Pogórze Ciężkowickie zaciekawia historą i obiektmi zabytkowymi, jak też
zachwyca nagromadzeniem niezwykłych form skalnych piaskowców i zlepieńców.
Już na samym początku spotkania z tym Pogórzem, zaraz po przekroczeniu rzeki
Białej zostaliśmy zadziwieni ich nadzwyczaj dużym skupiskiem, tworzącym
zdumiewające Skamieniałe Miasto. W ramach wędrówki przez Pogórze
Ciężkowickie pokonywaliśmy też niezwykle urodziwy pod względem krajobrazowym
grzbiet Pasma Brzanki. Dalej będziemy podążać wałem tego grzbietu, a
dzisiejsze zakończenie naszego wędrowania Pogórzem Ciężkowickim ukoronuje
Liwocz - najwyższy szczyt Pogórza Ciężkowickiego.
TRASA:
Wisowa (406 m n.p.m.)
Kopaniny (419 m n.p.m.)
Mały Liwocz (465 m n.p.m.)
Liwocz (562 m n.p.m.)
Ujazd
Kołaczyce (223 m n.p.m.)
OPIS:
Pogoda jest taka, jak na koniec poprzedniego etapu, czyli pod chmurką. Chłodno się zrobiło. Ruszamy bez zwłoki z Wisowej o godzinie 8.55. Wąska asfaltówka przechodzi obok kilku posesji otoczonych polami i łąkami. Po 10 minutach z
lewej mijamy nieduży drewniany dom z szyldem „Furmanówka”, nakryty czerwonym
dachem. Z prawej pod lasem stoi zadaszona wiata, lecz nie czas jeszcze na
przerwę. Za wiatą wkraczamy na błotniste dróżki leśne, tak samo błotniste jak
kiedyś. Parę lat temu byliśmy tutaj, a aura była identyczna. Może tylko trochę
więcej płatów śnieżnych dzisiaj leży, ale śniegu jest jak na styczeń bardzo
skąpo. Gdybyśmy się nagle dzisiaj obudzili z długiego snu zapewne
pomyślelibyśmy bardziej o wiosennych roztopach niż o ziemie. Świat zwariował,
pory roku też – chodzą takie myśli po głowie już od kilku, a raczej kilkunastu
lat.
|
Skrzyżowanie w Wisowej. |
|
Krzyż przydrożny z obrazem MB. |
|
Chata „Furmanówka” w Wisowej. |
|
Wchodzimy na leśne drogi. |
Na płatach mokrego śniegu ślady ludzkie mieszają ją z tropami zwierząt. Na
jednym zastanawiamy się czy to niedźwiedź, czy bardzo duży pies. Chyba jednak
pies, ale musiał być naprawdę bardzo duży. Z pewnością nie są to wilcze tropy.
Topniejący śnieg utrudnia rozpoznawania tropów. Przechodzący myśliwy opowiada,
że tutaj na pogórzu pojawiają się niedźwiedzie. Populacja tych zwierząt
znacznie wzrosła za ostatnich kilka lat.
|
Niekiedy pojawiają się takie przeszkody. |
Dochodzi godzina dziesiąta, kiedy osiągamy Rysowany Kamień (427 m n.p.m.). W
pobliżu kulminacji tego wzniesienia znajdują się pojedyncze okazy piaskowca
ciężkowickiego. Największa ze skałek leży tuż przy naszym żółtym szlaku.
Miejscowe legendy mówią, że została pokryta zadrapaniami niedźwiedzich
pazurów. Są jednak też tacy, którzy wiążą wydrapane znaki na tym kamieniu z
czarcim spotkaniem, które miała mieć miejsce w Wieku Piątek, kiedy z jarmarku
z Jodłowej przechodził tędy jeden z miejscowych chłopów. Był niezwykle
zadowolony, gdyż tego dnia udało mu się bardzo dobrze sprzedać krowę. Za część
pieniędzy poczynił spore zakupy, które niósł teraz do domu. Wśród nich w
parcianej torbie miał kilka pęt kiełbasy, słoninę, bochenek chleba i butelkę
wina. Oj cieszył się bardzo, że będzie co postawić na wielkanocny, świąteczny
stół. Południe było już bliskie, słońce silnie przygrzewało. Droga wchodziła
już do lasu, którego cień przyniósł chłopu ulgę, ale przed nim droga była
jeszcze daleka. Był zmęczony. Zobaczył w pewnym momencie płaski głaz sporych
rozmiarów, na którym wygodnie było mu przysiąść, aby na chwilkę odpocząć. Nie
wiedział, że w tym lesie żył jeden z biesów. Namówił chłopa, aby nie zważał na
post i posilił się kiełbasą, to szybko nabierze sił. Chłop uległ namowom biesa
i zjadł pęto kiełbasy przepijając winem. Zgrzeszył, a bies wnet to wykorzystał
i chcąc przyczynić się do ukarania chłopa przybrał wygląd ogromnego wilka.
Chłop znieruchomiał widząc to i zadrżał ze strachu, gdy wilk otworzył paszczę
w której ukazały się długie, ostre kły. Zachował jednak zimną krew i gdy
stwór rzucił się na niego pochwycił do rąk łańcuch, na którym prowadził
wcześniej krowę i zaczął nim bronić się przed bestią. Zwierzę było
ogromne i silne, co nie dawało zbyt dużych szans chłopu, który raz to raz
raniony zaczął wkrótce słabnąć, aż padł martwy. Tak kończy się ta smutna
historia o której mają przypominać ślady na kamieniu od uderzeń łańcucha oraz
pazurów wilka. Widoczne jest też wgłębienie, w którym chłop siedział i jadł
swoją kiełbasę popijając winem.
Po kwadransie przerwy przy największej z wychodni Rysowanego Kamienia
wędrujemy dalej. Szlak wyprowadza nas na parę chwil z lasu i
wiedzie przez niewielki przysiółek wsi Czermna o nazwie Podlesie (Sibir).
Przechodzimy obok domostwa otoczonego kilkoma zagonami pól oraz łąkami. Cały
przysiółek jest niemal zewsząd otoczony lasem, do którego wchodzimy,
ale nie na długo. Niebawem droga wychodzi z lasu i ciągnie się wzdłuż jego
ściany, ukazując nam południowe pejzaże kolejnych przysiółków zatopionych w
pogórzańskiej ciszy i spokoju. Należą również do wsi Czermna. Wieś Czermna
leżąca na południowych stokach Pasma Brzanki wzmiankowana jest dokumentach z
1353 roku jako darowizna króla Kazimierza Wielkiego na rzecz Piotra z Klecia
i jego braci. Kolejnym właścicielem wsi był Dymitr z Goraja i to
najprawdopodobniej jego rodzina ufundowała w drugiej połowie XIV wieku
parafię w Czermnej. W Czermnej stoi do dzisiaj drewniany kościół pw. św.
Marcina, wybudowany w 1520 roku, przebudowany na trójnawowy oraz wzbogacony
o wieżę i kaplicę w XVIII wieku.
|
Las przed Podlesiem. |
|
Podlesie. |
Gdzieś daleko na południu, w zachmurzonym krajobrazie na południowym
zachodzie majaczą się wzniesienia Beskidu Niskiego, wśród nich zaraz za
Obniżeniem Gorlickim wznoszą się pasma: Maślanej Góry, Magury Małastowskiej
i inne. Nasz dróżka niebawem zanurza się znowu w lesie, spokojnie obniża ku
przełączce. Po chwili ze skraju lasu widzimy przed sobą garbaty grzbiet, na
którym rysuje się Mały Liwocz i Liwocz. Wkrótce osiągamy zalesioną
przełączkę. Na przełączce leży jeden, bądź dwa konary, na których można
odpocząć i przy okazji zjeść kanapkę, napić się herbaty z termosu.
|
Las nad Czermną. |
|
Skrajem lasu. Z prawej zabudowania Czermnej. |
Podążamy teraz przez zagajniki wzdłuż cieku. Następnie wkraczamy w roślejszy
las, w którym czeka nas bardziej strome i dłuższe podejście. Dróżka przewija
się bukowym lasem, delikatnie wywijając się niczym wąż to w lewo to w prawo po
grzbiecie, jakby szukając dla siebie optymalnego przebiegu. Wciąż jednak pnie
się do góry, ale już bardzo spokojnie. O godzinie 11.40 przechodzimy przez
Mały Liwocz (483 m n.p.m.). Chyba trochę pomieszane jest na mapach z Małym
Liwoczem, bo miejsce w którym znajduje się tabliczka szczytowa na mapach
opisane jest jako Kamińska Góra (508 m n.p.m.), zaś Mały Liwocz zaznaczony
jest wcześniej w niższym położeniu.
|
Wzdłuż cieku. |
|
Przez zagajniki. |
Słoneczko wychodzi, a szlak nasz obchodzi kolejne wzniesienie o nazwie Rynek
od strony północnej, które jest właściwie przedwierzchołkowym garbem przed
Liwoczem. Po pewnym czasie szlak ostro skręca w prawo i wnet wracamy na
grzbiet pasma. Od teraz idziemy już prościutko na główny wierzchołek góry
Liwocz. Zdobywamy go o godzinie 12.25. Tutaj czeka nas długa przerwa.
|
Tuż przed szczytem Liwocza Małego. |
|
Tabliczka szczytowa Liwocz Mały. |
|
Tuż przed szczytem Liwocz. |
|
Liwocz. |
|
Przystępujemy do odznaczenia pierwszym elementem odznaki "Cztery Pogórza Karpackie".
|
|
Pogórzańska drużyna.
|
Liwocz od pradawnych czasów był obiektem zainteresowania ludów
zamieszkujących jego okolice. Jego monumentalna sylwetka elektryzowała magią
opowieści i legend, które odzwierciedlają współczesne nazwy w jego masywie
takie jak: Rynek Wielki, Rynek Mały, Gródek, Piekło i inne. Jedną z
najbardziej znanych legend jest ta mówiąca o mieście zbudowanym na tej
górze. Miasto to miało dwa rynki, po którym dzisiaj pozostały już tylko
nazwy Rynem Wieki i Rynek Mały. Karczma wrzała od hulanek i swawoli.
Przygrywał tam pewien grajek, którego pochłonęły piekielne otchłanie w
miejscu zwanym dzisiaj Piekło. W miejskim ratuszu bogaci mieszczanie
wstawili złote drzwi, ale jednocześnie poskąpili pieniędzy na budowę
kościoła. Nawoływania księdza to tego, aby mieszkańcy miasta opamiętali się
skończyły się tym, że księdza wygnano poza miejskie bramy. Wygnany ksiądz
przeklął ich za to, a gdy to uczynił całe miasto zapadło się pod ziemię.
Ponoć miasto na Liwoczu było połączone tunelem z Bieczem, którym królowa
Jadwiga miała uciekać przed Tatarami.
Intrygujący kształt góry przyciągał uwagę. Być może było to niegdyś miejsce
kultu słowiańskiego. Pewna legenda opowiada o kaplicy ze złotymi drzwiami,
która być może została stworzona, aby przeciwstawić się słowiańskim bóstwom.
Dzisiaj na szczycie stoi Sanktuarium Matki Bożej Królowej Pokoju, którego
powstanie wiązało się z Jubileuszowym Rokiem 2000. Nad jego budynkiem wznosi
się potężny filar podtrzymujący taras widokowy i 18-metrowy krzyż. Na taras
widokowy dostać się można po pokonaniu ponad 100 schodów. Jest on położony 20
metrów nad ziemią, wyniesiony ponad korony drzew lasu porastającego górę,
dzięki czemu można z niego podziwiać jedną z najbardziej rozległych panoram w
regionie. Widać z niego multum wzniesień wchodzących w skład pogórzy:
Ciężkowickiego, Strzyżowskiego i Dynowskiego. Przy odpowiedniej pogodzie
spojrzeć można na bieszczadzkie połoniny, a z drugiej strony na Tatry, Gorce
oraz Beskidy. No i przepięknie się stąd prezentuje dolina Wisłoki, która
rozlewa się u podnóża góry.
|
|
W stronę Beskidu Niskiego. |
|
Widok na północny wschód na Pogórze Strzyżowskie. |
|
Dolina Wisłoka i stawy w Kłodawie. |
|
Brzyska i kościół pw. św. Marii Magdaleny. |
|
Wieś Brzyska. |
|
Figura przedstawiająca Jana Pawła II. |
O godzinie 13.05 kończymy pobyt na szczycie. Kierujemy się w stronę doliny
Wisłoka. Dróżka zejściowa zaczyna się zaraz przy szopce betlejemskiej z
figurami naturalnej wielkości. Przy dróżce ustawiono w 2003 roku stacje drogi
krzyżowej wykonanej przez nieżyjącego już (zmarł w sierpniu 2015 roku) artystę
metaloplastyka, Ormianina z pochodzenia - Arama Shakhbazyana. Stacje te
wykonane są w podobny sposób. Sceny męki pańskiej ukazane są w miedzianej
blasze, uformowanej metodą ręcznego wytłaczania. Podtrzymuja je wyciągnięte ku górze dłonie, wsparte na ołtarzu. W zamyśle autora ma to
symbolizować ofiarowanie Bogu męki pańskiej z ludzkiego ołtarza świata, aby
zaskarbić sobie jego miłosierdzie.
|
Szopka betlejemska na Liwoczu. |
|
Jedna ze stacji drogi krzyżowej wg projektu Arama Shakhbazyana. |
Nieco poniżej szczytu droga wiedzie skrajem rezerwatu przyrody „Liwocz”,
obejmującego zbiorowiska leśne, reprezentowane głównie żyzną buczyną karpacką,
występująca tu w formie reglowej i podgórskiej. Gdy wychodzimy z lasu i
idziemy już odkrytym terenem dopada nas obfity deszcz, ale na szczęście nie
trwający długo. Kończy się gdy o godzinie 14.05 docieramy pod kolejny krzyż
milenijny postawiony w 2002 roku. Miał stanąć rok wcześniej, ale nie udało się
tego zrobić ze względu na wielkość i wagę całej konstrukcji. Źródła
różnie podają, ale niektóre z nich mówią, że ma aż 40 metrów wysokości, co
pretenduje go do najwyższych tego rodzaju obiektów w Polsce. Na krzyżu tym
znajduje się 7-metrowa figura przedstawiająca ukrzyżowanego Chrystusa. Pod
krzyżem usytuowane ciekawe stacje krzyżowe z rzeźbami zbliżonymi do naturalnej
wielkości przedstawianych postaci.
|
Krzyż milenijny we wsi Ujazd. |
|
Stacje drogi krzyżowej pod krzyżem milenijnym w Ujeździe. |
|
Liwocz we mgle. |
|
Stawy rybne w Kłodawie. |
|
W oparach mgieł jawi się miasto Kołaczyce. |
Schodzimy do doliny Wisłoki, gdzie w oparach mgieł jawi się miasto
Kołaczyce. Pasmo Brzanki będące wizytówką Pogórza Ciężkowickiego mamy za
sobą. Przed nami rozciąga się kolejne z karpackich pogórzy. Czekają tam na nas kolejne atrakcje i tajemnice. Tajemnic tych odkrywamy
coraz więcej przenosząc się dalej na wschód, coraz dalej od domu.
Proszę o dwie poprawki w tekście w ostatnim akapicie. Chodzi o zejście do doliny Wisłoki, a nie Wisłoka. A w oparach mgieł jawi się miasto Kołaczyce, a nie Ciężkowice. Serdecznie dziękuję za ciekawe opisy i pozdrawiam. Piotr W.
OdpowiedzUsuńJak to możliwe, że nie zauważaliśmy tego błędu przed publikacją? To przecież oczywiste. Dziękujemy Piotrze za korektę.
Usuń