Przyjechaliśmy dziś w odmienną górską krainę, niż te, które najczęściej odwiedzamy. Jej szczyty nie wznoszą się wzniośle ku chmurom, a najwyższy z nich ledwo co przekracza 600 m n.p.m. Te długie, niemal równoległe pasma wzniesień o lekko pofalowanej linii grzbietowej, oddzielone szerokimi dolinami, bardziej przypominają wzgórza, niż to, czym są naprawdę - Górami Świętokrzyskimi. Są one najstarszymi górami w Polsce, które wypiętrzyły się w okresie kaledońskich ruchów górotwórczych, a ostatecznie ukształtowały w okresie trzeciorzędu, kiedy dopiero piętrzyły się Karpaty.
Gdy 360 milionów lat temu tworzyły się Góry Świętokrzyskie, w wapiennych skałach na dnie płytkiego morza powstawały również korytarze Jaskini Raj - jednej z najsłynniejszych atrakcji regionu świętokrzyskiego. Znajduje się ona w północnym zboczu Góry Malik, wchodzącej w skład Grzbietu Bolechowickiego.
Jaskinię Raj obraliśmy sobie na prolog naszej wędrówki po Górach Świętokrzyskich. Po przejechaniu przez Chęciny, wkrótce skręcamy z drogi wojewódzkiej nr 762 za drogowskazem w lewo na ulicę Dobrzączką i po chwili zatrzymujemy się na parkingu przed zajazdem „Raj”. Stąd pieszo asfaltową alejką podążamy do pawilonu skrywającego w sobie wejście do podziemnych korytarzy jaskini. Po zakupieniu biletów dzielimy się na 15-osobowe grupy, które w 15-minutowych odstępach wchodzą do jaskini. Oczekujący na wejście mogą w tym czasie skorzystać ze znajdującego się tu bufetu, czy też udać się na zakupy souvenirów.
O godzinie 9.40 wchodzimy na trasę turystyczną po jaskini. Najpierw przechodzimy do pomieszczenia z ekspozycją dotyczącą genezy powstania jaskini i jej historii. Oglądamy również odtworzone obozowisko rodziny neandertalskiej z trzema naturalnej wielkości postaciami oraz szczątkami prehistorycznych zwierząt: mamuta, nosorożca włochatego i niedźwiedzia jaskiniowego. Wszak w przeszłości jaskinie stanowiły naturalne schronienie dla ludzi pierwotnych, zarówno przed niekorzystnymi warunkami pogodowymi, jak i dzikimi zwierzętami W Jaskini Raj znaleziono ślady bytności człowieka sprzed 50-60 tysięcy lat.
Wkrótce skierowani zostajemy ku wejściu do jaskini, do miejsca, gdzie znajdował się dawny otwór jaskini, a który w ciągu ostatnich tysiącleci był całkowicie zasypany naturalnym osypiskiem ze zbocza. Maszerujemy do niego 21-metrową sztolnią, która pełni rolę śluzy chroniącej mikroklimat jaskini.
Otwieramy drzwi na drugim końcu śluzy i wchodzimy do Komory Wstępnej, w której zbiegają się korytarze jaskini. We wnętrzu panuje temperatura 8-10 °C, a wilgotność wynosi powyżej 95%. Długość naturalnych korytarzy jaskini wynosi 240 m, a długość trasy turystycznej 180 m. Trasa turystyczna biegnie po wydrążonej ścieżce.
Kierujemy się na prawy korytarz i przemieszczamy się do największej komory jaskini - Sali Złomisk. Na jej dnie znajduje się rumowisko skalne, a strop komory wygląda tak jakby zaraz miał się zawalić. Nad naszymi głowami wiszą ogromne głazy, które kiedyś oderwały się od stropu. Wiszące głazy pokryte są naciekami przypominającymi zwisające warkocze, czy też wełniaste owcze runo. W komorze tej znajduje się ekspresyjna forma naciekowa nazywana „Harfą”, prześwitująca po podświetleniu. W tym niesamowitym miejscu przewodnik prezentuje nam mrok, jaki panuje w jaskini po zgaszeniu sztucznego oświetlenia.
Idziemy dalej sztucznie wydrążonym 40-metrowym korytarzem, zataczając pętlę. Mijamy studnię krasową łączącą jaskinię z powierzchnią, która pełni obecnie funkcję szybu wentylacyjnego. Ciasny korytarz wprowadza nas do Sali Kolumnowej z pięknymi kolumnami naciekowymi i stalaktytami. Dno tej komory pokrywają jeziorka z rozsypanymi na dnie perłami jaskiniowymi. Znajdują się tu też fantastyczne twory natury tworzące misy martwicowe i pola ryżowe. W ścianach widać świadectwo morza sprzed milionów lat - liczne skamieniałości koralowców. Sala Kolumnowa zawdzięcza swoją nazwę okazałej kolumnie, „podpierającej strop” komory.
Przechodzimy teraz przez mostek przerzucony nad niewielkim jeziorkiem i wchodzimy do Sali Stalaktytowej. To tu występują skupiska stalaktytów o unikatowym na skalę światową zagęszczeniu. Nad nami zwisają setki stalaktytów w różnych stadiach rozwoju, a ich liczba sięga 200 na metr kwadratowy. Dno sali usłane jest stalagmitami oraz grupami nacieków tworzących przedziwne struktury, przypominające postacie ludzi i zwierząt oraz rzeczywiste budowle np. buddyjską pagodę.
Przemieszczamy się nieco dalej do Sali Wysokiej ze stropem wznoszącym się 8 m ponad poziom chodnika. Tu również znajdują się ciekawe formy naciekowe. Dalej korytarz prowadzi nas z powrotem do Sali Wstępnej, w której zamykamy podziemną pętlę po Jaskini Raj.
W Jaskini Raj istnieje jeszcze ciąg północno-wschodni składający się z Salki Studentów i niskiego Korytarza Niedostępnego, ale jest on wyłączony z ruchu turystycznego i podlega ścisłej ochronie.
Kończymy 45-miniutowy spacer podziemnymi korytarzami. Żegnamy się z wyjątkowym dziełem natury - stosunkowo niewielkim, ale niezwykle bogatym, zachwycającym różnorodnością kalcytowych form naciekowych.
Na zewnątrz pogoda niezła, choć niebo jest zaniesione. Nie można wykluczyć przelotnego opadu deszczu. W drodze do autokaru zwiedzamy Osadę Słowiańską, która przybliża życie naszych przodków z początku istnienia Państwa Polskiego.
|
Osada Słowiańska – chata wiedźmy, a z prawej świder ogniowy. |
O godzinie 10.45 wyjeżdżamy na początek trasy górskiej przez najwyższe pasmo Gór Świętokrzyskich. Przemieszczamy się do Świętej Katarzyny. Jest to wioska położona u podnóża Łysicy - najwyższego szczytu Gór Świętokrzyskich. Wzmianki o Świętej Katarzynie pojawiają się w końcu XIV, kiedy to wedle podań jeden z rycerzy Władysława Jagiełły wybudował tu drewniany kościół p.w. św. Katarzyny i osadzono w nim Bernardynów. W 1817 roku Bernardyni ustąpili miejsca Bernardynkom, których klasztor w Drzewicy spłonął w pożarze.
Za klasztorem znajduje się nasz czerwony szlak. Zanim jednak na niego wejdziemy zaglądamy do największego obiektu turystycznego, jaki tu powstał w 1957 roku - dawnego Domu Wycieczkowego PTTK, w którym obecnie mieści się Ośrodek Wypoczynkowy „Jodełka”. Docieramy o niego idąc wzdłuż ulicy Kieleckiej na południe, po czym skręcamy w prawo na drogę dojazdową.
|
Święta Katarzyna. Ośrodek Wypoczynkowy „Jodełka”. |
|
Święta Katarzyna. Klasztor ss. Bernardynek (widok od strony ul. Klasztornej). |
O godzinie 12.10 wracamy na szlak. Przy klasztorze skręcamy na ul. Klasztorną, którą przez chwilę biegnie czerwony szlak, po czym skręca do bramy Świętokrzyskiego Parku Narodowego. Kupujemy bilety wstępu do parku i przekraczamy bramę ŚPN. Wchodzimy na szeroki trakt leśny wznoszący się ku szczytowi góry. Mijamy z lewej obelisk poświęcony Stefanowi Żeromskiemu i wkrótce prosta droga doprowadza nas na polanę z drewnianą kaplicą św. Franciszka z XIX wieku oraz tajemniczym źródełkiem. To świetne miejsce, aby na chwilę usiąść na jednej z ławek rozmieszczonych wokół źródełka, odpocząć, i posłuchać legendy o powstaniu owego źródełka.
Dawno temu na szczycie Łysicy stał wspaniały zamek, w którym mieszkały dwie siostry. Pewnego dnia do zamkowych bram zapukał rycerz szukający schronienia. Został gościnnie przyjęty, ale urzeczony urodą sióstr zapomniał o celu swojej wędrówki, a i one zadurzyły się w nim - zaczęły rywalizować o jego względy. Młodzieniec wybrał starszą, bardziej energiczną siostrę, pomimo tego owa starsza siostra postanowiła na zawsze pozbyć się rywalki. Namawiała nawet, swojego rycerza, aby ten zepchnął jej młodszą siostrę w przepaść, ale zamiar ten nie powiódł się, bo dziewczyna o świcie wyruszyła na spacer po lesie, by ukoić smutek. Starsza z sióstr postanowiła wtedy przygotować truciznę, którą chciała podać wraz z miodem powracającej z lasu siostrze. Tymczasem młodsza siostra wracając do zamku niechcący strącała stopami z traw i paproci krople porannej rosy, które parując tworzyły na niebie ciężkie, kłębiaste chmury. Wkrótce rozszalała się potężna burza. Nim dziewczyna zdążyła wrócić o zamku, jeden z gromów uderzył w zamek, obracając go w gruzy, które dziś możemy podziwiać jako gołoborza. Zrozpaczona dziewczyna śmiercią siostry i rycerza zapłakała, a obfite łzy z jej oczu popłynęły po zboczach Łysicy, zasilając istniejące do dziś źródełko, mające rzekomo właściwości lecznicze dla chorób oczu. Zwane jest dziś źródełkiem Św. Franciszka. Wydobywająca się z niego woda ma stałą temperaturę i nigdy nie zamarza, a z dna wydobywają się bąbelki.
|
Drewniana kaplica św. Franciszka z XIX wieku.
Z prawej widoczny jest fragment ogrodzenia wokół źródełka św. Franciszka. |
Idziemy dalej. Za kaplicą szlak zaczyna piąć się ostrzej w górę. Stromizna jest taka, że można się na niej zmęczyć, ale rześkie leśne powietrze pozwala zachować lekki, spokojny oddech. Po kilku minutach droga ostro skręca w lewo i dalej wiedzie w górę. Jest mokro, a więc i ślisko. Na szlaku jest mnóstwo chaotycznie rozrzuconych kamieni różnej wielkości, luźno leżących, albo częściowo schowanych w ziemi. Pochodzą z kambryjskiego piaskowca kwarcytowego i liczą ponad 500 mln lat. Uwagę też zwracamy na wystające korzenie.
|
Dreptamy po szlaku „wyłożonym” 500 letnim kambryjskim piaskowcem kwarcytowym. |
Powietrze robi się mleczne. Wchodzimy w mgłę lub chmurę pokrywającą szczyt Łysicy. Kamienie na szlaku błyszczą pokryte kroplami wody. Nie pada, ale wilgotność jest spora. Na szlaku jest już pełno kolorowych liści opadłych z drzew. Mamy jesień w pełnej krasie.
W partiach podszczytowych obok szlaku pojawiają się skalne wysypiska, zwane gołoborzami, znane nam ze szkolnych podręczników. Gołoborza są jedną z największych atrakcji Świętokrzyskiego Parku Narodowego, tworzące surowe, ale malownicze pola bloków piaskowca kwarcytowego.
|
Gołoborze pod szczytem Łysicy. |
O godzinie 12.50 osiągamy szczyt Łysicy wznoszący się na wysokość 612 m n.p.m., na którym stoi replika pamiątkowego krzyża z 1930 roku. Jest to najwyższy szczyt Gór Świętokrzyskich. Wierzchołek Łysicy jest porośnięty lasem, ale otaczają go też gołoborza, które dają pewne widoki w kierunku północnym, gdzie wznosi się Góra Miejska i Psarska. Mgła nie pozwala nam sprawdzić jak bardzo rozlegle są te widoki. Słaba widoczność nie przyczynia się do dłuższego pobytu na szczycie i po kilku minutach ruszamy dalej czerwonym szlakiem.
|
Szczyt Łysicy (612 m n.p.m.). |
|
Na szczycie Łysicy (612 m n.p.m.). |
Łysogóry znane są z najwyższych szczytów Gór Świętokrzyskich, słyną z występującego na zboczach gołoborza, jednak największym fenomenem jest las zwany Puszczą Jodłową. Rozsławiał go w swojej twórczości Stefan Żeromski, u wielu badaczy wzbudzał on zachwyt. Występująca na Łysogórach Puszcza Jodłowa jest unikatowym w skali światowej zespołem leśnym jedliny polskiej. Tworzy ją wyżynny jodłowy bór mieszany (
Abietetum polonicum). Zbiorowisko takie występuje tylko w Polsce, a największe jego skupiska obserwować można tylko w dwóch miejscach: w Górach Świętokrzyskich i na Roztoczu.
|
Jodłowy bór mieszany (Abietetum polonicum), czyli tzw. Puszcza Jodłowa. |
Szlak bardzo łagodnie schodzi w dół łysogórskim grzbietem. Wędrówka górska przeradza się we wspaniały, relaksacyjny spacer. Odczuć takich nie niweczą drobne utrudnienia w postaci kilku powalonych drzew, czy nielicznych plam błota. Niespostrzeżenie przechodzimy w pobliżu kolejnego szczytu o nazwie Agata, wznoszącego się na 608 m n.p.m. Mgła w dalszym ciągu dodaje niesamowitości wędrówce, ale dostrzec już można, że powoli ustępuje. Otaczająca nas Puszcza Jodłowa promieniuje nietkniętą przez człowieka dziewiczością i ogarnia dzikością. Przyroda gospodaruje tu sama, bez udziału człowieka. Niesie nas czyste, soczyste, leśne powietrze, którym oddychamy z lekkością, ale i z niejaką zachłannością.
|
Wypiętrzenia grzbietu z gołoborzem o wysokości 547 m n.p.m. |
O godzinie 13.40 przechodzimy obok wypiętrzenia grzbietu z gołoborzem o wysokości 547 m n.p.m. i 3 minuty później osiągamy przełęcz św. Mikołaja. Stoi tu Kapliczka z drewnianą figurą św. Mikołaja, który uznawany jest za patrona podróżnych i obrońcy przed dzikimi zwierzętami. Nieprzypadkowo stoi w tym miejscu, bo kiedyś faktycznie było ono niebezpieczne, a przebiegała tędy droga między pobliskimi miejscowościami: Kakonin i Wola Szczygiełkowa. Pierwotna kapliczka została wybudowana tu w 1876 roku, została podpalona przez wandali. Obecną wybudowano w 1996 roku.
|
Pod kapliczką św. Mikołaja. |
|
Wnętrze kapliczki św. Mikołaja. |
Po 15 minutach przerwy schodzimy z przełęczy św. Mikołaja i z grzbietu na południe. Ciągnący się dalej grzbiet Łysogór nie jest udostępniony turystycznie, bowiem wchodzi w strefę ochrony ścisłej Świętokrzyskiego Parku Narodowego. Obok czerwonych znaków szlaku pojawiają się tu również niebieskie biegnące początkowo wspólnie z naszymi czerwonymi, jednak później prowadzące przez Bieliny na Wał Małacentowski.
|
Puszcza Jodłowa – czyż nie jest piękna? |
Schodzimy w dół do miejscowości Kakonin. O godzinie 14.20 wychodzimy z Puszczy Jodłowej. Chwilowo rozstajemy się z nią. Ścieżka chwilę przeciska się ciasno pomiędzy zagajnikiem a drewnianym ogrodzeniem. Za ogrodzeniem znajduje się łąka, a kilkadziesiąt metrów niżej Izba Dobrego Smaku Łysogórskiej Krainy oraz doskonale zachowana zabytkowa chałupa z XIX wieku, będąca pod opieką Muzeum Wsi Kieleckiej. Chałupa ta jest charakterystycznym dla wsi świętokrzyskich drewnianym budynkiem mieszkalnym, mającym wejście od frontu i od podwórza. Składa się on z trzech pomieszczeń w typowym układzie: sień - izba - komora.
|
Ścieżka chwilę przeciska się ciasno pomiędzy zagajnikiem a drewnianym ogrodzeniem. |
|
Kakonin. Zabytkowa chałupa z XIX wieku. |
Jesteśmy we wsi Kakonin, z którą związana jest legenda o zbóju Kaku. Dochodzimy do asfaltowej drogi, na której skręcamy w lewo, w chwilę potem w prawo, schodzimy ku dolinie gdzie wyłania się wioska Bieliny z kościołem p.w. św. Józefa Oblubieńca NMP wybudowany w 1637 roku na wyniosłym wzgórzu zwanym niegdyś Popówką. Idąc drogą mamy bardzo ładne panoramy na okoliczne pasma Gór Świętokrzyskich, oddzielone pasami pól i łąk. Nad nimi płyną ładne białe obłoki po błękitnym niebie. Zrobiła się wspaniała pogoda. Mijamy ludzi pracujących w polu pozdrawiając ich tradycyjnym „Szczęść Boże”. Wkrótce nasza droga zakręca w lewo i znów idziemy na wschód.
|
Kakonińskie pola i łąki. |
|
Panorama w kierunku wioski Bieliny. |
|
Zbliżenie na Kościół p.w. św. Józefa Oblubieńca NMP w Bielinach. |
Zbliżamy się do przysiółka Podlesie. Mijamy skrzyżowanie dróg, na którym opuszcza nas niebieski szlak skręcając w prawo do Bielin, a my wciąż wędrujemy do przodu za czerwonymi znakami. Za skrzyżowaniem mijamy z lewej bardzo ładną chałupę z przydrożnym krzyżem. Za przydrożną kapliczką asfaltowa droga skręca w lewo – my zachowujemy kierunek marszu wchodząc na polną drogę. Wkrótce droga ta wchodzi w zagajnik i opada w dolinkę strumienia, przez który bez trudu przeprawiamy się po wystających kamieniach i wspinamy się kawałek pod górę, ku skrajowi lasu.
|
Przeprawa przez strumień. |
Wracamy na obrzeża Świętokrzyskiego Parku Narodowego. Wędrujemy teraz leśną ścieżką - wyjątkowo piękną o tej porze roku, ubarwioną przez jesień, zasypaną szeleszczącymi liśćmi. Szlak upiększają malownicze mostki przenoszące nas ponad bardziej podmokłymi wgłębieniami terenu. Idziemy cały czas skrajem lasu, dzięki czemu możemy podziwiać wspaniałą przyrodę leśną (z lewej) i piękne widoki na Wał Małacentowski oraz Pasmo Orłowińskie (z prawej). Roztaczający się krajobraz zdominowany jest przez pola i lasy. Pozbawiony jest jakichkolwiek zakładów przemysłowych, co zaskakuje, bo nazwy miejscowości znajdujących się w dolinie między pasmami Łysogór a Orłowińskim to Huta Podłysica, Huta Nowa, Huta Stara, Huta Koszary, Huta Szklana. Wydaje się, że obserwowany przez nas teren od zawsze związany był przede wszystkim z rolnictwem, a okazuje się, iż wcale tak nie było. Początki prawie wszystkich miejscowości z terenu gminy Bieliny wiążą się z nie z osadnictwem rolników, a z ośrodkami przemysłu. Przed stuleciami region ten był średniowiecznym ośrodkiem przemysłowym i to jednym z największych w Europie. Dzisiejsze wsie powstawały z osad przy kuźnicach, których mieszkańcy zajmowali się więc wydobyciem i hutnictwem żelaza. Część miejscowości rozwinęła się przy istniejących tu kiedyś hutach szkła.
|
Z prawej mamy piękny krajobraz. |
|
Wędrujemy skrajem lasu, ścieżką ubarwioną przez jesień, zasypaną szeleszczącymi liśćmi. |
O godzinie 16.40 wychodzimy z lasu i schodzimy ku obniżeniu terenu na Przełęcz Hucką. Wchodzimy do miejscowości Szklana Huta. Przed nami widać kolejne wzniesienie z charakterystyczną wieżą radiowo-telewizyjną – to szczyt Łysej Góry, drugi co do wysokości szczyt Gór Świętokrzyski. Prowadzi na niego czerwony szlak. Dziś jednak kończymy wędrówkę.
|
Panoramy na Hutę Szklaną. Ponad wioską wznosi się Łysa Góra. |
|
Huta Szklana – Osada średniowieczna. |
Nie mamy zbyt dużo czasu, a szkoda, bo w Hucie Szklanej funkcjonuje żywy skansen osada średniowieczna. Zlokalizowane w nim drewniane stanowiska z XII-XIV wieku ukazują nie tylko architekturę, narzędzia i akcesoria, ale również w sposób naoczny ukazują życie pierwszych osadników Gór Świętokrzyskich i ich pracę. Można w nim zobaczyć pracującego garncarza, kowala, rymarza, cieślę, zielarkę, tkaczkę, gospodynię słowiańską, rolnika. Na tą niezwykła osadę średniowieczną spoglądamy z potężnej trzykondygnacyjnej bramy, strzegącej do niej dostępu. Tak sobie myślimy, że za niedługi czasie zapewne powrócimy w te strony, a wtedy nie odpuścimy i wkroczymy na teren tej niezwykłej osady w towarzystwie świętokrzyskiej czarownicy Lilany i guślarza Wszemysła. Odbędziemy wtedy podróż w czasie do wczesnego średniowiecza (podobną do tej sprzed dwóch miesięcy po wołoskiej wsi i miasteczku w Rożnowie pod Radhostem). A potem dalej czerwonym szlakiem...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz