Zima
Tatry uciszają pod śniegami zadzierzyste pazdury. Po Nowym Roku coraz
częściej rodzą się dnie wyiskrzone, bezchmurne. Z drzew snuje się srebrny
nalot. Na śniadych stokach wirują białe dymki śnieżnego pyłu. Słońce
usiłuje dobrać się do białego kożucha – nie wiele jednak potrafi zdziałać;
najwyżej z dachów szałasów strąci podgrzaną poduchę i roztopi ku niemu
wystawione kłaczki mroźnego puchu, które nocą zetnie w sople mróz.
Powietrze jest już samą czystością i blaskiem. Gdy pogody trwają dłużej,
śnieżne pola stroją się w kryształy rosnące z każdą nocą w większy kwiat
parującego podłoża. Nie jest to już śnieg, tylko sypkie skrzydełka mrozu,
ogniska skrzeń, skondenzowana istotność zimy.
Rafał Malczewski, Tatr i Podhale, 1935.
Zima w tym roku figlowała, choć piękny pierwszy opad śniegu w grudniu zeszłego
roku mógł sugerować jej stałą obecność przez kolejne tygodnie. Jednak jeszcze tego samego miesiąca niespodziewanie przyszły tak wysokie temperatury, że prawie cały ten opad stopniał. Z kolei luty,
uchodzący za najstabilniejszy zimowy miesiąc w Tatrach, okazał się zaskakująco
obfity w śniegi, a nawet zbyt obfity. Zasypało nam szlaki, schroniska, tak bardzo, że Tatry zamknięto
zupełnie dla ruchu turystycznego. Natomiast na lawinowej skali szybko pojawiła się
„czwórka”, a właśnie wtedy miała odbyć się ta wycieczka. A więc nie pozostało
nic innego jak łapać zimę w Tatrach później. No i właśnie ją złapaliśmy, i to
przy jakże wspaniałym momencie.
TRASA:
Kuźnice (1010 m n.p.m.)
Boczań (1224 m n.p.m.)
Skupniów Upłaz
Przełęcz między Kopami (1499 m n.p.m.)
Hala Gąsienicowa
Dwoiśniak (1680 m n.p.m.)
Liliowe (1952 m n.p.m.)
Beskid (2012 m n.p.m.)
Sucha Przełęcz (1940 m n.p.m.)
Kasprowy Wierch (1987 m n.p.m.)
Myślenickie Turnie (1354 m n.p.m.)
Kuźnice (1010 m n.p.m.)
Kraków pogrążony był w chmurach, gdy z niego wyjeżdżaliśmy przed świtem, ale na
południu, tam gdzie zaczynają się Beskidy, chmury szybko rozsuwały się spod
sklepienia. Na Podhalu i nad Tatrami, kiedy dojeżdżamy tam panuje już istna
rozkosz słoneczna. Tego oczekiwaliśmy, choć może niektórzy nie spodziewali
się tego.
Wysiadamy pod skocznią. Droga do Kuźnic jest zamknięta z powodu remontu. Nawet busy tam
nie jeżdżą. Zatem mamy do przemaszerowania dodatkowe półtora kilometra od
parkingów pod Wielką Krokwią. Dużo narciarzy też dzisiaj zmierza na Tatry, a wydaje się nawet, że jest ich więcej niż turystów pieszych. Przy kasach z
biletami do tatrzańskiego parku jest spora kolejka, ale szybko się przesuwa. Wchodzimy na szlak.
|
Prometeusz Rozstrzelany mijany w drodze do Kuźnic.
|
Nasza droga w zimowe Tatry wiedzie dzisiaj przy Boczań. Bardzo lubimy ten
szlak. Zimą prawie zawsze wybieramy go, aby prowadził nas na Halę Gąsienicową. Stroma droga
prowadząca na przełęcz przed Nosalem nie jest wyślizgana, choć zazwyczaj taka jest o tej porze roku. Pokrywa ją nieduża warstwa sypkiego śniegu, po którym
idzie się nader dobrze. Przed przełęczą na rozwidleniu robimy ostry skręt w
prawo, gdzie przez moment droga rwie się ostrzej w górę, a dalej wiedzie w
miarę stabilnie, a nawet monotonnie przez las Boczania. Znamy na pamięć niemal
każdy fragment tej drogi, lecz nie nudzimy się, bo w naszej głębi rosną emocje
spotkania ze wspaniałymi widokami Hali Gąsienicowej i wyrastającego za nią
ostrza tatrzańskiej grani. Przytaczają się wspomnienia z zamierzchłych wędrówek tym szlakiem oraz z tych niedawnych. Nie ma drugiego takiego górskiego pejzażu na świecie.
Podążamy dalej. Dawniej
zbocza Boczania były bezleśne, gdyż rosnący na nim las został wycięty dla huty działającej dawniej w Kuźnicach. Jego bezleśne stoki stanowiły wówczas tereny wypasowe Hali
Jaworzynka. Po wycofaniu się z wypasu zostały one zalesione
modrzewiami, ale oprócz nich rosną tu licznie świerki, nazywane przez górali smrekami. Botanicy używają wobec nich nazwy świerk
pospolity (Picea abies).
Świerk pospolity jest drzewem faktycznie pospolitym, ale też wyjątkowym pod
względem przystosowania się do trudnych warunków życia. Posiadł najgłębszą
wiedzę o sztuce przerwania i radzi sobie najlepiej spośród drzew w
najsurowszych warunkach życia. W zimie prawie cała tatrzańska przyroda
hibernuje się w zimowym śnie, a on dumnie stoi przeciwstawiając się surowym
warunkom. Wrośnięty w ubogie gleby, nierzadko tylko uczepiony skał - łatwo
nie poddaje się wichurom. Jego zdolności do przetrwania w trudnych warunkach
pozwoliły mu zająć stanowiska w miejscach i na wysokościach niedostępnych
dla innych gatunków drzew, w chłodnych klimatach regla górnego. Pojawił się
w Tatrach około 9 tysięcy lat temu, czyli 4 tysiące lat po tym jak zniknęły
w tych górach lodowce. Dotarł na wysokość blisko 1700 m n.p.m. Potrafi
wyrosnąć do około 50 metrów wysokości i osiągnąć do 6 metrów w obwodzie na
poziomie pierśnicy. Do 15 roku życia świerk rośnie powoli, lecz potem
nabiera wigoru. Kończy wzrastanie między 70 a 120 rokiem życia. Jak długo
żyje? Różnie. W lasach pielęgnowanych rzadko przekracza wiek 150 lat. W
lasach górskich, dzikich, może żyć 350 lat. W puszczy zaś o wiele, wiele
dłużej. Wyróżnia się urodą i foremnością kształtów, majestatyczny pośród
leśnych drzew.
Jego żywotne siły sprawiły, że wrósł w wierzenia, tradycje i obyczaje.
Obchodzono się z nim z szacunkiem. Niegdyś ściąć go mógł jedynie baca, bo
gdyby zrobił to juhas, rozbudziłby śpiące w drzewie demony, które
pokazałyby, co potrafią. Nawet najmniejsza jego gałązka tzw. „smędzianka”
posiada magiczną moc odpędzania od człowieka złych pokus, paskudnych myśli i
pragnienia bezeceństw, jako też chorób i wszelakich nieszczęść. Stąd też
bacowie wsuwali sobie je za szeroki pas nabijany srebrem, noszony przy
uroczystym redyku. Tak też i szałasy pasterskie budowano w bezpiecznym
cieniu świerka i nawet dzisiaj świerk dobrze jest widziany przy domu, aby
bronił dostępu demonom i złym życzeniom. Świerk ma również moc demaskowania
nieudolnych czarowników, czyli „barbosiów”, co zostało opisane przez Barbarę
Blizińską w latach 1948-1957 w rozprawie naukowej pt. „Wierzenia i praktyki
magiczne pasterzy”: „Jako fcom sie pomścić na chłopie, co ón fce, a nie umi carować, innemu
psuje, a poprawić nie da rady — to mu baca nasuje do arbaty mąki zemlonej
z kory starego smreka, ususonej na słonku i we watrze, taki będzie wse
pierdział i nie ma siły powstrzymać to w dupie. To wte zawdy wiedno, co to
je płony babroś”.
|
Przez leśne okienko na Boczaniu.
|
Tuż przed wierzchołkiem Boczania dróżka skręca ostro w lewo. To miejsce znają
chyba wszyscy, którzy choćby raz przechodzili tędy. Niemal każdy
zatrzymuje się tutaj spoglądając na pierwszy ładny górski widok, a którym pierwsze role grają Giewont i Czerwone
Wierchy. Pokazuje się on ze skraju drogi przez leśne okienko. Na lewo od
nich za grzbietem Zawratu Kasprowego widoczny jest też stąd wierzchołek Kasprowego
Wierchu.
Droga dalej wiedzie lasem, chwilę płasko, potem znowu lekko w górę. Prowadzi w
stronę niepozornego wzniesienia Wysokie (1287 m n.p.m.). Szlak nie prowadzi na
jego szczyt, lecz wcześniej skręca w prawo i pnie się na grzbiet, i wnet
wchodzimy na najpiękniejszy odcinek drogi - odkryty ciąg Skupniowego Upłazu. Ukazuje się z niego imponująca panorama. Z tyłu Nosal, z
lewej Dolina Olczyska, nad którą piętrzą się dwa Kopieńce, Wielki i Mały.
Dalej aż po horyzont rozciągają się szeroko beskidzkie grzbiety – Pasmo
Radziejowej z Beskidu Sądeckiego, przed nim Pieniny Właściwe w Trzema
Koronami, a widoczny jest nawet niższy grzbiet Pienin Spiskich z Żarem. Za nim
cały wał Gorców, od Lubania, po Kiczorę, Turbacz i Bukowinę Obidowską. Za
Pogórzem Orawsko-Podhalańskim piętrzy się grzbiet Pasma Policy, który dalej na
zachód przechodzi w wyniosły masyw Babiej Góry, góra nie mająca sobie równych w
polskich Beskidach pod względem wysokości. Leży już w Beskidzie Żywieckim, tak
samo widoczne Pilsko, którego wyniosłość również rzuca się w oczy.
|
Ścieżka przez Boczań wiedzie pośród świerków.
|
Droga, która przemierzamy była niegdyś drogą górniczą, którą zwożono rudę
żelaza do Kuźnic, a wwożono nią drewno niezbędne do budowy sztolni.
Jadwiga Łuszczewska w „Deotyma”, w 1860 roku pisała, że pracujący tutaj „górnicy chcąc sprowadzić wózek pełen ciężaru muszą zdjąć z niego tylne
koła i powtykać sękate gałęzie, które czepiając się głazów, tworzą niby
wielki hamulec”.
|
Dawna droga górnicza przez Skupniów Upłaz.
|
|
Zbliżenie na Gubałówkę. Nieco wyżej po lewej widoczna Babia Góra.
|
|
Ponad Doliną Olczyską.
|
Zbliżamy się do Wielkiej Kopy Królowej. Z górnych położeń Skupniowego Upłazu
cudnie prezentuje się Giewont, przed którym na północy pokazuje się Sarnia
Skała. Szlak przełamuje zbocze Wielkiej Kopy Królowej opadające do Doliny
Jaworzynka i przeprowadza nas na Przełęcz między Kopami, zwaną czasem
Karczmiskiem, choć historia Tatr nigdy nie odnotowała istnieniu tu
jakiejkolwiek karczmy. Być może stał tu kiedyś barak gospodarczy górników, a być może
jakaś szopa, która była tak nazywana. Nie wiadomo skąd wzięła taka
nazwa. To miejsce tradycyjnego postoju turystów zmierzających na Halę
Gąsienicową. To dla nich postawiono tu ławeczki, które w zimie hibernują pod
śniegiem, podobnie jak większość tatrzańskiej przyrody.
|
Na zboczu Wielkiej Kopy Królowej.
|
|
Widok na Giewont. Poniżej Dolina Jaworzynka.
|
|
Przełęcz między Kopami (Karczmisko).
|
|
Królowa Rówień. |
Przemierzamy rozległą Królową Równień, a z niej tradycyjnie zostajemy
oszołomieni zmianą krajobrazu, bo właśnie wtedy wyrasta przed nami postrzępiony grzebień
tatrzańskich grani. To zachwycający widok. Dziewiętnastowieczny
taternik Franz Dénes pisał o nim: „stoimy nagle przed jednym z
najwspanialszych widoków wysokogórskich w całych Tatrach”. Królowa Rówień
opada dalej w dolinę, w której niegdyś ścieliła się ogromna, wybitnie
wysokogórska hala pasterska. Pierwsze wzmianki o niej pojawiły się w 1653
roku, kiedy nosiła nazwę Hali Stawów, bo oprócz halnej roślinności i głazów
skał, lśniła oczkami wysokogórskich jezior. Dolina ta jest obecnie powszechnie znana pod nazwą Doliny Gąsienicowej. Rozwidla się ona na dwie jakże rozmaite odnogi:
Dolinę Gąsienicową Czarną i Dolinę Gąsienicową Zieloną. Pierwsza znana jest z
dwóch jezior: największego w całej dolinie Czarnego Jeziora Gąsienicowego oraz
niedużego Zmarzłego Stawu Gąsienicowego, który przez znaczną cześć roku jest
zamarznięty. W drugiej z dolin, w którą kierujemy się teraz, znajduje się
kilkanaście stawów, które oczywiście skrywają się obecnie pod warstwą śniegu.
|
Przed nami grzebień Tatr.
|
Pozostałością po dawnym pasterstwie na Hali Gąsienicowej jest kilka
zabytkowych szałasów. Stoją na niej również inne malowniczo rozrzucone budynki „Betlejemka” (baza szkoleniowa taterników), „Księżówka” (leśniczówka TPN),
„Gawra” (budynek strażników TPN) oraz obiekty meteorologicznej stacji
pomiarowej PAN. Jest jeszcze jeden duży obiekt, zasłonięty przez skupisko świerków - „Murowaniec”, popularne schronisko górskie, wybudowane w latach
1921-1925. Dzisiaj nie robimy w nim tradycyjnej przerwy, lecz po minięciu
„Betlejemki” skręcamy w prawo w stronę Kotła Gąsienicowego. Idąc spoglądamy cały czas na
ekscytujące szczyty Tatr. Na pierwszym planie Kościelec, nieco za nim Świnica.
Wcześniej podziwiać mogliśmy niemal całą rozciągłość Orlej Perci i inne
szczyty. Przed nami zaś widzimy już Kasprowy Wierch, szczyt odwiedzany przez turystów od
dawna. Roztacza się z niego jedna z najwspanialszych tatrzańskich panoram,
obejmująca gro szczytów Tatr Wysokich i jednocześnie ogrom szczytów Tatr
Zachodnich. Na jego zboczach rozpoczynają się również dwie spektakularne trasy
narciarskie zwane „Gąsienicową” i „Goryczkową”.
|
Betlejemka. |
|
Szałas na Hali Gasienicowej.
|
|
Księżówka. |
|
Widok w stronę Doliny Gąsienicowej Czarnej.
|
|
Szlak do Doliny Gąsienicowej Zielonej.
|
|
Dolina Gąsienicowa Zielona.
|
|
Przed dolną stacją kolejki „Gąsienicowa”.
|
Wyznaczyliśmy sobie dzisiaj nieco inną drogę na Kasprowy Wierch, nieco dłuższą
niż zwykle, bo przez przełęcz Liliowe, która uznawana jest za granicę oddzielającą Tatry Wysokie i Tatry Zachodnie. Po ominięciu stacji kolejki
krzesełkowej „Gąsienicowa” odchodzimy na lewo w kierunku tej przełęczy.
Wchodzimy na zbocze Beskidu, który wznosi się pomiędzy Liliowe i Suchą
Przełęczą, oddzielającą go od Kasprowego Wierchu. Przechodzimy śnieżne
połacie, przez które wydeptana jest ścieżka. Słońce dość intensywnie rozgrzewa powietrze i na podejściu
jest nam gorąco. Słychać nadlatujący śmigłowiec TOPR-u. Ktoś potrzebuje
pomocy... kontuzjowany narciarz.
|
Koło Betlejemki.
|
|
Helikopter GOPR-u startuje.
|
|
Ktoś potrzebuje pomocy.
|
Mija godzinka i od kolejki stacji krzesełkowej wychodzimy na Liliowe
(słow. Ľaliové sedlo; 1952 m n.p.m.). Ukazuje się przed nami widok
na słowacką Dolinę Cichą (słow. Tichá dolina), należącą do
największych tatrzańskich dolin. Zajmuje około 52 km² i osiąga długość około
16,0 km. Na lewo odchodzi dróżka na Świnicę, na prawo w stronę Beskidu i dalej na Kasprowy Wierch. Chwilkę odpoczywamy na przełęczy napawając się cudnym pejzażem. Było to
ulubione miejsce poety Kazimierza Tetmajera: „Liliowa Przełęcz, z której tylekroć patrzałem do Wierchcichej, do doliny na
dole, która wydawała mi się jak cudowny złocisty sen” – pisał o niej z zachwytem. Nazwa Liliowe pochodzi albo od rośliny pełnik
alpejski, zwanej przez górali „lelują”, albo od pierwiosnki maleńkiej
zakwitającej liliowymi kwiatami.
|
Droga na Beskid. |
|
Przed przełęczą Liliowe.
|
|
A tak wygląda Kasprowy Wierch i zbocze schodzące do Kotła
Gąsienicowego ze szlaku wiodącego wprost na Suchą Przełęcz.
|
|
Zbocze Kasprowego Wierchu.
|
|
Widok na Doliną Gąsienicową Zieloną.
|
Idziemy teraz na Beskid, najłatwiejszy do zdobycia tatrzański dwutysięcznik. Od drugiej strony prowadzi na niego szeroka ścieżka od stacji kolejki na
Kasprowym Wiechu. Od strony przełęczy Liliowe jest nieco trudniej, bo jest
bardziej stromo, a ścieżka szlaku wiedzie nieco po skałkach. Przed szczytem Beskidu
wyróżnia się czasami Liliową Kopkę, którą oddziela od Beskidu przełączka zwana
Wyżnie Liliowe (ok. 1965 m n.p.m.). W końcowej fazie podejście nieco eksponowanym, ale krótkim
podejściem zdobywamy Beskid (2012 m n.p.m.). W ramach uznanych podziałów
geograficznych jest on najdalej wysuniętym na wschód szczytem w grani głównej
Tatr Zachodnich.
|
Przed nami Beskid.
|
|
Trawersik pod skałką.
|
|
Beskid. |
|
Spojrzenie na stronę słowacką z Beskidu.
|
|
W stronę Tatr Wysokich. Z prawej góruje Świnica.
|
Z Beskidu schodzimy na Suchą Przełęcz (słow. Suché sedlo; 1950 m n.p.m.),
za która wznosi się Kasprowy Wierch. W obiektach gastronomicznych znajdujących się w budynku
górnej stacji kolejki robimy dłuższą przerwę. Zamówienie posiłku szybko
udaje się zrealizować, bo kolejki nie ma, choć w całym obiekcie, jak i na Kasprowym
Wierchu jest tłoczno. Jeszcze kubek czekolady i sernik, którym dopełniamy
nasze brzuchy, tak, że trudno dźwignąć się zza stołu. Ciepłe i oślepiające światło słońca wpadające do środka przez okna wprowadza nas w błogą senność. Z wysiłkiem chyba większym niż na podejściu góry udaje się nam
jakoś ogarnąć i ruszyć dalej, na szczyt Kasprowego Wierchu (słow.
Kasprov vrch; 1987 m n.p.m.).
|
Spojrzenie w stronę Kasprowego Wierchu.
|
|
Spojrzenie na nartostradą schodzącą do Kotła Gąsienicowego.
|
|
Droga do górnej stacji kolejki na Kasprowy Wierch.
|
|
Wyciąg krzesełkowy z Kotła Gąsienicowego.
|
|
Z Suchej Przełęczy na szczyt Kasprowego Wierchu jest już bardzo
blisko.
|
Z Kasprowego Wierchu widok mamy cudny, wręcz wymarzony. To jedna z tych panoram,
do których ciągle się wraca. Z jednej strony widzimy Tatry Wysokie: Mała Koszysta, Koszysta, Żółta
Turnia, Zielona Dolina Gąsienicowa, Waksmundzki Wierch, Granaty, Kościelec,
Zadni Kościelec, Kozi Wierch, Zawratowa Turnia, Niebieska Turnia,
Gąsienicowa Turnia, Świnica, Walentkowy Wierch, Grań Hrubego, Krywań i inne. Z drugiej Tatry Zachodnie: Beskid, Goryczkowe Czuby, Giewont, Czerwone Wierchy, Dolina
Tomanowa Liptowska, Tomanowy Wierch Polski, Starorobociański Wierch,
Kończysty Wierch, Raczkowa Czuba, Bystra i Błyszcz, Rohacze i wiele, wiele
innych. Imponująca panorama obejmuje również szeroko polskie Beskidy,
nakryte teraz szarym wałem chmur, które nadciągnęły z północy. Są to te same
chmury, które widzieliśmy wyjeżdżając z Krakowa. Przylłynęłu do nas tutaj, choć na Kasprowym Wierchu
wyczuwamy wiatr wiejący w przeciwną stronę. Wiatr jest słaby, ale trochę mrozi po twarzy i w palce. Po rozkoszy widokami z Kasprowego Wierchu ruszamy w dół przez zimową scenerię, jaką oferuje zbocze opadające do narciarskiej Doliny Goryczkowej.
|
Na Kasprowym Wierchu.
|
|
Widok na Tatry Zachodnie.
|
|
Zejście wiedzie ponad Doliną Goryczkową. W krajobrazie przed nami
dominuje Giewont.
|
|
Urwiste skały ponad Doliną Kasprową.
|
|
Szlak wiedzie początkowo wzdłuż kolejki krzesełkowej „Goryczkowa”.
|
Fascynujące krajobrazy towarzyszą nam cały czas podczas zejścia, aż do strefy lasu. Przemykający chłodniejszy wiatr gdzieniegdzie zamiata śnieg ze
stoków. Niżej już go nie wyczuwamy. Z przepaścistych zboczy spoglądamy w
Kasprową Dolinę, ale z dala od niebezpiecznej krawędzi śniegu, który
tworzy nawisy ponad doliną. Po drugiej stronie Kasprowej Doliny widać efektowny mur
skalny Zawratu Kasprowego. Wtem ostrzejsze zbocze sprowadza nas w niewielką
kotlinkę, a może raczej zagłębienie pod Suchą Czubą (1696 m n.p.m.). Za Suchą Czubą zaczyna się las regla górnego. Niedaleko stąd są Myślenickie Turnie,
na których tradycyjnie zatrzymujemy się chwilkę. Szlak
skręca tu wprost do łożyska Kasprowej Dolina, a ta wkrótce wprowadza nas do Doliny
Bystrej. To już prawie Kuźnice. Niebawem zamykamy pętlę.
|
Panorama w kierunku Doliny Bystrej z Kuźnicami. |
|
Przez chwilę mocniej powiewa wiatr unosząc śnieżną mgiełkę ponad
zboczem
|
|
Rozległe śnieżne połacie.
|
|
Sucha Czuba.
|
|
W kotlince pod Suchą Czubą.
|
|
Pożegnanie z piękną aurą zimową.
|
|
I tu już prawie Kuźnice.
|
O siedemnastej docieramy do Kuźnic. Kończymy dziewięciogodzinną,
niezwykle udaną, pełną wspaniałych wrażeń wycieczkę. Kończymy
jednocześnie kolejną, ostatnią już wycieczkę z cyklu „Tatry na 4 pory
roku”. Podczas tych wycieczek wiedzieliśmy jak tatrzańska przyroda prawie zatoczyła krąg swojego życia. Za
niedługo zima ustąpi, powitamy wiosnę i zacznie się nowy krąg życia. Będzie na nowo przetaczał się przez cztery pory roku, a my kolejny raz
będziemy znów podążać w Tatry, dostosowując się do tatrzańskiego rytmu przyrody.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz