Zespół Parkowo-Dworski i Folwarczny w Wiśniowej zlokalizowany jest na obszarze Pogórza Strzyżowskiego. Pierwszy zabudowa dworska powstała tu w XVII wieku, gdy ziemie Wiśniowej trafiły do rodziny Firlejów, a stało się to po ślubie Jana Firleja z Zofią, pochodzącą ze słynnego rodu Bonerów. Wieś należała do Bonerów od 1581 roku, kiedy trafiła do Seweryna Bonera, bankiera królewskiego oraz właściciela zamku w Ogrodzieńcu i zamku niższego w Odrzykoniu (Zofia była córką Seweryna). Po wygaśnięciu linii męskiej rodu Firlejów dobra wiśniowskie przeszły w połowie XVIII wieku w ręce rodziny Jabłonowskich herbu Grzymała. Nowy właściciel, Roch Jabłonowski, kasztelan wiślicki, zapoczątkował rozbudowę założenia dworskiego. Plany były bardzo ambitne i obejmowały budowę nowej rezydencji z obszernym dziedzińcem, ujętym po bokach oficynami. Na jedną z tych oficyn zaadaptowano dotychczasowy dwór. Za nowopowstałym pałacem rozplanowano z rozmachem tarasy ogrodu osiowego z kwaterami poprzedzielanymi szpalerami grabowymi. Jabłonowskim nigdy nie udało się zrealizować do końca założonych planów. Pałac, który udało się wznieść nakryty został dachem mansardowym z wieżą nakrytą hełmem kopulastym. Zrealizowano też założenie ogrodu, oparte o regularne kwatery otoczone szpalerami grabowymi, które przekształcono w aleje. W tej postaci ogród przetrwał do naszych czasów. Kolejni właściciele nie kontynuowali planów rozbudowy. Przed rokiem 1850 pałac zniszczył pożar i przez pewien czas pozostawał w ruinie, aż w roku 1864 wieś Wiśniową kupili Waleria z Tarnowskich i Franciszek Mycielscy herbu Dołęga. Początkowo służyła im jako letnia rezydencja, ale będąc pod wpływem uroku malowniczości okolicy szybko postanowili osiedlić sie tu na stałe. Wtedy też rozpoczęto remont pałacu. Powiększono również ogród zachowując jego pierwotne założenia. Na północy powstała wówczas długa aleja grabowa z podjazdem od południa, za którą na początku XX wieku wzniesiono neoromańską kaplicę grobową. Rola dworu w Wiśniowej za czasów Mycielskich stała się tak znamienita, jak nigdy wcześniej. Sława Dworu Mycielskich w Wiśniowej rozchodziła się za sprawą artystów, którzy w nim często gościli. Stał się znanym ośrodkiem polskiej kultury i sztuki. W okresie letnim stawał się swoistą kolonią malarstwa pejzażowego zwaną Barbizon Wiśniowski, od słynnej szkoły malarstwa pejzażowego w Barbizon, którą w latach 1830–1860 tworzyli czołowi francuscy malarze. Taka piękna była wówczas ta okolica i taka sama pozostaje do dzisiaj, choć po II wojnie światowej znacjonalizowany majątek ulegał dewastacji. Remontowany przez ostatnie lata dwór odzyskuje blask.
TRASA:
Wiśniowa (247 m n.p.m.)
rezerwat Herby
Piaskowa Góra
Spalona Góra (486 m n.p.m.)
Rzepnik (307 m n.p.m.)
Królewska Góra (564 m n.p.m.)
Korczyna-Odrzykoń, Zamek Kamieniec (426 m n.p.m.)
OPIS:
Wycieczkę naszą rozpoczynamy od zwiedzenia ogrodów. Wchodzimy wpierw w Aleję Grabową zaprojektowaną przez Walerią Mycielską. Dróżka obsadzona jest bardzo gęstym szpalerem drzew. Wydaje się ciągnąć w nieskończoność, gdyż zanika w dali opadając do dolinki. Ustawiono przy niej kilka ławek dla odpoczynku. Aleja Grabowa zamyka szerokość parku od strony północnej. Ciągnie się przez blisko 250 metrów. W połowie jej długości, nieco na północ, znajduje się kaplica grobowa Mycielskich. Zbudowana została przypuszczalnie około 1908 roku, być może przez Walerię dla jej zmarłego męża Franciszka Mycielskiego (1832-1901). Zmarł on 2 marca 1901 roku i pierwotniej pochowany został na cmentarzu w Niewodnej. Po wybudowaniu kaplicy jego trumnę przeniesiono do kaplicy. W 1915 roku w kaplicy spoczęła przy nim żona Waleria. Od lat 70-tych XX wieku aż do 2004 roku służyła miejscowej ludności jako kościół. Po wzniesieniu kościoła w 2004 roku powróciła do swoje pierwotnej funkcji mauzoleum rodziny Mycielskich.
|
Aleja Grabowa. |
|
Kaplica Mycielskich. |
Z Alei Grabowej schodzimy na południe, gdzie z łagodnym nachyleniem zbocza ścieli się ogród poprzecinany siecią dróżek. Od wschodu i zachodu ograniczają go gęściejsze skupiska drzew. Od zachodu teren opada do szerokiego wąwozu, którym niegdyś płynął strumień zasilający staw znajdujący się bliżej budynku dworu. W drzewostanie ogrodu dominują krajowe gatunki drzew liściastych. Wśród ogrodowego drzewostanu łatwo odnajdujemy sędziwy pomnik przyrody - Dąb Józef mający 650 lat.
|
Ogród. |
|
Korona Dębu Józef. |
W 2017 roku Dąb Józef został wybrany Europejskim Drzewem Roku. W czasach II wojny światowej w jego pniu ukrywała się rodzina żydowska. Jego wizerunek utożsamiany jest również z dębem na rewersie banknotu 100-złotowego, emitowanego 2 czerwca 1932 roku oraz 9 listopada 1934 roku, który zyskał sobie miano symbolu II Rzeczypospolitej. Był to chyba najbardziej rozpoznawalny banknot z okresu II Rzeczypospolitej, stąd też możemy go zobaczyć na wszelkiego rodzaju ekranizacjach filmowych osadzonych w dwudziestoleciu międzywojennym np. w filmie „Vabank”, czy pierwszym odcinku serialu „Polskie Drogi”. Stuzłotowy banknot z dębem był powszechny w tamtym okresie, aczkolwiek dla mieszkańców międzywojennej Polski kwota 100 złotych była sporą kwotą, choćby dla robotnika, który w 1938 roku dostawał 78 groszy za godzinę pracy, czy nauczyciela w szkole średniej zarabiającego wówczas miesięcznie 260 złotych. O wartości banknotu z dębem świadczy również to, że trzymano go na tzw. czarną godzinę. Jego obecna wartość kolekcjonerska nie jest szczególnie wysoka i wynosi od kilkunastu do 250 złotych w zależności od serii i stanu zachowania banknotu, ale mimo upływu czasu wciąż zwraca uwagę estetyczną kompozycją graficzną.
|
|
Banknot 100 złotowy z 1934 roku. |
Banknot został zaprojektowany przez Józefa Mehoffera, ucznia Jana Matejki oraz jednego z najbardziej cenionych i znanych artystów Młodej Polski. Historia tego banknotu zainicjowana została na początku 1925 roku, kiedy Bank Polski ogłosił konkurs na jego projekt mający alegorycznie przedstawiać treści związane z odrodzoną ojczyzną. Wiosną tego samego roku główną nagrodę w wysokości 3000 złotych przyznano Józefowi Mehofferowi. Zaprojektowany przez niego banknot mimo upływu czasu wciąż zwraca uwagę i przykuwa wzrok estetyką i kompozycją graficzną. W znajdującym się na przedniej stronie medalionie widzimy portret księcia Józefa Poniatowskiego, bratanka ostatniego króla Polski i władcy Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Pośrodku u góry widoczna jest skrzydlata postać młodzieńca z kaduceuszem w ręku, uznawanym za symbol mądrości i pokoju (w sztuce przedstawiana jest zwykle w formie prostej laski zwieńczonej niekiedy parą skrzydeł, którą oplatają dwa węże z pochylonymi ku sobie głowami). Głównym motywem rewersu jest dąb, symbolizujący długowieczność i potęgę, a także łączność z morzem, które zostało wplecione jako tło. Pierwowzorem tego dębu miał być właśnie Dąb Józef rosnący w Wiśniowej, w której Józef Mehoffer często gościł, uczestnicząc w plenerach organizowanych przez właścicieli dworku. Po obu stronach wizerunku dębu mamy dwie siedzące postacie. Po lewej symbol podróżnych i handlu, ale w postaci niecodziennej alegorii - postaci Hermesa ubranego w podhalański strój. W ręku ten „polski Hermes” trzyma kaduceusz, lecz węże oplatające go są pokazane zupełnie odmiennie niż w klasyce, gdyż nie zwracają głów ku sobie, lecz mają je skierowane na różne strony. Po prawej stronie rewersu znajduje się kobieta z rogiem obfitości na kolanach, co utożsamia ją z rzymską boginią Fortuną. Przy jej prawym boku spoczywają oparte niczym tarcza i miecz – koło zębate i młot, symbolizujące przemysł. Pod dębem dostrzec można również atrybut rolnictwa – pług, który został wkomponowany w monogram Banku Polskiego. Cały banknot zdobi oczywiście misterna ornamentyka w postaci licznych giloszy. I jeszcze uwagę zwraca piękny znak wodny, w którym widnieje pełne witalności i delikatności popiersie królowej Jadwigi.
|
Stajnie dworskie. |
|
Pałac. |
|
Oficyna. |
Niezwykła stara stuzłotówka z dębem wprowadza nas w magię Pogórza Karpackiego, do którego wracamy dzisiaj po kilkumiesięcznej przerwie. Schodzimy najpierw na szosę. Opuszczamy Dwór Mycielskich drogą schodzącą poniżej oficyny. Na szosie skręcamy w prawo. Niecałe 200 metrów dalej, zaraz za boiskiem piłkarskim przecinamy strumień i skręcamy w lewo. Idziemy na południe dróżką asfaltową, przecinamy tory, a potem ścieżką wzdłuż pól uprawnych i strumienia, aż do jego ujścia do Wisłoka. Wisłok przekraczamy efektowną wiszącą kładką. Z prawej jawi się nam Chełm pokonywany zeszłego razu, piękna i tajemnicza góra Pogórza Strzyżowskiego. Jakimi wrażeniami obdarzy nas Pogórze Dynowskie, które rozciąga się po drugiej stronie Wisłoka, a do którego właśnie wkraczamy? Z niecierpliwością otwieramy się na kolejną przygodę.
|
Stara chałupa. |
|
Przejście przez przejazd kolejowy. |
|
Między polami uprawnymi. |
|
Kładka wisząca nad Wisłokiem. |
|
Wisłok. |
|
Zejście z mostu wiszącego. |
|
|
U stóp pasma Herbów. |
O godzinie 9.45 przecinamy lokalną drogę biegnącą u stóp zboczu Pasma Herbów. Wchodzimy do lasu. Ścieżka szlaku prowadzi w górę płytkim wąwozem. Wkrótce nieco wyrównuje się przechodząc przez soczyście zielone leśne runa. Wyżej przeważać zaczynają brązy starych liści opadłych jesienią. O godzinie 10.00 mijamy szałas turystyczny z tabliczką „Ostoja wędrowca” nad wejściem. Wewnątrz stoi ława i dwie ławki po bokach.
|
Ścieżka wiedzie początkowo płytkim wąwozem. |
|
|
Zielony las. |
|
Wyżej pojawiają się brązy liści opadłych jesienią. |
Od pewnego czasu wędrujemy przez rezerwat przyrody „Herby”. Został utworzony 31 sierpnia 1999 roku, a jego celem jest zachowanie oryginalnych wychodni skalnych na grzbiecie pasma Herbów (zwanego też pasmem Jazów) oraz malowniczego przełomu Wisłoka, czyli tzw. „Bramy Frysztackiej” znajdującej się za nami. Zaczynamy mijać pierwsze twory skalne skryte we wspaniałych lasach – grabowym, buczynowym, jodłowym. W domieszce występują w nich również dąb szypułkowy, jawor i sosna. Na florę tego rezerwatu składa się około 160 gatunków roślin, z których 13 podlega ochronie gatunkowej m.in. buławnik mieczolistny, wawrzynek wilczełyko, kruszczyk szerokolistny, widłak wroniec, widłak jałowcowaty, kopytnik pospolity, marzanka wonna, kalinka koralowa.
Mijamy kolejne głazy, przechodzimy liczne poszarpane grzebienie skał, niekiedy przepaściście opadające na stronę północną, aż w końcu ścieżka nieco bardziej obniża się i wprowadza nas na niewielką polankę przez którą przechodzi leśna szosa. Szosa przecina grzbiet pasma, kilkoma zakolami niwelującymi stromiznę. Chwilkę idziemy tą drogą, potem schodzimy z niej na utwardzoną leśną dróżkę i trawersujemy zbocza Krowiej Góry. Szlak wiedzie nas relaksacyjnie przed dalszą część grzbietu dość płasko. Nieco ostrzejsze, ale bardzo krótkie podejście czeka nas przed Spaloną Górą (486 m n.p.m.). Napotykamy na niej świetny punkt widokowy na północno-wschodnią stronę. Jest nawet ławeczka z której można podziwiać fascynujący widok w stronę Strzyżowa, doliny Wisłoka i rozległej plejady wzgórz Pogórza Dynowsko-Strzyżowskiego.
|
|
Leśna droga. |
|
Miesiącznica trwała (Lunaria rediviva). |
|
|
Panorama na północny wschód ze Spalonej Góry. |
|
Spalona Góra (486 m n.p.m.). |
O godzinie 12.55 podążamy już z wierzchołka Spalonej Góry na południową stronę pasma do doliny ze wsią Rzepnik. Wkrótce wchodzimy do niej od strony starego cmentarza. Na części nagrobków widać upływ czasu. Są też takie, które skuteczniej opierają się działaniom natury, a ich wykonanie zachwyca misternością. Różnią się od łemkowskich cmentarzy. Na kamiennych nagrobkach często widoczne są płaskorzeźby aniołów. Pojawiają się również figury Matki Boskiej. Rzepnik to jedna z dziesięciu wsi która powstała w XV, bądź XVI wieku w ostatniej fali osadnictwa rusińskiego, sięgającej tutejszych pogórzy. Łemkowie mieszkający na południu nazywali nowych osadników Zamieszańcami (ukr. замішанці), ze względu na zamieszkiwanie wśród ludności polskiej. Nazwa taka przylgnęła do nich jako nazwa grupy etnograficznej.
Poniżej cmentarza, na środku polany znajduje się jeszcze jeden samotny nagrobek, otoczony metalowym płotkiem. To grób Modesta Humieckiego, który urodził się tu w 1842 roku jako jedno z czternaściorga dzieci parocha rzepnickiej parafii. Gdy dorósł, ukończył studia medyczne w Krośnie, gdzie potem odbywał praktykę lekarską. W latach 1883-87 był burmistrzem Krosna. Był także właścicielem Rzepnika, ale do wsi przyjeżdżał tylko latem na wypoczynek. Cały czas jednak wspierał tutejsze inicjatywy społeczne, a także udzielał pomocy materialnej. Gdy w 1899 roku zmarł pochowano go tutaj na samym środku dawnego cmentarza cholerycznego. Trudno wyjaśnić dlaczego taki cmentarz znajdował się tak blisko wsi, kiedy zwykle umiejscawiano je daleko od zabudowań i cieków wodnych.
|
Grób Modesta Humieckiego. |
Schodzimy do głównej drogi wsi. Choć Polaków w Rzepniku mieszkało niewielu, to istnieje ludowe podanie, że początek osadzie dał pewien polski magnat, który będąc na Ukrainie poślubił córkę bojara. Spotkało się to jednak z nieprzychylnym, a nawet nieprzyjacielskim nastawieniem bojarów. Dlatego postanowił za przychylnością polskiego władcy wrócić na ziemie Rzeczypospolitej. Zabrał ze sobą poddaną mu ludność kozacko-ruską i osiedlił się na rzepnickich ziemiach. Ponoć to również on ufundował na nich pierwszą cerkiew, aby przywiązać poddany lud do tutejszej ziemi.
Na szosie skręcamy w lewo i chwilkę później jesteśmy pod cerkwią. Jest to niewielka wieś, ale posiadająca dwie perełki – jedna stworzona przez naturę, druga ręką człowieka - jedna przyrodnicza, druga architektoniczna. Zacznijmy od tej drugiej: jest to cerkiew grekokatolicka św. Paraskewy, przy której właśnie zatrzymaliśmy się. Nie jest bardzo stara, bo została wzniesiona w 1912 roku. Jest murowana. Obecnie działa w niej kościół rzymskokatolicki, noszący wezwanie św. Teresy. Zastąpiła ona dawną cerkiew drewnianą. Nowa świątynia odznacza się ciekawą i dość bogatą kompozycją architektoniczną. Wzniesiona została na planie krzyża greckiego, zwieńczona kopułą w postaci szerokiego hełmu. Wokół niej znajdują się cztery małe wieżyczki z hełmami. Elewacje zdobią pilastry i frezy. Są w nich wysokie, półkoliste górą okienka.
|
Cerkiew św. Paraskewy w Rzepniku. |
Po południowej stronie od cerkwi stoi murowana dzwonnica, wyniesiona na filarach połączonych arkadami, zwieńczona trójkątnym szczytem. Kiedyś mieściły się w niej trzy dzwony, obecnie jest w niej jeden datowany na 1601 rok. Jeden z dzwonów został zabrany przez Austriaków, a po drugim ślad zaginął podczas II wojny światowej. Szkoda, że jest zamknięta i nie można do niej wejść, bo wystrój wnętrza jest zachwycający. Spróbujmy opisać najważniejszy jego element, czyli stojący we wnętrzu ikonostas, który został wkomponowany i dopasowany kształtem do łuków wnętrza. Odgradza prezbiterium od nawy. Składa się na niego szereg ikon i obrazów religijnych ułożonych hierarchicznie w ściśle określonym porządku. Oprócz ikon w ścianie ikonostasu znajduje się troje drzwi. Większe środkowe zwane są carskimi wrotami, zaś mniejsze po bokach wrotami diakońskimi. Carskie wrota uosabiają tajemnicę wiary – za ich zasłoną, po drugiej stronie ikonostasu sprawowane były najważniejsze części liturgii w języku starocerkiewnosłowiańskim.
Ikonostas tworzą cztery rzędy ikon. W najniżej usytuowanym znajdują się ikony namiestne, a więc główne. Wśród nich jest Chrystus Nauczający oraz Matka Boska z Dzieciątkiem, a ponadto św. Mikołaj Cudotwórca, biskup Miry (umieszczony nad północnymi wrotami diakońskimi), a po drugiej stronie nad południowymi wrotami diakońskimi mamy patronkę cerkwi św. Paraskewę. Na wrotach i ścianach obok znajdziemy wizerunki innych świętych. W wyższym rzędzie półkoliście umieszczonym nad wrotami cesarskimi umieszczone są tzw. prazdniki, obrazujące święta kościelne w roku kalendarzowym, a więc: Boże Narodzenie, Chrzest Pana Jezusa w Jordanie, Zmartwychwstanie, Ostatnia wieczerza, Przemienienie Pańskie na górze Tabor, Wniebowstąpienie Pana Jezusa i Zesłanie Ducha Świętego. Następny rząd nad prazdnikami tworzą tzw. Deesis, symbolizujący kościół pod zwierzchnictwem Chrystusa, a więc w centralnym położeniu znajduje się tu wizerunek Chrystusa Pantokratora (Wszechwładcy, Pana wszystkiego, gr. Παντοκρατωρ) z otwartym Pismem Świętym w lewej dłoni i uniesioną prawą dłonią w geście błogosławieństwa (palce tej ręki złożone są na kształt greckiego napisu „Jezus Chrystus”). Po bokach Pantokratora znajdują się ikony przedstawiające apostołów i ewangelistów ujętych parami: Andrzeja i Jakuba, Mateusza i Jana, Szymona i Piotra, Pawła i Filipa, Marka i Łukasza, Tomasza i Bartłomieja. Najwyższy czwarty rząd ikon w medalionach przedstawia proroków: Eliasza, króla Dawida, Izajasza, Daniela, Jeremiasza i Mojżesza, rozmieszczonych w po bogach ikony przedstawiającej Boga Ojca Wszechmogącego.
Z ostatnim parochem parafii greckokatolickiej ks. Jarosławem Mirowiczem wiąże się historia żydowskiej dziewczynki, którą ukrywał przed hitlerowcami ratując ją tym samym od śmierci. Nie odmówił jej pomocy również po wojnie i kiedy w 1945 roku wraz z pozostałymi mieszkańcami wsi został wysiedlony, zabrał ją wraz ze swoją rodzinę do USRR (dawna republika ZSRR, obecnie Ukraina). Tam ukończyła ona studnia we Lwowie, a potem osiadła tam na stałe z mężem.
|
Dąb Jagiellon. |
Od wielu, wielu lat elementem krajobrazu jest sędziwy, kilkuwiekowy dąb szypułkowy. W obwodzie mierzy on 580 cm, a wysoki jest na około 17 m. Całkiem możliwe, że pamiętać może nawet czasy unii brzeskiej z 1596 roku, które początkowało złączenie kościołów prawosławnego i rzymskokatolickiego na ziemiach polskich. Dąb „Jagiellon” ma ponad 500 lat. Jego imię związane jest prawdopodobnie z dziejami sąsiedniej wsi o nazwie Łączki Jagiellońskie, gdzie miał znajdować się drewniany zamek, w którym bywał król Władysław Jagiełło. Przyjeżdżał tu na wielkie łowy dzikiej zwierzyny, bowiem w tamtym czasie tereny te porastała puszcza.
Idziemy dalej szosą w górę doliny. Mijamy domy usytuowane na zboczach okalających dolinę. Po dwóch kilometrach marszu, o godzinie 14.40 skręcamy w lewo na boczną drogę, która wyprowadza nas na wyżej położone połacie łąk, a niedługo później znów zagłębiamy się w leśne ostępy ciszy i spokoju, tym razem Królewskiej Góry. Znów kontemplujemy urodę lasu i jednoczymy się z jego naturą.
|
Droga na Królewską Górę. |
|
Widok na Suchą Górę. |
Szlak na Królewskiej Górze czasami niezdecydowanie skręca tu i tam, wprowadza niekiedy na błotniste dróżki, wiedzie przez bukowe lub mieszane gromady drzew. Szczyt Królewskiej Góry (564 m n.p.m.) osiągamy o godzinie 16.20. Robimy na nim dwadzieścia minut przerwy. Pomiędzy konarami drzew widać Suchą Górę z imponującym masztem antenowym. Co pewien czas podczas naszej wędrówki ukazywały się z tamtej strony wzniesienia, które jutro mamy przemierzać.
|
|
Szlak na Królewską Górę. |
|
Na szczycie Królewskiej Góry. |
Z Królewskiej Góry schodzimy na południowy wschód bukowym lasem, potem mieszanym ozdobionym zielenią liczniejszych młodników. Wynurzamy się z lasu wprost na wzgórze z ruiną zamczyska. Z lewej widzimy grzbiet porośnięty gęstym lasem, ponad którym wystają białe skały Prządek. Zobaczymy je z bliska jutro. A tymczasem wchodzimy na uliczki Podzamcza Korczyńskiego, prowadzące w stronę tajemniczych ruin. Będą już pod murami zamkowymi po drugiej strony szosy mamy olbrzymią skałę zagospodarowaną motywami religijnymi pn. „Echo Lourdes”. Głównym jej elementem jest scena objawienia Najświętszej Maryi Panny św. Bernadecie. W innym miejscu mamy tablice Dziesięciorga Przykazań i skrócone orędzie Matki Bożej z Lourdes. Do podnóża skały wkomponowana została XIV stacja drogi krzyżowej, która początek bierze w Korczynie.
|
Zielony gąszcz. |
|
Zamek Kamieniec w Korczynie-Odrzykoniu. |
|
Skała z motywami religijnymi pn. „Echo Lourdes”. |
No ale nadchodzi czas na finał naszej dzisiejszej wędrówki - Zamek Kamieniec w Korczynie-Odrzykoniu. Do bram zamku docieramy o godzinie 17.20.
|
Spotkanie z przewodnikiem na Zamku Kamieniec. |
|
Mikołaj Kamieniecki. |
Kamieniec jest warownią obronną wzniesioną w XIV wieku na skalnym wzgórzu, na wysokości 452 m n.p.m. Stanowi jeden z przykładów integracji budowli z krajobrazem. Pierwsze wzmianki o nim pochodzą z 1348 roku, czyli z czasów, gdy Kamieniec był własnością króla Kazimierza Wielkiego. W 1390 roku Władysław Jagiełło podarował zamek podkanclerzemu Klemensowi z Moskorzewa herbu Pilawa, który wcześniej zasłużył się w obronie Wilna. Ten rozbudował zamek wysoki, a ponadto dobudował od strony wschodniej zamek średni, a od strony zachodniej stworzył Podzamcze Odrzykońskie. Kamieniec stał się rezydencją Klemensa. Warownia urosła i stała się symbolem potęgi i zamożności rodu Pilawitów. Wnukowie Klemensa od nazwy zamku zmienili nazwisko na „Kamienieccy”. W 1530 roku Kamienieccy postanowili sprzedać zamek Sewerynowi Bonerowi, bankierowi królowej Bony Sforzy. Po 1599 roku zamek był odsprzedawany i nabywany przez inne rodziny: Stadnickich, Scypionów del Campo, Kalinowskich, Jabłonowskich, Fredrów, Starowieyskich i Szeptycckich.
|
Aleksander Fredro, Zofia Jabłonowska. |
Hrabia Aleksander Fredro wszedł w posiadanie zamku odrzykońskiego dzięki małżeństwu z Zofią Jabłonowską, został właścicielem zamku odrzykońskiego. Ciekawostką jest, że to właśnie tutaj zrodził się pomysł napisania „Zemsty”. Stało się to gdy Fredro przeglądał archiwa majątku, w których natknął się na akta procesowe wcześniejszych właścicieli zamku. Dotyczyły one wieloletniego sporu o mur graniczny pomiędzy Piotrem Firlejem i Janem Skotnickickim, któremu kres położył dopiero ślub zawarty w 1630 roku przez wojedzica Mikołaja Firleja z kasztelanką Zofią Skotnicką.
|
Zamek średni. |
|
Zamek wysoki. |
|
Południowe mury zamkowe. |
|
Zamek średni. |
|
Widok w stronę Bieszczadów. |
|
Panorama na Beskid Niski z tarasu zamkowego. |
|
|
Pomnik Tadeusza Kościuszki na górnym zamku, ufundowany w 1894 roku przez społeczność Odrzykonia w setną rocznicę Insurekcji kościuszkowskiej. |
|
Zamek średni. |
|
Sala muzealna na Zamku Kamieniec (kopia miecza z XVI w., bombarda XVII w.). |
Kres świetności zamku nadszedł podczas potopu szwedzkiego. Zamek poważnie wówczas ucierpiał i pomimo remontów podejmowanych przez kolejnych właścicieli coraz bardziej chylił się ku upadkowi. Dla pisarzy, poetów i malarzy zamek stał się odtąd swego rodzaju symbolem upadku Rzeczypospolitej, czego wyrazy możemy dzisiaj odszukać w ich pracach. Jego ruiny stają się również inspiracją dla polskiej tradycji romantycznej. Szczególnie głośnym echem rozniosła się publikacja w 1842 roku poematu Seweryna Goszczyńskiego „Król zamczyska”. Romantyczna wizja ruin Kamieńca przedstawiona w tym poemacie miała silne oddziaływanie na ludzi, w tym innych artystów np. Jana Matejkę, który pod wpływem tego utworu tworzy w 1860 roku cykl rysunków przedstawiających wygląd Odrzykonia. „Król zamczyska” Goszczyńskiego kształtował świadomość społeczną, która ratowała ruiny od rozbiórki, co podkreślił w 1874 roku Konserwator Galicji Wschodniej Mieczysław Potocki, pisząc: „geniusz poety stanął na straży tej wielkiej ruiny, której odtąd jedynie burze czasu zagrażać mogą, bo troskliwa opieka i właściciela i rządu zniszczeniu ręki ludzkiej położyła tamę.” Zamek w Odrzykoniu stał się świadectwem przywołującym przeszłość. Przez kolejne lata prowadzono prace konserwatorskie zabezpieczające ruiny zamku, a po II wojnie światowej odbudowano częściowo koronę murów nie naruszając wizualnego zarysu ruin. Od 1995 roku ruiny zamku znajdują się pod opieką kolekcjonera i pasjonata zabytków, który udostępnia je do zwiedzania.
|
Dziedziniec dolny. |
|
Skała przylegająca do murów zamku. |
|
|
Ekspozycja na Zamku Kamieniec. |
|
Militaria. |
|
Do zobaczenia jutro! |
W przepięknych pejzażach Pogórza Dynowskiego kończymy tą uwodzicielską, cudownie romantyczną wycieczkę. Jej duchowy wymiar zapisuje się głęboko w naszej duszy i pamięci. O godzinie 18.45 opuszczamy malownicze tereny Zamku Kamieniec, ale tylko na chwilę, tylko na jedną nockę. Wyjeżdżamy do nieodległego Iwonicza, ale na nie długu, aby tam odpocząć i powrócić tu z powrotem o poranku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz