Górków Wierch to niepozorne, ale urokliwe wzniesienie Magury Spiskiej. Lubiane przez narciarzy za wyśmienicie przygotowane trasy narciarskie stacji „Hawrań” w Jurgowie. Warte uwagi również wtedy, gdy ktoś ma ochotę na zimowy spacer w słoneczny dzionek. Kiedy on lub ona szaleje na nartach, to ona lub on nie będzie się nudzić, jeśli tylko zechce wejść na szczyt tej góry. Można to sobie ułatwić korzystając z krzesełka wyciągu narciarskiego. Górków Wierch poza walorami narciarskimi jest wspaniałym punktem widokowym, podobnie jak całe pasmo Magury Spiskiej ciągnące się ku dolinie Popradu na Słowacji. W Polsce leży tylko skrawek tego pasma. Znaczna długość tego pasma pokryta jest rzadko uczęszczanymi szlakami turystycznymi. Jednak w przypadku Górkowego Wierchu dla turystów dostępna jest tylko polska część wzniesienia, bowiem stoki po stronie słowackiej włączone są do parku narodowego (słow. Tatranský národný park, TANAP), a ponadto znajduje się tam rezerwat przyrody.
Górków Wierch - na granicy. |
Wołoszyn, Koszysta i inne okoliczne szczyty widoczne z granicy na Górkowym Wierchu. |
Giewont i dalsze szczyty Tatr Zachodnich widoczne z granicy na Górkowym Wierchu. |
Kolejką na Górkowy Wierch. |
Szczyt Górkowego Wierchu, w tle widoczne Tatry Bielskie. |
Na Górkowym Wierchu. |
Czas na przerwę. |
Punkt widokowy na Górkowym Wierchu. |
Na Górkowym Wierchu. |
W panoramie rozciągającej się z Górkowego Wierchu wyróżnia się zachodnia część Tatr Bielskich. Leżą one niespełna 5 km stąd i wydają się być na wyciągnięcie ręki. Pasmo to ma 15 km długości, a natura ustawiła je w poprzek głównej grani Tatr. Z perspektywy Górków Wierchu widoczna jest ich zachodnia część, gdzie piętrzą się najbardziej rozpoznawalne ich szczyty. Na początku mamy Płaczliwą Skałę (słow. Plačlivá skála, niem. Greiner, węg. Határ-hegy; 2142 m n.p.m.), kiedyś uznawaną za najwyższy szczyt Tatr Bielskich, obecnie po pomiarach plasuje się na drugim miejscu pod względem wysokości. Za Płaczliwą Skałą chowa się Szalony Wierch (słow. Šialený vrch, niem. Thörichter Gern, węg. Bolond Gerő; 2061 m n.p.m.), trzeci co do wysokości szczyt pasma. Nazywano go kiedyś ośmieszająco Głupim Wierchem. Stanisław Eljasz-Radzikowski objaśniał, że nazwą tą „przezwano górę”, ze względu na to, iż była uciążliwa przy wchodzeniu”. Wspinającemu człowiekowi robiło się od razu lżej, gdy powiedział sobie o górze: „głupi wierch”.
Tatry Bielskie. |
Płaczliwa Skała opada w naszym kierunku na Strzystarską Przełęcz (słow. Tristarské sedlo; 1969 m n.p.m.), a potem grań wznosi się na Hawrań (słow. Havran, niem. Rabstein, węg. Havrán; 2152 m n.p.m.) - najwyższy szczyt Tatr Bielskich, najwyższy wapienny szczyt całych Tatr. Nie wiadomo skąd wzięła się nazwa Hawrań - „havran” po słowacku może oznaczać zarówno „gawrona”, jak i „karego konia”. Nie wiadomo również, czy jest to nazwa rodzaju męskiego, czy żeńskiego. Najczęściej odmienia się ją tak jakoby była rodzaju męskiego (np. na Hawraniu), ale opierając się o nazewnictwo ludowe należało by używać tej nazwy w rodzaju żeńskim, a więc powinniśmy mówić np. „na Hawrani”, tak jak Zofia i Witold Henryk Paryscy w swoich publikacjach.
Oba najwyższe szczyty Tatr Bielskich, Hawrań i Płaczliwa Skała nazywane były niegdyś wspólną nazwą Widły (słow. Panská vidla, niem. Gabelspitze). Do 1978 roku na Hawrań prowadził żółty szlak turystyczny ze Zdziaru. Panorama z jego szczytu rozciągała się doskonała - tak mawiali jego zdobywcy. Obecnie jednak wejście na Hawrań jest niemożliwe, gdyż cały masyw znajduje się w obszarze rezerwatu ścisłego.
Grań Tatr Bielskich przybliżając się do nas schodzi na dość szeroką Hawranią Przełęcz (słow. Havranie sedlo, niem. Rabensteinsattel; 1919 m n.p.m.), a z niej wspina się na trójwierzchołkowy Nowy Wierch (słow. Nový vrch, niem. Höhlenberg, węg. Novy). Wprost na obserwatora znajdującego się na wierzchowinie Górkowego Wierchu odchodzi z Nowego Wierchu skalista boczna grań Kominów Zdziarskich.
Na zachód od Nowego Wierchu mamy rozległą Nową Przełęcz (słow. Nové sedlo; 1845 m n.p.m.), a za nią ostatni wybitny szczyt Tatr Bielskich - Murań (słow. Muráň, niem. Muran, węg. Murány; 1890 m n.p.m.), zwany niekiedy Wielkim Muraniem. Murań od dawna był znany góralom, szczególnie jurgowskim, którzy na szerokim upłazie znajdującym się między rozwidlającą się granią, zwanym Jagnięcą Zagrodą (słow. Jahňacia záhrada; 1625-1850 m n.p.m.) prowadzili wypas owiec. Patrząc na znajdujące się pod tym upłazem urwiska wydaje się to niemożliwe, ale faktycznie tak było w XIX wieku, gdy tereny wypasowe w Tatrach stawały się zbyt małe wobec liczby wypasanych owiec. Górale wynosili jagnięta na własnych plecach, wspinając się po drabinach na Jagnięcą Zagrodę, gdzie pozostawiali je na cały sezon wypasowy.
Murań to szczyt wyniesiony na podciętych ścianach skalnych, na wapiennych murach od którego wziął swoją nazwę. Jego wyróżniający się kształt przyciągał uwagę artystów malarzy i grafików. Pisali o nim poeci, jak Władysław Tarnowski:
Piętrzy się wielki Murań, dziki i ponury;
Nad nim schyla się słońce spadając za góry;
A on rośnie w ogromy, straszny i wspaniały,
Cały błękitem niebios odziany w płaszcz chwały.
Muraniu! modra góro! Skąd ponurość tobie?
Zdroje grają ci u stóp, słońce szczyt wspaniały
Całuje promieniami i karleją skały...
Bystre oko wypatrzy ponad Muraniem wystający wierzchołek Lodowego Szczytu (słow. Ľadový štít, niem. Eistaler Spitze, węg. Jég-völgyi-csúcs; 2627 m n.p.m.) - trzeciego pod względem wysokości szczytu tatrzańskiego, a najwyższego w głównym grzbiecie Tatr. Przypuszczalnie pierwszymi jego zdobywcami byli myśliwi z Jurgowa. Jego widok nie wyzwala jednak takich emocji jak od południa z Podhala, skąd najbardziej okazale prezentuje swoją potęgę i rozłożystość. Walery Eljasz Radzikowski napisał w „Ilustrowanym przewodniku do Tatr i Pienin” wydanym 1886 roku:
Kogóż z jadących w Tatry nie zaciekawił we wschodnim pasmie tych gór olbrzymi szczyt kształtem najwięcej zbliżony do piramidy? Nie gubi on się w tłumie wierzchołków, lecz samodzielnie rozpiera się w obie strony na własnych ramionach. To szczyt Lodowy, po królu Garłuchowskim i królowej Łomnicy, najwyższy ich syn wśród licznej dziatwy tatrzańskiej.
Lodowy Szczyt jest szczytem Tatr Wysokich. Idąc wzrokiem na zachód kolejnym widocznym jest Jaworowy Szczyt (słow. Javorový štít, niem. Krötenseespitze, węg. Varangyos-tavi-csúcs; 2417 m n.p.m.) opadający szerokim murem skalnym do Zadniej Doliny Jaworowej. To jeden z najpotężniejszych murów skalnych w Tatrach. Jego wysokość przekracza 400 m, a ciągnie się przez około 2 km pod kolejnymi szczytami Małego Jaworowego Szczytu (słow. Malý Javorový štít) i Jaworowych Turni (słow. Javorové veže) tworząc tzw. Jaworowy Mur.
Murań, Lodowy Szczyt, Jaworowy Szczyt, Jaworowa Grań. |
Jaworowe Turnie kończą się na Szerokiej Jaworzyńskiej (słow. Javorinská Široká, niem. Javoriner Siroka, węg. Siroka; 2210 m n.p.m.), od której grań rozszczepia się tworząc górskie gniazdo. W gnieździe tym, na wysokości 1745 m n.p.m. ukryte pod śniegiem jest małe jeziorko - Cichy Staw (słow. Tiché pleso, niem. Stiller See, węg. Csendes-tó) Jest to jedno z nielicznych w Tatrach jeziorek pochodzenia krasowego, a nie lodowcowego.
Nieco na lewo za Szeroką Jaworzyńską widoczny jest szczyt króla Tatr i całych Karat, Gerlacha (słow. Gerlachovský štít, niem. Gerlsdorfer Spitze, węg. Gerlachfalvi-csúcs; 2655 m n.p.m.). Jednak przez długi czas nie uważano go za najwyższy szczyt Tatr. Berło gór przyznawano Krywaniowi, a potem Lodowemu Szczytowi i Łomnicy, która obecnie nazywana jest Królową Tatrzańską lub Królową Tatr. Nazwa Gerlach pochodzi od imienia niejakiego Gerlacha von Georgenberg, niemieckiego przybysza, zasadźcy północnej części Spisza, potem komesa ze Soboty Spiskiej. Był on ojcem założycieli wsi Gierlachów (słow. Gerlachov, węg. Gerlachfalva, niem. Gerlsdorf) leżącej w powiecie Poprad, w kraju preszowskim, niedaleko Tatrzańskiej Polanki i Starego Smokowca. Nie wiadomo, kto był pierwszym zdobywcą Gerlacha. Jeszcze przypuszczalnie przed 1800 rokiem zapędzali się na jego stoki myśliwi polujący na kozice i nie wykluczone, że któryś z nich dotarł na wierzchołek góry. Pierwszym znanym zdobywcą Gerlacha był późniejszy słynny przewodnik tatrzański Johann Still, który stanął na szczycie wraz z czterema innymi koziarzami w 1834 roku. Nie od razu był popularnym szczytem, mimo dostępności i pięknego górskiego otoczenia.
Głazy mając pod stopą, a nad głową chmurę,
po stopniach piramidy, która z bożej kielni
wzrosła, gdy jeszcze byli Jego snem śmiertelni,
bez odpocznienia szedłem na najwyższą górę.
Wyżej, wyżej! ponad to obłocze ponure,
co szczyt kryjąc przede mną, w krąg niego się wełni;
tam – stać będę nad światem, tam – w obłoku pełni,
tuż pod niebem, w słońc bliskich odziany purpurę!
Mgłę przebrnąłem…krok jeden! Szczyt! Ha! Ziemska gleba
nieco niżej i ludzie mniejsi, ale nieba
niedosięgłe wciąż wiszą tak samo wysoko –
I choć chmury-m zostawił w dole, nad mą głową
obłokami zasnute błękity na nowo;
przez nie na świat pogląda mętne słońca oko.
(Jerzy Żuławski - „Na Gierlachu”)
Szeroka Jaworzyńska, Gerlach i Kończysta. |
Na prawo od gniazda górskiego, za wznoszącym się ponad nim grzbietem ze Spismichałową Czubą (słow. Zámky, niem. Burgberg, węg. Zamki, 2012 m n.p.m.) i Horwackim Wierchem (słow. Horvátov vrch, niem. Horvath-Kuppe, węg. Horvát-kúp; 1902 m n.p.m.), widoczne są trzy poszarpane wierzchołki. Pierwszy od lewej to Ganek (słow. Gánok; 2462 m n.p.m.) - trójwierzchołkowy szczyt, którego ściany opadają pionowo do dolin. Długo szukano drogi na jego szczyt. Udało się na niego wejść dopiero w 1895 roku, a dokonali tego Władysław Kleczyński, przewodnik Klimek Bachleda i tragarz Józef Gąsienica z Bystrego. Nazwę Ganek góra zawdzięcza rozległej Galerii Gankowej (słow. Gáleria Ganku, niem. Galerie, węg. Karzat), usytuowanej około 180 metrów poniżej wierzchołka i około 300 metrów powyżej górnego piętra Doliny Ciężkiej (słow. Ťažká dolina). Jej lekko pochylona płaszczyzna usłana rumowiskiem jest dobrze widoczna z naszej perspektywy. Pierwszymi znanymi osobami, które dotarły na Galerię Gankową byli: Ludwik Chałubiński oraz przewodnicy Bartłomiej Obrochta i Wojciech Roj. Stało się to pod koniec lat siedemdziesiątych XIX wieku, w trakcie nieudanej próby wejścia na Ganek. Nie wyklucza się jednak, iż być może Ganek został zdobyty wcześniej przez Stacha Sieczkę, ojca znanego zakopiańskiego przewodnika Macieja Sieczki, który miał zapędzić się na niego chodząc za kozicami. Obecnie po ścianach opadających z Galerii Gankowej wiedzie wiele dróg taternickich zaliczanych do najtrudniejszych w Tatrach.
Na prawo od Ganka, za Rumanową Przełęczą (słow. Rumanovo sedlo, niem. Rumanscharte, węg. Ruman-csorba) wznosi się dwuwierzchołkowa Wysoka (słow. Vysoká, niem. Tatraspitze, węg. Tátra-csúcs; 2547 m n.p.m.). Pokazuje nam imponującą północną ścianę, wznoszącą się ponad 500 m nad Doliną Ciężką. Jest to jeden z najpiękniejszych tatrzańskich szczytów, ale dostępny turystycznie tylko z uprawnionym przewodnikiem. O rozległym widoku jaki daje pisał Tytus Chałubiński w 1879 roku: „Stąd jednocześnie i grupę Gierlachu i szczególniej Krywania doskonale opatrzysz, nie mówiąc już o zachodnich szczytach. Jeden tylko zarzut można zrobić temu punktowi, że z niego nie widzisz Wysokiej, bo ona istotnie każdej panoramie tatrzańskiej nadaje szczególny wdzięk wykwintnymi swoimi kształty”.
Spoglądamy na szczyt po prawej od Wysokiej:
Patrzę... tam roztopione szarych mas bałwany,
Zapędzone ku gwiazdom w burzliwym pochodzie,
Gdy Bóg: stań się! powiedział przy świata porodzie,
Ścięte zimy oddechem stanęły jak ściany!
Grzywą śniegów zastygły na ich karkach piany,
Lód ich gardła płomienne zamroził na spodzie,
Słońce o nie potrąca przy dziennym obchodzie:
To młodość świata skrzepła! królestwo Marzany!
Całe życie się zbiegło w mym oku zdumiałem:
Tam - chmur morze, tam dalej... orły? nie, kozice!
Tam - step śniegu bieleje między turni wałem.
Tam w powiekach skał jeziór czernieją źrenice
I rząd grzbietów obrosłych zimy runem białem,
Wielkoludów - z dum górskich - skamieniałe lice!
Pisał to o kolejnym szczycie poeta Tatr Franciszek Nowicki, znany jako pomysłodawca Orlej Perci. Rysy (słow. Rysy, niem. Meeraugspitze, węg. Tengerszem-csúcs; 2503 m n.p.m.) od Wysokiej oddzielone są przełęczą Waga (słow. Váha, niem. Hunfalvyjoch, węg. Hunfalvy-hágó) - „Właściwą jej dano nazwę...” - pisał Walery Eljasz-Radzikowski – „...bo za pośrednictwem niej ważą się między sobą dwa szczyty, Rysy z Wysoką”. Rysy prezentują stąd równie imponujące kształty jak Wysoka i dają równie niezrównaną panoramę. Rysy mają trzy wierzchołki z których północny o wysokości 2499 m n.p.m. stanowi najwyżej położony punkt Polski, a zarazem najwyższy punkt w Tatrach, na który prowadzi szlak turystyczny. Szczyt Rysów należy na najczęściej odwiedzanych przez turystów. Trudniejsze wejście od strony polskiej ułatwiają ponad trzy setki metrów rozciągniętego łańcucha i inne sztuczne udogodnienia. Znacznie łatwiej dostępne dojście na szczyt umożliwia szlak od strony słowackiej, ale dostępny jest on od 16 czerwca do 31 października, gdyż poza tym okresem jest ona zamykany podobnie jak inne słowackie szlaki powyżej górskich schronisk.
Rysy. |
Mamy dalej grupę szczytów z otoczenia Doliny Rybiego Potoku, a więc z sąsiedztwa Morskiego Oka i Czarnego Stawu. Na północ od Rysów mamy Żabi Szczyt Wyżni (słow. Vyšný Žabí štít, niem. Große Froschspitze, węg. Nagy-Békás-csúcs; 2259 m n.p.m.) początkującą boczną grań zwaną Żabią Granią (słow. Žabí hrebeň, niem. Żabie-Grat, węg. Békás-gerinc). Bliżej nas, a przed Żabią Granią wznoszą się reglowe szczyty porośnięte lasami: Zadnia Kopa Jaworzyńska (słow. Zadná kopa, niem. Hintere Kuppe, węg. Hátsókúp; 1674 m n.p.m.) i Golica Jaworzyńska (słow. Holica, niem. Kahle Kuppe; 1628 m n.p.m.). Znajdują się one w północno-zachodnim ramieniu Szerokiej Jaworzyńskiej. Nazwa Golica odnosi się do bezleśnego wierzchołka góry, niegdyś znacznie bardziej „gołego”, gdy na górze prowadzona była gospodarka pasterska. Podhalanie, potomkowie Wołochów wieki temu wypędzali swoje stada na tatrzańskie hale. Podhalańskie wsie miały w Tatrach pastwiska już w XVI wieku, ale początki pasterstwa w Tatrach są starsze co najmniej o dwa wieki, kiedy odbywały się sezonowe wędrówki pasterskie nawet z odległych od Tatr wsi leżących u podnóża Gorców (np. Pyzówka, Kilkuszowa, czy Waksmund). W szczytowym momencie zaraz po II wojnie światowej w polskich Tatrach wypasano około 30 tys. sztuk owiec. Taki ogrom stad znacznie przekraczał pojemność wypasową tatrzańskich hal. Z tejże racji, oraz w związku z koniecznością ochrony tatrzańskiej przyrody po wojnie zaczęto przerzucać nadmiar owiec najpierw w okolice Szczawnicy, a potem również dalej na tereny wysiedlonej Łemkowszczyzny, a nawet w odległe Bieszczady, kiedy pasterstwo w Tatrach zostało definitywnie ograniczone po utworzeniu Tatrzańskiego Parku Narodowego. W czasach nam bliższych pasterstwo przestało być opłacalne, zaś polany pasterskie znacznie zarosły. Jednak dla zachowania specyficznej dla polan roślinności, związanej z nimi krajobrazowości, czy też zachowania tradycji, tak silnie związanej z górami, pełnej swoistego uroku, do Tatr wprowadza się w ostatnich latach tzw. wypas kulturowy.
Na prawo od Rysów, za Żabią Przełęczą widoczna jest specyficzna turnia Żabi Koń (słow. Žabí Kôň, niem. Simonturm, węg. Simon-torony; 2291 m n.p.m.). Żabi Koń jest do dzisiaj uważany za jeden z najtrudniej dostępnych szczytów w Tatrach. Zdobyty został po raz pierwszy przez Katherine Bröske i Simon Häberlein, którzy weszli na niego południową ścianą. Uchodząca za znacznie trudniejszą północna ściana pokonana została dopiero w 1929 roku przez Lidię Skotnicównę, Bronisława Czecha i Wiesława Stanisławskiego. Niegdyś Słowacy uważali wspinaczkę na Żabiego Konia za „taternicką maturę”, ale również dziś skala trudności mimo wytyczonych dróg jest znaczna.
Od Żabiego Konie grań ciągnie się przez około 1 kilometr Wołowym Grzbietem (słow. Volí chrbát, dawniej Volov chrbet, niem. Ochsenrücken, węg. Ökörhát), naszpikowana mnóstwem turniczek. Pnie się ona 600 metrów ponad lustrem Czarnego Stawu. Dalej za Czarnostawiańską Przełęczą (słow. Východné Mengusovské sedlo, niem. Megsdorfer Scharte, węg. Menguszfalvi-csorba, 2340 m n.p.m.) grań wznosi się na Mięguszowiecki Szczyt Czarny (słow. Východný Mengusovský štít, niem. Östliche Mengsdorfer Spitze, węg. Keleti-Menguszfalvi-csúcs; 2410 m n.p.m.), ze słynną Kazalnicą (słow. Kazateľnica Mengusovská, węg. Vadorzó-kilátó; 2159 m n.p.m.) wyrastającą na jego północnych stokach. W stronę Czarnego Stawu pod Rysami Kazalnica obrywa się niezwykle urwistą ścianą o wysokości ponad 500 metrów. Poprowadzone są na niej jedne z najtrudniejszych dróg taternickich. Przez wierzchołek Kazalnicy przechodzi również ścieżka jednego z najtrudniejszych szlaków turystycznych w Tatrach, prowadząca na Mięguszowiecką Przełęcz pod Chłopkiem. Szlak ten należy do najciekawszych szlaków o charakterze wysokogórskim w polskich Tatrach, ze sporymi ekspozycjami w kilku miejscach oraz emocjonującymi panoramami. To pod wpływem wrażeń z wycieczki przez Mięguszowiecką Przełęcz Stanisław Witkiewicz stworzył w 1891 roku dzieło „Na przełęczy”, zwane „ewangelią Tatr”. Opisał w nim całą wycieczkę oraz to co zobaczył spoglądając z Mieguszowieckiej Przełęczy:
Pod nogami, bez żadnej przenośni, leżało Morskie Oko, niewielka tafla błękitu, na którą od Mięguszowskiego wirchu padał cień koloru ciemno-wiśniowego. Z jednej i drugiej strony od brzegów, okolonych białą smugą piargów, wznosiły się do góry okryte cieniem limb, świerków i kosodrzewiny, która coraz drobniała, rzadła ku górze, aż znikła, a z nad błękitnawo-zielonych upłazów wysterkały szare, zębate, nagie turnie. Stoki tych gór poorane, od szczytu do brzegów jeziora, żlebami zawalonemi białemi okruchami granitów. Z za tych szczytów wyglądały, z prawej i lewej strony, czuby oblane słońcem, lub fioletowym cieniem, jakichś dalszych, wysokich wirchów. Za Morskiem Okiem ciągnęły się lasy granatowe, wznosząc się coraz jaśniejszemi smugami do krańców widnokręgu. Jak olbrzymie fale oceanu, rozkołysane w powietrznej dali, wznosiła się ziemia górami i opadała dolinami, aż się rozpłynęła, roztopiła w błękicie nieba, którego bezmiary jasne i czyste płynęły nad nami.
Za Mięguszowiecką Przełęczą pod Chłopkiem mamy Mięguszowiecki Szczyt Pośredni (słow. Prostredný Mengusovský štít, niem. Mittlere Mengsdorfer Spitze, węg. Középső-Menguszfalvi-csúcs; 2393 m n.p.m.), a dalej potężny Mięguszowiecki Szczyt Wielki (słow. Veľký Mengusovský štít, niem. Große Mengsdorfer Spitze, węg. Nagy-Menguszfalvi-csúcs; 2438 m n.p.m.) - drugi co do wysokości szczyt Polski. Jego wierzchołek znajduje się 1043 m ponad taflą Morskiego Oka. Pierwszym znanym zdobywcą Mięguszowieckiego Szczytu Wielkiego był Ludwik Chałubiński, który wszedł na niego z przewodnikami: Wojciechem Rojem i Maciejem Sieczką w 1877 roku.
Dalej na prawo mamy Hińczową Przełęcz (słow. Hincovo sedlo, niem. Hinzenseescharte, węg. Hincói-hágó; 2323 m n.p.m.), a za nią wznosi się szczyt o gwarowej nazwie Cubryna (słow. Čubrina, węg. Csubrina; 2376 m n.p.m.), pochodzącej od podobieństwa postrzępionej grani szczytowej do czuprny sterczącej na głowie. Przed Cubryną widoczny jest charakterystyczny i mistyczny, choć niepozorny w cieniu otaczających go szczytów Mnich (słow. Mních, niem. Mönch, węg. Barát; 2068 m n.p.m.), przypominający kształtem postać siedzącego mnicha w kapturze.
Mnich, ale nie cichy braciszek.
Modli się – ale nie z pokorą.
Mgła siwa się nad nim kołysze,
Wiatr pod nim ugina bory.
Ku słońcu, ku niebu twarz wznosi.
Trwać śmiało i wytrwać obronnie –
prostą naukę głosi
kamienny w Tatrach zakonnik.
(Kazimierz A. Jaworski - „Mnich”, 1928)
Zakapturzona skalna postać wiązana jest z legendą o bracie Cyprianie z pienińskiego Czerwonego Klasztoru, który za karę za swoje zuchwałe naśladowanie ptaków miał zostać zamieniony w kamień. Boga podobno drażniły działania niepokornego zakonnika wbrew ustalonym przez niego zasadom. Zarys tej góry znajduje się na odznakach noszonych przez tatrzańskich przewodników. Z Mnichem wiązane są początki polskiego taternictwa i przewodnictwa. Choć przyjmuje się, iż pierwszego wejścia na szczyt dokonali Jan Gwalbert Pawlikowski i Maciej Sieczka (przewodnik) w roku 1879 lub 1880, to częstokroć słyszano o anonimowych pasterzach i kłusownikach, którzy chwalili się wejściem na ten szczyt dużo wcześniej przed Pawlikowskim i Sieczką.
Wołowy Grzbiet, Mięguszowieckie Szczyty, Cubryna, Miedziane. |
Dalej na prawo mamy rozłożysty masyw Miedzianego (2233 m n.p.m.) odchodzący od Szpiglasowej Przełęczy. Nazwa masywu pochodzi od miedzi, którą kiedyś wydobywano na jego zboczach, bogatych w żyły pegmatytowe. Na Miedzianym znajdowały się jedne z najwyżej położonych miejsc wypasowych w Tatrach. Kiedyś szczyt ten był dostępny turystycznie, ale od 1956 masyw objęty jest rezerwatem ścisłym chroniącym rzadko występującą roślinność w Polsce: wełnianeczkę alpejską, skalnicę odgiętolistną, ukwap karpacki, turzycę Lachenala i rozrzutkę alpejską. Masyw stanowi też jedną z największych ostoi kozic w Tatrach. Miedziane znane było z szerokiej panoramy, dlatego też stało się epicentrum największego dzieła w historii polskiego malarstwa. Nazwane zostało „Panorama Tatr”. Prace nad nim rozpoczęły się w 1894 roku, a ukończone zostały w 1896 roku. Monumentalny obraz miał wymiary 115 m długości i 16 m szerokości, a więc 1840 metrów kwadratowych powierzchni. Przedstawiał kompletną panoramę z Miedzianego, wzbogaconą na pierwszym planie postaciami osób związanych z Tatrami. Był na nim m.in. Tytus Chałubiński, Wojciech Gerson, Stanisław Witkiewicz, ks. Józef Stolarczyk i Jan Krzeptowski-Sabała.
Wpływ na powstanie „Panoramy Tatr” miała ukończona w 1984 roku „Panorama Racławicka” (mająca 120 m długości i 15 m wysokości), o której niekiedy się pisze, że jest największym obrazem polskim jaki kiedykolwiek namalowano, lecz nie jest to prawdą jak łatwo policzyć, bo choć „Panorama Tatr” jest nieco krótsza od „Panoramy Racławickiej, to większa wysokość sprawia, że ma ona większą powierzchnię o 40 metrów kwadratowych.
Na prawo od grani Miedzianego mamy Dolinę Pięciu Stawów Polskich. Widać tylko końcowe ujście tej doliny, bo jej głębia jest przysłonięta przez okazałe gniazdo górskie, utworzone przez rozchodzące się na boki potężne granie: Wołoszyna (słow. Vološin, niem. Wolossyn) na lewo i Koszystej (słow. Košista) na prawo. Rozchodzące się w pobliżu przełęczy Krzyżne granie stanowią końcowe odnogi wschodniej grani Świnicy, przez którą poprowadzony jest słynny szlak Orla Perć. Szlak ten ma swój koniec na przełęczy Krzyżne, która przysłonięta jest przez oglądane gniazdo górskie, ale przed wojną biegł on też przez masyw Wołoszyna mając swój krańcowy punkt na Polanie pod Wołoszynem. Odcinek Orlej Perci od Polany pod Wołoszynem do Krzyżnego został zamknięty dla ruchu turystycznego i taternickiego w związku z utworzeniem obszaru ochrony ścisłej w rejonie masywów Wołoszyna i Koszystej. Są one wraz ze znajdującą się pomiędzy Doliną Waksmundzką ostoją dla niedźwiedzi, świstaków, kozic i jeleni.
Masywy Wołoszyna i Koszystej. |
Przed masywem Koszystej, widoczne jest niższe, lesiste wzniesienie reglowe Gęsia Szyja (1489 m n.p.m.). W jego kształcie górale dopatrują się podobieństwa do szyi gęsi. Grzbietem Gęsiej Szyi poprowadzony jest popularny szlak turystyczny, a z jej wierzchołka rozciąga się nader rozległa panorama, zaliczana do najpiękniejszych w Tatrach.
Z prawej zza masywu Koszystej pokazuje się krawędź grzbietu Żółtej Turni (2087 m n.p.m.) oddzielającej Dolinę Czarną Gąsienicową od Doliny Pańszczycy. Dolina Czarna Gąsienicowa wchodzi w skład Doliny Gąsienicowej znajdującej się po prawej, pokryta jest halami należącymi w XVII wieku do rodziny Gąsieniców. Przed utworzeniem TPN Hala Gąsienicowa była jednym z największych ośrodków pasterstwa w Tatrach. Obecnie znajduje się na niej duży węzeł szlaków turystycznych oraz duże Schronisko PTTK „Murowaniec”, baza taterników tzw. „Betlejemka” oraz leśniczówka.
Żółta Turnia przysłania grań Kościelca oraz Świnicę (słow. Svinica). Widać tylko mały fragment Pośredniej Turni (słow. Prostredná kopa, niem. Mittlerer Turm, węg. Középső-torony; 2128 m n.p.m.), sąsiadującej ze Świnicą poprzez Świnicką Przełęcz. Dalej na zachód mamy Skrajną Turnię (słow. Krajná kopa, niem. Randturm, węg. Szélső-torony; 2097 m n.p.m.) – pierwszy od zachodu szczyt Tatr Wysokich znajdujący się w grani głównej Tatr. Za nią poprzez przełęcz Liliowe (słow. Ľaliové sedlo, niem. Liliensattel, węg. Liliowe-hágó; 1952 m n.p.m.) przebiega umowna granica między Tatrami Wysokimi i Tatrami Zachodnimi. Nazwa „Liliowe” wywodzi się z czasów, kiedy przełęcz intensywnie porastały lilie złotogłowy i pełniki, które nazywane były przez górali „lelijami”.
Za przełęczą Liliowe wznosi się kopulasty Beskid (2012 m n.p.m.), chyba najłatwiej dostępny dwutysięcznik w Tatrach ze względu na pobliską kolej linową łączącą szczyt Kasprowego Wierchu z zakopiańskimi Kuźnicami. Kasprowy Wierch (słow. Kasprov vrch; 1987 m n.p.m.) zwany dawniej Kasprową Czubą jest również znakomicie widoczny z Górkowego Wierchu. Górale opowiadają, że góra ta należała niegdyś do niejakiego Kaspra. Kolej linową wybudowano na Kasprowy Wierchu w bardzo krótkim czasie wbrew powszechnym protestom przeciwko tej inwestycji w latach 1935-36. Również dzisiaj społeczeństwo jest podzielone, na zwolenników i przeciwników takich inwestycji, które mają wpływ na istniejącą przyrodę. W roku 1938 na szczycie tej góry wybudowano również Wysokogórskie Obserwatorium Meteorologiczne.
Kasprowy Wierch jest obecnie najczęściej odwiedzanym szczytem Tatr – w sezonie liczba odwiedzających sięga kilku tysięcy osób w ciągu dnia. Budowa kolejki linowej na Kasprowym Wierchu przyczyniła się do powstania najwyżej położonego w Polsce ośrodka narciarskiego. Z Górkowego Wierchu widać Kocioł Gąsienicowy oraz jedną z dwóch spektakularnych tras narciarskich. Druga trasa narciarska, schodząca do Kotła Goryczkowego znajduje się na przeciwległych zboczach Kasprowego Wierchu.
Beskid. |
Kasprowy Wierch jest obecnie najczęściej odwiedzanym szczytem Tatr – w sezonie liczba odwiedzających sięga kilku tysięcy osób w ciągu dnia. Budowa kolejki linowej na Kasprowym Wierchu przyczyniła się do powstania najwyżej położonego w Polsce ośrodka narciarskiego. Z Górkowego Wierchu widać Kocioł Gąsienicowy oraz jedną z dwóch spektakularnych tras narciarskich. Druga trasa narciarska, schodząca do Kotła Goryczkowego znajduje się na przeciwległych zboczach Kasprowego Wierchu.
Od Kasprowago Wierchu główna tatrzańska grań ciągnie się dalej poprzez Goryczkową Czubę (słow. Goričkova kopa; 1913 m n.p.m.), której nazwa wcale nie pochodzi od rośliny, ale od nazwiska dawnego bacy, który wypasał na znajdującej się pod górą Hali Goryczkowej. Potem przez turnie Suchych Czub Kondrackich i Suchy Wierch Kondracki (słow. Suchý vrch Kondracký; 1890 m n.p.m.), by przez Przełęcz pod Kopą Kondracką (słow. Kondracké sedlo; 1863 m n.p.m.) wspiąć się na popularną grupę Czerwonych Wierchów (słow. Červené vrchy). Jesienią, a nierzadko już w połowie lata, Czerwone Wierchy zmieniają barwę swoich zboczy przyjmując czerwono-brązowe odcienie od przebarwiającej się rośliny o nazwie sit skucina. Łagodne kształty czynią masyw łatwo dostępnym i nietrudnym dla wędrówek, ale zimą lub w czasie mgły jego teren jest bardzo zdradliwy. Zaokrąglone wierzchołki Czerwonych Wierchów nastrajają przyjaźnie, ale z naszej perspektywy nie widać podciętych, kilkusetmetrowych urwisk znajdujących się niżej, które były przyczyną wielu wypadków wśród turystów.
Na prawo od Czerwony Wierchów, za Kondracką Przełęczą mamy jeszcze jeden wyrazisty szczyt, który prezentuje się nie tak jak do tego przywykliśmy bywając nader często w Zakopanem. Stamtąd właśnie ludzka wyobraźnia upatrzyła sobie w kształcie masywu zastygłego w śnie rycerza. Mowa oczywiście o Giewoncie (1894 m n.p.m.) z widocznym 15-metrowym krzyżem na głównym wierzchołku. Krzyż ten zbudowany został przez zakopiańczyków w 1901 roku na pamiątkę 1900. rocznicy urodzin Chrystusa. Przebywanie na Giewoncie w czasie burzy jest bardzo niebezpieczne, gdyż krzyż ściąga pioruny. Jest on jednocześnie tłumnie odwiedzany, zaliczany do najczęściej odwiedzanych gór Polski.
Na Giewoncie kończymy wędrówkę przez...
Ciche, mistyczne Tatry, owe wieczne głusze
zimowych, śnieżnych pustyń, owe zapadliska,
niedostępne wśród złomów, gdzie jeden się wciska
mrok i gdzie wicher końcem swych skrzydeł uderza.
(Kazimierz Przerwa-Tetmajer - „Ciche, mistyczne Tatry...”)
Masyw Koszystej, Skrajna Turnia, Beskid, Kasprowy Wierch, Czerwone Wierchy, Giewont.. |
W dali majaczy się Babia Góra, a w dolinie widzimy zabudowania Jurgowa, wsi założonej w 1546 roku na prawie wołoskim w dobrach klucza zamku niedzickiego, kiedy ziemie te należały do Królestwa Węgier. U stóp Górkowego Wierchu przepływa Jaworowy Potoku, przy którym na Polanie Podokólne znajduje się niebywały skansen pasterskich szałasów. Zniesione zostały z górskich hal jeszcze za czasów panowania węgierskiego, a stało się to po 1879 roku, kiedy właścicielem tutejszym ziem stał się niejaki Christian Hohenlohe. Zapragnął on przeznaczyć tereny pasterskie do celów myśliwskich. Sprzeciwiali się oczywiście temu górale, ale ten ostatecznie wypędził ich przy pomocy wojska. Znawcy historii tatrzańskich zapewne skojarzą węgierskiego księcia Christiana Hohenlohe ze słynnym sporem o Morskie Oko z przełomu XIX i XX wieku, który wówczas przegrał z hrabią Władysławem Zamoyskim, reprezentowanego przez Oswalda Balzera.
Szałasy na Polanie Podokólne. |
Na Polanie Podokólne stoi obecnie ponad 50 szałasów pasterskich. Niektóre z nich mają nawet więcej niż 100 lat, część z nich niestety niszczeje, choć ma status zabytku. Nieopodal Jaworowy Potok zasila Białkę, powstałą w Tatrach na wysokości około 1075 m n.p.m. z połączenia Rybiego Potoku spływającego z polskiej części Tatr i Białej Wody spływającą ze słowackiej części Tatr. Krystalicznie wody tej rzeki cechuje wysoki stopień czystości. Wartki jej nurt od wieków wynosi z Tatr Wysokich granity obrabiając je na jasne otoczaki. Stąd właśnie górale nadali dla niej nazwę.
Jaworowy Potok. |
Tradycje pasterskie w Jurgowie są kontynuowane. Na skraju Polany Podokólne stoi bacówka, oferująca mleczne specjały. Pod wyciągami narciarskimi stacji „Hawrań” zagadujemy z góralką. Z grilla przy jej stoisku unosi się zapach podgrzanych oscypków, najbardziej sycącego jadła na ziemi.
O, wy obłoki, fale, góry śniegiem siane,
Jesteście w swej piękności owcom przyrównane.
O, pasterskie, łagodne pokoju rzemiosło,
Pochwaloneś jest mową porównań podniosłą.
Przypodobaneś świata najczystszym żywiołom,
Przed którymi się wiecznie w pokłon chylić czołom.
Pradawne w swojej skromnej, najniższej pokorze,
Uczczoneś jest przez niebo i góry, i morze.
(Leopold Staff - „Pochwała pasterstwa”, fragm.)
Objadając się tradycyjnymi oscypkami żegnamy się z Jurgowem. Jesteśmy tu kolejny raz - nie daliśmy się zaskoczyć wyśmienitym pejzażom okolicy i świetnym warunkom na stokach narciarskich „Hawrania”. Bywaj wspaniała spiska kraino!
GALERIE FOTOGRAFICZNE:
Jaworowy Potok w blasku zachodzącego słońca
Jaworowy Potok w blasku zachodzącego słońca
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz