Przełęcz Glinne, słow. Hliny (809 m n.p.m.) Student (935 m n.p.m.) Beskid Korbielowski, słow. Weska (954 m n.p.m.) Beskid Krzyżowski, Szelust (923 m n.p.m.) Jaworzyna (1047 m n.p.m.) Mędralowa, słow. Modrálová (1069 m n.p.m.) Schronisko PTTK na Markowych Szczawinach (1180 m n.p.m.) Zawoja Markowe
OPIS:
Na Przełęczy Glinne dzisiaj zaczynamy,
za plecami Pilsko mamy,
na Studenta się wspinamy.
Słonko nam przez chmurki świeci
i już droga z górki leci.
Teraz pod górkę idziemy wygodnie,
Beskid Korbielowski prezentuje swe wychodnie.
Beskid Krzyżowski przed nami staje,
a spora chmurka deszczyk nam daje.
My się deszczu nie boimy,
dalej żwawo wędrujemy.
Jaworzyna śniegiem wita,
sanna była by tu znakomita.
Na Głuchaczkach troszkę odpoczniemy
I na Mędralową szybko podążymy.
Tutaj mała niespodzianka,
śniegu mamy po kolanka.
W butach zimna chlupie woda,
trochę nam tych butów szkoda.
Tabakowe Siodło, Jałowcowy Garb,
Jałowcowe Siodło, Żywieckie Rozstaje,
Fickowe Rozstaje - chociaż droga ciężka
nikt tutaj nie staje.
Zerwa Cylowa to dla nas znak,
że wnet dobrego piwka poczujemy smak.
Są Markowe Szczawiny,
wszyscy bardzo się cieszymy.
Tutaj wszyscy odpoczniemy,
nasze brzuszki napełnimy.
Schronisko na Markowych ciepło nas wita
kuchnia u nich znakomita
Koniec biesiady, Rafał czeka
droga do domu daleka.
Nie na długo ze szlakiem sie rozstajemy,
pierwszego maja znów tu będziemy.
~~Dorota
Główny Szlak Beskidzki
|
etap 6
| |
Przełęcz GlinneMarkowe Szczawiny
|
24,3 km
|
O godzinie 9.50 stajemy na Przełęcz Glinne (słow. Hliny, 809 m n.p.m.), zwaną też Korbielowską. Jeszcze w 2007 roku funkcjonowało tu przejście graniczne na Słowację „Oravská Polhora – Korbielów”. Od czasu wejścia Polski do Układu z Schengen, po celnikach i strażnikach pozostały tylko budynki.
To tu w zeszłym roku zakończyliśmy wędrówkę Głównym Szlakiem Beskidzkim. Dziś wyruszamy stąd na kolejną, długą wędrówkę, by kontynuować to co zaczęliśmy. Na zachodzie widać zaśnieżony grzbiet Pilska, a poniżej leśne zbocza, które przemierzaliśmy w ubiegłym roku. Czynimy jeszcze ostatnie przygotowania, sprawdzamy sprzęt i ruszamy w drogę. Zostawiamy Pilsko za sobą.
Na początek pokonujemy bardzo strome, ale krótkie zbocze. Dalej łagodnie zmierzamy leśną przecinką na pierwszy szczyt - Student (935 m n.p.m.). Łatwo go zdobywamy po 20 minutach - tyle czasu mija od wyruszenia z Przełęczy Glinne. Na szczycie Studenta nasz czerwony szlak skręca na północny wschód.
Schodzimy w dół. Po lewej od naszej ścieżki rozciąga się podszczytowa polana - trochę zarastająca, ale dająca bardzo ładne widoki na Korbielów i ciągające się na północ wzniesienia. Schodzimy dalej nieco podmokłą ścieżką, omijając nieliczne kałuże. W prześwitach leśnych ukazuje się nam potężny masyw Babiej Góry. Pokazuje się nam z profilu mniej nam znanego, ukazując łagodne stoki po stronie południowej. Babia Góra wygląda jakby była niedaleko, ale to tylko złudzenie odległości, tak częste, że aż zwyczajne w górach.
Podchodzimy kolejny szczyt - Beskid Korbielowski (954 m n.p.m.). Ścieżka nasza dość łagodnie wznosi się po jego grzbiecie. Utwardzona jest przez naturę materiałem skalnym. Skały uzewnętrzniają się po lewej stronie zbocza tworząc wiele wychodni. Zbocze to jest przez to zdecydowanie bardziej strome niż zbocze po prawej, opadające na Słowację.
Około godziny 10.50 mijamy zalesiony szczyt Beskidu Korbielowskiego (słow. Westka, 955 m n.p.m.). Zaraz potem wychodzimy na Polanę Beskid. W rozpędzie zapuszczamy się dalej zostawiając czerwony szlak za sobą kilkadziesiąt metrów z tyłu. Z polany doskonale widać dwa kolejne nasze cele - Beskid Krzyżowski i Jaworzynę.
Wracamy w kierunku szczytu Beskidu Korbielowskiego, na skraj lasu, gdzie nasz czerwony szlak skręca na wschód i biegnie dalej przeważnie wzdłuż krawędzi lasu. Maszerujemy grzbietem ponad polanami korbielowskiego osiedla Na Dolinkach. Na szlaku pojawia się kilka niewielkich płatów śniegu i kilka połamanych drzew. Zmartwieniem jest jednak niebo pokryte chmurami, z których właśnie zaczęło padać. Zrobiło się chłodno. Zabezpieczamy plecaki przed przemoknięciem, a sami zakładamy kurtki.
O godzinie 11.15 przechodzimy przez położone na wysokości 854 m n.p.m. siodło przełęczy pod Beskidem Krzyżowskim. Przełęcz ta ma połączenie z Korbielowem Górnym dzięki żółtemu szlakowi. Z przełęczy ścieżka czerwonego szlaku rozpoczyna wznosić się po grzbiecie Beskidu Krzyżowskiego, pokrytego świerkowym lasem. Kilka razy w powietrzu rozlegają się grzmoty. Deszcz nie jest wielki, ale gdzieś niedaleko sytuacja wygląda diametralnie gorzej. Ciemne chmury są raczej za nami i przeciągają się z południa na północ, a więc nie w naszą stronę. Najlepszym możliwością jest zatem dalsza wędrówka przed siebie.
Szybko zdobywamy nieco odsłonięty szczyt Beskidu Krzyżowskiego (923 m n.p.m.) i szybko z niego schodzimy. Zejście jest bardziej strome niż wcześniejsze wejście. Przecinka leśna granicy państwowej, przez którą biegnie nasz szlak odsłania kolejny szczyt - Jaworzynę. Bardziej po prawej znów pojawia się Babia Góra. Wciąż pokazuje nam swoje łagodne, południowe stoki.
O godzinie 11.45 schodzimy na Przełęcz Półgórską (słow. Sedlo Pod Beskydom, 809 m n.p.m.). Znajduje się na niej polana i szałas. Widać z niej ciemne, groźnie wyglądające chmury wiszące nieco za Korbielowem. Deszcze leje się tam strugami. U nas przestało padać.
Wspinamy się zatem na Jaworzynę. Podejście ma zmienne nachylenie. Od naszej ścieżki na stronę polską opadają polany, odsłaniając piękną panoramę Pilska i szczytów Beskidu Żywieckiego.
Przed szczytem Jaworzyny pojawiają się płaty stwardniałego śniegu, który chwilę potem pokrywa już praktycznie każde miejsce wokół szczytu góry. Źle się po takim czymś idzie, gdyż ta zlodowaciała śnieżna skorupa łamie się pod naszymi nogami w najmniej spodziewanym momencie. Mamy teraz wokół więcej kolorytów zimy aniżeli wiosny. Szczyt Jaworzyny o wysokości 1047 m n.p.m. udaje się przejść o godzinie 12.35. Zejście wciąż utrudnia śnieg, który jednak niknie w miarę zmniejszania naszej wysokości.
Znajdującą się przed nami Przełęcz Głuchaczki (słow. Hluchačky, 830 m n.p.m.) osiągamy o godzinie 13.15. Po stronie słowackiej, tak jak przez większość naszej trasy teren jest zalesiony. Po polskiej stronie po przełęczy rozciągają się łąki. Znajduje się na nich baza namiotowa, funkcjonująca w okresie letnim. Tam robimy sobie dwudziestominutową przerwę.
Z przełęczy Głuchaczki wciąż nie widać północnej strony Babiej Góry. Czerwony szlak kieruje nas na południe, na zbocza Mędralowej. Po około jednym kilometrze dochodzimy do dawnego turystycznego przejścia granicznego na Górnych Głuchaczkach (słow. Horne Hluchačky, 920 m n.p.m.). Schodzi stąd żółty słowacki szlak turystyczny, prowadzący do wioski Orawska Półgóra (słow. Oravská Polhora). Szlak ten stanowi też alternatywne krótsze połączenie z Przełęczą Jałowiecką, gdzie po ominięciu szczytów Mędralowej ponownie łączy się z Głównym Szlakiem Beskidzkim. Biegnie on głównie asfaltową drogą i pozwala zaoszczędzić jakieś 30-40 minut, ale wiąże się to oczywiście z zejściem z Głównego Szlaku Beskidzkiego.
Z ogołoconego z drzew zbocza schodzącego z Górnych Głuchaczek na stronę polską świetnie widać Pilsko. Na prawo od niego wypatrzeć można Skrzyczne (1257 m n.p.m.) - najwyższy szczyt Beskidu Śląskiego. Tymczasem droga prowadząca na szczyt Mędralowej Zachodniej nabiera większej stromości, potem na jakiś czas łagodnieje i ponownie zwiększa nachylenie. Niedaleko szczytu skręca na wschód. Jednocześnie mijamy polski zielony szlak prowadzący do Przyborowa.
Pojawiają się duże płaty twardego śniegu, znanego nam już z Jaworzyny. Jest go jeszcze całkiem spora warstwa, pokrywająca całkowicie słupki granicy państwowej. Walcząc z tą niedogodnością, około 14.50 przechodzimy przez szczyt Mędralowej Zachodniej (1024 m n.p.m.). Idziemy dalej delikatnie stawiając kroki, w obawie zapadnięcia nóg w śniegu.
Po kilkunastu minutach wchodzimy na ekscytujący korytarz otoczony zwartym drzewostanem świerkowym. Na jego przedłużeniu widać już Halę Mędralową, gdzie znajduje się kulminacja góry. Szczyt Mędralowej o wysokości 1169 m n.p.m. zdobywamy o godzinie 15.10. Chwilę zatrzymujemy się w jego okolicy zauroczeni zjawiskową panoramą z wijącymi się kłębami chmur groźnego kolorytu. Chmury skracają głębię, ale jednocześnie nadają niezwykłości.
W bezpośrednim sąsiedztwie naszego szczytu wybrzusza się Kolisty Groń (1114 m n.p.m.), zwany również Magurką, na którym rozciąga się Hala Kamińskiego. Spod szczytu Mędralowej można się tam dostać zielonym szlakiem. Za Kolistym Groniem ciągnie się Pasmo Jałowieckie. Natomiast po lewej sąsiadują z Mędralową dwa inne góry o wypłaszczonych kopułach szczytowych - Jaworzyniec (997 m n.p.m.) i Kalików Groń (916 m n.p.m.), który nazywany jest też Mrowców.
Maszerujemy dalej jeszcze chwilę w kierunku wschodnim, po czym nasz szlak załamuje się w prawo na południowy wschód. Rozpoczyna się strome zejście. Pod naszą śnieżną ścieżką płynie woda. To pułapki, których nie zawsze udaje się uniknąć. Buty zaczynają już tego nie wytrzymywać i nasiąkają wodą. Pokrzepiającym widokiem jest jednak widoczny przed nami grzbiet i jest to już północna ściana Babiej Góry. Choć jest już blisko, droga bardzo się dłuży. Wędrówka po uciążliwym śniegu daje się trochę we znaki. Mógłby się skończyć ten śnieg. Szlak w końcu biegnie dość płasko, co daje trochę ulgi.
O godzinie 15.50 docieramy do Przełęczy Jałowieckiej Północnej (997 m n.p.m.), zwanej Tabakowym Siodłem, bo kiedyś szmuglowano tędy tytoń (czyli tabak) na północną stronę Karpat. Na przełęczy znajduje się węzeł szlaków turystycznych do Zawoi, a także na Górne Głuchaczki i do Orawskiej Półgóry (o czym już wspominaliśmy).
Przed nami krótkie podejście na Jałowcowy Garb (1017 m n.p.m), potem mamy kilka minut marszu po jego wypłaszczonym szczycie, z którego o godzinie 16.00 schodzimy na Przełęcz Jałowiecką Południową, nazywaną Jałowcowym Siodłem. W tym miejscu wkraczamy na teren Babiogórskiego Parku Narodowego i rozpoczynamy wędrówkę po stokach Babiej Góry, a właściwie Małej Babiej Góry
Niezbyt strome podejście na Żywieckie Rozstaje zajmuje nam 25 minut. Słońce tu raczej nie dociera teraz robi się chłodno. Na szlaku nadal zalega śnieg. Z Żywieckich Rozstajów wchodzimy na trawers północnych stoków Małej Babiej Góry. Odłączamy się tym samym od zielonego szlaku, który pnie się dalej grzbietem na szczyt Małej Babiej Góry
Czerwony szlak wprowadza nas w gąszcz drzew, na chwilę, bo po kilkunastu minutach wychodzimy na Halę Czarnego. Hala Czarnego znowu daje nam coś ekscytującego dla oka. Pod nawisem chmur miejscowo lśniących od przenikających promieni słonecznych, niesamowicie prezentują się nakrywające się kolejno wzniesienia z Pasma Jałowieckiego. Patrząc na prawo, widzimy zachodnie krańce Pasma Polic z łatwo rozpoznawalnym Mosornym Groniem (1047 m .n.p.m.). Szkoda, że Hala Czarnego zarasta, bo za kilkanaście lat nie będzie stąd żadnych widoków.
Dalej szlak zatacza łuk wokół garbu na stoku Małej Babiej Góry, za którym przeprawiamy się przez wartko spływający potok. Potem znów zataczamy kolejny łuk wokół następnego zalesionego garbu i znów przechodzimy przez stromo spływający potok i tak dalej. Miejscami zwały śniegu nie pozostawiają nam wiele miejsca. Trzeba bardzo uważać, bo potknięcie na zmrożonym śniegu może zakończyć się długim zjazdem w dół, a przy okazji fatalnym w skutkach kontaktem z drzewem.
Przed Fickowymi Rozstajami nachylenie trawersowanego zbocza łagodnieje. Węzeł szlaków na Fickowych Rozstajach mijamy o godzinie 17.00. Mamy tutaj żółte zejście do Zawoi Widły przez Czartożę.
Idziemy dalej czerwonym szlakiem. Ścieżka nasza to zawija wokół garbu, to wchodzi w leśny żleb przez który spływa potok, idziemy tak do godziny 17.40, kiedy to na naszym szlaku pojawia się Zerwa Cylowa - czynne osuwisko, którego powstało w roku 1962. Jego nazwa „Cylowa” wzięła się od drugiego imienia Małej Babiej Góry. Język tego osuwiska miał kilkadziesiąt metrów szerokości i około 600 m długości. Zniszczony został wtedy kilkudziesięcioletni las oraz Górny Płaj. Osuwisko odnawiało się w 1967, 1982 oraz w 2000 roku, kiedy to szlak na tym odcinku został zamknięty. Obecnie znów jest otwarty, ale tak naprawdę nie da się przewidzieć, kiedy ziemia obsunie się ponownie
Po strawersowaniu bardzo stromej Zerwy Cylowej przechodzimy przez wiatrołom. Chwilę potem, o godzinie 18.00 wychodzimy na dawną halę pasterską - Markowe Szczawiny. Teraz jest to niewielka polana, która mieści schronisko PTTK, dyżurkę GOPR oraz niewielkie muzeum z wystawą dotyczącą turystyki w okolicach Babiej Góry (Muzeum Turystyki Górskiej), otwarte w 1966 roku.
Uff, chce się powiedzieć po długiej wędrówce. Trafiliśmy idealnie z godziną, gdyż niedługo po naszym wejściu do schroniska zaczęło padać. Schronisko daje nam zasłużony odpoczynek, posiłek i pogawędkę turystyczną. Wychodzimy z niego o godzinie 18.50, by zejść do Zawoi Markowe. Poprowadzą nas tam zielone znaki, które biegną przez stromości Suchego Gronia, a potem już wygodną drogą wzdłuż Markowego Potoku.
Tymczasem wróciła wiosna. Niebo zdominował błękit, a przez koronę drzew przebijają się intensywne promienie słoneczne. Ta sympatycznie miła aura nie potrwa jednak już długo, bo nieuchronnie zbliża się zmierzch. Szkoda, bo choć człek zmęczony, to poszło by się jeszcze na Babią i dalej grzbietem Polic, i dalej, i dalej... Ale to nic, bo prędzej, czy później (a raczej wcześniej) i tak wrócimy na czerwony szlak.
Przełęcz Glinne (słow. Hliny, 809 m n.p.m.). Przejście graniczne „Oravská Polhora - Korbielów”. |
To tu w zeszłym roku zakończyliśmy wędrówkę Głównym Szlakiem Beskidzkim. Dziś wyruszamy stąd na kolejną, długą wędrówkę, by kontynuować to co zaczęliśmy. Na zachodzie widać zaśnieżony grzbiet Pilska, a poniżej leśne zbocza, które przemierzaliśmy w ubiegłym roku. Czynimy jeszcze ostatnie przygotowania, sprawdzamy sprzęt i ruszamy w drogę. Zostawiamy Pilsko za sobą.
Spojrzenie z Przełęczy Glinne w kierunku Studenta. |
Widok na Przełęcz Glinne z podejścia na Studenta. |
Na początek pokonujemy bardzo strome, ale krótkie zbocze. Dalej łagodnie zmierzamy leśną przecinką na pierwszy szczyt - Student (935 m n.p.m.). Łatwo go zdobywamy po 20 minutach - tyle czasu mija od wyruszenia z Przełęczy Glinne. Na szczycie Studenta nasz czerwony szlak skręca na północny wschód.
Początkowe bardzo strome, ale krótkie zbocze Studenta. |
Student (935 m n.p.m.). |
Student (935 m n.p.m.). |
Schodzimy w dół. Po lewej od naszej ścieżki rozciąga się podszczytowa polana - trochę zarastająca, ale dająca bardzo ładne widoki na Korbielów i ciągające się na północ wzniesienia. Schodzimy dalej nieco podmokłą ścieżką, omijając nieliczne kałuże. W prześwitach leśnych ukazuje się nam potężny masyw Babiej Góry. Pokazuje się nam z profilu mniej nam znanego, ukazując łagodne stoki po stronie południowej. Babia Góra wygląda jakby była niedaleko, ale to tylko złudzenie odległości, tak częste, że aż zwyczajne w górach.
Widok z podszczytowej polany Studenta na Korbielów i ciągające się na północ wzniesienia. |
Podchodzimy kolejny szczyt - Beskid Korbielowski (954 m n.p.m.). Ścieżka nasza dość łagodnie wznosi się po jego grzbiecie. Utwardzona jest przez naturę materiałem skalnym. Skały uzewnętrzniają się po lewej stronie zbocza tworząc wiele wychodni. Zbocze to jest przez to zdecydowanie bardziej strome niż zbocze po prawej, opadające na Słowację.
Podejście na Beskid Korbielowski (954 m n.p.m.). |
Podejście na Beskid Korbielowski (słow. Westka, 954 m n.p.m.). |
Około godziny 10.50 mijamy zalesiony szczyt Beskidu Korbielowskiego (słow. Westka, 955 m n.p.m.). Zaraz potem wychodzimy na Polanę Beskid. W rozpędzie zapuszczamy się dalej zostawiając czerwony szlak za sobą kilkadziesiąt metrów z tyłu. Z polany doskonale widać dwa kolejne nasze cele - Beskid Krzyżowski i Jaworzynę.
Widok z polany podszczytowej Beskidu Korbielowskiego. Z prawej mamy Beskid Krzyżowski (923 m n.p.m.), a za nim Jaworzynę (1047 m n.p.m.). |
Chatka na polanie podszczytowej Beskidu Korbielowskiego. |
Wracamy w kierunku szczytu Beskidu Korbielowskiego, na skraj lasu, gdzie nasz czerwony szlak skręca na wschód i biegnie dalej przeważnie wzdłuż krawędzi lasu. Maszerujemy grzbietem ponad polanami korbielowskiego osiedla Na Dolinkach. Na szlaku pojawia się kilka niewielkich płatów śniegu i kilka połamanych drzew. Zmartwieniem jest jednak niebo pokryte chmurami, z których właśnie zaczęło padać. Zrobiło się chłodno. Zabezpieczamy plecaki przed przemoknięciem, a sami zakładamy kurtki.
Ponad polanami korbielowskiego osiedla Na Dolinkach. |
O godzinie 11.15 przechodzimy przez położone na wysokości 854 m n.p.m. siodło przełęczy pod Beskidem Krzyżowskim. Przełęcz ta ma połączenie z Korbielowem Górnym dzięki żółtemu szlakowi. Z przełęczy ścieżka czerwonego szlaku rozpoczyna wznosić się po grzbiecie Beskidu Krzyżowskiego, pokrytego świerkowym lasem. Kilka razy w powietrzu rozlegają się grzmoty. Deszcz nie jest wielki, ale gdzieś niedaleko sytuacja wygląda diametralnie gorzej. Ciemne chmury są raczej za nami i przeciągają się z południa na północ, a więc nie w naszą stronę. Najlepszym możliwością jest zatem dalsza wędrówka przed siebie.
Szybko zdobywamy nieco odsłonięty szczyt Beskidu Krzyżowskiego (923 m n.p.m.) i szybko z niego schodzimy. Zejście jest bardziej strome niż wcześniejsze wejście. Przecinka leśna granicy państwowej, przez którą biegnie nasz szlak odsłania kolejny szczyt - Jaworzynę. Bardziej po prawej znów pojawia się Babia Góra. Wciąż pokazuje nam swoje łagodne, południowe stoki.
Szczyt Beskidu Krzyżowskiego (923 m n.p.m.). |
Zejście z Beskidu Krzyżowskiego. |
Ulewa nad Korbielowem (widok z Przełęczy Półgórskiej). |
Przełęcz Półgórska (słow. Sedlo Pod Beskydom, 809 m n.p.m.). Przed nami wznosi się Jaworzyna (1047 m n.p.m.). |
Wspinamy się zatem na Jaworzynę. Podejście ma zmienne nachylenie. Od naszej ścieżki na stronę polską opadają polany, odsłaniając piękną panoramę Pilska i szczytów Beskidu Żywieckiego.
Podejście na Jaworzynę. |
Pilsko (1557 m n.p.m.) ze stoków Jaworzyny. |
Babia Góra (1725 m n.p.m.) ze stoków Jaworzyny. |
W drodze na szczyt Jaworzyny. |
Przed szczytem Jaworzyny pojawiają się płaty stwardniałego śniegu, który chwilę potem pokrywa już praktycznie każde miejsce wokół szczytu góry. Źle się po takim czymś idzie, gdyż ta zlodowaciała śnieżna skorupa łamie się pod naszymi nogami w najmniej spodziewanym momencie. Mamy teraz wokół więcej kolorytów zimy aniżeli wiosny. Szczyt Jaworzyny o wysokości 1047 m n.p.m. udaje się przejść o godzinie 12.35. Zejście wciąż utrudnia śnieg, który jednak niknie w miarę zmniejszania naszej wysokości.
Przed szczytem Jaworzyny (1047 m n.p.m.). |
Jaworzyna (1047 m n.p.m.). |
Zejście z Jaworzyny. |
Jeden z nielicznych widoków z Jaworzyny. |
Znajdującą się przed nami Przełęcz Głuchaczki (słow. Hluchačky, 830 m n.p.m.) osiągamy o godzinie 13.15. Po stronie słowackiej, tak jak przez większość naszej trasy teren jest zalesiony. Po polskiej stronie po przełęczy rozciągają się łąki. Znajduje się na nich baza namiotowa, funkcjonująca w okresie letnim. Tam robimy sobie dwudziestominutową przerwę.
Przełęcz Głuchaczki (słow. Hluchačky, 830 m n.p.m.). Za nią wznosi się Mędralowa Zachodnia (1024 m n.p.m.). |
Baza namiotowa na Przełęczy Głuchaczki. |
Z przełęczy Głuchaczki wciąż nie widać północnej strony Babiej Góry. Czerwony szlak kieruje nas na południe, na zbocza Mędralowej. Po około jednym kilometrze dochodzimy do dawnego turystycznego przejścia granicznego na Górnych Głuchaczkach (słow. Horne Hluchačky, 920 m n.p.m.). Schodzi stąd żółty słowacki szlak turystyczny, prowadzący do wioski Orawska Półgóra (słow. Oravská Polhora). Szlak ten stanowi też alternatywne krótsze połączenie z Przełęczą Jałowiecką, gdzie po ominięciu szczytów Mędralowej ponownie łączy się z Głównym Szlakiem Beskidzkim. Biegnie on głównie asfaltową drogą i pozwala zaoszczędzić jakieś 30-40 minut, ale wiąże się to oczywiście z zejściem z Głównego Szlaku Beskidzkiego.
Z ogołoconego z drzew zbocza schodzącego z Górnych Głuchaczek na stronę polską świetnie widać Pilsko. Na prawo od niego wypatrzeć można Skrzyczne (1257 m n.p.m.) - najwyższy szczyt Beskidu Śląskiego. Tymczasem droga prowadząca na szczyt Mędralowej Zachodniej nabiera większej stromości, potem na jakiś czas łagodnieje i ponownie zwiększa nachylenie. Niedaleko szczytu skręca na wschód. Jednocześnie mijamy polski zielony szlak prowadzący do Przyborowa.
Widoki z Górnych Głuchaczek (słow. Horne Hluchačky, 920 m n.p.m.). |
Zbliżenie na Skrzyczne (1257 m n.p.m.) - najwyższy szczyt Beskidu Śląskiego. |
Strome podejście na Mędralową Zachodnią. |
Widok w kierunku zachodnim z grzebietu Mędralowej. |
Widok w kierunku zachodnim z grzebietu Mędralowej. |
Pojawiają się duże płaty twardego śniegu, znanego nam już z Jaworzyny. Jest go jeszcze całkiem spora warstwa, pokrywająca całkowicie słupki granicy państwowej. Walcząc z tą niedogodnością, około 14.50 przechodzimy przez szczyt Mędralowej Zachodniej (1024 m n.p.m.). Idziemy dalej delikatnie stawiając kroki, w obawie zapadnięcia nóg w śniegu.
Z Mędralowej Zachodniej na Mędralową. |
Po kilkunastu minutach wchodzimy na ekscytujący korytarz otoczony zwartym drzewostanem świerkowym. Na jego przedłużeniu widać już Halę Mędralową, gdzie znajduje się kulminacja góry. Szczyt Mędralowej o wysokości 1169 m n.p.m. zdobywamy o godzinie 15.10. Chwilę zatrzymujemy się w jego okolicy zauroczeni zjawiskową panoramą z wijącymi się kłębami chmur groźnego kolorytu. Chmury skracają głębię, ale jednocześnie nadają niezwykłości.
Świerkowy korytarz. Na jego przedłużeniu widać już Halę Mędralową. |
W bezpośrednim sąsiedztwie naszego szczytu wybrzusza się Kolisty Groń (1114 m n.p.m.), zwany również Magurką, na którym rozciąga się Hala Kamińskiego. Spod szczytu Mędralowej można się tam dostać zielonym szlakiem. Za Kolistym Groniem ciągnie się Pasmo Jałowieckie. Natomiast po lewej sąsiadują z Mędralową dwa inne góry o wypłaszczonych kopułach szczytowych - Jaworzyniec (997 m n.p.m.) i Kalików Groń (916 m n.p.m.), który nazywany jest też Mrowców.
Hala Mędralowa. Śniegu jest tu po kolana. |
Hala Mędralowa. Gdzieś trochę dalej znajduje się wierzchołek Mędralowej (1169 m n.p.m.). |
Na Mędralowej (1169 m n.p.m.). Dalej widać Kolisty Groń (1114 m n.p.m.), na którym rozciąga się Hala Kamińskiego. |
Maszerujemy dalej jeszcze chwilę w kierunku wschodnim, po czym nasz szlak załamuje się w prawo na południowy wschód. Rozpoczyna się strome zejście. Pod naszą śnieżną ścieżką płynie woda. To pułapki, których nie zawsze udaje się uniknąć. Buty zaczynają już tego nie wytrzymywać i nasiąkają wodą. Pokrzepiającym widokiem jest jednak widoczny przed nami grzbiet i jest to już północna ściana Babiej Góry. Choć jest już blisko, droga bardzo się dłuży. Wędrówka po uciążliwym śniegu daje się trochę we znaki. Mógłby się skończyć ten śnieg. Szlak w końcu biegnie dość płasko, co daje trochę ulgi.
Schodzimy z Mędralowej, przed nami północna ściana Babiej Góry. |
Wędrówkę wciąż utrudnia śnieg. |
O godzinie 15.50 docieramy do Przełęczy Jałowieckiej Północnej (997 m n.p.m.), zwanej Tabakowym Siodłem, bo kiedyś szmuglowano tędy tytoń (czyli tabak) na północną stronę Karpat. Na przełęczy znajduje się węzeł szlaków turystycznych do Zawoi, a także na Górne Głuchaczki i do Orawskiej Półgóry (o czym już wspominaliśmy).
Przed nami krótkie podejście na Jałowcowy Garb (1017 m n.p.m), potem mamy kilka minut marszu po jego wypłaszczonym szczycie, z którego o godzinie 16.00 schodzimy na Przełęcz Jałowiecką Południową, nazywaną Jałowcowym Siodłem. W tym miejscu wkraczamy na teren Babiogórskiego Parku Narodowego i rozpoczynamy wędrówkę po stokach Babiej Góry, a właściwie Małej Babiej Góry
Przełęcz Jałowiecka Południowa. |
Niezbyt strome podejście na Żywieckie Rozstaje zajmuje nam 25 minut. Słońce tu raczej nie dociera teraz robi się chłodno. Na szlaku nadal zalega śnieg. Z Żywieckich Rozstajów wchodzimy na trawers północnych stoków Małej Babiej Góry. Odłączamy się tym samym od zielonego szlaku, który pnie się dalej grzbietem na szczyt Małej Babiej Góry
Czerwony szlak wprowadza nas w gąszcz drzew, na chwilę, bo po kilkunastu minutach wychodzimy na Halę Czarnego. Hala Czarnego znowu daje nam coś ekscytującego dla oka. Pod nawisem chmur miejscowo lśniących od przenikających promieni słonecznych, niesamowicie prezentują się nakrywające się kolejno wzniesienia z Pasma Jałowieckiego. Patrząc na prawo, widzimy zachodnie krańce Pasma Polic z łatwo rozpoznawalnym Mosornym Groniem (1047 m .n.p.m.). Szkoda, że Hala Czarnego zarasta, bo za kilkanaście lat nie będzie stąd żadnych widoków.
Widoki z Hali Czarnego. |
Dalej szlak zatacza łuk wokół garbu na stoku Małej Babiej Góry, za którym przeprawiamy się przez wartko spływający potok. Potem znów zataczamy kolejny łuk wokół następnego zalesionego garbu i znów przechodzimy przez stromo spływający potok i tak dalej. Miejscami zwały śniegu nie pozostawiają nam wiele miejsca. Trzeba bardzo uważać, bo potknięcie na zmrożonym śniegu może zakończyć się długim zjazdem w dół, a przy okazji fatalnym w skutkach kontaktem z drzewem.
Przeprawiamy się przez wartko spływający potok. |
Kolejny łuk wokół zalesionego garbu. |
Miejscami zwały śniegu nie pozostawiają nam wiele miejsca. |
Znów przechodzimy przez spływający potok. |
Trzeba uważać, by nie potknąć się na zmrożonym śniegu. |
Przed Fickowymi Rozstajami nachylenie trawersowanego zbocza łagodnieje. Węzeł szlaków na Fickowych Rozstajach mijamy o godzinie 17.00. Mamy tutaj żółte zejście do Zawoi Widły przez Czartożę.
Idziemy dalej czerwonym szlakiem. Ścieżka nasza to zawija wokół garbu, to wchodzi w leśny żleb przez który spływa potok, idziemy tak do godziny 17.40, kiedy to na naszym szlaku pojawia się Zerwa Cylowa - czynne osuwisko, którego powstało w roku 1962. Jego nazwa „Cylowa” wzięła się od drugiego imienia Małej Babiej Góry. Język tego osuwiska miał kilkadziesiąt metrów szerokości i około 600 m długości. Zniszczony został wtedy kilkudziesięcioletni las oraz Górny Płaj. Osuwisko odnawiało się w 1967, 1982 oraz w 2000 roku, kiedy to szlak na tym odcinku został zamknięty. Obecnie znów jest otwarty, ale tak naprawdę nie da się przewidzieć, kiedy ziemia obsunie się ponownie
Zerwa Cylowa. |
W trawersie Zerwy Cylowej. |
W trawersie Zerwy Cylowej. |
Panorama z Zerwy Cylowej. |
Po strawersowaniu bardzo stromej Zerwy Cylowej przechodzimy przez wiatrołom. Chwilę potem, o godzinie 18.00 wychodzimy na dawną halę pasterską - Markowe Szczawiny. Teraz jest to niewielka polana, która mieści schronisko PTTK, dyżurkę GOPR oraz niewielkie muzeum z wystawą dotyczącą turystyki w okolicach Babiej Góry (Muzeum Turystyki Górskiej), otwarte w 1966 roku.
Schronisko PTTK na Markowych Szczawinach (1180 m n.p.m.). |
Muzeum Turystyki Górskiej na Markowych Szczawinach. |
Uff, chce się powiedzieć po długiej wędrówce. Trafiliśmy idealnie z godziną, gdyż niedługo po naszym wejściu do schroniska zaczęło padać. Schronisko daje nam zasłużony odpoczynek, posiłek i pogawędkę turystyczną. Wychodzimy z niego o godzinie 18.50, by zejść do Zawoi Markowe. Poprowadzą nas tam zielone znaki, które biegną przez stromości Suchego Gronia, a potem już wygodną drogą wzdłuż Markowego Potoku.
Na stromościach Suchego Gronia. |
Na stromościach Suchego Gronia. |
Tymczasem wróciła wiosna. Niebo zdominował błękit, a przez koronę drzew przebijają się intensywne promienie słoneczne. Ta sympatycznie miła aura nie potrwa jednak już długo, bo nieuchronnie zbliża się zmierzch. Szkoda, bo choć człek zmęczony, to poszło by się jeszcze na Babią i dalej grzbietem Polic, i dalej, i dalej... Ale to nic, bo prędzej, czy później (a raczej wcześniej) i tak wrócimy na czerwony szlak.
Spojrzenie na Babią Górę, przez którą wiedzie nasz kolejny odcinek Głównego Szlaku Beskidzkiego. |
Tymczasem wróciła wiosna - przez koronę drzew przebijają się promienie słoneczne. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz