Dziennik wypraw i przystań przed kolejną wędrówką.

Jagnięcy Szczyt

Nie byliśmy pewni czy warunki pogodowe dopuszczą nas do najbardziej wysuniętego na północny wschód wierzchołka głównej grani Tatr Wysokich. Śnieg w Tatrach pojawił się tego roku bardzo wcześnie i wiedzieliśmy, że w wielu miejsca zalega na wysokogórskich szlakach tatrzańskich. W wielu miejscach występowało oblodzenie. Grupa PTTK z którą wybraliśmy się na tą wyprawę podejmowała już próbę zdobycia Jagnięcego Szczytu, ale ze względu na złe warunki pogodowe skończyła się ona fiaskiem (Zelené pleso - 27.06.2009).

Istnieje dziś groźba deszczu, ale przecież zawsze można w takiej sytuacji zarządzić odwrót. Bezpośrednie podejście i wspinaczka na Jagnięcy Szczyt nie należy do najprostszych (dlatego nie zabieraliśmy tym razem najmłodszej córki Elżbiety). Na jego szczyt prowadzi tylko jeden znakowany szlak, a zatem droga powrotna sprowadza na tą samą stronę grani, skąd przyszliśmy, dlatego też nie ma problemu z lokalizacją punktu zbornego, w którym oczekiwał będzie na nas autokar.

TRASA:
Biała Woda, Biela voda (915 m n.p.m.) <żółt> Schronisko nad Zielonym Stawem Kieżmarskim, Chata pri Zelenom plese (1551 m n.p.m.) <żółt> Jagnięcy Szczyt, Jahňací štít (2230 m n.p.m.) <żółt> Schronisko nad Zielonym Stawem Kieżmarskim, Chata pri Zelenom plese (1551 m n.p.m.) <żółt> Biała Woda, Biela voda (915 m n.p.m.).

OPIS:
Wyprawę rozpoczynamy o 9.30 na przystanku Biała Woda (słow. Biela voda) 925 m n.p.m. Do celu naszej wędrówki prowadzi stąd szlak żółty. Trasa przed nami jest długa. Drogowskaz informuje nas, że typowy czas ciągłej wędrówki na Jagnięcy Szczyt wynosi 5 godzin i 15 minut. Jest dość wilgotno, a wiszące nad nami chmury nie dają pewności co do pogody. Najpierw maszerujemy lekko wznoszącą się drogą gruntową, wokół której stopniowo pojawia się coraz więcej drzew. W niektórych miejscach składowane są przy drodze drzewa z wyrębu.

Najpierw maszerujemy lekko wznoszącą się drogą gruntową.

O godzinie 9.50 mijamy położony na wysokości 1020 m n.p.m. Rozstaj nad Matlarami (słow. Rázcestie nad Matliarmi), zawany również Rozstajem Białej Wody (słow. Rázcestie Biela voda), w którym do naszego szlaku dołącza z lewej niebieski szlak z Matlar. Z kolei z naszej prawej co raz wyraźniej słychać potok Białej Wody Kieżmarskiej (słow. Kežmarská Biela voda), który niebawem ukazuje się przed nami. Płynie on korytem wypełnionym wielkimi i obrobionymi przez wodę okrąglakami granitowymi. Droga jest bardzo przyjemna - prowadzi nas przez las przepełniony soczystą zielonością drzew i roślin, połyskujących od kropel niedawnego deszczu lub porannej rosy.

Biała Woda Kieżmarska spływa po kamieniach tworząc kaskady.

O godzinie 10.15 mijamy kolejny rozstaj szlaków przy Zimnej Studni (słow. Šalviový prameň), na którym od naszego żółtego szlaku odbiega niebieski na prawo, prowadząc nad brzeg Białego Stawu (słow. Biele pleso). Mamy wysokość 1200 m n.p.m. Po naszej prawej wyłania się wschodni kraniec Tatr Bielskich. Droga robi się nieco węższa i trochę bardziej kamienista. Wije się ona wśród różnorodnych drzew, bardzo kolorowych - wszak to już jesień. Kilka minut przechodzimy obok dobiegającego do nas łącznikowego szlaku zielonego i oddalamy się od Białej Wody Kieżmarskiej, zostawiając ją z prawej.
 
Droga wije się wśród różnorodnych drzew.

Około 10.45 jednolite zachmurzenia zaczyna dziurawić się odsłaniając błękit. Pojawiają się pierwsze malownicze białe obłoczki. Przed nami, ponad drzewami zaczynają wyłaniać się oświetlone słońcem wierzchołki granitowych gór, wybielone w wielu miejscach śniegiem. W połączeniu z wyjątkową kolorystyką znajdującej się poniżej bujnej przyrody ożywionej prezentują one nieprawdopodobny widok.

Jakby tego było mało, z naszej prawej wraca do nas szum potoku, spływającego po kamieniach, tworząc kaskady. Tym razem jest to Zielony Potok Kieżmarski (słow. Zelený potok) , który nieco niżej łączy się z Potokiem spod Kopy i tworzy Białą Wodę Kieżmarską.

Wzdłuż Zielonego Potoku Kieżmarskiego.

Las zaczyna się przerzedzać i pojawia się kosodrzewina, ale w dalszym ciągu pomiędzy nią wyłaniają się niesamowicie kolorowe drzewa i krzewy. Występują tu limby, jarzębiny i brzozy. Między drzewami mamy co raz więcej prześwitów, przez które zaczyna przedostawać się niesamowity widok na potężne granie skalne, ośnieżone i połyskujące w słońcu.

Las zaczyna się przerzedzać - pojawia się niesamowity widok na potężne granie skalne.

Jest parę minut po jedenastej, kiedy przed naszymi oczyma pojawia się Zielony Staw Kieżmarski (słow. Zelené pleso Kežmarské). Kilka metrów ponad nim przycupnęło idealnie komponujące się z otoczeniem Schronisko nad Zielonym Stawem Kieżmarskim (słow. Chata pri Zelenom plese), jakże maleńkie w obliczu otaczającej go ściany skalnej. Jest to widok zwalający z nóg. Po prawej uwydatnia się imponująca Jastrzębia Turnia (słow. Jastrabia Veža, 2137 m n.p.m.), o dzikich, pionowych ścianach, a dalej wtórująca jej Czerwona Turnia (słow. Belasá veža, 2290 m n.p.m.). Po lewej masyw szczytów Kieżmarskich sięgający niemal kilometr ponad naszymi głowami! Natomiast na wprost nas, nieco oddalone, inne pięknie urzeźbione turnie u podstawy zboczy pokryte zielenią. Z tego amfiteatru skalnego żlebów opadają rozłożyste stożki piargowe, porośnięte od dołu kosodrzewiną i trawą.


Nad Zielonym Stawem Kieżmarskim.
Ponad głowami: Czarny Szczyt, 2434 m n.p.m. (fot. H.Małocha).
Schronisko nad Zielonym Stawem Kieżmarskim.
Z lewej góruje Czarny Szczyt (2434 m n.p.m.), z prawej Jastrzębia Turnia (2137 m n.p.m.).

Zbliżając się do niego dostrzegamy dwie białe nitki spływających siklaw: z lewej Miedziany Wodospad a z prawej Długi Wodospad. Ich głuchy dźwięk ledwo dobiega do nas, ale z daleka wydają się być one wielkie i potężne.

Nad brzeg Zielonego Stawu Kieżmarskiego, położonego 1545 m n.p.m., docieramy kilka minut za czołówką naszej grupy, tuż za Alicją i naszym niezastąpionym wujkiem. Spoglądamy na zegarki i zaskakuje nas czas naszej wędrówki: 1 godzina i 45 minut! Zaskakuje, bo wcale nie szliśmy bardzo szybko, a przecież drogowskaz na początku szlaku informował o 3 godzinach i 5 minutach. Nad Zielonym Stawem Kieżmarskim robimy serię pamiątkowych zdjęć. Ze względu na jego naturalne zanikanie poziom wody Zielonego Stawu Kieżmarskiego został sztucznie spiętrzony pod koniec XIX wieku niewielką zaporą, w miejscu, z którego wypływa z niego Zielony Potok Kieżmarski.

Nazwa tego stawu odzwierciedla jego zabarwienie, o którym tak opowiadał Stanisław Staszic:
"Zielona Woda, tak zwana, że wystawia farbę zieloną, która przez się jest czysta i biała, tylko odbijaniem skał, mchem pokrytych, zieleni się".
Legendy podają, że jego źródłem ma być błękitny karbunkuł (czyli rubin), który spadł do stawu z wierzchołka Jastrzębiej Turni wraz z synem hrabiego Tökölyego, gdy ów młodzieniec usiłował zdobyć ten drogocenny kamień. Jednak dziś wiemy, że turkusowe plamy widoczne na jego dnie to miejsca wypływu podziemnych źródeł.

Wchodzimy teraz po drewnianych schodkach na dziedziniec Schronisko nad Zielonym Stawem Kieżmarskim położonego na wysokości 1551 m n.p.m. Tutaj aplikujemy sobie około 20 minutową przerwę, przed czekającą nas trudniejszą wspinaczką.

O godzinie 11.40 rozpoczynamy drugi etap wędrówki na Jagnięcy Szczyt. Z prawej strony budynku schroniska przechodzimy przez skrzyżowanie szlaków, naszego żółtego i czerwonej Magistrali Tatrzańskiej. Ścieżka zaczyna się od razu piąć zakosami ostro w górę wśród gęstej kosówki. W niektórych miejscach ma uskoki i trzeba wspomagać się rękoma. Kamienie ścieżki gdzieniegdzie są obsunięte na zboczu. Szybko wznosimy się ponad Dolinę Białej Wody Kieżmarskiej. Trzeba przyznać, że wspinaczka ta wymaga dobrej kondycji.

Tymczasem za naszymi plecami rozpościera się wykwintna panorama na Dolinę Białej Wody Kieżmarskiej, Zielony Staw i otaczające go szczyty. Pod koniec wspinaczki do Doliny Jagnięcej wychodzimy z kosówki, a odsłonięty przed nami teren zaczyna emanować chłodem i surowością. Po chwili zaczyna chować się Schronisko nad Zielonym Stawem Kieżmarskim, ale poprawiają sie widoki na Łomnicę (słow. Lomnický štít) - drugi co do wysokości szczyt Tatr sięgający wysokości 2634 m n.p.m. Na jej szczycie znajduje się Instytut Hydrometeorologiczny i obserwatorium astronomiczne. Trudno je dostrzec, bo wierzchołek Łomnicy cały czas otacza ciemna chmura.

Wykwintna panorama na Dolinę Białej Wody Kieżmarskiej.
Ostro zakosami w górę do Doliny Jagnięcej.
Panorama na Zielony Staw Kieżmarski i Schronisko przy Zielonym Stawie Kieżmarskim.

O godzinie 12.25 jesteśmy już na wysokości 1801 m n.p.m. nad brzegiem Czerwonego Stawu Kieżmarskiego (słow. Kežmarské Červené pleso). Omijamy go po kamiennej ścieżce i wspinamy się po zboczu Jastrzębiej Turni. Pogoda chyba coraz lepsza, choć Dolina Jagnięca ogarnia nas chłodem. Na szlaku pojawiają się dość spore płaty śniegu, jednak nie utrudnia on wędrówki. Idziemy po wydeptanych w nim śladach. Śnieg o tej porze roku sprawia nam radość, ale też niepokoi, bo w partiach szczytowych może uniemożliwić wejście na Jagnięcy Szczyt.

Na zboczu Jastrzębiej Turni (z tyłu Czerwony Staw Kieżmarski).
Na szlaku pojawiają się dość spore płaty śniegu (fot. H.Małocha).
Wymijka z innymi wędrowcami.

W Dolinie Jagnięcej szlak łagodnieje i prowadzi cały czas powyżej jej dna po piarżystych zboczach. Z naszej prawej przechodzimy ponad lustrem Modrego Stawku (słow. Belasé pleso), położonego na dnie Doliny Jagnięcej na wysokości 1865 m n.p.m. Trochę dalej wchodzimy w strefę cienia, gdzie nie docierają o tej porze dnia promienie słoneczne. Od razu czujemy dużo niższą temperaturę przenikającą przez nasze ciało. Na szczęście nie jest ona długa i wychodzimy z niej jeszcze przed zakrętem w prawo wyprowadzającym pod Kołową Przełęcz. Potem zostaje krótki zakos w lewo i jesteśmy pod skałą ubezpieczoną łańcuchami. Dołem łańcuch jest chyba zerwany ze skały, bo dynda swobodnie. Trzeba będzie dobrze zaprzeć się nogami o skały, by nie ściągnął na lewą stronę, na znajdującą się tam przepaść.

Początek ubiezpieczenia łańcuchem.
Gdzieś w połowie długości łańcucha (fot. W.Rebelka).

O godzinie 13.10 zaczynamy wciągać się na Kołowy Przechód. Nie jest bardzo trudno, choć w wielu miejscach pokonywanej niemal pionowej skały jest ślisko i mokro. Po łańcuchu pokonujemy jeszcze krótki odcinek i o godzinie 13.30 przechodzimy na drugą stronę grani przez niewielką szczerbinę na wysokości 2118 m n.p.m. - Kołowy Przechód (słow. Kolový priechod). Trwało to trochę, bo podczas wspinaczki mieliśmy wiele mijanek z innymi turystami, polskimi i słowackimi, ale też licznie przybyłymi tu dziś Węgrami.

Dorota rozpoczyna wspinaczkę na Kołowy Przechód.
Asekuracja łańcuchem (z prawej widać przepaść).
Do Kołowego Przechodu jeszcze krótki odcinek, ale już bez łańcucha...
...jednak trzeba asekurować się rękoma.
Wspinaczka na Kołowy Przechód - widok z grani;
widać Dorotę o kilka kroków od Kołowego Przechodu,
w którym stoi Marek (fot. H.Małocha).

Na drugiej stronie grani od razu pojawiają się wyjątkowo malownicze ekspozycje. Daleko w dole rozciąga się Dolina Kołowa, a w jej środkowej części widać leżące na wysokości 1565 m n.p.m. lustro Kołowego Stawu (słow. Kolové pleso). Obracając wzrok na lewo, w stronę południową dostrzegamy dominującą Czerwoną Turnię (2284 m n.p.m.), a tuż za nią Kołowy Szczyt (2418 m n.p.m.). Na dalszych planach liczne wzniesienia górskie porośnięte bujnie roślinnością, po prawej widać już fragmenty Tatr Bielskich. Powyżej tego wszystkiego (trzeba o tym wspomnieć) pływają piękne obłoki po soczyście błękitnym niebie, rzucające malownicze cienie na tą górską panoramę - pogoda wyśmienicie dopisuje. Widoki roztaczające się przed nami kontrastują z pozostawioną z drugiej strony grani zimną i pustą Doliną Jagnięcą. Z niecierpliwością oczekujemy na panoramę z wyższej wysokości, z wierzchołka Jagnięcego Szczytu, jednak musimy zachować dużo rozwagi, gdyż pośpiech na tym urwistym szlaku nie byłby rozsądny.

Na Kołowym Przechodzie - spojrzenie na surową Dolinę Jagnięcą.

Z drugiej strony Kołowego Przechodu bujna zieleń (z prawej fragment Tatr Bielskich).

Przystanek (fot. H.Małocha).
Za Kołowym Przechodem skręcamy w prawo. Zanim to zrobimy warto obejrzeć sie na skały z lewej strony i zapamiętać to miejsce, gdyż w drodze powrotnej łatwo przeoczyć to przejście, bowiem ścieżka naszego szlaku nie skręca do Kołowego Przechodu, lecz przebiega obok niego i prowadzi do miejsca, gdzie grań jest stromo podcięta.

Szlak biegnie teraz po północnej stronie grani, wznosząc się i opadając na przemian wśród turniczek, rynien i galeryjek. Na szczęście nie widać tu za wiele śniegu i generalnie jest sucho, ale trzeba uważnie wyszukiwać żółte znaki szlaku by go nie zgubić.

Galeryjka nad przepaścią.

Końcowy odcinek pod szczytem to wspinaczka z pomocą rąk po blokach skalnych. Nie jest jednak bardzo trudna.

Chodźcie za nami!
Ostatni odcinek przed wierzchołkiem (fot. H.Małocha).

Dolina Kołowa i lustro Kołowego Stawu.

Na Jagnięcym Szczycie.
Około 14.00 zdobywamy Jagnięcy Szczyt (2230 m n.p.m.). Przedsmak tego co zobaczyliśmy na wierzchołku Jagnięcego Szczytu mieliśmy cały czas od momentu przejścia Kołowego Przechodu. Panorama z Jagnięcego Szczytu przebija jednak wiele innych - szczególnie przy dogodnej pogodzie i przejrzystości powietrza jest jedną z najpiękniejszych w całych Tatrach. A pogoda jaką zastaliśmy na szczycie Jagnięcego jest niemal znakomita. Tatry oszałamiają stąd dookoła. Szczególnie okazale prezentują się Tatry Bielskie, błyszczące z kosmykami pływających po nich cieni. W ogóle cały widok w tą stronę, jak również nieco na lewo, w kierunku Doliny Jaworowej, a także odleglejsze plany aż do samego horyzontu przepełniony jest szeroką paletą kolorystyki. Życie z tej strony kwitnie. Białe wapienie Tatr Bielskich toną w żółto-brązowych murawach, a u ich podnóża i dalej do krańców widoczności rozlewa się zieloność. Kontrastuje to z tym co mamy z drugiej strony, z niesamowitym widokiem skalisto-śnieżnych szczytów Tatr Wysokich, z wybijającym się wierzchołkiem Łomnicy, cały czas osaczonym ciemną i ponurą chmurą.

Zachodnia część Tatr Bielskich widoczna z Jagnięcego Szczytu.
Od lewej: Murań (1890 m n.p.m.), Nowy Wierch (2009 m n.p.m.), Hawrań (2152 m n.p.m.),
Płaczliwa Skała (2142 m n.p.m.).

Panorama na Tatry Wysokie.
Panorama na Tatry Bielskie.
Całe pasmo Tatr Bielskich.

Ponad pół godziny delektujemy się widokami z wierzchołka Jagnięcego Szczytu. Jest on dość obszerny i łatwo znaleźć sobie miejsce dla siebie.

O godzinie 14.30 rozpoczynamy zejście tą samą drogą jak wchodziliśmy na szczyt. Trudno się rozstać z widokami, ale droga powrotna jest długa. Ostrożnie schodzimy po kamiennych głazach z wierzchołka, a potem eksponowaną trasą wzdłuż grani aż do Kołowego Przechodu. Trzeba tu oczywiście uważać, aby nie przegapić szczerbiny, którą przechodzi się na drugą stronę grani, a tam w dół do łańcuchów. Opuszczamy się nimi mijając ze Słowakami. Dalej zejście w dół do Doliny Jagnięcej, w znakomitym nastroju, ale jednocześnie z żalem, że nastał czas powrotu. Właściwie to nie bardzo chce się już o tym pisać, bo pokonujemy tą samą trasę jak przy wchodzeniu i opowiedzieliśmy o niej już wcześniej.

Widok na fragment trasy powrotnej (fot. H.Małocha).
Po eksponowanych ściankach... (fot. H.Małocha).
...i galeryjkach (fot. H.Małocha).

Obejście ostatniej turni przed Kołowym Przechodem.

Opuszczamy się do Doliny Jagnięcej.

Słońce zostaje po drugiej stronie grani.

Chwila relaksu w Dolinie Jagnięcej na wrześniowym śniegu.
W Dolinie Jagnięcej zatrzymaliśmy się tylko dla paru fotek na wrześniowym śniegu. Przy wyjściu z Doliny Jagnięcej znowu pojawiają się przednie widoki na Dolinę Białej Wody Kieżmarskiej, otaczające ją szczyty, turkusowe lustro Zielonego Stawu Kieżmarskiego i idealnie wkomponowany w otoczenie budynek schroniska. W niektórych miejscach nieco zniszczonego tu szlaku przydają się ponownie ręce.


Na szlaku zejściowym do Doliny Białej Wody Kieżmarskiej (fot. H.Małocha).
Wśród kosówki.
W niektórych miejscach szlak jest trochę zniszczony (fot. H.Małocha).
Znowu pojawiają się przednie widoki.

Pod budynkiem Schroniska nad Zielonym Stawem Kieżmarskim jesteśmy o godzinie 16.35. Do godziny 16.00 robimy zasłużony odpoczynek.

Potem ruszamy w dół do wylotu Doliny Kieżmarskiej. Najpierw mostek ponad potokiem wypływającym z Zielonego Stawu Kieżmarskiego, a potem w lewo na szeroką drogą; najpierw Doliną Zieloną Kieżmarską, a potem Doliną Białej Wody Kieżmarskiej. Idziemy przed siebie, ale co chwilę oglądamy się przez ramię na potężne skaliste masywy Tatr Wysokich. Słońce już schowało się za nimi, ich wschodnie ściany pogrążał cień, a wierzchołki znikły w chmurach. Jednak przed nami nieco z lewej, połyskują jeszcze w Słońcu zbocza wschodniego odcinka Tatr Bielskich. Piękne otoczenie, szum towarzyszącego potoku powoduje, że tak jak przed południem, tak i teraz jest to miły spacer.

Połyskują jeszcze w Słońcu zbocza wschodniego odcinka Tatr Bielskich.

Pożegnanie z potężnymi skalnymi masywami Tatr Wysokich.

Piękne otoczenie szlaku (tu mchy porastające skarpę).

O godzinie 18.00 mijamy Rozstaj nad Matlarami, a o 18.40 jesteśmy na przystanku Biała Woda. Powoli zapada szarówka. Tylko niebo za horyzontem rozświetla się jeszcze na czerwono. Poranne zachmurzenie rozeszło się gdzieś i po szaroniebieskim sklepieniu pływa teraz kilka rozciągłych obłoków. Jedynie wokół wierzchołków Łomnicy i Kieżmarskich szczytów utrzymuje się w miejscu jak przylepiony, ciemny obłok. Wyjeżdżając mówimy im: dobranoc i do zobaczenia.

Biała Woda. Do wierzchołków Łomnicy i Kieżmarskich szczytów przylepił się ciemny obłok.

Udostępnij:

2 komentarze:

  1. Faktycznie Jagnięcy Szczyt to świetny punkt widokowy. Natomiast sama trasa jest bardzo ciekawa, urozmaicona i w dodatku przeważnie panuje tam niewielki ruch turystyczny. Na Jagnięcym Szczycie byłem w sierpniu 2008 i wtedy na odcinku między szczytem a Zielonym Stawem spotkałem więcej kozic niż turystów - kozice były zarówno na wąskim szlaku między kosodrzewinami, jak i pod samym szczytem. :) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. 7 września 2013r. byłem i trochę to się zmieniło, na niekorzyść kozic... ;)

    OdpowiedzUsuń


Życie jest zbyt krótkie, aby je przegapić.

Liczba wyświetleń

Popularne posty (ostatnie 30 dni)

Etykiety

Archiwum bloga

Z nimi w górach bezpieczniej

Zapamiętaj !
NUMER RATUNKOWY
W GÓRACH
601 100 300

Mapę miej zawsze ze sobą

Stali bywalcy

Odbiorcy


Wyrusz z nami na

Główny Szlak Beskidu Wyspowego


ETAP DATA, ODCINEK
1
19.11.2016
[RELACJA]
Szczawa - Jasień - Ostra - Ogorzała - Mszana Dolna
2
7.01.2017
[RELACJA]
Mszana Dolna - Potaczkowa - Rabka-Zdrój
3
18.02.2017
[RELACJA]
Rabka-Zdrój - Luboń Wielki - Przełęcz Glisne
4
18.03.2017
[RELACJA]
Przełęcz Glisne - Szczebel - Kasinka Mała
5
27.05.2017
[RELACJA]
Kasinka Mała - Lubogoszcz - Mszana Dolna
6
4.11.2017
[RELACJA]
Mszana Dolna - Ćwilin - Jurków
7
9.12.2017
[RELACJA]
Jurków - Mogielica - Przełęcz Rydza-Śmigłego
8
20.01.2018
[RELACJA]
Przełęcz Rydza-Śmigłego - Łopień - Dobra
9
10.02.2018
[RELACJA]
Dobra - Śnieżnica - Kasina Wielka - Skrzydlna
10
17.03.2018
[RELACJA]
Skrzydlna - Ciecień - Szczyrzyc
11
10.11.2018
[RELACJA]
Szczyrzyc - Kostrza - Tymbark
12
24.03.2019
[RELACJA]
Tymbark - Kamionna - Żegocina
13
14.07.2019
[RELACJA]
Żegocina - Łopusze - Laskowa
14
22.09.2019
[RELACJA]
Laskowa - Sałasz - Męcina
15
17.11.2019
[RELACJA]
Męcina - Jaworz - Limanowa
16
26.09.2020
[RELACJA]
Limanowa - Łyżka - Pępówka - Łukowica
17
5.12.2020
[RELACJA]
Łukowica - Ostra - Ostra Skrzyż.
18
6.03.2021
[RELACJA]
Ostra Skrzyż. - Modyń - Szczawa

Smaki Karpat

Wołoskimi śladami

Główny Szlak Beskidzki

21-23.10.2016 - wyprawa 1
Zaczynamy gdzie Biesy i Czady,
czyli w legendarnych Bieszczadach

BAZA: Ustrzyki Górne ODCINEK: Wołosate - Brzegi Górne
Relacje:
13-15.01.2017 - Bieszczadzki suplement do GSB
Biała Triada z Biesami i Czadami
BAZA: Ustrzyki Górne
Relacje:
29.04.-2.05.2017 - wyprawa 2
Wielka Majówka w Bieszczadach
BAZA: Rzepedź ODCINEK: Brzegi Górne - Komańcza
Relacje:
16-18.06.2017 - wyprawa 3
Najdziksze ostępy Beskidu Niskiego
BAZA: Rzepedź ODCINEK: Komańcza - Iwonicz-Zdrój
Relacje:
20-22.10.2017 - wyprawa 4
Złota jesień w Beskidzie Niskim
BAZA: Iwonicz ODCINEK: Iwonicz-Zdrój - Kąty
Relacje:
1-5.05.2018 - wyprawa 5
Magurskie opowieści
i pieśń o Łemkowyni

BAZA: Zdynia ODCINEK: Kąty - Mochnaczka Niżna
Relacje:
20-22.07.2018 - wyprawa 6
Ziemia Sądecka
BAZA: Krynica-Zdrój ODCINEK: Mochnaczka Niżna - Krościenko nad Dunajcem
Relacje:
7-9.09.2018 - wyprawa 7
Naprzeciw Tatr
BAZA: Studzionki, Turbacz ODCINEK: Krościenko nad Dunajcem - Rabka-Zdrój
Relacje:
18-20.01.2019 - wyprawa 8
Zimowe drogi do Babiogórskiego Królestwa
BAZA: Jordanów ODCINEK: Rabka-Zdrój - Krowiarki
Relacje:
17-19.05.2019 - wyprawa 9
Wyprawa po wschody i zachody słońca
przez najwyższe partie Beskidów

BAZA: Markowe Szczawiny, Hala Miziowa ODCINEK: Krowiarki - Węgierska Górka
Relacje:
22-24.11.2019 - wyprawa 10
Na śląskiej ziemi kończy się nasza przygoda
BAZA: Równica ODCINEK: Węgierska Górka - Ustroń
Relacje:

GŁÓWNY SZLAK WSCHODNIOBESKIDZKI

termin 1. wyprawy: 6-15 wrzesień 2019
odcinek: Bieszczady Wschodnie czyli...
od Przełęczy Użockiej do Przełęczy Wyszkowskiej


termin 2. wyprawy: wrzesień 2023
odcinek: Gorgany czyli...
od Przełęczy Wyszkowskiej do Przełęczy Tatarskiej


termin 3. wyprawy: wrzesień 2024
odcinek: Czarnohora czyli...
od Przełęczy Tatarskiej do Gór Czywczyńskich

Koszulka Beskidzka

Niepowtarzalna, z nadrukowanym Twoim imieniem na sercu - koszulka „Wyprawa na Główny Szlak Beskidzki”.
Wykonana z poliestrowej tkaniny o wysokim stopniu oddychalności. Nie chłonie wody, ale odprowadza ją na zewnątrz dając wysokie odczucie suchości. Nawet gdy pocisz się ubranie nie klei się do ciała. Wilgoć łatwo odparowuje z niej zachowując jednocześnie komfort cieplny.

Fascynujący świat krasu

25-27 lipca 2014 roku
Trzy dni w Raju... Słowackim Raju
Góry piękne są!
...można je przemierzać w wielkiej ciszy i samotności,
ale jakże piękniejsze stają się, gdy robimy to w tak wspaniałym towarzystwie – dziękujemy Wam
za trzy niezwykłe dni w Słowackim Raju,
pełne serdeczności, ciekawych pogawędek na szlaku
i za tyleż uśmiechu.
24-26 lipca 2015 roku
Powrót do Słowackiego Raju
Powróciliśmy tam, gdzie byliśmy roku zeszłego,
gdzie natura stworzyła coś niebywałego;
gdzie płaskowyże pocięły rokliny,
gdzie Spisza i Gemeru łączą się krainy;
by znów wędrować wąwozami dzikich potoków,
by poczuć na twarzy roszące krople wodospadów!
To czego jeszcze nie widzieliśmy – zobaczyliśmy,
gdy znów w otchłań Słowackiego Raju wkroczyliśmy!


19-21 sierpnia 2016 roku
Słowacki Raj 3
Tam gdzie dotąd nie byliśmy!
Przed nami kolejne trzy dni w raju… Słowackim Raju
W nieznane nam dotąd kaniony ruszymy do boju
Od wschodu i zachodu podążymy do źródeł potoków
rzeźbiących w wapieniach fantazję od wieków.
Na koniec pożegnalny wąwóz zostanie na południu,
Ostatnia droga do przebycia w ostatnim dniu.

           I na całe to krasowe eldorado
spojrzymy ze szczytu Havraniej Skały,
           A może też wtedy zobaczymy
to czego dotąd nasze oczy widziały:
           inne słowackie krasy,
próbujące klasą dorównać pięknu tejże krainy?
           Niech one na razie cierpliwie
czekają na nasze odwiedziny.

7-9 lipca 2017 roku
Słowacki Raj 4
bo przecież trzy razy to za mało!
Ostatniego lata miała to być wyprawa ostatnia,
lecz Raj to kraina pociągająca i w atrakcje dostatnia;
Piękna i unikatowa, w krasowe formy bogata,
a na dodatek zeszłego roku pojawiła się w niej ferrata -
przez dziki Kysel co po czterdziestu latach został otwarty
i nigdy dotąd przez nas jeszcze nie przebyty.
Wspomnień czar ożywi też bez większego trudu
fascynujący i zawsze urzekający kanion Hornadu.
Zaglądnąć też warto do miasta mistrza Pawła, uroczej Lewoczy,
gdzie w starej świątyni świętego Jakuba każdy zobaczy
najwyższy na świecie ołtarz, wyjątkowy, misternie rzeźbiony,
bo majster Paweł jak Wit Stwosz był bardzo uzdolniony.
Na koniec zaś tej wyprawy - wejdziemy na górę Velka Knola
Drogą niedługą, lecz widokową, co z góry zobaczyć Raj pozwala.
Słowacki Raj od ponad stu lat urodą zniewala człowieka
od czasu odkrycia jej przez taternika Martina Rótha urzeka.
Grupa od tygodni w komplecie jest już zwarta i gotowa,
Kaniony, dzikie potoki czekają - kolejna rajska wyprawa.


Cudowna wyprawa z cudownymi ludźmi!
Dziękujemy cudownym ludziom,
z którymi pokonywaliśmy dzikie i ekscytujące szlaki
Słowackiego Raju.
Byliście wspaniałymi kompanami.

Miało być naprawdę po raz ostatni...
Lecz mówicie: jakże to w czas letni
nie jechać znów do Słowackiego Raju -
pozwolić na zlekceważenie obyczaju.
Nawet gdy niemal wszystko już zwiedzone
te dzikie kaniony wciąż są dla nas atrakcyjne.
Powiadacie też, że trzy dni w raju to za krótko!
skoro tak, to czy na cztery nie będzie zbyt malutko?
No cóż, podoba nam się ten kras,
a więc znów do niego ruszać czas.
A co wrzucimy do programu wyjazdu kolejnego?
Może z każdego roku coś jednego?
Niech piąty epizod w swej rozciągłości
stanie się powrotem do przeszłości,
ruszajmy na stare ścieżki, niech emocje na nowo ożyją
gdy znów pojawimy się w Raju z kolejną misją!

15-18 sierpnia 2018 roku
Słowacki Raj 5
Retrospekcja
Suchá Belá - Veľký Sokol -
- Sokolia dolina - Kyseľ (via ferrata)

Koszulka wodniacka

Tatrzańska rodzinka

Wspomnienie


519 km i 18 dni nieustannej wędrówki
przez najwyższe i najpiękniejsze partie polskich Beskidów
– od kropki do kropki –
najdłuższym górskim szlakiem turystycznym w Polsce


Dorota i Marek Szala
Główny Szlak Beskidzki
- od kropki do kropki -

WYRÓŻNIENIE
prezentacji tego pasjonującego przedsięwzięcia na



za dostrzeżenie piękna wokół nas.

Dziękujemy i cieszymy się bardzo,
że nasza wędrówka Głównym Szlakiem Beskidzkim
nie skończyła się na czerwonej kropce w Ustroniu,
ale tak naprawdę doprowadziła nas aż na
Navigator Festival 2013.

Napisz do nas