Dziennik wypraw i przystań przed kolejną wędrówką.

W sercu Pirenejów

Księstwo Andory leży w krajobrazie zdominowanym przez góry Pirenejów. W sercu tych gór znajduje się najwyższy szczyt tego kraju, Pic de Coma Pedrosa. Odszukajmy go na mapie Andory i przenieśmy się do miejsca, skąd najlepiej wyruszyć na jego pik.

Arinsal – wieś położona jest w dolinie Riu d'Arinsal, w Andorze, w parafii La Massana. Zajmuje szczytowe partie doliny od wysokości 1550 do 2560 m n.p.m. blisko granicy z Hiszpanią. W zimie zamienia się w ośrodek narciarski, w którym sezon trwa mniej więcej od grudnia do marca. Gdy mija sezon narciarski przyciąga piechurów i rowerzystów, a także tych, którzy po prostu chcą odpocząć w otoczeniu górskiej scenerii. Przepiękna dolina pnie się wysoko, aż pod szczyt Coma Pedrosa (2942 m n.p.m.), który jest najwyższym szczytem Andory. Dotrzeć na niego można przez zróżnicowane krajobrazy. Idąc wzdłuż potoku mijamy leśne wodospady, następnie przecinamy łąki zdobione kępkami roślin kwiatowych, w wyższych partiach napotykamy krystalicznie czyste jeziora, za którymi czekają nas niekończące się skały sięgające aż po Pic de Coma Pedrosa, na którym czeka nas wyjątkowa panorama. Po kolei jednak, zacznijmy tą opowieść od początku.

Arinsal, Hotel Yomo Patagonia****.

O godzinie 9.00 najwyżej położone zabudowania Arinsal ogarnia jeszcze rześki cień. Doskonale widoczny stąd Pic de Coma Pedrosa zaprasza. Wydaje się być bardzo blisko, wznosząc się niemalże bezpośrednio ponad andorską wioską i naszym hotelem Yomo Patagonia, położonym na wysokości około 1500 m n.p.m. Spod hotelu wchodzimy do blisko 200 metrowego tunelu drogowego z chodnikami dla pieszych po obu stronach jezdni. Za tunelem Riu d'Arinsal nosi nazwę na Riu Pollós. Po wyjściu z tunelu skręcamy w prawo na boczną drogę Prats Sobirans obsługującą kilka znajdujących się tu posesji. Droga prowadzi aż pod wartkie wody potoku Torrent Ribal spływającego kaskadą po spadzistym zboczu opadającym spod Pic de la Burna (2656 m n.p.m.). Potok ten zasila Riu Pollós. Po 300 metrach ścieżka skręca w lewo, w kierunku bliskiego lasu. Tablica informacyjna mówi, że wkrótce wkroczymy na obszar parku przyrody Valls del Coma Pedrosa.

Widok o poranku na Coma Pedrosa z Arinsal.

Droga przed wejściem na obszar parku przyrody Valls del Coma Pedrosa.

Ścieżka jest szeroka, jezdna. Wiedzie początkowo w miarę niezbyt stromo w górę ponad wartkim Riu Pollós. Na trawersie zbocza pojawia się przed nami masyw Coma Pedrosa. Droga zwęża się stopniowo przekształcając się w górską ścieżkę. O godzinie 9.30 wchodzimy do parku Valls del Coma Pedrosa. Utworzony w 2003 roku park przyrody Valls del Coma Pedrosa (katal. Parc Natural Comunal de les Valls del Comapedrosa) jest jednym z głównych obszarów chronionych w Andorze. Zajmuje powierzchnię 1543 ha w parafii La Massana. Są to tereny powstałe w wyniku zlodowacenia w okresie czwartorzędu. To one ukształtowały rzeźbę parku, a pozostałością wpływu lodowca są cyrki i jeziora polodowcowe. Park jest ceniony przez miłośników wędrówek za piękno krajobrazów oraz bogactwo fauny i flory. Jest siedliskiem licznych gatunków endemicznych pirenejskich, a także zagrożonych gatunków roślin i zwierząt, takich jak zagrożona jaszczurka skalna Aurelio (Iberolacerta aurelioi) i prawie zagrożona salamandra pirenejska (Calotriton asper), i wydra europejska (Lutra lutra). Niegdyś jego teren był wykorzystywany gospodarczo do hodowli zwierząt, czego pozostałością są kamienne budynki i ogrodzenia.

Znajdujemy sią u podnóża Coma Pedrosa, ale szlaki umożliwiające wejście na jego najwyższy szczyt znajdują się po przeciwległej, zachodniej stronie masywu. Dotrzemy tam obchodząc masyw od południowej strony. Za szlabanem wejściowym do parku ścieżka obniża się nieco do dolinki potoku Riu Pollós. Po lewej mijamy oporęczowaną kładkę nad jego nurtem, a zaraz mamy kolejną kładkę, za miejscem, gdzie Riu Pollós zmienia kierunek płynięcia. Przechodzimy na drugi brzeg strugi potoku. Riu Pollós spływa tu krótką stromą doliną schodzącą od północy spod Pic del Pla de l'Estany (2859 m n.p.m.) i zaraz za tym mostkiem zmienia kierunek na wschodni, przejmując jednocześnie wody potoku Riu de Comapedrosa. Od teraz podążamy właśnie wzdłuż tego drugiego potoku. 

Riu Pollós.

Leśny dukt.

Kładka nad Riu Pollós.

Kładka nad Riu de Comapedrosa.

Wydaje się, że przez chwilę ścieżka wiedzie płasko, ale zaraz czujemy, że zaczyna podrywać się w górę skalisto-leśnego zbocza. Nie mija minuta i mamy kolejną kładkę, tym razem nad wspomnianym Riu de Comapedrosa. Przed mostkiem na głazie żółtą farbą namalowany jest kierunek na Coma Pedrosa. Przechodzimy na drogą stronę nad skalistym, wąskim korytem potoku, w którym leży spory powalony konar drzewa. Za kładką skręcamy w lewo, a zaraz potem w prawo, a potem znów kolejny zakos i kolejny. Taki wijemy się w prawo i w lewo pokonując blisko 100 metrów przewyższenia na bardzo stromym stoku. Bardzo szybko nabieramy wysokości, co widać, gdy spróbujemy spojrzeć w stronę oddalającego się Arinsal, z którego rozpoczęliśmy podejście.

Kamienne domy na zboczach Bony del Covil d'Erts (2326 m n.p.m.).

Spojrzenie na zbocza Bony del Covil d'Erts (2326 m n.p.m.) z polaną.

Fragment kamiennego chodnika.

Na północy wspaniale wyłania się nam widok na skalisty Pic del Pla de l'Estany (2859 m n.p.m.). Widać stąd, że poniżej szczytu znajduje się niewielka, trawiasta równina. Stoi na niej niestrzeżone schronisko Refugi de Pla de l'Estany, zwane też schroniskiem Joan Canut, które może pomieścić 6 osób. Powyżej, tuż pod szczytem, w bocznych, niewidocznych dla nas kaskadach zbocza ulokowanych jest pięć niedużych jeziorek nazywanych wspólną nazwą Estanys de Montmantell. Słowo „estany” w języku katalońskim oznacza staw, a wywodzi się z łacińskiego „stagnum” oznaczającego zbiornik wodny. Jest to termin wszechobecny na mapach Andory. Z kolei termin „pla” oznacza płaski lub lekko nachylony fragment terenu na wysokości odpowiadającej strefie pasterskiej i pochodzi od łacińskiego słowa „planus” znaczącego to samo co „płaski”.

Widok na Pic del Pla de l'Estany (2859 m n.p.m.) (w głębi).

Widok za naszymi plecami.

Kaskady Riu Pollós.

Przełęcz między Pic de la Pala de Coll Carnisser i Pic de les Fonts.

Z lewej Pic de la Pala de Coll Carnisser (2561 mn.p.m.),
z prawej Pic de les Fonts (2749 m n.p.m.).

Przed nami najwyższ z kaskad Riu Pollós.

Widok w dół doliny.

Po krótkich zakosach ścieżka prowadzi w miarę prosto w górę doliny, blisko koryta Riu de Comapedrosa. Szybko zyskujemy wysokość. Najpierw kamiennym chodnikiem, potem naturalnie wykształconą ścieżką, która wyprowadzą nas powyższej strefy lasu. Wkrótce oddalamy się od potoku, który wysoką kaskadą spada z wyższego piętra doliny. Widoczny przed nami próg ma kilkadziesiąt metrów wysokości. Będziemy obchodzić go od południowej strony, gdzie zbocze jest mniej strome.  Oddalając się od Riu de Comapedrosa napotykamy strużki jego dopływu. Wypływa on z Estany de les Truites, jeziorka znajdującego się powyżej na wysokości 2250 m n.p.m. w sąsiedztwie schroniska „Coma Pedrosa”. Jego nazwę można przetłumaczyć jako Jezioro Pstrągów i pochodzi zapewne od faktu, że naprawdę żyją w nim pstrągi (nazwa „truite” w języku katalońskim oznacza pstrąga).

Na niedużym wypłaszczeniu przekraczamy po kamieniach bród owego potoczku. Dalej czeka nas ostre podejście na górne piętro doliny. Ścieżka kręci się niewielkimi zakosami przy skałach za którymi słychać kaskadę Riu de Comapedrosa. Obszar mimo skalistości jest wypełniony zielonością muraw, krzewów i karłowatych drzew rosnących zazwyczaj w rozproszonych niewielkich grupkach. Sosny mieszają się tutaj wspaniale z brzozami, a w ich sąsiedztwie znaleźć można krzewinki smacznych malin i jagód.

Odejście na południe od najwyższej kaskady potoku.

Ostrzejsze zbocze przed równiną.

O godzinie 11.20 osiągamy próg doliny, wchodząc na wąskie siodełko Collet de Comapedrosa (2223 m n.p.m.), stanowiącego przewężanie doliny pomiędzy masywami Coma Pedrosa i masywu Pic dels Aspres (2562 m n.p.m.) położonego po przeciwległej południowej stronie. Na lewo od naszego szlaku odchodzi ścieżka do schroniska, ale teraz nie mamy zamiaru zaglądnąć do niego. Utrzymuje się fantastyczna pogoda i zamierzamy z niej korzystać. Droga do szczytu według drogowskazu zająć powinna nam nieco ponad 2 godziny bez odpoczynków. Po 10 minutowej przerwie podążamy zatem w górę doliny.

Przed nami ciasny wcześniej krajobraz niespodziewanie rozszerza się i ścieli się cudowna trawiasta równina. Szlak schodzi na nią niewielkim obniżeniem. Przez pewien czas czeka nas lekki marsz po jej wypłaszczeniu. Z prawej pod zboczami Coma Pedrosa widać kamienną chatkę i okrągłą zagrodę obwarowaną kamiennym murkiem. To dawne zabudowania pasterskie Cabana de la Comapedrosa (2213 m n.p.m.). Wypas i hodowla zwierząt była niedawno główną działalnością gospodarczą w tych dolinach. Stada krów i koni były kiedyś stałym widokiem na równinach. Opowiemy o tym podczas kolejnej wędrówki, która jest już tuż przed nami. Dzisiaj Cabana de la Comapedrosa to miejsce pozwalające w razie potrzeby na wysokogórski biwak, choć z racji bliskości w pełni wyposażonego schroniska jest ono wykorzystywane zapewne rzadko.

Trawiasty próg doliny.

Cabana de la Comapedrosa (2213 m n.p.m.).

Zbocza Coma Pedrosa wydają się od tej strony łatwe do pokonania, ale może to złudne wrażenie, skoro szlak prowadzi na zbocza znajdujące się po drugiej strony góry. Na równinie znajdują się podmokłości, w których skupiają się potoczki źródliskowe dla Riu de Comapedrosa. Gdybyśmy tylko mieli więcej czasu z pewnością skorzystalibyśmy z uroku równiny. To zachwycający, magiczny zakątek. Po prostu jest tu ślicznie.

Podmokłe tereny na równinie pod południowymi zboczami Coma Pedrosa.

Ścieżka przez równinę.

Powoli ścieżka wprowadza na coraz bardziej strome zbocze.

Za równiną zbocze stopniowo zwiększa nachylenie. Wkrótce szlak powinien skręcić w prawo, w wyżej położone partie doliny z jeziorkami. Ścieżka pnie się szerokim łukiem w stronę Pic de Sanfonts (2889 m n.p.m.), aż nagle skręca ostro w prawo i wprowadza wprost ostrym zboczem Coma Pedrosa na wyższy próg z niewielką kotlinką, w której ulokowane jest jeziorko Estanys de Comapedrosa. Znajdujemy się już na wysokości ponad 2500 m n.p.m. Ze skraju tego swoistego tarasu górskiego wspaniale widać grzbiet zamykający dolinę od południa łącznie z najwyższym na nim Pic del Port Vell (2652 m n.p.m.).

Z prawej widoczne strugi kaskady potoku spływającego zboczem z Coma Pedrosa.

Oglądamy się na wspaniałą trawiastą równinę.

Powyżej równiny dolina zacieśnia się.

Jaszczurka skalna Aurelio (Iberolacerta aurelioi).

Znak szlaku na kamieniu.

Trawiasta bula po pokonaniu stromego odcinka szlaku.

Widok z trawiastej buli po pokonaniu stromego odcinka.
Dobrze stąd widać  Pic del Port Vell (2655 m n.p.m.).

A tu koncentrujemy się na Pic dels Aspres (2562 m n.p.m.),
poniżej widczny jest fragment Estany de les Truites w sąsiedztwie schroniska „Coma Pedrosa”.


Płaskowyż ze schroniskiem i jeziorem Estany de les Truites.

Schronisko „Coma Pedrosa” (Refugi de Coma Pedrosa).

W głębi pokazuje się szczyt Coma Pedrosa.

Zbliżenie na szczyt Coma Pedrosa.

Estanys de Comapedrosa to dwa jeziorka połączone niedużym przewężeniem. Po opadach deszczu z pewnością współtworzą one jedno większe jeziorko. Wypływa z niego strużka, która potem kaskadą po skalnej rynnie spływa do doliny, którą niedawno przemierzaliśmy. Widzimy stąd też najwyższy wierzchołek w masywie Coma Pedrosa, z kilkoma osobami, które już cieszą oczy wspaniałą panoramą. My jeszcze musimy pokonać spore przewyższenie, aby dotrzeć tam i zobaczyć na własne oczy walory krajobrazowe tego szczytu.

Estanys de Comapedrosa.

Estanys de Comapedrosa (widok ze skalnego gardła).

Nad nami szybuje kilka sępów płowych (Gyps fulvus fulvus), zamieszkujących tutejsze góry, uznawanych za symbol Andory. W Polsce ten gatunek ptaka jest obecnie raczej niespotykany, a ostatnie odnotowane miejsca lęgowe miał najpewniej w 1914 roku w Pieninach. Oprócz Pienin, wyprowadzał kiedyś swoje lęgi również w Tatrach. Sęp płowy swoją wielkością przewyższa wszystkie ptaki szponiaste, a więc jest też większy od orła przedniego.

Sęp płowy (Gyps fulvus fulvus).

Za jeziorkiem szlak diametralnie zmienia charakter na skalisty. Teren pokryty jest rumoszem spękanych głazów paleozoicznych. Podobnie jak w całej północno-zachodniej Andorze, większość tych skał pochodzi z kambru i ordowiku. Powyżej jeziorka pokonujemy krótkie spiętrzenie, które wprowadza nas do wąskiego gardła usłanego rumoszem. Odchodzi z tego miejsca jeden z dwóch szlakowych wariantów prowadzących na szczyt Coma Pedrosa, który uznawany jest za trudniejszy. Widzimy jego początek wiodący wprost w górę stromego zbocza, dalej jego nitka ginie nam pośród skał.

Kamienne gardlo pomiędzy jeziorami.

Jest godzina 13.05, a więc notujemy ponad godzinne opóźnienie względem zakładanego czasu. Jednak wspaniała pogoda i pozostała długość dnia nie pozwalają się tym martwić. Wygląda na to, że wstrzeliliśmy się z pogodą idealnie. Przechodzimy przez ciasne skalne gardło, za którym rozlewa się znacznie większe jeziorko, niezwykle urokliwe ulokowane w niecce pośród skał. Estany Negre (2627 m n.p.m.) – tak się zwie ten przepiękny zbiornik, krystaliczny, choć jego nazwę można by przetłumaczyć jako Czarny Staw („negre” z łac. „niger” oznacza z języka katalońskiego po prostu „czarny”). Ma powierzchnię około 1,5 ha i 16 m maksymalnej głębokości. Od północno-zachodniej strony kotlinę jeziora obwarowuje grań z Agulla de Baiau (2860 m n.p.m.), z drugiej strony piarżyste zbocze Coma Pedrosa (2943 m n.p.m.).

Estany Negre obchodzimy od prawej strony, maszerując tuż przy jego brzegu. Po drugiej stronie jeziorka, gdzie zasilane jest bezimiennym strumieniem pokonujemy skalną bulę. 

Estany Negre (2627 m n.p.m.).


Przed nami nieduża skalna bula.

Szlak powyżej jeziorka jest przejrzysty. Wyprowadza na przełęcz Portella de Baiau (2777 m n.p.m.), za którą rozciąga się Hiszpania. Tuż przed przełęczą odbijamy w prawo na ścieżkę prowadzącą już wprost na najwyższy szczyt księstwa Andory, na Pic de Coma Pedrosa. Od tego miejsca szlak staje się szybko bardziej wymagający - znacznie bardziej techniczny, kamienisty i nachylony. Trzeba pilnować właściwej drogi, bo na tym odcinku nie ma wyraźnej ścieżki. Ważne, aby nie zejść za bardzo na piargi po prawej, na które wejście ogrodzone jest od góry i od dołu ciągiem łańcucha. Są niebezpieczne ze względu na niestabilność i możliwość wystąpienia kamiennej lawiny.

Przed nami Portella de Baiau (2777 m n.p.m.).

Piarżyste zbocze Coma Pedrosa.

Kruche zbocze Coma Pedrosa.

Już prawie na szczycie.

Końcowe podejście zajmuje około 30 minut i w końcu o godzinie 14.45 stajemy na szczycie Coma Pedrosa (2942 m n.p.m.). Rzeczywiście widoki z niego są spektakularne! Na najwyższym szczycie Andory czas pozornie się zatrzymuje, pozwalając na wchłonięcie wyjątkowego piękna krajobrazu. Pic de Coma Pedrosa wykracza poza sferę zwykłej wędrówki - jest wyniesieniem duszy pośród nieokiełznanego splendoru górskiego terenu Andory. Na szczycie jest dość dużo miejsca, aby ściągnąć plecak i odpocząć, ale ujmujące widoki pomimo zmęczenia nie pozwalają nam usiąść na skałach. Mamy tu wspaniały panoramiczny widok na Pireneje. Cała panorama opisana jest na tablicach rozmieszczonych wokół punktu wierzchołkowego. Na początku widzimy jedynie połowę tej panoramy po stronie zachodniej, ale wkrótce chmury po stronie wschodniej, które skądś się pojawiły, odpływają i wtedy odsłania się dookólny, spektakularny widok, w tym na dolinę Riu d'Arinsal, w której rozpoczęliśmy naszą wędrówkę. Na prawo widać stojące na skraju progu schronisko Coma Pedrosa, za nim lśni lustro Estany de les Truites .

Coma Pedrosa (2942 m n.p.m.).

Pierwsze udokumentowane wejście na szczyt Coma Pedrosa miało miejsce 22 września 1858 roku. Dokonał tego zespół składający się z sześciu członków hiszpańsko-andorskiego komitetu, który wytyczył granicę między tymi dwoma krajami. Aby uczcić to wydarzenie, 22 września ogłoszono Dniem Parku.

Dolina Arinsal.

Zbliżenie na Estany de les Truites i schronisko „Coma Pedrosa”.

Tędy wychodziliśmy na szczyt.

Przedłużenie grzbietu na południu. Tędy biegnie drugi wariant szlaku.

Nasze zejście z widokiem na Pireneje po stronie hiszpańskiej.

O godzinie 15.50 zaczynamy schodzić ze szczytu góry. Wracamy tą samą trasą, aby cieszyć się ponownie niesamowitym lustrem Estany Negre wtopionym w polodowcowym kotle i pięknymi widokami doliny. Z wielką ostrożnością schodzimy po silnie nachylonym zboczu. Ścieżka prowadzi przez kruche skałki. Podejście w górę było łatwiejsze, choć wolniejsze niż zejście. Świetnie teraz widać hiszpańską dolinę Riu de Baiau, znajdującą się po drugiej stronie przełęczy Portella de Baiau (2777 m n.p.m.). Stoi tam para jezior o tej samej nazwie co potok spływający doliną - Estanys de Baiau. Przy jeziorkach znaleźć można wygodny schron Refugi Josep Maria Montfort (2517 m n.p.m.) z 9 miejscami do spania. Przez Portella de Baiau przechodzi szlak GR11.

O godzinie 16.15 udaje się opuścić strome zbocze Coma Pedrosa. Nieco dalej skręcamy w stronę niższych części doliny ku widocznemu Estany Negre. Słońce już nie przegląda się w jego lustrze, jego tafla zrobiła się ciemniejsza. Zaczynamy obejście jeziora. O godzinie 16.40 jesteśmy po drugiej stronie i wchodzimy w skaliste gardło, za którym mamy zejście do pary jeziorek Estanys de Comapedrosa. Te lśnią jeszcze w blasku padających promieni słońca.

Szlak nad Estany Negre.

Estany Negre.

Estany Negre.

Estany Negre.



Skalne gardło.

Opuszczamy surowe plenery skał. Ostrym trawiastym zboczem schodzimy w niższe partie doliny. Wkrótce skręcamy na wschód i coraz łagodniejszym zboczem wkraczamy ponownie na oszałamiająco piękną równinę, której widok stał się iście doskonały w blasku słońca świecącego od zachodu. Wtulona między szczyty dolina ciągnie się aż pod schronisko, za którym czeka nas zejście do lasu, ale nie tak od razu.

To już trawiaste zbocze.

Równina.

Głazy na równinie.

Zbliża się godzina 17.30. Na równinie odnajdujemy ścieżkę odbijającą w prawo. To znakowany skrót do schroniska. Docieramy do niego o godzinie 17.50. Zatrzymujemy się na kwadrans. Schronisko Coma Pedrosa posiada obsługę, ale tylko w okresie od czerwca do października, kiedy oprócz noclegów oferuje również posiłki. Może pomieścić 49 osób. Poza sezonem istnieje możliwość noclegu w schronie zimowym (w przybudówce), gdzie znajdziemy stalowe prycze, stolik, ławkę i co ważne kominek.

Ścieżka do schroniska.

Znaki szlaku.


Południowe zbocza Coma Pedrosa. 

Refiugi de Coma Pedrosa.

Schronisko.

Schodzimy do lasu równolegle do kaskady Riu de Comapedrosa. Przecinamy niewielki bród jego dopływu. Te piękne ścieżki w przeszłości były jedynym środkiem komunikacji pomiędzy wioskami parafii La Massana a sąsiednimi dolinami katalońskimi, w tym francuskimi. Obecnie służą głównie turystyce, która cieszy się dużą popularnością w sezonie letnim. W zimie tereny te stają się popularne wśród narciarzy.

Przed ostrzejszym fragmentem zejścia.

Tutaj na niewielkim wypłaszczeniu przechodzimy bród potoku.

Wędrówka przez las staje się przyjemnością. Koniec dnia nie goni nas tak jak w kraju, bo słońce zachodzi tu później, choć Andora leży na południkach Wielkiej Brytanii, to jednak czas odnosi do tej samej strefy czasowej jak Polska. Schodzimy zakosami do łożyska potoku, gdzie szlak przechodzi mostkiem na drugą stronę doliny. Jednak tuż przed nim kierujemy się na inny szlak, który prowadzi do Arinsal. To chybna nowy szlak, bo nie mamy go na swoich mapach. Wiedzie przeważnie prawym brzegiem Riu Pollós. Przez niedługi czas tylko idziemy jego lewym brzegiem, przechodząc tam i z powrotem dwoma mostkami. Pojawiają się przy nich łańcuchy podwieszone do skał, potem mamy jeszcze trzeci ciąg na skalnym prożku, ale w sumie są one zbędne przy dzisiejszych warunkach. Bawimy się nimi, ale gdyby było ślisko, byłby nieodzowną pomocą dla bezpiecznego przejścia tych fragmentów trasy. Potok również cały czas zabawia nas wodospadzikami i malowniczymi basenami. Las mieni się naturalnym bogactwem i różnorodnością biologiczną.

Mostek na lewą stronę Riu Pollós.

Łańcuch na lewej stronie Riu Pollós.

Powrót na prawy brzeg Riu Pollós.

Dalej mamy jeszcze jeden, trzeci ciąg łańcucha.

Zabudowania Arinsal. Tu zaczynaliśmy wycieczkę.

Powoli zmierzamy do zakończenia wspaniałej trasy, która pozwoliła nam na zdobycie najwyższego szczytu Andory. Za nami przepiękna dolina z niezliczoną ilością atrakcji, które nie pozwolą nam zapomnieć tej drogi. Liczyła nieco ponad 15 kilometrów, ale miała aż 1400 metrów przewyższeń. Jednak wysiłek jej pokonania, każdy stawiany na niej krok sprawiał w uczuciach cudowną wibrację, która w szczytowym apogeum olśniła nas jedną z najlepszych panoram na Pireneje.

O godzinie 20.15 kończymy pasjonującą wędrówkę w hotelu „Patagonia” w Arinsal. Za nami niezwykle satysfakcjonujący dzień, pełny widoków zapierających dech w piersiach, górskiej przestrzeni, jak również urozmaiconego szlaku, który właściwie zaoferował nam wszystko co możliwe w górach, od skał, przez górskie łąki, po bujne lasy. Droga nie lada gratka – tak można by to określić krótko, ale to i tak za mało, aby oddać wszystko czego doświadczyliśmy. 

Udostępnij:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz


Życie jest zbyt krótkie, aby je przegapić.

Liczba wyświetleń

Popularne posty (ostatnie 30 dni)

Etykiety

Archiwum bloga

Z nimi w górach bezpieczniej

Zapamiętaj !
NUMER RATUNKOWY
W GÓRACH
601 100 300

Mapę miej zawsze ze sobą

Stali bywalcy

Odbiorcy


Wyrusz z nami na

Główny Szlak Beskidu Wyspowego


ETAP DATA, ODCINEK
1
19.11.2016
[RELACJA]
Szczawa - Jasień - Ostra - Ogorzała - Mszana Dolna
2
7.01.2017
[RELACJA]
Mszana Dolna - Potaczkowa - Rabka-Zdrój
3
18.02.2017
[RELACJA]
Rabka-Zdrój - Luboń Wielki - Przełęcz Glisne
4
18.03.2017
[RELACJA]
Przełęcz Glisne - Szczebel - Kasinka Mała
5
27.05.2017
[RELACJA]
Kasinka Mała - Lubogoszcz - Mszana Dolna
6
4.11.2017
[RELACJA]
Mszana Dolna - Ćwilin - Jurków
7
9.12.2017
[RELACJA]
Jurków - Mogielica - Przełęcz Rydza-Śmigłego
8
20.01.2018
[RELACJA]
Przełęcz Rydza-Śmigłego - Łopień - Dobra
9
10.02.2018
[RELACJA]
Dobra - Śnieżnica - Kasina Wielka - Skrzydlna
10
17.03.2018
[RELACJA]
Skrzydlna - Ciecień - Szczyrzyc
11
10.11.2018
[RELACJA]
Szczyrzyc - Kostrza - Tymbark
12
24.03.2019
[RELACJA]
Tymbark - Kamionna - Żegocina
13
14.07.2019
[RELACJA]
Żegocina - Łopusze - Laskowa
14
22.09.2019
[RELACJA]
Laskowa - Sałasz - Męcina
15
17.11.2019
[RELACJA]
Męcina - Jaworz - Limanowa
16
26.09.2020
[RELACJA]
Limanowa - Łyżka - Pępówka - Łukowica
17
5.12.2020
[RELACJA]
Łukowica - Ostra - Ostra Skrzyż.
18
6.03.2021
[RELACJA]
Ostra Skrzyż. - Modyń - Szczawa

Smaki Karpat

Wołoskimi śladami

Główny Szlak Beskidzki

21-23.10.2016 - wyprawa 1
Zaczynamy gdzie Biesy i Czady,
czyli w legendarnych Bieszczadach

BAZA: Ustrzyki Górne ODCINEK: Wołosate - Brzegi Górne
Relacje:
13-15.01.2017 - Bieszczadzki suplement do GSB
Biała Triada z Biesami i Czadami
BAZA: Ustrzyki Górne
Relacje:
29.04.-2.05.2017 - wyprawa 2
Wielka Majówka w Bieszczadach
BAZA: Rzepedź ODCINEK: Brzegi Górne - Komańcza
Relacje:
16-18.06.2017 - wyprawa 3
Najdziksze ostępy Beskidu Niskiego
BAZA: Rzepedź ODCINEK: Komańcza - Iwonicz-Zdrój
Relacje:
20-22.10.2017 - wyprawa 4
Złota jesień w Beskidzie Niskim
BAZA: Iwonicz ODCINEK: Iwonicz-Zdrój - Kąty
Relacje:
1-5.05.2018 - wyprawa 5
Magurskie opowieści
i pieśń o Łemkowyni

BAZA: Zdynia ODCINEK: Kąty - Mochnaczka Niżna
Relacje:
20-22.07.2018 - wyprawa 6
Ziemia Sądecka
BAZA: Krynica-Zdrój ODCINEK: Mochnaczka Niżna - Krościenko nad Dunajcem
Relacje:
7-9.09.2018 - wyprawa 7
Naprzeciw Tatr
BAZA: Studzionki, Turbacz ODCINEK: Krościenko nad Dunajcem - Rabka-Zdrój
Relacje:
18-20.01.2019 - wyprawa 8
Zimowe drogi do Babiogórskiego Królestwa
BAZA: Jordanów ODCINEK: Rabka-Zdrój - Krowiarki
Relacje:
17-19.05.2019 - wyprawa 9
Wyprawa po wschody i zachody słońca
przez najwyższe partie Beskidów

BAZA: Markowe Szczawiny, Hala Miziowa ODCINEK: Krowiarki - Węgierska Górka
Relacje:
22-24.11.2019 - wyprawa 10
Na śląskiej ziemi kończy się nasza przygoda
BAZA: Równica ODCINEK: Węgierska Górka - Ustroń
Relacje:

GŁÓWNY SZLAK WSCHODNIOBESKIDZKI

termin 1. wyprawy: 6-15 wrzesień 2019
odcinek: Bieszczady Wschodnie czyli...
od Przełęczy Użockiej do Przełęczy Wyszkowskiej


termin 2. wyprawy: wrzesień 2023
odcinek: Gorgany czyli...
od Przełęczy Wyszkowskiej do Przełęczy Tatarskiej


termin 3. wyprawy: wrzesień 2024
odcinek: Czarnohora czyli...
od Przełęczy Tatarskiej do Gór Czywczyńskich

Koszulka Beskidzka

Niepowtarzalna, z nadrukowanym Twoim imieniem na sercu - koszulka „Wyprawa na Główny Szlak Beskidzki”.
Wykonana z poliestrowej tkaniny o wysokim stopniu oddychalności. Nie chłonie wody, ale odprowadza ją na zewnątrz dając wysokie odczucie suchości. Nawet gdy pocisz się ubranie nie klei się do ciała. Wilgoć łatwo odparowuje z niej zachowując jednocześnie komfort cieplny.

Fascynujący świat krasu

25-27 lipca 2014 roku
Trzy dni w Raju... Słowackim Raju
Góry piękne są!
...można je przemierzać w wielkiej ciszy i samotności,
ale jakże piękniejsze stają się, gdy robimy to w tak wspaniałym towarzystwie – dziękujemy Wam
za trzy niezwykłe dni w Słowackim Raju,
pełne serdeczności, ciekawych pogawędek na szlaku
i za tyleż uśmiechu.
24-26 lipca 2015 roku
Powrót do Słowackiego Raju
Powróciliśmy tam, gdzie byliśmy roku zeszłego,
gdzie natura stworzyła coś niebywałego;
gdzie płaskowyże pocięły rokliny,
gdzie Spisza i Gemeru łączą się krainy;
by znów wędrować wąwozami dzikich potoków,
by poczuć na twarzy roszące krople wodospadów!
To czego jeszcze nie widzieliśmy – zobaczyliśmy,
gdy znów w otchłań Słowackiego Raju wkroczyliśmy!


19-21 sierpnia 2016 roku
Słowacki Raj 3
Tam gdzie dotąd nie byliśmy!
Przed nami kolejne trzy dni w raju… Słowackim Raju
W nieznane nam dotąd kaniony ruszymy do boju
Od wschodu i zachodu podążymy do źródeł potoków
rzeźbiących w wapieniach fantazję od wieków.
Na koniec pożegnalny wąwóz zostanie na południu,
Ostatnia droga do przebycia w ostatnim dniu.

           I na całe to krasowe eldorado
spojrzymy ze szczytu Havraniej Skały,
           A może też wtedy zobaczymy
to czego dotąd nasze oczy widziały:
           inne słowackie krasy,
próbujące klasą dorównać pięknu tejże krainy?
           Niech one na razie cierpliwie
czekają na nasze odwiedziny.

7-9 lipca 2017 roku
Słowacki Raj 4
bo przecież trzy razy to za mało!
Ostatniego lata miała to być wyprawa ostatnia,
lecz Raj to kraina pociągająca i w atrakcje dostatnia;
Piękna i unikatowa, w krasowe formy bogata,
a na dodatek zeszłego roku pojawiła się w niej ferrata -
przez dziki Kysel co po czterdziestu latach został otwarty
i nigdy dotąd przez nas jeszcze nie przebyty.
Wspomnień czar ożywi też bez większego trudu
fascynujący i zawsze urzekający kanion Hornadu.
Zaglądnąć też warto do miasta mistrza Pawła, uroczej Lewoczy,
gdzie w starej świątyni świętego Jakuba każdy zobaczy
najwyższy na świecie ołtarz, wyjątkowy, misternie rzeźbiony,
bo majster Paweł jak Wit Stwosz był bardzo uzdolniony.
Na koniec zaś tej wyprawy - wejdziemy na górę Velka Knola
Drogą niedługą, lecz widokową, co z góry zobaczyć Raj pozwala.
Słowacki Raj od ponad stu lat urodą zniewala człowieka
od czasu odkrycia jej przez taternika Martina Rótha urzeka.
Grupa od tygodni w komplecie jest już zwarta i gotowa,
Kaniony, dzikie potoki czekają - kolejna rajska wyprawa.


Cudowna wyprawa z cudownymi ludźmi!
Dziękujemy cudownym ludziom,
z którymi pokonywaliśmy dzikie i ekscytujące szlaki
Słowackiego Raju.
Byliście wspaniałymi kompanami.

Miało być naprawdę po raz ostatni...
Lecz mówicie: jakże to w czas letni
nie jechać znów do Słowackiego Raju -
pozwolić na zlekceważenie obyczaju.
Nawet gdy niemal wszystko już zwiedzone
te dzikie kaniony wciąż są dla nas atrakcyjne.
Powiadacie też, że trzy dni w raju to za krótko!
skoro tak, to czy na cztery nie będzie zbyt malutko?
No cóż, podoba nam się ten kras,
a więc znów do niego ruszać czas.
A co wrzucimy do programu wyjazdu kolejnego?
Może z każdego roku coś jednego?
Niech piąty epizod w swej rozciągłości
stanie się powrotem do przeszłości,
ruszajmy na stare ścieżki, niech emocje na nowo ożyją
gdy znów pojawimy się w Raju z kolejną misją!

15-18 sierpnia 2018 roku
Słowacki Raj 5
Retrospekcja
Suchá Belá - Veľký Sokol -
- Sokolia dolina - Kyseľ (via ferrata)

Koszulka wodniacka

Tatrzańska rodzinka

Wspomnienie


519 km i 18 dni nieustannej wędrówki
przez najwyższe i najpiękniejsze partie polskich Beskidów
– od kropki do kropki –
najdłuższym górskim szlakiem turystycznym w Polsce


Dorota i Marek Szala
Główny Szlak Beskidzki
- od kropki do kropki -

WYRÓŻNIENIE
prezentacji tego pasjonującego przedsięwzięcia na



za dostrzeżenie piękna wokół nas.

Dziękujemy i cieszymy się bardzo,
że nasza wędrówka Głównym Szlakiem Beskidzkim
nie skończyła się na czerwonej kropce w Ustroniu,
ale tak naprawdę doprowadziła nas aż na
Navigator Festival 2013.

Napisz do nas