Jeszcze na początku XX wieku góry te nazywano Beskidem Nadpopradzkim od rzeki Poprad, przy której leżą. Gdy w 1918 roku wytyczono nowe granice Beskid Nadpopradzki przecięty został polsko-czechosłowacką granicą państwową. Odtąd Polacy zaczęli nazywać swoją część tych gór Beskidem Sądeckim, zaś te same góry po stronie czechosłowackiej zaczęto nazywać Górami Lubowelskimi (słow. Ľubovnianska vrchovina). Dzisiaj obszar Beskidu Sądeckiego charakteryzuje duża lesistość. Sukcesja lasu nastąpiła tutaj stosunkowo niedawno, gdy zaprzestano w tych górach gospodarki pasterskiej. Przypominają o niej nieliczne istniejące jeszcze polany.
Beskid Sądecki po polskiej stronie dzielony jest na trzy pasma: Góry Leluchowskie, Pasmo Jaworzyny i Pasmo Radziejowej. Główny Szlak Beskidzki prowadzi przez dwa z nich wiodąc grzbietami głównymi Pasma Jaworzyny i Pasma Radziejowej. Mają one kształt wydłużonych grzbietów z odbiegającymi na boki krótkim grzbietami bocznymi. Występujące na nim kolejne kulminacje w zasadzie nie są zbyt wybitne, bo grzbiet tych pasm jest w miarę wyrównany. Kiedy wyjdzie się na taki grzbiet, to potem idzie się po nim bez większego wysiłku, szczególnie w paśmie Jaworzyny, które przemierzać zaczęliśmy już dnia wczorajszego. Wczoraj jedynie posmakowaliśmy Beskidu Sądeckiego. Chcieliśmy zatrzymać się na dłużej w największym uzdrowisku znajdującym się na przebiegu GSB.
|
Łąki na Jaworzynie. |
Dolina Czarnego Potoku wcina się we wschodnią część Pasma Jaworzyny i można wjechać do niej autokarem. Dalej, aż do zachodniego końca pasma nie ma takiej możliwości. Nie da się przerwać pokonywania GSB bez schodzenia jakimś bocznym szlakiem, co wiązałoby się z koniecznością odrobienia utraconej wysokości tym samym, albo innym bocznym szlakiem dla powrotu na Główny Szlak Beskidzki. Stawiamy więc sobie dzisiaj za cel pokonanie ponad 27 kilometrów, dzielących nas od Rytra. Mimo dłuższego niż zazwyczaj dystansu czeka nas stosunkowo niedużo przewyższeń do pokonania - łącznie 1058 metrów.
Rozpoczynamy o godzinie 7.50. Z szosy prowadzącej w głąb doliny Czarnego Potoku schodzimy w boczną dróżkę. Przechodzimy mostkiem nad Czarnym Potokiem, za którym szlak wprowadza poprzez skarpę na stok porośnięty głównie młodnikami. Ścieżka jest silnie zarośnięta, prawie jej nie widać w gąszczu krzewiastej roślinności. Wygląda to tak jakby nikt tędy nie chodził od jakiegoś czasu. Jest parno i wilgotno. Liście drzew pokryte są szklistymi kropelkami wody. Może w nocy padał deszcze, bo ścieżka jest miejscami również podmoknięta. Dzień jednak ma być bardzo słoneczny, a nawet upalny i dlatego dobrze, że dzisiaj będziemy szli głównie lasem.
Niebawem zaczynamy przecinać polany. W tym miejscu jest ich całkiem sporo. Są też szerokie nitki nartostrad schodzących ze szczytu Jaworzyny Krynickiej. Z tego też względu ten odcinek GSB jest zamykany zimą. Jaworzyna Krynicka stała się popularnym ośrodkiem narciarskim - dużym i nowoczesnym po wybudowaniu na niej kolejki gondolowej, czynnej cały rok. Dzięki niej szczyt góry jest masowo odwiedzany. Z polan pokazuje się nam infrastruktura znajdująca się na szczycie góry: górna stacja kolejki gondolowej, karczma z hotelem oraz maszt przekaźnika radiowo-telewizyjnego.
|
Infrastruktura na Jaworzynie Krynickiej. |
Łąki polan są podtrzymywane. Koszone, aby zapobiec sukcesji lasu. W łąkach na niższych położenia widzimy grupki kwiatów przypominających stokrotki: przymiotno białe (
Erigeron annuus) – astrowatą roślinę przywleczoną z Ameryki Północnej. Podchodzimy na przemian polanami, lasami i nartostradami. W partiach podszczytowych duża cześć podejścia wiedzie stromymi nartostradami. Na rozwidleniu nartostrad szlak wprowadza do lasu kojącego chłodem.
|
Przez łąki Jaworzyny. |
|
Przymiotno białe (Erigeron annuus). |
|
Rusałka kratkowiec (Araschnia levana), imago (forma letnia). |
|
Do cienia lasu. |
|
Przed Diabelskim Kamieniem. |
Leśna dróżka doprowadza nas pod fenomenalnie ukształtowany piaskowcowy ostaniec. Legendy mówią o diable, który go upuścił niosąc w stronę Krynicy i Góry Parkowej, na której tryskało życiodajne źródełko, słynące z uzdrowicielskich mocy. Diabeł chciał zniszczyć to źródełko, ale nie zdążył donieść go nim kur zapiał. Upuszczony przez diabła głaz ludzie zaczęli nazywać Diabelskim Kamieniem. Źródełko zaś do dzisiaj tryska na Górze Parkowej, tam gdzie później wzniesiono figurę Matki Bożej - Królowej Krynickich Zdrojów. Też wiąże się z pewną piękną legendą, o której kiedyś już wspominaliśmy i kiedyś z pewnością znów do niej wrócimy. Oryginalny kształt Diabelskiego Kamienia to oczywiście fenomen natury, która uformowała go na kształt 5-metrowego grzyba z dość szeroką podstawą, wąskim przewężeniem i szerokim kapeluszem.
|
Diabelski Kamień. |
Powyżej Diabelskiego Kamienia znów wychodzimy na nartostradę. Tuż przed wierzchołkiem Jaworzyny Krynickiej szlak odchodzi na drogę gruntową, wchodzącą na szczyt góry. Jaworzynę Krynicką (1114 m n.p.m.), najwyższy szczyt w całym paśmie Jaworzyny, zdobywamy o godzinie 9.20. Z punktów widokowych jest tu jeden, który najbardziej przypada do gustu, ten w stronę Beskidu Niskiego. Tam w dali ciągnie się retrospekcja naszej wędrówki. Gdyby powietrze było bardziej przejrzyste, może zobaczylibyśmy nawet jej początki w Bieszczadach. Z naszych wyliczeń wynika, że gdzieś między szczytem Jaworzyny Krynickiej, a Diabelskim Kamieniem powinien znajdować punkt wyznaczający połowę dystansu Głównego Szlaku Beskidzkiego. To dobra okazja na postój – odpoczynek po podejściu. Zatrzymujemy się karczmie do godziny 10.00.
|
Nartostrada. |
|
Jaworzyna Krynicka (1114 m n.p.m.) |
|
Maszt antenowy na Jaworzynie Krynickiej. |
|
Widok na Beskid Niski. |
|
Stacja kolejki gondolowej. |
Najforsowniejszą część dzisiejszej trasy mamy już za sobą. Dalsza wędrówka prowadzić będzie grzbietem Pasma Jaworzyny Krynickiej, a na koniec pozostanie nam zejście do Rytra. Opuszczając szczyt Jaworzyny Krynickiej schodzimy nieco z czerwonego szlaku i wstępujemy na chwilkę do Schroniska PTTK na Jaworzynie Krynickiej. Schronisko to położone jest pod szczytem Jaworzyny Krynickiej i prowadzi do niego zielony szlak trawersujący stok góry.
Szlak zanurza się w lesie i prowadzi przeważnie lasem, którego za ostatnie dziesiątki lat narosło tutaj sporo. W czasach przed wysiedleniami ludności łemkowskiej, która gospodarowała na stokach Jaworzyny Krynickiej lasu było znacznie mniej. Pola i łąki sięgały grzbietów, ciągnąc się z dolin, w których były łemkowskie wioski. Przy Beskidzie Sądeckim łemkowskie wsie osiągały zachodni kraniec Łemkowszczyzny, zaś ostatnie z nich znajdowały się tuż przez Szczawnicą. Właściwie to wsie łemkowskie mieszały się tutaj z wsiami polskimi. Przykładem takiej polskiej wsi może być królewska Łomnica-Zdrój, założona przez króla Kazimierza Wielkiego. Wieś ta uważana była za graniczną polską, choć dalej na wschodzie występowały polskie wyspy wśród łemkowskich osad.
|
Polanka z odejściem do Schroniska PTTK na Jaworzynie Krynickiej. |
|
Schronisko PTTK na Jaworzynie Krynickiej. |
|
Panorama na południe z Jaworzyny Krynickiej. |
|
Powoli wchodzimy do lasu. |
|
Poskręcane buki. |
|
Przełęcz przed Bukową. |
Po dawnych polanach i pastwiskach pozostały liczne ślady, ale są one co raz mniejsze. Z roku na rok kurczą się - nieużywane zarastają lasem. W dzisiejszym upale las jest znakomitą osłoną. Przemierzamy obszar niskich buków, z fantazją natury powyginanych i poskręcanych. Dalej mamy poletka świerkowych młodników, za którymi łagodnym podejściem docieramy pod szczyt Czubakowska (1082 m n.p.m.). Dwieście metrów dalej mamy kolejny mało wybitny wierzchołek Runek (1080 m n.p.m.).
Odczuwana błogość, cisza to chyba efekt panującego upału. Niewielu dzisiaj wędruje z Jaworzyny do Bacówki nad Wierchomlą, czy w przeciwnym kierunku choć to popularny odcinek. Dalej na szlaku panuje jeszcze większa pustka, która niknie w miarę zbliżania się do Hali Łabowskiej, na której znajduje się węzeł szlaków i schronisko. O godzinie 11.15 Czubakowską mamy już za sobą i powoli oddalamy się również od szczytu Runka. Mijamy odejście szlaku do Bacówki nad Wierchomlą. Schodzimy w dół stokiem Runka. Drogowskaz informuje, że do Hali Łabowskiej mamy 2 godziny marszu.
|
Czubakowska (1082 m n.p.m.). |
|
Runek (1082 m n.p.m.). |
|
Na zejściu z Runka. |
|
Przełęcz Potasznia. |
|
Widokowe miejsce przed kulminacją Hola (9788 m n.p.m.). |
|
Głaz z tablicą upamiętniającą Stanisława Wilgę-Burego, partyzanta,
który w dniu 15.09.1944 roku zginął w tym miejscu. |
|
Ścięty konar. |
Wygodna dróżka grzbietowa wiedzie na północny zachód. Praktycznie nie ma żadnych podejść, zejść. Prawdziwie sielankowa wędrówka. Przechodzimy na przemian przez lasy i niewielkie nasłonecznione polanki. Sporadycznie pojawiają się z nich widoki, bo większość z polanek obrośnięta jest lasem. O godzinie 13.00 przechodzimy obok dużego głazu z przymocowaną tablicą upamiętniającą Stanisława Wilgę-Burego, partyzanta, który w dniu 15.09.1944 roku zginął w tym miejscu. Dalej krótki ciąg młodnika i wiodąca przezeń nasza droga lekkim zejściem wprowadzają nas na Halę Łabowską. Na naszych zegarkach jest godzina 13.15.
|
Las tuż przed Halą Łabowską. |
|
Schronisko PTTK na Hali Łabowskiej. |
Na niebie pojawiły się małe chmurki, lecz nie wróżą one niczego złego. Dodają jedynie krasy malowniczemu krajobrazowi, jaki rozciąga się z Hali Łabowskiej. Hala Łabowska jest swoistym punktem widokowym. Rozciąga się z niej obszerna panorama północna i północno-wschodnia. Lubimy tu przychodzić, poleżeć na trawie, czy zjeść posiłek. Kilkakrotnie szlaki prowadziły nas przez ten zakątek, choć nigdy nie mieliśmy okazji zostać tu na noc. Górną część hali porasta borówczysko. To początek sukcesji lasu. Kiedyś na hali tej wypasali owce Łemkowie mieszkający przed wysiedleniami we wsi Łabowa. Właśnie od tej wsi wzięła nazwę ta hala. Hala Łabowska jest obecnie znacznie mniejsza niż dawniej, kiedy była wypasana. Zarosła lasem, ale przed całkowitym zalesieniem chroni ją nadany status użytku ekologicznego. To ważne zarówno dla walorów krajobrazowych, ale chyba przede wszystkim ze względów przyrodniczych. Polany i hale są siedliskiem dla specyficznej flory, z którą związane są też niektóre gatunki fauny np. motyle. Gdy polany pokryje las, flora specyficzna dla hal i polan ginie w cieniu drzew, a wraz z nimi zależna od niej fauna.
Na Hali Łabowskiej znajdziemy też pamiątki przypominające ofiary II wojny światowej i czasów powojennych. Powyżej schroniska stoi odsłonięty w 1999 roku kamienny pomnik upamiętniający żołnierzy oddziału „Żandarmeria” Polskiej Podziemnej Armii Niepodległościowej zabitych w 1949 roku przez UB. Nieopodal niego stoi drugi pomnik upamiętniający partyzantów 9 kompanii 3 batalionu 1 Pułku Strzelców Podhalańskich, którzy walczyli w tym rejonie z hitlerowskim najeźdźcą.
O godzinie 14.00 opuszczamy sielską Halę Łabowską. Leżąc w trawie, odlatując w błogiej drzemce można łatwo zapomnieć o dalsze drodze. Hala Łabowska leży dopiero w okolicy połowy pasma, które przemierzamy.
|
|
Pomnik upamiętniający partyzantów
9 kompanii 3 batalionu 1 Pułku
Strzelców Podhalańskich. | Pomnik upamiętniający żołnierzy
oddziału „Żandarmeria”
Polskiej Podziemnej Armii Niepodległościowej |
|
Kapliczka. |
Wkraczamy do lasu. Po kilkunastu minutach przechodzimy przez wierzchołek Wierch nad Kamieniem (1055 m n.p.m.) porośnięty jest dorodnym lasem bukowym. Dalej las jest przetrzebiony. Kolejny wierzchołek tej samej góry, czyli północno-zachodni Wierch nad Kamieniem (1084 m n.p.m.) przechodzimy w słońcu o godzinie 14.30. Zaraz dalej rośnie bukowy młodnik, który niebawem przechodzi w gęstą mieszankę różnych drzew.
Podczas dalszej drogi przechodzimy przez wydłużone grzbietowo ciągi polan. W lasach pomiędzy polanami zaczyna przeważać buk. O godzinie 15.00 przechodzimy przez Halę Pisaną, która jest ładnym punktem widokowym na wschodnią i południową stronę. Na tej i wcześniejszych polanach można zauważyć jak nieużytkowana polana zarasta stopniowo borówczyskami i lasem. Hala Pisana kulminuje wierzchołkiem o tej samej nazwie sięgając wysokości 1044 m n.p.m. Stoi pod nim pomnik wspominający żołnierza AK, Adama Kondolewicza, ps. „Błysk”, który zginął tu podczas obławy zorganizowanej przez gestapo.
|
Wierch nad Kamieniem (pomiędzy wierzchołkami). |
|
Bukowy młodnik. |
|
Opuszczamy Wierch nad Kamieniem. |
|
Mchy. |
|
Hala Pisana. |
|
Panorama południowo-wschodnia z Hali Pisanej. |
|
Pomnik żołnierza AK, Adama Kondolewicza, ps. „Błysk” na Hali P{isanej. |
Robimy sobie krótką przerwę obok pomnika. Na rozgrzanych kamienie tworzących podstawę dla pamiątkowej tablicy wygrzewają się jaszczurki zwinki (
Lacerta agilis). Są one stworzeniami ciepłolubnymi. dla nas temperatura mogłaby być trochę niższa, ale dla zwinek ciepło jest potrzebne do prawidłowego funkcjonowania organizmu. Są one zwierzętami zmiennocieplnymi. Jaszczurka zwinka jest najpospolitszym gadem w Polsce. Jednak liczebność tego gatunku na niektórych obszarach znacznie się zmniejszyła nie tylko z uwagi na uprzemysłowienie, ale również na zanikanie naturalnych siedlisk.
|
Jaszczurka zwinka (Lacerta agilis). |
|
Hala Pisana. |
|
Małe mokradełko - było takich kilka na szlaku. |
|
Pięciornik kurze ziele (Potentilla erecta). |
Niedaleko za Halą Pisaną mamy Przełęcz Bukowina (993 m n.p.m.). Przechodzimy ją o godzinie 15.30. Po niedługim czasie wchodzimy na całkiem sporą Halę Jaworzyna. Ciągnie się od grzbietu Zadnich Gór przez ponad kilometr, obejmując wierzchołek Jaworzyny Kokuszczańskiej (966 m n.p.m.). Pod wierzchołkiem Jaworzyny Kokuszczańskiej w cieniu kępy buków stoi kopczyk kamienny obsypany ziemią. Skrywa on szopkę betlejemska wykonaną przez Józefa Grucela, ludowego artystę z Ochotnicy Dolnej. Obok kopczyka z szopką stoi krzyż i kamienny ołtarz.
Mija godzina szesnasta. Powoli zaczynamy opuszczać Halę Jaworzyna wchodząc w gęstniejące zadrzewienie. Z prawej pod jedną z wielu rosnących tu brzóz widać krzyż wykonany z drzewa brzozowego. To symboliczny grób upamiętniający Mieczysława Rembiasza ps. „Orlik”, „Grom” z oddziału „Żandarmeria PPAN”. Zastrzelono go w tym miejscu 11.06.1949 roku.
|
Hala Jaworzyna. |
|
Kopczyk z szopką betlejemską na Jaworzynie Kokuszczańskiej. |
|
Hala Jaworzyna. |
|
Symboliczny grób Mieczysława Rembiasza ps. „Orlik”, „Grom” z oddziału „Żandarmeria PPAN”. |
Wkrótce znów zagłębiamy się w cieniu bukowego lasu. Na rozstaju szlaku opuszczamy główny grzbiet pasma Jaworzyny. Droga chwilami jest stroma. Z polan pokazuje się nam co raz bliższe Pasmo Radziejowej. Widoki, słońce, drzewa, polany są takie same jak wtedy, w lipcu 2012 roku... to już sześć laty minęło. Trudno uwierzyć, jak ten czas biegnie. Wtedy szliśmy tędy pierwszy raz Główny Szlak Beskidzki. Teraz po raz kolejny wspominając tamten czas, pokazując piękno szlaku innym zapaleńcom. Była wtedy siedemnasta z minutami, gdy dotarliśmy na Cyrlę; dzisiaj dochodzi siedemnasta, gdy docieramy w progi schroniska „Cyrla”. O godzinie 16.40 rozpoczynamy popołudniową przerwę.
|
W cieniu bukowego lasu. |
|
Polana Cyrla. |
|
Polana Cyrla. |
Prywatne schronisko „Cyrla” leży na polanie Cyrla na wysokości 844 m n.p.m. Leży w uroczym zakątku. To stosunkowo młody obiekt, którego początki sięgają 1999 roku, kiedy w zrujnowanym gospodarstwie dawni gospodarze Schroniska na Hali Łabowskiej postanowili otworzyć punkt gastronomiczny. Dzisiaj oferują kompleksowe wyżywienie i noclegi, miejsce pod namiot, ognisko, wiaty itp. Schronisko Cyrla słynie z wyjątkowej kuchni. Nigdy sobie nie odmawiamy. Zawsze zatrzymujemy się na jedną ze smakowitych potraw. Nigdy nie zawiedliśmy się na domowej kuchni schroniska.
|
Schronisko Cyrla. |
Schronisko opuszczamy o godzinie 17.25. Idziemy początkowo gruntową drogą dojazdową, która wkrótce odchodzi na prawo do przysiółka Makowica, skąd schodzi do Rytra. Czerwony szlak sprowadza inną drogę przecinając malowniczą i widokową polanę Kretówki. Pokazuje się nam dolina Popradu. Pod Kretówkami mijamy domostwo skryte. Ma się wrażenie, że przechodzimy przez środek prywatnej posiadłości. Domostawo skryte jest w lesie i nie prowadzą do niego żadne normalne drogi, poza zrujnowaną leśną drogą.
|
Kretówki. |
|
Widok na dolinę Popradu. |
|
Widok na południe. W głębi Kicarz (704 m n.p.m.). |
|
Domostwo skryte w lesie. |
Szlak sprowadza dalej bardzo stromo wpierw po nierównej, kamienistej drodze, po której spływają nie wiadomo skąd biorące się drobne cieki wodne. Przecież cały dzień nie padało. Potem wchodzimy na silnie zarośnięte ścieżki, takie z jakimi kojarzy się nam Beskid Niski, ale nie Sądecki i to tak blisko dużych osad ludzkich. Prawie do końca towarzyszą nam silne podmokłości, aż do godziny 18.15 kiedy to wychodzimy na drogę asfaltową.
Ta droga wprowadza już do doliny Popradu, nad którą przepięknie ulokowała się wieś Rytro. Jest to bardzo stara wieś, z którą spotykamy się po raz pierwszy w dokumentach z 1224 roku pod nazwą Rytter. Był to testament Piotra Wyżdżgi, właściciela zamku ryterskiego, którego pozostałości mamy na wzgórzu po prawej. Zamek w Rytrze strzegł granic państwa od strony Węgier, a jednocześnie pełnił funkcję komory celnej, gdyż doliną Popradu wiodła uczęszczana już w tamtych wiekach droga lądowa i wodna. Oprócz kupców, drogą tą przejeżdżały też liczne orszaki królewskie.
|
Silnie zarośnięta ścieżka. |
|
Wygodniejsza droga. |
|
Poprad. |
O godzinie 18.30 przekraczamy Poprad przechodząc mostem nad jego szerokim nurtem. Po drugiej stronie rzeki czeka już autokar gotowy do odjazdu. Wracamy do Krynicy, choć może chciałoby się zostać tutaj dłużej. Rytro jest pociągające do dłuższych pobytów. Jakże łatwo zauroczyć się tutejszym spokojem, krajobrazem i przyrodą. Oczarowanych zostało tu wielu ludzi, w tym znana pisarka Maria Kownacka, która przyjechała tu na jednorazowy pobyt wypoczynkowy, lecz szybko okazało się, że niezwykła okolica Rytra i doliny Popradu uwiodła ją na zawsze. Powrócimy do Kownackiej i ziemi ryterskiej już jutro, ruszając stąd na kolejny odcinek Głównego Szlaku Beskidzkiego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz