Niewiele mamy takich cyklicznych imprez jak ta. Co rok udajemy się w to samo miejsce, pokonując tą samą trasę. Można oczywiście mówić, że za każdym razem jest inaczej, bo aura i przyroda zmienia się odmieniając pejzaż, to jednak w tym przypadku takie argumentowanie nie jest podstawową istotą. W tym przypadku mamy do czynienia z zupełnie innym zjawiskiem, czy raczej wydarzeniem.
Fakt, że pogoda faktycznie dzisiaj jest zgoła inna od spodziewanej, zupełnie nieodzwierciedlająca środka panującej zimy. Trochę taka szarobura, wietrzna i pochmurna. Droga przez Jurgów, potem przez słowacki Zdziar nie zapowiadało tego, że może być inaczej po słowackiej stronie Tatr. Zostaliśmy miło zaskoczeniu już po wjeździe na Drogę Wolności, która o godzinie 9.00 doprowadziła nas do Starego Smokowca. Stąd ruszamy pieszo tam, gdzie co roku powstaje niezwykła budowa rzeźbiona z lodowych bloków.
Drogę ze Starego Smokowca na Hrebienok pokonywaliśmy już wiele razy. Za pierwszym razem wydawała się długa, niemal niekończąca się, choć przypomina ona trochę wyjście na naszą Gubałówkę. W naszej opinii wydaje się jednak zdecydowanie łatwiejsza, jako mniej stroma i szeroka, a może nawet troszeczkę krótsza. Dzisiaj jak zwykle wędruje tędy mnóstwo fantastycznych ludzi, tych co przyjechali z nami, jak też innych, którzy przyjechali tu sami lub z innymi grupami. Po niedługim czasie, gdy zyskamy trochę więcej wysokości, można obejrzeć się za siebie, aby potwierdzić to, że ładne widoki nas nie opuściły mimo zapowiedzi prognoz pogody. Ładnie prezentuje się stąd zwłaszcza pas wschodniej części Niżnych Tatr, widocznych po same wierzchołki, nad którymi dość wysoko przepływają chmury. Obok co jakiś czas słyszymy przemykające wagoniki kolejki linowo-terenowej. Jest sielsko.
Spokojnym spacerowym krokiem osiągamy Hrebienok w około 1 godzinkę. Tradycyjnie najpierw kierujemy się w stronę kopuły, pod którą znajduje się Tatrzańska Świątynia Lodowa. W tym roku zastaje nas tam nieco większą kolejkę niż zwykle o tej porannej godzinie, ale na szczęście szybko przesuwa się. Pod kopułą jest zimno, a więc ludzie nie przebywają tam zbyt długo.
W sezonie zimowym 2023/2024 inspiracją dla lodowych rzeźbiarzy była monumentalna budowla z Londynu, Opactwo Westminsterskie „Westminster Abbey”. Ta słynna katedra królewska zbudowana została w stylu gotyckim. Od 1066 roku jest miejscem koronacji królów Anglii. W Opactwie Westminsterskim pochowanych jest ponad 3300 osób. Oprócz członków rodziny królewskiej, także znane osobistości m.in. Charles Dickens, Charles Darwin i Stephen Hawking.
Na królewskim tronie. |
Tegoroczna budowla nie przytłacza misternością drobiazgów, jakie widzieliśmy na wcześniejszych lodowych dziełach, zwłaszcza z Katedry w Santiago de Compostela, czy Bazyliki Świętego Piotra w Rzymie z kolumnadą Berniniego. W Opactwo Westminsterskie pojawiły się jednak królewskie miejsca tronowe, z których można skorzystać. Jedno podwójne po lewej, na którym może zasiąść dwie osoby jednocześnie, a po prawej stoi pojedynczy tron (też pomieści dwie osoby, ale nieco szczuplejsze). Można sobie na nich zrobić piękne pamiątkowe zdjęcia na tle Westminster Abbey.
Nowością są również lodowe rynny, którymi w bliżej nieokreślonym czasie staczają się pamiątkowe szklane kule, które może zabrać ze sobą. Trzeba mieć tylko szczyptę szczęścia i znaleźć się przy rynnie w odpowiednim czasie.
Jest coś jeszcze! Przeszklona gablotka, w której zobaczyć można misternie wykonane miniaturki klejnotów koronnych, a także szklaną koronę królewska autorstwa szklarza artystycznego i projektanta Achilleasa Sdoukosa. (Pod kopuła zobaczyć można więcej niezwykłych dzieł tego greckiego artysty.).
Obok prezentowany jest list od dziekana Opactwa Westminsterskiego skierowany do osób odwiedzających Tatrzańską Świątynię Lodową.
Miniaturki klejnotów koronnych i korona królewska. |
Szklane kule. |
W tym roku na budowę lodowej świątyni wykorzystano 1880 bloków lodu. Głównym jej budowniczym był jak co roku Adam Bakoš, a pomagali mu rzeźbiarze z 4 krajów – Słowacji, Czech, Polski i Niemiec. Najwyższy punkt budowli sięga 11,5 m. Majestat budowli podkreśla miraż barw świetlnych podświetlający krystaliczne bloki.
Spędzamy około 30 minut po kopułą Tatrzańskiej Świątyni Lodowej. Palce zaczynają wyczuwać niską temperaturę panującą we wnętrzu. Trudno je ogrzać nawet po opuszczeniu kopuły. Na zewnątrz panuje wyższa temperatura, co zdecydowanie wyczuwamy zaraz po wyjściu spod kopuły.
Przed lodową bazyliką obejrzeć można wystawę fotografii z wizyty Królowej Elżbiety II i księcia Filipa na Słowacji w Tatrach Wysokich. Później zmierzamy do drugiej kopuły, mniejszej i starszej, w której prezentowane są prace festiwalowe rzeźby lodowej artystów świata. Nie zmieściły się one wszystkie tam, więc później przechodzimy jeszcze na alejkę obok górnej stacji kolejki, gdzie ustawiono galerię pozostałych prac lodowych rzeźbiarzy. Wiele z nich zachwyca misternością. Szczególnie dobrze w tym roku podejrzeć można wszystkie szczegóły, bowiem nie są przyprószone śniegiem.
Przed małą kopułą. |
Sen o celosvetovom mieri (Dream of Peace All Over The World) Láska, mier a porozumenie (Love, Peace and Serenity) Bernd Winter, Lkhagvadory Dorjsuren (Germany) |
Holubica Mieru (Dove Of Piece) Láska, mier a porozumenie (Love, Peace and Serenity) Michal Trnovský, Milan Kuchťák (Slovakia) |
Harmónia pod vodou (Harmony Under The Water) Svet pod vodou (Underwather World) Marija Markovic, Luka Radojević (Serbia) |
Mečúň (Swordfish) Svet pod vodou (Underwather World) Filip Lysek, Roman Mikuš (Czech Republic) |
Večná Láska (Eternal Love) Láska, mier a porozumenie (Love, Peace and Serenity) Ihor Tkachivskyi, Inna Tkachivska (Ukraine) |
Kvietinový tank (Flower Tank) Láska, mier a porozumenie (Love, Peace and Serenity) Adam Pieśniewski, Dariusz Kiszka (Poland) |
Nový priateľ (A New Friend) Svet pod vodou (Underwather World) Baatar Dorjnamjil, Khashbaatar Solongo (Mongolia) |
Bozk a mier (Kiss And Peace) Láska, mier a porozumenie (Love, Peace and Serenity) István Gáborecz, Lászlo Boros (Hungary) |
Kráľovná medúza (Queen Medusa) Svet pod vodou (Underwather World) Noemí Palacios Domènech, Fernando Elboj Cazcarra (Spain) |
Akvárium (Aquarium) Svet pod vodou (Underwather World) Kestutis Musteikis, Vytautas Musteikis (Lithuania) |
Rozmanitost ziveho utesu (Diversity of a Living Reef) Svet pod vodou (Underwather World) Bernd Winter, Lkhagvadory Dorjsuren (Germany) |
Láska vychádza zo srdca (Love Comes From The Heart) Láska, mier a porozumenie (Love, Peace and Serenity) Marija Markovic, Luka Radojević (Serbia) |
Všetko, čo potrebuješ, je láska (All You Need Is Love) Láska, mier a porozumenie (Love, Peace and Serenity) Noemí Palacios Domènech, Fernando Elboj Cazcarra (Spain) |
Hlboký vodný svet (Deep Water World) Svet pod vodou (Underwather World) Adam Pieśniewski, Dariusz Kiszka (Poland) |
Šťastný (Gratified) Láska, mier a porozumenie (Love, Peace and Serenity) Baatar Dorjnamjil, Khashbaatar Solongo (Mongolia) |
Mýtický podvodný svet (A Mythical Underwater World) Svet pod vodou (Underwather World) Ihor Tkachivskyi, Inna Tkachivska (Ukraine) |
Holubica (Dove) Láska, mier a porozumenie (Love, Peace and Serenity) Filip Lysek, Roman Mikuš (Czech Republic) |
Rovnováha sna (Equilibrium For a Dream) Svet pod vodou (Underwather World) István Gáborecz, Lászlo Boros (Hungary) |
Krehký dom (Fragile House) Láska, mier a porozumenie (Love, Peace and Serenity) Kestutis Musteikis, Vytautas Musteikis (Lithuania) |
Vodný tanec (Water Dance) Svet pod vodou (Underwather World) Michal Trnovský, Milan Kuchťák (Slovakia) |
Hrebienok. |
W dalszym ciągu panuje na Hrebienoku przyjemna aura. Z wielkim optymizmem ruszamy zatem dalej. Zatrzymujemy się w Bilíkovej Chacie na rozgrzewającej kwaśnicy. Oj, jaka kwaśna! Zjadamy jednak wszystko i ruszamy w tradycyjną trasę przez Wodospady Zimnej Wody (słow. Vodopády Studeného potoka). Odwiedzamy każdy z wodospadów, począwszy od najniżej położonego, a kończąc na tych w najwyższych położeniach. Ścieżka tylko w niektórych miejsca jest śliska, ale generalnie śnieżek jest dość suchy i dobrze się po nim kroczy. Kto ma raczki to przeważnie zakłada, a kto nie ma – nie musi mieć. Można sobie poradzić i bez raczków.
Schronisko Bilíka (słow. Bilíkova chata). |
Długi Wodospad (Dlhý vodopád). |
Długi Wodospad (Dlhý vodopád). |
Tęcza nad Doliną Zimnej Wody. |
W tym roku wodospady prezentują się nieco inaczej niż we wcześniejsze zimy. Otóż nie ma wiele śniegu, więc słychać pohukiwania i szemrania wody potoku opadającej z głazów. Nawet można zobaczyć wartki strumień Zimnej Wody, czego nigdy wcześniej o tej porze roku nie widzieliśmy, bo było wszystko skute lodem i przysypane śniegiem. Pozdrawiamy każdy z wodospadów schodząc do nich najbliżej jak można. Schodzimy bocznym odejście nad Długi Wodospad, potem wchodzimy na ażurową metalową platformę widokową Wielkiego Wodospadu, a potem odnajdujemy bez problemy sąsiadujące ze sobą Skryty i Mały Wodospad. Od nich mamy już bliziutko do Rainerowej Chatki (słow. Rainerova chata).
Wielki Wodospad (Veľký vodopád). |
Wielki Wodospad (Veľký vodopád). |
Kładka przed Wielkim Wodospadem. |
Skryty Wodospad (Skrytý vodopád). |
Mały Wodospad (Malý vodopád). |
Rainerowa Chatka (słow. Rainerova chata). |
Przy Rainerowej Chacie jak zwykle pozdrawiamy rzeźbionego w śniegu, a także drewnianego Juraja Rainera. Czeka nas też niespodzianka! Juraj ma obok kolegę wyrzeźbionego w drewnie, legendarnego Klemensa Bachledę, zwanego Klimkiem. Powyżej pod drzewami stoi szopka, jakby nigdy nie topniała, ale w tym roku jednak nieco stopiła się, ale Święta Rodzina jest w niej jeszcze rozpoznawalna.
Ján Juraj Rainer. |
Klemens Bachleda. |
Szopka. |
Tutaj dowiadujemy się, że jeszcze niedawno przejście czerwonym szlakiem do Hrebienok było zamknięte z powodu obryw kamieni, ale dzisiaj jest już wszystko okay, więc wracamy nim z powrotem na Hrebienok. Tam zastanawiamy się co dalej rozbić: czy zatrzymać się tradycyjnie w tutejszej restauracji, czy zejść do Starego Smokowca i tam zaglądnąć do jednej z miejscowych kawiarenek, bądź bistro. Decydujemy się na zejście.
Hrebienok. |
Stary Smokowiec i Hotel Grand. |
W Starym Smokowcu pyszna kawa i deser są pysznym dopełnieniem piękne spędzonych chwil w zimowych Tatrach Słowackich. Znów zabieramy stąd niezapomniane wrażenia zaczerpnięte pod magiczną kopułą Tatrzańskiej Świątyni Lodowej. Czy tegoroczna lodowa budowla zainspiruje nas do kolejnej podróży, jak zeszłoroczna? Wierzymy, że tak, bo wiemy na pewno, że jesteśmy po to, aby spełniać marzenia, swoje, a może przy okazji również innych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz