Dziennik wypraw i przystań przed kolejną wędrówką.

Czy spotkamy go tam jeszcze?

Od czasów dzieciństwa dzień 6 grudnia był wyjątkowym, o jego wyjątkowości nie decydowały wyłącznie mikołajowe prezenty, ale dobro, które co rok zaczynało tego dnia znów otaczać ludzi silniej. Był to dzień, w którym pojawiała się i nie opuszczała nas aura nadchodzących świąt, które były już tak blisko. Oczywiście, że było wówczas pięknie biało, ale bardziej chodzi tu o tą szczególną atmosferę miłości i radości, która kumuluje się najbardziej w momencie spotkania przy wigilijnym stole. Każdy z nas ma to niezwykle ciepłe doświadczenie w sercu. I w tym roku magia ta zadziała, jeśli tylko trochę się postarasz i jeśli wciąż wierzysz w Niego.

TRASA:
Wilczy Jar (359 m n.p.m.) Stary Groń (550 m n.p.m.) Kościelec Mały (795 m n.p.m.) Jaworzyna (864 m n.p.m.) Przełęcz Cisowa (793 m n.p.m.) Wielka Cisowa Grapa (835 m n.p.m.) - Przysłop Cisowy (793 m n.p.m.) Przełęcz Isepnicka (698 m n.p.m.) Kiczera (827 m n.p.m.) Żar (761 m n.p.m.) Międzybrodzie Żywieckie, Za Roztoki (389 m n.p.m.)


Naszą wycieczkę zaczynamy nad Jeziorem Żywieckim, zaraz za mostem drogowym nad ujściem potoku płynącego z Wilczego Jaru. W Wilczym Jarze na wysokości 359 m n.p.m. rozpoczyna się zielony szlak górski, który prowadzi na Stary Groń, a potem do Międzybrodzia Żywieckiego. Pod Kościelcem szlak ten krzyżuje się z niebieskim szlakiem, który z kolei pozwala wejść na Jaworzynę. To tu o godzinie 8.45 rozpoczynamy mikołajkową przechadzkę po Beskidzie Małym. Dzisiaj mamy 7 grudnia, dzień po Mikołajkach, ale przecież takie dnie trwają w naszych sercach cały rok, zaś ten Jegomość z długą białą brodą zapewne jeszcze stąd nie wyjechał do swojej wioski.

Wilczy Jar (359 m n.p.m.).

Ścieżka szlaku wprowadza nas wprost na zbocze Starego Gronia, które zanurza się za szosą w Jeziorze Żywieckim. Wilczy Jar zostawiamy z prawej, nieco oddalamy się ponad nim, pokonując lekko strome zbocze. Droga leśna jest szeroka. Po chwili wchodzi w wycięty w zboczu niski wąwóz, a gdy wychodzimy z niego, las bukowy przechodzi w świerkowy.

Grzbietowa dróżka.

Ścieżka na szczyt Starego Gronia.

Stary Groń (550 m n.p.m.) to pierwszy szczyt na naszej trasie. Znajduje się na zakończeniu grzbietu opadającego od Wielkiej Cisowej Grapy, który oddziela dolinę Kocierzanki na południowym wschodzie od doliny Isepnicy na północnym zachodzie.

Zielony szlak prowadzi nas ponad zarastającą polaną, nieopodal tego szczytu od jego zachodniej strony, lecz nie ma najmniejszego problemu, aby stanąć na nim, bo mamy tu znakowaną ścieżkę i drogowskazy, i tylko 100 metrów do przejścia. O godzinie 10.30 zdobywamy Stary Groń. Następnie wracamy na zielony szlak.

Stary Groń (550 m n.p.m.).

Na Starym Groniu las i dróżki zdobią prószki śniegu. Wyżej las jest stopniowo co raz bardziej obielony. Polana pod Starym Groniem wzdłuż, której podążamy ciągnie się do płytkiej przełęczy pomiędzy Starym Groniem a kolejnym, wyższym wzniesieniem na grzbiecie. Trochę ostrzej zdobywamy kolejne metry. Przez chwilę ścieżka wprowadza nas w niewielki trawers zbocza porośniętego bukami. Dalej znowu świerki wracają w dominację, a jeszcze wyżej otaczają nas różnorodne młodniki. Dróżka znowu lekko zrywa się w górę po wcześniejszym łagodniejszym odcinku.

Docieramy na rozejście szlaku. To miejsce, gdzie można pomylić dróżki, bo nasz zielony szlak skręca w lewo na Las Czarnoci, a następnie schodzi do Międzybrodzia Żywieckiego. Stamtąd też przychodzi niebieski szlak, który tu skręca i prowadzi wyżej grzbietem, którym wędrujemy i zamierzamy osiągać kolejne jego kulminacje.

Droga zawija delikatnym trawersem.

Śniegu przybywa wraz z wysokością.

Modrzewiowa gałązka.

Młodniki w okolicy Kościelca Małego

Zagajniki zwierają się bardziej, tak, że niemożliwym byłoby zejście z drogi. Wtem grzbiet załamuje się wchodząc w łagodne nachylenie. Z prawej na drzewie, tuż za zakrętem drogi, widzimy tabliczkę Kościelec Mały (795 m n.p.m.), ale tak naprawdę to nie jest żaden szczyt. Nie ma wokół tego miejsca dookólnej deniwelacji terenu, a tylko załamanie grzbietu. Podążamy jednostajnie wyżej. Mgliste otoczenie porośnięte jest lasem świerkowym i bukami, niektóre są dziwacznie zdeformowane.

Kościelec Mały (795 m n.p.m.).

Zdeformowany konar.

Ścieżka za Kościelcem dalej ciągnie się w górę aż po szczyt Jaworzyny (864 m n.p.m.). Szczyt Jaworzyny jest wyraźnie zaznaczony w urzeźbieniu grzbietu. Są na nim miejsca odpoczynkowe w postaci ławy z ławkami oraz luźno postawionych kilka ławek. Jaworzyna jest porośnięta lasem, choć niegdyś pokryta była rozległymi halami o nazwie Wielkie Pole. Stały na niej budynki pasterskie i przeznaczone na sianokosy. Dzisiaj na szczycie stoi nasza grupa turystyczna. Coś zapewne wydarzy się za chwilę.

Leśna mgła.

Do lasu wkroczyła gęsta mgła, snuje się wśród zdeformowanych buków. Mgły tulą ciszę tego lasu. Dosięga nas jej chłód. Wybija południe, gdy w leśnej mgle można wypatrzeć maszerujące dwie postacie. Zbliżają się tą samą ścieżką, która doprowadziła nas na szczyt Jaworzyny. Jedna z nich to kobieta ubrana w biało-turkusową suknię. Na głowie ma biały wianek. Obok niej sędziwy człek z długą szaro-białą brodą, odziany w długi czerwony płaszcz. Głowę nakrywa mu czerwona czapa, tak długa, że jej koniec sięga poza tobołek, który niesie na swoich plecach. Ci co wierzą w niego wiedzą kto to jest. Ci co nie wierzą w jego istnienie, nie zobaczą go wcale, co najwyżej jakiegoś przebierańca. Oto na Jaworzynę przybywa Mikołaj ze swoją ukochaną Śnieżynką, która towarzyszy mu na bez wyjątku na każdej drodze. Przynieśli upominki, jak co roku, coś co w turystyce może być przydatne, i coś co przypomina o nadchodzących świętach, a także garść słodyczy. Mikołajkowe spotkanie na szlaku trwa tylko pół godzinki, bo muszą iść dalej, zarówno Oni, jak i cała Grupa.

Ktoś wyłania się z mgły.

Spotkanie z Mikołajem i Śnieżynką na Jaworzynie .

Jaworzyna (864 m n.p.m.).

Z Diabełkiem mamy pełną równowagę.

Z Jaworzyny schodzimy o godzinie 12.40 wygodną dróżką grzbietową na Przełęcz Cisową (805 m n.p.m.). Wiedzie ona dość długo, ale płasko i przyjemnie. Wchodzimy w Obszar Natura 2000 – Beskid Mały. O godzinie 13.10 przechodzimy Przełęcz Cisową (793 m n.p.m.), ze którą wznosi się krótki grzbiet z dwoma szczytami. Szlak niebieski odchodzi na rozwidleniu dróżek na prawo i obchodzi w ten sposób wspomniany grzbiet zboczem południowo-wschodnim do przełęczy Przysłop Cisowy (795 m n.p.m.).

Długi, wypłaszczony grzbiet za Jaworzyną.

Przełęcz Cisowa (793 m n.p.m.).

Obszar Natura 2000.

Za Przełęczą Cisową schodzimy ze znakowanego szlaku. Odbijamy w lewo dróżką, którą trawersujemy zbocze Maleckie (844 m n.p.m.) w celu osiągnięcia grzbietu. Maleckie jest niemal całkowicie porośnięte lasem. Dróżka ma całkiem przyjemne nachylenie, choć cały czas wiedzie w górę. Z grzbietu są możliwe całkiem efektowne widoki w stronę góry Żar. Poniżej, przy innej drodze okalającej grzbiet jest zlokalizowany punkt widokowy. Dzisiaj jednak zmierzamy prosto na nasz kolejny szczyt.

Idąc dalej ścieżką grzbietową szybko dochodzimy do szczytu Wielkiej Cisowej Grapy (853 m n.p.m.). Stajemy na nim o godzinie 13.30. Znajduje się na nim kopczyk kamieni, a na największym z nich wymalowana jest nazwa szczytu i jego wysokości. Z niezbyt szerokiego wypłaszenienia szczytowego Wielkiej Cisowej Grapy zdają się pojawiać widoki, bo mgły rozchodzą się. Chmury powoli rozpraszają się ukazując i słońce, i błękitne niebo.

Dróżka poza szlakiem na Wielką Cisową Grapę.

Wielka Cisowa Grapa (835 m n.p.m.).

Ze szczytu Wielkiej Cisowej Grapy możemy zejść na Przysłop Cisowy, wybierając ścieżkę na wschód, albo na przełęcz przed Cisową Grapą (810 m n.p.m.) wybierając ścieżkę na północ. Obie ścieżki prowadzą do czerwonego szlaku, czyli do Małego Szlaku Beskidzkiego, przy czym ta druga jest o ponad kilometr dłuższa, niż ta pierwsza, który ma zaledwie 200 metrów do czerwonego szlaku. Coś za coś jednak, bo krótsza droga, którą wybieramy sprowadza po dość karkołomnym stoku, kamienistą rynną. Zejście zajmuje nam około 10-15 minut. 

Wielka Cisowa Grapa.

Zejście z Wielkiej Cisowej Grapy jest krótkie, ale dość strome

Po dotarciu do czerwonego szlaku, wycofujemy się nim 100 metrów na wschód, aby spojrzeć na ruiny kamiennego szałasu pasterskiego, pozostałość po jednej z charakterystycznych budowli pasterskich Beskidu Małego i Beskidu Żywieckiego.

Polanka z ruiną szałasu kamiennego.

Szałasy takie budowano z łatwo dostępnego tu piaskowca istebniańskiego, który był zgrubnie obrabiany w mniejsze bloki, aby można było je ręcznie przenosić. Układano z nich ściany, nie używając zaprawy ani innego wypełnienia. Wzniesiona ściana miała grubość dochodzącą do 40 cm, co sprawiało, że była ona wystarczająco szczelna. Cały budynek budowany był na planie prostokąta o wymiarach około 3×4 metry. Nakrywano go gontowym dachem dwuspadowym, który w późniejszych czasach zastępowany był blachą. Podłogą było zwyczajne klepisko. Domek taki nie posiadał okien, a tylko drewniane drzwi osadzone w przedniej ścianie. Miejsca do spania zazwyczaj urządzano na belkach stropowych, zaś podłogę zajmowały zwierzęta. Pasterski domek stawiano w pobliżu źródła wody oraz z dostępem do drogi, na skraju polany pod drzewami, które dawały osłonę od nadmiaru nasłonecznienia, jak również wiatru czy śniegu. Obok szałasu stała mniejsza kamienna konstrukcja, w której urządzano palenisko. Dzisiaj pozostałości takich budynków nazywane są kamiennymi szałasami, ale miejscowi ludzie nazywali je po prostu szopami, albo stajniami, czy też kołybami. Szałasy takie funkcjonowały w Beskidzie Małym jeszcze w drugiej połowie XX wieku, a potem nieużytkowane ulegały stopniowej samodegradacji.

Ruina szałasu kamiennego pod Wielką Cisową Grapą.

Zejście na przełęcz pod Wielkim Cisownikiem.

Droga trwesująca zachodnie zbocze Wielkiego Cisownika.

Z lewej poprzez wiatrołomy ukazuje się nam góra Żar ze zbiornikiem elektrowni szczytowo-pompowej, a w dole Jezioro Międzybrodzkie. Dalej za nimi widoczna jest grzbiet ze szczytami Magurki Wilkowickiej, Czupla, Gaików i Chrobaczej Łąki.

Czerwony szlak schodzi na zachodnie zbocze Cisowej Grapy (810 m n.p.m.) na Przełęcz Isepnicką (698 m n.p.m.), znajdującą się po drugiej stronie tej góry. Mijamy myśliwych, zajętych odstrzałem nadmiaru dzików. Z lewej wiatrołomy obdarzają nas ślicznym widokiem na górę Żar, ze zbiornikiem elektrowni szczytowo-pompowej. Dalej za tą górą wznosi się grzbiet ze szczytami Magurki Wilkowickiej, Czupla, Gaików i Chrobaczej Łąki. Z przodu już pokazuje się nam Kiczera. A drzewa wokół nas, choć niemal bezlistne, wydają się mienić barwami jesieni. Resztki liści na gałązkach świadczą, że jesień w tym roku przedłużyła się.

Droga na zboczu Wielkiego Cisownika.


Widok na Kiczerę.

Widok w stronę góry Żar.

Żar.

Zbocze Wielkiego Cisownika.

Słońce jest już nisko.

Przełęcz Isepnicka (698 m n.p.m.) znajduje się pół godziny drogi od kolejnego szczytu na którym zaplanowaliśmy długa przerwę z ogniskiem. Po północno-wschodniej stronie przełęczy źródła ma potok Wielka Puszcza, a po południowo-zachodniej potok Isepnica, od którego pochodzi nazwa przełęczy. Przyjemnie schodzi się na nią, bo dróżka cały czas sprowadza nas w dół. Teraz czeka nas intensywne odzyskiwanie wysokości. Rozpoczynamy o godzinie 14.10. Wspinamy się na kolejną górę.

Przełęcz Isepnicka (698 m n.p.m.).

Podejście na Kiczerę.


Widok na Pasmo Bukowca.

Droga na kopule wierzchołkowej Kiczery.

Przed nami wierzchołek Kiczery.



Droga dalej schodzi w stronę Żaru.

My skręcamy w prawo i przechodzimy nieduży lasek,
w którym rosną takie powyginane świerki.

Kiczora, albo Kiczera (827 m n.p.m.), bo nazywa się tą górę dwojako, posiada nieco więcej polan na swoich zboczach, w tym również pod samym szczytem. Dawniej górę otaczała jedna wielka hala pasterska, ale od lat nieużytkowana została już w dużej części przejęta przez las. Nie mniej z tych istniejących polan nadal rozciągają się rozlegle panoramy. Na polanie, na północnej stronie szczytu, do której docieramy o godzinie 14.30 zatrzymujemy się przy ognisku. Widok z tej polany sięga nie tak dawno odwiedzanych przez nas szczytów: Łamanej Skały, Potrójnej i Leskowca. Na północy zaś możemy zobaczyć Pogórze Śląskie z miastami Kęty i Andrychów.

Polana z pięknym widokiem na pasmo Bukowca.

Kiczera (827 m n.p.m.).

Przy ognisku.

Ostatni skrzat.

Ognisko zostało wygaszone.

Jeszcze bardziej rozległy widok czeka nas z polany na zachodnich stokach, przez którą będziemy podążać dalej po zagaszeniu ogniska. Odpoczywamy przy ognisku do godziny 15.40. Pieczemy kiełbaski, niektórzy robią sobie grzanki z chleba. Infrastruktura Kiczory jest idealna na takie postoje, bo stoi tu duża zadaszona wiata, wiele ławek rozproszonych na polanie i wokół miejsca wyznaczonego na ognisko, nad którym wisi duży grill o regulowanej wysokości.

Przed nami ostatnia góra do zdobycia, ale niższa i nie wymagająca praktycznie żadnego podejścia od strony Kiczory. Wnet wychodzimy z niedużego lasku okalające z jednej strony szczyt Kiczory i ukazuje się nam świetny widok na górę Żar z wielkim zbiornikiem wodnym szczytowo-pompowej elektrowni Porąbka-Żar. Za nim, czyli za doliną Soły widzimy kolejne szczyty Beskidu Małego, a po ich lewej stronie Beskid Śląski i Beskid Żywiecki.

Widok na Żar ze zbocza Kiczery.

Ogromny sztuczny zbiornik zbudowany na szczycie góry Żar ma pojemność 2,3 mln m³. Tyle teoretycznie jest w stanie zmieścić wody. Użytkowo napełniany jest 2 mln m³ wody, która po spuszczeniu w dół dwoma opancerzonymi stalą sztolniami spada na turbiny połączone z generatorem prądotwórczym, a potem wpada do zbiornika dolnego – Jeziora Międzybrodzkiego. Sztolnie te mają 36° nachylenia i długość 872 m każda, a więc spad wody pomiędzy górnym i dolnym zbiornikiem wynosi 440 metrów, dzięki któremu można uzyskać bardzo dużą siłę przepływu wody. Owe sztolnie są swego rodzaju korytarzami o zmniejszającej się szerokości od 4,33 metra u góry do 3,30 m na dole. Stalowy pancerz sztolni również zmienia się wraz z wysokością z 16 mm w górnej części do 52 mm w dolnej. Przestrzenie między stalowym pancerzem i wydrążonymi ścianami wypełniono betonem.

Sztuczny zbiornik na górze Żar.

Również sam zbiornik na górze Żar jest imponujących rozmiarów. Ma wydłużony kształt przypominający deltoid. Jego powierzchnia mieści się w zarysie elipsy, o rozmiarach 650 metrów długości i 250 metrów szerokości. Ma blisko 28 metrów głębokości (średnia głębokość to 23 metry). Podczas jego budowy wybierany materiał służył do budowy obwałowań zbiornika, który uszczelniano asfaltobetonem. Aparatura monitorująca szczelność wykazuje, że w ciągu doby, ze zbiornika wyciekają zaledwie 2 litry wody. Wiadomo, że mało stabilny flisz karpacki nie sprzyja budowie takich obiektów i tak w czasie drążenia zbiornika doszło do osunięcia się skał na południowej skarpie obwałowania, które należało uzupełnić.

Spuszczenie pełnej użytkowej objętości wody ze zbiornika na górze Żar trwa 4 godziny. Przez ten czas spływająca woda uruchamia generatory prądotwórcze, które wytwarzają prąd jak elektrownia o mocy 500 MW. W tym czasie poziom Jeziora Międzybrodzkiego podnosi się o pół metra.

Schodzimy w kierunku Żaru.

Jeden z słupków pomiarowo-kontrolnych (związanych ze sztucznym zbiornikiem na górzez Żar)
 na zboczach  Kiczery.

Rozłożyste drzewo.

Kapliczka.

Pod wysokimi obwałowaniami zbiornika.

A jak napełnić taki zbiornik? Służą do tego te same turbiny, które jednocześnie są pompami, a więc w rzeczywistości są pompo-turbinami. Pompują one wodę do górnego zbiornika w ilości 145 m³ na sekundę i trwa to nieco ponad 5 godzin. Pompy zużywają wówczas 135 MW energii. Zbiorniki wody takie jak ten na górze Żar są jak ogromny akumulator energii o wielkiej pojemności, magazyn prądu, który w razie potrzeby może być szybko uruchomiony. W przypadku góry Żar trwa to zaledwie 3 minuty.

Sztuczne zbiorniki wodne umożliwiają wytwarzanie prądu elektrycznego bez spalania paliw kopalnych. Wykorzystują odnawialne źródło energii, do jakich należy energia kinetyczna wody. Czasami słyszy się podnoszone kwestie dotyczące niekorzystnych zmiany w ekosystemie budowanych zapór, ale w rzeczywistości zmiany jakie następują w ekosystemie po uruchomieniu sztucznych zbiorników wodnych przyciągają wiele gatunków fauny, stwarzają dla nich dogodne warunki do zasiedlenia, a także dla gatunków flory, które wcześniej nie występowały na danym terenie.

Elektrownia wodna szczytowo-pompowa Porąbka-Żar służy regulacji systemu energetycznego w czasie szczytów i zapadów obciążenia. Krótki rozruch elektrowni (180 sekund) pozwala na jej wykorzystanie do pracy interwencyjnej. Jej konstrukcja jest jednym z najciekawszych obiektów hydroenergetycznych w Polsce. Zbudowana wewnątrz góry Żar jest nie tylko drugą co do wielkości elektrownią szczytowo-pompową w Polsce, ale jedyną podziemną w kraju. Co ciekawe wymyślono ją już dość dawno temu. Jednym z pierwszych pomysłodawców tej inwestycji był profesor politechniki w Zurychu i późniejszy pierwszy prezydent Gabriel Narutowicz. Nie określił on jednak dokładnej lokalizacji samego obiektu. Wybuch II wojny światowej ostatecznie uniemożliwił ówczesną realizację tego projektu. Powrócono do niego dopiero w czasach PRL.

Powierzchnia zbiornika wodnego na górze Żar.

Szlak przeprowadza nas po południowych obwałowania sztucznego zbiornika na górze Żar. O godzinie 16.15 jesteśmy po jego zachodniej stronie, gdzie znajduje się tabliczka szczytowa Żar (716 m n.p.m.). Góra Żar jest bardzo popularny wśród turystów. Można dostać się na nią oddaną do użytku w 2004 roku koleją linowo-terenową. Przewozi ona 1200 osób na godzinę, a na jej pokład zabrać można również rower. Latem działa na niej park linowy, tor saneczkowy, a u podnóża działa lotnisko szybowcowe ze szkołą szybownictwa. Tam i tu na szczycie działają punkty gastronomiczne. Ten na szczycie żaru, z szerokimi przeszkleniami na południowo-zachodnią stronę pozawala nam podziwiać uroczy zachód słońca, kiedy delektujemy się filiżanką kawy i pyszną szarlotką. Fenomenalny finał bardzo udanej wędrówki. Cieszymy się z takiego dnia, ale oczywiście pozostaje nam jeszcze zejście z Żaru.

Widok na Pogórzez Śląskie.

To już końcówka pięknego dnia.

Żar (761 m n.p.m.)

Prawdziwie złota godzina.

Olśniewające blaski zachodzącego słońca.

O godzinie 16.45 ruszamy w dół. Szarówka już zaczęła zapadać, lecz zejście stokiem narciarskim otwiera nam wciąż ekscytujący widok na przełom Soły, która rozdziela Beskid Mały na dwie części: zachodnią i wschodnią. Przed przełomem rzeki rozlewa się sztuczny zbiornik Jeziora Żywieckiego, znad którego zaczynaliśmy dzisiejszą wędrówkę. Bliżej nas widoczny jest również początek kolejnego sztucznego zbiornika – Jeziora Międzybrodzkiego. Na północ od niego jest jeszcze jeden sztuczny zbiornik, który był widoczny podczas zejścia z Kiczory – Zbiornik Czaniecki.

Schodzimy nartostradą.

Obiekty na Żarze świątecznie oświetlone.

Przed nami Międzybrodzie Żywieckie.
W prawej widać fragment Jeziora Międzybrodzkiego, a w głębi Jeziora Żywieckiego.

Zejście trasą nartostrady nie jest wybitnie strome, w miarę wygodne i dość szybkie, bo o godzinie 17.10 jesteśmy pod obiektami dolnej stacji kolejki linowo-terenowej w Międzybrodziu Żywieckim. Noc już jest i koniec naszej wycieczki - niezwykle przyjemnej przechadzki w wybornym towarzystwie.

Bardzo lubimy takie dnie, w których czas płynie szybko, ale jednocześnie pozwala nam przeżyć najpiękniejsze chwile życia. A było takich dni wiele w tym roku i dziękujemy wszystkim za każdą minutę wspólnie spędzonego czasu, dzisiaj i nie tylko, w innych miejscach i na różnych szlakach. Niechaj magia zbliżających się świąt otoczy was najcieplejszą aurą.



Udostępnij:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz


Życie jest zbyt krótkie, aby je przegapić.

Liczba wyświetleń

Popularne posty (ostatnie 30 dni)

Etykiety

Archiwum bloga

Z nimi w górach bezpieczniej

Zapamiętaj !
NUMER RATUNKOWY
W GÓRACH
601 100 300

Mapę miej zawsze ze sobą

Stali bywalcy

Odbiorcy


Wyrusz z nami na

Główny Szlak Beskidu Wyspowego


ETAP DATA, ODCINEK
1
19.11.2016
[RELACJA]
Szczawa - Jasień - Ostra - Ogorzała - Mszana Dolna
2
7.01.2017
[RELACJA]
Mszana Dolna - Potaczkowa - Rabka-Zdrój
3
18.02.2017
[RELACJA]
Rabka-Zdrój - Luboń Wielki - Przełęcz Glisne
4
18.03.2017
[RELACJA]
Przełęcz Glisne - Szczebel - Kasinka Mała
5
27.05.2017
[RELACJA]
Kasinka Mała - Lubogoszcz - Mszana Dolna
6
4.11.2017
[RELACJA]
Mszana Dolna - Ćwilin - Jurków
7
9.12.2017
[RELACJA]
Jurków - Mogielica - Przełęcz Rydza-Śmigłego
8
20.01.2018
[RELACJA]
Przełęcz Rydza-Śmigłego - Łopień - Dobra
9
10.02.2018
[RELACJA]
Dobra - Śnieżnica - Kasina Wielka - Skrzydlna
10
17.03.2018
[RELACJA]
Skrzydlna - Ciecień - Szczyrzyc
11
10.11.2018
[RELACJA]
Szczyrzyc - Kostrza - Tymbark
12
24.03.2019
[RELACJA]
Tymbark - Kamionna - Żegocina
13
14.07.2019
[RELACJA]
Żegocina - Łopusze - Laskowa
14
22.09.2019
[RELACJA]
Laskowa - Sałasz - Męcina
15
17.11.2019
[RELACJA]
Męcina - Jaworz - Limanowa
16
26.09.2020
[RELACJA]
Limanowa - Łyżka - Pępówka - Łukowica
17
5.12.2020
[RELACJA]
Łukowica - Ostra - Ostra Skrzyż.
18
6.03.2021
[RELACJA]
Ostra Skrzyż. - Modyń - Szczawa

Smaki Karpat

Wołoskimi śladami

Główny Szlak Beskidzki

21-23.10.2016 - wyprawa 1
Zaczynamy gdzie Biesy i Czady,
czyli w legendarnych Bieszczadach

BAZA: Ustrzyki Górne ODCINEK: Wołosate - Brzegi Górne
Relacje:
13-15.01.2017 - Bieszczadzki suplement do GSB
Biała Triada z Biesami i Czadami
BAZA: Ustrzyki Górne
Relacje:
29.04.-2.05.2017 - wyprawa 2
Wielka Majówka w Bieszczadach
BAZA: Rzepedź ODCINEK: Brzegi Górne - Komańcza
Relacje:
16-18.06.2017 - wyprawa 3
Najdziksze ostępy Beskidu Niskiego
BAZA: Rzepedź ODCINEK: Komańcza - Iwonicz-Zdrój
Relacje:
20-22.10.2017 - wyprawa 4
Złota jesień w Beskidzie Niskim
BAZA: Iwonicz ODCINEK: Iwonicz-Zdrój - Kąty
Relacje:
1-5.05.2018 - wyprawa 5
Magurskie opowieści
i pieśń o Łemkowyni

BAZA: Zdynia ODCINEK: Kąty - Mochnaczka Niżna
Relacje:
20-22.07.2018 - wyprawa 6
Ziemia Sądecka
BAZA: Krynica-Zdrój ODCINEK: Mochnaczka Niżna - Krościenko nad Dunajcem
Relacje:
7-9.09.2018 - wyprawa 7
Naprzeciw Tatr
BAZA: Studzionki, Turbacz ODCINEK: Krościenko nad Dunajcem - Rabka-Zdrój
Relacje:
18-20.01.2019 - wyprawa 8
Zimowe drogi do Babiogórskiego Królestwa
BAZA: Jordanów ODCINEK: Rabka-Zdrój - Krowiarki
Relacje:
17-19.05.2019 - wyprawa 9
Wyprawa po wschody i zachody słońca
przez najwyższe partie Beskidów

BAZA: Markowe Szczawiny, Hala Miziowa ODCINEK: Krowiarki - Węgierska Górka
Relacje:
22-24.11.2019 - wyprawa 10
Na śląskiej ziemi kończy się nasza przygoda
BAZA: Równica ODCINEK: Węgierska Górka - Ustroń
Relacje:

GŁÓWNY SZLAK WSCHODNIOBESKIDZKI

termin 1. wyprawy: 6-15 wrzesień 2019
odcinek: Bieszczady Wschodnie czyli...
od Przełęczy Użockiej do Przełęczy Wyszkowskiej


termin 2. wyprawy: wrzesień 2023
odcinek: Gorgany czyli...
od Przełęczy Wyszkowskiej do Przełęczy Tatarskiej


termin 3. wyprawy: wrzesień 2024
odcinek: Czarnohora czyli...
od Przełęczy Tatarskiej do Gór Czywczyńskich

Koszulka Beskidzka

Niepowtarzalna, z nadrukowanym Twoim imieniem na sercu - koszulka „Wyprawa na Główny Szlak Beskidzki”.
Wykonana z poliestrowej tkaniny o wysokim stopniu oddychalności. Nie chłonie wody, ale odprowadza ją na zewnątrz dając wysokie odczucie suchości. Nawet gdy pocisz się ubranie nie klei się do ciała. Wilgoć łatwo odparowuje z niej zachowując jednocześnie komfort cieplny.

Fascynujący świat krasu

25-27 lipca 2014 roku
Trzy dni w Raju... Słowackim Raju
Góry piękne są!
...można je przemierzać w wielkiej ciszy i samotności,
ale jakże piękniejsze stają się, gdy robimy to w tak wspaniałym towarzystwie – dziękujemy Wam
za trzy niezwykłe dni w Słowackim Raju,
pełne serdeczności, ciekawych pogawędek na szlaku
i za tyleż uśmiechu.
24-26 lipca 2015 roku
Powrót do Słowackiego Raju
Powróciliśmy tam, gdzie byliśmy roku zeszłego,
gdzie natura stworzyła coś niebywałego;
gdzie płaskowyże pocięły rokliny,
gdzie Spisza i Gemeru łączą się krainy;
by znów wędrować wąwozami dzikich potoków,
by poczuć na twarzy roszące krople wodospadów!
To czego jeszcze nie widzieliśmy – zobaczyliśmy,
gdy znów w otchłań Słowackiego Raju wkroczyliśmy!


19-21 sierpnia 2016 roku
Słowacki Raj 3
Tam gdzie dotąd nie byliśmy!
Przed nami kolejne trzy dni w raju… Słowackim Raju
W nieznane nam dotąd kaniony ruszymy do boju
Od wschodu i zachodu podążymy do źródeł potoków
rzeźbiących w wapieniach fantazję od wieków.
Na koniec pożegnalny wąwóz zostanie na południu,
Ostatnia droga do przebycia w ostatnim dniu.

           I na całe to krasowe eldorado
spojrzymy ze szczytu Havraniej Skały,
           A może też wtedy zobaczymy
to czego dotąd nasze oczy widziały:
           inne słowackie krasy,
próbujące klasą dorównać pięknu tejże krainy?
           Niech one na razie cierpliwie
czekają na nasze odwiedziny.

7-9 lipca 2017 roku
Słowacki Raj 4
bo przecież trzy razy to za mało!
Ostatniego lata miała to być wyprawa ostatnia,
lecz Raj to kraina pociągająca i w atrakcje dostatnia;
Piękna i unikatowa, w krasowe formy bogata,
a na dodatek zeszłego roku pojawiła się w niej ferrata -
przez dziki Kysel co po czterdziestu latach został otwarty
i nigdy dotąd przez nas jeszcze nie przebyty.
Wspomnień czar ożywi też bez większego trudu
fascynujący i zawsze urzekający kanion Hornadu.
Zaglądnąć też warto do miasta mistrza Pawła, uroczej Lewoczy,
gdzie w starej świątyni świętego Jakuba każdy zobaczy
najwyższy na świecie ołtarz, wyjątkowy, misternie rzeźbiony,
bo majster Paweł jak Wit Stwosz był bardzo uzdolniony.
Na koniec zaś tej wyprawy - wejdziemy na górę Velka Knola
Drogą niedługą, lecz widokową, co z góry zobaczyć Raj pozwala.
Słowacki Raj od ponad stu lat urodą zniewala człowieka
od czasu odkrycia jej przez taternika Martina Rótha urzeka.
Grupa od tygodni w komplecie jest już zwarta i gotowa,
Kaniony, dzikie potoki czekają - kolejna rajska wyprawa.


Cudowna wyprawa z cudownymi ludźmi!
Dziękujemy cudownym ludziom,
z którymi pokonywaliśmy dzikie i ekscytujące szlaki
Słowackiego Raju.
Byliście wspaniałymi kompanami.

Miało być naprawdę po raz ostatni...
Lecz mówicie: jakże to w czas letni
nie jechać znów do Słowackiego Raju -
pozwolić na zlekceważenie obyczaju.
Nawet gdy niemal wszystko już zwiedzone
te dzikie kaniony wciąż są dla nas atrakcyjne.
Powiadacie też, że trzy dni w raju to za krótko!
skoro tak, to czy na cztery nie będzie zbyt malutko?
No cóż, podoba nam się ten kras,
a więc znów do niego ruszać czas.
A co wrzucimy do programu wyjazdu kolejnego?
Może z każdego roku coś jednego?
Niech piąty epizod w swej rozciągłości
stanie się powrotem do przeszłości,
ruszajmy na stare ścieżki, niech emocje na nowo ożyją
gdy znów pojawimy się w Raju z kolejną misją!

15-18 sierpnia 2018 roku
Słowacki Raj 5
Retrospekcja
Suchá Belá - Veľký Sokol -
- Sokolia dolina - Kyseľ (via ferrata)

Koszulka wodniacka

Tatrzańska rodzinka

Wspomnienie


519 km i 18 dni nieustannej wędrówki
przez najwyższe i najpiękniejsze partie polskich Beskidów
– od kropki do kropki –
najdłuższym górskim szlakiem turystycznym w Polsce


Dorota i Marek Szala
Główny Szlak Beskidzki
- od kropki do kropki -

WYRÓŻNIENIE
prezentacji tego pasjonującego przedsięwzięcia na



za dostrzeżenie piękna wokół nas.

Dziękujemy i cieszymy się bardzo,
że nasza wędrówka Głównym Szlakiem Beskidzkim
nie skończyła się na czerwonej kropce w Ustroniu,
ale tak naprawdę doprowadziła nas aż na
Navigator Festival 2013.

Napisz do nas