TRASA:
Sopotnia Wielka Kolonia (760 m n.p.m.) Hala Rysianka (1290 m n.p.m.) Trzy Kopce (1216 m n.p.m.) Palenica (1343 m n.p.m.) Schronisko PTTK na Hali Miziowej (1330 m n.p.m.) Przełęcz Glinne (809 m n.p.m.).
OPIS:
W Sopotni Wielkiej autokar staje
i cała grupa pod górę daje.
Szlakiem niebieskim mkną na Rysiankę
kontynuować z GSB randkę.
Pogoda piękna nam dopisuje,
jesień trawy i drzewa maluje.
Przed schroniskiem przysiadamy
widoki piękne podziwiamy.
Edward szczyty pokazuje,
panoramy opisuje.
Wybiło południe, czerwonym ruszamy.
Z górki, pod górkę – Trzy Kopce mijamy.
I znów z góreczki, i pod góreczkę,
jest Palenica – odpoczniemy chwileczkę.
Cudzichowa Przełęcz, Hala Cebulowa
jeszcze kilka kroków i jest też Miziowa.
Kto ma chęć leci na Pilsko,
kto nie, do schroniska na piwko.
Zrelaksowani z Miziowej schodzimy
na Przełęczy Glinne randkę z GSB kończymy.
To był piąty raz, ostatni w tym roku.
Sporo było wrażeń z dobrymi ludźmi u boku.
Nowe znajomości, nowi przyjaciele,
nowy przepis na nalewkę i na ciasto na niedzielę.
Czesław już sam po górach biegać nie musi,
wędruje teraz w towarzystwie Elusi.
Idą jak kumple i przyjaciele,
jak uczeń z nauczycielem.
Edku, za pomysł trasy i prowadzenie
bardzo Ci dziękujemy,
lecz pewien niedosyt czujemy.
Choć się bardzo staraliśmy,
dwustu „czerwonych” punktów nie uzbieraliśmy
i brązowej odznaki (jeszcze) nie zdobyliśmy.
Na odznakę cierpliwie poczekamy,
na beskidzkim szlaku na wiosnę sie spotkamy.
~~~Dorota
Główny Szlak Beskidzki
|
etap 5
| |
Hala RysiankaPrzełęcz Glinne
|
14,0 km
|
Po trzech tygodniach wracamy na najsłynniejszy z beskidzkich szlaków – czerwony Główny Szlak Beskidzki. Po raz piąty wracają na niego wędrowcy, by przemierzać ten pełen uroków trakt. Niestety chyba ostatni raz w tym roku. Pogoda nie zawsze nas rozpieszczała, ale każdy odcinek GSB wytrwale pokonywaliśmy, bez względu na warunki pogodowe. Nie przeszkadzał słoneczny skwar, wczesnowiosenny chłód, porywisty wiatr, czy też deszcz i błoto. Szliśmy cały czas do przodu, jak jeden mąż, jak najwytrwalsi z najwytrwalszych wędrowców, przez góry, przełęcze i doliny. Dziś dla odmiany aura postanowiła nam całkowicie sprzyjać. Prognozy mamy wyśmienite. Temperatura w sam raz, a zachmurzenie niemal zerowe. Jedynie lekki chłód poranka przypomina o tym, że lato już się skończyło i nastał czas jesieni - najbarwniejszej z pór roku.
Powrót na Główny Szlak Beskidzki, na Halę Rysianka, gdzie zakończyliśmy ostatnią wędrówkę podejmujemy z górskiej wsi Sopotnia Wielka, z najwyżej ulokowanego jej przysiółka o nazwie Kolonia. Jeśli pierwszy raz słyszycie o Sopotni Wielkiej, to musicie wiedzieć, że jest ona jednym ze starszych miejsc osadniczych w Beskidach. Na tle innych beskidzkich osad wyróżnia ją też najwyższy w Beskidach wodospad o wysokości 12 m, uznany za pomnik przyrody.
Kolonia to najwyżej położona osada Sopotni Wielkiej i najdalsze miejsce do którego mógł dotrzeć nasz autokar. Z tego cichego i spokojnego miejsca o godzinie 9.25 rozpoczynamy naszą wędrówkę, niebieskim szlakiem ku Rysiance i przebiegającemu po jej zboczach czerwonemu szlakowi. Wpierw asfaltowaną drogą wzdłuż szumiącego potoku Sopotni Wielkiej, który około 4 km niżej tworzy ów wspomniany wyżej wodospad. Szybko mijamy ostatnie domy i po obu stronach otaczają nas zalesione zbocza górskie. Tuż za ostatnimi osadami ludzkimi droga robi się bardziej zniszczona, a sypiący się na niej asfalt przypomina bardziej szuter, niż wygładzoną powierzchnię. Droga ta lekko wznosi się do góry.
Sopotnia Wielka Kolonia - ostatnie domy przy szlaku. |
O godzinie 9.45 kończy się jednak łatwizna i strzałka szlaku kieruje nas na prawo, na zalesione zbocze górskie. Wchodzimy na wąską ścieżkę, pomiędzy zarośla i drzewa lasu. Zbocze jest bardzo strome, ale ścieżka idzie po nim łagodnym trawersem. Słońce bije wprost na nas, rozbierając do koszulek ostatnich zmarzlaków. Kilkakrotnie przechodzimy przez cieki wodne zasilające potok Sopotni Wielkiej. Nie są one jednak problemem i stanowią małą atrakcję na naszej ścieżce. Las i jego runo nabierają niezwykłego kolorytu w blasku słońca przebijającego się do nas przez koronę drzew.
O godzinie 10.10 wchodzimy na szutrową drogę, biegnącą podobnie jak nasza ścieżka trawersem zbocza. Przechodzimy nią kilka metrów w dół, by po jej drugiej stronie znowu wejść do lasu. Musimy jednak wcześniej pokonać urwistą, kilkumetrową skarpę. W tym roku jest jednak dużo łatwiej, bo od ubiegłego roku, kiedy mieliśmy przyjemność tędy schodzić zamontowano na skarpie drewnianą poręcz, a w jej samej wykopano stopnie. Dzisiejsza wyprawa bardzo przypomina tamtą, bo w większości przebiega tą samą trasą, choć w przeciwnym kierunku, a pogoda - ta sama (masz chęć - zerknij na relacje z tamtego dnia: Koło PTTK Zakładu Stalownia, Zanim znów wyruszysz w góry).
Po prawej stronie drogi mamy ubezpieczone poręczą wejście na skarpę. |
Wciąż wspinamy się ścieżka wcinającą się w zalesione zbocze Rysianki. Zdaje się, że zdominowały go wysokie buki, ale w otaczającej różnorodności dorosłych drzew i występującego naturalnego młodnika leśnego, trudno jest to jednoznacznie stwierdzić. Na niektórych, bardziej nasłonecznionych odcinkach otaczają nas wysokie trawy i pędy krzaków, a w bardziej zacienionych miejscach pojawiają się ładne leśne paprocie.
Około godziny 10.30 szlak gwałtownie skręca w prawo i ostro pnie się wprost ku wierzchołkowi Rysianki, wchodząc na nierówną drogę gruntową. Po kilkunastu minutach wspinaczki wychodzimy z lasu na dość rozległą Halę Rysianka. Przed nami rozciąga się aż do grzbietu trawiasty dywan, po którym mamy przyjemność maszerować. Niezwykle piękna pogoda, zapewnia nam sympatyczny widok z naszej prawej, skąd dobiega do nas szept zadziwionej naszą obecnością Romanki: witam was wędrowcy, dopiero co byliście tu i tak rychło wróciliście. Przywdziałam dziś suknię jakże inną od tej w której mnie ostatnio wiedzieliście, ubarwioną jesiennym brązem, rudziejącą żółcią i czerwienią.
Romanka. |
Schronisko PTTK na Hali Rysianka otoczone kilkoma ładnymi świerkami. |
W miarę nabierania wysokości pokazuje się budynek schroniska otoczony kilkoma ładnymi świerkami. Za plecami wznosi się dumna królowa Babia Góra, a na lewo od niej kolejno: Cyl, Polica, Mędralowa, Jałowiec. Na prawo od Babiej Góry, krajobraz dominuje nieodległe, masywne Pilsko (1557 m n.p.m.), z odchodzącym na południe szczytem Mechy (Pilsko Orawskie, 1479 m n.p.m.). Przed Pilskiem widać szczyty które będziemy dziś pokonywać: Trzy Kopce i Palenicę. Kierując wzrok dalej na prawo dostrzegamy przymglone Tatry, pasma Wielkiej i Małej Fatry, Góry Choczańskie z charakterystycznym Wielkim Choczem.
Marek Markowi wymiata. |
Ogólnie rzecz ujmując panorama spod schroniska na Rysiance jest bardzo szeroka, zachwycająca i godna podziwu. Z niezwykłą ochotą wędrowcy przysiadają na trawie, z magnetyzmem spoglądając w dal, być może marząc o kolejnych szczytach i przełęczach, które warto było by przemierzyć. W między czasie udajemy się również do schroniska, by pożywić się jego specjałami. Czas szybko nam umyka. Jeszcze tylko łyk czekolady i gdy wybija południe wyruszamy na czerwony szlak. Schodzimy w dół Hali Rysianka kamienistą drogą. W jej dolnej części mijamy odchodzący czarny szlak do Złatnej Huta i zaraz potem wchodzimy szeroką ścieżkę w górnoreglowy las. Szutrową drogę zastępuje szeroka i płaska ścieżka leśna. Wzdłuż niej po lewej stronie ciągnie się Rezerwat „Pod Rysianką”.
Zbliżenie na Wielki Rozsutec, słow. Veľký Rozsutec (1610 m n.p.m.). |
Zbliżenie na Magurkę (1107 m n.p.m.) z charakterystyczną wieżą przekaźnikową, szczyt z grupy górskiej Magury Orawskiej. |
Podczas ostatniej naszej wędrówka szlak na tym odcinku pokryty był licznymi kałużami i błotnistymi bajorami. Nie inaczej jest dziś, ale dzięki poukładanym kładkom z bali nie stanowią one takiego problemu, jak rok temu. Wkrótce droga zaczyna troszkę bardziej nabierać stromości, ale wciąż jest bardzo łagodnie. O godzinie 12.25 Właściwie bez wysiłku zdobywamy górę Trzy Kopce, wznoszące się na wysokość 1216 m n.p.m. Trzy Kopce, jako nazwa dość często spotykana w polskich Karpatach odnosi się do miejsc, gdzie zbiegają się grzbiety górskie, które stanowiły granice gruntów wsi. Dawniej ustawiano w takich punktach kamienne kopce i pewnie takie kiedyś stały i tu. Na Trzech Kopacach pojawia się polsko-słowacki słupek graniczny. Swój bieg kończy tu żółty szlak z Przełęczy Glinka, który dobiegu z południa wraz z granicą państwową. Pojawia się tu też niebieski szlak słowacki biegnący granicą. Od tego miejsca nasz czerwony szlak będzie prowadził nas wzdłuż granicy, obok niebieskiego szlaku słowackiego.
Błotniste fragmenty trasy. |
Na Trzech Kopcach (1216 m n.p.m.). |
Tak jak wcześnie leśny trakt prowadzi łagodnie do góry. Prowadzi jednak szerszą przecinką leśną i tym samym zyskujemy na mocniejszym nasłonecznieniu. Zamiast starego lasu wokół pojawiają się małe świerki. Wkrótce też naszą przecinkę wypełniają kolorowe borówczane krzaki. Wzrasta też nachylenie ścieżki, co wymaga włożenia trochę wysiłku w podejście. Podejście nie trwa długo i z pewnością byłoby jeszcze krótsze, gdyby nie pociągający widoczek, który pojawił się z tyłu. Na przedłużeniu naszej ścieżki ukazuje się dolina, a po chwili w miarę nabierania wysokości szlak nieco skręca na północ ukazując z tyłu poprzez przecinkę leśną obiekty leżące bardziej na południu.
Widoki za plecami podczas podejścia na Palenicę. |
O godzinie 12.50 osiągamy wypłaszczony wierzchołek Palenicy 1343 m n.p.m. z niewielką polanką pokrytą wymalowanym przez jesień borówczyskiem. W tym ładnym miejscu robimy sobie małą, dzesięciominutową przerwę.
Palenica (1343 m n.p.m.) i czas na krótki odpoczynek. |
Dalej szlak nas schodzi dość stromo w dół na Przełęcz Cudzichową, którą pokrywa Hala Cudzichowa. Z malowniczej Hali Cudzichowej na północną stronę roztacza się piękna panorama na grzbiety Beskidu Małego, a także na wschodnią i północno-wschodnią część Beskidu Żywieckiego. Za Przełęczą Cudzichową mamy następne wzniesienie - Munczolik. Przechodzi przez niego niebieski szlak słowacki i prowadzi dalej na szczyt Pilska, natomiast nasz czerwony omija wierzchołek Munczolika, jak również Pilska.
Schodzimy z Palenicy. |
Przed nami Hala Cudzichowa. |
Hala Cudzichowa (widok w kierunku Palenicy). |
Na stromym zboczu Munczolika drogę naszą pokrywają luźne, ostre kamyki. Troszkę to niewygodne, ale wkrótce, po ominięciu wierzchołka droga robi się płaska i powraca wygodna gruntowa ścieżynka. Po lewej mijamy znajdującą się za drzewami halę Tanecznik, na której wg podań mieli tańcować zbójnicy żywieccy na złość zbójnikom orawskim, a trochę dalej niebieski szlak słowacki odbija i prowadzi już wprost na wierzchołek Pilska. Można oczywiście na niego wejść, odbijając albo w tym momencie, albo korzystając ze szlaków wychodzących spod schroniska na Hali Miziowej. Zaręczamy, że warto wejść na Pilsko, szczególnie przy takiej pogodzie jak dziś. Dzisiejszy dzień jest szczególną okazją, bo Pilsko nie zawsze jest takie łaskawe i lubi schować się w mgle, czy otoczyć chmurami.
Podejście na Munczolik. |
Widok z podejścia na Munczolik - Buczynka (1205 m n.p.m.), a w siodle na prawo od wierzchołka Hala Jodłowcowa. |
Odbijając na lewo od niebieskiego słowackiego szlaku oddalamy się nieco od granicy, wchodząc na zarastającą Halę Cebulową. Wkrótce osiągamy zachodni kraniec niezwykle widokowej Hali Miziowej, na której stoi duże i efektowne schronisko. Obok niego stoi drewniany budynek, część starego schroniska, w którym funkcjonuje bufet i grill.
Hala Cebulowa. |
Hala Mizowa. |
Schronisko PTTK na Hali Miziowej (1330 m n.p.m.). |
Zbliżenie na wierzchołek Babiej Góry. |
Panorama z Hali Miziowej. |
Z daleka widać, że piękna aura przyciągnęła na zbocza Pilska wielu turystów, nie tylko pieszych, ale również konnych. Nie jest to zaskoczeniem, bo przy takiej pogodzie zbocza Pilska przyciągają zewsząd turystów. Mija dopiero godzina 14.00 i mamy wiele czasu by poleżeć na trawiastej hali oraz rozkoszować się wspaniałą panoramą i tutejszym jadłem. Wszak wędrujemy po górach również dla takich chwil. Pobyt na Hali Miziowej przeciągamy do 15.30.
Podwójne odurzenie w jednej cenie, czyli trzeci po wodzie i herbacie najbardziej popularny napój na świecie z buta. |
Widzimy schodzących współtowarzyszy wędrówki, którzy zdecydowali się wyjść dziś na szczyt Pilska. Mówimy sobie: „trzeba by się już zbierać w dalszą drogę”, po czym wstajemy, ubieramy plecaki i ruszamy dalej.
Przechodzimy obok budynku schroniska, pod wyciąg narciarski i wzdłuż niego „ześlizgujemy się” stromym odcinkiem nartostrady. Po około 100 metrach szlak skręca w prawo, w ciemny las. Robi się mroczno, bo słońce chowa się za grzbietem Pilska. Szlak biegnie ścieżką wyłożoną nieregularnymi, ostrymi kamieniami. Otaczają nas bloki skalne i wielkie głazy oraz stary i dziki las. Niedługo jednak kamienie nieco ustępują, a ścieżka leśna wchodzi na trawers bardzo stromego stoku Pilska. Na pewnych odcinkach mamy wrażenie, że zaparta rosnącymi drzewami ledwo trzyma się bardzo spadzistego zbocza. Niemal cały czas schodzimy lekko w dół, a tylko chwilami szlak proponuje nam krótkotrwałe podejścia.
Ciemny las, w którym otaczają nas bloki skalne, a ścieżka wyłożona jest nieregularnymi, ostrymi kamieniami. |
Wędrówka jest teraz przyjemna i łatwa, aż do momentu gdy dochodzimy do polsko-słowackiej granicy państwowej. Łączymy się z niebieskim słowackim szlakiem i od tej chwili nasza ścieżka gwałtownie opada. Wędrówka staje się dość karkołomna, tym bardziej, że pod butami obsuwają się kamienie. Ze względów bezpieczeństwa znacznie zwalniamy tempo marszu. Często schodzimy bokiem do kierunku marszu zapobiegając ześlizgnięciom, mogącym skutkować skręceniem nogi, czy w najlepszym razie potłuczeniem ciała.
Ten trudny odcinek jest dość długi - liczy chyba ponad kilometr. Spostrzegamy, że choć polskie czerwone znaki prowadzą po polskiej stronie, to ścieżka nasza biegnie w wielu fragmentach po słowackiej stronie, gdzie poprowadzone są niebieskie słowacki znaki. Słupki graniczne mijamy raz z lewej, raz z prawej strony. Miejscami poprzez przecinkę leśną ukazuje się nam oryginalny widok na Babią Górę. Pokazuje się nam zniecierpliwiona, bo jeszcze trochę czasu minie, zanim do niej dotrzemy.
Karkołomne zejście. |
W końcu ścieżka zaczyna się wypłaszczać. Mija jeszcze kilkanaście minut, aż mija godzina 17.05, a my wychodzimy na asfaltową drogę. Pokazują się budynki drogowego przejścia granicznego Korbielów - Oravská Polhora. Jesteśmy na Przełęczy Glinne, na wysokości 809 m n.p.m., gdzie kończymy kolejny etap Głównego Szlaku Beskidzkiego. Żegnamy się z nim na jakiś czas.
Przełęcz Glinne (809 m n.p.m.), drogowe przejście graniczne Korbielów - Oravská Polhora. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz