Dziennik wypraw i przystań przed kolejną wędrówką.

GSB na raty, etap 3: Przełęcz Kubalonka - Węgierska Górka

TRASA:
Przełęcz Kubalonka (758 m n.p.m.) Kubalonka (830 m n.p.m.) Przełęcz Szarcula (761 m n.p.m.) Szarcula (803 m m n.p.m.) Schronisko na Stecówce (760 m n.p.m.) Schronisko PTTK Przysłop Barania Góra (1220 m n.p.m.) Magurka Wiślańska (1140 m n.p.m.) Magurka Radziechowska (1108 m n.p.m.) Hala Radziechowska Glinne (1034 m n.p.m.) Węgierska Górka


OPIS:
Etap trzeci – ciężki długi
z Kubalonki do Węgierskiej Górki.
Janek stoi dziś na czele,
zaczynamy przed dziesiątą
w słoneczną niedzielę.
Skład grupy nam się zmienia,
nowych witamy, a tym co z nami dzisiaj nie idą
ślemy ze szlaku pozdrowienia.
Słoneczko pięknie nam świeci,
znów pną się w górę starsi i dzieci.
Przełęcz Szarcula, Dorkowa Skała,
Oj, deszczyk pada...
Lecz chmurka mała, zaraz przestanie,
i już idziemy susząc ubranie.
Słonko znów świeci, jeszcze chwileczkę
i będzie można siąść na ławeczkę.
W Stecówce pieczątka, odpoczynek krótki,
nabiera szybko siły duży i malutki,
by raźnie ruszyć w drogę i za kilometry cztery
znów posadzić cztery litery.
W schronisku na Przysłopie czas dobry mamy,
Izbę Leśną zwiedzamy, pieczątki zbieramy,
odpoczywamy.
Znów deszczyk kapie.
Przestało, ruszamy.
Na Baranią Górę tylko trzy kilometry mamy,
trzysta metrów przewyższenia,
troszkę potu i zmęczenia:)
Na szczycie szybkie widoków podziwianie
i widoki na to, że będzie mocne z nieba polewanie.
Za nami drogi połowa,i burza co nas pogania,
a przed nami 13 kilometrów do przedeptania.
Przełęcz nad Roztoczem,
burza przeczekana w krzaczkach,
Magurka Wiślańska...
O tym, co było potem,
ile lało, huczało, grzmiało,
co komu w butach chlupało i kumkało,
komu ile dolało nie będę rymować.
Idę suszyć buty, by mieć w czym wędrować:)
~~~Dorota

Główny Szlak Beskidzki
etap 3
Przełęcz KubalonkaWęgierska Górka
27,3 km

Przed nami kolejny odcinek czerwonego, beskidzkiego szlaku, rozpoczynający się na Przełęczy Kubalonka (758 m n.p.m.), na której zakończyliśmy ostatnią wędrówkę. Tym razem przyjdzie nam pokonać znacznie dłuższy odcinek górskiej trasy niż ostatnio, co wymusza odpowiednio szybkie tempo wędrówki. Mamy jednak nadzieję, że pośpiech na trasie nie ujmie uroku dzisiejszej górskiej wędrówce i będzie ona kolejną wspaniałą przygodą, w której urzekną nas niezwykłe panoramy i dziewiczość natury. Jak zwykle jesteśmy silnie zdeterminowani, by zrealizować założone cele. Czy to się uda? Zobaczymy.

Przełęcz Kubalonka (758 m n.p.m.).
Na szlak wyruszamy bez zbędnej zwłoki o godzinie 9.45. Z Kubalonki biegnie on początkowo wzdłuż wąskiej drogi asfaltowej, wijącej się przez las. Droga ta prowadzi do doliny Czarnej Wisełki, przebiegając obok słynnego pałacyku prezydenckiego w Wiśle-Czarne. Jednak nie tam zmierzamy i gdy asfaltowa droga wchodzi na przełęcz Szarcula (761 m n.p.m.), obok parkingu skręcamy w prawo, zgodnie ze znakami czerwonego szlaku. W ten sposób, o godzinie 10.00, rozstajemy się z cywilizacją. Oddalamy się od ruchliwej drogi powiatowej, a pojawia się cisza i spokój, które pozwalają usłyszeć śpiew ptaków, a nawet subtelny szelest liści, poruszanych na drzewach przez ledwo zauważalne powiewy delikatnego wietrzyku. Zapowiada się piękny, słoneczny dzień, może zbyt upalny, ale prognozy zapowiadały powolny wzrost zachmurzenia.

Przełęcz Kubalonka (758 m n.p.m.) - droga powiatowa w kierunku Przełęczy Szarcula.
Pierwsze podejście wyprowadza nas na dwuwierzchołkowe, zalesione wzniesienie w Paśmie Baraniej Góry. To Szarcula sięgająca 803 m n.p.m. Szlak biegnie bokiem po jej północno-wschodnim zboczu omijając kulminację Szarculi, prowadząc nas pod szeroką i wysoką na kilka metrów ambonę skalną, z głęboką niszą u dołu. To niezwykłe, jak natura potrafi nas zaskoczyć, o czym nie po raz pierwszy możemy przekonać się na własne oczy. Natura rzeźbiąc tą skałę w wyniku erozji nadała jej nieprawdopodobny wygląd. Nie bez przyczyny, w 1958 roku objęta została ochroną prawną jako pomnik przyrody nieożywionej. Mieszkańcy Istebnej znali ją od dawna pod nazwą Dorkowa Skała - wywodzącą się prawdopodobnie od żeńskiego imienia Dorota (Dora, Dorka), związanego ze starą legendą o córce miejscowego bacy, która miała tu zginąć, walcząc z pasterzami słowackimi o tereny wypasowe.

Dorkowa Skała.
Dorkowa Skała.
Przechodzimy na drugą stronę grzbietu Szarculi przez podmokłą polanę pomiędzy jej wierzchołkami. Ścieżka ponownie wchodzi w gęsty las. Trawersujemy teraz niższy wierzchołek Szarculi, wzdłuż jej łagodnego, południowego zbocza. Po kilku minutach ścieżka kończy się, dochodząc do kamienistej drogi. Skręcamy nią w lewo i zataczamy łuk na południe. W miejscu, gdzie dochodzi do niej droga wyłożoną betonowymi płytami, skręcamy 90 stopni w prawo. Po naszej lewej mijamy teraz wzniesienie Beskidek.


Trawers niższego wierzchołka Szarculi.


Gdy wchodzimy na bardziej odsłonięty obszar, porośnięty młodym drzewostanem, niespodziewanie polewa nas krótkotrwałym, ale intensywnym deszczem. Jesteśmy trochę zdezorientowani, bowiem słońce cały czas przyświeca, to skąd mógł wziąć się ten deszcz? A to tylko mała chmurka wędrowała nad nami. Trochę nas pomoczyła, ale upalne słońce szybko uporało się z naszą mokrą odzieżą.

Jeden z wielu cieków wodnych, przez który przechodzimy po drewnianych kładkach.

Ścieżka nasza biegnie teraz wśród soczyście zielonego młodnika świerkowego, pięknie oroszonego kroplami niedawnego deszczu, które mienią się w blasku promieni słonecznych. Jakże tu ładnie. Schodzimy stopniowo w dół, aż do niewielkiego cieku wodnego, przez który przechodzimy po drewnianych kładkach, poczym skręcamy gwałtownie na południe. Ścieżka zataczając łuk na wschód przeprowadza nas po widokowym zboczu, po czym znów wchodzimy do lasu.


O godzinie 11.00 wychodzimy z lasu i wchodzimy na teren Schroniska na Stecówce. Stecówka to przysiółek Istebnej, położony jest na rozległej polanie, opadającej ku południowi. Jego nazwa wywodzi się od niejakiego Steca, prawdopodobnie właściciela polany i pierwszego na niej osadnika. Stoi tu zaledwie osiem domów i niewielki drewniany kościół. Postój w tym malowniczym zakątku ograniczamy do kilku minut, bowiem przed nami wciąż pozostaje spora odległość do pokonania.


Schodzimy obok kościoła w dół, do drogi asfaltowej. Skręcamy w prawo i przez kilkanaście metrów idziemy w górę wzdłuż asfaltowej drogi, po czym skręcamy w lewo do lasu, kontynuującą wędrówkę na wschód. Dalej idziemy leśna drogą, prowadzącą na rozległe wzniesienie. W miejscu, w którym dochodzi czarny szlak skręcamy na północny wschód i schodzimy do doliny Czarnej Wisełki, drogą nieco niewygodną, usypaną ostrym kruszywem.



Wzdłuż Czarnej Wisełki.
Nad Czarną Wisełką.
Przechodzimy przez Czarną Wisełkę i wchodzimy na wąską asfaltową drogę. Idziemy nią lekko w górę wzdłuż Czarnej Wisełki. Drogę urozmaica nam Czarna Wisełka, przetaczająca się wśród głazów pokrywających jej koryto. Zanim odbijemy na strome podejście na Baranią Górę zatrzymujemy się nad brzegiem Czarnej Wisełki, snując plany o wyprawie do źródeł Wisły wokół Baraniej Góry.



Dokładnie w południe rozpoczynamy strome podejście na Baranią Górę. Trochę dalej podejście to nieco łagodnieje, a gdy wchodzi na gruntową drogę dojazdową do schroniska PTTK Przysłop pod Baranią Górą traci na swojej forsowności. Idzie się spokojnie, a przebyte do tej pory kilometry nie dają się we znaki. Zapewne wynika to z wytrenowania organizmu, ale trzeba też wiedzieć, że tutejszy klimat sprzyja wędrówce górskiej. Nawet podczas upalnych dni panuje tu duża wilgotność powietrza. Wilgoć daje się wyczuć nie tylko w powietrzu, ale i pod naszymi butami, które często stąpają po gruncie nasączonym wodą. Warunki takie łagodzą trudy wędrówki, ale też w połączeniu z czystym górskim powietrzem sprzyjają również rekonwalescencji po chorobach dróg oddechowych i serca, a także łagodzą choroby nerwowe.

Początkowy odcinek podejścia na Baranią Górę.
O godzinie 12.20 docieramy do Izby Leśnej zlokalizowanej w starej leśniczówce, wybudowanej tu w 1863 roku. Zachodzimy tam by obejrzeć ekspozycję dotyczącą fauny i flory Beskidu Śląskiego. W międzyczasie znów zaczęło przez kilka minut padać. Po wyjściu Izby Leśnej udajemy się do położonego nieco wyżej Schroniska PTTK Przysłop. Nogi ciągną dalej, ale zjeść coś trzeba. Bądź co bądź to już pora obiadowa.

Izba Leśna i jej ekspozycja.

Schronisko PTTK Przysłop pod Baranią Górą (900 m n.p.m.).
O godzinie 13.10 kończymy pobyt w schronisku i podchodzimy dalej na szczyt Baraniej Góry. Szlak prowadzi stromą, zniszczoną przez wodę drogą leśną. Jest mokro i błotniście, zapewne po niedawnym deszczu. Idzie się trudno. Chwilami wędrujemy bokami, klucząc pośród drzew i wystających korzeni. Gdzieś po pół godzinnej, trochę mozolnej wspinaczki szlak łagodnieje.

Ciąg dalszy podejścia na Baranią Górę.



Wędrówkę mamy teraz bardzo spokojną, wręcz spacerową. Na szlaku pojawia się kilka grzęzawisk, ale ich pokonanie ułatwiają poukładane drewniane bale. Im bliżej szczytu, tym tłoczniej robi się na szlaku. Różne grupy górskich wędrowców ciągną dziś na Baranią Górę. Mijamy wiatę turystyczną na spłaszczeniu grzbietu Baraniej Góry o nazwie Wyrch Wisełka (1192 m n.p.m.). Stąd do wierzchołka Baraniej Góry pozostało tylko jakieś 400 metrów. Osiągamy go o godzinie 14.15.

Mysia Polana.

Na szlaku pojawia się kilka grzęzawisk, ale ich pokonanie ułatwiają poukładane drewniane bale.

Wyrch Wisełka (1190 m n.p.m.) - jeszcze tylko 10 minut do wierzchołka Baraniej Góry.

Wyrch Wisełka (1190 m n.p.m.) - panorama.

Mamy tutaj metalową atrakcję, w postaci wieży widokowej, którą wynosimy się ponad poziom lasu, skąd w pierwszej kolejności podziwiamy panoramę na niedawno przebyte wierzchołki górskie Głównego Szlaku Beskidzkiego. Punktem odniesienia w identyfikacji szczytów jest Czantoria z charakterystyczną wieżą widokową. Widać inne okoliczne szczyty Beskidu Śląskiego, z najwyższym Skrzycznem, a także pobliski Beskid Żywiecki. W oddali prześwituje też słowacka Mała Fatra. Pejzaż zamyka nie błękit nieba, ale zawiesina ciemnych chmur na tle których kontrastują potężne białe Cumulusy. Piękny to widok, ale też niesamowity. Trzeba stąd jak najprędzej zmykać, tym bardziej, że docierają do nas groźne pomruki z nieba. Co prawda nad Baranią Górą wciąż panuje aura słonecznie sielankowa, ale wiadomo jak to bywa w górach. Szczególnie nieprzewidywalny jest pod tym kątem Beskid Śląski, słynący z jednej strony z silnego nasłonecznienia, a z drugiej z wysokiej wilgotności, niezwykle częstych i obfitych opadów. Pogoda w tych stronach często ulega raptownym zmianom nawet kilkakrotnie w ciągu dnia.

Barania Góra (1220 m n.p.m. + wysokość wieży widokowej).

Barania Góra (1220 m n.p.m.) - panorama.

Barania Góra (1220 m n.p.m.) - panorama.

O godzinie 14.25 pośpiesznym krokiem zaczynamy schodzić z Baraniej Góry w kierunku Magurki Wiślańskiej. Zejście jednak trwa tylko pół godziny, bo łapie nas obfity deszcz. Na dodatek, nie tak daleko od nas, gdzieś nad północną częścią Kotliny Żywieckiej pojawiają się silne wyładowania atmosferyczne. Zalegamy wśród młodych świerczków i zastanawiamy się co robić. Zahaczyło nas obrzeże frontu burzowego. Baranią Górę w dalszym ciągu oświetla słońce. Trudno dopatrzyć się, w którym kierunku zmierza ten front, bo zachmurzenie przesuwa się bardzo wolno. Upływa kilka minut zanim dostrzegamy, że chmury z wolna przesuwają się na północ. To dobrze. Czekamy jeszcze chwilkę, aż niebo zrobi się jaśniejsze.

Schodzimy z Baraniej Góry.

Ciemne chmury nad Kotliną Żywiecką.
Po około 15 minutach przymusowego postoju ruszamy szybko ku Magurce Wiślańskiej. Mamy do niej bardzo blisko, a z niej nasz szlak prowadzi już na wschód, oddalając się od ciemnych chmur. Szczyt Magurki Wiślańskiej (1140 m n.p.m.) mijamy o godzinie 15.15 i od razu schodzimy z niego. Trochę kropi, ale najważniejsze, że cichną odgłosy burzy. Wokół roztacza sie imponujący krajobraz - dwa światy. Z jednej strony jaśniejący w blasku słonecznym, a z drugiej ginący w ciemnogranatowym mroku.

Zejście z Magurki Wiślańskiej (1140 m n.p.m.).


Grzbiet, którym wędrujemy w większości jest odsłonięty. To niedobrze, bo gdyby chmury burzowe wróciły... Dlatego bez przystanków podążamy przed siebie, w locie utrwalając chwile. Między Magurka Wiślańską i Magurką Radziechowską znajdują się liczne drobne wychodnie skalne. Jedną z nich mijamy przy trasie wędrówki. Omijając liczne kałuże wody szybko zbliżamy się do Magurki Radziechowskiej. Jej szczyt o wysokości 1108 m n.p.m. przechodzimy o godzinie 15.45.

Wychodnia skalna przy szlaku między Magurką Wiślańską i Magurką Radziechowską.

Magurka Radziechowska (1108 m n.p.m.).


Na Magurce Radziechowskiej (1108 m n.p.m.).


Widok z Magurki Radziechowskiej (1108 m n.p.m.).

Schodzimy z Magurki Radziechowskiej.


Teraz nasz szlak zaczyna skręcać bardziej ku południowemu wschodowi. Wydawać by się mogło, że burzowe zagrożenie jest już za naszymi plecami i faktycznie tak jest, tyle, że jakby z powrotem zbliżało się do nas. Słychać nasilanie się grzmoty. Znów zaczyna ulewnie padać, a burza znowu depta nam po piętach. Około 16.00 wchodzimy na Halę Radziechowską. Sprawnie ją przemierzamy, by wejść w zalesiony obszar.

Hala Radziechowska.
Gdy osłania nas las, grzmoty głuchną oddalając się, ale sama ulewa nie ustępuje. Postanawiamy chwilę zatrzymać się. Mija może około 15 minut, gdy aura znowu robi się bardziej sprzyjająca i decydujemy się na dalszy marsz. Droga przypomina teraz bardziej koryto rzeki, niż szlak turystyczny, ale nic to. Przelane buty zdążą wyschnąć do następnej wyprawy.

Wspinamy się na Glinne. Niebo jakby pobielało. Nawet od strony Skrzycznego, gdzie było najbardziej ciemne. Brnąc po błocie, około godziny 16.40 docieramy na wierzchołek bardzo masywnej góry Glinne (1034 m n.p.m.) i od razu z niego schodzimy. Co jakiś czas ukazuje się przed nami panorama na Węgierską Górkę - to punkt końcowy naszej wędrówki. Stąd dopiero widać, że front burzowy przemieścił się i znajduje się obecnie na zachodzie. Przy okazji nie omieszkał pogrozić nam, byśmy go czasem nie zlekceważyli, choć nawet na myśl nam nie przyszło tego zrobić. Jakie niebezpieczeństwa stwarza burza, szczególnie tu wysoko w górach - wszyscy wiemy. Do tego typu zjawisk podchodzimy z pokorą i respektem, zwłaszcza, że nie zawsze są przewidywalne i przez to są w stanie zaskoczyć nas jeszcze nie jeden raz.

Przed nami Glinne (1034 m n.p.m.).
Idziemy od teraz cały czas w dół, głównie przez las. Pierwsze zabudowania ludzkie napotykamy o godzinie 17.40, a 20 minut później wychodzimy nad brzeg Soły przepływającej przez Węgierską Górkę. Przed wejściem do centrum wioski, w wodach Soły zmywamy błoto z turystycznego obuwia, które nieźle dzisiaj zwłóczyliśmy, ale miejmy nadzieję, że nie żywi ono do nas urazu. Wiszącym mostem przechodzimy na przeciwległy brzeg. Moment jest szczególny, bowiem kończy naszą wędrówkę po Beskidzie Śląskim. Za mostkiem robimy pierwsze kroki po Beskidzie Żywieckim.

Wiszący most nad Sołą w Węgierskiej Górce.

Soła.
Uliczkami Węgierskiej Górki kierujemy się na skwer Jana Pawła II, gdzie rozpoczyna się szlak papieski po gminie Węgierska Górka. Rośnie tu 27 świerków szlachetniej odmiany - symbol 27 lat pontyfikatu, a także dąb z nasion poświęconych przez Ojca Świętego. Centralne miejsce zajmuje obelisk z piaskowca, z krzyżem i tablicą ku czci Ojca Świętego. Mamy na nim też słynną sentencję ks. Karola Wojtyły z 12 lutego 1958 roku, a zarazem podstawowy kanon wędrówki górskiej:
„W górach chodź zawsze tak, aby nie gubić znaków”
Aura dostarczyła nam niecodziennych wrażeń zarówno wizualnych, jak i emocjonalnych, choć przyznać trzeba, że trochę też pogoniła nas po górach. Odczuliśmy na własnej skórze trud wędrówki w niesprzyjających warunkach atmosferycznych. To niezwykle istotne doznanie dla osób, które kiedyś zamierzają zmierzyć się z Głównym Szlakiem Beskidzkim w trybie ciągłym. Po dzisiejszej wędrówce pozostanie oczywiście ogrom satysfakcji, nie tylko z przebytej trasy, ale przede wszystkim z faktu, że wędrujemy z grupą wyśmienicie przygotowanych turystycznie ludzi, prawdziwą śmietanką na górskich szlakach. Dziwi nas tylko jedno – dlaczego na kolejny etap Głównym Szlaku Beskidzkiego przyjdzie nam czekać aż 3 miesiące? Chyba nie ma w nas tyle cierpliwości.

Udostępnij:

4 komentarze:

  1. Szkoda, że nie trafiliśmy na Waszą stronę wcześniej. Wtedy na pewno wybralibyśmy się na poszukiwanie źródeł Wisły (a byliśmy już całkiem niedaleko :). Ale nic straconego - w przyszłym roku na pewno nam się uda :). Pozdrawiamy, mama.asia z Julką i Julkiem

    OdpowiedzUsuń
  2. We wtorek szedłem tym samym szlakiem zaczynając od Wisły Głębce PKP kończąc na Węgierskiej Górce. Było troche mglisto momentami, ale ja lubię takie klimaty. Wybieram się tam znów przy pierwszych przymrozkach.
    Pozdrowienia.
    Darek.

    OdpowiedzUsuń
  3. Na końcu trzeba poprawić Sądecki na Śląski. :-)

    OdpowiedzUsuń


Życie jest zbyt krótkie, aby je przegapić.

Liczba wyświetleń

Popularne posty (ostatnie 30 dni)

Etykiety

Archiwum bloga

Z nimi w górach bezpieczniej

Zapamiętaj !
NUMER RATUNKOWY
W GÓRACH
601 100 300

Mapę miej zawsze ze sobą

Stali bywalcy

Odbiorcy


Wyrusz z nami na

Główny Szlak Beskidu Wyspowego


ETAP DATA, ODCINEK
1
19.11.2016
[RELACJA]
Szczawa - Jasień - Ostra - Ogorzała - Mszana Dolna
2
7.01.2017
[RELACJA]
Mszana Dolna - Potaczkowa - Rabka-Zdrój
3
18.02.2017
[RELACJA]
Rabka-Zdrój - Luboń Wielki - Przełęcz Glisne
4
18.03.2017
[RELACJA]
Przełęcz Glisne - Szczebel - Kasinka Mała
5
27.05.2017
[RELACJA]
Kasinka Mała - Lubogoszcz - Mszana Dolna
6
4.11.2017
[RELACJA]
Mszana Dolna - Ćwilin - Jurków
7
9.12.2017
[RELACJA]
Jurków - Mogielica - Przełęcz Rydza-Śmigłego
8
20.01.2018
[RELACJA]
Przełęcz Rydza-Śmigłego - Łopień - Dobra
9
10.02.2018
[RELACJA]
Dobra - Śnieżnica - Kasina Wielka - Skrzydlna
10
17.03.2018
[RELACJA]
Skrzydlna - Ciecień - Szczyrzyc
11
10.11.2018
[RELACJA]
Szczyrzyc - Kostrza - Tymbark
12
24.03.2019
[RELACJA]
Tymbark - Kamionna - Żegocina
13
14.07.2019
[RELACJA]
Żegocina - Łopusze - Laskowa
14
22.09.2019
[RELACJA]
Laskowa - Sałasz - Męcina
15
17.11.2019
[RELACJA]
Męcina - Jaworz - Limanowa
16
26.09.2020
[RELACJA]
Limanowa - Łyżka - Pępówka - Łukowica
17
5.12.2020
[RELACJA]
Łukowica - Ostra - Ostra Skrzyż.
18
6.03.2021
[RELACJA]
Ostra Skrzyż. - Modyń - Szczawa

Smaki Karpat

Wołoskimi śladami

Główny Szlak Beskidzki

21-23.10.2016 - wyprawa 1
Zaczynamy gdzie Biesy i Czady,
czyli w legendarnych Bieszczadach

BAZA: Ustrzyki Górne ODCINEK: Wołosate - Brzegi Górne
Relacje:
13-15.01.2017 - Bieszczadzki suplement do GSB
Biała Triada z Biesami i Czadami
BAZA: Ustrzyki Górne
Relacje:
29.04.-2.05.2017 - wyprawa 2
Wielka Majówka w Bieszczadach
BAZA: Rzepedź ODCINEK: Brzegi Górne - Komańcza
Relacje:
16-18.06.2017 - wyprawa 3
Najdziksze ostępy Beskidu Niskiego
BAZA: Rzepedź ODCINEK: Komańcza - Iwonicz-Zdrój
Relacje:
20-22.10.2017 - wyprawa 4
Złota jesień w Beskidzie Niskim
BAZA: Iwonicz ODCINEK: Iwonicz-Zdrój - Kąty
Relacje:
1-5.05.2018 - wyprawa 5
Magurskie opowieści
i pieśń o Łemkowyni

BAZA: Zdynia ODCINEK: Kąty - Mochnaczka Niżna
Relacje:
20-22.07.2018 - wyprawa 6
Ziemia Sądecka
BAZA: Krynica-Zdrój ODCINEK: Mochnaczka Niżna - Krościenko nad Dunajcem
Relacje:
7-9.09.2018 - wyprawa 7
Naprzeciw Tatr
BAZA: Studzionki, Turbacz ODCINEK: Krościenko nad Dunajcem - Rabka-Zdrój
Relacje:
18-20.01.2019 - wyprawa 8
Zimowe drogi do Babiogórskiego Królestwa
BAZA: Jordanów ODCINEK: Rabka-Zdrój - Krowiarki
Relacje:
17-19.05.2019 - wyprawa 9
Wyprawa po wschody i zachody słońca
przez najwyższe partie Beskidów

BAZA: Markowe Szczawiny, Hala Miziowa ODCINEK: Krowiarki - Węgierska Górka
Relacje:
22-24.11.2019 - wyprawa 10
Na śląskiej ziemi kończy się nasza przygoda
BAZA: Równica ODCINEK: Węgierska Górka - Ustroń
Relacje:

GŁÓWNY SZLAK WSCHODNIOBESKIDZKI

termin 1. wyprawy: 6-15 wrzesień 2019
odcinek: Bieszczady Wschodnie czyli...
od Przełęczy Użockiej do Przełęczy Wyszkowskiej


termin 2. wyprawy: wrzesień 2023
odcinek: Gorgany czyli...
od Przełęczy Wyszkowskiej do Przełęczy Tatarskiej


termin 3. wyprawy: wrzesień 2024
odcinek: Czarnohora czyli...
od Przełęczy Tatarskiej do Gór Czywczyńskich

Koszulka Beskidzka

Niepowtarzalna, z nadrukowanym Twoim imieniem na sercu - koszulka „Wyprawa na Główny Szlak Beskidzki”.
Wykonana z poliestrowej tkaniny o wysokim stopniu oddychalności. Nie chłonie wody, ale odprowadza ją na zewnątrz dając wysokie odczucie suchości. Nawet gdy pocisz się ubranie nie klei się do ciała. Wilgoć łatwo odparowuje z niej zachowując jednocześnie komfort cieplny.

Fascynujący świat krasu

25-27 lipca 2014 roku
Trzy dni w Raju... Słowackim Raju
Góry piękne są!
...można je przemierzać w wielkiej ciszy i samotności,
ale jakże piękniejsze stają się, gdy robimy to w tak wspaniałym towarzystwie – dziękujemy Wam
za trzy niezwykłe dni w Słowackim Raju,
pełne serdeczności, ciekawych pogawędek na szlaku
i za tyleż uśmiechu.
24-26 lipca 2015 roku
Powrót do Słowackiego Raju
Powróciliśmy tam, gdzie byliśmy roku zeszłego,
gdzie natura stworzyła coś niebywałego;
gdzie płaskowyże pocięły rokliny,
gdzie Spisza i Gemeru łączą się krainy;
by znów wędrować wąwozami dzikich potoków,
by poczuć na twarzy roszące krople wodospadów!
To czego jeszcze nie widzieliśmy – zobaczyliśmy,
gdy znów w otchłań Słowackiego Raju wkroczyliśmy!


19-21 sierpnia 2016 roku
Słowacki Raj 3
Tam gdzie dotąd nie byliśmy!
Przed nami kolejne trzy dni w raju… Słowackim Raju
W nieznane nam dotąd kaniony ruszymy do boju
Od wschodu i zachodu podążymy do źródeł potoków
rzeźbiących w wapieniach fantazję od wieków.
Na koniec pożegnalny wąwóz zostanie na południu,
Ostatnia droga do przebycia w ostatnim dniu.

           I na całe to krasowe eldorado
spojrzymy ze szczytu Havraniej Skały,
           A może też wtedy zobaczymy
to czego dotąd nasze oczy widziały:
           inne słowackie krasy,
próbujące klasą dorównać pięknu tejże krainy?
           Niech one na razie cierpliwie
czekają na nasze odwiedziny.

7-9 lipca 2017 roku
Słowacki Raj 4
bo przecież trzy razy to za mało!
Ostatniego lata miała to być wyprawa ostatnia,
lecz Raj to kraina pociągająca i w atrakcje dostatnia;
Piękna i unikatowa, w krasowe formy bogata,
a na dodatek zeszłego roku pojawiła się w niej ferrata -
przez dziki Kysel co po czterdziestu latach został otwarty
i nigdy dotąd przez nas jeszcze nie przebyty.
Wspomnień czar ożywi też bez większego trudu
fascynujący i zawsze urzekający kanion Hornadu.
Zaglądnąć też warto do miasta mistrza Pawła, uroczej Lewoczy,
gdzie w starej świątyni świętego Jakuba każdy zobaczy
najwyższy na świecie ołtarz, wyjątkowy, misternie rzeźbiony,
bo majster Paweł jak Wit Stwosz był bardzo uzdolniony.
Na koniec zaś tej wyprawy - wejdziemy na górę Velka Knola
Drogą niedługą, lecz widokową, co z góry zobaczyć Raj pozwala.
Słowacki Raj od ponad stu lat urodą zniewala człowieka
od czasu odkrycia jej przez taternika Martina Rótha urzeka.
Grupa od tygodni w komplecie jest już zwarta i gotowa,
Kaniony, dzikie potoki czekają - kolejna rajska wyprawa.


Cudowna wyprawa z cudownymi ludźmi!
Dziękujemy cudownym ludziom,
z którymi pokonywaliśmy dzikie i ekscytujące szlaki
Słowackiego Raju.
Byliście wspaniałymi kompanami.

Miało być naprawdę po raz ostatni...
Lecz mówicie: jakże to w czas letni
nie jechać znów do Słowackiego Raju -
pozwolić na zlekceważenie obyczaju.
Nawet gdy niemal wszystko już zwiedzone
te dzikie kaniony wciąż są dla nas atrakcyjne.
Powiadacie też, że trzy dni w raju to za krótko!
skoro tak, to czy na cztery nie będzie zbyt malutko?
No cóż, podoba nam się ten kras,
a więc znów do niego ruszać czas.
A co wrzucimy do programu wyjazdu kolejnego?
Może z każdego roku coś jednego?
Niech piąty epizod w swej rozciągłości
stanie się powrotem do przeszłości,
ruszajmy na stare ścieżki, niech emocje na nowo ożyją
gdy znów pojawimy się w Raju z kolejną misją!

15-18 sierpnia 2018 roku
Słowacki Raj 5
Retrospekcja
Suchá Belá - Veľký Sokol -
- Sokolia dolina - Kyseľ (via ferrata)

Koszulka wodniacka

Tatrzańska rodzinka

Wspomnienie


519 km i 18 dni nieustannej wędrówki
przez najwyższe i najpiękniejsze partie polskich Beskidów
– od kropki do kropki –
najdłuższym górskim szlakiem turystycznym w Polsce


Dorota i Marek Szala
Główny Szlak Beskidzki
- od kropki do kropki -

WYRÓŻNIENIE
prezentacji tego pasjonującego przedsięwzięcia na



za dostrzeżenie piękna wokół nas.

Dziękujemy i cieszymy się bardzo,
że nasza wędrówka Głównym Szlakiem Beskidzkim
nie skończyła się na czerwonej kropce w Ustroniu,
ale tak naprawdę doprowadziła nas aż na
Navigator Festival 2013.

Napisz do nas