Dziennik wypraw i przystań przed kolejną wędrówką.

GSB na raty, etap 28: Ustrzyki Górne - Wołosate

TRASA:
Ustrzyki Górne (656 m n.p.m.) [czerwony szlak] Szeroki Wierch, Tarniczka (1315 m n.p.m.) [czerwony szlak] Przełęcz pod Tarnicą (1276 m n.p.m.) [żółty szlak] Tarnica (1346 m n.p.m.) [żółty szlak] Przełęcz pod Tarnicą (1276 m n.p.m.) [czerwony szlak] Przełęcz Goprowska (1160 m n.p.m.) [czerwony szlak] Kopa Bukowska (1320 m n.p.m.) [czerwony szlak] Halicz (1333 m n.p.m.) [czerwony szlak] Rozsypaniec (1280 m n.p.m.) [czerwony szlak] Przełęcz Bukowska (1107 m n.p.m.) [czerwony szlak] Wołosate (724 m n.p.m.)

OPIS:
Aura znów dziś doskonała -
radość dla nas to niemała.
Jesień dniom minuty odejmuje,
jednak słońce dość długo jeszcze wędruje
ponad bieszczadzkimi grzbietami
i oświetla dróżki promieniami.
Od samego rana w głowie krząta się myśl taka:
że to chyba już ostatnia wędrówka;
no a jeśli ją skończymy - co poczniemy,
gdy do końcowej kropki dotrzemy.

Wyruszamy w drogę z Ustrzyk Górnych,
wnet jesteśmy w lasach cudnych,
którym jesień farby nie szczędziła;
krasą nadzwyczajną je pokryła.
To niezwykły dar natury;
jakże pięknie tu i kolorowo - nie do wiary.
Po pewnym czasie wychodzimy na połoniny rozległe;
z nich widoki ogarniają nas wspaniałe.
Opisać tego piękna nikt nie jest w stanie,
a co dopiero ułożyć jeszcze jakieś rymowanie.
Zdobywamy Szerokiego Wierchu kolejne kulminacje,
z każdego z nich mamy plenerowe rewelacje.
Z zapałem maszerujemy, wysokość regularnie zwiększamy,
aż perłę w górskiej koronie, jej mości Tarnicę zdobywamy.
Ta czaruje nas ujmującym krajobrazem,
królowej polskich Bieszczadów godnym pejzażem.
Po krótkiej przerwie na czerwony szlak wracamy,
po czym na Przełęcz Goprowców schodzimy,
dalej idziemy trawersem po stoku Krzemienia,
myśląc jak niedaleko już mamy do finału marzenia.
Maszerujemy przez falujące trawy,
jakby nieziemski zakątek, nad podziw urokliwy,
przez najpiękniejsze ustronie polskich Bieszczadów,
królestwo legendarnych Biesów i Czadów.
Ścieżka wspina się na Halicz sukcesywnie,
a stamtąd widoki znów prezentują się cudownie!
- ta wędrówka mogłaby być nie kończącą się opowieścią,
bezustannie wodzi bezgraniczną pięknością.
Przystajemy chwilkę na Przełęczy Bukowskiej,
spoglądamy ku Ukrainie, na wyciągnięcie ręki bliskiej...
Poszłoby się dalej tak jak niegdyś wiódł szlak czerwony,
aż na Stóg do Gór Czywczyńskich, przez doliny i połoniny,
lecz niestety nie możemy bo przed nami granica:
tu szlak zawraca na zachód trawersując stoki Rozsypańca.
Wkrótce zbocza górskie opuszczamy
i doliną Wołosatki podążamy.
Tablicę z napisem „Wołosate” przy drodze widzimy,
żuraw wodny i stary cmentarz mijamy
Huculskie konie pasą się na łące pod Tarnicą;
zachwycamy się tą malowniczą okolicą...
Wtem trudno uwierzyć, ale to już koniec, czerwona kropka;
519 kilometrów pokonane, zakończona wędrówka.
Mieszanka uczuć wnętrze nasze ogarnia
radość, żal i wzruszenie głębię wypełnia.
Chce się śmiać i jednocześnie płakać,
usiąść, wspomnieć, a zarazem radośnie skakać.

Wędrówka beskidzkim szlakiem zakończona.

~~Dorota

Główny Szlak Beskidzki
etap 28
Ustrzyki GórneWołosate
22,7 km

Żadne z nas nie spodziewało się, że jeszcze tego roku będzie nam dane stanąć przed ostatnim fragmentem Głównego Szlaku Beskidzkiego, który pokonujemy w ramach projektu „GSB na raty”. Idzie już trzeci rok, jak go realizujemy spokojnym rytmem, bez pośpiechu, tak by nie umknęły nam atrakcje, na które zwykle nie starcza czasu podczas wędrówki w trybie ciągłym.

Przed nami dwadzieścia parę kilometrów do końcowej kropki Głównego Szlaku Beskidzkiego. Odcinek ten można oczywiście podzielić jeszcze na dwa mniejsze fragmenty i na przełęczy przed Tarnicą zejść niebieskim szlakiem do Wołosatego, by następnego dnia wrócić stamtąd z powrotem. Pogoda jednak jest przepiękna, a dzień jeszcze nie za krótki - to dodaje skrzydeł. Zatem o godzinie 8.40 wyruszamy czerwonym szlakiem, by powędrować nim już do końca, do czerwonej kropki.

Na tabliczce w Ustrzykach Górnych czytamy, że na Szeroki Wierch mamy 2 godziny i 45 minut marszu, zaś na Tarnicę kolejne 30 minut. Czerwony szlak przez bardzo krótką chwilę prowadzi wzdłuż drogi wojewódzkiej nr 896 na północny wschód w kierunku Lutowisk, przecinając Wołosatkę, po czym odbija na prawo na asfaltową dróżkę. Mijamy stojący po prawej rzymskokatolicki kościółek św. Anny, zaś chwilkę potem po lewej parterowy budynek Hoteliku „Biały” oferującego noclegi w standardzie turystycznym. Za hotelikiem znajdują się budynki Dyrekcji Bieszczadzkiego Parku Narodowego. Po 5 minutach wchodzimy na polankę z kasą, gdzie uiszczamy opłatę wstępu do Bieszczadzkiego Parku Narodowego.

Ustrzyki Górne. Drogi wojewódzka nr 896 i most nad Wołosatką.
Ustrzyki Górne. Droga wojewódzka nr 896 i most nad Wołosatką.

Idziemy dalej dróżką pokrytą początkowo skruszałym asfaltem. Po kilku minutach od kasy parku szlak skręca ostro w prawo i wkrótce niknie w lesie o zachwycającej jesiennej kolorystyce. Urzeka on podobnie jak ten wczorajszego dnia na Połoninie Caryńskiej. Jest tak nieprawdopodobnie piękny, że można powątpiewać czy jest autentyczny. Nie do wiary jakaż ta jesień jest tu barwna.

Jeszcze chwilkę dróżką.
Jeszcze chwilkę dróżką...

Nikniemy w barwnym lesie.
...i nikniemy w barwnym lesie.

Las zachwyca jesienną kolorystyką.
Las zachwyca jesienną kolorystyką.

Jest sucho, choć teren którym idziemy jest zwykle podmokły o czym świadczy kilka drewnianych platform. W miarę spokojnie nabieramy wysokości, ale wyczuwamy, że podejście wymaga od nas co raz większego wysiłku. Nie jest jednak ono bardzo forsowne. O godzinie 9.45 docieramy pod wiatę. Raczymy się kilkoma łykami herbaty i kontynuujemy wędrówkę.

Jedna z drewnianych platform.
Jedna z drewnianych platform.

W tych miejscach teren bywa zazwyczaj podmokły.
W tych miejscach teren bywa zazwyczaj podmokły.

Nie do wiary jakaż ta jesień jest tu barwna.
Nie do wiary jakaż ta jesień jest tu barwna.

Wiata turystyczna.
Wiata turystyczna.

Po pół godziny od wiaty wychodzimy na polanę pokrytą wysoką trawą. Z naprzeciwka olśniewa nas blask słońca, którego tarcza wisi wprost przed nami. Wychodzimy ze zwartego lasu. Przy krawędzi lasu rośnie drzewo z namalowanym ogromnym znakiem szlaku o wymiarach znacznie przekraczających normy. Zapewne celowo jest taki duży. Dzięki takiemu znakowi łatwiej jest odszukać wejścia do lasu w okresie wiosenno-letnim, gdy drzewa obrasta szczelne listowie. Przecinamy polankę, potem jeszcze grupkę drzew i o godzinie 10.25 mamy przed sobą zbocze pokryte jedynie różnymi trawami, sięgającą aż błękitu nieba.

Bardziej stromy fragment po odejściu od wiaty.
Bardziej stromy fragment po odejściu od wiaty.

Przy drzewie z ogromnym znakiem szlaku.
Przy drzewie z ogromnym znakiem szlaku na skraju polany.

Z naprzeciwka olśniewa blask słońca.
Z naprzeciwka olśniewa blask słońca.

Ostatni szereg drzew przed wyjściem na rozległą połoninę.
Ostatni szereg drzew przed wyjściem na rozległą połoninę...

Ostatnia polana przed połoniną.
ostatnia polana przed połoniną...

Ostatni cień drzew.
ostatni cień drzew...

...i jesteśmy na połoninie. Widać stąd dolinę gdzie leżą Ustrzyki Górne.
Za doliną z prawej mamy Połoninę Caryńską, z lewej masyw Wielkiej Rawki.

Ustrzyki Górne.
Ustrzyki Górne.

Szeroka, kamienista dróżka pnie się wśród traw połoniny. Stoją przy niej tyczki z naniesionymi znakami szlaku - przydadzą się w zimie, kiedy ścieżki pokryte zostaną warstwą śniegu. Wraz z osiąganiem co raz większej wysokości otaczający krajobraz nabiera nowego wymiaru. Za nami ponad koroną drzew wyłaniają się szczyty Połoniny Caryńskiej, ukazuje się również znajdująca się dalej za nią Połonina Wetlińska. Zaś na lewo od nich, po drugiej stronie przełęczy, wyrasta masyw Wielkiej Rawki. Od Wielkiej Rawki w naszym kierunku ciągnie się grzbiet ze szczytami Wielkiej Semenowej i Małej Semenowej. Na północy i północnym wschodzie, za Doliną Terebowca, ciągnie się Bukowe Berdo pokryte piaskowcowymi skałkami, zarysowującymi trzy kulminacje: 1201, 1238 oraz 1311 m n.p.m. Na partie wierzchołkowe Bukowego Berda „rozlewa się” połonina. Grzbietem Bukowego Berda biegnie niebieski szlak z Wołosatego przez Krzemień. Po zejściu z Bukowego Berda szlak ten przechodzi przez Magurę Stoposiańską, Otryt i idzie dalej przez kolejne wzniesienia aż do Ustrzyk Dolnych.

Kamienista droga na pierwszy wierzchołek Szerokiego Wierchu.
Kamienista droga na pierwszy wierzchołek Szerokiego Wierchu.

Niedługo od wyjścia z lasu szlak przybiera na stromości. Wspinamy się na pierwszy z czterech wierzchołków Szerokiego Wierchu o wysokości 1240 m n.p.m. Osiągamy go o godzinie 10.35. Schodzimy ścieżką pośród łanów wysokich traw. Tylko nieznacznie wytracamy wysokość, po czym podchodzimy pod kolejny wierzchołek mający 1268 m n.p.m. wysokości. Końcówka podejścia na ten wierzchołek, podobnie jak przed poprzednim wierzchołkiem jest nieco stromsza.

Za nami widać rozległą dolinę, w której leżą Ustrzyki Górne. Łączą się tam potoki: Wołosatka płynąca doliną na południowym zachodzie, Terebowiec spływający z doliny widocznej na północnym wschodzie i Rzeczyca płynąca z północnego zachodu z Przełęczy Wyżniańskiej (855 m n.p.m.), która oddziela Połoninę Caryńską od Małej i Wielkiej Rawki. Za Przełęczą Wyżniańską jest kolejna równoległa do niej Przełęcz Wyżnia (872 m n.p.m.) położona pomiędzy grzbietem granicznym i Połoniną Wetlińską.

Za nami widać rozległą dolinę w której leżą Ustrzyki Górne.
Za nami widać rozległą dolinę w której leżą Ustrzyki Górne.

Wielka Rawka (z lewej) i Mała Rawka (z prawej).
Wielka Rawka (z lewej) i Mała Rawka (z prawej).

Panorama na północny zachód.
Panorama na północny zachód.

Przed pierwszym z wierzchołków Szerokiego Wierchu.
Przed pierwszym z wierzchołków Szerokiego Wierchu.

Pierwszy z czterech wierzchołków Szerokiego Wierchu (1240 m n.p.m.).
Pierwszy z czterech wierzchołków Szerokiego Wierchu (1240 m n.p.m.).

Ścieżka łagodnie schodzi na płytką przełęcz.
Ścieżka łagodnie schodzi na płytką przełęcz.

W drodze na drugi wierzchołek.
W drodze na drugi wierzchołek Szerokiego Wierchu.

Ścieżka łagodnie schodzi na płytką przełęcz, a za nią równie łagodnie nabiera wysokości, by przed samym szczytem trawersem na lewo dźwignąć się ostro na szczyt. Mijamy w tym miejscu turystów rowerowych - ten ostrzejszy, bardzo kamienisty odcinek ścieżki sprawia im nieco trudności. Chwilkę później o godzinie 11.15 wchodzimy na drugi wierzchołek Szerokiego Wierchu. Leży na nim kilka wywróconych betonowych słupków. Przed nami widoczna jest spiczasta sylwetka ostatniego wierzchołka na grzbiecie Szerokiego Wierchu, za nim zaś Tarnica z krzyżem na szczycie.

Przed nami drugi wierzchołek Szerokiego Wierchu.
Przed nami druga kulminacja Szerokiego Wierchu.
Z prawej pokazuje się Tarnica.

Podejście na drugi z wierzchołków.
Podejście na drugi z wierzchołków.

Widok na północny zachód z drugiego wierzchołka Szerokiego Wierchu (1238 m n.p.m.).
Widok na północny zachód z drogi na drugą kulminację Szerokiego Wierchu.

Połonina Caryńska, a za nią z lewej widać Połoninę Wetlińską.
Połonina Caryńska, a za nią z lewej widać Połoninę Wetlińską.

Zbliżenie na Połoninę Caryńską.
Zbliżenie na Połoninę Caryńską.

Dolina Wołosatki.
Dolina Wołosatki.

Zbliżenie na Wołosate.
Zbliżenie na Wołosate.

Druga kulminacja Szerokiego Wierchu (1238 m n.p.m.).
Druga kulminacja Szerokiego Wierchu (1238 m n.p.m.).

Tarnica. Z lewej widzimy spiczasty wierzchołek Tarniczki.
Tarnica. Z lewej widzimy spiczasty wierzchołek Tarniczki - trzecia kulminacja Szerokiego Wierchu.

Około godziny 11.25 przechodzimy trzeci wierzchołek Szerokiego Wierchu o wysokości 1293 m n.p.m., skąd do ostatniego wierzchołka Szerokiego Wierchu jest już bardzo blisko. Ścieżka szybko zaczyna wznosić się ku niemu. Tuż przed kulminacją wzrasta na krótko nachylenie zbocza i o godzinie 11.40 jesteśmy już na szczycie - najwyższym na grzbiecie Szerokiego Wierchu sięgającym 1315 m n.p.m. Bliskie sąsiedztwo z kolejnym szczytem sprawiło chyba, że zwany jest on często Tarniczką.

Przed nami trzecia kulminacja Szerokiego Wierchu.

Szczyt Tarnicy.
Zbliżenie na szczyt Tarnicy.

Tarniczka stanowi znakomity punkt widokowy na wszystkie strony świata. Schowały się jedynie Ustrzyki Górne przysłonięte pokonanym przez nas grzbietem Szerokiego Wierchu. Za to na północnym wschodzie odsłoniła się cała długość grzbietu Krzemienia. Dalej na wschód niczym jego przedłużenie ciągnie się Połonina Bukowska z zauważalną najwyższą jej kulminacją - Haliczem, mającym 1333 m n.p.m. wysokości. Jest to trzeci co do wysokości szczyt polskich Bieszczadów. Dalej za nim widać kolejną kulminację Połoniny Bukowskiej - Rozsypaniec (1280 m n.p.m.). Oba te szczyty leżą na trasie Głównego Szlaku Beskidzkiego, a Rozsypaniec jest ostatnią jego kulminacją.

Z Tarniczki mamy szybkie, krótkie zejście na przełęcz, za którą wznosi się Tarnica. Tarnica nie wyodrębnia się silnie od masywu Szerokiego Wierchu. Przełęcz oddzielająca Tarnicę od Szerokiego Wierchu stanowi jedynie niewybitną szczerbinę w grani.

Przełęcz pod Tarnicą (1275 m n.p.m.).
Przełęcz pod Tarnicą (1275 m n.p.m.).

Przełęcz pod Tarnicą (1275 m n.p.m.) przecina niebieski szlak łączący Wołosate ze znajdującą się po drugiej stronie Przełęczą Goprowską. Na Przełęcz Goprowską schodzi również nasz czerwony szlak, skręcając na przełęczy w lewo, tym samym Główny Szlak Beskidzki omija Tarnicę, ale nie jest to powód by zrezygnować ze zdobycia tej góry.

Schodzimy na Przełęcz pod Tarnicą.
Schodzimy na Przełęcz pod Tarnicą.
Z lewej widać Krzemień i Kopę Bukowską. W centralnej części Halicz.
Z prawej Rozsypaniec i dalej w dali Kińczyk Bukowski.;

Z przełęczy na szczyt Tarnicy prowadzi nas żółty szlak biegnący po północno-wschodnim zboczu góry. Magia góry, piękna pogoda i wolny dzień przyciągną w ten rejon wielu turystów. Wejście na szczyt Tarnicy zajmuje nam tylko kilka minut. Tarnica na swoim wydłużonym grzbiecie posiada dwa wyraźne wierzchołki (1339 i 1346 m n.p.m.). Na jej głównej kulminacji znajduje się punkt geodezyjny. Wypiętrzenie szczytowe Tarnicy otoczone jest drewnianą balustradą. Pośrodku stoi duży, metalowy krzyż postawiony w 2000 roku, który upamiętnia wizytę Karola Wojtyły w dniu 5 lipca 1954 roku. Stanowi on sztandarowe miejsce pamiątkowych fotografii. Jest ono dzisiaj szczególnie oblegane i musimy chwilkę poczekać zanim zrobimy pamiątkowe zdjęcia. Potem przychodzi czas na odpoczynek i oczywiście podziwianie nadzwyczaj pięknej panoramy.

Żółty szlak na szczyt Tarnicy.
Żółty szlak na szczyt Tarnicy.

Tarnica (1346 m n.p.m.) - najwyższy szczyt polskich Bieszczadów.

Z Tarnicy rozciągają się najpiękniejsze widoki w polskich Bieszczadach. Oprócz najbliższych grzbietów polskiej części Bieszczadów, na południowym wschodzie widać ukraińską Połoninę Równą i Ostrą Horę, zaś na lewo od nich najwyższy szczyt całych Bieszczadów - Pikuj (1409 m n.p.m.). Do tych ukraińskich widoków jeszcze wrócimy, bo czerwony szlak będzie nas ku nim prowadził. Z południowej strony zbocze opada skalną ścianą. Znajdują się pod nią pola kamiennego rumoszu, a dalej las rozścielający się ku dolinie Wołosatki położonej ponad 500 metrów poniżej nas. Nazwa Tarnicy pochodzi od rumuńskiego słowa „tarniţa” oznaczające siodło lub przełęcz - zapewne nadana została w związku z przełęczą pod Tarnicą, która nadaje masywowi charakterystyczny kształt, dobrze widoczny z Wołosatego, czy też ze znajdującego się po drugiej stronie Krzemienia.

Panorama północno-zachodnia z Tarnicy.
Panorama północno-zachodnia z Tarnicy.
Panorama północno-zachodnia z Tarnicy.

Południowo-zachodnie zbocze Tarnicy.
Południowo-zachodnie zbocze Tarnicy.


Niebo zachodzi nieco pierzastymi chmurkami, ale wciąż jest tak pięknie, że nie mieści się to w głowie. Znajomi mówią, żebyśmy zbyt długo nie siedzieli na szczycie, bo do celu mamy dość daleko. No cóż, takie są już wymogi zorganizowanych wyjazdów - trzeba dostosować się do grupy i zdążyć na umówioną godzinę odjazdu. To takie niezbyt turystyczne chodzenie nieco na wyścigi, ale cóż poradzić na to. Gdybyśmy nie byli uzależnieni od grupy zapewne plan zostałby już dawno zmodyfikowany, tak by dłużej pobyć na górskich przestrzeniach okraszonych wspaniałą aurą. Wszak są one nagrodą za trud i mozół zdobywania.

Szczyt Tarnicy.

Schodzimy zatem na przełęcz już o godzinie 12.20, po dość krótkim pobycie na szczycie Tarnicy. Z przełęczy zaś schodzimy dość ostro na rozłożystą Przełęcz Goprowską oddzielającą Szeroki Wierch, a dokładnie Tarniczkę od masywu Krzemienia. O godzinie 12.35 przechodzimy w pobliżu siodła przełęczy, nieopodal wiaty turystycznej i rozstaju, gdzie niebieski szlak odchodząc od naszego czerwonego wiedzie na grzbiet Krzemienia. Na północnym zachodzie, po drugiej stronie Przełęczy Goprowskiej znajdują się źródliska Terebowca. Zaś po naszej stronie źródła ma Wołosatka (albo jej prawobrzeżny dopływ jak niektórzy uważają). Nazwa Przełęczy Goprowskiej nie jest stara i pochodzi od funkcjonującego jeszcze kilka lat temu sezonowego namiotu GOPR, rozbijanego na granicy lasu przy źródle dopływu Wołosatki.

Przełęcz Goprowska pokryta jest połoniną. Przy rozstaju widzimy wylegującego się turystę - ależ mu dobrze. Znajdujemy się w tzw. gnieździe Tarnicy i Halicza. Połoniny są tu wszechobecne i osaczają nas z każdej strony. Jesienne brązy olśnione słonecznym blaskiem są niesamowite. Przyznajemy, że bardzo trudno pisze się wtedy relację, gdyż człowiek czuje się bezsilny chcąc oddać piękno, które go przeszywa.

Na Przełęczy Goprowskiej nasz czerwony szlak skręca w prawo i przechodzi w trawers zbocza Krzemienia, wiodąc ponad źródliskami Wołosatki. Ścieżka niebawem spokojnie pnie się ku górnym partiom Krzemienia. Odzyskujemy utraconą niedawno wysokość, jednakże grzbiet Krzemienia omijamy. O godzinie 12.00 przechodzimy obok skalistego wypiętrzenia na wschodnim krańcu jego grzbietu.

Z Przełęczy Goprowskiej kierujemy się w stronę Halicza.
Z Przełęczy Goprowskiej kierujemy się w stronę Halicza.
Z lewej widać stoki Krzemienia, które będziemy wcześniej trawersować.

Na stokach Krzemienia.
Na stokach Krzemienia.

Szlak przez Krzemień.
Szlak przez Krzemień.

Pomiędzy Haliczem i Rozsypańcem pokazuje się wierzchołek Kińczyka Bukowskiego.
Pomiędzy Haliczem i Rozsypańcem pokazuje się wierzchołek Kińczyka Bukowskiego.

Przed skałkami Krzemienia.
Przed skałkami Krzemienia.

Spoglądamy na południowy wschód, gdzie będziemy wkrótce podążać. Tam pomiędzy Haliczem i Rozsypańcem pokazuje się wierzchołek Kińczyka Bukowskiego. Tymczasem na skałkach Krzemienia widzimy odpoczywającą Alicję O. - sympatyczną znajomą z grupy wycieczkowej. Wygląda jakby opalała swą buźkę i dekolt, ale na pewno tego nie czyni, gdyż odwrócona jest nie w tym kierunku co trzeba. Słoneczko przygrzewa z przeciwnego kierunku.

– Jak się masz Alicjo – piękne masz stąd widoki.
– Ileż romantyczności i natchnienia drzemie w tych połoninach – odpowiada, a z jej serca płynie poezja:
Skałki Krzemienia.Kocham Bieszczady

Takie piękne i dzikie
są Bieszczady jesienią.
Złotem liści bogate
drzew rumieńcem kraśnieją.

Łąk zielone dywany
wspominają wciąż lato
Trawy wiatr kładzie nisko,
w pas kłaniając się kwiatom.

Połoniny bieszczadzkie
nieba prawie sięgają.
A nagość górskich grani
czarne lasy skrywają.

Mgły jesienne w dolinach
dymem snują się nisko.
Jakby ktoś, co kawałek
gdzieś rozpalał ognisko.

Czasami senne szczyty
pospać chcą trochę dłużej.
Drzemią sobie spokojnie
w białej ukryte chmurze.

Tutaj czas staje w miejscu
i rozpływa się w lesie.
A wiatr wolność i spokój
na swych skrzydłach przyniesie.

Kto choć raz w swoim życiu
wejdzie na połoniny
Ten zaginie w bezkresie
a odnajdzie się inny.

Śpiewa cała ma dusza
i znów w góry mnie woła,
głos wiecznego wędrowca
bieszczadzkiego anioła.

Marta Zdrada (nick: mamusia45)

Robimy Alicji fantastyczną fotkę i podążamy dalej za czerwonymi znakami. Schodzimy na niezbyt szeroką przełęcz pod Kopę Bukowską (1320 m n.p.m.). Szlak zmienia na niej kierunek z północnego na wschodni i omija w ten sposób wierzchołek Kopy Bukowskiej. Przechodzimy południowym zboczem tego wzniesienia na wysokości około 1240 m n.p.m.

Przełęcz pod Kopą Bukowską (1320 m n.p.m.).
Przełęcz pod Kopą Bukowską (1320 m n.p.m.).

Widok w kierunku Halicza.
Widok w kierunku Halicza.

Na przełęczy za Kopą Bukowską szlak skręca na południe i zaczyna wspinać się na Halicz - pierwsze wzniesienie Połoniny Bukowskiej na naszej trasie. Najpierw przechodzimy przez niewielkie wypiętrzenie. Po naszej lewej na wschodzie widzimy kopulasty Wołowy (1248 m n.p.m.), opisywany czasem na mapach nazwą Kijowiec. W tymże samym kierunku, dalej ponad lasem widać unoszący się dym ogniska, lecz nie jesteśmy pewni czy tam gdzie go widać to jeszcze Polska, czy już Ukraina. Płynie tamtędy San, który stanowi naturalną granicę międzypaństwową.

Panorama z podejścia na Halicz w kierunku Halicza.
Panorama z podejścia na Halicz w kierunku Halicza.

Wołowy (1248 m n.p.m.) zwany Kijowcem.
Wołowy (1248 m n.p.m.) zwany Kijowcem.

Nasza baśniowa wędrówka trwa jeszcze. Ela powiada, że te góry, te Bieszczady to zupełnie inne góry niż te co do tej pory widziała. Wiele osób twierdzi, że najpiękniejsze. Zbliżamy się pomalutku do szczytu Halicza. Cóż z niego i za nim zobaczymy. Kiedyś, niedawno już to widzieliśmy, ale emocje są dziś takie same, jakbyśmy szli tędy po raz pierwszy przez nieznane. Może dlatego, że wszystko wygląda tu teraz inaczej, a może dlatego, że tamtą wędrówkę przysłania mgiełka upływającego czasu, a już wtedy zostawiliśmy w tych połonińskich trawach kawałki naszych serc. Powiadają, że w Bieszczady jedzie się tylko raz. Ileż w tym prawdy, bo przecież potem już tylko się wraca.

Za nami oddala się Tarnica, Krzemień, Bukowe Berdo, Kopa Bukowska.
Za nami oddala się Tarnica, Krzemień, Bukowe Berdo, Kopa Bukowska.

Za nami oddala się Tarnica, Krzemień, Bukowe Berdo, Kopa Bukowska. Mijamy ludzi siedzących przy ścieżce, co wpatrują się w barwy i kształty tych wzniesień. Tu się splata rzeczywistość z magią i poezją, a tutejszymi dobrami dzielą się rzekomo diabły i anioły - Biesy i Czady, jak je tutaj zwą.

Podejście na Halicz.
Podejście na Halicz.
Podejście na Halicz.

Panorama z Halicza na zachód.

Panorama z Halicza na zachód.
Panorama z Halicza na zachód.
Panorama z Halicza na zachód.

Dolina Sanu.
Dolina Sanu.

O godzinie 13.45 docieramy na szczyt Halicza mający 1333 m n.p.m. wysokości. Cieszy się on ogromną popularnością dzięki dookólnej panoramie na polską i ukraińską część Bieszczadów. Pomijamy już to co zostawiliśmy za sobą. Przed sobą zaś widzimy z niego Kińczyk Bukowski (1251 m n.p.m.) położony na południowo-wschodnich krańcach Połoniny Bukowskiej, na którego dotrzeć można wyłącznie od strony ukraińskiej zielonym szlakiem turystycznym z Przełęczy Użockiej. Po stronie polskiej jego obszar leżący na terenie Bieszczadzkiego Parku Narodowego objęty jest ścisłą ochroną. W dali widoczny jest Pikuj (1405 m n.p.m.), Stińska (1212 m n.p.m.), Ostra Hora (1408 m n.p.m.), Połonina Równa (1482 m n.p.m.), Holica (1376 m n.p.m.), Jawornik (1021 m n.p.m.), Czeremcha (1133 m n.p.m.), Beskid Wołosacki (1104 m n.p.m.) i inne ukraińskie wzniesienia. Przy inwersji powietrza widoczne są stąd również Gorgany, a niektórych nocy podobno nawet światła Lwowa.

Halicz (1333 m n.p.m.).
Halicz (1333 m n.p.m.).

Panorama na dolinę Sanu.
Panorama na dolinę Sanu.

Bieszczady ukraińskie.
Bieszczady ukraińskie (widok w kierunku Pikuja).

Bieszczady ukraińskie.
Na szczycie Halicza stoi betonowy trójnóg geodezyjny (wieża triangulacyjna) oraz metalowy krzyż pochodzący z Tarnicy, postawiony na niej w 1978 roku. Przeniesiono go na Halicz, po tym jak w roku 1987 na Tarnicy postawiono inny krzyż. W 2002 roku krzyż na Haliczu odnowiono i powiększono.

Z Halicza schodzimy o godzinie 13.50. Zejście jest strome i kamieniste. Po 10 minutach marszu ponownie zaczynamy wspinać się po skałkach. Przed samym szczytem Rozsypańca jest taki krótki fragment, gdzie przydają się ręce. Potem szlak wiedzie grzbietem pośród skałek, które wyglądają właśnie tak jakby były rozsypane.

Opuszczamy wierzchołek Halicza.

Stok Halicza.
Stok Halicza.

Zejście z Halicza.
Zejście z Halicza.
Przed nami widać ostatnie wzniesienie na czerwonym szlaku Rozsypaniec (ten z prawej).

Spojrzenie za siebie: Tarnica (z lewej) i Krzemień (z prawej) oddzielone Przełęczą Goprowską.
Spojrzenie za siebie: Tarnica (z lewej) i Krzemień (z prawej) oddzielone Przełęczą Goprowską.

Skalny fragment podejścia na Rozsypańca.
Skalny fragment podejścia na Rozsypaniec.

Rozsypaniec (1280 m n.p.m.) - ostatni szczyt na naszym szlaku.
Rozsypaniec (1280 m n.p.m.) - ostatni szczyt na naszym szlaku.

Schodząc z Rozsypańca południowym zboczem widzimy przed sobą już tylko graniczny, rozłożysty Kińczyk Bukowski oraz liczne pasma ukraińskich Bieszczadów Zachodnich i Wschodnich wraz z najwyższym Pikujem (1405 m n.p.m.). Nieco na prawo mamy nieodległe, zalesione wzniesienie Pliszka (1068 m n.p.m.) leżące w całości po stronie ukraińskiej, a dostrzegane przez nas wyraźnie już wcześniej z pasa polskich połonin. Za Pliszką w dolinie leży ukraińska wioska Łubnia (ukr. Лубня).

Widok na zejściu z Rozsypańca.
Widok na zejściu z Rozsypańca.

Panorama na zejściu z Rozsypańca na Przełęcz Bukowską.
Panorama na zejściu z Rozsypańca na Przełęcz Bukowską.
Panorama na zejściu z Rozsypańca na Przełęcz Bukowską.

Wkrótce dostrzegamy słupki graniczne na Połoninie Bukowskiej. Szlak sprowadza nas o godzinie 14.30 na Przełęcz Bukowską (1107 m n.p.m.). Stoi tu wiata turystyczna, zaś z zachodu dochodzi utwardzona droga, która pnie się dalej wzdłuż granicy ginąc gdzieś w trawach Połoniny Bukowskiej. Chcielibyśmy pójść dalej na wschód, lecz to już granica i żołnierz jej strzeże. Może kiedyś, za rok lub dwa podążymy tam dawnym czerwonym szlakiem, aż do Gór Czywczyńskich, do historycznego trójstyku granic na szczycie góry Stóg (1653 m n.p.m.; ukr. Stih, rum. Stogu). Stamtąd zejdziemy i zakończymy wędrówkę w miasteczku Kuty (ukr. Кути, orm. Կուտի), podobno przepięknie położonym wśród gór nad rzeką Czeremosz (ukr. Черемош, rum. Ceremuș). Kolejne marzenie już jest i czeka na spełnienie. Po to są w końcu by je spełniać.

Granica polsko-ukraińska.
Granica polsko-ukraińska.

Granica polsko-ukraińska.

Przed granicą znaki szlaku zawracają nas w głąb kraju - skręcamy w prawo na północny zachód. Schodzimy jednostajnie w dół utwardzoną drogą wyłączoną z ruchu kołowego. Po niecałych 10 minutach po prawej mijamy oznakowane źródło, jednakże wyschnięte. To efekt panującej suszy. Wkrótce droga ostro zmienia kierunek na południowy i niebawem wyraźnie łagodnieje. Pojawia się na niej podniszczony stary asfalt. Przecinamy polankę i dalej idziemy dość monotonnie głównie wśród zagajników. Wzdłuż przebiegu naszej trasy biegnie również ścieżka przyrodnicza. Ścieżka ta właściwie towarzyszy nam już od przełęczy pod Tarnicą. Droga jest dość nużąca. O godzinie 15.25 przechodzimy przez mostek nad Wołosatką, wzdłuż której szlak prowadzi nas dalej. Zaraz za mostkiem Wołosatkę zasila potok Zgniły. Po prawej pojawia się rozlewisko.

Przełęcz Bukowska (1107 m n.p.m.).
Przełęcz Bukowska (1107 m n.p.m.).

Widok z Przełęczy Bukowskiej na Ukrainę.
Widok z Przełęczy Bukowskiej na Ukrainę.
Widok z Przełęczy Bukowskiej na Ukrainę.

Przełęcz Bukowska (1107 m n.p.m.).
Przełęcz Bukowska (1107 m n.p.m.).
Stąd znaki szlaku zawracają nas w głąb kraju, w prawo na północny zachód.

Idziemy dość monotonnie głównie wśród zagajników.
Idziemy dość monotonnie głównie wśród zagajników.

Droga nasza przeciska się teraz pomiędzy stokami Menczyła (1008 m n.p.m.) wznoszącym się po lewej i Tarnicy po prawej. O godzinie 15.35 po prawej widzimy wiatę nieco oddaloną od naszej drogi, gdzie znak informuje, że do Wołosatego jeszcze godzina drogi. Jeszcze przed godziną piętnastą Menczyła mamy już za sobą i wychodzimy z podmokłych zagajników. Wówczas po prawej ukazuje się w pełnej okazałości Tarnica, lśniąca w słońcu rudziejącymi trawami.

Za nami widać Menczył (1008 m n.p.m.).
Za nami widać Menczył (1008 m n.p.m.).

O godzinie 15.50 dochodzimy do miejsca, gdzie nasza utwardzona droga kończy się na asfaltowej szosie, zamkniętej dla ruchu kołowego. Tutaj kiedyś znajdował się przysiółek przedwojennego Wołosatego znany jako „Zyżni Koniec”. Droga na którą wchodzimy biegnie z Wołosatego ku granicy na Przełęcz Beskid (785 m n.p.m.), lecz w tamtym kierunku wstęp na nią jest całkowicie zabroniony. Ma ona przedłużenie po drugiej stronie granicy, dochodzące do wioski Łubnia na Ukrainie. Od czasu do czasu pojawiają się głosy, by na Przełęczy Beskid urządzić turystyczne przejście graniczne, ale za każdym razem sprzeciwia się takiemu pomysłowi Bieszczadzki Park Narodowy w obawie przed negatywnymi skutkami wpływającymi na chronioną przyrodę.

Zyżni Koniec. Droga na Przełęcz Beskid.
Zyżni Koniec. Droga na Przełęcz Beskid.

Tarnica z drogi do Wołosatego.
Tarnica z drogi do Wołosatego.

Znaki szlaku kierują nas na szosę w prawo. Na strzałce widzimy, że do końca szlaku nam 30 minut drogi. Oddalamy się od granicy. O godzinie 16.00 mijamy tablicę drogową z nazwą wsi „Wołosate” - najdalej wysuniętą na południe miejscowością w Polsce. Wieś ta założona została w 1557 roku na prawie wołoskim. W XVI wieku znana była jednak jako gniazdo tzw. beskidników napadających na podróżnych przejeżdżających przez Przełęcz Beskid. W XIX wieku jej mieszkańcy - Bojkowie zajmowali się głównie hodowlą bydła, które wypasali na pobliskich połoninach. Przed II wojną światową i w czasie okupacji wioska liczyła około tysiąca mieszkańców. Po wojnie przestała istnieć - jej mieszkańcy przeszli przez Przełęcz Beskid na Zakarpacie. Dziś Wołosate liczy zaledwie kilkanaście domów pracowników Bieszczadzkiego Parku Narodowego i leśników.

To już Wołosate.
To już Wołosate.

Po dawnym, bojkowskim Wołosatym pozostały resztki spalonej cerkwi i kilkanaście nagrobków kamiennych z żeliwnymi krzyżami, które widać ze szlaku po prawej stronie na niewielkim wzniesieniu. Cerkiew spłonęła w 1946 roku podczas walk z UPA. Nieopodal cmentarza widzimy też zrekonstruowaną studnię z żurawiem. Tam też jest chałupisko ze zrujnowaną piwniczką.

Zrekonstruowana studnia z żurawiem w Wołosatym.
Zrekonstruowana studnia z żurawiem w Wołosatym.

Kilkanaście zachowanych nagrobków na przycerkiewnym cmentarzu.
Kilkanaście zachowanych nagrobków na przycerkiewnym cmentarzu.

W Wołosatym prowadzona jest obecnie zachowawcza hodowla koni huculskich. Konie te wpisały się na stałe w krajobraz dzisiejszej wioski. W centrum osady jest też parking, niewielki sklepik i bar zlokalizowane w budynkach działającego tu kiedyś Igloopolu. Rok temu funkcjonował tu też mały hotelik, który obecnie jest chyba zmknięty.

Hucuły - typowy obrazek na łąkach Wołosatego.
Hucuły - typowy obrazek na łąkach Wołosatego.

Czerwona kropka w Wołosatym.
W malowniczo położonym Wołosatym o godzinie 16.30 docieramy do końcowej czerwonej kropki. Żal, że to koniec, ale i radość, że szczęśliwy. Tak wędrówka ta dobiega końca. Rozpoczęła się niecałe trzy lata temu, w kwietniu 2011 roku - kończy się dzisiaj po 31 miesiącach. Zajęła nam 28 wspaniałych dni, tych do których powraca się szczególnie tęsknym wspomnieniem. W pamięci pozostało mnóstwo chwil, które chciałoby się przeżyć jeszcze raz i dlatego coś w głębi ciągnie nas z powrotem na ten szlak, by posłuchać tego co szepce o nas przyroda, co mówią ludzie i czy nas pamiętają. Chcemy powrócić do tych emocji i przeżyć, które tkwią w naszych sercach, a które po części pozostawiliśmy na szlaku.
Czerwona kropka w Wołosatym - radość, wzruszenie i żal, że to już koniec

Sklep „Ostatni na szlaku” w Wołosatym.
Sklep „Ostatni na szlaku” w Wołosatym - to naprawdę koniec.


Niecałe trzy lata temu, gdy zaczynaliśmy w Ustroniu, cel wydawał się bardzo odległy, a teraz gdy do niego dotarliśmy wydaje się, że wszystko zaczęło się jeszcze nie tak dawno. Warto będzie znów powrócić na ten szlak - zrobimy to z przyjemnością. Ta wędrówka zakończona. Miała swój początek, teraz ma swój koniec. Wędrówka beskidzkim szlakiem zakończona.

* Wiersz „Kocham Bieszczady” wykorzystano dzięki uprzejmości i za zgodą autorki. Dziękujemy.



Udostępnij:

2 komentarze:

  1. Idealna pogoda i świetna widoczność. Jeśli kiedyś w końcu dotrzemy w Bieszczady to dzięki takim warunkom na pewno chciałabym wracać. Gratuluję przy okazji wytrwałości w konsekwentnym realizowaniu GSB :)

    Pozdrawiam,
    C.

    OdpowiedzUsuń
  2. Można wędrować, przeżywać ich piękno. Można zostawić tam sporo serca i kropel potu. Dziękuję za to, że tak opisujecie Bieszczady- właściwie relacjonujecie krok po kroku. niech to będzie zachęta dla tych, którzy nie przeszli tego szlaku z nami. Do spotkania na kolejnych wędrówkach- Ala O. Jakże ładnie opisaliście stan mojego ducha na Krzemieniu !

    OdpowiedzUsuń


Życie jest zbyt krótkie, aby je przegapić.

Liczba wyświetleń

Popularne posty (ostatnie 30 dni)

Etykiety

Archiwum bloga

Z nimi w górach bezpieczniej

Zapamiętaj !
NUMER RATUNKOWY
W GÓRACH
601 100 300

Mapę miej zawsze ze sobą

Stali bywalcy

Odbiorcy


Wyrusz z nami na

Główny Szlak Beskidu Wyspowego


ETAP DATA, ODCINEK
1
19.11.2016
[RELACJA]
Szczawa - Jasień - Ostra - Ogorzała - Mszana Dolna
2
7.01.2017
[RELACJA]
Mszana Dolna - Potaczkowa - Rabka-Zdrój
3
18.02.2017
[RELACJA]
Rabka-Zdrój - Luboń Wielki - Przełęcz Glisne
4
18.03.2017
[RELACJA]
Przełęcz Glisne - Szczebel - Kasinka Mała
5
27.05.2017
[RELACJA]
Kasinka Mała - Lubogoszcz - Mszana Dolna
6
4.11.2017
[RELACJA]
Mszana Dolna - Ćwilin - Jurków
7
9.12.2017
[RELACJA]
Jurków - Mogielica - Przełęcz Rydza-Śmigłego
8
20.01.2018
[RELACJA]
Przełęcz Rydza-Śmigłego - Łopień - Dobra
9
10.02.2018
[RELACJA]
Dobra - Śnieżnica - Kasina Wielka - Skrzydlna
10
17.03.2018
[RELACJA]
Skrzydlna - Ciecień - Szczyrzyc
11
10.11.2018
[RELACJA]
Szczyrzyc - Kostrza - Tymbark
12
24.03.2019
[RELACJA]
Tymbark - Kamionna - Żegocina
13
14.07.2019
[RELACJA]
Żegocina - Łopusze - Laskowa
14
22.09.2019
[RELACJA]
Laskowa - Sałasz - Męcina
15
17.11.2019
[RELACJA]
Męcina - Jaworz - Limanowa
16
26.09.2020
[RELACJA]
Limanowa - Łyżka - Pępówka - Łukowica
17
5.12.2020
[RELACJA]
Łukowica - Ostra - Ostra Skrzyż.
18
6.03.2021
[RELACJA]
Ostra Skrzyż. - Modyń - Szczawa

Smaki Karpat

Wołoskimi śladami

Główny Szlak Beskidzki

21-23.10.2016 - wyprawa 1
Zaczynamy gdzie Biesy i Czady,
czyli w legendarnych Bieszczadach

BAZA: Ustrzyki Górne ODCINEK: Wołosate - Brzegi Górne
Relacje:
13-15.01.2017 - Bieszczadzki suplement do GSB
Biała Triada z Biesami i Czadami
BAZA: Ustrzyki Górne
Relacje:
29.04.-2.05.2017 - wyprawa 2
Wielka Majówka w Bieszczadach
BAZA: Rzepedź ODCINEK: Brzegi Górne - Komańcza
Relacje:
16-18.06.2017 - wyprawa 3
Najdziksze ostępy Beskidu Niskiego
BAZA: Rzepedź ODCINEK: Komańcza - Iwonicz-Zdrój
Relacje:
20-22.10.2017 - wyprawa 4
Złota jesień w Beskidzie Niskim
BAZA: Iwonicz ODCINEK: Iwonicz-Zdrój - Kąty
Relacje:
1-5.05.2018 - wyprawa 5
Magurskie opowieści
i pieśń o Łemkowyni

BAZA: Zdynia ODCINEK: Kąty - Mochnaczka Niżna
Relacje:
20-22.07.2018 - wyprawa 6
Ziemia Sądecka
BAZA: Krynica-Zdrój ODCINEK: Mochnaczka Niżna - Krościenko nad Dunajcem
Relacje:
7-9.09.2018 - wyprawa 7
Naprzeciw Tatr
BAZA: Studzionki, Turbacz ODCINEK: Krościenko nad Dunajcem - Rabka-Zdrój
Relacje:
18-20.01.2019 - wyprawa 8
Zimowe drogi do Babiogórskiego Królestwa
BAZA: Jordanów ODCINEK: Rabka-Zdrój - Krowiarki
Relacje:
17-19.05.2019 - wyprawa 9
Wyprawa po wschody i zachody słońca
przez najwyższe partie Beskidów

BAZA: Markowe Szczawiny, Hala Miziowa ODCINEK: Krowiarki - Węgierska Górka
Relacje:
22-24.11.2019 - wyprawa 10
Na śląskiej ziemi kończy się nasza przygoda
BAZA: Równica ODCINEK: Węgierska Górka - Ustroń
Relacje:

GŁÓWNY SZLAK WSCHODNIOBESKIDZKI

termin 1. wyprawy: 6-15 wrzesień 2019
odcinek: Bieszczady Wschodnie czyli...
od Przełęczy Użockiej do Przełęczy Wyszkowskiej


termin 2. wyprawy: wrzesień 2023
odcinek: Gorgany czyli...
od Przełęczy Wyszkowskiej do Przełęczy Tatarskiej


termin 3. wyprawy: wrzesień 2024
odcinek: Czarnohora czyli...
od Przełęczy Tatarskiej do Gór Czywczyńskich

Koszulka Beskidzka

Niepowtarzalna, z nadrukowanym Twoim imieniem na sercu - koszulka „Wyprawa na Główny Szlak Beskidzki”.
Wykonana z poliestrowej tkaniny o wysokim stopniu oddychalności. Nie chłonie wody, ale odprowadza ją na zewnątrz dając wysokie odczucie suchości. Nawet gdy pocisz się ubranie nie klei się do ciała. Wilgoć łatwo odparowuje z niej zachowując jednocześnie komfort cieplny.

Fascynujący świat krasu

25-27 lipca 2014 roku
Trzy dni w Raju... Słowackim Raju
Góry piękne są!
...można je przemierzać w wielkiej ciszy i samotności,
ale jakże piękniejsze stają się, gdy robimy to w tak wspaniałym towarzystwie – dziękujemy Wam
za trzy niezwykłe dni w Słowackim Raju,
pełne serdeczności, ciekawych pogawędek na szlaku
i za tyleż uśmiechu.
24-26 lipca 2015 roku
Powrót do Słowackiego Raju
Powróciliśmy tam, gdzie byliśmy roku zeszłego,
gdzie natura stworzyła coś niebywałego;
gdzie płaskowyże pocięły rokliny,
gdzie Spisza i Gemeru łączą się krainy;
by znów wędrować wąwozami dzikich potoków,
by poczuć na twarzy roszące krople wodospadów!
To czego jeszcze nie widzieliśmy – zobaczyliśmy,
gdy znów w otchłań Słowackiego Raju wkroczyliśmy!


19-21 sierpnia 2016 roku
Słowacki Raj 3
Tam gdzie dotąd nie byliśmy!
Przed nami kolejne trzy dni w raju… Słowackim Raju
W nieznane nam dotąd kaniony ruszymy do boju
Od wschodu i zachodu podążymy do źródeł potoków
rzeźbiących w wapieniach fantazję od wieków.
Na koniec pożegnalny wąwóz zostanie na południu,
Ostatnia droga do przebycia w ostatnim dniu.

           I na całe to krasowe eldorado
spojrzymy ze szczytu Havraniej Skały,
           A może też wtedy zobaczymy
to czego dotąd nasze oczy widziały:
           inne słowackie krasy,
próbujące klasą dorównać pięknu tejże krainy?
           Niech one na razie cierpliwie
czekają na nasze odwiedziny.

7-9 lipca 2017 roku
Słowacki Raj 4
bo przecież trzy razy to za mało!
Ostatniego lata miała to być wyprawa ostatnia,
lecz Raj to kraina pociągająca i w atrakcje dostatnia;
Piękna i unikatowa, w krasowe formy bogata,
a na dodatek zeszłego roku pojawiła się w niej ferrata -
przez dziki Kysel co po czterdziestu latach został otwarty
i nigdy dotąd przez nas jeszcze nie przebyty.
Wspomnień czar ożywi też bez większego trudu
fascynujący i zawsze urzekający kanion Hornadu.
Zaglądnąć też warto do miasta mistrza Pawła, uroczej Lewoczy,
gdzie w starej świątyni świętego Jakuba każdy zobaczy
najwyższy na świecie ołtarz, wyjątkowy, misternie rzeźbiony,
bo majster Paweł jak Wit Stwosz był bardzo uzdolniony.
Na koniec zaś tej wyprawy - wejdziemy na górę Velka Knola
Drogą niedługą, lecz widokową, co z góry zobaczyć Raj pozwala.
Słowacki Raj od ponad stu lat urodą zniewala człowieka
od czasu odkrycia jej przez taternika Martina Rótha urzeka.
Grupa od tygodni w komplecie jest już zwarta i gotowa,
Kaniony, dzikie potoki czekają - kolejna rajska wyprawa.


Cudowna wyprawa z cudownymi ludźmi!
Dziękujemy cudownym ludziom,
z którymi pokonywaliśmy dzikie i ekscytujące szlaki
Słowackiego Raju.
Byliście wspaniałymi kompanami.

Miało być naprawdę po raz ostatni...
Lecz mówicie: jakże to w czas letni
nie jechać znów do Słowackiego Raju -
pozwolić na zlekceważenie obyczaju.
Nawet gdy niemal wszystko już zwiedzone
te dzikie kaniony wciąż są dla nas atrakcyjne.
Powiadacie też, że trzy dni w raju to za krótko!
skoro tak, to czy na cztery nie będzie zbyt malutko?
No cóż, podoba nam się ten kras,
a więc znów do niego ruszać czas.
A co wrzucimy do programu wyjazdu kolejnego?
Może z każdego roku coś jednego?
Niech piąty epizod w swej rozciągłości
stanie się powrotem do przeszłości,
ruszajmy na stare ścieżki, niech emocje na nowo ożyją
gdy znów pojawimy się w Raju z kolejną misją!

15-18 sierpnia 2018 roku
Słowacki Raj 5
Retrospekcja
Suchá Belá - Veľký Sokol -
- Sokolia dolina - Kyseľ (via ferrata)

Koszulka wodniacka

Tatrzańska rodzinka

Wspomnienie


519 km i 18 dni nieustannej wędrówki
przez najwyższe i najpiękniejsze partie polskich Beskidów
– od kropki do kropki –
najdłuższym górskim szlakiem turystycznym w Polsce


Dorota i Marek Szala
Główny Szlak Beskidzki
- od kropki do kropki -

WYRÓŻNIENIE
prezentacji tego pasjonującego przedsięwzięcia na



za dostrzeżenie piękna wokół nas.

Dziękujemy i cieszymy się bardzo,
że nasza wędrówka Głównym Szlakiem Beskidzkim
nie skończyła się na czerwonej kropce w Ustroniu,
ale tak naprawdę doprowadziła nas aż na
Navigator Festival 2013.

Napisz do nas