Miała być już wiosna. Kalendarz to zapowiadał i nawet niedawna aura też. Z zadziwieniem, z zaskoczeniem, z uśmiechem spoglądamy na okolicę, która ubrała się znów pięknie na biało. Nie sądziliśmy, że przyjdzie nam jeszcze kosztować zimowej wędrówki w Beskidach. Lubimy przedeptane zimowe ścieżki. Wygodniej maszeruje się po nich, niż po kamienistym rumoszu. Tylko chmury nisko wiszą ograniczając dalekosiężność górskich widoków, ale tych i tak by nie było zbyt wiele, bo większość dystansu naszego szlaku prowadzić nas będzie przez lasy piękne i okazałe.
TRASA:
Tymbark (399 m n.p.m.)
Zęzów (693 m n.p.m.)
Dudówka (625 m n.p.m.)
Kostrza (720 m n.p.m.)
Jodłownik (323 m n.p.m.)
Szczyrzyc (332 m n.p.m.)
OPIS:
Od stacji kolejowej „Tymbark” zaczynamy się oddalać o godzinie 7.55. Przecinamy tory linii kolejowej. Kiedyś kończyliśmy tu etap Głównego Szlaku Beskidu Wyspowego. Teraz podążamy w przeciwną stronę zdobywając szczyty do Korony Beskidu Wyspowego. Za torami krótką dróżką wchodzimy na szosę. Na niej 200 metrów w lewo, po czym schodzimy w uliczkę odchodzącą na prawo. Tą podążamy dalej w górę zbocza mijając kolejne domy i Zespół Szkół im. Komisji Edukacji Narodowej w Tymbarku, na osiedlu Nowy Dwór. Droga obsadzona jest drzewami, których stopniowo przybywa, za chwilkę wejdziemy do lasu. Zbocze przed nami staje się stromsze. Leśna ścieżka jednostajnie wiedzie nas przez mieszany las prawie na sam szczyt góry Zęzów, ocierając się o polany z kilkoma domami osiedla Góry i Zęzów. Góra jest w dużym stopniu porośnięta lasem, ale leżące na wschodnich stokach osiedla otoczone są polami uprawnymi, które sięgają niemal wierzchołka. To chyba jedyne miejsce widokowe, z jakim można spotkać się na masywie Zęzowa. Masyw ten choć nieduży i niewysoki, dość ostro wyniesiony jest ponad otaczające doliny, które przez to zdają się być głębokie. Góra pocięta jest również głębokimi jarami kilku potoków uchodzących do Łososiny i Bednarki. Stromizny czynią, że zbocza góry podatne są na osuwiska. Szczególnie południowe zbocza ponad Tymbarkiem, leżące poniżej osiedla Zęzów, gdzie znajduje się duże kamienne osuwisko nazywane przez miejscowych Lisimi Jamami. Jest to jedno z największych osuwisk skalnych w całym Beskidzie Wyspowym.
|
Stacja Kolejowa „Tymbark”. |
|
Zbocze góry Zęzów. |
|
Ścieżka szlaku przed szczytem. |
Szczyt Zęzów (705 m n.p.m.) osiągamy o godzinie 9.00. Znajduje się nieco w oddaleniu po północnej stronie naszego czarnego szlaku. Prowadzą do niego dwie wyraźne ścieżki od południa i od zachodu. Gościmy na szczycie około kwadransa. Schodząc z niego szlak kieruje nas na zachód, gdzie w miarę łagodnie prowadzi grzbietem masywu na przełęcz, na której ulokowało się osiedle Dudówka. Otwierają się nam tu widoki na dolinę Łososiny z Tymbarkiem, za którą wznosi się dostojnie Łopień.
|
|
Zęzów (705 m n.p.m.). |
|
Oddalamy się od szczytu. |
|
Tu nieznakowana ścieżka ze szczytu łączy się ze ścieżką czarnego szlaku. |
|
Polany Dudówki. |
|
Zbliżamy się do Dudówki. |
Na osiedlu Dudówka, dróżka omija domostwo w biegnie dalej na zachód po zboczach Stronia (664 m n.p.m.). Jeszcze na wysokości tego domostwa strzałka szlaku nakazuje nam zejście z wygodnej dróżki na zachód, gdzie ścieżka początkowo dość ostro obniża się, a potem łagodniejszym trawersem schodzi do doliny Bednarki. Wkrótce opuszczamy las i przemierzamy malownicze obszary łąk i pól, domów rozlegle rozproszonych to tu, to tam. Na tych otwartych przestrzeniach łatwo pomylić ścieżki okryte śniegiem. Czasem można wyjść na środek pola uprawnego i o tym nie wiedzieć, a czasami zdaje się nam, że przechodzimy komuś przez podwórko. Szlak w niektórych miejscach prowadzi bardzo blisko domów i budynków gospodarczych. Wtem pojawia się na naszej drodze potok, płytki na nasze szczęście i nie szeroki. Na środku nurtu duży kamień ułatwia nam jego przejście. Krótkim podejściem oddalamy się od niewielkiego jaru potoku, po czym już mostem przechodzimy na drugą stronę Bednarki, a zaraz za nią przecinamy szosę. Około godziny 10.15 zaczynamy podejście na kolejne wzniesienia.
|
|
Dudówka. |
|
Dudówkę opuszczamy ścieżką ostro w dół. |
|
Przez pola przysiółka Zagórze (wieś Zawadka). |
|
Nieduży las. |
|
Jeden z licznych bezimiennych potoków. |
|
Przekraczamy bród potoku. |
|
Zawadka. |
|
Pośród ośnieżonych pól i łąk Zawadki. |
|
Brzozy. |
|
Zawadka. |
|
Kwitnąca wiosna zatrzymała się pod śniegiem. |
|
Most. |
Jeszcze przez kilka minut przemierzamy otwarte tereny, a przed lasem znów mamy wrażenie jakobyśmy przechodzili komuś przez środek podwórka. Szlak wiedzie dalej skrajem lasu ponad górskim osiedlem wsi Rupniów, potem przez chwilkę wzdłuż łąk przylegających do lasu, pod ostatni dom pod lasem. To miejsce, z którego można spojrzeć na dolinę Bednarki uchodzącej do doliny Łososiny. Ścieżka szlaku powyżej wspomnianego domu skręca w lewo, idzie kilkadziesiąt metrów skrajem lasu, po czym skręca w prawo i prowadzi już cały czas lasem wprost na szczyt Kostrzy. Szczyt ten zdobywamy o godzinie 11.10. Tu mamy tradycyjne ognisko i biesiadę.
|
Zbocza Kostrzy. |
|
Fundamenty po rozebranej szopie. |
|
Przy tym budynku skręcamy w lewo do lasu. |
|
Widok spod lasu. |
|
Zbocze Kostrzy. |
Kostrza porośnięta jest starym lasem bukowym, który w na północnych zboczach otoczony jest ochroną rezerwatu przyrody „Kostrza”. Został on utworzony w 2001 roku dla ochrony dobrze zachowanego starodrzewu (buczyny karpackiej i jaworzyny górskiej), ale też stanowisk rzadkiej paproci – języcznika zwyczajnego (phyllitis scolopendrium). Ma on obszar 38,6 ha i zajmuje strome, północne zbocza góry. Obszar tego rezerwatu włączony został również do obszarów ochrony siedlisk Natura 2000.
Pochodzenie nazwy Kostrza niektórzy badacze odnoszą do łacińskiego słowa „castrum” co miałoby wynikać z istniejącym tu przed wiekami jakimś grodem obronnym. Mówi o nim jedna legend, że gród ten miał zapaść się wraz z częścią góry. Miejscowi zaś od dawna nazywają szczyt „Piwniczyskiem”, jakoby kiedyś miała stać na nim jakaś budowla. Potwierdzeniem tego miałoby być kotłowate zagłębienie wypełnione kamieniami na stromym, wschodnim zboczu. Jednak przeprowadzone badania nie znalazły potwierdzenia takiej teorii i wskazują raczej, że zagłębienie powstało w sposób naturalny.
|
Zwisająca gałąź. |
|
Kostrza (720 m n.p.m.). |
|
Przy ognisku. |
|
Kostrza (720 m n.p.m.). |
O godzinie 12.00 wygaszamy ognisko nakrywając je czapą śniegu. Opuszczamy szczyt Kostrzy ogarnięty mgłą. Kierujemy się szlakiem zielonym na zachód. Maszerujemy grzbietem wzdłuż rezerwatu przyrody, oglądając się na rosłe buki - wypatrując pośród nich dzikiej zwierzyny, która chowa się pośród nich: dzików, saren, a może niedźwiedzia, który czasami może tu zaglądnąć. Przyroda jednask jest jak uśpiona w ciszy leśnej głuszy. W pewnym momencie szlak schodzi z grzbietu na północną stronę, potem jeszcze na chwilkę wraca na grzbiet, aż w końcu opuszcza go ponownie i cały czas sprowadza nas w dół.
|
Ognisko dogasa. |
|
Grzbiet Kostrzy. |
|
Niekiedy jest mrocznie. |
|
Mgliście. |
|
Grzbiet obniża się. |
Rósł niegdyś w tym lesie „Buk Pan”, 180-letni pomnik przyrody mający w obwodzie 5,5 metra. Pozostał po nim potężny pień, który można jeszcze zobaczyć przy naszym szlaku. Poniżej tego pnia zbocze góry łagodnieje i po chwili wchodzimy na polankę, przez którą przechodzi leśna droga. Jest tu miejsce odpoczynku dla turystów (ławki) oraz ujęcie wody źródlanej, tzw. „Zimna Woda”. Stoi też tablica informacyjna rezerwatu.
|
|
Buk Pan. |
|
Polanka z miejscem odpoczynku dla turystów. |
Idziemy dalej północno-zachodnim stokiem Kamionki (588 m n.p.m.). Ścieżka opuszczając leśną drogę zaraz za mostem nad potokiem nieco nabiera wysokości. Przechodzimy przez gęściejsze zarośla, aż o godzinie 13.00 opuszczamy las. Wchodzimy na rozległe pola okryte śniegiem. Przed nami widać rozproszone domy. Zbliżamy się do jednego z nich. Wkrótce wchodzimy na wąską szosę, która prowadzi pod jeden z tych domów. Dalej ścieżką powolutku schodzimy w stronę doliny Tarnawki. Głównie otwartymi terenami, ale częściowo lasem. Zabudowa z czasem jest gęściejsza.
|
...wychodzimy z lasu porastającego Kamionkę. |
|
Przed nami rozległe pola okryte śniegiem. |
|
Wiosna zastygła w lodzie. |
|
Przed nami dolina Tarnawki. |
Zbliżamy się do centrum wsi Jodłownik, której nazwa pochodzi najprawdopodobniej od rozległych lasów jodłowych, porastających niegdyś okoliczne tereny. Jedna z pierwszych pisemnych wzmianek o tej wsi pochodzi z 1361 roku, kiedy jej właścicielem oraz okolic był rycerz Mikołaj z rodu Ratołdów. Przechodziła potem do innych rąk szlacheckich. W drugiej połowie XV wieku stała się własnością Lubomirskich. W 1531 roku Jodłownik został zakupiony przez Niewiarowskich z Niewiarowa (herbu Półkozic). Przecław Niewiarowski w 1585 roku ufundował tu drewniany kościół, który właśnie zaczyna pojawiać sie przed nami. Zachował się do dziś. Gdy w 1595 roku Przecław zmarł, to zgodnie z jego testamentem cały ten majątek przeszedł w ręce zakonu Dominikanów z Krakowa i tak pozostał aż do roku 1784, czyli do konfiskaty dóbr zakonnych przez rząd austriacki. Później, w XIX wieku Jodłownik stał się własnością zakonu Cystersów z pobliskiego Szczyrzyca, którzy przeprowadzili generalny remont kościoła, a także założyli przy nim cmentarz i zbudowali most na rzece. Po powstaniu nowego, większego kościoła, w drewnianej świątyni msza odprawiane są już rzadko. Można go zwiedzić, tak jak nie tak dawno nam się to udało zrobić, kiedy przemierzaliśmy ten szlak. Zaglądnęliśmy wówczas do starej i nowej świątyni.
|
Centrum Jodłownika i nowy kościół Narodzenia Najświętszej Marii Panny. |
|
Modrzewiowy kościół Narodzenia Najświętszej Marii Panny w Jodłowniku z 1585 roku. |
Dzisiaj pozostała nam jeszcze wizyta w Szczyrzycu, w którym wiele razy już bywaliśmy i za każdym razem chętnie tam powracamy, choćby tylko do „Marysi”, aby zaopatrzyć się w słynny napój kojący pragnienie, napój z cykorii, palonego ziarna i chmielu, nazywany cerewizją. Wyrabiany jest tu od XVII wieku przez Cystersów. Przed wojną nosił nazwę „Złoty Zdrój”, a pisano o nim, że jest „mocne jak głos kuriera, a słodkie jak śpiew Kiepury”. Dzisiaj ten specyfik odzyskuje blask i smak dzięki zapaleńcom, którzy nadali mu wiele wcieleń w wersji zarówno Lager, jak też Altbier. Świetnie spędzony dzień w radosnym towarzystwie dobrze jest uczcić szklaneczką cerewizji i jedynie żal, że tak szybko dobiegł końca.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz