Dziennik wypraw i przystań przed kolejną wędrówką.

W poszukiwaniu zimy. Bukowina Tatrzańska (dzień 1)

W poszukiwaniu zimy

Kiedyś to zimy były naprawdę srogie. Śnieg jak spadł na początku grudnia, tak bez problemów utrzymywał się często do wczesnej wiosny, i wcale nie trzeba było szukać go w górach. W nocy z 5 na 6 grudnia tradycyjnie wyglądało się sań ciągniętych przez zaprzęg reniferów, a na nich Świętego Mikołaja z prezentami. Zwykle jednak przysypiało się, ale mimo tego prezenty jakimś tajemniczym zrządzeniem zawsze trafiały pod poduszkę lub w inne specjalnie przygotowane miejsce. Gdy jednak było nam dane osobiście spotkać się ze Świętym Mikołajem, to ze świadomością, że musiał przebyć szmat drogi pośród zasp śnieżnych lub pryzm odgarniętego śniegu. Był to przecież tak zwyczajny widok na terenie całego kraju. To typowe dla nas wyobrażenie okresu mikołajowego, jak też całego okresu zimowego chcielibyśmy przekazać naszym dzieciom, ale nie jest to proste, bo panuje obecnie totalna bezśnieżność.

Jakąż naturalność miały dla nas słowa wiersza Marii Konopnickiej, będącego zarazem tekstem przedszkolnej piosenki. W repertuarze przedszkolnym znajduje się ona do dziś, choć przeważnie oddaje iluzoryczny wizerunek zimy.
Zima zła

Hu! hu! ha! Nasza zima zła!
Szczypie w nosy, szczypie w uszy,
mroźnym śniegiem w oczy prószy,
wichrem w polu gna!
Nasza zima zła!

Hu! hu! ha! Nasza zima zła!
Płachta na niej długa, biała,
w ręku gałąź oszroniała,
a na plecach drwa...
Nasza zima zła!

Hu! hu! ha! Nasza zima zła!
A my jej się nie boimy,
dalej śnieżkiem w plecy zimy,
niech pamiątkę ma!
Nasza zima zła!

No cóż... dzisiaj raczej w ręce chuchać nie musimy. Personifikacja zimy ubranej w długą białą płachtę i trzymającej w ręku zmarzniętą, oszroniałą gałązkę, w ogóle nijak nie pasuje do obecnie panującej, bo choć to już koniec grudnia, to w rodzinnych, podkrakowskich stronach śniegu nie ma nawet krzty. Niedługo to będzie trzeba dzieciom opowiadać, jak to zima kiedyś wyglądała, a śnieg będziemy oglądali jedynie gdzieś wysoko w górach.


Zimy zapisanej przed laty w naszej pamięci pozostało nam poszukać w górach. Jechać musieliśmy spory kawałek, aby napotkać pierwsze prawdziwe symptomy zimy. Dopiero gdzieś za Nowym Targiem przy drodze pojawił się poważniejszy śnieg. Przemieszczaliśmy się dalej zyskując na bezwzględnej wysokości nad poziomem morza. Przed Białką Tatrzańską śnieg zaczął zalegać powszechnie i wtedy brat zmniejszył prędkość swojego pojazdu. Wówczas też pomyślał, że może być kiepsko, bo nie mamy łańcuchów na koła. Niebawem jego przemyślenia urzeczywistniły się. Za Białką Tatrzańską skręciliśmy na podrzędną drogę prowadzącą do miejsca naszego zakwaterowania, na której po chwili stromego podjazdu auto zaczęło buksować w miejscu. Na dodatek jego tył lekko zarzuciło na barierkę okalającą drogę. Każda próba jazdy w górę kończyła się fiaskiem, a nierówność drogi jeszcze bardziej znosiła tył pojazdu na przydrożną metalową barierę. Śliska nawierzchnia uniemożliwiała dalszą jazdę do przodu. Odwrót był nieunikniony, ale też bardzo trudny. Nie było mowy o zawróceniu, bo droga była bardzo wąska. Zarzucony na barierkę tył pojazdu nie pozwalał również na jazdę tyłem z powrotem w dół. Musieliśmy wcześniej ręcznie nadrzucić tyłu pojazdu na oś drogi. W operacji tej niezwykle ważna była umiejętność skoordynowanego kierowania autem przez naszego kierowcę. Operacja ta udała się i powolutku wróciliśmy na drogę wojewódzką nr 960. Morał z tego taki: bez łańcuchów nigdy zimą samochodu nie zabieraj w góry.

Drogą tą wjechaliśmy do centrum Bukowiny Tatrzańskiej. Następnie dojechaliśmy do górnej części Bukowiny, zwanej przez górali Klin, gdzie rozchodziły się drogi do Poronina, do Jurgowa i przez Łysą Polanę do Morskiego Oka. Kiedyś podróżni zatrzymywali się tu na popasy i noclegi, i wynajmowali przewodników i fiakrów, i stąd dopiero wyruszali dalej do Morskiego Oka. My natomiast musimy jakoś trafić na Wierch Kurucowy. Na Klinie skręcamy na ul. Wierch Olczański, a dalej w prawo na ul. Międzywierchową i znów w prawo na ul. Kurucowy Wierch. Pozostał jeszcze krótki podjazd i jesteśmy na miejscu.

Bukowina Tatrzańska rozkłada się szeroko na grzbietach kilku wzgórz porozdzielanych potokami, zwanych przez górali Wierchami, wchodzących w skład Pogórza Spisko-Gubałowskiego. Położona jest u stóp Tatr na wysokościach 860-1000 m n.p.m. Widać stąd cały ośnieżony łańcuch Tatr, ze wschodu na zachód. Widok ten robi nieprawdopodobne wrażenie. Do tego jeszcze ta cisza i spokój. Trudno się dziwić góralom, którzy upatrzyli sobie to miejsce i właśnie na wierchach porozrzucali swoje chaty i domy. Bukowina Tatrzańska to miejscowość o dobrze zachowanych tradycjach góralskich. Wręcz pachnie wokół żywym, tradycyjnym folklorem i rzemiosłem. Choć „lud tu twardy jak skała, mocniyjsy jak smyreki...” - jak mawiał rodowity Bukowianin Józef Pitorak - „...obycaji góralskik nie popuści na wieki”.

Domy na Kurucowym Wierchu.

Obecnie na terenie Bukowiny Tatrzańskiej funkcjonuje wiele wyciągów narciarskich (ponad 20), aż korci człowieka, żeby spróbować się na nartach. Zdaje sie, że minęło ćwierć wieku od ostatniego razu - aż wierzyć się nie chce, że aż tyle - ale może nart (podobnie jak pływania) nie zapomina się. Jak nie spróbuję to się tego nie dowiem.

Po zainstalowaniu się na kwaterze, ruszyliśmy na objazd wierchów Bukowiny Tatrzańskiej. Tyle tu stoków narciarskich, co prawda małych, ale w sam raz by się sprawdzić. Przejechaliśmy obok większości z nich, aż w końcu zatrzymaliśmy się nieco poniżej kościoła, przy jednej z łatwiejszych tras. z wyciągiem orczykowym „U Andrzeja”. Trasa ta wytyczona została w linii prostej po zboczu opadającym na północny zachód, do Odewsiańskiego Potoku.

„U Andrzeja”.

Bez zwłoki - najpierw ruszyliśmy (a właściwie tylko ja) do wypożyczalni sprzętu, a potem na stok. W międzyczasie Dorota z bratową, urzeczone tutejszą klimatycznością, zasiadły w pobliskiej bazie gastronomicznej, skąd mogły bacznie obserwować poczynania swoich ulubieńców.



W Bukowinie Tatrzańskiej ruch narciarski jest nietypowy - najpierw człowiek zjeżdża, a potem wyciąga się. Wynika to z lokalizacji miejscowości i dróg poprowadzonych grzbietami wierchów. Zaliczam pierwszy zjazd... dość statyczny i w lekkim stresie, ale zaskakuje mnie, bowiem okazuje się, że nart faktycznie nie zapomina się. Przy drugim zjeździe pozwalam sobie na więcej. Trzeci zjazd to powrót pewności siebie i pozwalam sobie na więcej dynamiki. Jest ok! Następuje napływ satysfakcji i uczucia pełnej przyjemności z jazdy na nartach, któremu nawet dżinsy nie przeszkadzały, choć nieco krępowały swobodę ruchów. Mój pierwszy karnet 10-zjazdowy szybko skończył się, ale nikt nie musiał mnie namawiać by dokupić nowy, potem kolejny, i jeszcze kolejny, i jeszcze, i jeszcze...



Stok „U Andrzeja”, a za nim wznosi się Kurucowy Wierch.

Stok jak na początek okazał się w sam raz. Niedługi, bo liczący tylko 300 m. Z lekkim nachyleniem, oznaczonym niebieskim stopniem trudności. Jednak, gdyby na bardziej stroma końcówka stoku, zapewne oznaczony byłby zielonym stopniem trudności. Trasa dobra dla początkujących i średniozaawansowanych.


Nadchodził zmrok i czas obiadokolacji. Trzeba było zakończyć narciarską przygodę, ale nart ani nie myślałem jeszcze oddawać do wypożyczalni.

W kwaterze po posiłku następuje krótka narada z grupą znajomych, przybyłą tu w międzyczasie, z naszych rodzinnych stron. Plan jest krótki: wieczorna wędrówka górska po usypiającym się Kurucowym Wierchu, w kierunku Bacówki „U Malorza”. Tą piękną, stylową bacówkę widzieliśmy już w dzień, ale nie spodziewaliśmy się, że jej wnętrze przepełnione jest najprawdziwszą sztuką góralską. Nie wiedzieliśmy, że jej szefem jest uznany rzeźbiarz. Fantastyczna atmosfera, wykwintna grupa znajomych, znakomite jadło i doborowy grzaniec sprawił, że wizyta „U Malorza” była świetnym odpoczynkiem od białego szaleństwa.

Witojcie „U Malorza”.
Miejscie do siedzenia przed bacówką z niezwykłym oparciem.

MAPA TRAS:

Trasa/Wyciąg
Stopień trudności
Długość
trasy
Różnica
poziomów
 Centrum
1
 Smyk
400 m 
70 m 
2
 U Andrzeja
350 m 
60 m 
3
 Na Odewsiu
320 m 
53 m 
 Olczański Wierch
4
 Pod Trafem
240 m 
40 m 
5
 Linka
70 m 
- m 
6
 Przy Kolibie
320 m 
50 m 
7
 Wierch Olczański
300 m 
50 m 
8
 UFO
320 m 
65 m 
9
 Halny
320 m 
60 m 
10
 Zwyrtlik
400 m 
90 m 
11
 Mały Kasprowy
400 m 
90 m 
12
 Turnia
400 m 
90 m 
13
 Bartek
370 m 
50 m 
14
 Wierchy
350 m 
72 m 
 Wysoki Wierch
15
 Na Wysokim Wierchu
500 m 
60 m 
16
 Niedźwiadek
524 m 
60 m 
17
 Wysoki Wierch
350 m 
60 m 
18
 Ku Dolinie
400 m 
60 m 
 Głodówka
19
 Brzegi-Głodówka
400 m 
- m 
20
 Głodówka
350 m 
- m 
21
 Głodówka
350 m 
- m 
 Wierch Szymkówka
22
 Juhas, Polana Szymkówka
350 m 
65 m 
23
 Baca, Polana Szymkówka
700 m 
125 m 



Udostępnij:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz


Życie jest zbyt krótkie, aby je przegapić.

Liczba wyświetleń

Popularne posty (ostatnie 30 dni)

Etykiety

Archiwum bloga

Z nimi w górach bezpieczniej

Zapamiętaj !
NUMER RATUNKOWY
W GÓRACH
601 100 300

Mapę miej zawsze ze sobą

Stali bywalcy

Odbiorcy


Wyrusz z nami na

Główny Szlak Beskidu Wyspowego


ETAP DATA, ODCINEK
1
19.11.2016
[RELACJA]
Szczawa - Jasień - Ostra - Ogorzała - Mszana Dolna
2
7.01.2017
[RELACJA]
Mszana Dolna - Potaczkowa - Rabka-Zdrój
3
18.02.2017
[RELACJA]
Rabka-Zdrój - Luboń Wielki - Przełęcz Glisne
4
18.03.2017
[RELACJA]
Przełęcz Glisne - Szczebel - Kasinka Mała
5
27.05.2017
[RELACJA]
Kasinka Mała - Lubogoszcz - Mszana Dolna
6
4.11.2017
[RELACJA]
Mszana Dolna - Ćwilin - Jurków
7
9.12.2017
[RELACJA]
Jurków - Mogielica - Przełęcz Rydza-Śmigłego
8
20.01.2018
[RELACJA]
Przełęcz Rydza-Śmigłego - Łopień - Dobra
9
10.02.2018
[RELACJA]
Dobra - Śnieżnica - Kasina Wielka - Skrzydlna
10
17.03.2018
[RELACJA]
Skrzydlna - Ciecień - Szczyrzyc
11
10.11.2018
[RELACJA]
Szczyrzyc - Kostrza - Tymbark
12
24.03.2019
[RELACJA]
Tymbark - Kamionna - Żegocina
13
14.07.2019
[RELACJA]
Żegocina - Łopusze - Laskowa
14
22.09.2019
[RELACJA]
Laskowa - Sałasz - Męcina
15
17.11.2019
[RELACJA]
Męcina - Jaworz - Limanowa
16
26.09.2020
[RELACJA]
Limanowa - Łyżka - Pępówka - Łukowica
17
5.12.2020
[RELACJA]
Łukowica - Ostra - Ostra Skrzyż.
18
6.03.2021
[RELACJA]
Ostra Skrzyż. - Modyń - Szczawa

Smaki Karpat

Wołoskimi śladami

Główny Szlak Beskidzki

21-23.10.2016 - wyprawa 1
Zaczynamy gdzie Biesy i Czady,
czyli w legendarnych Bieszczadach

BAZA: Ustrzyki Górne ODCINEK: Wołosate - Brzegi Górne
Relacje:
13-15.01.2017 - Bieszczadzki suplement do GSB
Biała Triada z Biesami i Czadami
BAZA: Ustrzyki Górne
Relacje:
29.04.-2.05.2017 - wyprawa 2
Wielka Majówka w Bieszczadach
BAZA: Rzepedź ODCINEK: Brzegi Górne - Komańcza
Relacje:
16-18.06.2017 - wyprawa 3
Najdziksze ostępy Beskidu Niskiego
BAZA: Rzepedź ODCINEK: Komańcza - Iwonicz-Zdrój
Relacje:
20-22.10.2017 - wyprawa 4
Złota jesień w Beskidzie Niskim
BAZA: Iwonicz ODCINEK: Iwonicz-Zdrój - Kąty
Relacje:
1-5.05.2018 - wyprawa 5
Magurskie opowieści
i pieśń o Łemkowyni

BAZA: Zdynia ODCINEK: Kąty - Mochnaczka Niżna
Relacje:
20-22.07.2018 - wyprawa 6
Ziemia Sądecka
BAZA: Krynica-Zdrój ODCINEK: Mochnaczka Niżna - Krościenko nad Dunajcem
Relacje:
7-9.09.2018 - wyprawa 7
Naprzeciw Tatr
BAZA: Studzionki, Turbacz ODCINEK: Krościenko nad Dunajcem - Rabka-Zdrój
Relacje:
18-20.01.2019 - wyprawa 8
Zimowe drogi do Babiogórskiego Królestwa
BAZA: Jordanów ODCINEK: Rabka-Zdrój - Krowiarki
Relacje:
17-19.05.2019 - wyprawa 9
Wyprawa po wschody i zachody słońca
przez najwyższe partie Beskidów

BAZA: Markowe Szczawiny, Hala Miziowa ODCINEK: Krowiarki - Węgierska Górka
Relacje:
22-24.11.2019 - wyprawa 10
Na śląskiej ziemi kończy się nasza przygoda
BAZA: Równica ODCINEK: Węgierska Górka - Ustroń
Relacje:

GŁÓWNY SZLAK WSCHODNIOBESKIDZKI

termin 1. wyprawy: 6-15 wrzesień 2019
odcinek: Bieszczady Wschodnie czyli...
od Przełęczy Użockiej do Przełęczy Wyszkowskiej


termin 2. wyprawy: wrzesień 2023
odcinek: Gorgany czyli...
od Przełęczy Wyszkowskiej do Przełęczy Tatarskiej


termin 3. wyprawy: wrzesień 2024
odcinek: Czarnohora czyli...
od Przełęczy Tatarskiej do Gór Czywczyńskich

Koszulka Beskidzka

Niepowtarzalna, z nadrukowanym Twoim imieniem na sercu - koszulka „Wyprawa na Główny Szlak Beskidzki”.
Wykonana z poliestrowej tkaniny o wysokim stopniu oddychalności. Nie chłonie wody, ale odprowadza ją na zewnątrz dając wysokie odczucie suchości. Nawet gdy pocisz się ubranie nie klei się do ciała. Wilgoć łatwo odparowuje z niej zachowując jednocześnie komfort cieplny.

Fascynujący świat krasu

25-27 lipca 2014 roku
Trzy dni w Raju... Słowackim Raju
Góry piękne są!
...można je przemierzać w wielkiej ciszy i samotności,
ale jakże piękniejsze stają się, gdy robimy to w tak wspaniałym towarzystwie – dziękujemy Wam
za trzy niezwykłe dni w Słowackim Raju,
pełne serdeczności, ciekawych pogawędek na szlaku
i za tyleż uśmiechu.
24-26 lipca 2015 roku
Powrót do Słowackiego Raju
Powróciliśmy tam, gdzie byliśmy roku zeszłego,
gdzie natura stworzyła coś niebywałego;
gdzie płaskowyże pocięły rokliny,
gdzie Spisza i Gemeru łączą się krainy;
by znów wędrować wąwozami dzikich potoków,
by poczuć na twarzy roszące krople wodospadów!
To czego jeszcze nie widzieliśmy – zobaczyliśmy,
gdy znów w otchłań Słowackiego Raju wkroczyliśmy!


19-21 sierpnia 2016 roku
Słowacki Raj 3
Tam gdzie dotąd nie byliśmy!
Przed nami kolejne trzy dni w raju… Słowackim Raju
W nieznane nam dotąd kaniony ruszymy do boju
Od wschodu i zachodu podążymy do źródeł potoków
rzeźbiących w wapieniach fantazję od wieków.
Na koniec pożegnalny wąwóz zostanie na południu,
Ostatnia droga do przebycia w ostatnim dniu.

           I na całe to krasowe eldorado
spojrzymy ze szczytu Havraniej Skały,
           A może też wtedy zobaczymy
to czego dotąd nasze oczy widziały:
           inne słowackie krasy,
próbujące klasą dorównać pięknu tejże krainy?
           Niech one na razie cierpliwie
czekają na nasze odwiedziny.

7-9 lipca 2017 roku
Słowacki Raj 4
bo przecież trzy razy to za mało!
Ostatniego lata miała to być wyprawa ostatnia,
lecz Raj to kraina pociągająca i w atrakcje dostatnia;
Piękna i unikatowa, w krasowe formy bogata,
a na dodatek zeszłego roku pojawiła się w niej ferrata -
przez dziki Kysel co po czterdziestu latach został otwarty
i nigdy dotąd przez nas jeszcze nie przebyty.
Wspomnień czar ożywi też bez większego trudu
fascynujący i zawsze urzekający kanion Hornadu.
Zaglądnąć też warto do miasta mistrza Pawła, uroczej Lewoczy,
gdzie w starej świątyni świętego Jakuba każdy zobaczy
najwyższy na świecie ołtarz, wyjątkowy, misternie rzeźbiony,
bo majster Paweł jak Wit Stwosz był bardzo uzdolniony.
Na koniec zaś tej wyprawy - wejdziemy na górę Velka Knola
Drogą niedługą, lecz widokową, co z góry zobaczyć Raj pozwala.
Słowacki Raj od ponad stu lat urodą zniewala człowieka
od czasu odkrycia jej przez taternika Martina Rótha urzeka.
Grupa od tygodni w komplecie jest już zwarta i gotowa,
Kaniony, dzikie potoki czekają - kolejna rajska wyprawa.


Cudowna wyprawa z cudownymi ludźmi!
Dziękujemy cudownym ludziom,
z którymi pokonywaliśmy dzikie i ekscytujące szlaki
Słowackiego Raju.
Byliście wspaniałymi kompanami.

Miało być naprawdę po raz ostatni...
Lecz mówicie: jakże to w czas letni
nie jechać znów do Słowackiego Raju -
pozwolić na zlekceważenie obyczaju.
Nawet gdy niemal wszystko już zwiedzone
te dzikie kaniony wciąż są dla nas atrakcyjne.
Powiadacie też, że trzy dni w raju to za krótko!
skoro tak, to czy na cztery nie będzie zbyt malutko?
No cóż, podoba nam się ten kras,
a więc znów do niego ruszać czas.
A co wrzucimy do programu wyjazdu kolejnego?
Może z każdego roku coś jednego?
Niech piąty epizod w swej rozciągłości
stanie się powrotem do przeszłości,
ruszajmy na stare ścieżki, niech emocje na nowo ożyją
gdy znów pojawimy się w Raju z kolejną misją!

15-18 sierpnia 2018 roku
Słowacki Raj 5
Retrospekcja
Suchá Belá - Veľký Sokol -
- Sokolia dolina - Kyseľ (via ferrata)

Koszulka wodniacka

Tatrzańska rodzinka

Wspomnienie


519 km i 18 dni nieustannej wędrówki
przez najwyższe i najpiękniejsze partie polskich Beskidów
– od kropki do kropki –
najdłuższym górskim szlakiem turystycznym w Polsce


Dorota i Marek Szala
Główny Szlak Beskidzki
- od kropki do kropki -

WYRÓŻNIENIE
prezentacji tego pasjonującego przedsięwzięcia na



za dostrzeżenie piękna wokół nas.

Dziękujemy i cieszymy się bardzo,
że nasza wędrówka Głównym Szlakiem Beskidzkim
nie skończyła się na czerwonej kropce w Ustroniu,
ale tak naprawdę doprowadziła nas aż na
Navigator Festival 2013.

Napisz do nas