W końcu doczekaliśmy się prawdziwej zimy. Sypnęło obficie śniegiem przynajmniej tutaj, w dolinie potoku Poniczanka, w wiosce Ponice położonej na terenie gminy Rabka-Zdrój, skąd rozpoczynamy zimową wędrówkę na gorczańskie Stare Wierchy. Przy zaśnieżonej wiejskiej drodze szybko znajdujemy zielone znaki szlaku. Kilka minut później, gdy mija już godzina 9.00 skręcamy w lewo na gorczańskie stoki. Zostawiamy za sobą ponickie zabudowania i wchodzimy w ciasny wąwóz, pnący się między polami w kierunku lasu.
TRASA:
Ponice (603 m n.p.m.) Bacówka PTTK na Maciejowej (852 m n.p.m.) Schronisko PTTK na Starych Wierchach (980 m n.p.m.) {} Groniki (1027 m n.p.m.) {} Obidowiec (1106 m n.p.m.) Suhora (1000 m n.p.m.) Tobołów (994 m n.p.m.) - Koninki
Drewniana chałupa w Ponicach. |
Tęskniliśmy za taką zimą jaka zapanowała tutaj. Wszechobecny biały puch sprawia, że momentami mamy chęć wytarzać się w nim jak małe dzieci, pozostawić na nim ślad orła, obsypać nim współwędrowca, czy też strącić z gałązek śnieg na głowę sąsiada. Śniegu jest coraz więcej i ciągle prószy. Przecieramy szlak. Trzeba uważać, żeby go nie zgubić, bo jego znaki zazwyczaj pokrywa warstewka śniegu, a ścieżki w ogóle nie widać.
W miarę zdobywania wysokości coraz bardziej nogi toną w puchu. Coraz częściej śnieg sięga po kolana. Wielu wędrowców z naszej grupy przemierzało już tę drogę wiele razy. To oni czuwają na tym byśmy bezpiecznie dotarli do celu. Doskonale znają niemal każdy pień, każde drzewo przy szlaku, każdą polankę, każdą skarpę.
O godzinie 10.30 wychodzimy na rozległą polanę. Widoczność jest ograniczona, bo nad polaną unosi się mgiełka. W oddali widać jednak drewniane ogrodzenie, a za nim znajomą sylwetkę bacówki. Pierwszy etap wędrówki za nami. Znajdujemy się na polanie Przysłop pod Maciejową. Pięć minut później jesteśmy we wnętrzu bacówki, pachnącej jeszcze świąteczne. Wypełnia ją orzeźwiający żywiczny aromat naturalnego drzewka świątecznego, przyozdobionego tradycyjnymi ozdobami, ale nie takim, jak zwykle spotykamy w naszych domach. Te tutaj to istne dzieła sztuki, które są efektem ręcznej, perfekcyjnej roboty. Ich surowcem są słomki, kolorowy papier i nitki splecione w piękne kompozycje.
Polana Przysłop pod Maciejową. |
Bacówka PTTK na Maciejowej (852 m n.p.m.). |
Wchodzimy do schroniska na Maciejowej. Na zdjęciu widać, że ktoś próbował zrobić to samo, ale sufitem, a jak widać pozostały po nim tylko buty. |
Świąteczne klimaty wewnątrz bacówki. |
O godzinie 11.20 ruszamy w dalszą drogę kierując się czerwonymi znakami na południowy wschód na Stare Wierchy. Droga jest łagodniejsza bo prowadzi już grzbietem górskim, nie mamy pięknych dalekosiężnych panoram górskich, ale otacza nas zupełnie coś innego niezwykle emocjonującego. Pośród pięknych świerków z gałązkami uginającymi się od naporu pokrywającego je śniegu, wyłaniają się śnieżne istoty utworzone na szkielecie niskiej roślinności. Tylko przy mizernej wyobraźni można przejść obojętnie obok tych fantastycznych niezwykłości.
Orzeł to, czy pingwin? |
Kiedyś taką zimę spotkać można było wszędzie. Teraz w miejscach, gdzie większość z nas mieszka zima kojarzy się z białą anemią, z którą zapewne znów spotkamy się po powrocie z gór. Zbliża się już 13.00, a przed nami wyłania się duża polana Stare Wierchy. Jesteśmy na wysokości 998 m n.p.m.
Schronisko PTTK „Stare Wierchy” (998 m n.p.m.). |
Stare Wierchy były od bardzo dawna miejscem, gdzie schodziły się granice trzech wsi: Ponic, Obidowej i Poręby Wielkiej. Znane były już od niepamiętnych lat karpackim wędrowcom, którzy przechodzili tędy z północy na południe i z południa na północ. W owych czasach stała tu podobno karczma. Jednak któregoś dnia napadli na nią zbójnicy z Orawy i w czasie jej obrony karczmarz zabił jednego ze zbójników. Kamraci zabitego zbójnika zemścili się po latach i związawszy karczmarza łańcuchem utopili go w pobliskim potoku. Dziś stoi tu schronisko PTTK „Stare Wierchy”, do którego wstępujemy by zagrzać się. Ciepło i klimat niedawnych świąt, podobnie jak pod Maciejową również i tu promieniuje z każdej strony.
O godzinie 14.10 wracamy na szlak. Kierujemy się na wschód, dokąd biegną znaki czerwone i zielone, prowadząc nas na Obidowca (1106 m n.p.m.). Znów brniemy przez puszysty śnieg. Pod szczytem odchodzą w lewo znaki zielone do Koninek przez Suchorę i Tobołów, i tam też skręcamy. Wkrótce wędrujemy grzbietem pozbawionym zwartego drzewostanu. To jest polana Suhora. Powietrze delikatnie, aczkolwiek dość mroźnie zawiewa nasze twarze. Chłód jednak nie doskwiera. Rozgrzewa nas wspólna wędrówka oraz ciągłe przebijanie się przez świeży śnieg.
Za niedługo przechodzimy w pobliżu łagodnego szczytu Suhory (1000 m n.p.m.). Na nim znajduje się obserwatorium astronomiczne, należące do Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie. Nie bez przyczyny na jego lokalizację wybrano ten właśnie szczyt. Atrybutami tego miejsca jest czyste powietrze i brak w pobliżu większych miejscowości, które by swoimi światłami zakłócały obserwację.
Kto tu stoi pomiędzy drzewami? |
Za szczytem Suhory szlak wprowadza nas do lasu, ale na krótko, bo po parunastu minutach ponownie wychodzimy na polanę o nazwie Starmaszka. Jesteśmy już blisko kolejnego szczytu - Tobołów (994 m n.p.m.). W jego sąsiedztwie znajdują się dwa małe narciarskie wyciągi orczykowe. Po drugiej stronie szczytu rozciąga się polana Tobołów, której widok każde nam myśleć o niej jak o mekce narciarstwa. Narciarze przez nią przebiegają, skaczą i wykonują akrobacje korzystając z zainstalowanych tutaj urządzeniach technicznych, a także zjeżdżają do Koninek po najdłuższej w Gorcach nartostradzie (1450 m długości). Miejsce to połączone jest z Koninkami wyciągiem krzesełkowym „Tobołów”. Dolna stacja wyciągu leży na terenie dawnego ośrodka wypoczynkowego Huty im. Lenina (później Sendzimira) z Krakowa. Obecnie ośrodek ten posiada zaplecze 200 miejsc noclegowych i zwie się Ostoja Górska Koninki.
Mamy już godzinę 15.30. Zapada szarówka. Od kilku minut znacznie wzmógł się też opad śniegu. To przez niego wyglądamy teraz jak bałwany, a widoczność znacznie się zmniejszyła. Mamy jednak przed sobą oświetloną nartostradę, która daje gwarancję, że nie zgubimy się. Schodzimy zatem z zielonego szlaku i idąc wzdłuż skraju nartostrady w kilkanaście minut schodzimy do Koninek, gdzie kończymy piękną, zimową wędrówkę. Niestety wracamy do miejskiego zgiełku.
Całkiem interesujący artykuł oby więcej było takich :) Muszę również przyznać, że dużo ciekawych informacji znajduję się na tym blogu.
OdpowiedzUsuńP.S
Muszę dodać ten blog do swoich ulubionych!
Pozdrawiam!
Dziękuję i również gratuluję przejścia do kolejnego etapu! Prowadzicie świetny blog i uwierzcie mi - nie myślę o Was jak o konkurencji. Życzę Wam jak najlepiej!
OdpowiedzUsuń