Dziennik wypraw i przystań przed kolejną wędrówką.

Na Piątkowej

Rosła tu kiedyś gęsta, dzika puszcza, w której skrywali się liczni zbójcy. Okolica nie mała tylu mieszkańców, wzniesienia nie były pokryte polami uprawnymi tak jak dziś, nie było tej ruchliwej szosy, ale wiódł tędy uczęszczany trakt handlowy łączący Polskę i Węgry. Swego czasu traktem tym przejeżdżał bogaty kupiec, a w miejscu w którym stoimy napadli go zbójcy. Otoczony ze wszystkich stron nie miał szans na ucieczkę. Bezsilny wzniósł oczy i ręce ku niebu, i zawołał „Krzyżu Święty ratuj mnie!”. I wówczas na niebie pośród chmur pojawił się świetlisty krzyż. Powiew wiatru zakołysał lasem. Przerażeni tym zjawiskiem zbójnicy uciekli, zaś na miejscu tego zdarzenia wytrysnęło źródełko zwane dziś „Pocieszną Wodą”. Kupiec z wdzięczności za ocalenie ponoć miał ufundować w tym miejscu świątynię. To jedna z najbardziej znanych legend związana z pięknym, drewnianym kościółkiem na Piątkowej Górze.

Kościółek na Piątkowej Górze.
Kościółek na Piątkowej Górze.

Kościół Świętego Krzyża na Piątkowej Górze usytuowany jest w wyjątkowo krajobrazowym miejscu, cieszącym oczy i serce. Kościół administracyjnie należy do Chabówki. Położony jest tuż przy granicy z Rdzawką, której obszar zaczyna się za drogą krajową nr 47, powszechnie zwaną „zakopianką”. Musimy przejść na drugą stronę tej drogi. Idziemy na północ. Po lewej w polach stoi samotny krzyż - nagrobek Julii Stolarczyk urodzonej w 1800, a zmarłej w 1830 roku. Tajemnicą jest dla nas kim była ta osoba, i dlaczego jej nagrobek stoi właśnie tutaj.

Tatry.
Tatry.

Babia Góra i pasmo Policy (na lewo od Babiej Góry).
Babia Góra i pasmo Policy (na lewo od Babiej Góry).

Babia Góra.
Babia Góra.

Zaśnieżone pola.
Zaśnieżone pola na południu.

Nagrobek Julii Stolarczyk (ur. 1800, zm. 1830).
Nagrobek Julii Stolarczyk (ur. 1800, zm. 1830).

Według przekazów około 1690 roku w okolicach dzisiejszego kościółka niewidomy, dziewięćdziesięcioletni mieszkaniec Chabówki Tomasz Mucharski przy niewielkiej kapliczce Męki Pańskiej odzyskał wzrok, po czym ujrzał jakoby promieniowała ona nieziemską jasnością. Miejscowi dowiedziawszy się o tym cudownym uzdrowieniu wybudowali drewnianą kapliczkę. Było to około roku 1700. W 1728 roku niszczejąca kapliczka została zastąpiona drugą, ufundowaną przez bogatego magnata, z pięknym drewnianym krzyżem, który zasłynął cudownymi łaskami.

Na Piątkową Górę przybywały już wówczas rzesze pielgrzymów. W 1757 roku w miejscu drewnianej kaplicy wybudowano dzisiejszy kościół Świętego Krzyża, zwany też kościołem „na Obidowej”, czy też „na Piątkowej”. Jej fundatorem był wojewoda sandomierski Jan Wielkopolski. Jednak podczas rozbiorów, położony na uboczu popadł w zapomnienie - niszczał o czym wspominał ks. Eugeniusz Janota, autor pierwszego przewodnika w Tatry. Dopiero w roku 1901 gruntownie odremontowano polichromię kościoła.

Od 1965 roku kościołem opiekuje się Zgromadzenie Księży Marianów w Rdzawce. W ostatniej dekadzie XX wieku kościół nawiedziły dwa tragiczne wydarzenia. W 1991 roku skradziono z niego bezcenne rzeźby z ołtarza głównego przedstawiające Świętego Jana i Matkę Bożą, a ponadto osiemnastowieczne stacje drogi krzyżowej. Kolejna tragedia w historii kościółka miała miejsce w niedzielne popołudnie, 2 października 1994 roku, kiedy został podpalony przez nieznanych sprawców. Przed zupełnym spaleniem uratował go zbieg okoliczności, gdyż ogień w wyniku użycia substancji łatwopalnych rozprzestrzeniał się błyskawicznie. W chwili gdy płonął „Zakopianką” wracała z ćwiczeń ze Szczawnicy specjalistyczna jednostka straży pożarnej z Krakowa. Miała specjalny wysięgnik, dzięki któremu można było szybko ugasić zarzewie ognia, zanim do akcji dołączyły inne jednostki strażaków. Mimo dużych zniszczeń kościółek został odbudowany, a 8 lat po pożarze konsekrowany przez kardynała Franciszka Macharskiego. Dzisiaj o ogromie zniszczeń przypominają jedynie fotografie rozwieszone w przedsionku. Trudno uwierzyć w jakiekolwiek motywy tego podpalenia, które pozostają niewyjaśnione.

Kościół Świętego Krzyża na Piątkowej Górze.
Kościół Świętego Krzyża na Piątkowej Górze.

Z przedsionka możemy zaglądnąć do wnętrza kościółka Świętego Krzyża, odrestaurowanego po pożarze. Zrekonstruowano w nim piękne, barwne polichromia. Na suficie znajduje się namalowany promieniujący krzyż, nawiązujący do legendy związanej z powstaniem kościółka. W głębi widać ołtarz główny, z lewej ambonę, a bliżej dwa ołtarza boczne wykonane w stylu późnobarokowym.

Wnętrze kościoła.
Wnętrze kościoła.

Wnętrze kościoła.

Figura Chrystusa Frasobliwego.
Figura Chrystusa Frasobliwego.
Od zewnątrz po części kościółek otaczają soboty, dające dawniej schronienie pielgrzymom, którzy przybywali z dalekich stron na niedzielne nabożeństwo. W przypadku tego kościółka soboty przydatne były podczas odpustów. Wokół kościółka rośnie kilka starych drzew, wśród których miejsce swe znalazły kapliczki oraz obelisk nawiązujący do papieskiego szlaku, do spotkań kardynała Karola Wojtyły z młodzieżą oazową w kościółku Świętego Krzyża.
Kapliczka zespolona z przechylonym drzewem na terenie przykościelnym.
Kapliczka zespolona z przechylonym drzewem na terenie przykościelnym.

Szosę „zakopianki” nie jest łatwo przejść. Nie raz było się nam o tym przekonać. Rozpędzeni kierowcy, ani myślą zwolnić. Ledwie przejedzie jedno auto, za nim zbliżają się następne. Ruch panuje w obu kierunkach, lecz czemu się dziwić – przecież to jedyna droga do Zakopanego, w Tatry. Przez Piątkową podróżowano od początku turystycznej ekspansji na Tatry. Miejsce to było częstym miejscem odpoczynku w podróży, która od Krakowa trwała wówczas dłużej niż dzień, a dokładnie półtorej doby. Stała tutaj karczma, w której zatrzymywali się podróżni, czasem tylko odpocząć, ale nierzadko na nocleg. Było to i jest niezwykle atrakcyjne miejsce, by popatrzeć na wyniosłą grań Tatr, do których lgnęli. Dzisiaj w dobie motoryzacji i „zakopianki” czas podróży („podróż” to może już zbyt wielkie słowo) zmalał do dwóch godzin. W kontekście dawnej turystyki w Tatry można by powiedzieć, że zmniejszył się do tylko dwóch godzin, ale współcześni wielbiciele Tatr i tak powiedzą, że przejazd z Krakowa do Zakopanego trwa aż dwie godziny. Z czasem wszystko ulega zmianie, już na pewno spojrzenie na te same sprawy z różnych punktów czasu. Ciekawe co by powiedział dawny turysta, gdyby ktoś w jego czasach powiedział mu, że za 100, czy 150 lat podróżujący z Krakowa do Zakopanego będzie miał czas jedynie na drzemkę, a kufer podróżny, zastąpi tobołek na dwóch szelkach.

Szosę „zakopianki” nie jest łatwo przejść.
Szosę „zakopianki” nie jest łatwo przejść.

Kościół Świętego Krzyża.
Kościół Świętego Krzyża.

No. udało się przejść na drugą stronę „zakopianki”. Musimy teraz zejść 250 metrów w stronę doliny Raby, a więc na północ. Idziemy równym, wygodnym chodnikiem ułożonym kilka metrów od ruchliwej zakopiańskiej drogi. Z lekkością schodzimy w dół stoku Piątkowej. Wracając z powrotem góra każe nam odpracować tą lekkość. Z prawej rozciąga się na niej niewielka polanka, ograniczona niżej lasem. W górnej części polanki znajduje się niewielka bacówka, z wydłużonym dachem nad wejściem tworzącym swego rodzaju podcień, chroniący gospodarzy, czy też nabywców owczarskich specjałów przed ewentualnym deszczem lub skwarem słonecznym. Aura zimowa raczej deszczu (a szczególnie w tym górskim regionie) skąpi, a żar słońca niweluje mroźne powietrze, ale przecież zima to nie sezon bacówki. Zbliża się jednak dzień świętego Wojciech, kiedy na hali pojawią się owce, a od bacówki unosić będzie się dym z zapachem wędzonego sera. Tak będzie aż do dnia świętego Michała, kiedy tradycyjny redyk jesienny kończy sezon wypasowy.

Bacówka. Niżej po lewej widać źródło położone wśród grupy drzew.
Bacówka. Niżej po lewej widać źródło położone wśród grupy drzew.

Kościół Świętego Krzyża.
Kościół Świętego Krzyża.

Za lasem widać grzbiet masywu Lubonia Wielkiego. Na jego środku widać dość sporą Polanę Surówki, zwana też Krzysiami. Powstała tak jak wiele innych beskidzkich polan. Wyrwano ją z lasu w wyniku wycięcia drzew. Tymczasem docieramy do grupki drzew. Kasztanowce, klon jawor, lipa drobnolistna i jesiony zacieniają początek potoku i jego źródełko. Teren źródełka jest ogrodzony. Za furtką wejściową stoi na marmurowym cokole przeszklona kapliczka. Jej głównym elementem jest krzyż z Chrystusem. Na cokole kapliczki widnieje napis „Krzyżu Święty ratuj mnie”. Ogrodzenie kapliczka została ufundowana w 2004 roku przez Rabczan, Bogusławę i Zenona Świder.

Źródełko jest obudowane na wzór niedużej studzienki. Leży na niej betonowe wieko, nieco przesunięte, tak aby odsłonić dostęp do wody. Normalnie wieko przykrywa szczelnie całą studzienkę, a pobór wody umożliwia zainstalowana w niej ręczna pompa tzw. abisynka. Wygląda jednak na to, iż na okres zimy pompa jest usuwana. Zabraliśmy ze sobą pustą butelkę na Pocieszną Wodę, ale źródełko pokrywa lód. Trzeba by poczekać do wiosny, aż odtaje. Dzisiaj nie zaopatrzymy się w Pocieszną Wodę, a ponoć ma moc uzdrawiającą oczy i nogi, ale też uleczającą strapienia serca i duszy. Pili ją pielgrzymi wędrujący na Piątkową Górę, zaś dworzanie doprowadzili ją sobie rurami do dworu w Rabce, by korzystać z jej dobrodziejstw bez potrzeby ruszania się z miejsca. Trochę to niepojęte mając na względzie cudowność nie samej wody, ale również otaczającego krajobrazu. No ale dworzanie być może nie chcieli się przemęczać.

Za lasem widać masyw Lubonia Wielkiego.
Za lasem widać masyw Lubonia Wielkiego.

Kapliczka nad Źródłem Pociesznej Wody.
Kapliczka nad Źródłem Pociesznej Wody.

Źródło Pociesznej Wody.
Źródło Pociesznej Wody.

Wracamy w górę Piątkowej, w pobliże kościółka Świętego Krzyża. Postanawiamy odszukać pewien wybryk przyrody, zjawiskową sosenkę, czy też może raczej dwie sosenki rosnące przy żółtym szlaku do Rabki-Zdroju. Żółty szlak przechodzi trawersem północny stok Piątkowej. Na odkrytym szczycie góry widać betonowy trójnóg. Nasza droga idzie przeważnie na granicy lasu i łąk, czy pól. Krajobraz jest bardzo zimowy, choć leżąca warstwa śniegu nie jest gruba, co najwyżej 20 centymetrów. Długo nie wytrzyma, bo słońce szaleńczo dogrzewa, choć jest nisko na horyzoncie. Śnieg jest już lepki i za lada moment może intensywnie topnieć, jeśli tylko słońce utrzyma władzę na sklepieniu niebieskim. Śnieg pochodzi ze świeżego opadu, bo ma konsystencję puchu. Nie jest ani trochę zleżały.

Wracamy w górę Piątkowej, w pobliże kościółka.
Wracamy w górę Piątkowej, w pobliże kościółka.

Piątkowa Góra.
Piątkowa Góra.

Jeszcze na stoku Piątkowej droga wchodzi między drzewa wiodąc dalej skrajem lasu. To właśnie w tym miejscu, po prawej od naszej drogi rośnie dziwo natury oświetlone słońcem. Rzuca się w oczy, wystarczy spojrzeć na bok. Drzewo lub dwa zlepione przy ziemi, niczym z jednego korzenia wyrastające (tak to przynajmniej widać nad ziemią). Kilkadziesiąt centymetrów nad ziemią rozszczepia się, czy tez raczej próbuje rozdzielić na dwa, lecz nieco wyżej skleja z powrotem wrośniętymi konarami. Dopiero na wysokości powyżej dwóch metrów odłączają się na dobre dwie sosny, pną się wysoko w górę. Pną się, lecz wciąż obłapiają wzajemnie gałęziami broniąc się w ten sposób przed rozstaniem, trwając w symbiotycznej przyjaźni.

Zżyte sosny.
Zżyte sosny - razem na całe życie.

Wyrastają z jednego korzenia.
Wyrastają z jednego korzenia.

Wyżej obejmują się gałązkami.
Wyżej obejmują się gałązkami.

Skrajem lasu.
Skrajem lasu.

Po zmrożonej drodze.
Po zmrożonej drodze.

Jak daleko oddaliliśmy się od wierzchołka Piątkowej Góry.
Jak daleko oddaliliśmy się od wierzchołka Piątkowej Góry.

Żółty szlak wiedzie dalej nasłonecznionym skrajem łąk i pól, przylegających do lasu. Przejdziemy się jeszcze kawałek korzystając ze wspaniałej pogody, bo przed nami znakomity dzień na ucieczkę od codziennego pośpiechu. Droga nie zdążyła się jeszcze nagrzać na tyle, aby puścił lód pokrywający kałuże. Ziemia jest zmrożona, ale jest tak ciepło, że chyba za niedługo zrobi się spore błotko.

Na skraju łąk i pól.
Na skraju łąk i pól.

Słońce oszalało.
Słońce oszalało.

Zawracamy?
Zawracamy?

Promienie słońca wpadają do lasu.
Promienie słońca wpadają do lasu.

Może trzeba już zawrócić?
Może trzeba już zawrócić?

W końcu droga wchodzi do lasu i zaczyna ostrzej schodzić w dół. Zaraz potem wychodzi na skraj pola, skąd kątem oka na grzbiecie za doliną dostrzegamy polanę z Bacówką na Maciejowej. Z pola obserwuje nas sarna nieruchomo stojąca. Zastygła w zupełnym bezruchu, aż zrywa się i skokami, jak zając biegnie w kierunku ściany lasu. Nie zaufała nam, przybyszom. Dolinę Rdzawki mamy już za plecami. Trzeba już zawrócić.

Na grzbiecie z prawej widać polanę z bacówką.
Kolejna polanka. Na grzbiecie z prawej widać polanę z bacówką.

...zrywa się i skokami, jak zając biegnie w kierunku ściany lasu.
...zrywa się i skokami, jak zając biegnie w kierunku ściany lasu.

Trzeba już zawrócić...
Szlak zaczyna ostro schodzić w dół. Trzeba już zawrócić...


GALERIE FOTOGRAFICZNE:
Okolice Piątkowej


Udostępnij:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz


Życie jest zbyt krótkie, aby je przegapić.

Liczba wyświetleń

Popularne posty (ostatnie 30 dni)

Etykiety

Archiwum bloga

Z nimi w górach bezpieczniej

Zapamiętaj !
NUMER RATUNKOWY
W GÓRACH
601 100 300

Mapę miej zawsze ze sobą

Stali bywalcy

Odbiorcy


Wyrusz z nami na

Główny Szlak Beskidu Wyspowego


ETAP DATA, ODCINEK
1
19.11.2016
[RELACJA]
Szczawa - Jasień - Ostra - Ogorzała - Mszana Dolna
2
7.01.2017
[RELACJA]
Mszana Dolna - Potaczkowa - Rabka-Zdrój
3
18.02.2017
[RELACJA]
Rabka-Zdrój - Luboń Wielki - Przełęcz Glisne
4
18.03.2017
[RELACJA]
Przełęcz Glisne - Szczebel - Kasinka Mała
5
27.05.2017
[RELACJA]
Kasinka Mała - Lubogoszcz - Mszana Dolna
6
4.11.2017
[RELACJA]
Mszana Dolna - Ćwilin - Jurków
7
9.12.2017
[RELACJA]
Jurków - Mogielica - Przełęcz Rydza-Śmigłego
8
20.01.2018
[RELACJA]
Przełęcz Rydza-Śmigłego - Łopień - Dobra
9
10.02.2018
[RELACJA]
Dobra - Śnieżnica - Kasina Wielka - Skrzydlna
10
17.03.2018
[RELACJA]
Skrzydlna - Ciecień - Szczyrzyc
11
10.11.2018
[RELACJA]
Szczyrzyc - Kostrza - Tymbark
12
24.03.2019
[RELACJA]
Tymbark - Kamionna - Żegocina
13
14.07.2019
[RELACJA]
Żegocina - Łopusze - Laskowa
14
22.09.2019
[RELACJA]
Laskowa - Sałasz - Męcina
15
17.11.2019
[RELACJA]
Męcina - Jaworz - Limanowa
16
26.09.2020
[RELACJA]
Limanowa - Łyżka - Pępówka - Łukowica
17
5.12.2020
[RELACJA]
Łukowica - Ostra - Ostra Skrzyż.
18
6.03.2021
[RELACJA]
Ostra Skrzyż. - Modyń - Szczawa

Smaki Karpat

Wołoskimi śladami

Główny Szlak Beskidzki

21-23.10.2016 - wyprawa 1
Zaczynamy gdzie Biesy i Czady,
czyli w legendarnych Bieszczadach

BAZA: Ustrzyki Górne ODCINEK: Wołosate - Brzegi Górne
Relacje:
13-15.01.2017 - Bieszczadzki suplement do GSB
Biała Triada z Biesami i Czadami
BAZA: Ustrzyki Górne
Relacje:
29.04.-2.05.2017 - wyprawa 2
Wielka Majówka w Bieszczadach
BAZA: Rzepedź ODCINEK: Brzegi Górne - Komańcza
Relacje:
16-18.06.2017 - wyprawa 3
Najdziksze ostępy Beskidu Niskiego
BAZA: Rzepedź ODCINEK: Komańcza - Iwonicz-Zdrój
Relacje:
20-22.10.2017 - wyprawa 4
Złota jesień w Beskidzie Niskim
BAZA: Iwonicz ODCINEK: Iwonicz-Zdrój - Kąty
Relacje:
1-5.05.2018 - wyprawa 5
Magurskie opowieści
i pieśń o Łemkowyni

BAZA: Zdynia ODCINEK: Kąty - Mochnaczka Niżna
Relacje:
20-22.07.2018 - wyprawa 6
Ziemia Sądecka
BAZA: Krynica-Zdrój ODCINEK: Mochnaczka Niżna - Krościenko nad Dunajcem
Relacje:
7-9.09.2018 - wyprawa 7
Naprzeciw Tatr
BAZA: Studzionki, Turbacz ODCINEK: Krościenko nad Dunajcem - Rabka-Zdrój
Relacje:
18-20.01.2019 - wyprawa 8
Zimowe drogi do Babiogórskiego Królestwa
BAZA: Jordanów ODCINEK: Rabka-Zdrój - Krowiarki
Relacje:
17-19.05.2019 - wyprawa 9
Wyprawa po wschody i zachody słońca
przez najwyższe partie Beskidów

BAZA: Markowe Szczawiny, Hala Miziowa ODCINEK: Krowiarki - Węgierska Górka
Relacje:
22-24.11.2019 - wyprawa 10
Na śląskiej ziemi kończy się nasza przygoda
BAZA: Równica ODCINEK: Węgierska Górka - Ustroń
Relacje:

GŁÓWNY SZLAK WSCHODNIOBESKIDZKI

termin 1. wyprawy: 6-15 wrzesień 2019
odcinek: Bieszczady Wschodnie czyli...
od Przełęczy Użockiej do Przełęczy Wyszkowskiej


termin 2. wyprawy: wrzesień 2023
odcinek: Gorgany czyli...
od Przełęczy Wyszkowskiej do Przełęczy Tatarskiej


termin 3. wyprawy: wrzesień 2024
odcinek: Czarnohora czyli...
od Przełęczy Tatarskiej do Gór Czywczyńskich

Koszulka Beskidzka

Niepowtarzalna, z nadrukowanym Twoim imieniem na sercu - koszulka „Wyprawa na Główny Szlak Beskidzki”.
Wykonana z poliestrowej tkaniny o wysokim stopniu oddychalności. Nie chłonie wody, ale odprowadza ją na zewnątrz dając wysokie odczucie suchości. Nawet gdy pocisz się ubranie nie klei się do ciała. Wilgoć łatwo odparowuje z niej zachowując jednocześnie komfort cieplny.

Fascynujący świat krasu

25-27 lipca 2014 roku
Trzy dni w Raju... Słowackim Raju
Góry piękne są!
...można je przemierzać w wielkiej ciszy i samotności,
ale jakże piękniejsze stają się, gdy robimy to w tak wspaniałym towarzystwie – dziękujemy Wam
za trzy niezwykłe dni w Słowackim Raju,
pełne serdeczności, ciekawych pogawędek na szlaku
i za tyleż uśmiechu.
24-26 lipca 2015 roku
Powrót do Słowackiego Raju
Powróciliśmy tam, gdzie byliśmy roku zeszłego,
gdzie natura stworzyła coś niebywałego;
gdzie płaskowyże pocięły rokliny,
gdzie Spisza i Gemeru łączą się krainy;
by znów wędrować wąwozami dzikich potoków,
by poczuć na twarzy roszące krople wodospadów!
To czego jeszcze nie widzieliśmy – zobaczyliśmy,
gdy znów w otchłań Słowackiego Raju wkroczyliśmy!


19-21 sierpnia 2016 roku
Słowacki Raj 3
Tam gdzie dotąd nie byliśmy!
Przed nami kolejne trzy dni w raju… Słowackim Raju
W nieznane nam dotąd kaniony ruszymy do boju
Od wschodu i zachodu podążymy do źródeł potoków
rzeźbiących w wapieniach fantazję od wieków.
Na koniec pożegnalny wąwóz zostanie na południu,
Ostatnia droga do przebycia w ostatnim dniu.

           I na całe to krasowe eldorado
spojrzymy ze szczytu Havraniej Skały,
           A może też wtedy zobaczymy
to czego dotąd nasze oczy widziały:
           inne słowackie krasy,
próbujące klasą dorównać pięknu tejże krainy?
           Niech one na razie cierpliwie
czekają na nasze odwiedziny.

7-9 lipca 2017 roku
Słowacki Raj 4
bo przecież trzy razy to za mało!
Ostatniego lata miała to być wyprawa ostatnia,
lecz Raj to kraina pociągająca i w atrakcje dostatnia;
Piękna i unikatowa, w krasowe formy bogata,
a na dodatek zeszłego roku pojawiła się w niej ferrata -
przez dziki Kysel co po czterdziestu latach został otwarty
i nigdy dotąd przez nas jeszcze nie przebyty.
Wspomnień czar ożywi też bez większego trudu
fascynujący i zawsze urzekający kanion Hornadu.
Zaglądnąć też warto do miasta mistrza Pawła, uroczej Lewoczy,
gdzie w starej świątyni świętego Jakuba każdy zobaczy
najwyższy na świecie ołtarz, wyjątkowy, misternie rzeźbiony,
bo majster Paweł jak Wit Stwosz był bardzo uzdolniony.
Na koniec zaś tej wyprawy - wejdziemy na górę Velka Knola
Drogą niedługą, lecz widokową, co z góry zobaczyć Raj pozwala.
Słowacki Raj od ponad stu lat urodą zniewala człowieka
od czasu odkrycia jej przez taternika Martina Rótha urzeka.
Grupa od tygodni w komplecie jest już zwarta i gotowa,
Kaniony, dzikie potoki czekają - kolejna rajska wyprawa.


Cudowna wyprawa z cudownymi ludźmi!
Dziękujemy cudownym ludziom,
z którymi pokonywaliśmy dzikie i ekscytujące szlaki
Słowackiego Raju.
Byliście wspaniałymi kompanami.

Miało być naprawdę po raz ostatni...
Lecz mówicie: jakże to w czas letni
nie jechać znów do Słowackiego Raju -
pozwolić na zlekceważenie obyczaju.
Nawet gdy niemal wszystko już zwiedzone
te dzikie kaniony wciąż są dla nas atrakcyjne.
Powiadacie też, że trzy dni w raju to za krótko!
skoro tak, to czy na cztery nie będzie zbyt malutko?
No cóż, podoba nam się ten kras,
a więc znów do niego ruszać czas.
A co wrzucimy do programu wyjazdu kolejnego?
Może z każdego roku coś jednego?
Niech piąty epizod w swej rozciągłości
stanie się powrotem do przeszłości,
ruszajmy na stare ścieżki, niech emocje na nowo ożyją
gdy znów pojawimy się w Raju z kolejną misją!

15-18 sierpnia 2018 roku
Słowacki Raj 5
Retrospekcja
Suchá Belá - Veľký Sokol -
- Sokolia dolina - Kyseľ (via ferrata)

Koszulka wodniacka

Tatrzańska rodzinka

Wspomnienie


519 km i 18 dni nieustannej wędrówki
przez najwyższe i najpiękniejsze partie polskich Beskidów
– od kropki do kropki –
najdłuższym górskim szlakiem turystycznym w Polsce


Dorota i Marek Szala
Główny Szlak Beskidzki
- od kropki do kropki -

WYRÓŻNIENIE
prezentacji tego pasjonującego przedsięwzięcia na



za dostrzeżenie piękna wokół nas.

Dziękujemy i cieszymy się bardzo,
że nasza wędrówka Głównym Szlakiem Beskidzkim
nie skończyła się na czerwonej kropce w Ustroniu,
ale tak naprawdę doprowadziła nas aż na
Navigator Festival 2013.

Napisz do nas