Na łonie natury, z dala od codziennych trosk, duch łatwiej otwiera się na rzeczywistość nadprzyrodzoną, która nadaje sens i wartość ziemskim przedsięwzięciom i planom.
JP II, Lorenzago di Cadore, 23.08.1982 r.
|
TRASA:
Rzeki Nowa Polana Gorc (1228 m n.p.m.) Piorunowiec (1047 m n.p.m.) Ochotnica Dolna
OPIS:
„Dobrze jest człowiekowi, czyta w tej księdze przedziwnej, jaką jest ‘księga przyrody’, szeroko otwarta dla każdego” – pisał Jan Paweł II w swojej Autobiografii, jedynej w swoim rodzaju historii życia, wzruszającej i fascynującej. Jego historia na każdym etapie życia łączy się z turystyką zarówno pieszą, czy też narciarską i kajakową. Cały czas poszukiwał miejsc do jej uprawiania, przyciągając do tego innych. Wracał jednak często w te same miejsca, a takim były Gorce, góry niewysokie, ale malownicze i położone blisko Krakowa, w którym spędził największą część swojego życia. Jeździł do nich z grupą młodych przyjaciół. Z tych najbardziej znanych wypraw w Gorce jest ta najdłuższa z okresu 13-22 września 1953 roku, kiedy została odprawiona słynna msza w szałasie na Hali Turbacz. Podążaliśmy tamtymi śladami podczas naszej wędrówki. Zeszliśmy do Rzek, tak jak wędrowcy z 1953 roku. W Rzekach zatrzymali się na nocleg, by następnego dnia 19 września wyruszyć na Gorc, a stamtąd zejść do Ochotnicy. Podobną trasę przebył Karol Wojtyła kilka miesięcy wcześniej, w lutym 1953 roku w ramach narciarskiej wędrówki z grupą młodych fizyków z Uniwersytetu Jagiellońskiego. Przemierzyli wówczas na nartach trasę Kowaniec - Turbacz - Konina - Kudłoń - Rzeki - Gorc - Ochotnica, nocując w Koninie, a potem w Rzekach. Wiemy też, że ksiądz Karol Wojtyła udał się samotnie na Gorc w 1963 roku po odłączeniu się od grupy w Kamienicy, z którą wędrował m.in. przez Jasień, o czym wspominaliśmy rok temu podczas naszej wędrówki na Jasień, gdzie zdobywaliśmy swoje pierwsze brązowe odznaki Małopolskiego Szlaku Papieskiego. Oprócz tych najbardziej znanych gorczańskich wędrówek było wiele innych, w których uczestniczył Karol Wojtyła.
Gorce przyciągają mieszkańców Krakowa i okolic swoją bliskością, łatwą dostępnością, jak również swoistą malowniczością o każdej porze roku. W zimie przyroda usypia pokryta białym puchem. Polan w tych górach wiele, bo kiedyś były to tereny intensywnej gospodarki pasterskiej. Gospodarka ta jednak przestała być opłacalna i niemal zanikła. Obecnie organizowany jest w nich wypas o znacznie mniejszej skali tzw. wypas kulturowy, który ma za zadanie powstrzymanie sukcesji lasów na gorczańskie polany, a tym samym utrzymanie ich bioróżnorodności, jak i całych Gorców.
Na kolejną gorczańską wędrówkę ruszamy z Rzek o godzinie 9.50. To późniejsza niż zwykle godzina wymarszu na szlak, która pozwoliła nam na dłuższy sen. Kierujemy się w górę biegu potoku Kamienicy, ale tylko krótką chwilkę idziemy drogą w kierunku doliny, którą podczas wcześniejszej wędrówki przemierzyliśmy w całości, wsłuchując się w szmery wartkiego potoku. Po kilkudziesięciu metrach mamy betonowy most przerzucony przez Kamienicę. Będziemy się żegnać z tym potokiem, ale jeszcze za chwilkę, bowiem na polance przed nami, w miejscu zwanym Ogrodami, stoi nieduża, obielona kapliczka domkowa.
Dopóki mieszkańcy Rzek nie zbudowali sobie własnego kościoła, w okresie od kwietnia do października uczęszczali na niedzielną mszę do kapliczki na Ogrodach, bo do najbliższego kościoła mieli kilka kilometrów w jedną stronę. Pochodzenie tej kapliczki nie jest znane – była w Rzekach od zawsze – jak mawiają miejscowi. Przypuszczalnie wybudowano ją jako dziękczynienie za ocalenie objętej pożarem huty szkła, która działała w Rzekach w XIX wieku. Po Soborze Watykańskim II, wybito w jej bocznej ścianie okno, by ksiądz, stojąc w nim, mógł odprawiać mszę świętą zwrócony przodem do wiernych. W kapliczce tej, w latach 1950-1954 wielokrotnie odprawiał mszę świętą ks. Karol Wojtyła, dla towarzyszącej mu grupy młodych przyjaciół z Krakowa i mieszkańców Rzek.
Przechodzimy nad Kamienicą. Brzegowe fragmenty rzeki częściowo nakrywa wiszący nad nurtem lód. Śnieżne czapy pokrywają wystające z rzeki kamienie. Wchodzimy do lasu. Droga początkowo pnie się łagodnie w górę wprost w stronę słońca, którego oślepiające promienie skutecznie przedzierają się między świerkami śmiejąc nam się w twarz. Trochę dalej las jest gęściejszy, bardzo wysoki, a dominację świerków próbują zachwiać inne gatunki drzew, ale bezskutecznie. Droga wkrótce wchodzi na bardziej stromy stok, sprawiając radość dzieciom. Są to pierwsze stromizny z których mogą pozjeżdżać na jabłuszkach. Po pewnym czasie wchodzimy na drogę, która w miarę płasko doprowadza nas o godzinie 10.40 na Nową Polanę. Jest to jedna z tych polan, która nie zarosła borówczyskami i lasem.
Na Nowej Polanie nasz szlak skręca na prawo i ostrzej wprowadza w wyższe partie stoku. Po lewej stronie mamy dolinę potoku Głebiniec, prawostronnego dopływu Kamienicy. Jego źródła znajdują się pod przełęczą Głębiniec na wysokości około 1070 m n.p.m. O godzinie 11.10 wchodzimy w sąsiedztwo Gorczańskiego Parku Narodowego. Idziemy teraz jego granicą. Z okolic Przełęczy Głębiniec (1082 m n.p.m.) pojawia się nam widok na Kiczorę Kamienicką (1003 m n.p.m.) zwieńczoną anteną przekaźnika telekomunikacyjnego, tuż za nim widzimy Wielki Wierch (1007 m n.p.m.), a dalej za nim Mogielicę (1170 m n.p.m.) - najwyższy szczyt Beskidu Wyspowego. Za niedługo tj. o godzinie 11.50, wychodzimy na Świnkówkę.
Górne partie polany Świnkówka pokryte są tylko częściowo śniegiem. Przysiadamy na odsłoniętej trawie, wpatrując się w śliczny pejzaż rozciągający się z polany. Polana jest silnie nasłoneczniona. W lecie można spotkać wygrzewające się na niej zwierzęta zmiennocieplne. W pejzażu obserwowanym z polany zachwyca wieloplanowość. W dolnych częściach Świnkówki wyrasta las, który zapada się do jednej z krótkich dolin bocznych bardzo długiej doliny Kamienicy, wzdłuż której ciągnie się pofałdowany grzbiet zwieńczony na najdalszym planie szczytem Jaworzyny Kamienickiej (1288 m n.p.m.). Spod szczytu Jaworzyny Kamienickiej widać opadającą polanę o tej samej nazwie co szczyt. Ta jedna z kilku widocznych na grzbiecie polan znana jest nie tylko z pięknych widoków, ale też starej kapliczki Bulandy z 1904 roku wybudowanej przez legendarnego gorczańskiego bacę Tomasza Chlipałę, zwanego Bulandą. Za Jaworzyną Kamienicką znajduje się szczyt Turbacza.
Po krótkim odpoczynku ruszamy dalej. Szlak wprowadza nas na chwilkę do lasu, po czym wychodzi na rozległą połać Gorca Kamienickiego. Podchodzimy jeszcze parędziesiąt metrów pod górkę, po czym przed laskiem porastającym wierzchołek wzniesienia skręcamy w prawo. Przechodzimy przez przerwę w drewnianym ogrodzeniu, po czym podążamy lekko w dół na płytka przełęcz przed Gorcem, którego bliski już wierzchołek wznosi się na wprost nas. Polana Gorc Kamienicki jest olśniewająca, zarówno ona sama w sobie, jak też niemal dookólna panorama. Jest bardzo szeroka i ujmująca, choć jej dystans ograniczają zanieczyszczenia powietrza. Obejmuje widoki na cztery strony świata: na południe, gdzie wznoszą się Tatry, Magura Spiska, Pasmo Lubania i Pieniny; na północ, gdzie leży Beskid Wyspowy od Lubonia Wielkiego po Modyń; na wschód gdzie znajduje się Beskid Sądecki; na zachód, gdzie mamy Kudłoń i głęboką dolinę Kamienickiego Potoku.
Zbliżamy się do lesistego stoku Gorca. Słońce wciąż silnie promieniuje, lecz śnieg utrzymuje się dzięki temperaturze na granicy jego topnienia. Mijamy stojącą po prawej bacówkę i wchodzimy do lasu. Dróżka szlaku nieco podrywa się w górę. Drzewa porastające stok nie rosną gęsto. Wiele z tych drzew wygląda na usychające. Tuż pod wierzchołkiem rośnie nowe pokolenie świerków. O godzinie 12.30 osiągamy szczyt Gorc (1228 m n.p.m.).
Zrzucamy plecaki. Brakuje tutaj tylko leżaków, ale i tak nie wzięliśmy strojów do opalania. Szkoda. Od ostatniej naszej wizyty na szczycie Gorca wiele się zmieniło. Część rosnących na nim drzew została wycięta, w 2015 roku wzniesiono 20-metrową wieżę widokową. Dawno temu na Gorcu stała drewniana wieża triangulacyjna, z której oglądać można było szeroką panoramę, która sięgała nawet Krakowa odległego stąd o 80 km. Z obecnej wieży widokowej zapewne tez można by zobaczyć Kraków, ale trzeba by przyjść tutaj może o poranku, kiedy powietrze jest bardziej klarowne. Jednak i bez Krakowa dzisiejsza panorama z wieży na Gorcu obejmuje mnóstwo szczegółów, że trudno je wszystkie wymienić.
Gorce rzucają dzisiaj urok na wszystkich, którzy postanowili do nich wybrać się na wycieczkę. Całkiem możliwe, że będą dzisiejszej nocy tematem przewodnim pięknego, spokojnego snu, po którym zatęsknimy jeszcze bardziej do gorczańskich ośnieżonych grzbietów i polan. Być może stanie się tak, bo papieski szlak jeszcze dzisiaj nie wyprowadzi nas z Gorców. Dla Renii, Maćka, Gosi, Huberta, a przede wszystkim siedmioletniej Julii szczyt Gorca zapamiętany zostanie jako ten, na którym stali się właścicielami drobnego, ale jakże ślicznego souveniru: Górskiej Odznaki Turystycznej PTTK w stopniach popularnym i brązowym. Wielkie gratulacje. To ładny dodatek do pasji gór i wędrowania po nich, niekiedy odkrywanej bardzo późno (trzeba dodać - niestety, bo najczęściej przeradza się ona w wielką pasję życiową). Piękno odkrywania gór jest niezwykłe, pozostawia ogromną ilość cudownych wspomnień i tęsknot. Mogła by to być nigdy niekończąca się opowieść, ale przecież czas biegnie do przodu. Świat jest piękny, więc jak nie wykorzystywać danego nam czasu na kontemplowanie się tym pięknem.
Gorc dziś nas olśnił. Otoczył niezwykłym pejzażem zimowym, jakiego na co dzień trudno doświadczyć. Najprzyjemniejsza decyzja byłaby teraz taka: wędrujemy dalej grzbietem w kierunku Jaworzyny Kamienickiej, a potem idziemy na Turbacz, tak jak kiedyś parę lat temu w piękny sierpniowy dzień, kiedy wylegiwaliśmy się na polanie obok Kapliczki Bulandy, a potem żegnaliśmy dzień przy ognisku na pod Turbaczem. Dzisiaj można by zrobić dokładnie to samo, bo ten dzień zimowy jest właśnie też tak piękny.
Papieski szlak prowadzi nas dzisiaj jednak ku dolinie. Księżyc pojawił się wcześnie na niebie. Zbliża się do pełni. Słońce jednak wciąż goreje i króluje na niebie. Opuszczamy szczyt Gorca o godzinie 13.30. Kierujemy się na południowy zachód. Po 5 minutach docieramy do rozstaju, gdzie odbijamy za zielonymi znakami szlaku na południe. Wchodzimy na grzbiet boczny oddzielający dolinę potoku Jamne od doliny potoku Gorcowego. Grzbiet obniża się do doliny Ochotnicy. Wydeptaną w śniegu ścieżka wije się przez malowniczy las, a potem przez z rzadka rosnące młode świerki. Pomiędzy nimi pojawiają się znów polanki i polany, osłonecznione promieniami. Śnieżek skrzy się w blasku słońca, które powoli zbliża się już do zachodniego horyzontu. Jednak jeszcze pozostało nam kilka godzin, zanim schowa się za nim zupełnie.
Piękna zimowa aura zagościła w Gorcach, ale szlaki nie są zasypane dużą warstwą śniegu. Jest ślicznie biało. Nastała aura podobna do przede dnia przedwiośnia, choć w rzeczywistości mamy środek zimy. Panuje przyjemna temperatura w okolicy zera stopni Celsjusza, ledwie powstrzymująca śnieg przed topnieniem.
Wchodzimy w ciąg widokowych polan tzw. Hal Gorcowskich. Dawniej były one użytkowane przez mieszkańców przysiółka Gorcowe należącego do Ochotnicy Dolnej. Pełno było na nich różnych stodółek, szałasików. Z Hal Gorcowskich pozyskiwano siano, były też wówczas wypasane. W sezonie wypasowym tętniło tu pasterskie życie. W latach 70-tych XX wieku gospodarka ta zanikła z powodów ekonomicznych. Znaczne połacie istniejących niegdyś tutaj łąk i pastwisk już zarosły. To samo grozi tym, które pozostały.
Powoli oddalamy się od Gorca, który teraz bez wahania można zidentyfikować dzięki wystającej ponad lasem wieży widokowej. Zbliżamy się zaś do Lubania zwieńczonego podobną wieżą widokową, kolejnego celu znajdującego się na trasie Małopolskiego Szlaku Papieskiego. O godzinie 14.15 znajdujemy się na dolnym końcu Hal Gorcowych. Stoi tu murowana kapliczka z przedstawieniem figuralnym Maryi trzymającej na kolanach zdjętego z krzyża Jezusa. Jest ono wzorowane na słynnej rzeźbie Michała Anioła stworzonej w latach 1498-1500 znajdującej się w Bazylice św. Piotra w Rzymie, znanej pod nazwą pietà watykańska. Przed kapliczką znajduje się ołtarz polowy. Kilka metrów dalej jest tablica informacyjna z mapą szlaków turystycznych oraz krótkim opisem szlaków papieskich w Gorcach. Poprzedza go cytat słów Jana Pawła II „Ja tam u was byłem... - pilnujcie mi tych szlaków”. Słowa te pochodzą z dwóch wypowiedzi papieża: Pierwsza część wypowiedziana została w 2001 roku, kiedy Jan Paweł II wspominał Ochotnicę. Druga cześć została przez niego wypowiedziana w 1979 roku podczas spotkania eucharystycznego z mieszkańcami gór w Nowym Targu.
Zbliża się godzina piętnasta, a my wciąż schodzimy przecinając kolejne polany z których rozciągają się rozległe widoki na Pasmo Lubania i głęboką dolinę Ochotnicy, z lewej na Beskid Sądecki. Wschodnie stoki powoli ogarnia cień - słońce jest coraz bliżej zachodu. Spoglądamy w oblicze zachodzącego słońca na jednej z polan leżącej na zachodnim zboczu grzbietu. Za tą polaną szlak ewidentnie obniża się ku dolinie wpadając w stromy parów, a potem na dróżki prowadzące do przysiółka Gorcowe. O godzinie 15.40 wchodzimy na szosę przysiółka.
Rzeki. |
Gorce przyciągają mieszkańców Krakowa i okolic swoją bliskością, łatwą dostępnością, jak również swoistą malowniczością o każdej porze roku. W zimie przyroda usypia pokryta białym puchem. Polan w tych górach wiele, bo kiedyś były to tereny intensywnej gospodarki pasterskiej. Gospodarka ta jednak przestała być opłacalna i niemal zanikła. Obecnie organizowany jest w nich wypas o znacznie mniejszej skali tzw. wypas kulturowy, który ma za zadanie powstrzymanie sukcesji lasów na gorczańskie polany, a tym samym utrzymanie ich bioróżnorodności, jak i całych Gorców.
Na kolejną gorczańską wędrówkę ruszamy z Rzek o godzinie 9.50. To późniejsza niż zwykle godzina wymarszu na szlak, która pozwoliła nam na dłuższy sen. Kierujemy się w górę biegu potoku Kamienicy, ale tylko krótką chwilkę idziemy drogą w kierunku doliny, którą podczas wcześniejszej wędrówki przemierzyliśmy w całości, wsłuchując się w szmery wartkiego potoku. Po kilkudziesięciu metrach mamy betonowy most przerzucony przez Kamienicę. Będziemy się żegnać z tym potokiem, ale jeszcze za chwilkę, bowiem na polance przed nami, w miejscu zwanym Ogrodami, stoi nieduża, obielona kapliczka domkowa.
Dopóki mieszkańcy Rzek nie zbudowali sobie własnego kościoła, w okresie od kwietnia do października uczęszczali na niedzielną mszę do kapliczki na Ogrodach, bo do najbliższego kościoła mieli kilka kilometrów w jedną stronę. Pochodzenie tej kapliczki nie jest znane – była w Rzekach od zawsze – jak mawiają miejscowi. Przypuszczalnie wybudowano ją jako dziękczynienie za ocalenie objętej pożarem huty szkła, która działała w Rzekach w XIX wieku. Po Soborze Watykańskim II, wybito w jej bocznej ścianie okno, by ksiądz, stojąc w nim, mógł odprawiać mszę świętą zwrócony przodem do wiernych. W kapliczce tej, w latach 1950-1954 wielokrotnie odprawiał mszę świętą ks. Karol Wojtyła, dla towarzyszącej mu grupy młodych przyjaciół z Krakowa i mieszkańców Rzek.
Kapliczka w Rzekach. |
Kamienica. |
Przechodzimy nad Kamienicą. Brzegowe fragmenty rzeki częściowo nakrywa wiszący nad nurtem lód. Śnieżne czapy pokrywają wystające z rzeki kamienie. Wchodzimy do lasu. Droga początkowo pnie się łagodnie w górę wprost w stronę słońca, którego oślepiające promienie skutecznie przedzierają się między świerkami śmiejąc nam się w twarz. Trochę dalej las jest gęściejszy, bardzo wysoki, a dominację świerków próbują zachwiać inne gatunki drzew, ale bezskutecznie. Droga wkrótce wchodzi na bardziej stromy stok, sprawiając radość dzieciom. Są to pierwsze stromizny z których mogą pozjeżdżać na jabłuszkach. Po pewnym czasie wchodzimy na drogę, która w miarę płasko doprowadza nas o godzinie 10.40 na Nową Polanę. Jest to jedna z tych polan, która nie zarosła borówczyskami i lasem.
Promienie skutecznie przedzierają się między świerkami. |
Droga przez las. |
Zjazd na jabłuszku. |
Na Nowej Polanie [fot. Hubert Okojew]. |
Na Nowej Polanie nasz szlak skręca na prawo i ostrzej wprowadza w wyższe partie stoku. Po lewej stronie mamy dolinę potoku Głebiniec, prawostronnego dopływu Kamienicy. Jego źródła znajdują się pod przełęczą Głębiniec na wysokości około 1070 m n.p.m. O godzinie 11.10 wchodzimy w sąsiedztwo Gorczańskiego Parku Narodowego. Idziemy teraz jego granicą. Z okolic Przełęczy Głębiniec (1082 m n.p.m.) pojawia się nam widok na Kiczorę Kamienicką (1003 m n.p.m.) zwieńczoną anteną przekaźnika telekomunikacyjnego, tuż za nim widzimy Wielki Wierch (1007 m n.p.m.), a dalej za nim Mogielicę (1170 m n.p.m.) - najwyższy szczyt Beskidu Wyspowego. Za niedługo tj. o godzinie 11.50, wychodzimy na Świnkówkę.
Widok na Kiczorę Kamienicką, Wielki Wierch i Mogielicę. |
Górne partie polany Świnkówka pokryte są tylko częściowo śniegiem. Przysiadamy na odsłoniętej trawie, wpatrując się w śliczny pejzaż rozciągający się z polany. Polana jest silnie nasłoneczniona. W lecie można spotkać wygrzewające się na niej zwierzęta zmiennocieplne. W pejzażu obserwowanym z polany zachwyca wieloplanowość. W dolnych częściach Świnkówki wyrasta las, który zapada się do jednej z krótkich dolin bocznych bardzo długiej doliny Kamienicy, wzdłuż której ciągnie się pofałdowany grzbiet zwieńczony na najdalszym planie szczytem Jaworzyny Kamienickiej (1288 m n.p.m.). Spod szczytu Jaworzyny Kamienickiej widać opadającą polanę o tej samej nazwie co szczyt. Ta jedna z kilku widocznych na grzbiecie polan znana jest nie tylko z pięknych widoków, ale też starej kapliczki Bulandy z 1904 roku wybudowanej przez legendarnego gorczańskiego bacę Tomasza Chlipałę, zwanego Bulandą. Za Jaworzyną Kamienicką znajduje się szczyt Turbacza.
Świnkówka. |
Po krótkim odpoczynku ruszamy dalej. Szlak wprowadza nas na chwilkę do lasu, po czym wychodzi na rozległą połać Gorca Kamienickiego. Podchodzimy jeszcze parędziesiąt metrów pod górkę, po czym przed laskiem porastającym wierzchołek wzniesienia skręcamy w prawo. Przechodzimy przez przerwę w drewnianym ogrodzeniu, po czym podążamy lekko w dół na płytka przełęcz przed Gorcem, którego bliski już wierzchołek wznosi się na wprost nas. Polana Gorc Kamienicki jest olśniewająca, zarówno ona sama w sobie, jak też niemal dookólna panorama. Jest bardzo szeroka i ujmująca, choć jej dystans ograniczają zanieczyszczenia powietrza. Obejmuje widoki na cztery strony świata: na południe, gdzie wznoszą się Tatry, Magura Spiska, Pasmo Lubania i Pieniny; na północ, gdzie leży Beskid Wyspowy od Lubonia Wielkiego po Modyń; na wschód gdzie znajduje się Beskid Sądecki; na zachód, gdzie mamy Kudłoń i głęboką dolinę Kamienickiego Potoku.
Wchodzimy na Gorc Kamienicki. W oddali widać szczyt Gorca. |
Gorc Kamienicki - polana i wierzchołek. |
W kierunku Gorca. |
Gorc Kamienicki. |
Widok na dolinę Kamienicy. |
Gorc Kamienicki. Z tyłu widać wierzchołek Gorca Kamienickiego. |
Zbliżamy się do lesistego stoku Gorca. Słońce wciąż silnie promieniuje, lecz śnieg utrzymuje się dzięki temperaturze na granicy jego topnienia. Mijamy stojącą po prawej bacówkę i wchodzimy do lasu. Dróżka szlaku nieco podrywa się w górę. Drzewa porastające stok nie rosną gęsto. Wiele z tych drzew wygląda na usychające. Tuż pod wierzchołkiem rośnie nowe pokolenie świerków. O godzinie 12.30 osiągamy szczyt Gorc (1228 m n.p.m.).
Przed nami Gorc. |
Las pod szczytem Gorca. |
Szczyt. |
Zrzucamy plecaki. Brakuje tutaj tylko leżaków, ale i tak nie wzięliśmy strojów do opalania. Szkoda. Od ostatniej naszej wizyty na szczycie Gorca wiele się zmieniło. Część rosnących na nim drzew została wycięta, w 2015 roku wzniesiono 20-metrową wieżę widokową. Dawno temu na Gorcu stała drewniana wieża triangulacyjna, z której oglądać można było szeroką panoramę, która sięgała nawet Krakowa odległego stąd o 80 km. Z obecnej wieży widokowej zapewne tez można by zobaczyć Kraków, ale trzeba by przyjść tutaj może o poranku, kiedy powietrze jest bardziej klarowne. Jednak i bez Krakowa dzisiejsza panorama z wieży na Gorcu obejmuje mnóstwo szczegółów, że trudno je wszystkie wymienić.
Z wieży widokowej. |
Widok w kierunku południowym i południowo-zachodnim. |
Widok w kierunku zachodnim. |
Widok w kierunku zachodnim i północno-zachodnim. |
Widok w kierunku wschodnim. |
Widok w kierunku północno-wschodnim. |
Widok w kierunku północnym na Gorc Kamienicki. Z lewej widoczna Świnkówka. W tle Beskid Wyspowy. |
Wierzchołek Gorca z wieży widokowej. |
Gorce rzucają dzisiaj urok na wszystkich, którzy postanowili do nich wybrać się na wycieczkę. Całkiem możliwe, że będą dzisiejszej nocy tematem przewodnim pięknego, spokojnego snu, po którym zatęsknimy jeszcze bardziej do gorczańskich ośnieżonych grzbietów i polan. Być może stanie się tak, bo papieski szlak jeszcze dzisiaj nie wyprowadzi nas z Gorców. Dla Renii, Maćka, Gosi, Huberta, a przede wszystkim siedmioletniej Julii szczyt Gorca zapamiętany zostanie jako ten, na którym stali się właścicielami drobnego, ale jakże ślicznego souveniru: Górskiej Odznaki Turystycznej PTTK w stopniach popularnym i brązowym. Wielkie gratulacje. To ładny dodatek do pasji gór i wędrowania po nich, niekiedy odkrywanej bardzo późno (trzeba dodać - niestety, bo najczęściej przeradza się ona w wielką pasję życiową). Piękno odkrywania gór jest niezwykłe, pozostawia ogromną ilość cudownych wspomnień i tęsknot. Mogła by to być nigdy niekończąca się opowieść, ale przecież czas biegnie do przodu. Świat jest piękny, więc jak nie wykorzystywać danego nam czasu na kontemplowanie się tym pięknem.
Grupka grupy na Gorcu [fot. Hubert Okojew]. |
Gorc (1228 m n.p.m.). |
Gorc dziś nas olśnił. Otoczył niezwykłym pejzażem zimowym, jakiego na co dzień trudno doświadczyć. Najprzyjemniejsza decyzja byłaby teraz taka: wędrujemy dalej grzbietem w kierunku Jaworzyny Kamienickiej, a potem idziemy na Turbacz, tak jak kiedyś parę lat temu w piękny sierpniowy dzień, kiedy wylegiwaliśmy się na polanie obok Kapliczki Bulandy, a potem żegnaliśmy dzień przy ognisku na pod Turbaczem. Dzisiaj można by zrobić dokładnie to samo, bo ten dzień zimowy jest właśnie też tak piękny.
Papieski szlak prowadzi nas dzisiaj jednak ku dolinie. Księżyc pojawił się wcześnie na niebie. Zbliża się do pełni. Słońce jednak wciąż goreje i króluje na niebie. Opuszczamy szczyt Gorca o godzinie 13.30. Kierujemy się na południowy zachód. Po 5 minutach docieramy do rozstaju, gdzie odbijamy za zielonymi znakami szlaku na południe. Wchodzimy na grzbiet boczny oddzielający dolinę potoku Jamne od doliny potoku Gorcowego. Grzbiet obniża się do doliny Ochotnicy. Wydeptaną w śniegu ścieżka wije się przez malowniczy las, a potem przez z rzadka rosnące młode świerki. Pomiędzy nimi pojawiają się znów polanki i polany, osłonecznione promieniami. Śnieżek skrzy się w blasku słońca, które powoli zbliża się już do zachodniego horyzontu. Jednak jeszcze pozostało nam kilka godzin, zanim schowa się za nim zupełnie.
Księżyc pojawił się dziś wcześnie na niebie. |
Wieża widokowa na Gorcu. |
Szlak w kierunku Jaworzyny Kamienickiej. |
Początek szlaku do Ochotnicy Górnej. |
Zarastający Gorc Gorcowski. |
Gorc Gorcowski. |
Gorc Gorcowski. |
Gorc Gorcowski. |
Piękna zimowa aura zagościła w Gorcach, ale szlaki nie są zasypane dużą warstwą śniegu. Jest ślicznie biało. Nastała aura podobna do przede dnia przedwiośnia, choć w rzeczywistości mamy środek zimy. Panuje przyjemna temperatura w okolicy zera stopni Celsjusza, ledwie powstrzymująca śnieg przed topnieniem.
Wchodzimy w ciąg widokowych polan tzw. Hal Gorcowskich. Dawniej były one użytkowane przez mieszkańców przysiółka Gorcowe należącego do Ochotnicy Dolnej. Pełno było na nich różnych stodółek, szałasików. Z Hal Gorcowskich pozyskiwano siano, były też wówczas wypasane. W sezonie wypasowym tętniło tu pasterskie życie. W latach 70-tych XX wieku gospodarka ta zanikła z powodów ekonomicznych. Znaczne połacie istniejących niegdyś tutaj łąk i pastwisk już zarosły. To samo grozi tym, które pozostały.
Hale Gorcowskie. |
Hale Gorcowskie nad doliną potoku Gorcowego. |
Powoli oddalamy się od Gorca, który teraz bez wahania można zidentyfikować dzięki wystającej ponad lasem wieży widokowej. Zbliżamy się zaś do Lubania zwieńczonego podobną wieżą widokową, kolejnego celu znajdującego się na trasie Małopolskiego Szlaku Papieskiego. O godzinie 14.15 znajdujemy się na dolnym końcu Hal Gorcowych. Stoi tu murowana kapliczka z przedstawieniem figuralnym Maryi trzymającej na kolanach zdjętego z krzyża Jezusa. Jest ono wzorowane na słynnej rzeźbie Michała Anioła stworzonej w latach 1498-1500 znajdującej się w Bazylice św. Piotra w Rzymie, znanej pod nazwą pietà watykańska. Przed kapliczką znajduje się ołtarz polowy. Kilka metrów dalej jest tablica informacyjna z mapą szlaków turystycznych oraz krótkim opisem szlaków papieskich w Gorcach. Poprzedza go cytat słów Jana Pawła II „Ja tam u was byłem... - pilnujcie mi tych szlaków”. Słowa te pochodzą z dwóch wypowiedzi papieża: Pierwsza część wypowiedziana została w 2001 roku, kiedy Jan Paweł II wspominał Ochotnicę. Druga cześć została przez niego wypowiedziana w 1979 roku podczas spotkania eucharystycznego z mieszkańcami gór w Nowym Targu.
Gorc z Hal Gorcowskich. |
Gorc z Hal Gorcowskich. |
Jeden ze starych szałasów na Halach Gorcowskich. |
Fragment leśny. |
Dolne partie Hal Gorcowskich. |
Kapliczka na Hali Gorcowskiej. |
Wnętrze kapliczki. |
Ślicznie biało. |
W drodze. |
Zbliża się godzina piętnasta, a my wciąż schodzimy przecinając kolejne polany z których rozciągają się rozległe widoki na Pasmo Lubania i głęboką dolinę Ochotnicy, z lewej na Beskid Sądecki. Wschodnie stoki powoli ogarnia cień - słońce jest coraz bliżej zachodu. Spoglądamy w oblicze zachodzącego słońca na jednej z polan leżącej na zachodnim zboczu grzbietu. Za tą polaną szlak ewidentnie obniża się ku dolinie wpadając w stromy parów, a potem na dróżki prowadzące do przysiółka Gorcowe. O godzinie 15.40 wchodzimy na szosę przysiółka.
Słońce schodzi już co raz niżej. |
Ostatnia polana. |
Ostatnie posiady przed zejściem do Ochotnicy. |
Szlak przechodzi parowem. |
Widzimy już dolinę Gorcowego. |
Przysiółek Gorcowe. |
Potok Gorcowe. |
Widok na Pasmo Lubania. |
Przysiółek Gorcowe leży w bocznej dolinie przez którą płynie potok Gorcowe. Maszerujemy szosą w dół doliny. Po 20 minutach dochodzimy do mostu nad potokiem Ochotnica. Tutaj potok Gorcowe kończy swój bieg wpadając do Ochotnicy. Tutaj też kończymy dzisiejszą wędrówkę.
Przed nami Lubań chowa się i pojawia w przepływających chmurach. Czeka na nas, bo tam na niego poprowadzi nas kolejny etap tej wędrówki. Będzie to ostatni gorczański etap głównej trasy Małopolskiego Szlaku Papieskiego, który obejmuje niemal całą długość Gorców. Nie ma się temu co dziwić, bo góry były ulubionym miejscem odpoczynku Karola Wojtyły, tak samo jak dla nas i wielu innych turystów. Pozostawiają w nas mnóstwo radości i wzruszeń, ale nie zupełnie ze względu na dzisiejszą cudowną aurę, bo przecież wspaniałość każdej wycieczki odbywanej w tak licznej grupie wynika z cudowności ludzi, którzy ją tworzą i chcą ze sobą być i wędrować, dzielić się radościami, smutkami i wzruszeniami, obdarzać ogromną sympatią i życzliwością. Fajnie być w takiej grupie. Dziękujemy za to.
Na wieży widokowej w magicznych okularach [fot. Hubert Okojew] |
Kolekcjonerska Karta Etapu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz