Dziennik wypraw i przystań przed kolejną wędrówką.

Dolina Kościeliska, Polana na Stołach i Smreczyński Staw

Dolina Kościeliska zaprasza nas dzisiaj do siebie na zimową przechadzkę. Piękna o każdej porze roku wita dzisiaj rześkim, pięknym porankiem. Zaczynamy w kościeliskich Kirach, położonych zaraz u wylotu doliny. Niegdyś stały tu góralskie szopy, chatki węglarzy wypalających węgiel drzewny, funkcjonował tartak wodny z gonciarnią. Tak było w wieku XIX i jeszcze na początku następneg. Dzisiaj w krajobrazie Kir dominują pensjonaty i gospody dla turystów. O dawanych tradycjach pasterskich przypomina dzisiaj wypas kulturowy prowadzony zgodnie ze starymi tradycjami, od wiosennego redyku do jesiennego. Jest też szałas, w którym można wtedy kupić oscypki, bundz i żętycę. Kiry i Dolina Kościeliska miała też inne tradycje, o których przypomina również zimową porą.

TRASA:
Kiry (927 m n.p.m.)  Cudakowa Polana Wyżnia Kira Miętusia Lodowe Źródło (971 m n.p.m.) Polana na Stołach (1417 m n.p.m.) Lodowe Źródło (971 m n.p.m.) Polana Pisana Tomanowa Dolina, wylot Schronisko PTTK na Hali Ornak (1100 m n.p.m.) Tomanowa Dolina, rozstaj Smreczyński Staw (1227 m n.p.m.) Tomanowa Dolina, rozstaj Polana Pisana Wyżnia Kira Miętusia Cudakowa Polana Kiry (927 m n.p.m.)

Szybko robimy pamiątkową fotografię przy wejściu do dolin (będzie otwierać w przyszłości wspomnienia z tej przechadzki) i o godzinie 10.15 wchodzimy do doliny, przez którą prowadzi szlak nietrudny, niemal dla każdego, pełen atrakcji, ciekawych przyrodniczych różnorodności, wyśmienity dla przyjemnego aktywnego wypoczynku. Dolina często określana jest mianem najpiękniejszej tatrzańskiej doliny, bo urody naprawdę jej nie brakuje. Nie wszystkie jej miejsca dzisiaj odwiedzimy, takie jak Wąwóz Kraków, czy jaskinie, które przy zimowej aurze i tak krótkim dniu są nieco trudniejsze do uwzględnienia w programie wycieczki. Zima ma swoje wyjątkowe walory, ale też ograniczenia.

Mijamy postój dorożek konnych, gdzie zimą stoją zaprzęgi sań góralskich, którymi można pomknąć w głąb doliny. Z pewnością piękna byłaby to przejażdżka, lecz dzisiaj postanowiliśmy iść na własnych noga, bo tam, gdzie mamy zamiar dotrzeć saniami byśmy nie dojechali. Po za tym zaprzęgiem można dojechać tylko do Polany Pisanej. Za postojem zaprzęgów a przed Kirową Wodą ma powstać w tym roku Tatrzańskie Archiwum Planety Ziemia, które ma opowiadać geologiczną historie Ziemi, a zwłaszcza Tatr, a że o ziemi i ukrytych w niej skarbach, to i pod ziemią ma być ukryte to muzeum. Zapowiada się kolejna ciekawa atrakcja Doliny Kościeliskiej.

Dalej mamy budki kasowe, gdzie należy wykupić bilet wstępu do Tatrzańskiego Parku Narodowego i leśniczówkę. Są również toalety. Niedaleko od tego miejsca dolina ma pierwsze przewężenie, gdzie grzbiety ograniczające dolinę zbliżają się do siebie pozostawiając szczelinę, pozwalającą przepłynąć potokowi i nam przejść dalej, jakoby na wyższy poziom wtajemniczenia piękna doliny. Pierwszą z nich jest Niżnia Kościeliska Brama zwaną Bramą Kantaka, za którą rozciąga się rozległa Wyżnia Kira Miętusia. To właśnie na niej prowadzony jest kulturowy wypas owiec. Przecinamy środkiem całą polane, która ciągnie się przez 800 metrów. Tu przed jej końcem mijamy z prawej bacówkę, za którą niedaleko jest rozstaj szlaków, gdzie odchodzą z doliny szlaki czarny i czerwony; ten pierwszy prowadzi na Przysłop Miętusi, a ten drugi przez Adamicę na Czerwone Wierchy. A ten, zielony, którym dalej wędrujemy wiedzie dalej w górę Doliny Kościeliskiej, przechodzi przez most nad Kirową Wodą, potokiem, który powstaje kilkadziesiąt metrów wyżej z połączenia Kościeliskiego Potoku z Miętusim Potokiem.

Niżnia Kościeliska Brama (Brama Kantaka).

Mostek przed Cudakową Polaną.

Za mostem rośną grupki świerków, które początkowo zasłaniają niedużą Cudakową Polanę (952 m n.p.m.). Zbocza w wielu miejscach pozbawione są lasów, które zostały zniszczone przez wichury. Tylko na zachodnim skraju polany ciągną się szpalery kolejnych świerków nad Kościeliskim Potokiem. A przy naszej drodze niespodzianka: dwa rzędy jaworów. Krótką jaworową aleją wstępujemy na polanę Stare Kościeliska, która kojarzona jest najbardziej z XIX-wieczną Kapliczką Zbójnicką, ufundowaną według legendy przez tutejszych zbójników, a w rzeczywistości przez górników i hutników. To zawody, które dzisiaj nie są kojarzone z Tatrami, lecz zupełnie nie tak dawno przemysł taki kwitł właśnie tutaj. Świadczą o tym skrzyżowane pyrlik i żelazko zamocowane na krytej gontem kopule. Nie można wykluczyć, że może już w XV wieku istniało w Tatrach górnictwo, gdy jeden z dokumentów w krakowskich aktach miejskich z roku 1417 wspomina o kopalniach niedaleko Nowego Targu. Później za czasów Aleksandra Jagiellończyka wydobywano rudę miedzi ze śladowymi ilościami srebra w kopalni na stokach Ornaku, zwanej „Czarną Sztolnią”. Początek rozwoju górnictwa odnotowany został za panowania Zygmunta Starego. Na stokach Krywania kopano złoto, a w Banistem, Starej Robocie i na Pysznej wydobywano srebro. Ponoć młynarz królewski wypłukiwał złoty piasek w Pyszniańskim Potoku. Jednak większość z kopalń nie pracowała długo ze względu na ubogie rudy i trudne warunki eksploatacji, ale pozostały świadectwa, takie jak choćby kamień z „młyna srebrnego”, w którym osadzony jest żelazny krzyż Wincentego Pola, znajdujący się przy naszym szlaku. Świadectwem wydobywania rud w Tatrach są również nazwy, takie jak np. Miedziane, Szpiglasowy Wierch, czy Szpiglasowa Przełęcz (nazwa szpiglas z niemieckiego słowa Spiessglanz oznacza antymonit).

Kapliczka Zbójnicka na Starych Kościeliskach.

W Dolinie Kościeliskiej w 1783 roku uruchomiono hutę miedzi i srebra. Później na Starych Kościeliskach postawiono również wielki piec do przetapiana rudy żelaza. Rudy żelaza zwożono tu z dolin: Pyszniańskiej, Miętusiej, Starorobociańskiej, a także ze Stołów i z Ornaku. Na polanie pracowały młyny kruszące rudę , których młoty były napędzane kołem wodnym, uruchamianym przez wodę spiętrzoną na Kościeliskim Potoku poprzez zaporę na wysokości dzisiejszej Bramy Kraszewskiego. Powstała tu wówczas całkiem spora osada, składająca się chat dla robotników, tartaku, karczmy, leśniczówki, w której funkcjonował również punk leczniczy dla chorych.

Część rudy ze Starych Kościelisk transportowano do większej huty w Kuźnicach specjalnie do tego zbudowaną drogą, którą dzisiaj znamy pod nazwą Droga pod Reglami. Dzisiaj jest to szlak turystyczny, ale dawniej była to tzw. „droga żelazna”, która łączyła zakopiańskie Kuźnice i Stare Kościeliska. Przewożono nią węgiel drzewny i rudę. Huta w Kuźnicach była wydajniejsza niż na Starych Kościeliskach, szczególnie gdy odkryto bogatsze rudy żelaza w nieodległej od niej Kopie Magury. W kuźnickich hutach wytwarzano żelazo sztabowe, ale też walcowano blachy, gwoździe, pręty, wyrabiano przedmioty gospodarstwa domowego. Wyprodukowano tam również żelazne elementy do budowy mostu łączącego Kraków z Podgórzem.

Huty miedzi i srebra na Starych Kościeliskach działały do około roku 1811, kiedy zamknięto ją z powodu nieopłacalności. Górnictwo i hutnictwo żelaza zakończyło się około roku 1880. O tamtych czasach przypomina dzisiaj tablica pamiątkowa umieszczona tu na pozostałościach fryszerki (pieca).

Ścieżka na Stoły. Dolinka bezimiennego potoku.

Podążamy dalej w górę doliny. Na górnym krańcu Starych Kościelisk znajduje się kolejne rozejście szlaków: czarny prowadzi do Jaskini Mroźnej, zaś nieco dalej niebieski, wyznakowany w 1892 roku przez Mieczysława Karłowicza, skręca w prawo na Polanę Stoły. Była to pierwsza wyznakowana ścieżka w Tatrach Zachodnich. O godzinie 10.55 opuszczamy Dolinę Kościeliską i rozpoczynamy podejście na masyw Stoły, podążając za znakami niebieskiego szlaku. Wchodzimy wpierw w dolinkę bezimiennego cieku. Po czterystu metrach na wysokości Zastolańskiego Żlebu odchodzimy w lewo przez kładkę na zbocze opuszczając dolinkę. Mamy teraz intensywniejsze podejście, niwelowane zakosami. Przechodzimy obszar wiatrołomów. O godzinie 11.40 przecinamy Niżnią Polanę na Stołach. Powyżej niej nasza ścieżka wchodzi na krótko do ocalałego lasu, po czym wychodzi na znacznie większą Polanę na Stołach. Podążamy wyżej ku stojącym na środku polany szałasom pasterskim, które są świetnym miejscem na odpoczynek i podziwianie widoku z polany.

Widok na Upłaziańską Kopę z podejścia na Polanęna Stołach.

Chmury właśnie unoszą się wyżej, nieco rozchodzą, co sprzyja kontemplacji widokiem z Polany na Stołach. Oczekiwaliśmy tego wspinając się tutaj. Szałasy stoją na wysokości prawie 1330 m n.p.m. W czasach hutnictwa na Starych Kościeliskach, na Hali Stoły kwitło pasterstwo. Od 1811 roku jej właścicielami byli górale z Nowego Bystrego. Hala składała się z dwóch polan, tak jak dzisiaj, ale oczywiście większych rozmiarowo: Niżniej i Wyżniej. Na pierwszej z nich jeden szałas (obecnie nieistniejący), natomiast na drugiej stały cztery szałasy i małe szopki na siano. Obecnie na polanie stoją trzy szałasy, które stanowią przykład typowego budownictwa pasterskiego w Tatrach.

Wyżnia Polana na Stołach.

Zimowe plenery na Stołach.

Szałasy na Stołach.

Z Polany na Stołach widok ciągnie się m.in. na Giewont (1894 m n.p.m.) i Czerwone Wierchy (imponujące urwiska Ciemniaka). Dla tych dwóch atrakcji warto tu wyjść: ładny widok i malowniczo ulokowane szałasy pasterskie. Ciekawostką może być to, że pod koniec II wojny światowej w jednym z szałasów na Stołach ukrywał się Wacław Krzeptowski, jeden z kolaborantów współpracujących z III Rzeszą i krzewicieli idei Goralenvolku narzucającej koncepcję germańskiego pochodzenia górali podhalańskich. W styczniu 1945 roku, gdy przebywał u brata na Nędzówce w Kościelisku został pojmany przez oddział AK Kurniawa i powieszony za zdradę.

Z Polany na Stołach powrót możliwy jest tą samą drogą, która posłużyła nam do wejścia. Zima w Tatrach malowniczo pokryła góry, choć mało obficie jak na styczeń. Jednak taka jest idealna dla pieszych wędrówek. Wygładzone biało zbocza, świerki obsypane lekkim puchem – bajecznie jak na pocztówce. Słońca zagląda zza chmur. Śle ciepło.

Panorama z Polany na Stołach.

Widok na Przysłop Miętusi.

Widok na Giewont.

Polana na Stołach.

O godzinie 13.30 schodzimy z powrotem do Doliny Kościeliskiej. Wchodzimy od razu w kolejną skalną bramę – Pośrednią Bramę Kościeliską, zwaną Bramą Kraszewskiego, która wprowadza nas w wąski przełom Kościeliskiego Potoku, cudowny krasowy jar. Na jego skałach trzymają się świerki, które wykorzystują każdą szczelinę i skalną półkę, gdzie mogą wczepić się korzeniami. Na skale po drugiej stronie potoku ujrzeć można figurę św. Katarzyny, umieszoną w skalnej wnęce w 1897 roku. Jedna tradycja mówi o votum dziękczynnym, inna podzięce za uratowanie życia leśniczemu, który miał spaść ze znacznej wysokości podczas wycinania drzewa.

Pośrednia Kościeliska Brama (Brama Kraszewskiego).

Figurka św. Katarzyny.

Pośrednia Kościeliska Brama (Brama Kraszewskiego).

Dróżka uroczo wcina się wraz z szeroko płynącym potokiem w dalszą część doliny. Wokół nas piętrzą się stromo zbocza porośnięte świerkami, albo ściany skał. Przechodzimy drugi mostek w dolinie. Droga nieco skręca w lewo wprost na promienie słońca. Idziemy ku jego boskiemu blaskowi, przez urzekający urodą zimowy krajobraz cudnej tatrzańskiej doliny. Szumi z prawej Kościeliski Potok, przetaczając się przez nierówności kamiennego koryta. Rozcinają go gęsto owalne głazy wystające ponad jego powierzchnię, nakryte śniegowymi czapkami. Mijamy zwisającą nieco nad drogą Głuchą Skałę. Jej nazwa wywodzi się ze tego, że głos rozmawiających z sobą osób, które pod nią przechodzą zostaje przygłuszony szum potoku. To miejsce, gdzie latem odpoczywa wiele osób, szczególnie po wrażeniach przejścia Jaskini Mroźnej, z której szlak sprowadza ich właśnie tutaj. Stąd jest też bardzo blisko do kolejnego miejsca odpoczynkowego na Polanie Pisanej. To zaledwie 500 metrów dalej.

Piękna zima w Dolinie Kościeliskiej.

Przed nami Głucha Skała (widoczna po lewej stronie drogi).

Za Głuchą Skałą.

Kościeliski Potok.

O godzinie 14.00 wchodzimy na Polanę Pisaną, przed którą dolina rozwiera się szeroko. Na turystów czekają tu drewniane ławy i ławki, są toalety i postój zaprzęgów, które mają tu końcowy przystanek. Polana Pisana mieni się ładnymi walorami pejzażowymi i cieszy dużą popularnością wśród turystów. Niektórzy kończą tutaj swoją wędrówkę, zagłębiając wzrok w otaczające wapienne i dolomitowe skały, czy piętrzący się nad polaną masywny Kominiarski Wierch. Inni wsłuchują się w wodne szmery Kościeliskiego Potoku. Niektórzy idą jeszcze 200 metrów dalej, gdzie znajduje się odejście do unikatowego Wąwozu Kraków, który niegdyś był jaskinią. Jego przejście dostarcza niezwykłych wrażeń, których puentą jest Smocza Jama, jaskinia przebijająca zbocze Ratusza (1296 m n.p.m.). Górale tak ponazywali te miejsca, bo przejście wąwozem kojarzyło im się przejściem uliczkami krakowskiego rynku.

Polana Pisana z widokiem na Raptawicką Grań.

Z Polany Pisanej przechodzimy wspomnianym mostem na drugą stronę Kościeliskiego Potoku. Dolina naglę znów robi się ciasna. Za mostem mijamy odejście do Wąwozu Kraków, potem kolejny most, za którym od prawej schodzi ścieżka jednokierunkowego szlaku sprowadzająca z Jaskini Mylnej. To kolejna niezwykła atrakcja Doliny Kościeliskiej, do której można dotrzeć odejściem za dwoma kolejnym mostami. Potok zdaje się niknąć pod nami, to pojawiać. Dolina zdaje się na tym odcinku hermetycznie zamykać. Oto właśnie przechodzimy przez trzecią skalną bramę na jej ciągu, chyba najbardziej imponującą ze wszystkich trzech - Wyżnią Kościeliską Bramę, zwaną Bramą Raptawicką. W tej skalnej gardzieli jednym z mostów przechodzimy pod efektowną Skałą Pisaną, na której autografy swe składały pokolenia turystów sprzed lat, wśród których znalazły się wyryte podpisy ludzi znanych np. słynnego malarza Henryka Siemiradzkiego, którego płótna wystawione są w muzeach narodowych Polski (Kraków, Warszawa), Ukrainy (Lwów) i Rosji (Sankt Petersburg). Dziełem jego są również kurtyny Teatru im. Juliusza Słowackiego w Krakowie i Opery Lwowskiej.

Wyżnia Kościeliska Brama (Brama Raptawicka).

Pod Skałą Pisaną znajduje się wypływ wody z ukrytej wewnątrz jaskini. Wody te przechodzą podziemnymi szczelinami z Wąwozu Kraków i łączą się tu z Kościeliskim Potokiem, którego wody wypływają również tutaj. Jego wody powyżej Skały Pisanej na odcinku 200 m zanikają prawie zupełnie w ponorze znajdującym się wyżej. Przechodzimy ciągiem kolejnych trzech mostków, dzięki którym możliwe jest przejście przez ciasną skalną bramę. Zaraz za nią mijamy odejście do kolejnych popularnych kościeliskich jaskiń: Raptawickiej, Obłazkowej i Mylnej. Przy wejściu do tej ostatniej znajduje się grota Obłazowa Jama ze słynnymi trzema Oknami Pawlikowskiego. Ostatnia z wymienionych jaskiń jest nader wyjątkowa i niepowtarzalna, jeśli chodzi o wrażenia. Łączna długość jej korytarzy wynosi 1630 metrów, ale dla ruchu turystycznego udostępnionych jest 300 metrów. To wystarcza, aby doznać prawdziwych wrażeń z pogranicza speleologii. Nie ma w niej sztucznego oświetlenia, należy więc zabrać ze sobą swoje źródło światła (latarkę, a lepiej czołówkę). W przypadku braku źródła światła istnieje realna możliwość pobłądzenia, dlatego odradzane są samotne wejścia do tej jaskini. W lecie temperatura oscyluje w niej w granicach +5 °C, a zimą w korytarzy panują ujemne temperatury.

Skała Pisana z wypływem wody.

Kościeliski Potok.

Niedaleko mamy już do Schroniska na Hali Ornak. Szlak prowadzi wciąż w górę Kościeliskiego Potoku, ale pomiędzy leśnymi zboczami dolnych partii grzbietów Gubalca i Kominiarskiego Wierchu. Dolina powoli rozszerza się. Wkrótce dróżka szlaku skręca nieco w lewo. Zatacza lekkim łukiem skrajem Polany Smytnia. Dawniej współtworzyła większą trawiastą rówień wraz ze Starą Polanę po drugiej stronie Kościeliskiego Potoku, która już prawie cała zarosła lasem. Ostatni skrawek Starej Polany nie jest widoczne ze szlaku.

Oddalamy się od Kościeliskiego Potoku, który powstaje poniżej Polany Smytniej z połączenia trzech potoków: Tomanowego Potoku, Iwanowskiego Potoku i Pyszniańskiego Potoku, który uważany jest za jego źródłowy ciek. Pyszniański Potok przepływa przez tereny dawnej Hali Ornak, po której pozostały już tylko polany: Mała Polanka Ornaczańska i Wielka Polana Ornaczańska. Schronisko PTTK na Hali Ornak położone na wysokości 1108 m n.p.m. już tylko z nazwy znajduje się na Hali Ornak. Docieramy do niego o godzinie 14.30. Robimy sobie upragnioną przerwę.

Widok na Kominiarski Wierch.

Schronisko górskie PTTK na Hali Ornak (1100 m n.p.m.).

Musimy postać chwilę w kolejce, bo to tłumnie odwiedzane miejsce i chętnych na jego specjały jest wielu. To i tak gra nam, bo nie ma wolnego miejsca prze stoliku. Zwalnia się nam w międzyczasie, przy oknie, przez które możemy podziwiać cudowny plener zimowy. Miłe to uczucie znowu tu być, odetchnąć od codziennego pośpiechu. Delektować się ciepłym posiłkiem, który w górach smakuje zawsze lepiej, rozkoszować się kawą z ciastem leniwie wpatrując się w przestrzeń za oknem. Nasz postój w schronisku to odpoczynek przed dalszą trasą, ale jeszcze nie powrotną, jak niektórzy mogliby pomyśleć.

O godzinie 16.05 opuszczamy ciepłe schroniskowe progi. Robimy miejsca tym, którzy wracają z miejsca, do którego my teraz zmierzamy. Dolina zasłoniła się nieco cieniem, bo słońce chowa się za główną granią, dotyka Ornaku, ale ścieżka wyprowadza nas wyżej, gdzie mnóstwo promieni słoneczny jeszcze pada, zbocze krótkiego grzbietu odchodzącego od Smreczyńskiego Wierchu. Na południu Bystra i Błyszcz pylą śniegiem unoszonym wiatrem. U nas zupełnie bezwietrznie i cicho. Mijamy kolejne schodzące w przeciwną stronę osoby. Leśnym duktem, stromszą ścieżką podchodzimy wyżej. O godzinie 16.35 docieramy do celu.

Początek szlaku nad Smreczyński Staw.

Przed nami Smreczyński Staw (1226 m n.p.m.), otoczony jest lasem, ponad którym wynoszą się szczyty: Smreczyński Wierch (2086 m n.p.m.), Kamienista (2126 m n.p.m.), Bystra (2248 m n.p.m.) i Błyszcz (2158 m n.p.m.). Z obniżenia Pyszniańskiej Przełęczy (1788 m n.p.m.), pomiędzy Bystrą i Kamienistą unoszą się blaski zachodzącego słońca, które ledwie co schowało się za granią. Mistyczny widok osadzony jest w ciszy nastającego zmierzchu. Tatry powoli zasypiają. Nie ma tu już prawie nikogo. Minuty zdają się mijać w czasie zapadającej szarówki szybciej niż za dnia. O godzinie 16.50 spoglądamy ostatni raz w zmrożoną powierzchnię Smreczyńskiego Stawu, pokrytą gładko śniegiem.

Smreczyński Staw (1226 m n.p.m.).

Widok na Bystrą i Błyszcz.

Słońce dotyka grani.

Żegnamy się ze Smreczyńskim Stawem.

Kominiarski Wierch.

Kwadrans później schodzimy już do łożyska doliny słońce oświetla jedynie najwyższe czubki Kominiarskiego Wierchu. W dolinie skręcamy od razy w prawo. Zmierzamy do jej wyjścia. Przemierzamy ją na nowo. Chmury ogarniają ograniczające ją grzbiety. Nikogo już nie ma na szlaku. Zupełna ciemność zdaje się przybywać później niż zwykle.


Udostępnij:
Location: Dolina Kościeliska, Polska

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz


Życie jest zbyt krótkie, aby je przegapić.

Liczba wyświetleń

Popularne posty (ostatnie 30 dni)

Etykiety

Archiwum bloga

Z nimi w górach bezpieczniej

Zapamiętaj !
NUMER RATUNKOWY
W GÓRACH
601 100 300

Mapę miej zawsze ze sobą

Stali bywalcy

Odbiorcy


Wyrusz z nami na

Główny Szlak Beskidu Wyspowego


ETAP DATA, ODCINEK
1
19.11.2016
[RELACJA]
Szczawa - Jasień - Ostra - Ogorzała - Mszana Dolna
2
7.01.2017
[RELACJA]
Mszana Dolna - Potaczkowa - Rabka-Zdrój
3
18.02.2017
[RELACJA]
Rabka-Zdrój - Luboń Wielki - Przełęcz Glisne
4
18.03.2017
[RELACJA]
Przełęcz Glisne - Szczebel - Kasinka Mała
5
27.05.2017
[RELACJA]
Kasinka Mała - Lubogoszcz - Mszana Dolna
6
4.11.2017
[RELACJA]
Mszana Dolna - Ćwilin - Jurków
7
9.12.2017
[RELACJA]
Jurków - Mogielica - Przełęcz Rydza-Śmigłego
8
20.01.2018
[RELACJA]
Przełęcz Rydza-Śmigłego - Łopień - Dobra
9
10.02.2018
[RELACJA]
Dobra - Śnieżnica - Kasina Wielka - Skrzydlna
10
17.03.2018
[RELACJA]
Skrzydlna - Ciecień - Szczyrzyc
11
10.11.2018
[RELACJA]
Szczyrzyc - Kostrza - Tymbark
12
24.03.2019
[RELACJA]
Tymbark - Kamionna - Żegocina
13
14.07.2019
[RELACJA]
Żegocina - Łopusze - Laskowa
14
22.09.2019
[RELACJA]
Laskowa - Sałasz - Męcina
15
17.11.2019
[RELACJA]
Męcina - Jaworz - Limanowa
16
26.09.2020
[RELACJA]
Limanowa - Łyżka - Pępówka - Łukowica
17
5.12.2020
[RELACJA]
Łukowica - Ostra - Ostra Skrzyż.
18
6.03.2021
[RELACJA]
Ostra Skrzyż. - Modyń - Szczawa

Smaki Karpat

Wołoskimi śladami

Główny Szlak Beskidzki

21-23.10.2016 - wyprawa 1
Zaczynamy gdzie Biesy i Czady,
czyli w legendarnych Bieszczadach

BAZA: Ustrzyki Górne ODCINEK: Wołosate - Brzegi Górne
Relacje:
13-15.01.2017 - Bieszczadzki suplement do GSB
Biała Triada z Biesami i Czadami
BAZA: Ustrzyki Górne
Relacje:
29.04.-2.05.2017 - wyprawa 2
Wielka Majówka w Bieszczadach
BAZA: Rzepedź ODCINEK: Brzegi Górne - Komańcza
Relacje:
16-18.06.2017 - wyprawa 3
Najdziksze ostępy Beskidu Niskiego
BAZA: Rzepedź ODCINEK: Komańcza - Iwonicz-Zdrój
Relacje:
20-22.10.2017 - wyprawa 4
Złota jesień w Beskidzie Niskim
BAZA: Iwonicz ODCINEK: Iwonicz-Zdrój - Kąty
Relacje:
1-5.05.2018 - wyprawa 5
Magurskie opowieści
i pieśń o Łemkowyni

BAZA: Zdynia ODCINEK: Kąty - Mochnaczka Niżna
Relacje:
20-22.07.2018 - wyprawa 6
Ziemia Sądecka
BAZA: Krynica-Zdrój ODCINEK: Mochnaczka Niżna - Krościenko nad Dunajcem
Relacje:
7-9.09.2018 - wyprawa 7
Naprzeciw Tatr
BAZA: Studzionki, Turbacz ODCINEK: Krościenko nad Dunajcem - Rabka-Zdrój
Relacje:
18-20.01.2019 - wyprawa 8
Zimowe drogi do Babiogórskiego Królestwa
BAZA: Jordanów ODCINEK: Rabka-Zdrój - Krowiarki
Relacje:
17-19.05.2019 - wyprawa 9
Wyprawa po wschody i zachody słońca
przez najwyższe partie Beskidów

BAZA: Markowe Szczawiny, Hala Miziowa ODCINEK: Krowiarki - Węgierska Górka
Relacje:
22-24.11.2019 - wyprawa 10
Na śląskiej ziemi kończy się nasza przygoda
BAZA: Równica ODCINEK: Węgierska Górka - Ustroń
Relacje:

GŁÓWNY SZLAK WSCHODNIOBESKIDZKI

termin 1. wyprawy: 6-15 wrzesień 2019
odcinek: Bieszczady Wschodnie czyli...
od Przełęczy Użockiej do Przełęczy Wyszkowskiej


termin 2. wyprawy: wrzesień 2023
odcinek: Gorgany czyli...
od Przełęczy Wyszkowskiej do Przełęczy Tatarskiej


termin 3. wyprawy: wrzesień 2024
odcinek: Czarnohora czyli...
od Przełęczy Tatarskiej do Gór Czywczyńskich

Koszulka Beskidzka

Niepowtarzalna, z nadrukowanym Twoim imieniem na sercu - koszulka „Wyprawa na Główny Szlak Beskidzki”.
Wykonana z poliestrowej tkaniny o wysokim stopniu oddychalności. Nie chłonie wody, ale odprowadza ją na zewnątrz dając wysokie odczucie suchości. Nawet gdy pocisz się ubranie nie klei się do ciała. Wilgoć łatwo odparowuje z niej zachowując jednocześnie komfort cieplny.

Fascynujący świat krasu

25-27 lipca 2014 roku
Trzy dni w Raju... Słowackim Raju
Góry piękne są!
...można je przemierzać w wielkiej ciszy i samotności,
ale jakże piękniejsze stają się, gdy robimy to w tak wspaniałym towarzystwie – dziękujemy Wam
za trzy niezwykłe dni w Słowackim Raju,
pełne serdeczności, ciekawych pogawędek na szlaku
i za tyleż uśmiechu.
24-26 lipca 2015 roku
Powrót do Słowackiego Raju
Powróciliśmy tam, gdzie byliśmy roku zeszłego,
gdzie natura stworzyła coś niebywałego;
gdzie płaskowyże pocięły rokliny,
gdzie Spisza i Gemeru łączą się krainy;
by znów wędrować wąwozami dzikich potoków,
by poczuć na twarzy roszące krople wodospadów!
To czego jeszcze nie widzieliśmy – zobaczyliśmy,
gdy znów w otchłań Słowackiego Raju wkroczyliśmy!


19-21 sierpnia 2016 roku
Słowacki Raj 3
Tam gdzie dotąd nie byliśmy!
Przed nami kolejne trzy dni w raju… Słowackim Raju
W nieznane nam dotąd kaniony ruszymy do boju
Od wschodu i zachodu podążymy do źródeł potoków
rzeźbiących w wapieniach fantazję od wieków.
Na koniec pożegnalny wąwóz zostanie na południu,
Ostatnia droga do przebycia w ostatnim dniu.

           I na całe to krasowe eldorado
spojrzymy ze szczytu Havraniej Skały,
           A może też wtedy zobaczymy
to czego dotąd nasze oczy widziały:
           inne słowackie krasy,
próbujące klasą dorównać pięknu tejże krainy?
           Niech one na razie cierpliwie
czekają na nasze odwiedziny.

7-9 lipca 2017 roku
Słowacki Raj 4
bo przecież trzy razy to za mało!
Ostatniego lata miała to być wyprawa ostatnia,
lecz Raj to kraina pociągająca i w atrakcje dostatnia;
Piękna i unikatowa, w krasowe formy bogata,
a na dodatek zeszłego roku pojawiła się w niej ferrata -
przez dziki Kysel co po czterdziestu latach został otwarty
i nigdy dotąd przez nas jeszcze nie przebyty.
Wspomnień czar ożywi też bez większego trudu
fascynujący i zawsze urzekający kanion Hornadu.
Zaglądnąć też warto do miasta mistrza Pawła, uroczej Lewoczy,
gdzie w starej świątyni świętego Jakuba każdy zobaczy
najwyższy na świecie ołtarz, wyjątkowy, misternie rzeźbiony,
bo majster Paweł jak Wit Stwosz był bardzo uzdolniony.
Na koniec zaś tej wyprawy - wejdziemy na górę Velka Knola
Drogą niedługą, lecz widokową, co z góry zobaczyć Raj pozwala.
Słowacki Raj od ponad stu lat urodą zniewala człowieka
od czasu odkrycia jej przez taternika Martina Rótha urzeka.
Grupa od tygodni w komplecie jest już zwarta i gotowa,
Kaniony, dzikie potoki czekają - kolejna rajska wyprawa.


Cudowna wyprawa z cudownymi ludźmi!
Dziękujemy cudownym ludziom,
z którymi pokonywaliśmy dzikie i ekscytujące szlaki
Słowackiego Raju.
Byliście wspaniałymi kompanami.

Miało być naprawdę po raz ostatni...
Lecz mówicie: jakże to w czas letni
nie jechać znów do Słowackiego Raju -
pozwolić na zlekceważenie obyczaju.
Nawet gdy niemal wszystko już zwiedzone
te dzikie kaniony wciąż są dla nas atrakcyjne.
Powiadacie też, że trzy dni w raju to za krótko!
skoro tak, to czy na cztery nie będzie zbyt malutko?
No cóż, podoba nam się ten kras,
a więc znów do niego ruszać czas.
A co wrzucimy do programu wyjazdu kolejnego?
Może z każdego roku coś jednego?
Niech piąty epizod w swej rozciągłości
stanie się powrotem do przeszłości,
ruszajmy na stare ścieżki, niech emocje na nowo ożyją
gdy znów pojawimy się w Raju z kolejną misją!

15-18 sierpnia 2018 roku
Słowacki Raj 5
Retrospekcja
Suchá Belá - Veľký Sokol -
- Sokolia dolina - Kyseľ (via ferrata)

Koszulka wodniacka

Tatrzańska rodzinka

Wspomnienie


519 km i 18 dni nieustannej wędrówki
przez najwyższe i najpiękniejsze partie polskich Beskidów
– od kropki do kropki –
najdłuższym górskim szlakiem turystycznym w Polsce


Dorota i Marek Szala
Główny Szlak Beskidzki
- od kropki do kropki -

WYRÓŻNIENIE
prezentacji tego pasjonującego przedsięwzięcia na



za dostrzeżenie piękna wokół nas.

Dziękujemy i cieszymy się bardzo,
że nasza wędrówka Głównym Szlakiem Beskidzkim
nie skończyła się na czerwonej kropce w Ustroniu,
ale tak naprawdę doprowadziła nas aż na
Navigator Festival 2013.

Napisz do nas