Orzeźwieni porannym, górskim powietrzem wstaliśmy dość wcześnie. Szum wody w płynącym w pobliżu potoku nastraszył nas nieco, bo do złudzenia kojarzył się z intensywnymi kroplami spadającego deszczu. Niebo za oknem nie wyglądało błękitne i faktycznie było zaniesione, ale nie padało. Pierwotny plan zakładał poranne wyjście w góry, ale wierząc w poprawę aury w ciągu dnia odwróciliśmy go wspak. Patrząc na niebo być może komuś innemu trudno byłoby wykrzesać choćby odrobinę optymizmu, jednak my zawierzyliśmy naszym krajowym prognozom pogody sprzed trzech dni. Pełni nadziei patrzyliśmy na nowy dzień. Jednak ze względu na nieco mglisty poranek postanowiliśmy najpierw zrealizować popołudniowe zamierzenia i przemieścić się z górskiej wioski Trojanovice do podgórskiego miasteczka Rožnov pod Radhoštěm na spotkanie z wołoską kulturą.
poniedziałek, 1 sierpnia 2011
Pobudka w Chacie Kmínek
Beskid Śląsko-Morawski, Korytowo, Makov, Rožnov pod Radhoštěm, Trojanovice, Wyżyna Turzowska
Brak komentarzy
Budząc się z twardego snu, pierwszym odruchem jest spojrzenie w okno. Na zewnętrz jest biało od mgły, ale widoczność nie jest ograniczona zupełnie. Gruba warstwa chmur skutecznie ukrywa słońce, ale jest bardzo ciepło. Kładąc się wieczorem do snu przy otwartym oknie obawialiśmy się chłodu. Nie raz mogliśmy się już przekonać, że w górach nawet podczas gorącego lata chłód może być bardzo przenikający. Zdaje się, że w nocy padało. Wokół budynku schroniska zauważyć można sporo kałuż, zresztą wystarczy spojrzeć na ociekające wodą trawę i drzewa.
Najważniejsze jest jednak to, że zmęczenie zniknęło i to wbrew wczorajszym przewidywaniom. Zwykle przecież tak bywa, że pierwszy dzień wędrówki najbardziej daje się we znaki na drugi dzień, a tu w jakiś cudowny sposób czujemy się gotowi do drogi. W domu to pewnie kusiłaby nas jeszcze poduszeczka i ciepła kołderka, a tu jakaś magiczna moc gna dalej. No tak, a co z butami? - oto jest pytanie.
Buty jak się okazuje są dużo lżejsze, ale nie suche. Nieprzyjemnie je ubierać na ciepłe nogi, ale w ruchu powinny szybko oddać przyrodzie wodę, którą są jeszcze nasiąknięte. Po 5 minutach od ich założenia przestajemy zwracać uwagę na związany z tym dyskomfort. Spakowani, nasyceni i wypoczęci jesteśmy gotowi do dalszej drogi.