Wędrówkę na Halę Łabowską rozpoczynamy w wiosce Łomnica-Zdrój, położonej wzdłuż ujściowego odcinka potoku Łomniczanka. Była ona wsią królewską, założoną przez króla Kazimierza Wielkiego. Własnością królewską pozostała do czasu rozbiorów. Pergaminy królewskie zdradzają, że była ona lokowana wcześniej niż znajdujące się w sąsiedztwie miasto Piwniczna-Zdrój. Zamieszkiwana była przez ludność polską. Dalej na wschód od niej, począwszy od Wierchomli rozpoczynała się już inna kultura - Łemkowszczyzna.
|
Dolny odcinek potoku Łomniczanka. |
Do Łomnicy przyjeżdżamy o godzinie 9.30. Wysiadamy koło kościoła wzniesionego tu w latach 1912-1915. Słychać szum płynącej wzdłuż drogi Łomniczanki. Po gołych rękach mrowi orzeźwiające, chłodne powietrze. Słońca jednak mamy wiele, temperatura zapewne będzie rosła. Zresztą w marszu taki chłód jaki mamy bywa bardziej przyjemny niż skwar rozgrzanego powietrza.
TRASA:
Łomnica-Zdrój (366 m n.p.m.)
Hala Łabowska (1061 m n.p.m.)
Łomnica-Zdrój/Leśniczówka
OPIS:
Na Łabowską Halę udajemy się żółtym szlakiem, który wraz z czerwonym, rozpoczynającym się Łomnicy wyprowadza na wznoszący się na wschodzie grzbiet górski.
|
Przy Ośrodku Wypoczynkowym „Łomniczanka” znajdujemy żółte znaki. |
Do naszego żółtego szlaku musimy zejść kawałek w dół biegu potoku Łomniczanka. Zaraz za budynkiem Ośrodka Wypoczynkowego „Łomniczanka” znajdujemy znaki żółtego szlaku, które wchodzą na kamienistą drogę, biegnącą na wschód pomiędzy domami. Wcześniej oczywiście przekraczamy Łomniczankę. Droga szybko zaczyna piąć się w górę wcinając się w wąwóz pomiędzy łąkami. Kamieniste podłoże, mieszające się z błotem i ciurczącym ciekiem szybko pozbawiają buty wytworności. Po 20 minutach od zejścia z szosy w Łomnicy docieramy na grzbiet z rozległymi pastwiskami, gdzie stoi kapliczka. W poprzek kierunku naszego marszu przebiega droga wyłożona pasami betonowych płyt. Skręcamy na niej w lewo i dalej wspinamy się, ale już bardzo wygodnie. Otrzepując oblepione wokół butów błoto.
|
W wąwozie. |
|
Kapliczka na grzbiecie pokrytym rozległymi pastwiskami. |
Otaczają nas cudowne górskie widoki. Wspaniale prezentuje się stąd końcowa część doliny Łomniczanki, zasilającej wody Popradu. Na zachodzie widać oczywiście Radziejową (1266 m n.p.m.), łatwo rozpoznawalną dzięki wieży widokowej wystającej ponad wierzchołkami drzew. Zaś tam gdzie kończy się Pasmo Radziejowej, a zaczyna Pasmo Jaworzyny Krynickiej, w dość szerokim przesmyku widać w oddali kawałeczek Beskidu Wyspowego. Tam niespodzianka - jego królowa Mogielica (1171 m n.p.m.). Cóż to za niezwyczajne otoczenie.
Ciepło się robi za sprawą padających promieni słonecznych, a może raczej dzięki emocjonującemu otoczeniu. Takich cudowności z pewnością nie spodziewaliśmy się, a na pewno nie aż tak wspaniałego ranka. Ciągle nabieramy wysokości i rozciągłość panoramy cały czas rośnie. Tak będzie, aż do granicy lasu, do którego za niedługo wejdziemy. Do tego te z wolna płynące, bajeczne obłoki, które stanowią niezwykłą ozdobę krajobrazu, dodając mu majestatycznego ruchu. Niestety - obłoki te przypominają również o wczorajszych prognozach, zapowiadających deszcz i gwałtowne burze. Wierzyć się nie chce, że taka przyszłość czeka nas dzisiaj.
|
Panorama na dolinę Łomniczanki w kierunku północno-zachodnim. |
|
Dolina Łomniczanki (widok w kierunku południowo-zachodnim). |
Wciąż idziemy w górę bocznego grzbietu odchodzącego na północny zachód od głównej grani Pasma Jaworzyny Krynickiej. Kiedyś biegła tędy granica między polską ludnością zamieszkująca dolinę Łomniczanki, a łemkowską zamieszkująca dolinę Wierchomlanki. Dziś na grzbiecie, po którym wędrujemy znajduje się kilka zabudowań tworzących osiedla o nazwie Króle na zachodnich zboczach i Wapiennik na wschodnich. Jesteśmy coraz bliżej pierwszego zalesionego szczytu. Za nim nieco na prawo widać wznoszącą się na 1004 m n.p.m. Parchowatkę.
|
W górę grzbietu. |
|
Pośród rozległych pastwisk. |
|
Osiedle Króle. |
Kończą się na drodze betonowe płyty, rozpoczyna zwykła polna droga. Mijamy osiedle Króle i mijamy przydrożny krzyż, gdzie czerwone znaki odchodzą na wschód do Wierchomli Wielkiej. Wciąż idziemy grzbietem, aż do skraju lasu, gdzie o godzinie 10.45 przystajemy na kilkuminutową przerwę. I tu dostrzegamy kolejne nowości. Tam, gdzie widać było skrawek Beskidu Wyspowego, pomiędzy nim, a pasmem Radziejowej pokazały się Gorce. To nie wszystko, bo bardziej na południe, po lewej stronie szczytu Radziejowej ukazały się ośnieżone Tatry. Nie do wiary, jakież to wszystko nieprawdopodobnie malownicze. Być może znakomity malarz potrafiłby otaczający nas świat przenieść na płótno, gdyby tylko tu był z nami, ale cóż można zrobić mając do dyspozycji tylko słowa. Nie ma chyba takiego pisarza i poety, który potrafiłby oddać w słowach to co nas otacza i wyrazić kotłujące się w głębi uczucia i zauroczenie.
|
Tu zrobimy sobie przerwę. |
|
Widok w stronę tego co już za nami. |
|
Kompletna panorama z miejsca naszego postoju w kierunku południowo-zachodnim. |
|
Pasmo Radziejowej. W przesmyku z prawej widać Beskid Wyspowy. |
|
Zbliżenie na Radziejową (1266 m n.p.m.) - najwyższy szczyt Beskidu Sądeckiego. |
|
Masyw Mogielicy (1171 m n.p.m.).
Jego wierzchołkowa część jest nazywana przez miejscową ludność Kopą,
ze względu na charakterystyczny kształt. |
|
Zbliżenie na Mogielicę (1171 m n.p.m.) - najwyższy szczyt Beskidu Wyspowego. |
O godzinie 11.00 ruszamy dalej w górę. Wchodzimy do lasu. Po chwili droga rozwidla się na dwie pod niewielkim kątem. Wchodzimy na prawą odnogę, która po niedługim czasie łagodnieje. Zaczynamy obchodzić szczyt Parchowatki. Od czasu do czasy przecinamy niewielkie polany, na których atrakcją są drewniane szałasy. Polany zachwycają również malowniczymi widoczkami. Generalnie jednak idziemy przez ładny las, wygodną drogą.
|
Obejście szczytu Parchowatki (1004 m n.p.m.). |
O godzinie 11.45 kończymy obejście szczytu Parchowatki i przechodzimy przez Siodło pod Parchowatką, położone na wysokości 900 m n.p.m. Za siodłem zataczamy krótki łuk w pobliżu szczytu kolejnego wzniesienia o nazwie Łaziska (941 m n.p.m.). Szlak zawija od północno-zachodniej strony tego wzniesienia. Na szlaku przez chwilę pojawiają się pozostałości po zimie - trochę śniegu.
|
Siodło pod Parchowatką (900 m n.p.m.). |
|
Zataczamy krótki łuk wokół szczytu wzniesienia o nazwie Łaziska (941 m n.p.m.). |
Zaraz potem wracamy na grzbiet. Za Łaziskami wchodzimy na ciąg polan nazywanych Lichoniowymi Górami (od nazwiska rodziny zamieszkującej w Łomnicy). Stąd znowu mamy wspaniałe widoki na równoległe grzbiety. Szczególnie pięknie prezentuje się ten, północno-zachodni, po którym będziemy wracać z Hali Łabowskiej. Są tam śliczne polany - Hala Skotarki i Hala Groń. Widoki z tamtej strony zamykają Tatry i niestety... kłębiące się ciemne chmury. Nie są to już niewinnie wyglądające obłoki.
|
Widok na Gorce z Lichoniowych Gór. |
|
Widok na Tatry z Lichoniowych Gór. |
Ruszamy pośpiesznym krokiem. Pokonujemy krótki, ale stromy odcinek wyprowadzający nas na kolejne wzniesienie - Wargulszańskie Góry. Jego partię szczytową porasta bukowy las.
|
Wargulszańskie Góry. |
Do Hali Łabowskiej jest już bardzo blisko, ale im bliżej jesteśmy tym w większym tłumie maszerujemy. Na szlakach turystycznych dochodzących do Hali Łabowskiej tworzą się prawdziwe sznury turystów, bo jest ona dziś miejscem turystycznego święta – IX Małopolskie Rozpoczęcie Sezonu Turystycznego.
Na Halę Łabowską wychodzimy o godzinie 12.20. Znajduje się tu schronisko, położone jest na wysokości 1061 m n.p.m. Pierwszy budynek schroniska powstał tu w 1953 roku. Składał się on z pokoju i kuchni. Po dwukrotnej rozbudowie jest to obecnie duży budynek, z kamienia i drewna. Zjemy w nim ciepły obiadek, a na deser szarlotkę.
|
Schronisko PTTK na Hali Łabowskiej (1061 m n.p.m.). |
O godzinie 13.00 następuje oficjalne otwarcie sezonu turystycznego, potem msza św. dla zgromadzonych turystów, w czasie której przygrywa góralska kapela. Dla większości uczestników uroczystość ta ma duchowy i symboliczny charakter, gdyż tak naprawdę przed zimą wielu z nas nie zakończyło sezonu wędrówek po górach.
|
Hala Łabowska. Fotografia naszej grupy turystycznej. |
Hala Łabowska jest dobrym punktem widokowym w kierunku północnym i północno-wschodnim. Widać stąd wzniesienia Beskidu Niskiego i pobliskie szczyty Beskidu Sądeckiego. Pobyt na Hali Łabowskiej uwieczniamy fotografią naszej grupy turystycznej. Najmłodsi uhonorowani zostają pamiątkowymi dyplomami. O godzinie 15.00 zbieramy się do powrotu. Do Łomnicy schodzić będziemy inną drogą - niebieskim szlakiem.
Ledwo ruszyliśmy i zaczęło padać. No cóż, spodziewaliśmy się tego. Nad nami zawisła ciemna chmura, ale nie zawracamy do schroniska, bo jeszcze nie leje jak z cebra. Niebieskie znaki wprowadzają nas do lasu, który osłania nas nieco przed deszczem. Zaniosło się, ale nie zatrzymujemy się.
Po kilkunastu minutach wychodzimy na polanę. Szkoda, że pada, bo można by przystanąć rozejrzeć się dokoła. Cieszy jednak widziany w dali błękit nieba. Chmura przesuwa się powoli za nas. Równolegle z nią po wschodniej stronie przesuwa się jednak większa i ciemniejsza chmura burzowa. Pogrzmiewa z niej donośnie. Oby nie przypłynęła do nas.
|
Pada, ale w dali pojawia się optymistyczny błękit nieba. |
Znów na krótko wchodzimy w las, po czym wychodzimy na kolejną polanę - Hala Skotarka. Stoją na niej pozostałości opuszczonych domostw po dawnych mieszkańcach polany - pasterzach, którzy z racji nieopłacalności swojej profesji, nie tak dawno przenieśli się w doliny. Hala Skotarka jest dobrym punktem widokowym. Polana opada stromymi stokami na południowy wschód, gdzie po drugiej stronie widać grzbiet po którym wcześniej wędrowaliśmy.
|
Hala Skotarka. |
|
Widok z Hali Skotarka na grzbiet po którym wcześniej wędrowaliśmy.
Po prawej wznosi się Parchowatka (1004 m n.p.m.). |
Deszczowa chmura przesuwa się za nas, a przed nami widać coraz wyraźniejszy błękit nieba. Deszcz traci na intensywności, aż w końcu ustaje, lecz wciąż niepokoją odgłosy nieodległej burzy na wschodzie. Wchodzimy znów w gąszcz lasu, by po chwili wyjść na Halę Groń, a potem znów ścieżka wchodzi do lasu.
|
Hala Groń. |
|
Żywiec gruczołowaty (Cardamine glanduligera) |
Przez Łomniczankę trzeba przeprawić się po kamieniach, co nie zawsze jest takie proste bo koryto potoku jest w tym miejscu szerokie na dobrych kilka metrów. Można oczywiście przeprawić się wprost przez wodę, no ale ta jest trochę zimna. Choć z drugiej strony niektórym umorusanym w błocie wędrowcom przydałaby się kąpiel i porządne pranie ubrania.
|
Przeprawa przez Łomniczankę. |
|
Przeprawa przez Łomniczankę. |
|
Przeprawa przez Łomniczankę. |
|
Zanim wyjdziemy do ludzi - pucowanie butów. |
Dalej idziemy już szeroką drogą gruntową, biegnącą równolegle do Łomniczanki, której wody przelewają się wartko w skalistym korycie. Być może to od jej rwącego nurtu, „łamiącego skały”, czy też raczej „łamiącego się o skały” pochodzi nazwa wioski, która usadowiła się wzdłuż jej biegu.
Otaczają nas leśne zbocza. Droga jest bardzo wygodna, ale jeszcze rok temu była zniszczona przez powódź. Tam gdzie nie była wówczas drożna, niebieski szlak odbija na chwilę w prawo do lasu.
|
Dalej idziemy już szeroką drogą gruntową, biegnącą równolegle do Łomniczanki. |
|
Droga jest bardzo wygodna, ale jeszcze rok temu była zniszczona przez powódź. |
O godzinie 16.30 docieramy do miejsca, gdzie nasza gruntowa droga zamienia się w asfaltową. Mijamy budynki Leśnictwa Łomnica i chwilę potem docieramy do parkingu, znajdującego się obok przystanku autobusowego w Łomnicy Zdroju. Tu kończymy wędrówkę i tu kończy się niezwykła turystyczna przygoda. Rozpoczyna się czas oczekiwania na następną.
|
Kończymy wędrówkę i niezwykłą turystyczną przygodę. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz