Bukowiańskie historie
Budzi nas znowu rześki, słoneczny poranek. Do naszego pokoju wpadają jaśniejące nitki promieni słonecznych. Za oknem rozciąga się piękna panorama zwieńczona ostrymi wierzchołkami Tatr. Ponad nimi, ale tylko kilka centymetrów od okna, jakby w przeciwwadze do górskich szczytów, zwisają imponujące lodowe sople, mieniące się blaskiem przenikającego blasku słonecznego.
Za oknem świta. |
Poranek (z prawej widać Giewont). |
Dzień rozpoczynamy przechadzką po Bukowinie Tatrzańskiej. Naszą pozycją startową jest Klin. Stąd najpierw schodzimy w kierunku południowo-zachodnim do zacisznego miejsca otoczonego lasami, gdzie niedawno otwarto kompleks basenów termalnych. Potem wracamy na Klin i schodzimy w dół wioski ulicą Kościuszki. Mijamy szereg drewnianych pensjonatów i jedną z największych w Polsce budowli drewnianych, w której mieści się Bukowiańskie Centrum Kultury. Poza sezonem zimowym odbywają się w nim słynne imprezy folklorystyczne: cykliczny (od 1973 roku) Góralski Karnawał oraz słynne Sabałowe Bajania z legendami i opowieściami o diabłach, duchach, zbójnikach, a także autentyczne opowieści o ludziach. Organizowane są tu również występy zespołów góralskich oraz przedstawienia teatralne w gwarze góralskiej, grane przez miejscową amatorską grupę teatralną.
Idziemy niżej w dół Bukowiny Tatrzańskiej mijając liczne wille i pensjonaty turystyczne, dzięki którym i napływającym do nich turystom Bukowina zmieniała przed laty swoje oblicze. Wcześniej życie wyglądało tu zupełnie inaczej i nie było łatwe. Niewiadomo kiedy dokładnie pojawili się tu pierwsi osadnicy, ale napewno była to jedna z ostatnich wsi jaka zawiązała się na Podhalu. Przypuszczalnie pierwsi zarębnicy zaczęli karczować tutejsze lasy na początku lat dwudziestych XVII wieku, ale surowy lokalny klimat oraz niedostępność okolic z powodu braku dróg nie sprzyjał rozwojowi osady. Ludzie żyli tu w biedzie, nie było pracy, ziemia była nieurodzajna, a klęski żywiołowe często niszczyły plony i dorobek. Dlatego też na przełomie XIX i XX wieku tutejsi osadnicy zaczęli masowo migrować za pracą. Wyjeżdżali za nią nie tylko do pobliskich miejscowości, ale również za ocean do odległej Ameryki.
Wtedy też jednak Bukowina zaczęła się zmieniać. Powstaje drewniany kościół, dzięki uporowi tutejszego gazdy Jędrzeja Kramarza, górala niezwykle wszechstronnego, który podczas budowy był jednocześnie cieślą, stolarzem, kowalem, a nawet rzeźbiarzem. Sam wyrzeźbił ołtarz i dwie figury: Serca Pana Jezusa i Serca Matki Bożej, które obecnie znajdują się po obu stronach wejścia do tego kościoła. Budowa kościoła trwała aż 20 lat.
Od razu po wybudowaniu kościoła mieszkańcy Bukowiny zaczęli czynić starania o proboszcza parafii. W roku 1900 przybywa tu ksiądz Walenty Gadowski, osoba niezwykle barwna, znana nie tylko jako orędownik życia religijnego duchowego, ale również jako miłośnik gór. Każdy współczesny pasjonat górskiej wędrówki zapewne zna tą postać, wszak to istna legenda, współtwórca słynnej Orlej Perci, zdobywca i traser wielu wejść wspinaczkowych na najwyższe szczyty Tatr. Swojej górskiej pasji oddawał się niemal do końca swoich dni. Jeszcze w 1949 roku, mając lat 88, był pieszo na Kasprowym Wierchu i Giewoncie.
To właśnie w osobie księdza Walentego Gadowskiego Bukowianie postrzegali pierwszego proboszcza parafii i wybudowali mu willę zwaną „Primula”. Była zarazem pierwszą willą w wiosce. Jednak historia potoczyła się inaczej i proboszczem został kto inny, a ksiądz Gadowski, po dwóch latach pobytu w Bukowinie wyruszył wraz ze słynnym Klimkiem Bachledą i kilkoma innymi bardziej lub mniej znanymi góralami wytyczać szlak Orlej Perci. Willa „Primula” pozostała jednak do dziś. Niedługo po niej pojawiać zaczęły się inne. Zaczęli pojawiać się coraz liczniejsi letnicy, a wśród nich m.in. pisarz Andrzej Strug i późniejszy naczelnik państwa, Józef Piłsudski. Zmieniał się charakter Bukowiny, która stawała się popularnym w Polsce ośrodkiem letniskowym, turystycznym i narciarskim, czyli takim jakim jest obecnie. Z biednej osady Bukowina Tatrzańska przeobraziła się na siedzibę gminy.
W 1982 roku na placu obok drewnianego kościoła, wybudowano nowy o nowoczesnej sylwetce z żelbetu, marmuru i szkła, oczywiście o sylwetce idealnie zharmonizowanej z góralską kulturą. W 1994 roku budynek starej świątyni został wpisany w rejestr zabytków, uchroniony tym samym od rozbiórki. Daje on dziś świadectwo religijności ludu podhalańskiego. Stoi również willa „Primula”, po drugiej stronie drogi naprzeciwko kościoła.
Dzisiejsza Bukowina, to zapewne osada o jakiej śnili jej pierwsi osadnicy, piękna tatrzańska wioska, o której śpiewano do nut przyśpiewki:
Z bukowiańskich wierchów – tatrzańskie widoki,Przy nowym kościele kończymy spacer po Bukowinie Tatrzańskiej, a po nabożeństwie wracamy na stok „U Andrzeja”. Oddajemy się ponownie narciarstwu, przypominając sobie młodzieńczy zapał do jego uprawiania. Dzisiejszy dzień pozostanie również niezapomniany z powodu debiutu narciarskiego Doroty. Pierwsza próba zjazdu lekką nie była, ale jak to się mówi: pierwsze koty za płoty i... po kolacji, sami we dwoje urządzamy sobie z Dorotą wieczorny spacer na nartach po Wierchu Kurucowym. Niczym skitourowcy przemierzamy po nieprzetartych szlakach ośnieżonych pól i wydeptanych ścieżkach. Bukowina Tatrzańska urzeka nas również po zmroku. Z Wierchu Kurucowego nawet w ciemności rozciąga się wspaniała panorama na Bukowinę Tatrzańską i znajdującą się w niej gęstą sieć stoków narciarskich, rozświetloną o tej porze blaskiem sztucznego światła, które odbijając się od ich powierzchni tworzy nad wioską niesamowitą, jasną poświatę. W tak cudownym nastroju zjeżdżamy do naszego pensjonatu, by zapaść w głęboki sen.
drugik takik ni ma – jako świat syroki.
Ej, wy dalekie miasta, dalekie dziedziny,
Niek do wos doleci śpiywka z Bukowiny.
Panorama na Kurucowy Wierch ze stoku „U Andrzeja”. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz