Dziennik wypraw i przystań przed kolejną wędrówką.

Cztery Pogórza Karpackie: Pogórze Przemyskie 1

Przed nami rzeka San. Po jej drugiej stronie rozpoczyna się Pogórze Przemyskie, które stanowi najdalej położony na wschód w Polsce mezoregion pogórzy, a zarazem Zewnętrznych Karpat Zachodnich. Rzeka San wyznacza jego granicę nie tylko od strony zachodniej, ale również od strony północnej, oddzielając go od Pogórza Dynowskiego. Na południu Pogórze Przemyskie graniczy z Górami Sanocko-Turczańskimi, na północnym wschodzie z Płaskowyżem Sańsko-Dniestrzańskim, a na wschodzie sięga granicy z Ukrainą.

TRASA:
Dynów (257 m n.p.m.) Laskówka (295 m n.p.m.) Szopiska, Kopce (444 m n.p.m.)

OPIS:
Wędrówka w cyklu „Cztery Pogórza Karpackie” ma nas obecnie wprowadzić na Pogórze Przemyskie, ale szlak z Dynowa nijak nie prowadzi nas na drugi brzeg Sanu, który jest uznawany za granicę między Pogórzami: Dynowskim i Przemyskim. Może twórcy odznak „Cztery Pogórza Karpackie” kierowali się innym podziałem geograficznym, przypisując je do wyznaczonych szlaków – pomyśleliśmy. Opuszczając Dynów kierujemy się wpierw na północ do wsi Bachórz, by potem zielonym szlakiem podążać do Przemyśla, cały czas pasmami zaliczonymi wedle przytoczonego podziały geograficznego do Pogórza Dynowskiego. Być może pierwotna koncepcja odnosiła się do niebieskiego szlaku, który biegnie po drugiej stronie Sanu i również prowadzi do Przemyśla. Te rozważania nie ujmują niczemu w odczuwaniu satysfakcji podczas pokonywania szlaku i odczuwania otaczającego nas piękna. Zostawiamy tą regionalizację fizycznogeograficzną specjalistom i ruszamy po kolejne wrażenia i doznania na pogórzańskie szlaki.

Tereny przed nami leżą już niemal na styku powojennej granicy Polski. Przed II wojną światową były to obszary gęsto zaludnione. Jednak wojna, a może bardziej czas trwających jeszcze powojennych walk, a potem wysiedleń w ramach Akcji „Wisła” spowodowały, że liczba ludności skurczyła się tutaj o około 70%. Wiele wsi tętniących wcześniej życiem, stało się dziczejącymi, zarastającymi obszarami. Wprawnym okiem można na nich dostrzec jeszcze ślady dawnego wiejskiego życia, takie jak choćby rzędy drzewek owocowych niepasujących do otoczenia, bo rosnących na skrajach lasu lub pośrodku zarastających polan. Ich owoce nie smakują już jak dawniej, zdziczałe straciły pierwotny smak i tym, którzy ich skosztują ofiarowują teraz tylko kwasotę, jakby z goryczy i żalu za dawnymi gospodarzami. Takie odczucia z pewnością będą pojawiać się na naszym szlaku.

Jak już wspomnieliśmy z Dynowa szlak doprowadza do wsi Bachórz, należącej niegdyś do dóbr Wapowskich, potem Krasickich, następnie Dunin-Borkowskich i w końcu Skrzyńskich. Wieś była lokowana w XIV wieku, kiedy leżała jeszcze w dobrach Kmitów. Z wymienionych rodzin najwięcej śladów ocalało po Krasiskich, którzy w roku 1808 wznieśli tu pałacyk, który stał się jednym z dwóch znaczących siedzib rodu Krasickich: pierwsza znajdowała się w pobliskim Dubiecku, gdzie urodził się i wychowywał w pierwszych latach swego życia Ignacy Krasicki, druga to właśnie ten w Bachórzu, powstały w wyniku przebudowy dworu po Kmitach.

Park krajobrazowy dawnego zespołu dworsko–parkowego w Bachórzu.

Pałacyk Krasickich utrzymany jest w stylu klasycystycznym. Początkowo był parterowy, a potem przebudowano go w II połowie XIX wieku, kiedy to w 1896 roku dobudowano piętro. Zanim powstał ów pałacyk, Krasiccy zamieszkiwali murowaną oficynę z XVIII wieku, zwaną dziś „starym dworem”. Podczas I wojny światowej pałacyk został poważnie zniszczony, ale odbudowano go w 1945 roku. Obecnie znajduje się w rękach prywatnych. Otacza go park krajobrazowy, do którego prowadzi aleja lipowo – dębowa nasadzona w XVIII wieku. Z dawnego zespołu dworsko-parkowego zachowały się także zabudowania gospodarcze, a wśród nich murowany czworak i stajnia z końca XIX wieku.

O godzinie 10.30 schodzimy z szosy wojewódzkiej nr 884 łączącej Dynów i Przemyśl. Wchodzimy na boczną drogę, przechodzącą po wschodniej stronie zespołu dworsko–parkowego. Idziemy na północ, po chwili na rozwidleniu dróg wchodzimy na prawą odnogę i zaraz potem szlak gwałtownie odbija w prawo na dróżkę. Dochodzimy tą dróżką do potoku Szklarka, płynącego zagłębionym korytem. W pewnym sensie to wyzwanie, bo jego przejście suchą nogą możliwe jest tylko po przerzuconym betonowym słupku. Nie ma żadnej poręczy, aby przytrzymać się, a zwisają nad nią jedynie cienkie gałązeczki drzew. Nie utrzymałyby one nawet kilograma masy, ale dają lepsze poczucie równowagi podczas przejścia po wąskim słupku.

Kładka przez Szklarkę.

Po przekroczeniu potoku znów idziemy na północ wzdłuż niego, w stronę wzgórza, na którym potok ma swoje źródła. Wchodzimy w krótką dolinkę, którą spływa jeden z cieków źródliskowych Szklarki. Zagłębiamy się w gęste młodniki, aż w końcu leśną dróżką zaczynamy podchodzić łagodne zbocze wzgórza. Po godzinie marszu od Bachórza szlaki rozchodzą się, bo w rzeczywistości prowadziły nas do tego miejsca dwa szlaki: niebieski i zielony. To rozwidlenie znajduje się zaraz za wysokim betonowym krzyżem stojącym w lesie na prawo od naszej dróżki. Szlak niebieski wiedzie dalej prosto przez przysiółek Podlesie, natomiast zielony skręca w prawo i obchodzi przysiółek od południowej strony. Niedaleko stąd w przysiółku Górna Wieś szlaki te spotykają się znów, i prowadzą razem do przysiółka Dział, w którym rozchodzą się ponownie w przeciwne strony i już nigdy nie spotykają. Niebieski prowadzi stamtąd na przedpola Rzeszowa, zaś zielony tam, dokąd obecnie zmierzamy, czyli do Przemyśla, a więc trzymamy się szlaku zielonego.

Idziemy równolegle do Szklarki na północ

Odsłonięcie po prawej.

Dolinka jednego z cieków Szklarki.

Młody las.

Paśnik.

Krzyż na skraju lasu w Podlesiu.

Laskówka, Podlesie.

Wymieniliśmy kilka przysiółków, a jest ich tutaj jeszcze więcej rozrzuconych na wierzchowinie wzgórza. Wszystkie należą do wsi Laskówka, istniejącej już w średniowieczu, co potwierdza wzmianka z 1425 roku (nosiła wtedy nazwę Laskowa Wola) oraz zapisek sądowy z 1436 roku o tym, że należała wówczas do Małgorzaty z Dynowa, córki Piotra Kmity. Idziemy wzdłuż skraju lasu, a gdy ten kończy się przechodzimy obok jednego z domów otoczonego polami i sadem. Dalej, gdy droga obniża się ku dolince rosną przy niej nieduże grupki drzew i zagajników. O godzinie 12.10 osiągamy szosę wsi Laskówka. Skręcamy na niej w lewo i idziemy w górę doliny, w której wieś ta rozłożyła się. Mijamy sklepik spożywczy, budynek ochotniczej straży pożarnej, za którym stoi nieduży kościół pw. Maksymiliana Kolbego. Szosa delikatnie pnie się w górę doliny i po około 800 metrach docieramy do rozwidlenia dróg, na którym spotykamy niebieski szlak. Znajdujemy się w Górnej Wsi. Skręcamy w prawo na lewą odnogę rozwidlenia i przechodzimy przez przysiółek Liszki.

Dom z kapliczką przy drodze prowadzącej do centrum wsi Laskówka.

Pola i sad.

Ul, czy dziupla?

Niskie chmury pozwalają dojrzeć jedynie najbliższe grzbiety. Delikatnie prószy śnieg. Aura sprzyja wędrówce. Nie jest wietrznie, nie jest zimno, wokół otaczają nas barwy zimy, ale śniegu nie ma zbyt dużo. Za Liszkami wchodzimy w krótki parów, podobny do tego, który przebyliśmy schodząc do centrum wsi. Znów mamy las, raczej młody, choć w niektórych miejscach gęsty. Po niedługim czasie dochodzimy do kolejnego rozwidlenia, gdzie szlaki niebieski i zielony rozchodzą się. My za zielonymi znakami skręcamy tu w prawo. Minąwszy samotne domostwo wchodzimy na dłużej na leśną drogę. Na początku jest równa, gładka, potem, gdy korony stają się niższe, gęstnieją nad naszymi głowami, czujemy się, jakbyśmy przemierzali jakiś biały tunel. Tutaj droga jest porysowana koleinami, wypełnionymi miejscami wodą pokrytą cienkim lodem. Trzeba uważać, gdyż niektóre są niewidoczne, zdradliwie przysypane cienką warstwą śniegu.

Parów.

Laskówka, Dział.

Droga przez Dział.

Klimatyczna, ale grząska droga przez niski las.

O godzinie 14.00 leśna droga wyprowadza nas na inną, być może asfaltową, a może utwardzoną - nie możemy tego stwierdzić, bowiem warstwa śniegu pokrywa ją dość szczelnie. Skręcamy w lewo i idziemy w kierunku północnym. Z prawej mamy pole orne, dalej ciągi młodników rozdzielające łąkowe nieużytki, a za nimi bardzo luźno rozrzucone na wzgórzu zabudowania Wirtyłówki, przysiółka należąca do wsi Kosztowa, której centrum znajduje się na południu w dolince rzeki o nazwie Rzeka. Dzieje tej wsi sięgają podobnych wieków, jak tych, przez które wcześniej przechodziliśmy. Kosztowa wzmiankowana była w 1433 jako własność Mikołaja Kmity. W 1552 składała się z 8 gospodarstw. W połowie XIX wieku właścicielem posiadłości tabularnej w Kosztowej był Franciszek Skrzyński. W 1880 roku pisano, że to wieś leząca nad Cygańskim potokiem, należąca do parafii Bachórzec. Cygański potok umiejscawiany jest dzisiaj na mapach nieco niżej, jako ciąg dalszy Rzeki, od przysiółka Czerna, gdzie zbiera wody bocznego dopływu, następnie przepływa przez Bachórzec, za którym zasila San.

Wierzchowinę Wirtyłówki wieńczy maszt telekomunikacyjny. Minąwszy go schodzimy na niewielkie obniżenie, za którym lekkim podejściem wracamy na wytraconą wysokość. Jednocześnie powoli dróżka naszego szlaku zakręca na wschód. W ten sposób obchodzimy ponad źródliskami potoków, współtworzących potok Huta Drohobycka, który we wsi Drohobyczka zasila Drohobyczkę.

Droga do Wirtyłówki.

Wirtyłówka.

Wirtyłówka.

Nad dolinami snują się mgły.

Maszt anteny telekomunikacyjnej wyłania się z mgły.

Polna droga.

Brzozowisko.

Krzyż przydrożny.

Droga przez młodnik.

Droga grzbietowa ponad Huciskiem Jawornickim i Drohobyczką.

Maszerujemy najpewniej przez bardzo widokowe tereny, długim ciągiem odkrytego grzbietu. Jest jednak mgliście. Chmury zniżyły się i snują się po polach, ocierając się o lasy, rozczesując na wolnostojących drzewach, które upalnym latem z pewnością dają cień ochłody dla tutejszych gospodarzy. Na południowym zachodzie słońce przenika do nas. Nisko przebija się przez mgławicę. Zbliża się zmierzch. Wtem z mgły wyłania się krzyż zdobiony misternymi odlewami ukrzyżowanego Chrystusa i modlących się aniołów. Krzyża strzegą dwa drzewa po jego bokach, stojące na baczność niczym żołnierze. Przydrożne kapliczki i krzyże już od schyłku XVIII wieku stały się nieodłączną częścią pejzażu polskiej wsi. Stawiano je przy szlakach komunikacyjnych, przy źródłach, na miedzach, czy też w lesie. Stawiano na rozstajnych drogach, aby wyznaczały granicę między światem znanym, oswojonym, a światem nieznanym, pełnym pozaziemskich istot. Intencje ich budowniczych były przeróżne, jedne budowano w podzięce za łaski, inne dla oddania pod opiekę boska, czy ochronę przed żywiołami. Są też takie, które upamiętniają ważne wydarzenia z dziejów wsi, cudowne objawienia, a niektóre z nich związane są z lokalnymi legendami.
„...żaden z narodów nie stworzył w tej dziedzinie nic piękniejszego, co by rozmaitością i urodą formy harmonizowało lepiej z otaczającą przyrodą. Te wznoszone przy drogach, w polach i na bezludziu arcydzieła sztuki ludowej sprzęgły się z charakterem wsi polskiej nierozdzielnie.”
- pisał o nich Tadeusz Seweryn w monografii polskich kapliczek. Spotkać je można niemal wszędzie w Polsce, nadając im przeróżną formę i kształty harmonizujące z otaczającą przyrodą. Były i są urokliwymi dziełami sztuki ludowej. Wnet mijamy drugi krzyż ozdobiony kwiatami i stojący również pomiędzy sędziwymi drzewami. Ten jest prostszy w formie, posiada malutki ogródeczek ogrodzony metalowym płotkiem. Droga nasza skręca za nim delikatnie w prawo, potem w lewo. Wchodzi na szczyt wzgórza, akurat w wyśmienitym momencie, ukazując krajobraz opatulony zimą. Mgły uniosły się teraz ukazując czerwieniejący zachodni horyzont, nad którym słońce zerka na nas po raz ostatni dzisiaj, po czym kładzie się spać w kłębach chmur. Znika w nich zupełnie pozostawiając nad nimi świetlistą łunę barw czerwieni i żółci. Ta światłość wystarcza nam, aby dotrzeć do celu przed zmrokiem.

Droga grzbietowa ponad Huciskiem Jawornickim i Drohobyczką.

Krzyż przydrożny.

Zdobienie pod figurą Chrystusa Ukrzyżowanego.

Korona lasu.

Słońce przebiło się przez mgliste chmury.

Połacie nieużytków.

Mgliście.

Zbliżamy się do skrętu drogi.

Dwa drzewa.

Krzyż pomiędzy dwoma drzewami.

Droga wciąż wiedzie przez pola i łąki.

Brzozowisko.

Słońce co raz niżej.

Słońce przenika już nisko między drzewami.

Zachód.

Wchodzimy na szosę.

Przed nami jeszcze nieduży pas lasu i już wchodzimy na szosę schodzącą z grzbietu na południe do wsi Drohobyczka. Skręcamy w lewo i tą szosą osiągamy wierzchowinę grzbietu. W jej pięknych plenerach rozlokowały się domy Szopisk. Spoglądamy stąd na łagodne krajobrazy niknące w mroku zapadającej nocy, a nastrajające niebywałym spokojem. Ostatnie tchnienie słonecznego blasku było już jakiś czas temu. Bardzo krótkie już są dnie, bardzo blisko jesteśmy najkrótszego dnia roku. O godzinie 15.45 wyjeżdżamy z Szopisk do bazy. Wrócimy tu jutro.

Zmierzch nad Szopiskami.



Udostępnij:

1 komentarz:


Życie jest zbyt krótkie, aby je przegapić.

Liczba wyświetleń

Popularne posty (ostatnie 30 dni)

Etykiety

Archiwum bloga

Z nimi w górach bezpieczniej

Zapamiętaj !
NUMER RATUNKOWY
W GÓRACH
601 100 300

Mapę miej zawsze ze sobą

Stali bywalcy

Odbiorcy


Wyrusz z nami na

Główny Szlak Beskidu Wyspowego


ETAP DATA, ODCINEK
1
19.11.2016
[RELACJA]
Szczawa - Jasień - Ostra - Ogorzała - Mszana Dolna
2
7.01.2017
[RELACJA]
Mszana Dolna - Potaczkowa - Rabka-Zdrój
3
18.02.2017
[RELACJA]
Rabka-Zdrój - Luboń Wielki - Przełęcz Glisne
4
18.03.2017
[RELACJA]
Przełęcz Glisne - Szczebel - Kasinka Mała
5
27.05.2017
[RELACJA]
Kasinka Mała - Lubogoszcz - Mszana Dolna
6
4.11.2017
[RELACJA]
Mszana Dolna - Ćwilin - Jurków
7
9.12.2017
[RELACJA]
Jurków - Mogielica - Przełęcz Rydza-Śmigłego
8
20.01.2018
[RELACJA]
Przełęcz Rydza-Śmigłego - Łopień - Dobra
9
10.02.2018
[RELACJA]
Dobra - Śnieżnica - Kasina Wielka - Skrzydlna
10
17.03.2018
[RELACJA]
Skrzydlna - Ciecień - Szczyrzyc
11
10.11.2018
[RELACJA]
Szczyrzyc - Kostrza - Tymbark
12
24.03.2019
[RELACJA]
Tymbark - Kamionna - Żegocina
13
14.07.2019
[RELACJA]
Żegocina - Łopusze - Laskowa
14
22.09.2019
[RELACJA]
Laskowa - Sałasz - Męcina
15
17.11.2019
[RELACJA]
Męcina - Jaworz - Limanowa
16
26.09.2020
[RELACJA]
Limanowa - Łyżka - Pępówka - Łukowica
17
5.12.2020
[RELACJA]
Łukowica - Ostra - Ostra Skrzyż.
18
6.03.2021
[RELACJA]
Ostra Skrzyż. - Modyń - Szczawa

Smaki Karpat

Wołoskimi śladami

Główny Szlak Beskidzki

21-23.10.2016 - wyprawa 1
Zaczynamy gdzie Biesy i Czady,
czyli w legendarnych Bieszczadach

BAZA: Ustrzyki Górne ODCINEK: Wołosate - Brzegi Górne
Relacje:
13-15.01.2017 - Bieszczadzki suplement do GSB
Biała Triada z Biesami i Czadami
BAZA: Ustrzyki Górne
Relacje:
29.04.-2.05.2017 - wyprawa 2
Wielka Majówka w Bieszczadach
BAZA: Rzepedź ODCINEK: Brzegi Górne - Komańcza
Relacje:
16-18.06.2017 - wyprawa 3
Najdziksze ostępy Beskidu Niskiego
BAZA: Rzepedź ODCINEK: Komańcza - Iwonicz-Zdrój
Relacje:
20-22.10.2017 - wyprawa 4
Złota jesień w Beskidzie Niskim
BAZA: Iwonicz ODCINEK: Iwonicz-Zdrój - Kąty
Relacje:
1-5.05.2018 - wyprawa 5
Magurskie opowieści
i pieśń o Łemkowyni

BAZA: Zdynia ODCINEK: Kąty - Mochnaczka Niżna
Relacje:
20-22.07.2018 - wyprawa 6
Ziemia Sądecka
BAZA: Krynica-Zdrój ODCINEK: Mochnaczka Niżna - Krościenko nad Dunajcem
Relacje:
7-9.09.2018 - wyprawa 7
Naprzeciw Tatr
BAZA: Studzionki, Turbacz ODCINEK: Krościenko nad Dunajcem - Rabka-Zdrój
Relacje:
18-20.01.2019 - wyprawa 8
Zimowe drogi do Babiogórskiego Królestwa
BAZA: Jordanów ODCINEK: Rabka-Zdrój - Krowiarki
Relacje:
17-19.05.2019 - wyprawa 9
Wyprawa po wschody i zachody słońca
przez najwyższe partie Beskidów

BAZA: Markowe Szczawiny, Hala Miziowa ODCINEK: Krowiarki - Węgierska Górka
Relacje:
22-24.11.2019 - wyprawa 10
Na śląskiej ziemi kończy się nasza przygoda
BAZA: Równica ODCINEK: Węgierska Górka - Ustroń
Relacje:

GŁÓWNY SZLAK WSCHODNIOBESKIDZKI

termin 1. wyprawy: 6-15 wrzesień 2019
odcinek: Bieszczady Wschodnie czyli...
od Przełęczy Użockiej do Przełęczy Wyszkowskiej


termin 2. wyprawy: wrzesień 2023
odcinek: Gorgany czyli...
od Przełęczy Wyszkowskiej do Przełęczy Tatarskiej


termin 3. wyprawy: wrzesień 2024
odcinek: Czarnohora czyli...
od Przełęczy Tatarskiej do Gór Czywczyńskich

Koszulka Beskidzka

Niepowtarzalna, z nadrukowanym Twoim imieniem na sercu - koszulka „Wyprawa na Główny Szlak Beskidzki”.
Wykonana z poliestrowej tkaniny o wysokim stopniu oddychalności. Nie chłonie wody, ale odprowadza ją na zewnątrz dając wysokie odczucie suchości. Nawet gdy pocisz się ubranie nie klei się do ciała. Wilgoć łatwo odparowuje z niej zachowując jednocześnie komfort cieplny.

Fascynujący świat krasu

25-27 lipca 2014 roku
Trzy dni w Raju... Słowackim Raju
Góry piękne są!
...można je przemierzać w wielkiej ciszy i samotności,
ale jakże piękniejsze stają się, gdy robimy to w tak wspaniałym towarzystwie – dziękujemy Wam
za trzy niezwykłe dni w Słowackim Raju,
pełne serdeczności, ciekawych pogawędek na szlaku
i za tyleż uśmiechu.
24-26 lipca 2015 roku
Powrót do Słowackiego Raju
Powróciliśmy tam, gdzie byliśmy roku zeszłego,
gdzie natura stworzyła coś niebywałego;
gdzie płaskowyże pocięły rokliny,
gdzie Spisza i Gemeru łączą się krainy;
by znów wędrować wąwozami dzikich potoków,
by poczuć na twarzy roszące krople wodospadów!
To czego jeszcze nie widzieliśmy – zobaczyliśmy,
gdy znów w otchłań Słowackiego Raju wkroczyliśmy!


19-21 sierpnia 2016 roku
Słowacki Raj 3
Tam gdzie dotąd nie byliśmy!
Przed nami kolejne trzy dni w raju… Słowackim Raju
W nieznane nam dotąd kaniony ruszymy do boju
Od wschodu i zachodu podążymy do źródeł potoków
rzeźbiących w wapieniach fantazję od wieków.
Na koniec pożegnalny wąwóz zostanie na południu,
Ostatnia droga do przebycia w ostatnim dniu.

           I na całe to krasowe eldorado
spojrzymy ze szczytu Havraniej Skały,
           A może też wtedy zobaczymy
to czego dotąd nasze oczy widziały:
           inne słowackie krasy,
próbujące klasą dorównać pięknu tejże krainy?
           Niech one na razie cierpliwie
czekają na nasze odwiedziny.

7-9 lipca 2017 roku
Słowacki Raj 4
bo przecież trzy razy to za mało!
Ostatniego lata miała to być wyprawa ostatnia,
lecz Raj to kraina pociągająca i w atrakcje dostatnia;
Piękna i unikatowa, w krasowe formy bogata,
a na dodatek zeszłego roku pojawiła się w niej ferrata -
przez dziki Kysel co po czterdziestu latach został otwarty
i nigdy dotąd przez nas jeszcze nie przebyty.
Wspomnień czar ożywi też bez większego trudu
fascynujący i zawsze urzekający kanion Hornadu.
Zaglądnąć też warto do miasta mistrza Pawła, uroczej Lewoczy,
gdzie w starej świątyni świętego Jakuba każdy zobaczy
najwyższy na świecie ołtarz, wyjątkowy, misternie rzeźbiony,
bo majster Paweł jak Wit Stwosz był bardzo uzdolniony.
Na koniec zaś tej wyprawy - wejdziemy na górę Velka Knola
Drogą niedługą, lecz widokową, co z góry zobaczyć Raj pozwala.
Słowacki Raj od ponad stu lat urodą zniewala człowieka
od czasu odkrycia jej przez taternika Martina Rótha urzeka.
Grupa od tygodni w komplecie jest już zwarta i gotowa,
Kaniony, dzikie potoki czekają - kolejna rajska wyprawa.


Cudowna wyprawa z cudownymi ludźmi!
Dziękujemy cudownym ludziom,
z którymi pokonywaliśmy dzikie i ekscytujące szlaki
Słowackiego Raju.
Byliście wspaniałymi kompanami.

Miało być naprawdę po raz ostatni...
Lecz mówicie: jakże to w czas letni
nie jechać znów do Słowackiego Raju -
pozwolić na zlekceważenie obyczaju.
Nawet gdy niemal wszystko już zwiedzone
te dzikie kaniony wciąż są dla nas atrakcyjne.
Powiadacie też, że trzy dni w raju to za krótko!
skoro tak, to czy na cztery nie będzie zbyt malutko?
No cóż, podoba nam się ten kras,
a więc znów do niego ruszać czas.
A co wrzucimy do programu wyjazdu kolejnego?
Może z każdego roku coś jednego?
Niech piąty epizod w swej rozciągłości
stanie się powrotem do przeszłości,
ruszajmy na stare ścieżki, niech emocje na nowo ożyją
gdy znów pojawimy się w Raju z kolejną misją!

15-18 sierpnia 2018 roku
Słowacki Raj 5
Retrospekcja
Suchá Belá - Veľký Sokol -
- Sokolia dolina - Kyseľ (via ferrata)

Koszulka wodniacka

Tatrzańska rodzinka

Wspomnienie


519 km i 18 dni nieustannej wędrówki
przez najwyższe i najpiękniejsze partie polskich Beskidów
– od kropki do kropki –
najdłuższym górskim szlakiem turystycznym w Polsce


Dorota i Marek Szala
Główny Szlak Beskidzki
- od kropki do kropki -

WYRÓŻNIENIE
prezentacji tego pasjonującego przedsięwzięcia na



za dostrzeżenie piękna wokół nas.

Dziękujemy i cieszymy się bardzo,
że nasza wędrówka Głównym Szlakiem Beskidzkim
nie skończyła się na czerwonej kropce w Ustroniu,
ale tak naprawdę doprowadziła nas aż na
Navigator Festival 2013.

Napisz do nas