętrznych wzorców, tak jak i przed wojną, kiedy pisał o nich Ferdynand Antoni Ossendowski: „Za rzeką Osławą na wschodzie rozpoczyna się grzbiet górski, który czy to przeciwstawił się niszczycielskiej, drapieżnej działalności człowieka, czy też ludzie nie zdążyli jeszcze lub nie chcieli ogniem, siekierą i lemieszem zmienić i zniekształcić oblicza gór, co stąd aż po Świcę zieloną granią cieszą wzrok i zdumiewają bogactwem szaty roślinnej tak bardzo...”. Nawet turystyka zagościła tutaj później niż w inne zakątki Karpat i tak naprawdę rozpoczęła się dopiero w czasach II Rzeczpospolitej, czyli w okresie dwudziestolecia międzywojennego. Oczywiście wioski te wyglądają dzisiaj już inaczej. Widać to oglądając stare fotografie, ale odnaleźć jeszcze można wiele takich, o których wciąż można powiedzieć, że są żywym skansenem, niezmienione od lat, bo czas tutaj zwalnia, a życie biegnie wolniej i od tamtego czasy chyba wcale nie przyspieszyło, gdyż wciąż można tutaj odnaleźć żywe odniesienie do dawnych opisów Romana Reinfussa „...w głębi Karpat bojkowskich w wioskach porozrzucanych w niedostępnych rozpadlinach Bieszczadów i zachodnich Gorganów, znaleźć można zakonserwowane, jak mucha w bursztynie, ciekawe formy życia górali.” Mowa oczywiście o Bojkowszczyźnie, która jeszcze się tutaj nie kończy. Za Przełęczą Wyszkowską czeka nas ciąg dalszy tej krainy, a potem jeszcze Huculszczyzna.

Jakże trudno będzie nam czekać kolejnej wyprawy, ile cierpliwości będziemy musieli mieć w sobie, aby znów powrócić w tą część Karpat, by podążać dalej na wschód. Wszystko to za sprawą tego, czego tu doświadczyliśmy: piękne krajobrazy, nieskażona przyroda, wszechobecny i relaksacyjny spokój. W tym wszystkim doznać można olśnienia innych wartości dla sensu życia – życia bez pogoni. Jakże niezwykłe jest tu to, jak łatwo można odciąć się zupełnie od naszego świata i zapomnieć od problemach, które nam ten świat stawia. Życie nabiera tu zupełnie innego, swoistego sensu. To życie, w którym wystarcza to, co naprawdę jest niezbędne.

Przełęcz Wyszkowska
Na Przełęczy Wyszkowskiej z Marko i jego bryką.

Przełęcz Wyszkowska
Za nami widać drogę, którą kiedyś wyruszymy w Gorgany.

Gdy tylko wyjedziemy stąd zbudzi się w nas pragnienie powrotu, gdy oprócz doznanego piękna, sięgnęliśmy tego, co w nas przeminęło, co widzieliśmy w przejawach i zachowaniach codziennego życia tutejszych zwyczajnych ludzi. Tak to kiedyś było u nas, co niejeden z melancholią wspominał, myśląc, że kiedyś było inaczej i jakoś lepiej. Może myślami ten ktoś wtedy cofał się do czasów dzieciństwa, może czasów swoich dziadków, albo nieco mniej starych dat, jednakże w każdym przypadku przejawem tych wspomnień był umykający czas. I przyznać trzeba, że nasza wędrówka na wschód nie było tylko wędrówką w sensie geograficznym, lecz swego rodzaju podróżą w czasie, zarówno w historyczne dzieje polskości, ale też pewnie podróżą przez nasze własne dzieje w czasy dzieciństwa i młodości. Po tej podróży człowiek nie wraca już taki sam, jakim był wcześniej. Człowiek jeszcze silniej szuka tej prostoty życia, która przeminęła, a która dawała tyle radości, spokoju i sensu. A może jednak przeminęła bezpowrotnie? Odkryliśmy tutaj dopiero jej rąbek, a przed nami przecież jeszcze dalsza droga NA WSCHÓD, po to, aby odkrywać piękno skryte cieniem dziejów.



FILMOWE MIGAWKI Z ETAPU WĘDRÓWKI



- - - - - - - - - - - - RELACJE Z WYPRAWY - - - - - - - - - - - -
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -


Udostępnij:

1 komentarz:


Życie jest zbyt krótkie, aby je przegapić.

Liczba wyświetleń

Popularne posty (ostatnie 30 dni)

Etykiety

Archiwum bloga

Z nimi w górach bezpieczniej

Zapamiętaj !
NUMER RATUNKOWY
W GÓRACH
601 100 300

Mapę miej zawsze ze sobą

Stali bywalcy

Odbiorcy


Wyrusz z nami na

Główny Szlak Beskidu Wyspowego


ETAP DATA, ODCINEK
1
19.11.2016
[RELACJA]
Szczawa - Jasień - Ostra - Ogorzała - Mszana Dolna
2
7.01.2017
[RELACJA]
Mszana Dolna - Potaczkowa - Rabka-Zdrój
3
18.02.2017
[RELACJA]
Rabka-Zdrój - Luboń Wielki - Przełęcz Glisne
4
18.03.2017
[RELACJA]
Przełęcz Glisne - Szczebel - Kasinka Mała
5
27.05.2017
[RELACJA]
Kasinka Mała - Lubogoszcz - Mszana Dolna
6
4.11.2017
[RELACJA]
Mszana Dolna - Ćwilin - Jurków
7
9.12.2017
[RELACJA]
Jurków - Mogielica - Przełęcz Rydza-Śmigłego
8
20.01.2018
[RELACJA]
Przełęcz Rydza-Śmigłego - Łopień - Dobra
9
10.02.2018
[RELACJA]
Dobra - Śnieżnica - Kasina Wielka - Skrzydlna
10
17.03.2018
[RELACJA]
Skrzydlna - Ciecień - Szczyrzyc
11
10.11.2018
[RELACJA]
Szczyrzyc - Kostrza - Tymbark
12
24.03.2019
[RELACJA]
Tymbark - Kamionna - Żegocina
13
14.07.2019
[RELACJA]
Żegocina - Łopusze - Laskowa
14
22.09.2019
[RELACJA]
Laskowa - Sałasz - Męcina
15
17.11.2019
[RELACJA]
Męcina - Jaworz - Limanowa
16
26.09.2020
[RELACJA]
Limanowa - Łyżka - Pępówka - Łukowica
17
5.12.2020
[RELACJA]
Łukowica - Ostra - Ostra Skrzyż.
18
6.03.2021
[RELACJA]
Ostra Skrzyż. - Modyń - Szczawa

Smaki Karpat

Wołoskimi śladami

Główny Szlak Beskidzki

21-23.10.2016 - wyprawa 1
Zaczynamy gdzie Biesy i Czady,
czyli w legendarnych Bieszczadach

BAZA: Ustrzyki Górne ODCINEK: Wołosate - Brzegi Górne
Relacje:
13-15.01.2017 - Bieszczadzki suplement do GSB
Biała Triada z Biesami i Czadami
BAZA: Ustrzyki Górne
Relacje:
29.04.-2.05.2017 - wyprawa 2
Wielka Majówka w Bieszczadach
BAZA: Rzepedź ODCINEK: Brzegi Górne - Komańcza
Relacje:
16-18.06.2017 - wyprawa 3
Najdziksze ostępy Beskidu Niskiego
BAZA: Rzepedź ODCINEK: Komańcza - Iwonicz-Zdrój
Relacje:
20-22.10.2017 - wyprawa 4
Złota jesień w Beskidzie Niskim
BAZA: Iwonicz ODCINEK: Iwonicz-Zdrój - Kąty
Relacje:
1-5.05.2018 - wyprawa 5
Magurskie opowieści
i pieśń o Łemkowyni

BAZA: Zdynia ODCINEK: Kąty - Mochnaczka Niżna
Relacje:
20-22.07.2018 - wyprawa 6
Ziemia Sądecka
BAZA: Krynica-Zdrój ODCINEK: Mochnaczka Niżna - Krościenko nad Dunajcem
Relacje:
7-9.09.2018 - wyprawa 7
Naprzeciw Tatr
BAZA: Studzionki, Turbacz ODCINEK: Krościenko nad Dunajcem - Rabka-Zdrój
Relacje:
18-20.01.2019 - wyprawa 8
Zimowe drogi do Babiogórskiego Królestwa
BAZA: Jordanów ODCINEK: Rabka-Zdrój - Krowiarki
Relacje:
17-19.05.2019 - wyprawa 9
Wyprawa po wschody i zachody słońca
przez najwyższe partie Beskidów

BAZA: Markowe Szczawiny, Hala Miziowa ODCINEK: Krowiarki - Węgierska Górka
Relacje:
22-24.11.2019 - wyprawa 10
Na śląskiej ziemi kończy się nasza przygoda
BAZA: Równica ODCINEK: Węgierska Górka - Ustroń
Relacje:

GŁÓWNY SZLAK WSCHODNIOBESKIDZKI

termin 1. wyprawy: 6-15 wrzesień 2019
odcinek: Bieszczady Wschodnie czyli...
od Przełęczy Użockiej do Przełęczy Wyszkowskiej


termin 2. wyprawy: wrzesień 2023
odcinek: Gorgany czyli...
od Przełęczy Wyszkowskiej do Przełęczy Tatarskiej


termin 3. wyprawy: wrzesień 2024
odcinek: Czarnohora czyli...
od Przełęczy Tatarskiej do Gór Czywczyńskich

Koszulka Beskidzka

Niepowtarzalna, z nadrukowanym Twoim imieniem na sercu - koszulka „Wyprawa na Główny Szlak Beskidzki”.
Wykonana z poliestrowej tkaniny o wysokim stopniu oddychalności. Nie chłonie wody, ale odprowadza ją na zewnątrz dając wysokie odczucie suchości. Nawet gdy pocisz się ubranie nie klei się do ciała. Wilgoć łatwo odparowuje z niej zachowując jednocześnie komfort cieplny.

Fascynujący świat krasu

25-27 lipca 2014 roku
Trzy dni w Raju... Słowackim Raju
Góry piękne są!
...można je przemierzać w wielkiej ciszy i samotności,
ale jakże piękniejsze stają się, gdy robimy to w tak wspaniałym towarzystwie – dziękujemy Wam
za trzy niezwykłe dni w Słowackim Raju,
pełne serdeczności, ciekawych pogawędek na szlaku
i za tyleż uśmiechu.
24-26 lipca 2015 roku
Powrót do Słowackiego Raju
Powróciliśmy tam, gdzie byliśmy roku zeszłego,
gdzie natura stworzyła coś niebywałego;
gdzie płaskowyże pocięły rokliny,
gdzie Spisza i Gemeru łączą się krainy;
by znów wędrować wąwozami dzikich potoków,
by poczuć na twarzy roszące krople wodospadów!
To czego jeszcze nie widzieliśmy – zobaczyliśmy,
gdy znów w otchłań Słowackiego Raju wkroczyliśmy!


19-21 sierpnia 2016 roku
Słowacki Raj 3
Tam gdzie dotąd nie byliśmy!
Przed nami kolejne trzy dni w raju… Słowackim Raju
W nieznane nam dotąd kaniony ruszymy do boju
Od wschodu i zachodu podążymy do źródeł potoków
rzeźbiących w wapieniach fantazję od wieków.
Na koniec pożegnalny wąwóz zostanie na południu,
Ostatnia droga do przebycia w ostatnim dniu.

           I na całe to krasowe eldorado
spojrzymy ze szczytu Havraniej Skały,
           A może też wtedy zobaczymy
to czego dotąd nasze oczy widziały:
           inne słowackie krasy,
próbujące klasą dorównać pięknu tejże krainy?
           Niech one na razie cierpliwie
czekają na nasze odwiedziny.

7-9 lipca 2017 roku
Słowacki Raj 4
bo przecież trzy razy to za mało!
Ostatniego lata miała to być wyprawa ostatnia,
lecz Raj to kraina pociągająca i w atrakcje dostatnia;
Piękna i unikatowa, w krasowe formy bogata,
a na dodatek zeszłego roku pojawiła się w niej ferrata -
przez dziki Kysel co po czterdziestu latach został otwarty
i nigdy dotąd przez nas jeszcze nie przebyty.
Wspomnień czar ożywi też bez większego trudu
fascynujący i zawsze urzekający kanion Hornadu.
Zaglądnąć też warto do miasta mistrza Pawła, uroczej Lewoczy,
gdzie w starej świątyni świętego Jakuba każdy zobaczy
najwyższy na świecie ołtarz, wyjątkowy, misternie rzeźbiony,
bo majster Paweł jak Wit Stwosz był bardzo uzdolniony.
Na koniec zaś tej wyprawy - wejdziemy na górę Velka Knola
Drogą niedługą, lecz widokową, co z góry zobaczyć Raj pozwala.
Słowacki Raj od ponad stu lat urodą zniewala człowieka
od czasu odkrycia jej przez taternika Martina Rótha urzeka.
Grupa od tygodni w komplecie jest już zwarta i gotowa,
Kaniony, dzikie potoki czekają - kolejna rajska wyprawa.


Cudowna wyprawa z cudownymi ludźmi!
Dziękujemy cudownym ludziom,
z którymi pokonywaliśmy dzikie i ekscytujące szlaki
Słowackiego Raju.
Byliście wspaniałymi kompanami.

Miało być naprawdę po raz ostatni...
Lecz mówicie: jakże to w czas letni
nie jechać znów do Słowackiego Raju -
pozwolić na zlekceważenie obyczaju.
Nawet gdy niemal wszystko już zwiedzone
te dzikie kaniony wciąż są dla nas atrakcyjne.
Powiadacie też, że trzy dni w raju to za krótko!
skoro tak, to czy na cztery nie będzie zbyt malutko?
No cóż, podoba nam się ten kras,
a więc znów do niego ruszać czas.
A co wrzucimy do programu wyjazdu kolejnego?
Może z każdego roku coś jednego?
Niech piąty epizod w swej rozciągłości
stanie się powrotem do przeszłości,
ruszajmy na stare ścieżki, niech emocje na nowo ożyją
gdy znów pojawimy się w Raju z kolejną misją!

15-18 sierpnia 2018 roku
Słowacki Raj 5
Retrospekcja
Suchá Belá - Veľký Sokol -
- Sokolia dolina - Kyseľ (via ferrata)

Koszulka wodniacka

Tatrzańska rodzinka

Wspomnienie


519 km i 18 dni nieustannej wędrówki
przez najwyższe i najpiękniejsze partie polskich Beskidów
– od kropki do kropki –
najdłuższym górskim szlakiem turystycznym w Polsce


Dorota i Marek Szala
Główny Szlak Beskidzki
- od kropki do kropki -

WYRÓŻNIENIE
prezentacji tego pasjonującego przedsięwzięcia na



za dostrzeżenie piękna wokół nas.

Dziękujemy i cieszymy się bardzo,
że nasza wędrówka Głównym Szlakiem Beskidzkim
nie skończyła się na czerwonej kropce w Ustroniu,
ale tak naprawdę doprowadziła nas aż na
Navigator Festival 2013.

Napisz do nas