Już na początku tygodnia spodziewaliśmy się, że będzie dziś przepięknie. I faktycznie tak było przez cały dzień. Słoneczko grzało, choć już nieco niżej na horyzoncie (bądź co bądź to już druga połowa sierpnia), ale to i lepiej bo nie było takiego skwaru.
TRASA:
Korbielów - Kolej Linowa „Szczawiny” - Hala Szczawiny (1067 m n.p.m.) Schronisko PTTK Hala Miziowa Góra Pięciu Kopców (1542 m n.p.m.) Pilsko (1557 m n.p.m.) Góra Pięciu Kopców (1542 m n.p.m.) Palenica (1343 m n.p.m.) {+} Trzy Kopce (1216 m n.p.m.) Schronisko PTTK na Hali Rysianka (1290 m n.p.m.) Sopotnia Wielka Kolonia.
OPIS:
Wycieczkę rozpoczynamy o godz. 9.30 w Korbielowie, wsi położonej w Beskidzie Żywieckim, znanej m.in. jako kurort zimowy. Z Korbielowa na opadające tu zbocza góry Pilsko prowadzą liczne wyciągi narciarskie. Miejsce to jest interesującą alternatywą narciarską dla zatłoczonego Szczyrku, znajdującego się w sąsiednim Beskidzie Śląskim. To właśnie Pilsko jest głównym celem naszej wyprawy, które jest drugą co do wysokości górą Beskidu Żywieckiego (Oravské Beskydy według słowackiej regionalizacji). Wznosząc się na wysokość 1557 m n.p.m. Pilsko ustępuje pod względem jedynie Babiej Górze, która sięga 1725 m n.p.m.
Ruszamy na Pilsko, choć ongiś, pewnie byśmy mieli pewne obawy. Nie każdy wie, że jeszcze w XIX wieku nikt bez istotnej potrzeby na Pilsko nie zapuszczał się, a miejscowi tak się o nim w pieśniach wyrażali:
„Pilsko nase Pilsko, wysoki gronicek,
skoro się zamrocy, już leje descycek.
Pilsko nase Pilsko, gronicku kochany,
chodzili po tobie zbójnicy z Orawy.
Chodzili, pijali i na dudach grali,
winko popijali, z dziywkami hulali.”
Na szczęście orawskich zbójników raczej nie spotkamy, choć to różnie bywa - lepiej uważać. Jeszcze do nich wrócimy, jak wyjdziemy na wierzchołek Pilska.
Pierwotny plan wycieczki zakładał rozpoczęcie wędrówki zielonym szlakiem na Halę Miziową. Skuszeni jednak zostaliśmy innym, dużo łatwiejszym wariantem. Najpierw wydreptaliśmy się po szerokich stopniach do stacji dolnej kolejki linowej „Szczawiny”, a stamtąd na dwuosobowych krzesełkach przenieśliśmy się w 15 minut na Halę Szczawiny. Zyskujemy dzięki temu przynajmniej 1,5 godziny, które możemy spożytkować w górnych partiach. Stąd pieszo kierujemy się na szeroką, kamienistą drogę biegnącą lasem na zachód, która po 20 minutach spokojnego marszu doprowadza nas do zielonego szlaku. Dość szybko, w dwadzieścia parę minut docieramy na Halę Miziową. Jest godzina 10.45.
Hala Mizowa jest rozległą polaną na północnych zboczach Pilska, położoną na wysokości około 1300 m n.p.m. Jej nazwa pochodzi od nazwiska Mizia, który w przeszłości był jej właścicielem. Znajduje się tu schronisko PTTK, a także stacja ratunkowa GOPR i stacja meteorologiczna IMGW. Na wysokości 1330 m n.p.m. znajduje się tu też duże schronisko PTTK, otwarte w 2003 roku.
Z Hali Miziowej rozpościera się bogata panorama na Beskid Żywiecki, w której wybija się przede wszystkim Babia Góra. Wędrówka jeszcze nas co prawda zbytnio nie przemęczyła, ale zachwyceni pierwszymi w dniu dzisiejszym widokami zatrzymujemy się tu na pewien czas. Mamy tu też sympatyczny strumyk wypływający z nikąd, przez który biegnie drewniana kładka, a jego wody gdzieś rozpływają się w trawie.
Z Hali Miziowej rozpościera się bogata panorama na Beskid Żywiecki, w której wybija się przede wszystkim Babia Góra. Wędrówka jeszcze nas co prawda zbytnio nie przemęczyła, ale zachwyceni pierwszymi w dniu dzisiejszym widokami zatrzymujemy się tu na pewien czas. Mamy tu też sympatyczny strumyk wypływający z nikąd, przez który biegnie drewniana kładka, a jego wody gdzieś rozpływają się w trawie.
Strumyk wypływający z nikąd... |
...którego wody rozpływają się w trawie. |
Obok schroniska stoi pozostałość po starym schronisku - mały drewniany budynek, w którym urządzono niewielki bufet. Kto chce to korzysta z jego menu, delektując się jakąś potrawą grillową, czy też uzupełniając płyny w organizmie zapobiegając tym samym jego odwodnieniu.
O godzinie 11.30 ruszamy w dalszą trasę. Ze Schroniska na Hali Miziowej na szczyt Pilska prowadzą dwa szlaki: czarny i żółty. Kilkadziesiąt metrów powyżej schroniska żółty szlak odbija w lewo od znaków czarnych. Część osób z naszej turystycznej grupy wybiera szlak żółty, który początkowo prowadzi lasem, a potem wśród kosodrzewiny. Obok tego szlaku znajduje się mogiła upamiętniająca jedną z pierwszych ofiar kampanii wrześniowej - żołnierza poległego 1 września 1939 roku na zboczach Pilska.
My wraz z częścią innych wędrowców wybieramy szlak czarny, który wytycza krótsze podejście, jednakże bardziej strome. Wspinamy się szeroką wydeptaną ścieżką. Szybko nabieramy wysokości, choć momentami musimy przystanąć na kilka sekund dla złapania oddechu. Po osiągnięciu grzbietu skręcamy w lewo i dalej wspinamy się wzdłuż granicy polsko-słowackiej ku polskiej kulminacji Pilska, wśród malowniczych kęp niskich świerków. Są one porozrzucane po całym grzbiecie, tak, że nie przysłaniają bogatej panoramy po obu stronach grzbietu, zarówno na polską, jak i słowacką stronę. Również za nami pięknie komponuje się z otoczeniem oddalające się od nas Schronisko na Hali Miziowej.
Za naszymi plecami pozostawiamy Schronisko na Hali Miziowej. |
Gdzieś na wysokości 1400 m n.p.m. grupy świerkowe ustępują stopniowo kosodrzewinie. Na polską kulminacją Pilska, zwaną Górą Pięciu Kopców (1542 m n.p.m.) szlak czarny ponownie spotyka się ze szlakiem żółtym. Na Górze Pięciu Kopców szlaki te mają mają swój koniec, albo jak kto woli - początek. Na wierzchołek Pilska pozostało jeszcze kilkanaście minut podejścia po znakach zielonych, poprowadzonych już po słowackiej stronie. Główny szczyt Pilska (1557 m n.p.m.) jest położony na Słowacji i aby go zdobyć trzeba przekroczyć granicę. Tak też czynimy i chwilę później, o godz.12.20 wchodzimy na wierzchołek Pilska.
Leśna ścieżka wyprowadza nas ponownie na wąską asfaltową drogę prowadzącą do Walęgówki. Wzdłuż tej drogi, po prawej stronie towarzyszy szumiący potok Sopotnia Wielka. Po kilkunastu minutach droga doprowadza nas na koniec szlaku, gdzie czeka autokar. Ale to jeszcze nie koniec naszej wycieczki.
Sopotnia Wielka to cicha i spokojna wieś, ale przepływający przez nią potok górski o tej samej nazwie stanowi pewną atrakcję turystyczną. Nieco dalej od miejsca do którego doszliśmy, podjeżdżamy autokarem wzdłuż nurtu Sopotni Wielkiej... I co my tu mamy? U naszych stóp mamy, wydawać by się mogło niewielki, ale jakże uroczy wodospad. Woda huczy, a jej kaskady pięknie opadają, tworząc unoszącą się delikatną mgiełkę. Robi to oczywiście naprawdę dobre wrażenie, ale nie tylko z tego wynika atrakcyjność Sopotni Wielkiej. Ciekawostką geograficzną jest to, iż wodospad ten to najwyższy naturalny wodospad w Beskidach o wysokości 12 m, uznany za pomnik przyrody.
Przy wodospadzie Sopotni Wielkiej żegnamy się z Beskidem Żywieckim, ale oczywiście nie na zawsze. Wracamy do domu, ale zapewne wrócimy w te strony.
Widok na Babią Górę z Góry Pięciu Kopców. |
Pilsko nie posiada wybijającego się wierzchołka. Jego szczyt jest prawie płaski, porośnięty ubogą roślinnością i kępami kosodrzewiny. Na wypłaszczonym szczycie Pilska znajdują się mały ołtarz i krzyż, ustawione przez mieszkańców orawskiej wsi Mutne z inicjatywy słowackiego księdza, by można było odprawiać tu latem msze.
Pilsko często spowijają chmury, pędzone wiatrem od strony słowackiej. Szczęście, że dziś trafiliśmy na dobrą pogodę, dzięki czemu rozpościera się przed nami niezwykle bogata panorama, w której wybija się Babia Góra, a za nią rysy Tatr. Na południowym zachodzie widnieje Mała Fatra, a bardziej na zachód widać grań Wielkiej Raczy, Rycerzowej i na bliższym planie Lipowskiej oraz Romanki. Widoczny jest Beskid Śląski z Baranią Górą, Skrzycznem i grupą Klimczoka. Spoglądając w kierunku północnym widać wzniesienia Beskidu Małego. Widokami tymi delektujemy się z pół godziny.
Nie ma pewności skąd wzięła się nazwa Pilsko. Jak mówią góralskie przekazy wiąże się ona z wspomnianymi już na wstępie orawskimi zbójnikami, którzy ponoć często pili na jego szczycie. Jeśli faktycznie tak było, to przy kielichu i dobrej pogodzie mogli podziwiać fantastyczną panoramę na rozciągające się wokół pasma górskie. Zastanawiające jest jednak to, jak oni wtedy stąd z Pilska schodzili...
Ale cóż, przerwijmy te rozmyślania, bo czas nieubłaganie nas goni. Przed nami jeszcze dość odległe inne cele. Zbliża się godzina 13.00 i musimy ruszać dalej. Schodzimy tą samą drogą, którą tutaj przyszliśmy. Przechodzimy ponownie przez Górę Pięciu Kopców, ale nie schodzimy już na Halę Miziową, tylko zmierzamy do następnych wzniesień Beskidu Żywieckiego. Trzymamy się tym razem słowackiego niebieskiego szlaku, który niebawem łączy się z polskim szlakiem czerwonym wychodzącym z Hali Miziowej. Nieco dalej stroma ścieżka, którą schodzimy, wciska się w gąszcz paproci i świerków.
Potem ścieżka łagodnieje, przeistacza się w leśną drogę, a następnie lekko pnie się w górę i doprowadza nas na Munczolik (1356 m n.p.m.). Jego szczyt zarośnięty jest lasem. Na chwilę rozdziela szlak niebieski i czerwony, które obiegają go w pobliżu.
Schodzimy teraz kamienistą drogą i niebawem wchodzimy na rozległą i bardzo ładną widokowo Halę Cudzichową. Hala ta zaczyna nas wyprowadzać na szczyt góry Palenica (1342 m n.p.m.). Jego słowacka nazwa to Brts, o czym informuje nas stojąca tablica. Na wierzchołku Palenicy ponownie zaczyna się las, a w bezpośrednim sąsiedztwie naszej ścieżki rośnie świerkowy młodnik.
Stąd kamienistą szeroką ścieżką w dół, a potem na niewielkie wzniesienie, na którym łączą się szlaki prowadzące z Pilska, Rysianki i Krawców Wierchu. Skrzyżowanie to oznacza, że jesteśmy na szczycie góry Trzy Kopce (1216 m n.p.m). Nie ma tu punktów widokowych, gdyż wierzchołek jest położony w lesie. Jednak w przypadku góry Trzy Kopce intrygująca jest jego nazwa, która jest dość popularna w polskich Karpatach. W minionych czasach odnosiła się ona do miejsc gdzie zbiegają się grzbiety, a co za tym idzie - granice gruntów wsi. Układano na nich dla oznaczenia zbiegu granic gruntów kamienne kopczyki. Z pewnością i na naszej górze, na której aktualnie jesteśmy stały kiedyś takie trzy kamienne kopczyki.
Na Trzech Kopcach porzucamy szlak niebieski, prowadzący w dalszym biegu na Krawców Wierch, i schodzimy trzymając się szlaku czerwonego - przed nami jeszcze prawie 2 km trasy do Schroniska na Hali Rysianka. Tym razem w niektórych miejscach szlaku napotykamy na drobne utrudnienia, gdyż musimy omijać duże kałuże i błoto. Idziemy wzdłuż granicy rezerwatu leśnego „Pod Rysianką”, który ciągnie się po naszej prawej stronie. Rezerwat ten ma za zadanie ochronę lasu jodłowo-świerkowo-bukowego i innych rzadko występujących roślin. Jego powierzchnia obejmuje również źródła potoku Sopotni Wielkiej, z którym jeszcze się spotkamy podczas naszej wędrówki. Wzdłuż granicy rezerwatu idziemy z 10 minut, po czym wychodzimy z gęstwiny leśnej, a przed nami zaczyna się rozpościerać Hala Rysianka. Chwilę idziemy w górę wzniesienia o nazwie Rysianka, do położonego na nim Schroniska PTTK na wysokości 1290 m n.p.m. Jest godzina 15.00. Zatrzymujemy się tu na nieco ponad godzinę.
Na zboczach Hali Rysianka urzekają nas widoki z panoramą Pilska, Babiej Góry, a także Tatr, Małej Fatry i Wielkiego Chocza. Wylegujemy się przy tym na trawiastych jej zboczach oraz korzystamy z zasobów żywieniowych pobliskiego Schroniska. Elżbieta, jako najmłodsza uczestniczka wycieczki, otrzymuje za włożony trud wędrówki, pamiątkowy dyplom.
Zaraz potem schodzimy szlakiem niebieskim do Walęgówki, będącej częścią miejscowości Sopotnia Wielka. Szlak ten najpierw prowadzi nas zboczami Hali Rysianka, a kilku minutach marszu wprowadza do lasu.
W pewnym momencie dochodzimy do stromej skarpy, z której musimy zsunąć się na wąską asfaltową drogę. Kawałek dalej z asfaltowej drogi ponownie wchodzimy w las. Tutaj idziemy ścieżką bokiem do stromego zbocza leśnego, spadającego na naszą prawą. Ścieżka ta w jednym miejscu krzyżuje się ze spadzistym dopływem potoku Sopotnia Wielka. Nie jest to duży ciek wodny, ale strużki wody przepływające wśród kamieni, którymi usłana jest nasza ścieżka. Jego pokonanie nie sprawia żadnych trudności, choć w zimie może być zupełnie inaczej, gdy ten odcinek szlaku zapewne będzie pokryty lodem.
Na wierzchołku Pilska. |
Pilsko często spowijają chmury, pędzone wiatrem od strony słowackiej. Szczęście, że dziś trafiliśmy na dobrą pogodę, dzięki czemu rozpościera się przed nami niezwykle bogata panorama, w której wybija się Babia Góra, a za nią rysy Tatr. Na południowym zachodzie widnieje Mała Fatra, a bardziej na zachód widać grań Wielkiej Raczy, Rycerzowej i na bliższym planie Lipowskiej oraz Romanki. Widoczny jest Beskid Śląski z Baranią Górą, Skrzycznem i grupą Klimczoka. Spoglądając w kierunku północnym widać wzniesienia Beskidu Małego. Widokami tymi delektujemy się z pół godziny.
Nie ma pewności skąd wzięła się nazwa Pilsko. Jak mówią góralskie przekazy wiąże się ona z wspomnianymi już na wstępie orawskimi zbójnikami, którzy ponoć często pili na jego szczycie. Jeśli faktycznie tak było, to przy kielichu i dobrej pogodzie mogli podziwiać fantastyczną panoramę na rozciągające się wokół pasma górskie. Zastanawiające jest jednak to, jak oni wtedy stąd z Pilska schodzili...
Ale cóż, przerwijmy te rozmyślania, bo czas nieubłaganie nas goni. Przed nami jeszcze dość odległe inne cele. Zbliża się godzina 13.00 i musimy ruszać dalej. Schodzimy tą samą drogą, którą tutaj przyszliśmy. Przechodzimy ponownie przez Górę Pięciu Kopców, ale nie schodzimy już na Halę Miziową, tylko zmierzamy do następnych wzniesień Beskidu Żywieckiego. Trzymamy się tym razem słowackiego niebieskiego szlaku, który niebawem łączy się z polskim szlakiem czerwonym wychodzącym z Hali Miziowej. Nieco dalej stroma ścieżka, którą schodzimy, wciska się w gąszcz paproci i świerków.
W gąszczu paproci i świerków. |
Potem ścieżka łagodnieje, przeistacza się w leśną drogę, a następnie lekko pnie się w górę i doprowadza nas na Munczolik (1356 m n.p.m.). Jego szczyt zarośnięty jest lasem. Na chwilę rozdziela szlak niebieski i czerwony, które obiegają go w pobliżu.
Schodzimy teraz kamienistą drogą i niebawem wchodzimy na rozległą i bardzo ładną widokowo Halę Cudzichową. Hala ta zaczyna nas wyprowadzać na szczyt góry Palenica (1342 m n.p.m.). Jego słowacka nazwa to Brts, o czym informuje nas stojąca tablica. Na wierzchołku Palenicy ponownie zaczyna się las, a w bezpośrednim sąsiedztwie naszej ścieżki rośnie świerkowy młodnik.
Hala Cudzichowa. |
Na wierzchołku Palenicy. |
Stąd kamienistą szeroką ścieżką w dół, a potem na niewielkie wzniesienie, na którym łączą się szlaki prowadzące z Pilska, Rysianki i Krawców Wierchu. Skrzyżowanie to oznacza, że jesteśmy na szczycie góry Trzy Kopce (1216 m n.p.m). Nie ma tu punktów widokowych, gdyż wierzchołek jest położony w lesie. Jednak w przypadku góry Trzy Kopce intrygująca jest jego nazwa, która jest dość popularna w polskich Karpatach. W minionych czasach odnosiła się ona do miejsc gdzie zbiegają się grzbiety, a co za tym idzie - granice gruntów wsi. Układano na nich dla oznaczenia zbiegu granic gruntów kamienne kopczyki. Z pewnością i na naszej górze, na której aktualnie jesteśmy stały kiedyś takie trzy kamienne kopczyki.
Drobne utrudnienia na szlaku. |
Na Trzech Kopcach porzucamy szlak niebieski, prowadzący w dalszym biegu na Krawców Wierch, i schodzimy trzymając się szlaku czerwonego - przed nami jeszcze prawie 2 km trasy do Schroniska na Hali Rysianka. Tym razem w niektórych miejscach szlaku napotykamy na drobne utrudnienia, gdyż musimy omijać duże kałuże i błoto. Idziemy wzdłuż granicy rezerwatu leśnego „Pod Rysianką”, który ciągnie się po naszej prawej stronie. Rezerwat ten ma za zadanie ochronę lasu jodłowo-świerkowo-bukowego i innych rzadko występujących roślin. Jego powierzchnia obejmuje również źródła potoku Sopotni Wielkiej, z którym jeszcze się spotkamy podczas naszej wędrówki. Wzdłuż granicy rezerwatu idziemy z 10 minut, po czym wychodzimy z gęstwiny leśnej, a przed nami zaczyna się rozpościerać Hala Rysianka. Chwilę idziemy w górę wzniesienia o nazwie Rysianka, do położonego na nim Schroniska PTTK na wysokości 1290 m n.p.m. Jest godzina 15.00. Zatrzymujemy się tu na nieco ponad godzinę.
Panorama z Hali Rysianka w stronę Babiej Góry. |
Na zboczach Hali Rysianka urzekają nas widoki z panoramą Pilska, Babiej Góry, a także Tatr, Małej Fatry i Wielkiego Chocza. Wylegujemy się przy tym na trawiastych jej zboczach oraz korzystamy z zasobów żywieniowych pobliskiego Schroniska. Elżbieta, jako najmłodsza uczestniczka wycieczki, otrzymuje za włożony trud wędrówki, pamiątkowy dyplom.
Zaraz potem schodzimy szlakiem niebieskim do Walęgówki, będącej częścią miejscowości Sopotnia Wielka. Szlak ten najpierw prowadzi nas zboczami Hali Rysianka, a kilku minutach marszu wprowadza do lasu.
W pewnym momencie dochodzimy do stromej skarpy, z której musimy zsunąć się na wąską asfaltową drogę. Kawałek dalej z asfaltowej drogi ponownie wchodzimy w las. Tutaj idziemy ścieżką bokiem do stromego zbocza leśnego, spadającego na naszą prawą. Ścieżka ta w jednym miejscu krzyżuje się ze spadzistym dopływem potoku Sopotnia Wielka. Nie jest to duży ciek wodny, ale strużki wody przepływające wśród kamieni, którymi usłana jest nasza ścieżka. Jego pokonanie nie sprawia żadnych trudności, choć w zimie może być zupełnie inaczej, gdy ten odcinek szlaku zapewne będzie pokryty lodem.
Zejście ze stromej skarpy. |
Ścieżką na stromym zboczu leśnym. |
Leśna ścieżka wyprowadza nas ponownie na wąską asfaltową drogę prowadzącą do Walęgówki. Wzdłuż tej drogi, po prawej stronie towarzyszy szumiący potok Sopotnia Wielka. Po kilkunastu minutach droga doprowadza nas na koniec szlaku, gdzie czeka autokar. Ale to jeszcze nie koniec naszej wycieczki.
Sopotnia Wielka to cicha i spokojna wieś, ale przepływający przez nią potok górski o tej samej nazwie stanowi pewną atrakcję turystyczną. Nieco dalej od miejsca do którego doszliśmy, podjeżdżamy autokarem wzdłuż nurtu Sopotni Wielkiej... I co my tu mamy? U naszych stóp mamy, wydawać by się mogło niewielki, ale jakże uroczy wodospad. Woda huczy, a jej kaskady pięknie opadają, tworząc unoszącą się delikatną mgiełkę. Robi to oczywiście naprawdę dobre wrażenie, ale nie tylko z tego wynika atrakcyjność Sopotni Wielkiej. Ciekawostką geograficzną jest to, iż wodospad ten to najwyższy naturalny wodospad w Beskidach o wysokości 12 m, uznany za pomnik przyrody.
Wodospad na Sopotni Wielkiej w Sopotni Wielkiej. |
Przy wodospadzie Sopotni Wielkiej żegnamy się z Beskidem Żywieckim, ale oczywiście nie na zawsze. Wracamy do domu, ale zapewne wrócimy w te strony.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz