Zdaje się, iż właśnie o tej porze roku Bieszczady są najbardziej niezwykłe i tajemnicze. W takich Bieszczadach, ogarniętych głęboką magią, można oddać się długim chwilom zadumy i relaksu oraz odsapnąć od codziennego zgiełku.
Na drzewach pojawił się pierwszy pąk młody,
Znikają szarości, jaśnieją błękity
Życie wraca w las, łąki oraz w wody!
Witajże Jaryło zielenią spowity!
(Masław znad Warty - „Jaryło”, fragm.)
Pora wczesnowiosenna jest nietypową i mało znaną w tych górach, a wtedy przecież budzi się w nich przyroda. Słowianie wierzyli, że czyni to pan siły i młodości, który przybywał w białej szacie na białym rumaku, zwiastując wiosenne odrodzenie i powrót świata do życia. Jego święto wypadało 15 kwietnia i wtedy też dokonywano rytualnego pierwszego siewu zbóż.
TRASA:
Żubracze (633 m n.p.m.)
Wołosań (1071 m n.p.m.)
Przełęcz pod Jawornem (928 m n.p.m.)
Jabłonki (543 m n.p.m.)
OPIS:
Wędrówkę rozpoczynamy w osadzie Żubracze, niewielkiej wsi położonej w dolinie Solinki, czyli w tym samym miejscu jak ostatniego dnia listopadowej wyprawy po Koronę Bieszczadów. Była wtedy siąpliwa pogoda, potem spadł pierwszy śnieg i w ten sposób nadeszła zima w Bieszczadach. Obecnie mamy zupełnie przeciwną aurę - wiosna zbudziła się na dobre w Bieszczadach. Słońce rozgrzewa powietrze od samego rana. Wchodzimy na niebieski szlak o godzinie 9.15, kieruje on nas do dolinki potoku Wołosań.
Idziemy przez chwilę gruntową drogą, po czym schodzimy z niej i przekraczamy bród potoku. Wspinamy się stokiem wzniesienia pokrytego głównie łąkami i młodnikami. Przez jakiś czas potok widzimy po prawej, lecz niebawem oddalamy się od niego. Pojawiają się przy szlaku roślejsze drzewa, a pod nimi zawilce gajowe (Anemone nemorosa L.). Niespodziewanie szlak szybko sprowadza w dół z powrotem do doliny, gdzie łączą się dwa potoki. Tam z tablic dowiadujemy się, że wędrowaliśmy szlakiem tymczasowym, wytyczonym w związku prowadzoną zrywką drzew.
|
Potok Wołosań. |
|
Droga ponad potokiem. |
|
Zawilec gajowy (Anemone nemorosa L.). |
|
Miejsce, gdzie łączą się dwa potoki. |
Kierujemy się do dolinki potoku spływającego po lewej. Przecinamy jego bród, a następnie leśną drogą wchodzimy ponad głęboki i szeroki jar potoku, porośnięty buczynowym lasem. Strome stoki pokryte są starymi wysuszonymi liśćmi. Słońce wygrzewa stoki Bieszczadów już trzeci dzień. Aurę taką wykorzystują mniejsze rośliny, które przedostają się gromadnie przez warstwę zleżałych w runie liści i rozkwitają ku słońcu, którego nie przysłaniają jeszcze liście na drzewach. Jest wśród nich spotykany już wcześniej żywiec gruczołowaty (Cardamine glanduligera O.Schwarz) o fioletowych kwiatach i gwieździście rozchylonych liściach. Śledziennice skrętolistne (Chrysosplenium alternifolium L.) to również rośliny wczesnej wiosny. Ich drobne kwiaty, otoczone są efektownymi, złocistożółtymi liśćmi przykwiatowymi. Liście te pełnią rolę powabni, ale generalnie jest to roślina samopylna.
|
Potok i droga szlaku. |
|
Początek jaru. |
|
Jar. |
|
Żywiec gruczołowaty (Cardamine glanduligera O.Schwarz) i Śledziennice skrętolistne (Chrysosplenium alternifolium L.). |
Pniemy się systematycznie leśną drogą. Wyżej rosną przy niej fiołki leśne (Viola reichenbachiana). Posiadają bezwonne kwiaty, dlatego owady wabią barwą i nektarem. Wytwarzają też elajosom na nasionach, dzięki któremu roznoszone są przez mrówki.
Przechodzimy przez Przysłup (1004 m n.p.m.) najwyższy wierzchołek bocznego grzbietu, przez który podążamy na Wołosań - najwyższą kulminację w paśmie Wysokiego Działu. Jest niedaleko od Przysłupu. Przechodzimy przez wyraźną przełęcz porośniętą gęsto buczyną, skąd niedługim podejściem osiągamy główny grzbiet pasma, gdzie spotykamy czerwony szlak. Idziemy nim na północ i po kilku minutach mamy wierzchołek Wołosań (1071 m n.p.m.). Od godziny 11.20 do 12.00 robimy sobie popas na szczycie.
|
Lesna droga na Przysłup (1004 m n.p.m.). |
|
Fiołek leśny (Viola reichenbachiana). |
|
Bukowy las. |
|
Bukowy las na stokach Wołosania. |
|
Wołosań (1071 m n.p.m.). |
|
Figurka pod drzewem na szczycie Wołosania. |
Szczyt nie jest uznawany za punkt widokowy ze względu na las. W pobliżu są polany widokowe, a najbliższa z nich znajduje się na południowym wschodzie. Jednak brak liści na drzewach czyni ten las przejrzystym. O tej porze roku widoczne są plenery zarówno po stronie doliny Solinki na południowym zachodzie, jak też potoku Jabłonka na północnym wschodzie.
Podążamy dalej za czerwonymi znakami ku kolejnemu wzniesieniu na grzbiecie wysokiego Działu - Jaworne (992 m n.p.m.). Schodzimy łagodnie na przełęcz bez nazwy oddzielającą Wołosań i Jaworne, gdzie o godzinie 12.20 odnajdujemy początek czarnego szlaku zejściowego. Schodzi skrajem polany. Potem mamy ostro w dół podmokłą drogą obrośniętą zawilcami, cebulicami, lepiężnikami. śledziennicami i kaczeńcami.
|
Wołosań (1071 m n.p.m.).. |
|
Cebulica dwulistna (Scilla bifolia L.). |
|
Zawilec gajowy (Anemone nemorosa L.). |
|
Lepiężnik biały (Petasites albus). |
|
Śledziennica skrętolistna (Chrysosplenium alternifolium L.). |
|
Knieć błotna, kaczeniec (Caltha palustris L.). |
Ze stromizny wpadamy na utwardzoną drogę płajową. Szlak zostaje na mokradłach ponad droga. Skręcamy na drodze w lewo. Idziemy chwilę utwardzoną drogą, aż do napotkania znaków szlaku przecinających drogę (można przeoczyć to miejsce). Wspinamy się na niewysoką skarpę, za którą kontynuujemy zejście. O godzinie 13.15 wchodzimy na rozległą, widokową łąkę. Przysiadamy na niej na kwadrans.
Drzewa na polanie zielenią się już. Tyko czekać jak soczystą zielenią okryją się wzniesienia. „Flotylle chmur z nad lasów płyną” - może przyniosą wiosenny deszczyk, który pokropi bieszczadzkie lasy. Pachnie wiosną co raz bardziej.
|
Łąka. |
Dołem pod lasem przebiega utwardzona droga. Ruszamy jej biegiem. Prowadzi przez tereny nieistniejącej wsi Kołonice. Zniknęła po 1944 roku, zniszczona wskutek działań między wojskiem polskim i UPA. Jej ludność przesiedlono później w wyniku akcji „Wisła”. Po wsi pozostały już tylko szczątki, a przede wszystkim drzewa rosnące przy dawnej wiejskiej drodze i płynący pośród nich potok Czerteż - spokojny, ale też jakby smutniejszy. Cicho płynie nie chcąc chyba zmącić panującej w dolinie ciszy.
|
Tereny dawnej wsi Kołonice. |
W dolinie Czerteża nie dymią nawet stalowe retorty. Tradycyjny wypał węgla drzewnego wpisał się w krajobraz Bieszczadów. Jest to trudne i ciężkie zajęcie, wymagające wysiłku fizycznego i doświadczenia. Do tych stalowych kolosów węglarz wkładał przez metalowe drzwi około 12 metrów sześciennych szczap, następnie zamykał drzwiczki, uszczelniał gliną szczeliny i podpalał wsad przez drzwiczki paleniskowe. Potem wiele godzin czuwał, aby w odpowiednim momencie zakończyć wypał, regulując dopływ powietrza i utrzymując we wnętrzu retorty temperaturę około 800 stopni Celsjusza. Tradycyjnie wytwarzany węgiel drzewny ceniony jest przez sympatyków grillowania. Potrawy uzyskane na nim smakują lepiej. Węgiel drzewny używany jest również w farmacji i niektórych działach hutnictwa. Dzisiaj stalowe retorty W wielu miejscach Bieszczadów stoją bezczynne, wyparte przez produkcję przemysłową.
|
Retorty. |
|
Dolina Czerteża. |
Zbudziła się wiosna w Bieszczadach. Pąki pojawiły się na przydrożnych drzewach i jasnozielony zaczątek młodych liści. W promieniach wiosny na podmokłej łące złocą się kaczeńce. Ku wiosennym promieniom wychylają się pierwiosnki, do słońca uśmiechają się szczawiki zajęcze. Wiosna wkracza przez szeroko otwarte drzwi. W lasach jest jeszcze jasno, będzie jeszcze jakiś czas promieniście, aż drzewa wypuszczą gąszcz liści i wtedy w leśnej głuszy zrobi się ciemno, a kwitnące runo zniknie niemal zupełnie.
|
Pierwiosnek wyniosły (Primula elatior). |
|
Szczawik zajęczy (Oxalis acetosella L.). |
|
Knieć błotna, kaczeniec (Caltha palustris L.). |
|
Czerteż. |
|
Kościół w Kołonicach. |
Zbliżamy się do końca tej wędrówki. Szosą musimy jeszcze przejść z Kołonic do parkingu w Jabłonkach. Stał jeszcze niedawno przy tym parkingu pomnik „człowieka, który się kulom nie kłaniał”, postaci kontrowersyjnej w historii Polski. Jedni poddawali w wątpliwość bohaterstwo gen. Świerczewskiego, inni składali kwiaty i zapalili znicze pod obeliskiem upamiętniając pamięć obrońcy mieszkańców regionu przed UPA. Wielu też było takich, którym pomnik nie przeszkadzał i uważali, że powinien dalej stać opisany prawdą historyczną. Pomnik Świerczewskiego w Jabłonkach był przez lata atrakcją, również w czasach po przemianach ustrojowych. Wygląda, że miejsce to wciąż wzbudza zainteresowanie, bo wciąż zatrzymują się tutaj wycieczki i turyści indywidualni, aby obejrzeć i sfotografować obecne gruzowisko po pomniku. Ktoś złożył na nim nawet wieniec kwiatów.
Mierzący ponad dziewięć metrów wysokości granitowy monument był wykonany według projektu polskiego rzeźbiarza Franciszka Strynkiewicza, w miejscu, gdzie Świerczewski zginął śmiertelnie raniony w zasadzce UPA, 28 marca 1947 roku. Wieńczył go stylizowany piastowski orzeł. Na postumencie widniała podobizna generała, zwrócona w stronę miejsca jego ostatniej potyczki (foto w relacji
Łopiennik i pierwsze nuty do „Pieśni o Ziemi naszej").
|
Plac, gdzie stał pomnik gen. K. Świerczewskeigo. |
Kończymy eskapadę po Bieszczadach o godzinie 14.30. Kwadrans później odjeżdżamy stąd niechętnie. Trochę pociesza informacja, że jutro ma tu padać, ale wędrowaliśmy po Bieszczadach już o różnych porach roku i w różnej aurze i zawsze było w tym coś pociągającego. Każda z tych wędrówek przynosiła jakąś przyjemność, wrażenia i satysfakcję. Co przyniesie kolejna wyprawa – dowiemy się, gdy lato przeminie i nastanie polska złota jesień.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz