TRASA:
OPIS:
Od Jaskini Obłazkowej do Jaskini Mylnej dzieli nas niewiele kroków. Została ona odkryta i zbadana w 1885 roku przez Jana Gwalberta Pawlikowskiego. Przed wejściem do jaskini sprawdzamy sprzęt oświetleniowy i wyciągamy mapę jaskini. Łączna długość korytarzy Jaskini Mylnej oszacowana została na 1630 m, z czego znakowany odcinek ma niecałe 300 m długości. Posiada ona skomplikowany system korytarzy i łatwo w niej zabłądzić. Niezawodne źródło światła jest w przypadku tej jaskini nieodzowne. W jej ciasnych i wyjątkowo niskich korytarzach przydaje się również kask. I jeszcze jedno: nie wskazane jest samotne wchodzenie do tej jaskini.
Historia odnotowała jeden śmiertelny przypadek pobłądzenia w podziemnych labiryntach korytarzy Jaskini Mylnej. 25 lipca 1945 roku na wycieczkę górską wybrał się ksiądz Józef Szykowski, nie podając nikomu jej celu. Prowadzona przez dwa tygodnie akcja poszukiwawcza TOPR nie przyniosła efektu. Dopiero w styczniu 1947 roku pewien badacz odnalazł w odległym korytarzu jaskini zwłoki. Dzięki portfelowi i przewodnikowi udało się zidentyfikować ciało zaginionego księdza. Ustalono, że Szykowski pobłądził w wyniku utraty światła, a następstwem tego była śmierć z głodu.
Jaskinia Mylna |
długość
|
1630 m
|
deniwelacja
|
45,9 (-22,3, +23,6) m
|
wysokość otworów
|
1098 m n.p.m. (wejście)
1094 m n.p.m. (wyjście)
|
Przez Jaskinię Mylną prowadzi czerwony szlak turystyczny. Ślepe odgałęzienia oznaczone są czerwonymi trójkątami. To nasz pierwszy kontakt z tą jaskinią i dlatego postanawiamy trzymać się podstawowego szlaku turystycznego.
O godzinie 12.25 krótkim korytarzem wchodzimy do pierwszej komory, która w ogóle nie zapowiada żadnych trudności i niedogodności na dalszej trasie. Zwana jest Obłazową Jamą. Dociera tu światło słoneczne przez dwa otwory w ścianie zwane Oknami Pawlikowskiego na cześć pierwszego badacza jaskini - Jana Gwalberta Pawlikowskiego. Przy lepszej pogodzie przez te okna widzielibyśmy przeciwległe szczyty Błyszcz i Bystrą. Dziś jednak widać tylko ciągnącą się dołem Dolinę Kościeliską.
Wielu wędrowców w tej pierwszej komorze kończy przygodę z Jaskinią Mylną i zawraca, gdy zobaczy niski przełaz przy dnie Obłazowej Jamy, przez który prowadzi dalsza trasa. W tym miejscu taki manewr jest jeszcze możliwy, i jeśli mamy go zrobić, to najlepiej tu, nie patrząc na to, że szlak już w tym miejscu jest jednokierunkowy. Tu jeszcze można się wyminąć, potem w ciasnych korytarzach jaskini jest to najczęściej niemożliwe. Decydując się na dalszą wędrówkę jaskiniowym labiryntem korytarzy musimy być całkowicie przekonani o swojej odporności na klaustrofobię.
Żeby przedrzeć się przez przełaz z Obłazowej Jamy, musimy prawie przeczołgać się po kamienistym podłożu, przerzucając przed sobą plecaki. Dobrze, że mamy takie małe, z dużym bagażem byłby duży kłopot. Po drugiej stronie przełazu jest już ciemno, ciasno i głucho. Ruszamy dalej wypatrując na wilgotnych ścianach wymalowanych znaków. Wnętrze pozbawione jest jakichkolwiek form naciekowych, a jedynie wypełnienie surowym pięknem wydrążonej skały przez wody Kościelickiego Potoku, jak powszechnie się uważa.
Po kilku metrach korytarz rozgałęzia się. Prawa odnoga prowadzi do największej sali tzw. Wielkiej Izby. Szlak podstawowy prowadzi przez lewy korytarz. Po chwili dochodzimy do kolejnego rozgałęzienia - w lewo odchodzi ciasny korytarz do komory Chóry. Przed nami także ciasny, nieco pochylony korytarz. Niedługo potem mijamy odgałęzienie do Skośnej Komory, do której prowadzi bardzo niski korytarz. My trzymając się podstawowego szlaku wchodzimy w prawy korytarz na tzw. Białą Ulicę, którego ściany pokryte było niegdyś mlekiem wapiennym. Jest on długi, niski i wąski. Cały czas idziemy w pozycji kucznej, albo na czworakach. Wiele fragmentów dna wypełniają kałuże. Cały czas trzeba uważać na głowę, bo wypukłości sufitu bywają zaskakująco bolesne.
Biała Ulica przeprowadza nas do obszerniejszej, północnej części jaskini. W końcu można się przeprostować. Znajdujemy się nad szczeliną o głębokości około 2 m. Ściany są tu bardziej wygładzone. Idąc w lewo można zwiedzić Wysoką Szczelinę. Podstawowa trasa skręca tu w prawo i biegnie ponad szczeliną mokrym gzymsikiem, zwanym Wielkim Chodnikiem. Odcinek ten ubezpieczony jest łańcuchem. Na końcu szczeliny skręcamy w prawo na usypane przejście przez szczelinę i ciaśniejszymi korytarzami docieramy do Komory Końcowej, do której dociera już światło z przebitego sztucznie otworu wyjściowego.
Znajdujemy się na północnym zboczu Raptawickiej Grani, gdzie kończy się niezwykła przygoda, która dostarczyła nam niesamowitych przeżyć. Jaskinia Mylna jest szczególną jaskinią, można by powiedzieć na granicy niedostępności. Poczuliśmy w niej klimaty prawdziwej speleologii. Ciemne korytarze, sprawiające wrażenie dziewiczych i cisza w uszach - to to czego nie dostarczy żadna inna jaskinia. Niecodzienne doznania jakie towarzyszyły nam podczas tej jaskiniowej wędrówki, zaliczyć chyba trzeba do tych niezapomnianych na całe życie. Pokonana trasa przyniosła nam wiele satysfakcji i przyjemności. Koniecznie musimy ponownie odwiedzić Mylną, ale wtedy z pewnością poszerzymy trasę wędrówki o nie odwiedzone komory. Oglądamy się na siebie, czy jesteśmy cali, czy wszystko mamy na swoim miejscu. Ubranie i plecaki trochę nam się umorusały błotem, ale na górskich szlakach powierzchniowych bywało gorzej.
Dochodzi godzina 13.00, a więc przeciskanie się przez korytarze Jaskini Mylnej zajęło nam nieco ponad pół godziny. Schodzimy z powrotem na dno Doliny Kościeliskiej, do miejsca, w pobliżu którego znajduje się początek szlaku do Wąwozu Kraków. Tymczasem jednak czas na obiad.
Najbardziej mi się gęba cieszy na widok tej młodej odkrywczyni piękna naszych gór ;)
OdpowiedzUsuńSuper relacja, wiem teraz, że nie powinnam tam wchodzić 😱
OdpowiedzUsuń