Przed nami Śnieżka, królewna, a może raczej już królowa Karkonoszy i całych Sudetów. Wczoraj mieliśmy bardzo bogaty dzień i późno go skończyliśmy, a więc długo spaliśmy. Pensjonat „Liczyrzepa” opuszczamy dopiero o godzinie 9.20. Spokojnie jednak, bo przejście grzbietu Karkonoszy podzieliliśmy sobie na dwa dni, żeby dłużej nacieszyć się nimi i potraktować przejście relaksacyjnie. Taka jest natura naszej turystyki i maksyma „Nie śpiesz się! Spokojnie, bo coś przegapisz”.
TRASA:Karpacz (716 m n.p.m.)
Karpacz PKS „Biały Jar” (716 m n.p.m.)
Rozdroże Łomnickie (803 m n.p.m.)
Schronisko PTTK „Nad Łomniczką” (1002 m n.p.m.)
Kocioł Łomniczki
Przełęcz pod Śnieżką (1198 m n.p.m.)
Schronisko Górskie „Dom Śląski” (1400 m n.p.m.)
Droga Jubileuszowa (1517 m n.p.m.)
Śnieżka (1602 m n.p.m.)
Droga Jubileuszowa (1517 m n.p.m.)
Schronisko Górskie „Dom Śląski” (1400 m n.p.m.)
Przełęcz pod Śnieżką (1198 m n.p.m.)
Kopa (1367 m n.p.m.)
rzełęcz pod Śnieżką (1198 m n.p.m.)
Spalona Strażnica
Słonecznik
Tępy Szczyt (1387 m n.p.m.)
Przełęcz Karkonoska, Schronisko PTTK „Odrodzenie” (1198 m n.p.m.)
Główny Szlak Sudecki
|
|
etap 21
|
Karpacz
Przełęcz Karkonoska
|
|
15,0 km
|
Znajdujemy się w Bukowcu, starej wsi założonej w XIII wieku. Leży na wysokości
około 500 m n.p.m. na skraju Kotliny Jeleniogórskiej, u stóp Rudaw
Janowickich. Po opuszczeniu schroniska przechodzimy koło rzymskokatolickiego
kościoła parafialnego św. Jana Chrzciciela z połowy XVIII wieku, wybudowanego jako zbór ewangelicki. Przez katolików został przejęty po
1945 roku. Od tego czasu dawna pastorówka pełni funkcję plebani.
|
Rezydencja „Biały Jar”. |
Schodzimy do miejsca, w który opuściliśmy wieczorem czerwony szlak, czyli pod Rezydencję „Biały Jar”, gdzie splatają się drogi samochodowe, szlaki turystyczne i przepływa Potok Łomnica. Po kilku minutach jesteśmy z powrotem na czerwonym szlaku. Przepływający tędy Potok Łomnica stanowił niegdyś naturalną granicę między dwoma karkonoskimi wsiami: Karpacz i Karpacz Górny. Dopiero w roku 1867 obie wsi połączyła droga o szerokości 3 metrów. Po II wojnie światowej Karpacz Górny nazwano Bierutowicami i przyłączono do Karpacza. Ruszamy stąd w górę ulicy Olimpijskiej. Zakosami szosy pokonujemy kolejne metry przewyższenia. Pierwszy zakręt mijamy przed Restauracją u Ducha Gór, drugi przed skocznią Orlinek. Mijamy kolejne obszerne parkingi, a przy jednym z nich szlak odbija na południe w leśną dróżkę. Wkrótce zakolem przechodzimy dolinkę potoku Bystrzyk. Idziemy dawnym traktem turystycznym Forsthain Weg wyznakowanym w 1923 roku, o czym informuje dawny kamienny znak. Dalej przecinamy kolejną źródliskową dolinkę, tym razem Wilczego Potoku. Następnie skręcamy w górę większej doliny, którą spływa potok Łomniczka. Tuż przed Schroniskiem PTTK nad Łomniczką osiągamy wysokość 1000 m n.p.m. W progi schroniska wchodzimy o godzinie 10.50. Jemy w nim drugie śniadanie.
|
|
Schronisko PTTK nad Łomniczką. |
Zanim zbudowano schronisko najpierw stała w tym miejscu pasterska buda, potem pojawił się szałas pasterski, który pod koniec XIX wieku zmieniony został na gospodę, której właścicielem był Michael Melz z Mysłakowic. Obok tej gospody stanęła później kolejna Melzergrundbaude, którą w 1947 roku Oddział PTT z Jeleniej Góry przekwalifikował na schronisko „Nad Małą Łomnicą”, które istnieje do dzisiaj, choć pod zmienioną nazwą. To właśnie w nim jemy śniadanie, z niecierpliwością wyglądając dalszej drogi. Grzbiet Karkonoszy, najwyższego pasma Sudetów, zawsze wzbudza w nas pewne podekscytowanie. Czeka nas jeszcze trochę wędrowania, a w końcówce nawet ostrzejsza wspinaczka na Przełęcz pod Śnieżką.
Schronisko opuszczamy o godzinie 11.30. Podążamy dalej w górę doliny Łomniczki brukowaną dróżką. Łożysko potoku mamy po swojej lewej. Wkrótce wychodzimy ponad górną granicę lasu. Ukazuje się na Przełęcz pod Śnieżką, a po lewej zbocze Śnieżki. Przecinamy wartki potok Łomniczki, która przelewa się przez naszą kamienną ścieżkę i dalej przez skalne rumosze Kotła Łomniczki. Na szczęście mamy tutaj metalową kładkę, a więc nie musimy brodzić bezpośrednio przez wody potoku. Kocioł Łomniczki jest największym i najgłębszym z polodowcowych kotłów Karkonoszy. Jego ściany osiągają 100 metrów wysokości. Stromizna zboczy sprawia, że zimą jest tutaj bardzo niebezpiecznie ze względu na lawiny. Stąd też szlak na tym odcinku jest zamykany w tym okresie.
|
Ponad doliną Łomniczki. |
|
|
Wychodzimy z lasu. |
|
Kocioł Łomniczki. |
|
Kładka nad Łomniczką. |
Wspinamy się zakosami ponad Kocioł Łomniczki. Widoki robią się coraz bardziej efektowne. Wkrótce mijamy symboliczny Cmentarzy Ofiar Gór, poświęcony tym, co zginęli w tutejszych górach bądź tutejszym mieszkańcom, którzy zginęli w innych górach. Takie miejsca przynoszą chwilę zadumy. Główna tablica przemawia do przechodzących „martwym ku pamięci, żywym ku przestrodze”. Do przełęczy nie mamy już daleko i wchodzimy na nią o godzinie 12.30.
|
Na skałach widać krzyż Symbolicznego Cmentarza Ofiar Gór. |
|
W górę zakosami na Przełecz pod Śnieżką. |
|
|
Symboliczny Cmentarzy Ofiar Gór. |
Główny Szlak Sudecki nie prowadzi na szczyt Śnieżki, najwyższy szczyt całych Sudetów, który mamy tuż na wschód od przełęczy. Jednak nigdy nie odmawialiśmy sobie wejścia na ten szczyt będąc tak blisko z tej, bądź z drugiej strony. Wszak Śnieżka jest niczym perła i wizytówka Karkonoszy i całych Sudetów. Zagadujemy z gospodarzami „Domu Śląskiego”, popularnego schroniska na Przełęczy pod Śnieżką. Nie ma żadnego problemu, aby zostawić u nich plecaki na przechowanie. Obiecujemy, że wrócimy do nich na dobry obiad. Zwykle jest tu tłumnie w taką słoneczną pogodę, ale dzisiejsze słoneczko nie przyciąga turystów. W jadalni jest mnóstwo wolnych stolików. Wcześniej jednak tak jak to zaplanowaliśmy odwiedźmy Śnieżkę, tak na luzie, bez plecaków. Już tak kiedyś robiliśmy, również w to pamiętne popołudnie, kiedy pojawiliśmy się tutaj po raz pierwszy w swoim życiu. O godzinie 12.40 ruszamy na zbocze Śnieżki.
Na rozejściu za przełęczą wybieramy łagodniejszy, ale nieco dłuższy wariant podejścia na szczyt góry, czyli tzw. Drogę Jubileuszową zbudowaną w latach 1904-1905 z okazji 25-lecia RGV. W zimie droga ta jest zamykana ze względu na zagrożenie lawinowe. W pozostałym okresie jest to jedyna droga dojazdowa na szczyt góry. W szybkim tempie widoki stają się rozleglejsze. Już na przełęczy były wspaniałe, a teraz stają się wręcz niebotyczne, oczywiście póki co jedynie na stronę północną, bo droga trawersuje północne zbocze góry. Prowadzi ona aż na jej stronę wschodnią, gdzie zawija z powrotem na zachód osiągając szczyt Śnieżki (1602 m n.p.m.). Docieramy na niego o godzinie 13.10.
|
Ruszamy na Śnieżkę. |
|
Grzbiet Karkonoszy po wschodniej stronie Śnieżki. |
|
Węzeł szlaków na Drodze Jubileuszowej. |
|
Widok na Karpacz. |
Szczyt Śnieżki jest wspaniałym punktem widokowym. Przy dobrej pogodzie urzeka największych malkontentów. Co prawda w między czasie napłynęło od południa trochę białych chmurek, ale tylko po to, aby dodać malowniczości przepięknemu pejzażowi jaki stąd mamy. Wcale nie mała wierzchowina góry oraz znajdujące się na niej zabudowania sprawiają, że trzeba przejść się dokoła, aby zobaczyć widoki z każdej strony.
Śnieżka już w XVII wieku była niezwykle popularnym celem wycieczek turystycznych, co też przyczyniło się do jej zagospodarowania. W okolicy, a niektórzy mówili, że nawet w całej Europie nie ma sobie równych pod kątem atrakcyjności rozciągającej się z niej panoramy. Wierzchołek góry wznosi się wysoko ponad całe otoczenie, w tym aż 200 metrów ponad płaskowyż Równi pod Śnieżką, który ścieli się w jej sąsiedztwie zaraz za Przełęczą pod Śnieżką. Wrażenia wizualne potęgują strome zbocza góry, gdzieniegdzie usłane rumoszem skalnym lub zacięte urwiskami opadającymi w polodowcowe kotły. Wyniosłość góry ponad otoczeniem wpływa na odmienność klimatyczną wierzchołka w odniesieniu nawet do pobliskich miejsce, jak chociażby najbliższe przełęcze. Turyści często są zaskakiwani zimnem i silnym wiatrem na szczycie Śnieżki, których można nie doświadczyć choćby na Przełęczy pod Śnieżką. Średnioroczne temperatury na Śnieżce kształtują się zaledwie na poziomie niewiele pod zero stopni Celsjusza. Nawet przy dzisiejszym upale termometry na Śnieżce wskazują 11,9 stopni Celsjusza. Na szczęście wiatr nie jest duży, tylko 5 m/s. Niskie temperatury na Śnieżce przyczyniają się do długiego zalegania śniegu na szczycie, nawet do 200 dni w roku. Stąd też wzięła się jej nazwa. Śnieżka zwana jest niekiedy również Śnieżną Górą, a wcześniej także Śnieżną Kopą. Kiedyś funkcjonowały również inne nazwy, które odzwierciedlały jej wielkość: Mons Giganteus, Riesen-koppe, Risenberg, czy Góra Olbrzymia.
Surowy klimat góry wpływa również na specyficzną florę, którą tworzą zespoły roślinności charakterystyczne dla piętra subalpejskiego. Skały pokryte są żółtymi plamami porostów, podobnych do występujących w Tatrach. Rośnie tu również sit skucina, a także mietlica skalna, widłak alpejski, kostrzewa niska, a wiosną zakwitają sasanki alpejskie, szarotki norweskie, kukliki górskie i jastrzębce alpejskie.
|
Śnieżka (1602 m n.p.m.). |
Jak widzimy Śnieżka pod wieloma względami jest unikatowa w Sudetach i nie tylko. Stąd też, zawsze była ciekawym celem turystycznych wycieczek, które z kolei przyczyniły się do powstania infrastruktury turystycznej na szczycie. Jednak pierwszym obiektem wzniesionym na szczycie jest stojąca do dzisiaj Kaplica św. Wawrzyńca, zbudowana w latach 1665-1681. Obecnie kaplica ta jest najwyżej położonym obiektem sakralnym w Polsce. W 1850 roku zbudowano obok niej schronisko turystyczne, które zostało uwiecznione w 1873 roku na pocztówce, która uchodzi za pierwszą na świecie widokówkę z pejzażem górskim. W 1868 roku wzniesiono kolejne schronisko, ale już po stronie czeskiej. Schroniska te juz nie istnieją. Obecnie po stronie czeskiej działa bufet z punktem pocztowym (najwyżej położona poczta w Republice Czeskiej). Czesi posiadają również kolejkę linową, której początki funkcjonowania sięgają 1949 roku. Wywozi ona turystów z miejscowości Pec pod Sněžkou, czyli z wysokości 829 m n.p.m. Po polskiej stronie szczyt wieńczy charakterystyczny obiekt obserwatorium astronomicznego, zbudowany w latach 70-tych XX wieku, wyglądający niczym latające talerze. W jednym z pomieszczeń działa restauracja.
|
Warunki na szczycie Śnieżkie (na tablicy w budynku Poczty Czeskiej). |
|
Czeska Poczta. |
|
Kolejka linowa na Śnieżkę. |
|
Na Drodze Jubileuszowej. |
|
Spójrzmy stąd na Kocioł Łmniczki. |
|
Kocioł Łomniczki z widoczną ścieżką szlaku. |
|
Droga Jubileuszowa. |
Ze Śnieżki schodzimy tą samą drogą, czyli Drogą Jubileuszową. Pogoda wciąż słoneczna, choć wokół masy chmur zgęstniały. O godzinie14.00 wracamy do Schroniska PTTK „Dom Śląski”. To czas naszego obiadu. Budynek tego schroniska zbudowano w 1922 roku. Po wojnie od 1946 roku przeszedł pod opiekę Dolnośląskiej Spółdzielni Turystycznej, a niedługo później został przejęty przez PTTK.
Nie ma dzisiaj kolejki do schroniskowego bufetu, a więc obiad mamy za sobą dość szybko i o godzinie 14.30 opuszczamy budynek „Domu Śląskiego”. Kierujemy się na Równię pod Śnieżką. Szybko opuszczamy przełęcz, na której zrobiło się trochę wietrznie i chłodniej. Jednak już na węźle szlaków z odejściem na Kopę jest bezwietrznie i gorąco. Cały chłodny wiatr widocznie znalazł sobie przejście przez obniżenie Przełęczy pod Śnieżką, bo tutaj mamy znów aurę gorącego lata. Decydujemy się na przedłużenie naszej wędrówki i przejście na Kopę, gdzie na wysokości około 1323 m n.p.m. znajduje się górna stacja wyciągu krzesełkowego. Szeroka droga przeprowadza nas do niej przez zwarte zarośla sosny górskiej, czyli kosodrzewiny. Będzie nam ona towarzyszyć niemal przez cały czas wędrówki głównym grzbietem Karkonoszy. Kosodrzewina na tej wysokości (występuje ona tu w przedziale od 1250 do 1450 m n.p.m.) chroni niżej położone lasy przed lawinami, a także zatrzymują duże ilości wody, która jest niezbędna dla innych roślin i organizmów.
|
Przed nami schronisko. |
|
Schronisko PTTK „Dom Śląski”. |
|
Bar na Kopie. |
|
Widok na Karpacz z Kopy. |
|
Widok na Rudawy Janowickie z Kopy. |
|
Droga na Kopę. Wracamy na czerwony szlak. |
Spod budynku stacji kolejki na Kopie możemy spojrzeć kolejny raz na Karpacz, Rudawy Janowickie, Góry Kaczawskie i na wiele innych obiektów po północnej stronie Karkonoszy. Wracamy do czerwonego szlaku tą samą drogą zatrzymując się przy tablicy informacyjne „Potok Łomniczka”. Stoi ona w miejscu, gdzie szlak przecina ten potok, którego malownicze kaskady podziwialiśmy wspinając się na Przełęcz pod Śnieżką. Nieco na zachód od naszego szlaku Łomniczka ma swoje źródło zwane Złotym Źródłem. O godzinie 15.15 dostajemy się z powrotem na czerwony szlak, którym kontynuujemy wędrówkę.
|
Łomniczka przepływająca pod nasza drogą. |
|
Łomniczka płynie dalej tym zagłębieniem, aby potem wartko opaść do Kotła Łomniczki. |
|
Zbliżenie na szczyt Śnieżki. |
|
Śnieżka z naszej drogi. |
Za nami wciąż dumnie prezentuje się Śnieżka. Przełęcz wkrótce chowa się pod delikatnie wznoszącym się płaskowyżem Równi pod Śnieżką. Wkrótce sama Śnieżka niejako zanurza się w łanach kosodrzewiny i widzimy jej część wierzchołkową. Mijamy Spaloną Strażnicę (1430 m n.p.m.), rozdroże wyznaczające miejsce, gdzie niegdyś stała strażnica graniczna. Z tego właśnie rozdroża schodzi szlak do kultowego schroniska „Samotnia”, a także znajdującej się bliżej „Strzechy Akademickiej”. Dzisiaj spoglądamy jednak na południe, gdzie po czeskiej stronie znajduje się wielki budynek schroniska „Luční Bouda”. Nigdy w nim jeszcze nie byliśmy, a jego widok ze Śnieżki zawsze nas intrygował. Odejście do tego schroniska mamy nieopodal na następnym węźle szlaków. Skręcamy do niego o godzinie 16.00. „Luční Bouda” to właściwie kompleks zespolonych budynków udzielający noclegów, jak również posiadający całkiem obszerną jadalnią z bufetem. Dla nas to czas na lody dla ochłody. Tak się dobrze składa, że gdy wchodzimy do schroniska zaczyna padać deszcz, a nawet grzmi. Chronimy się w budynku przez blisko godzinę, aż burza przedostanie się przez karkonoski grzbiet z północy na południe.
|
Przez Rówień pod Śnieżką. |
|
Śnieżnka tonie za kosodrzewinami Równi pod Śnieżką. |
|
Równia pod Śnieżką. |
|
Schronisko „Luční Bouda” |
|
Wychodzimy ze schroniska. |
|
Tam dalej jest wciąż szaroburo. |
O godzinie 17.00 wychodzimy ze schroniska „Luční Bouda”. Na zewnątrz wróciło słońce, ale zrobiło się wyraźnie chłodniej. Zakładamy kurtki i kierujemy się na północ do naszego czerwonego szlaku. Wygląda to trochę tak, jakbyśmy szli w kierunku burzy, ale rzeczywistość jest oczywiście inna, choć żart Eli mógłby sugerować inaczej: „Nieodpowiedzialni rodzice prowadzą dziecko wprost na burzę”. Jej zdanie przejdzie chyba do jednej z naszych najczęściej przytaczanych życiowych anegdot.
Zawirowanie pogodowe nieoczekiwanie zaczyna się przeistaczać w fascynujące widowisko. Z prawej nad widocznym wierzchołkiem Śnieżki pojawia się przepiękny łuk tęczy, znak, że deszcz odchodzi stamtąd. Jednak blisko przed nami wiszą jeszcze ciemno-bure złowieszcze chmury. Przemieszczają się szybciej niż my i uciekają nam. To dobrze oczywiście, bo gdyby przesuwały się w przeciwną stronę, to pogoniłaby nas z powrotem do schroniska, tym bardziej, że błyska się w nich. Gdy o godzinie 17.20 wychodzimy na skraj urwisk Kotła Małego Stawu, widać już osłonecznioną „Strzechę Akademicką”, a poniżej „Samotnię”. Czerwony szlak prowadzi na zachód wzdłuż krawędzi imponującego, a zarazem wspaniałego kotła polodowcowego. Uwagę naszą skupia zjawisko niezwykle unikatowe dla nas. Chmury burzowe nakrywają obecnie Rudawy Janowickie. Przed nami natura wytworzyła niecodzienne plenery kontrastów. Bezpośrednio nad nami mamy słoneczną pogodę, podczas gdy kilkanaście kilometrów przed nami natura rządzi w pełni swoją mocą. Ogarnia tam wszystko porażającą zawieruchą, złowrogim mrokiem chmur. Jednocześnie pejzaż ten upiększa coś cudownego, jakże kontrastowego na tle burzy – silnie wybarwiona tęcza łącząca łukiem jakieś dwa miejsca w Kotlinie Jeleniogórskiej. Jakież to piękne i zadziwiające, wręcz cudowne. Najpiękniejsze superlatywny pojawiają się w naszych umysłach przepełnionych zachwytem. Wydawało się nam jeszcze kilka godzin temu, że to co najbardziej fascynujące na dzisiejszej trasie doznamy na szczycie Śnieżki. Natura potrafi zaskakiwać.
|
Tęcza nad Śnieżką. |
|
Tumany chmur przeszły nad Równią pod Śnieżką. |
|
Przed nami burzowo. |
|
Nad i za nami wspaniała pogoda. |
|
W dali widzimy wciąż Śnieżkę. |
|
Kocioł Małego Stawu. W dole widać schronisko „Samotnia”, a powyżejSchronisko „Akademicka Strzecha”.
|
|
Rośnie łuk kolejnej tęczy. |
|
Pejzaż kontrastów nad Kotliną Jeleniogórską. |
|
Chmury nakrywają Rudawy Janowickie. |
|
Na urwiskiem Kotła Małego Stawu. |
|
Wspaniała droga przez fascynujące pejzaże. |
|
Przejaśnia się coraz bardziej. |
W końcu burza oddala się już znacznie od nas i zbliża się już godzina 18.00. Trzeba iść dalej. Ruszamy spoglądając w toń Małego Stawu, którego lustro znajduje się 200 metrów pod nami. Pewna legenda mówi, że znajdują się w nim zatopione beczki z czerwonym winem. Stąd też zsuwające się do niego lawiny śnieżne, które są nad nim częstym zjawiskiem, przyjmować mają czerwoną barwę. Zostawiamy za sobą urwiska Kotła Małego Stawu, ale zaraz za nim mamy kolejny Kocioł Wielkiego Stawu, w którym rozlewa się największe jezioro w Karkonoszach – Wielki Staw o powierzchni ponad 8 ha, osiągający głębokość 24,4 m. Ściana skał Wielki Staw wznosi się na 275 metrów. Z takiej właśnie wysokości spoglądamy na urokliwe lustro tego jeziorka.
|
Pięknie wszystko stąd wygląda, ale trzeba iść dalej, żeby zdążyć przed nocą. |
|
Przed nami pokazuje się Słonecznik. |
|
W dole widać Pielgrzymy na tle jeziora Sosnówka. |
|
Wielki Staw. |
Wnet zataczamy łuk pod szczytem Smogorni (1489 m n.p.m.), trzecim co do wysokości szczytem Sudetów. Ponoć jego wierzchołek jest wspaniałym punktem widokowym, ale nie prowadzi na niego żaden znakowany szlak turystyczny. Niebawem ponad kosodrzewiną ukazuje nam się charakterystyczna grupa skał – to Słonecznik, które nazwa odnosi się do tego, że skały te wskazywały mieszkańcom Jeleniej Góry (i pewnie nadal wskazują) godzinę południową poprzez cień przez nie rzucany. O godzinie 18.10 mijamy Słonecznik. Jego skały sięgają 12 metrów wysokości. Poniżej nich na północ widoczna jest inna bardzo znana grupa skał – Pielgrzymy, sięgające wysokości 25 metrów.
|
Przy Słoneczniku. |
|
A tęcza wciąż pokazuje miejsce ukrycia skarbu. |
|
Widok na Kotlinę Jeleniogórską. |
|
Pod Tępym Szczytem. Dalej w centrum widoczna Smogornia. |
|
Słońce przed nami. |
|
Schodzimy na Przełęcz Karkonoską w pełnym słońcu. |
Słońce mamy z każdą mijającą minutą coraz niżej, ale jeszcze silnie dogrzewa powietrze. Szlak obniża się zboczem na zachód, co sprzyja do złapania ostatnich jego promieni. To piękny dzień i dobrze znowu iść wspaniałym grzbietem Karkonoszy. Podczas tej wyprawy jego przejście podzieliśmy na dwie części, żebyśmy mogli więcej zobaczyć, a przede wszystkim żebyśmy mogli dłużej na nim po prostu pobyć.
Grzbiet za Słonecznikiem wyraźnie obniża się, nawet gdy mijamy od południa Tępy Szczyt (1388 m n.p.m.). Schodzimy na Przełęcz Karkonoską (1198 m n.p.m.) która dzieli główny grzbiet Karkonoszy na dwie części i stanowi zarazem najniższy na nim punkt. Do schroniska docieramy o godzinie 19.15.
|
Schronisko PTTK „Odrodzenie” (1236 m n.p.m.), w którym zatrzymujemy się na noc. |
Przez szerokie siodło Przełęczy Karkonoskiej przechodzi Droga Sudecka łącząca Borowice po polskiej stronie i Špindlerův Mlýn po czeskiej stronie. Jej budowę rozpoczęto jeszcze podczas II wojny światowej. Ukończono ją dopiero w latach 70-tych XX wieku, obecnie ruch samochodowy na niej możliwy jest tylko po stronie czeskiej. Stanowi drogę dojazdową do czeskiego hotelu górskiego Špindlerova bouda (1199 m n.p.m.). Po polskiej stronie, nieco powyżej przełęczy, istnieje podobny obiekt o randze schroniska turystycznego. Jest to duże Schronisko PTTK „Odrodzenie” (1236 m n.p.m.) i to właśnie w nim zatrzymujemy się na noc.
Tak kończy się piękny dzień. Wydawać by się mogło, że nic już nas szczególnego nie spotka. Kwaterujemy się, zjadamy kolację, a na werandę wychodzimy jeszcze na wieczorną kawę. Mamy z niej przepiękny widok na szerokie, zielone siodło przełęczy, a za nim wznosi się grzbiet, który jutro będziemy pokonywać. Jutro z pewnością nas urzeknie swoją urodą, lecz nie mniejsze w urodzie doznania wizualne otrzymujemy stamtąd już dzisiejszego wieczoru. To właśnie za tym grzbietem chowa się słońce, wywołując w nas kolejną eskalację emocji, jakich doznawaliśmy przez cały ten dzień. Jednocześnie zza grzbietu wyłania się obłok, niczym rękaw, który powoli ściąga słońce za horyzont. Żegna się z nami, bo zobaczymy go dopiero jutro… ależ nie, jeszcze pojawia się chwilę wychodząc spod obłoku! Godzina 20.47. Welony szeroko rozciągają się ponad nim na błękitnym niebie. Minutę później dolnym obrębem tarczy dotyka kosówek porastających karkonoski grzbiet. Zaczyna się z nim stapiać, jakby spłaszczać… kolejny obłok wyłapuje go. Godzina 20.50. Słonce naprawdę już schowało się. Zostawiło nam jeszcze spektakl barw, które mienią się i płoną nad horyzontem, koloryzując te śliczne, nieliczne obłoczki, które tam się znalazły. Każde przedstawienie ma jednak swój koniec. Noc nadchodzi, o czym przypomina napływający rześki chłód. Do zobaczenia jutro.
Wieczorny spektakl oglądany z tarasu schroniska.
|
Dobranoc. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz