Idziemy w górę polany, tam gdzie droga chowa się z powrotem do lasu. Stamtąd właśnie wylatują świetliste promyki słońca, którego tarcza znajduje się gdzieś za lasem po drugiej stronie wzniesienia.
TRASA:
Witów
Przysłop Witowski (1164 m n.p.m.)
Magura Witowska (słow.
Oravická Magura, 1232 m n.p.m.)
Vyšné diely
-
Orawice (słow.
Oravice)
Południowym skrajem wioski przez drogę wojewódzką nr 958
przechodzi czarny szlak - ten sam, którym niespełna dwa lata temu przybyliśmy
do tej wioski idąc z Gubałówki. Dzisiaj o godzinie 11.30 podejmujemy niejako
kontynuację tamtej wędrówki. Wyruszamy na trasę znaczoną czarnym szlakiem. Idziemy
najpierw przez Witów wzdłuż biegnącej przez tą wioskę drogi wojewódzkiej nr
958. Za niedługo przechodzimy przez mostek, za którym schodzimy z szosy
skręcając w prawo na drogę gruntową. Rozpoczynamy podejście zbliżając się do
krawędzi lasu.
|
Witów. |
Przed lasem omijamy porozrzucane konary pochodzące ze ścinki drzew. Wre przy nich praca drwali. Obchodzimy to miejsce drogą i nikniemy w świerkowym lesie. Droga lekko pnie się jego gąszczem, miejscami lekko błotnista, miejscami lekko oblodzona tylko nieco utrudnia marsz. Nie ma mrozu, nie jest zimno. Nad lasem wiszą nisko chmury, lecz nie chcą uronić ni kruszynki białego puchu. Chętniej pewnie oblałyby nas deszczem. To dziwna pogoda jak na tą porę roku. Ktoś pyta się, czy byliśmy już tej zimy na nartach. – Nie, nie byliśmy. Tego roku zima jakaś taka jest figlarna, a tak się do niej przygotowywaliśmy. Napisaliśmy nawet serię artykułów na bloga dedykowaną narciarzom, ale chyba puścimy je dopiero w przyszłym sezonie, bo na tle obecnej aury zimowej śmiesznie by wyglądały. Już pierwsze słowa prologu odebrane byłyby za groteskę:
Za oknem czeka biały puch,
zimowy trzeba wdziać już ciuch;
bałwana lepić trza lub na narty iść,
a nie leżeć na kanapie jak jesienny liść.
|
Na skraju wioski. |
|
Szlak przy polanie Mnichówka. |
Tymczasem podążamy w górę zbocza. O godzinie 11.45 przechodzimy skrajem lasu, zataczając łuk wokół polany. To polana zwana Mnichówką. W jej górnej części stoi kilka starych domów góralskich. Wstępujemy na chwilkę na polanę, ale widoki z niej mamy wątłe. Znów zagłębiamy się w lesie.
|
Polana Mnichówka. |
|
Polana Mnichówka. |
Leśna droga nastawia nas interpersonalnie. Rozmawiamy. Planujemy wiosnę, lato. Gdzie by się tu wybrać: może Mały Szlak Beskidzki, a może powrócić w Sudety, po głowie plączą się Niżne Tatry, które tak słabo znamy. Idący obok Piotr namawia nas na powtórzenie Głównego Szlaku Sudeckiego - to by było dobre, ale w przeciwną stronę niż wcześniej. Najlepiej byłoby mieć czas na realizację wszystkich pomysłów, bo lubimy nowe i stare szlaki. Planować jest równie wspaniale, jak później wędrować.
O godzinie 12.10 wychodzimy kolejna na polanę. W ciszy stoi na niej jeden nowszy dom. Słońce przebłyskuje przez chmury. Po chwili rozrzuca kilka swoich promieni między leśne drzewa. Niektóre przedostają się na polanę, a parę z nich uderza nam prosto w twarz. Trudno jest patrzeć przed siebie. Po lewej na południowym wschodzie pokazuje się zarys Giewontu. Chmury nieco przerzedły, a więc prognozy były trafne. Wkrótce zachmurzenie powinno zmniejszyć się.
|
Giewont. |
|
Stamtąd właśnie wylatują świetliste promyki słońca. |
Idziemy w górę polany, tam gdzie droga chowa się z powrotem do lasu. Stamtąd właśnie wylatują świetliste promyki słońca, którego tarcza znajduje się gdzieś za lasem po drugiej stronie wzniesienia. Idziemy do światła. Promyki na leśnej drodze ogarniają nas rozkosznym ciepłem. Jest zbyt ciepło, aby iść w kurtce. Schodzimy na chwilę nieco z leśnej drogi, bo ta jest tutaj błotnista, rozjeżdżona. Poruszamy się między świerkami.
|
Promyki na leśnej drodze ogarniają nas rozkosznym ciepłem. |
Wolno i sennie chodzą
po jasnym tle błękitu
srebrzystobiałe chmurki
z połyskiem aksamitu.
Szmaragdem słońce błyska
na ciemnej drzew zieleni,
lub przez konary rzuca
ognistych pęk promieni.
Po niebie i po lesie,
po łąk zielonych łanie,
przejrzyste, zwiewne idzie
błękitne zadumanie.
(Kazimierz Przerwa-Tetmajer, "W lesie", fragmenty)
|
Słonce przez konary rzuca ognistych pęk promieni. |
|
Idziemy do światła. |
|
Szmaragdem słońce błyska na ciemnej drzew zieleni. |
|
Las przeniknięty promieniami słońca. |
Niebawem droga wypłaszcza się. Robi się bardziej sucha. Las przeniknięty promieniami słońca wciąż olśniewa, otumania. W tym otaczającym nas pięknie czujemy się pozytywnie odurzeni. Wydaje się jakbyśmy za chwilę mieli odkryć jakąś tajemnicę tego lasu, jakbyśmy byli wybrańcami przed którymi świerki odsłonią rąbek nieznanej historii. Poruszą się niespodziewanie niczym tolkienowscy Entowie z lasu Fangorn.
Wkrótce przecinamy poletko przerzedzonych drzew i kilka minut później, o godzinie 12.50 jesteśmy na wierzchołku Przysłopu Witowskiego (1164 m n.p.m.). Na szczycie spotykamy słupek graniczny II/265. Odtąd szlak prowadzić nas będzie granicą państwową. Wierzchołek Przysłopu Witowskiego jest w całości zalesiony, a tym samym nie przedstawia walorów widokowych. Na południowym wschodzie, niecałe 500 metrów, jest całkiem spora polana Kosarzyska (bliżej było do niej z niedawno przecinanego poletka przerzedzonych drzew), ale rezygnujemy z jej zbadania, bo choć wiatr rozwiał chmury to i tak przejrzystość rozgrzanego powietrza nie jest zbyt duża. Ciąg kilku śródleśnych polan znajduje się blisko przed nami na północnym zachodzie. Najbliższa z nich Polana Przysłop za szczytem niemal dotyka naszego szlaku.
|
Poletko przerzedzonych drzew na Przysłopie Witowskim. |
|
Przysłop Witowski (1164 m n.p.m.). |
Za szczytem Przysłopu Witowskiego szlak nieco obniża się. Omijamy ścięte lodem rozlewiska kałuż. Na drodze znajdują się śladowe ilości śniegu, które uchowały się skryte w cieniu drzew. Po niedługim czasie znów nabieramy spokojnie wysokości. Przecinamy jakąś niewielką polankę, skąd na południu ponad koroną drzew pokazuje się kilka tatrzańskich wierzchołków.
|
Na przełęczy między Magurą Witowską i Przysłopem Witowskim. |
|
Ponad koroną drzew pokazuje się kilka tatrzańskich wierzchołków. |
|
Pod szczytem Magury Witowskiej. |
Od Przysłopu Witowskiego aż na szczyt Magury Witowskiej szlak cały czas biegnie prosto granicą państwową. Magurę Witowską (słow. Oravická Magura, 1232 m n.p.m.) zdobywamy spacerowym tempem o godzinie 13.10. Magura Witowska i zdobyty wcześniej Przysłop Witowski są najwyższymi wzniesieniami Orawicko-Witowskich Wierchów (słow. Oravicko-vitovské vrchy). Do godziny 13.35 robimy sobie przerwę.
|
Magura Witowska (słow. Oravická Magura, 1232 m n.p.m.). |
W niedługim czasie na szczycie zbiera się cała grupa, z którą wyruszyliśmy na dzisiejszą wędrówkę. Agatka, która jest wiceprezesem Klubu Turystyki Górskiej „Wierch” coś trzyma w rękach... tajemniczą zieloną obwolutę, w tejże chwili ją otwiera i zaczyna czytać znajdującą się w niej treść:
List gratulacyjny
dla naszej klubowiczki Eli Szali
Przyjmij gratulacje za zdobycie jako najmłodsza turystka
złotej odznaki Głównego Szlaku Beskidzkiego.
Podziwiamy Cię za wytrwałość i jesteśmy dumni, że jesteś
w naszym Klubie.
Życzymy Ci dalszych sukcesów turystycznych,
miło nam będzie wędrować z Tobą po górach.
Za Agatą szpalerem stoją Janek i drugi Janek, co z jednym i z drugim Ela grzyby zbiera. Jest też Gienek - Prezes Oddziału. Po kolei dłoń ściskają Eli, gratulacjom nie ma końca - wszyscy pozostali wędrowcy z którymi depczemy dzisiaj te same ścieżki do nich dołączają. Mała uroczystość, miła chwila, piękny gest. Wszak Ela od dłuższego czasu chodzi po górach dorównując dorosłym, a wcale choć młodsza nie jest jej łatwiej - przecież jak sama trafnie podkreśla musi zrobić więcej kroków od każdego dorosłego, bo ma krótsze nogi.
Na Magurze Witowskiej kończy się czarny polski szlak, którym do tej pory wędrowaliśmy. Zaczyna się zaś słowacki niebieski, którym schodzimy ze szczytu, a jednocześnie wchodzimy na terytorium Słowacji. Po około 10 minutach schodzenia wychodzimy na polanę Vyšné diely ciągnącą się długim pasem na północ, a potem na zachód. Z tego miejsca widzielibyśmy ponad drzewami wierzchołki z zachodniej części Tatr, ale z tamtej strony akurat nadeszła chmura.
|
Vyšné diely. |
Ścieżka wiedzie nas pasem polany. Po około 600-700 metrach dochodzimy do miejsca, gdzie pas polany zakręca na zachód. Rośnie tu kilka młodych świerków, które jakby przedzielają polanę na dwie części. Pod tymi świerkami kończy się niebieski szlak, dochodząc do żółtego łączącego miejscowości Sucha Góra (słow. Suchá Hora, węg. Szuchahora) i Orawice (słow. Oravice). Kierując się żółtymi znakami obieramy kierunek na Orawice.
|
Vyšné diely. |
|
Wykorzystujemy leżące kłody drzew, aby nie ugrzęznąć w błocie. |
Przed nami jeszcze około 800 metrów wędrówki polaną. O godzinie 14.10 wchodzimy do lasu na drogę, która początkowo jest bardzo podmokła i grząska. W jednym miejscu wykorzystujemy leżące kłody drzew, aby nie ugrzęznąć w błocie. Droga wkrótce zaczyna obniżać się coraz szybciej. Pojawiają się na niej powalone świerki - zapewne dzieło niedawnego halnego. Omijamy je szerokimi obejściami, bowiem gęste gałęzie pokryte zielonymi igłami nie pozwalają ich przeskoczyć.
|
Powalone świerki na szlaku. |
W międzyczasie zbocze po którym schodzimy robi się bardzo strome. Wracamy również na drogę po której biegnie nasz szlak. O godzinie 13.35 przecinamy utwardzoną drogę leśną. Niedługo potem wchodzimy na dróżkę pokrytą połamanymi gałęziami i patykami ze zniszczonych drzew. Wkrótce na przedłużeniu dróżki dostrzegamy wycinek grzbietu Tatr Zachodnich.
O godzinie 14.50 wchodzimy na rozległą polanę. Jesteśmy już blisko kresu naszej wędrówki w Dolinie Cichej Orawskiej. Na wprost, tuż przed nami wyrasta Osobita (słow. Osobitá, 1687 m n.p.m.), szczyt - symbol końca Tatr. Słońce dotyka już jego krawędzi. Na lewo od Osobitej widzimy kolejne szczyty Tatr Zachodnich wznoszące się nad Doliną Rohacką.
|
Na przedłużeniu naszej ścieżki pokazuje się Osobita. |
|
Osobita (słow. Osobitá, 1687 m n.p.m.). |
|
Tatry Zachodnie z polany pod Orawicami. |
Idąc skrajem polany docieramy do drogi asfaltowej. Spotykamy na niej czerwony szlak biegnący z Doliny Juraniowej (słow. Juráňova dolina), w której znajduje się efektowny wąwóz skalny zwany Juraniową Cieśniawą (słow. Tiesňavy) o długości około 1000 metrów. Droga do niego prowadzi na lewo, zaś my skręcamy na prawo i idziemy szosą do Orawic. Po około 250 metrach przechodzimy mostkiem nad rzeką Orawica (słow. Oravica).
Po prawej stronie widzimy słynne orawickie baseny termalne „Meander Park”. Wypełnione wodami pochodzącymi ze źródeł z głębokości 1687 metrów. Ujęta z tych źródeł woda ma temperaturę 58° C, ale dla potrzeb gości ochładza się ją do 32-38° C.
|
Droga do Orawic. |
|
Orawice, baseny termalne „Meander Park”. |
Nad basenami termalnymi wznosi się Krupová (1065 m n.p.m.) - wzniesienie Orawicko-Witowskich Wierchów. Na jej zboczach znajdują się nartostrady. Przechodzimy przez drugi mostek nad potokiem Bystra (słow. Bystrá), który tuż poniżej kąpieliska termalnego zasila Orawicę. O godzinie 15.15 jesteśmy na głównej szosie miejscowości.
Pierwsza założona tutaj osada nazywała się Bystra. Była to typowa osada pasterska, założona w 1643 roku. Ze względu na trudne warunki nie przetrwała jednak zbyt długo. W 1659 roku tereny te wydzierżawili mieszkańcy Twardoszyna i założyli na nich osiedle o obecnej nazwie. Później przez około dwa wieki funkcjonowały w tym rejonie kopalnie rud żelaza. W 1931 roku uruchomiono tu schronisko turystyczne i tak dla Orawic zaczęła się era ośrodka turystyczno-rekreacyjnego. W ciągu jednego dnia można zakosztować tu zarówno wędrówki górskiej, w zimie również jazdy na nartach, a potem kąpieli w zmineralizowanej wodzie, podczas której delektować można się widokiem górskich wierchów.
|
Krupová (1065 m n.p.m.) wznosząca się nad basenami termalnymi. |
|
Kaplica w Orawicach przy drodze do Chaty Oravice. |
|
Chata Oravice. |
Nam pozostał już tylko czas by odpocząć w Chacie Oravice i skosztować tamtejszych specjałów w ramach obiadu. Chata położona jest na wysokości 812 m n.p.m. w odległości nie większej niż 200 metrów od głównej szosy. Podchodzimy do niej asfaltową drogą.
Będąc pod schroniskiem z ciekawości obracamy się za siebie. Niespodziewanie ponad leśnymi zboczami Orawicko-Witowskich Wierchów, które dzisiaj przemierzyliśmy pokazują się od nietypowej strony Giewont i Czerwone Wierchy. Niebo ponad nimi pełne jest jaskrawego błękitu, ale granie okryły już cienie zachodzącego słońca.
|
Giewont i Czerwone Wierchy widoczne spod Chaty Oravice. |
|
Giewont. |
|
Bystra (słow. Bystrá). |
Urzekły mnie fotografie zrobione w lesie, klimat niesamowity
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
przepiękne fotografie zrobione w lesie, ciekawie opisana trasa, pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńTak jak i moich poprzedników szczególnie urzekł mnie rozpromieniony las - wspaniale to wygląda! :)
OdpowiedzUsuń