| Trzeba nauczyć się patrzeć na świat, stworzony oczyma czystymi pełnymi zdumienia.
Jan Paweł II, 1990 r.
|
TRASA:
Przełęcz Słopnicka (758 m n.p.m.)
Zapowiednia (925 m n.p.m.)
Cichoń (925 m n.p.m.)
Przełęcz Ostra-Cichoń (812 m n.p.m.)
Ostra (925 m n.p.m.)
Jeżowa Woda
Młyńczyska, Kopiec
Skiełek (748 m n.p.m.)
Łukowica (448 m n.p.m.)
OPIS:
Raczej dzisiaj nie zanosi się na beskidzką sielankę. Okolicę ogarnął skraj orkanu. Aura raczej zniechęca do wyjścia z domu, a co dopiero do spacerów, czy wędrówek. Pada cały czas, jest zimno, a silne podmuchy wiatru nie napawają optymizmem. Trzeba dużo silnej woli, aby dzisiaj wstać z łóżka i wyjrzeć, co dzieje się na zewnątrz. Któż by spodziewał się, że pomimo tak paskudnej aury z pięćdziesięciorga na szlaku stawi się 26 wędrowców. Przełamali swoje słabości i już na samym początku, jeszcze zanim wyruszyli na szlak pokazali wyjątkową charyzmę typową dla najtwardszych, najprawdziwszych wędrowców. Oni muszą kochać to co robią i ufać sobie bezgranicznie. Razem raźniej, razem można wiele.
Zalesie, Kościół św. Maksymiliana Kolbe. Tutaj opuszczamy ciepłe i suche wnętrze autokaru. Tu kończyliśmy wcześniejszy etap tej wędrówki i w tym miejscu zaczynamy jej ciąg dalszy. Wioska ta położona jest w wysokich partiach południowo-wschodniej części Beskidu Wyspowego. Powrót na grzbietowy szlak nie zajmie nam wiele czasu i nie będzie wymagać dużego wysiłku.
Przełęcz Słopnicką (759 m n.p.m.) osiągamy o godzinie 8.30. Tutaj zaczyna się właściwa wędrówka - zielony szlak schodzący z Mogielicy i prowadzący dalej przez Cichoń i Ostrą do Łukowicy, i dalej w kierunku Limanowej. Tam też skręcamy, na wschód. Asfaltową dróżką przechodzimy mijając porozrzucane na zboczach domy przysiółka Ślagi należącego do Zalesia. Przed nami widać Cichoń, a przed nim nieco niższe wzniesienie o nazwie Zapowiednia (925 m n.p.m.). Wierzchołki tych wzniesień porasta las. Da nam osłonę przed wiatrem i deszczem. Zmierzamy do niego z taką nadzieją. Docieramy do niego kilka minut przed dziewiątą.
|
Ślagi. Przed nami Zapowiednia i Cichoń. |
|
Na początku leśnej dróżki. |
Wspinamy się na Zapowiednię pod osłoną lasu. Jest znacznie przyjemniej pod koroną jego drzew. Trochę cieplej. Po dwudziestu minutach osiągamy wierzchołek Cichonia (926 m n.p.m.). Po krótkiej przerwie kontynuujemy marsz grzbietową ścieżką. Las jest w tym miejscu świerkowy, ale kiedyś stoki góry porastał przepastny las bukowy, w którym głuszce urządzały sobie słynne tokowiska. Stąd też Cichoń nazywano dawniej Tokoń i czasami jeszcze dzisiaj można tę nazwę usłyszeć. Schodzimy łagodnym nachyleniem w kierunku przełęczy. Wkrótce dróżka idzie skrajem polan rozciągających się na południowych stokach, opadających do doliny, za którą wznosi się okazała i dzika Modyń (1029 m n.p.m.). Jej widok sączy się przez mgły i zawiesiste chmury. Zaś wprost przed nami pokazuje się Ostra, jakby bliźniacze wzniesienie do Cichonia.
|
Leśna droga. |
|
Cichoń (925 m n.p.m.). |
|
Las na Cichoniu. |
Krótkim ostrzejszym zejściem wchodzimy na siodło Przełęczy pod Ostrą (812 m n.p.m.), na którym rozłożyły się domostwa Młyńczysk, miejscowości, w której przed laty stały najprawdopodobniej liczne młyny. Tak sugeruje nazwa. Obecnie do atrakcji turystycznych miejscowości dopisuje się 13-metrowy krzyż milenijny i prowadzące do niego efektowne stacje drogi krzyżowej, ulokowane na przełęczy Cisowy Dział, tuż pod wzniesieniem Modyni.
Przechodzimy przez Przełęcz Pod Ostrą, nazywanej też Przełęczą Ostra, Przełęcz Ostra-Cichoń, przecinamy jednocześnie krętą, górską drogę z Limanowej do Kamienicy. Po drugiej stronie szosy zmagamy się chwilkę z ostrym podejściem. Podczas niego następuje coś niezwykłego, a wydarzenia następują bardzo szybko i zmieniają krajobraz całego otoczenia. Chmury przepychane wiatrem rozchylają się. Robi się jasno i słonecznie. Może tylko na chwilę - tak można by pomyśleć, mając w pamięci wcześniejszą szarugę, ale okazuje się, że aura wywołująca uśmiech na twarzy będzie towarzyszyć nam dłużej. Błękitne niebo ma kojąca barwę, tak jak w latem. I choć blask słońca jest chłodny, to jest też bardzo radosny. Tak miało być, choć jeszcze przed chwilą nikt w to raczej nie wierzył. Orzeźwiające słońce, które ładuje w nas dodatkową energię. Ruszamy na pobliski szczyt Ostrej z entuzjastyczną euforią.
|
Przełęcz Ostra-Cichoń (812 m n.p.m.). |
|
Przecinamy szosę i zaczynamy podejście na Ostrą. |
|
Widok na Cichoń ze stoku Ostrej. |
|
Odsłania się błękit. |
|
Cichoń. Z lewej widać ośnieżone Gorce i Mogielicę. |
|
Gorce z Gorcem i masyw Mogielicy. |
|
Widok na dolinę Zbludzkiego Potoku. |
Około godziny 10.10 stajemy na szczycie Ostrej. Dwie tabliczki szczytowe informują o różnych wysokościach. Na jednej jest 925 m n.p.m., na drugiej 929 m n.p.m. Pamiątkowe fotografie robimy przy obu i idziemy dalej grzbietową ścieżką przez las słonecznego lśnienia.
Młody las porastający stoki Ostrej pokrywa słoneczne lśnienie. Promienie wtargnęły do jego wnętrza z łatwością, bo drzewa są już prawie nagie. Ścieżka wyściełana jest warstwą opadniętych z nich liści. Chcielibyśmy, aby szeleściły pod nogami, ale są zbyt mokre, aby szeleścić. Słychać tylko chlupot wody w butach, która dostała się do nich sącząc nogawkami spodni. Spodnie za ten czas słoneczny zdążyły podeschnąć, ale nieprzemakalne buty nie mają szans na osuszenie, bo tak jak nie wpuszczają wody do środka, tak też i jej nie wypuszczają. Chyba jedynym sposobem na zaradzenie w tej sytuacji byłoby ściągnięcie ich z nóg i odwrócenie do góry podeszwą, by woda mogła z nich swobodnie się wylać.
|
Ostra (925 m n.p.m.). |
|
Zejście ze szczytu Ostrej. |
|
Las na Ostrej. |
Las pachnie jesienią, a przede wszystkim grzybami. Nie ma ich zbyt wiele przy szlaku, ale okolica znana jest z obfitości grzybów. O zapach niesie się pośród drzew. Niebawem wkraczamy pośród młode buki i świerki. Ten las zapełniony jest w poszyciu krzewami oraz młodymi drzewkami. Trudno jest już spotkać zielone paprocie. Nieliczne kępki paproci są rarytasem, bo większość z nich okryła się rdzawą barwą. O godzinie 10.30 mijamy kolejną kulminację grzbietu - Jeżowa Woda (895 m n.p.m.). To niewybitna kulminacja, którą przeszlibyśmy bez zwrócenia uwagi, gdyby nie umieszczona na niej tabliczka szczytowa. Wierzchołek jest całkowicie zalesiony, ale idąc niedaleko dalej wchodzimy na bezleśny teren przysiółka Jeżowa Woda.
|
Las pachnie jesienią. |
|
Nieliczne kępy zielonych paproci. |
|
Jeżowa Woda (895 m n.p.m.). |
|
Przysiółek Jeżowa Woda. |
Po krótkim przejściu lasem schodzimy do niżej położonego przysiółka Jaworze, należącego tak jak Jeżowa Woda do wsi Roztoka. Stoi tu kilka domów, starych i nowych. Dalej ciągiem widokowym polan, a potem przecinając nieduże ciągi leśne do przysiółka Kramarzówka. Do przysiółka Kramarzówki wchodzimy o godzinie 11.40. Psuje się pogoda. Ogromne krople deszczu zamieniają się w grudy mokrego śniegu, początkowo wyczuwalnych tylko na rzęsach, ale potem na całej twarzy. Chłód sztywni palce i dłonie. Dobrze, że mamy rękawiczki, cieplej w nich nawet gdy namokną. Złota jesień przechodzi w szarugę, typową dla listopada.
|
Przed przysiółkiem Jaworze. |
|
Widok na Skiełek. |
|
Kapliczka w Jaworzu. |
|
Widok z Jaworza w kierunku Młyńczysk. |
|
Droga przez Jaworze. |
|
Widok na Modyń. |
Szlak przeprowadza w pobliżu domów i sadów Kramarzówki. Na asfaltowej szosie skręcamy w prawo, a następnie przy domkowej kapliczce malowanej na niebiesko w lewo. Podchodzimy do ściany lasu. Las znów chroni nas przed wiatrem i intensywnym opadem śniegu z deszczem. Po chwili pogoda znów uspokaja się. Przecinamy obielone polany. Śnieg jednak szybko topnieje i znika tak szybko jak się pojawił. Chmury rozrywają się ukazując błękitne niebo. Znów wygląda słońce. Na południu pokazują się wschodnie krańce Gorców i początkowe wzniesienia Beskidu Sądeckiego.
Niebawem odbijamy na lewo, opuszczając asfaltową drogę. Szlak prowadzi chwilkę ostrzej w górę grzbietu, po czym skręcamy w prawo i wracamy na kierunek południowo-wschodni. Idziemy dalej lasem z poletkami młodników i zarośli przez które ścieżka mierzwi się dziko. Ścieżka wydaje się zanikać, jakby mało kto nią chodził. Wkrótce osiągamy polankę szczytową Skiełka.
|
Stary dom na Kramarzówce. |
|
Kramarzówka. |
|
Przed tym domem należącym do wsi Młyńczyska szlak odbija w lewo na grzbiet Skiełka. |
|
Grzbietowa dróżka na Skiełek. |
|
Polana należąca do wsi Młyńczyska. |
|
Jastrzębie Górne. |
|
Przydrożna kapliczka w Jastrzębiu Górnym. |
|
Widok na Nowy Sącz. |
|
Nowy Sącz, a dalej Jodłowa Góra (714 m n.p.m.) i Rosochatka (750 m n.p.m.). |
|
Przed wierzchołkiem Skiełka. |
|
Las na Skiełku. |
Skiełek jest ostatnim szczytem na trasie dzisiejszej beskidzkiej eskapady. Jego nazwa wywodzi się od gwarowego określenia skowytu wilków („skiauczenia”). Wielką osobliwością przyrodniczą tego wzniesienia jest występowanie na nim bardzo rzadkiego gatunku rośliny - brzozy ojcowskiej, która w całej Polsce występuje tylko na pięciu stanowiskach. Na Skiełku oprócz betonowego znaku triangulacyjnego stoi żelazny krzyż zbudowany z potężnych kątowników. Został ustawiony na pamiątkę wizyty Jana Pawła II w Starym Sączu, w czerwcu 1999 roku. Są tam też ławeczki, ogródek skalny i miejsce na ognisko.
|
Skiełek (748 m n.p.m.). |
|
Krzyż na Skiełku. |
|
Panorama ze Skiełka. |
|
Polana biwakowa na Skiełku. |
Po przerwie o godzinie 13.10 opuszczamy polankę Skiełka. Schodzimy do Łukowicy - dużej wsi letniskowej położonej w dolinie Łukowickiego Potoku, u stóp Skiełka. Wkrótce wchodzimy na asfaltową drogę, która prowadzi obok rozproszonych zabudowań. W centrum wsi zabudowa jest już zwarta, skupiająca się przy dwóch kościołach. Nowszy, wybudowany w latach 1984-95 otrzymał wezwanie Matki Boskiej Wspomożenia Wiernych. Posiada okazałą, jednonawową bryłę ze spadzistym dachem i wysoką czworoboczną wieżę o ciekawej architekturze. Obok niego stoi druga świątynia, znacznie starsza. Jest to zabytkowy kościół św. Andrzeja Apostoła, o drewnianej konstrukcji zrębowej z II połowy XVII wieku.
|
Droga na stoku Skiełka do Łukowicy. |
|
Łukowica. |
|
Kościół pw. Matki Boskiej Wspomożenia Wiernych w Łukowicy. |
|
Kościół św. Andrzeja Apostoła w Łukowicy. |
Kończymy wędrówkę, trudną ze względu na aurę. Przemarzliśmy i przemokliśmy do suchej nitki. Zagrzaliśmy się i osuszyliśmy w przydrożnym barze „Piramida” w Łukowicy. Łatwo nie było, ale jak to mówi się potocznie - naładowaliśmy baterie. Rano ruszaliśmy z nastawieniem jedynie zaliczenia dystansu, ale zaskakująco zmienna aura wprowadziła do wędrówki elementy estetyki krajobrazowej, niezwykle ujmujące. Radość z zaliczonego przejścia jest zatem podwójna. Do dzisiejszej wędrówki idealnie pasują słowa Jana Pawła II wypowiedziane 11.07.1999 roku w Les Combes podczas przemówienia na Anioł Pański:
W górach znajdujemy nie tylko wspaniałe widoki które można podziwiać, ale niejako szkołę życia. Uczymy się tutaj znosić trudy w dążeniu do celu, pomagać sobie wzajemnie w trudnych chwilach, razem cieszyć się ciszą, uznawać własną małość w obliczu majestatu i dostojeństwa gór.
Kolekcjonerska Karta Etapu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz