Dziennik wypraw i przystań przed kolejną wędrówką.

Skrzyczne zapewnia podobno niezapomniane widoki

To miała być typowo zimowa wycieczka, ścieżyną wydeptaną w puszystym śniegu, wśród choin okrytych śnieżnobiałym kożuchem. Niektórzy nawet narty szykowali, wszak o tej porze roku Szczyrk to mekka narciarzy i snowboardzistów, jeden z największych kurortów narciarskich w Polsce, być może przewyższających sławą Kasprowy. Jeszcze kilka dni temu zapowiadało się bardzo zimowo, a w przekonaniu takim utwierdzała nas zima, która jak na ostatnie lata dość wcześnie wystartowała, dobitnie podkreślając swoje nadejście mroźnymi temperaturami. Jednakże w ostatnich dniach zima chyba skapitulowała. Powiewy cieplejszego powietrza spowodowały, że gdzieś się rozpłynęła, a prognozy na nadchodzące dni nijak przystają do obecnej pory roku.

TRASA:
Szczyrk Skrzyczne (1257 m n.p.m.) Szczyrk (Dunacie).

OPIS:
Szczyrk przywitał nas deszczem. Zachmurzenie nad Szczyrkiem wisiało jakby chciało pokrzyżować nasze plany, albo jakby chciało powiedzieć: „Ale dam wam dzisiaj po kościach”. Jednak nie z nami takie numery. Godzina 9.40 - cały autokar, bez żadnego narzekania, bez jakiegokolwiek, nawet najmniejszego grymasu niechęci, wysiadł by iść na Skrzyczne. To już charakterystyczny obrazek dla naszej grupy turystycznej, która zawsze z niejakim zamiłowaniem rusza na każdą wędrówkę górską, bez względu na występujące warunki pogodowe (no chyba, że stwarzają one oczywiste zagrożenie dla zdrowia lub życia).

Skrzyczne to cel niemal każdego turysty przyjeżdżającego do Szczyrku. Piesza wędrówka na Skrzyczne podobno zapewnia niezapomniane, piękne widoki - ale niestety zdaje się, że nie dziś. Ze Szczyrku na Skrzyczne prowadzą dwa szlaki: niebieski i zielony. Wybieramy zielony, dzięki któremu niemal od razu opuszczamy szosę, przekraczając most nad Żylicą i wznosząc się w kierunku Skrzycznego dolinką potoku Zapalenica. Choć początek szlaku prowadzi ulicą o nazwie Leśna, to raczej nie przypomina ona typowej ulicy, a co najwyżej drogę gruntową.

Dolinka potoku Zapalenica.

Po około 20 minutach marszu, odbijamy w lewo wspinając się na skarpę. Tak wchodzimy do lasu, w którym szlak biegnie już wąską ścieżką, zataczającą szeroki łuk w prawo po stromym grzbiecie, usłanym kamiennymi głazami. Potem ścieżka skręca w lewo i pnie się nieco ostro w górę, doprowadzając nas do połączenia ze szlakiem czerwonym. O godzinie 10.40 jesteśmy na Przełęczy Becyrek, na wysokości 862 m n.p.m. (przełęcz ta oddziela Lanckoronę i Skrzyczne). Tu zaczyna się dawać we znaki coraz silniejszy wiatr, dlatego tylko na chwilkę tutaj przystajemy. Na łyk ciepłej herbaty pozwalamy sobie nieco dalej pod osłoną gęstszych drzew.


Szerokim łukiem w prawo po stromym grzbiecie.

Podejście na Przełęcz Becyrek.

Teraz połączonymi szlakami (zielonym i czerwonym) wznosimy się przez las, stromym ramieniem Skrzycznego - chwilami mokrą ścieżką, chwilami po płatach zapadającego się śniegu, gdzieniegdzie pokonując bardzo śliskie, lodowe przeszkody na szlaku. Zamglenie, czy też może gęste zachmurzenie skutecznie zasłania nam wszelkie widoki. Właściwie widać tylko najbliższe partie drzew. Stopniowo wiatr się wzmaga, a krople deszczu coraz ostrzej uderzają w twarz.

Mokrą ścieżką przez las.

O godz. 11.10 dochodzimy do narciarskiej trasy zjazdowej FIS. Idziemy jej brzegiem z nisko pochyloną głową, napierając na wiatr, który jakby broni Skrzyczne przed jego zdobywcami. Grupa nieco rozciąga się. Nie zauważamy miejsca, w którym znaki naszego zielonego szlaku łączą się z niebieskim. Nartostrada, którą podążamy jest bardzo śliska i bardzo stroma. Im wyżej, tym trudniej. Nasza ubrania i buty nie wytrzymują już naporu wody i zaczynają robić się coraz cięższe. Na bardzo stromych odcinkach robimy krótkie przystanki dla złapania oddechu. Przed nami w dalszym ciągu niewiele widać, tylko kontury drzew ginących we mgle i gęstych kroplach deszczu. Jednak czujemy, że szczyt jest gdzieś przed nami.

Trasą narciarską FIS, napierając na wiatr.

Kilka minut przed południem podchodzimy pod liny kolejki krzesełkowej, a w oddali dostrzegamy jakieś zabudowania. To górna stacja kolejki krzesełkowej. Stąd już tylko kilka minut do schroniska i naszego celu.

Stąd już tylko kilka minut do schroniska...

Docieramy na najwyższy szczyt Beskidu Śląskiego - Skrzyczne (1257 m n.p.m.), a odczuwaną satysfakcję potęguje fakt, iż udało się to zrobić w stosunkowo trudnych warunkach, ale też w całkiem przyzwoitym czasie podejścia.

Zwykle z tego miejsca panorama na Beskid Żywiecki i Jeziora Żywieckiego stanowi nagrodę dla wytrwałych wędrowców, dziś niestety nie mamy co liczyć na takie przyjemności. Spod drzwi schroniska dostrzegamy za zasłoną mgły tabliczkę wierzchołkową Skrzycznego, ale nie kwapimy się by do niej podejść... przynajmniej jeszcze nie teraz. Trzeba najpierw coś przekąsić i trochę osuszyć się.

Przed Schroniskiem PTTK na Skrzycznem.

O godz. 12.10 Schronisko PTTK na Skrzycznem przygarnia wędrowców. Pojawia się ogień w kominku, ciepła herbata, kawa, gorąca czekolada, działająca rozkurczowo mineralna z magnezem, tudzież inne napoje energetyzujące, w zależności od indywidualnych upodobań każdego z wędrowców. Do tego szeroka gama wszelakiego jadła, własnego, jak i tutejszego. Tutaj też następują pewne uroczystości. Część wędrowców otrzymuje pamiątkowe dyplomy, z kolei najmłodsze uczestniczki wyprawy, Elżbieta i Alicja otrzymują z rąk szefa naszego klubu turystycznego okolicznościowe odznaki „60-lecia PTTK”, będące uhonorowaniem przebytych w roku 2010 tras turystycznych. Składamy wszystkim serdeczne gratulacje, ale składamy też specjalne życzenia naszemu jubilatowi - Prezesowi Geniowi, który w tym roku obchodzi całkiem okrągłą rocznicę. Zauważyły to wkrótce Elżbieta i Alicja, które zasugerowane napisem na otrzymanych odznakach okolicznościowych PTTK oznajmiły, że:  „Pan Geniu ma tyle lat co PTTK!”, a jakiś głos w oddali bez zawahania dodał: „...a biega po górach jak nastolatek, że trudno mu kroku dotrzymać!”. Trudno się z tymi stwierdzeniami nie zgodzić, choć tak naprawdę nasz Genio jest kilkanaście dni młodszy od PTTK. I tak wesoło mijał czas, a przecież trzeba było wracać.

Na drogę powrotną wybrany został szlak niebieski, który po części był nam już znany, gdyż w partii wierzchołkowej Skrzycznego wytyczony jest wspólnie z zielonym. Wychodzimy ze schroniska. Pogoda właściwie nie uległa zmianie. Zejście rozpoczynamy o godz. 13.35. Schodzimy dość szybkim krokiem, gdzieniegdzie ślizgając się na oblodzonych fragmentach trasy. Mijamy stację górną kolejki krzesełkowej, po chwili przekraczamy stok narciarski i wchodzimy na zbocze leśne. Tutaj robi się przyjemniej - rozmów już nie zagłusza wiatr, a atrakcją staje się grząski śniegi - oj, przydały by się rakiety śnieżne. Mimo, iż szlak jest tu wydeptany, co chwila ktoś wpada w śnieg po same kolana, a nawet głębiej. Niekiedy trudno się z niego wygramolić.

Zbocze leśne.

Gdy ponownie wchodzimy na skrzyżowanie z trasą narciarską FIS, okazuje się, że z wiatrem musimy jeszcze powalczyć. W miejscach przejść wzdłuż lub wszerz stoku narciarskiego otwarty teren daje mu dużo swobody. Na nasze szczęście nie ma tu dziś narciarzy, w przeciwieństwie do pogodniejszych zimowych dni, kiedy pieszy ruch turystyczny krzyżujący się ze zjeżdżającymi narciarzami wzbudza poczucie zagrożenia.

Ponownie trasą narciarską FIS.

Dziś jednak spokojnie przeprawiamy się przez zmrożony stok narciarski. Niespodziewanie spokój ten zostaje zakłócony - Alicja nagle zaczyna ześlizgiwać się w dół. Upada na „cztery litery” i nijak nie może się zatrzymać. Współwędrowcy błyskawicznie podążają z pomocą. Najbliżej są Dorota i Agata, jednak obydwie pochylając się dokładnie w tym samym czasie nad ratowaną osobą zdarzają się głowami... przeżyły. Działają dalej jak w transie, a dzięki ogromnej determinacji chwytają z dwóch stron zsuwającą się po stoku Alicję. Cała trójka zatrzymuje się na stoku, ale utkwiła w bezruchu, nie mogąc podnieść się z obawy przed dalszym uślizgiem. Z boku widać dobiegającą kolejną osobę, to chyba Jan... wszystko rozgrywa się tak szybko - tak to jest na pewno Jan. Podnosi Alicję, ale niespodziewanie tym razem Agata upada na bok, a co gorsza to teraz ona zaczyna ześlizgiwać się w dół na swojej pelerynce. Jan trzymając Alicję zapiera się jeszcze mocniej nogami na stoku, by powstrzymać obsuwanie się dwóch osób jednocześnie. Jakakolwiek próba ruchu w górę, czy w bok stoku może skończyć się fiaskiem. Na szczęście akcja trwa! Tym razem do grupy zbliża się Artur, ubezpieczony rakami na butach, dzięki którym skutecznie wspomaga Jana. Dopiero teraz udaje się pomalutku wyprowadzić kolejne osoby z opresji i przeprawić na brzeg stoku. W tym miejscu należy jednak uspokoić czytelnika, gdyż nutka dramatyzmu w tym opisie była celowym zamysłem. Tak naprawdę cała prowadzona akcja ratunkowa wynikała z zabawnego zrządzenia losu i prowadzona była w ogólnej wesołości, aczkolwiek pozwalała sprawdzić czujność uczestników wycieczki (co można na własne oczy zobaczyć). Wykazane poświęcenie i determinacja nie znały w tym przypadku żadnych granic. Tylko z takim turystami można iść wszędzie.

W radosnym nastroju żegnamy się ze stokiem FIS i wchodzimy na kamienistą ścieżkę prowadzącą przez las, by po kilku minutach ponownie przejść kolejną nartostradę. Przecinając jeszcze kilka takich nartostrad docieramy do stacji pośredniej wyciągu krzesełkowego na Hali Jaworzyna. Jest godzina 14.30. Zeszliśmy już na wysokość 948 m n.p.m. Przed nami ukazała się panorama na dolinę Żylicy i znajdujący się w niej Szczyrk. Deszcz i wiatr przycichł, a chmury zostały ponad naszymi głowami przysłaniając wierzchołki okolicznych gór. Dalsza droga powrotna była już jakby z innej bajki.

Na Hali Jaworzyna.

Gdyby ktoś tu i teraz obudził się po długim śnie, nie byłby pewien, czy to zima, czy też jesień, czy wiosna. Na szlaku prowadzącym częściowo przez las i łąki mijamy tylko nieliczne małe placki śniegu, natomiast do otaczającej nas natury chyba najlepiej pasuje określenie: barwy późnej jesieni, a może wczesnej wiosny...



W miarę obniżania się pojawiają się wokół coraz liczniejsze zabudowania, a kamienisty szlak z wystającymi korzeniami drzew przechodzi w szerszą drogę. Wchodzimy do dzielnicy Szczyrku - Dunacie, gdzie zaczyna towarzyszyć nam potok Donacie. O godzinie 15.30 wchodzimy na ulicę Uzdrowiskową. Pięć minut później opuszczamy nasz szlak, skręcając w lewo w ulicę Myśliwską (szlak niebieski odbija tu w prawo i prowadzi do węzła szlaków turystycznych w centrum Szczyrku). My idziemy ulicą Myśliwską w głąb doliny Żylicy do parkingu przy ul. Dębowej, gdzie czeka na nas autokar. Przed wyjazdem gościmy jeszcze w Karczmie „Pod Wodospadem”, który oprócz typowego dla tego regionu jadła, oferuje również pokoje gościnne. Niektórzy ciekawscy wędrowcy odszukują za budynkiem karczmy wodospad na Żylicy, przy którym oddają się chwili kontemplacji przed podróżą do domu.
Wodospad na Żylicy za Karczmą "Pod Wodospadem".

Nadszedł czas na puentę do dzisiejszej wycieczki. Wycieczki, która w niewielkim stopniu wyeksponowała walory estetyczne w postaci pięknych panoram, tak charakterystycznych dla Skrzycznego. No cóż, tak to już jest z pogodą, która jak wiemy nie jest na zamówienie, a tym bardziej na terenach górskich, gdzie potrafi bardzo zaskoczyć nawet najbardziej przewidującego turystę-wędrowca. Siedząc teraz w domowym zaciszu, zakłóconym tylko delikatnym szumem komputera na którym powstaje ten tekst, odczuwamy mimowolnie jakąś tęsknotę i żal, że wycieczka już się zakończyła. Ale jednocześnie napawa nas też jakaś ogromna satysfakcja z przebycia wytyczonych tras. Nic dziwnego, przecież wyprawa ta była też dla nas pewnym sprawdzianem w trudnych warunkach terenowych i niesprzyjających warunkach pogodowych. Dało to niesamowitą frajdę, nie tylko z pokonania góry, lecz również samego siebie. Dla człowieka, który z górami w ogóle nie obcował, takie stwierdzenia bez wątpienia będą wielkim zaskoczeniem, ale tylko dopóty, dopóki sam z górami nie zacznie się bratać tak jak my.

Oczywiście nie można zapomnieć o uczestnikach naszej wycieczki, bez których wspomnienie ze Skrzycznego z dnia 15.01.2011 roku mogłoby nie mieć tak ciepłej aury, jaką wyczuwamy. Dzięki nim zawsze jest chęć do wędrowania, zawsze świeci słońce. Teraz niestety pozostaje utęsknione czekanie na następną wycieczkę górską.

Udostępnij:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz


Życie jest zbyt krótkie, aby je przegapić.

Liczba wyświetleń

Popularne posty (ostatnie 30 dni)

Etykiety

Archiwum bloga

Z nimi w górach bezpieczniej

Zapamiętaj !
NUMER RATUNKOWY
W GÓRACH
601 100 300

Mapę miej zawsze ze sobą

Stali bywalcy

Odbiorcy


Wyrusz z nami na

Główny Szlak Beskidu Wyspowego


ETAP DATA, ODCINEK
1
19.11.2016
[RELACJA]
Szczawa - Jasień - Ostra - Ogorzała - Mszana Dolna
2
7.01.2017
[RELACJA]
Mszana Dolna - Potaczkowa - Rabka-Zdrój
3
18.02.2017
[RELACJA]
Rabka-Zdrój - Luboń Wielki - Przełęcz Glisne
4
18.03.2017
[RELACJA]
Przełęcz Glisne - Szczebel - Kasinka Mała
5
27.05.2017
[RELACJA]
Kasinka Mała - Lubogoszcz - Mszana Dolna
6
4.11.2017
[RELACJA]
Mszana Dolna - Ćwilin - Jurków
7
9.12.2017
[RELACJA]
Jurków - Mogielica - Przełęcz Rydza-Śmigłego
8
20.01.2018
[RELACJA]
Przełęcz Rydza-Śmigłego - Łopień - Dobra
9
10.02.2018
[RELACJA]
Dobra - Śnieżnica - Kasina Wielka - Skrzydlna
10
17.03.2018
[RELACJA]
Skrzydlna - Ciecień - Szczyrzyc
11
10.11.2018
[RELACJA]
Szczyrzyc - Kostrza - Tymbark
12
24.03.2019
[RELACJA]
Tymbark - Kamionna - Żegocina
13
14.07.2019
[RELACJA]
Żegocina - Łopusze - Laskowa
14
22.09.2019
[RELACJA]
Laskowa - Sałasz - Męcina
15
17.11.2019
[RELACJA]
Męcina - Jaworz - Limanowa
16
26.09.2020
[RELACJA]
Limanowa - Łyżka - Pępówka - Łukowica
17
5.12.2020
[RELACJA]
Łukowica - Ostra - Ostra Skrzyż.
18
6.03.2021
[RELACJA]
Ostra Skrzyż. - Modyń - Szczawa

Smaki Karpat

Wołoskimi śladami

Główny Szlak Beskidzki

21-23.10.2016 - wyprawa 1
Zaczynamy gdzie Biesy i Czady,
czyli w legendarnych Bieszczadach

BAZA: Ustrzyki Górne ODCINEK: Wołosate - Brzegi Górne
Relacje:
13-15.01.2017 - Bieszczadzki suplement do GSB
Biała Triada z Biesami i Czadami
BAZA: Ustrzyki Górne
Relacje:
29.04.-2.05.2017 - wyprawa 2
Wielka Majówka w Bieszczadach
BAZA: Rzepedź ODCINEK: Brzegi Górne - Komańcza
Relacje:
16-18.06.2017 - wyprawa 3
Najdziksze ostępy Beskidu Niskiego
BAZA: Rzepedź ODCINEK: Komańcza - Iwonicz-Zdrój
Relacje:
20-22.10.2017 - wyprawa 4
Złota jesień w Beskidzie Niskim
BAZA: Iwonicz ODCINEK: Iwonicz-Zdrój - Kąty
Relacje:
1-5.05.2018 - wyprawa 5
Magurskie opowieści
i pieśń o Łemkowyni

BAZA: Zdynia ODCINEK: Kąty - Mochnaczka Niżna
Relacje:
20-22.07.2018 - wyprawa 6
Ziemia Sądecka
BAZA: Krynica-Zdrój ODCINEK: Mochnaczka Niżna - Krościenko nad Dunajcem
Relacje:
7-9.09.2018 - wyprawa 7
Naprzeciw Tatr
BAZA: Studzionki, Turbacz ODCINEK: Krościenko nad Dunajcem - Rabka-Zdrój
Relacje:
18-20.01.2019 - wyprawa 8
Zimowe drogi do Babiogórskiego Królestwa
BAZA: Jordanów ODCINEK: Rabka-Zdrój - Krowiarki
Relacje:
17-19.05.2019 - wyprawa 9
Wyprawa po wschody i zachody słońca
przez najwyższe partie Beskidów

BAZA: Markowe Szczawiny, Hala Miziowa ODCINEK: Krowiarki - Węgierska Górka
Relacje:
22-24.11.2019 - wyprawa 10
Na śląskiej ziemi kończy się nasza przygoda
BAZA: Równica ODCINEK: Węgierska Górka - Ustroń
Relacje:

GŁÓWNY SZLAK WSCHODNIOBESKIDZKI

termin 1. wyprawy: 6-15 wrzesień 2019
odcinek: Bieszczady Wschodnie czyli...
od Przełęczy Użockiej do Przełęczy Wyszkowskiej


termin 2. wyprawy: wrzesień 2023
odcinek: Gorgany czyli...
od Przełęczy Wyszkowskiej do Przełęczy Tatarskiej


termin 3. wyprawy: wrzesień 2024
odcinek: Czarnohora czyli...
od Przełęczy Tatarskiej do Gór Czywczyńskich

Koszulka Beskidzka

Niepowtarzalna, z nadrukowanym Twoim imieniem na sercu - koszulka „Wyprawa na Główny Szlak Beskidzki”.
Wykonana z poliestrowej tkaniny o wysokim stopniu oddychalności. Nie chłonie wody, ale odprowadza ją na zewnątrz dając wysokie odczucie suchości. Nawet gdy pocisz się ubranie nie klei się do ciała. Wilgoć łatwo odparowuje z niej zachowując jednocześnie komfort cieplny.

Fascynujący świat krasu

25-27 lipca 2014 roku
Trzy dni w Raju... Słowackim Raju
Góry piękne są!
...można je przemierzać w wielkiej ciszy i samotności,
ale jakże piękniejsze stają się, gdy robimy to w tak wspaniałym towarzystwie – dziękujemy Wam
za trzy niezwykłe dni w Słowackim Raju,
pełne serdeczności, ciekawych pogawędek na szlaku
i za tyleż uśmiechu.
24-26 lipca 2015 roku
Powrót do Słowackiego Raju
Powróciliśmy tam, gdzie byliśmy roku zeszłego,
gdzie natura stworzyła coś niebywałego;
gdzie płaskowyże pocięły rokliny,
gdzie Spisza i Gemeru łączą się krainy;
by znów wędrować wąwozami dzikich potoków,
by poczuć na twarzy roszące krople wodospadów!
To czego jeszcze nie widzieliśmy – zobaczyliśmy,
gdy znów w otchłań Słowackiego Raju wkroczyliśmy!


19-21 sierpnia 2016 roku
Słowacki Raj 3
Tam gdzie dotąd nie byliśmy!
Przed nami kolejne trzy dni w raju… Słowackim Raju
W nieznane nam dotąd kaniony ruszymy do boju
Od wschodu i zachodu podążymy do źródeł potoków
rzeźbiących w wapieniach fantazję od wieków.
Na koniec pożegnalny wąwóz zostanie na południu,
Ostatnia droga do przebycia w ostatnim dniu.

           I na całe to krasowe eldorado
spojrzymy ze szczytu Havraniej Skały,
           A może też wtedy zobaczymy
to czego dotąd nasze oczy widziały:
           inne słowackie krasy,
próbujące klasą dorównać pięknu tejże krainy?
           Niech one na razie cierpliwie
czekają na nasze odwiedziny.

7-9 lipca 2017 roku
Słowacki Raj 4
bo przecież trzy razy to za mało!
Ostatniego lata miała to być wyprawa ostatnia,
lecz Raj to kraina pociągająca i w atrakcje dostatnia;
Piękna i unikatowa, w krasowe formy bogata,
a na dodatek zeszłego roku pojawiła się w niej ferrata -
przez dziki Kysel co po czterdziestu latach został otwarty
i nigdy dotąd przez nas jeszcze nie przebyty.
Wspomnień czar ożywi też bez większego trudu
fascynujący i zawsze urzekający kanion Hornadu.
Zaglądnąć też warto do miasta mistrza Pawła, uroczej Lewoczy,
gdzie w starej świątyni świętego Jakuba każdy zobaczy
najwyższy na świecie ołtarz, wyjątkowy, misternie rzeźbiony,
bo majster Paweł jak Wit Stwosz był bardzo uzdolniony.
Na koniec zaś tej wyprawy - wejdziemy na górę Velka Knola
Drogą niedługą, lecz widokową, co z góry zobaczyć Raj pozwala.
Słowacki Raj od ponad stu lat urodą zniewala człowieka
od czasu odkrycia jej przez taternika Martina Rótha urzeka.
Grupa od tygodni w komplecie jest już zwarta i gotowa,
Kaniony, dzikie potoki czekają - kolejna rajska wyprawa.


Cudowna wyprawa z cudownymi ludźmi!
Dziękujemy cudownym ludziom,
z którymi pokonywaliśmy dzikie i ekscytujące szlaki
Słowackiego Raju.
Byliście wspaniałymi kompanami.

Miało być naprawdę po raz ostatni...
Lecz mówicie: jakże to w czas letni
nie jechać znów do Słowackiego Raju -
pozwolić na zlekceważenie obyczaju.
Nawet gdy niemal wszystko już zwiedzone
te dzikie kaniony wciąż są dla nas atrakcyjne.
Powiadacie też, że trzy dni w raju to za krótko!
skoro tak, to czy na cztery nie będzie zbyt malutko?
No cóż, podoba nam się ten kras,
a więc znów do niego ruszać czas.
A co wrzucimy do programu wyjazdu kolejnego?
Może z każdego roku coś jednego?
Niech piąty epizod w swej rozciągłości
stanie się powrotem do przeszłości,
ruszajmy na stare ścieżki, niech emocje na nowo ożyją
gdy znów pojawimy się w Raju z kolejną misją!

15-18 sierpnia 2018 roku
Słowacki Raj 5
Retrospekcja
Suchá Belá - Veľký Sokol -
- Sokolia dolina - Kyseľ (via ferrata)

Koszulka wodniacka

Tatrzańska rodzinka

Wspomnienie


519 km i 18 dni nieustannej wędrówki
przez najwyższe i najpiękniejsze partie polskich Beskidów
– od kropki do kropki –
najdłuższym górskim szlakiem turystycznym w Polsce


Dorota i Marek Szala
Główny Szlak Beskidzki
- od kropki do kropki -

WYRÓŻNIENIE
prezentacji tego pasjonującego przedsięwzięcia na



za dostrzeżenie piękna wokół nas.

Dziękujemy i cieszymy się bardzo,
że nasza wędrówka Głównym Szlakiem Beskidzkim
nie skończyła się na czerwonej kropce w Ustroniu,
ale tak naprawdę doprowadziła nas aż na
Navigator Festival 2013.

Napisz do nas